Śmierć Władysława Jagiełły: Rex mortuus est…
Kres panowaniu każdego monarchy, bez względu na usilnie podejmowane starania w umocnieniu rządów, niezmiennie kładła śmierć. Blisko półwieczne zasiadanie Władysława Jagiełły na tronie Królestwa Polskiego zakończyła wynikła z wyziębienia choroba. Jan Długosz, naczelny kronikarz Jagiellonów, pozostawił wnikliwy opis okoliczności zgonu oraz przebiegu uroczystości pogrzebowych protoplasty królewskiego rodu.
Śmierć Władysława Jagiełły, według Roczników Jana Długosza, zwiastowało pojawienie się w 1433 r. na nieboskłonie komety, którą w średniowieczu postrzegano jako zapowiedź nadciągającej katastrofy. Gdy w dzień św. Jadwigi, to jest 15 października, król przybył do Przyszowa, udzielił posłuchania husyckiemu posłańcowi od mistrza Krystiana z Pragi, cenionego i sławnego wówczas astronoma. Z dokonanych obserwacji przewidywał, że w tymże roku nastąpi szereg kataklizmów i niepokojących zjawisk, m.in. wojny, silne wichury w okolicach uroczystości św. Łucji i zgony monarchów. Przestrzegał zatem króla aby wydał zarządzenia swemu domowi, ponieważ wiele zjawisk niebieskich, a także sam podeszły wiek wróżą mu bliski koniec.
Jak wiemy z długoszowej relacji, posłuchanie udzielone kacerskiemu posłańcowi spotkało się z naganą ze strony biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Zapewne nie tyle przez wzgląd na radzenie się wróżbitów, co było w średniowieczu praktyką chętnie stosowaną, ile że król słuchał rad schizmatyka. Tak jak przepowiedział mistrz Krystian z Pragi, tego roku ukazała się na nieboskłonie kometa, znaczna i jaśniejąca, wyciągała ogon, czyli żagiew, ku zachodowi. Świeciła ona od wieczora aż do świtu i dokonywała biegu prawie trzy miesiące. W średniowieczu to zjawisko astronomiczne postrzegane było jako zwiastun nadciągającej katastrofy lub śmierci. Jan Długosz zanotował zatem: jej zaś ukazanie się wróżyło, zdaniem wszystkich, że król Władysław po niewielu dniach zrządzeniem losów zejdzie ze świata. Monarcha znalazł się w objęciach śmierci zaledwie rok później.
Śmierć Władysława Jagiełły: sztuka umierania?
5 kwietnia 1434 roku, w najbliższy wtorek po niedzieli Przewodniej, Władysław Jagiełło opuścił Kraków i udał się na Ruś, zmierzając przez zwyczajne miejsca postoju do Halicza, dokąd miał również przybyć hospodar mołdawski w celu złożenia hołdu lennego. Podczas stacji we wsi Medyka, w sobotę, po uroczystości św. Wojciecha, to jest 30 kwietnia, król jak to miał od lat w swym zwyczaju udał się do lasów, by nasycić uszy słodkim, pełnym czaru dźwiękiem, by słuchać śpiewu słowika. Na zajęciu tym spędził znaczną część nocy, jako że nie był należycie odziany, bowiem przez całe swe życie za nic mając drogie sobolowe, kunie, popielicowe albo lisie futra, używał jedynie baranich, przeziębił się i wkrótce poważnie zachorował. Kronikarz winą obarcza wiekowego monarchę, wiernego swoim pogańskim przyzwyczajeniom wyniesionym jeszcze z rodzimej Litwy, których nigdy się nie wyzbył. Jednakże na uwadze należy mieć również słowa dziejopisa o występującej wówczas w Polsce anomalii pogodowej, w postaci gwałtownego zimna, przypominającego drugą zimę. Czynniki te, w połączeniu z zaawansowanym wiekiem, stały się przyczyną ciężkiej choroby, zakończonej zgonem monarchy.
Kontynuując podróż, 15 maja, w sobotę, w wigilię Zielonych Świąt, Jagiełło przybył do Gródka, gdzie oczekiwali go wysłannicy hospodara mołdawskiego, by uzgodnić termin w jakim ich pan ma zjechać do Halicza. Podejmując posłów przy stole, król doznał gorączki, która odtąd nie opuszczała go przez siedemnaście dni pomimo usilnych starań ze strony nadwornych medyków. Przeczuwając zbliżający się kres ziemskiego żywota, po kilkukrotnie powtórzonej spowiedzi świętej i przyjęciu najpobożniej sakramentów Eucharystii i Ostatniego Namaszczenia, zrobił testament, zabezpieczając tym samym przyszłość królestwa oraz swoich synów.
W swojej ostatniej woli Jagiełło wyraził życzenie, aby spłacono królewskie długi oraz zwrócono poddanym bezprawnie zagarnięte dobra (czego jednak, jak wspomina Długosz, nie uczyniono). Panom koronnym polecił, aby na następcę obrali jego najstarszego syna Władysława. Odpowiednie kroki w tym kierunku poczynił biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, na wieść o śmierci Jagiełły zwołując do Poznania zjazd szlachty wielkopolskiej, gdzie podjęto jednomyślną decyzję, by jak najszybciej koronować najstarszego królewicza Władysława, by nie powstały jakieś wewnętrzne nieporozumienia. Przed śmiercią Jagiełło ofiarował swemu łożniczemu Janowi Słaboszowi herbu Wieniawa pierścień, który nosił na palcu od czasu ślubu z Jadwigą Andegaweńską, poczym zwrócił się doń z poleceniem:
Zanieś – powiada – ten pierścień, który do dzisiejszego dnia nosiłem stale na mej ręce jako rzecz bardziej drogą wśród rzeczy zniszczalnych, biskupowi Zbigniewowi, by go nosił na znak pamięci po mnie i by mi darował moje występki, którymi niekiedy uraziłem Jego Ojcowską Wysokość, unosząc się gniewem na niego za jego słuszne napomnienia. Niech pamięta o mej duszy, o Królestwie i moich synach, szczególnie o pierworodnym Władysławie, niech dba o ich potęgę, pamiętając o moich dobrodziejstwach i przysługach, które mu w sposób szczególniejszy i nader hojnie świadczyłem.
Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Wyprawy krzyżowe. Zderzenie dwóch światów”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Umierając król do końca pozostał świadomym i przytomnym. Tuż przed tym jak dokonał żywota przebaczył wszystkim wrogom, jak i przyjaciołom oraz bliskim występki, krzywdy i winy, jakich doświadczył z ich strony w przeciągu długiego życia, zdążył jeszcze kilkakrotnie powtórzyć Wyznanie Wiary. Powierzając Panu Bogu swego dostojnego ducha, we wtorek – był to ostatni dzień maja – o trzeciej w nocy, jak najłagodniejszy baranek, zasnął na rękach panów duchownych i świeckich, którzy prześcigając się wzajemnie boleśnie opłakiwali jego zgon.
Sposób, w jaki Jan Długosz kreśli opis śmierci Jagiełły, przywodzi na myśl pojawiający się w literaturze epoki motyw ars moriendi (sztuka umierania). W czasie, gdy krakowski kanonik spisywał dzieje Królestwa Polskiego, funkcjonowało w obiegu drukowane (druk ksylograficzny) dzieło Ars moriendi, którego autorstwo było początkowo błędnie przypisywane Mikołajowi z Krakowa. Czy jednak było ono znane dziejopisowi, a co więcej, czy wpłynęło na jego światopogląd, a zatem i na twórczość? Nie sposób stwierdzić. W miejscu tym nasuwa się pytanie, na które chyba próżno szukać odpowiedzi, a dotyczące wiarygodności opowiadania Jana Długosza o minionych zdarzeniach. Sami historycy nie są zgodni w tej materii. Zarzucają wprawdzie kronikarzowi stronniczość, zwłaszcza w przedstawianiu dziejów panowania trzech pierwszych Jagiellonów. Jednocześnie jednak podkreślają, że nie fałszował faktów historycznych dla uzyskania tzw. efektu artystycznego. Niniejsza kwestia wymaga jednak wnikliwego zbadania i niejako wykracza poza ramy tego artykułu. Na marginesie rozważań nad śmiercią Jagiełły zaznaczyć warto, że w czasie gdy Jan Długosz spisywał kronikę, żyli jeszcze naoczni świadkowie minionych wydarzeń. Tym samym, bez uciekania się do fałszowania historii, kronikarz mógł czerpać z ich relacji o ostatnich chwilach życia króla.
Kiedy zmarł Jagiełło?
Dzienna data śmierci Władysława Jagiełły odnotowana została przez szereg XV-wiecznych źródeł, zarówno tych współczesnych monarsze, jak i nieco późniejszych. Ale informację o godzinie zgonu Jagiellona odnaleźć można wyłącznie w dziele krakowskiego kanonika.
W kwestii datacji tego ważnego z punktu widzenia dynastii i państwa wydarzenia istnieje rozbieżność. Źródła notują datę 31 maja, bądź też 1 czerwca. W krótkim zestawieniu rzecz ma się następująco. Calendarium Plocense odnotowuje zgon króla w dniu 1 czerwca 1434 roku. Monasterii Landensis podaje natomiast, że miało to miejsce D Pridie Kal., czyli 31 maja. Monasterii Andreovieensis również notuje 31 maja, tyle że błędnie 1432 roku. Wielkopolskie Annales Posnanienses II. ogólnie wspominają o 1434 roku bez daty dziennej, lecz jako pierwsze podają dokładnie miejsce śmierci króla in oppido Grodek Russorum (w miejscowości Grodek) zaś małopolskie Calendarii Cracoviensis i Katalogi biskupów krakowskich zgodnie notują, że zgon nastąpił 31 maja in die Petronelle (w dzień Świętej Petronilli). Rocznik Miechowski podobnie – 1434 feria secunda in die Petronelle virginis (w poniedziałek dnia św. Petronili). Spominki zakonnika świętokrzyskiego również podają die Maii mensis ultima diem (ostatniego dnia miesiąca maja).
Także sporządzone przez Grzegorza z Sanoka epitafium Jagiełły wspomina o 31 maja. Z kolei XVI-wieczny Rocznik Chotelskiego stanowiący kompilację powyższych źródeł, notuje Mors Wladislai Jagiellonis in Grodek feria secunda, que fuit ultima Maii, hora noctis tercia, anno domini 1434. (śmierć Władysława w Grodku nastąpiła w poniedziałek, ostatniego dnia maja, o godzinie 3 w nocy, roku pańskiego 1434). Na koniec warto jeszcze wspomnieć o dwóch „zagranicznych” źródłach, to jest o tzw. kontynuacji annalisty toruńskiego (Fortsetzung des Thorner Annalisten) oraz Kodeksie wrocławskim, które również datują zgon polskiego króla na dzień 31 maja 1434 roku.
Z powyższego zestawienia, do którego naturalnie należałoby dodać jeszcze Roczniki Jana Długosza, widać że w większej mierze, jako dzienną datę zgonu Jagiellona źródła przyjmują 31 maja. Zatem taką datę należałoby przyjąć. Jednakże problematyczny staje się wówczas dokument biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z czerwca 1434 roku, skierowany do duchowieństwa diecezji krakowskiej w sprawie modłów za spokój duszy króla, który prima die mensis iunii diem clauserit extremum (1 czerwca). Jak słusznie zauważył Zygmunt Wdowiszewski zachodzi tu problem z dokładnym określeniem zdarzenia mającego miejsce w nocy. Głos w tej sprawie zabierali różni historycy, także biografowie Jagiełły, jednak bez zdecydowanego rozstrzygnięcia powyższej kwestii, opowiadając się na przemian za 31 maja lub 1 czerwca.
Lament ludu
Gdy Władysław Jagiełło oddał Bogu swego ducha, zgromadzeni u jego boku w Gródku członkowie rady królewskiej natychmiast przekazali wieść o śmierci króla królowej Zofii oraz panom koronnym. Następnie przystąpili do zabezpieczenia królestwa przed zewnętrznymi i wewnętrznymi zagrożeniami. Jan Długosz wspomina, że w obawie przed atakami ze strony książąt Świdrygiełły i Fedki, którego wspomagali Tatarzy, wysłano na Podole „dworzan królewskich”, aby strzegli i bronili Rusi do czasu obioru nowego monarchy. Aby zaś zapewnić wewnętrzny pokój, zgromadzeni w Poznaniu wokół Zbigniewa Oleśnickiego Wielkopolanie, podjęli jednomyślną decyzję o obiorze i koronacji na króla Polski królewicza Władysława, którą to zaaprobowali również Małopolanie, mimo początkowemu niezadowoleniu, że odbyło się to bez ich udziału, gdyż decyzja ta wydała się bardzo korzystna dla Królestwa. Nieco wcześniej zawrócono z drogi delegatów jadących na sobór do Bazylei, aby swoją radą mogli służyć Koronie. Jednocześnie podjęto przygotowania do królewskiego pochówku w Krakowie, dokąd należało sprowadzić ciało zmarłego króla.
Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
Książka dostępna również jako audiobook!
Żałobny orszak wiozący w drewnianej pokrytej smołą i żywicą skrzyni doczesne szczątki Władysław Jagiełły, które ubrano w królewskie szaty i koronę, opuściwszy Gródek skierował się w stronę Krakowa. W tej ostatniej drodze towarzyszyły królowi rzesze poddanych chcących po raz ostatni oddać cześć wielkiemu władcy, stąd i drogi, którymi przewożono jego ciało, były pełne zgromadzonych ludzi obojga płci, którzy tłumnie przybywali nawet z odległych miast i wsi i którzy opłakiwali jego zgon pełnymi smutku lamentami. W miejscowościach zaś przez które przejeżdżano organizowane były procesje, nocne czuwania, odprawiano msze pogrzebowe i śpiewano psalmy, wszystko to by oddać honory szczątkom króla.
Do Krakowa orszak przybył 11 czerwca, w dzień św. Barnaby, naprzeciw wyszła mu królowa Zofia wraz z synami, lejąc obfite łzy, małych jeszcze synów przysuwała do wozu […]. Ich płacz i łzy przyzywające ojca skłaniały do współczucia i łez wszystkich innych, co tam stali. Następnie przystąpił zgromadzony lud Krakowa i jego przedmieść, by wspólnie opłakiwać śmierć Jagiełły. Tego dnia we wszystkich krakowskich kościołach odprawiono egzekwie za duszę zmarłego władcy. W oczekiwaniu na przybycie do Krakowa panów i prałatów królestwa, bez obecności których niemożna było dokonać pochówku, ciało króla tymczasowo złożono na Wawelu w kościele św. Michała (nie zachowany, obecnie widoczny zarys fundamentów), gdzie dniem i nocą pełnili przy nim straż rycerze. Trudno orzec, lecz być może dopatrywać się tutaj należy zalążków rozwiniętego w późniejszym okresie zwyczaju wystawienia ciała monarchy na widok publiczny, tak jak to uczyniono w przypadku pochówków ostatnich Jagiellonów.
18 czerwca w sobotę, w dzień św. św. Marka i Marcelina, z udziałem panów, możnowładztwa i prałatów królestwa, w katedrze wawelskiej odbył się uroczysty pochówek króla Władysława. Śpiewaną mszę pogrzebową koncelebrował w asyście innych biskupów arcybiskup gnieźnieński Wojciech Jastrzębiec. Według Jana Długosza uroczystość była nie mniej smutna, jak kosztowna. Wśród zgromadzonych w katedrze obecni byli także dwaj małoletni synowie Jagiełły, Władysław i Kazimierz, otoczeni licznym zastępem szlachty. Stojąc przy królewskim katafalku opłakiwali śmierć swego ojca. Była też i królowa Zofia w towarzystwie szlachetnych matron i kobiet, wydając z siebie jęki i bolesne westchnienia, które rozlegały się po całym kościele.
Zobacz także:
- Jak Władysław Jagiełło podbił Nowy York?
- Rachunek za Grunwald. Jak Jagiełło pokonał zakon monetą
- Elżbieta Granowska - tajemnicza miłość Jagiełły
Podczas odprawianych w katedrze wawelskiej egzekwii za duszę zmarłego króla, wprowadzono jako dary rzadkiej wielkości wiele koni okrytych purpurą, którymi kierowali zbrojni rycerze, zaś jeden z nich idący przodem niósł na długiej włóczni sztandar, na którym był biały orzeł. Składano także na ołtarzach liczne ofiary w postaci srebrnych czar i mis, które zostawiano tam wraz z dużymi sumami pieniędzy. Według Jana Długosza ofiarowano tak cenne naczynia, ponieważ podobały się Jagielle za życia. Takie tłumaczenie nie wytrzymuje jednak krytyki. Jeśli bowiem zestawić przekaz krakowskiego kanonika z opisem uroczystości pogrzebowych Kazimierza III Wielkiego pióra Janka z Czarnkowa, wówczas widoczna staje się analogia świadcząca o wykształceniu się stałego ceremoniału. Mianowicie obaj kronikarze wspominają o składaniu ofiar w postaci srebrnych naczyń i sum pieniędzy oraz o darowaniu pięknych koni, pojawia się także miles armatus dzierżący sztandar królestwa – poszczególne elementy ceremoniału pogrzebowego królów polskich za Jagiellonów przedstawiła w swojej pracy poświęconej tejże dynastii Urszula Borkowska. Podczas egzekwii kazanie po polsku wygłosił mistrz Paweł z Zatora, swoim czułym przemówieniem wywołując łzy u wszystkich słuchających. Dokonał charakterystyki sylwetki zmarłego władcy podkreślając jego cnoty i zasługi. Ciało króla złożono do uprzednio przygotowanego marmurowego grobowca, prawdopodobnie zgodnie z tradycją pochowany został wraz z tzw. królewskimi insygniami grobowymi.
Podsumowując, Jan Długosz pozostawił na stronnicach swojej kroniki szczegółowy opis śmierci króla Władysława II Jagiełły. Na jego podstawie można zaobserwować m.in. działanie najwyższych czynników współrządzących królestwem (elit politycznych) w obliczu niespodziewanego opuszczenia tronu i możliwości nastania kryzysu. Do tego kształtowanie się stałego ceremoniału pogrzebowego królów polskich, czy w końcu panujące ówcześnie wśród królewskich poddanych i możnych nastroje, a także charakter, wierzenia i obyczaje osoby króla. Pomimo iż dzieło Jana Długosza nie jest wolne od światopoglądowego ciężaru autora, który w stosunku do panowania Jagiellonów bywa stronniczy, to jednak brak źródła, czy też źródeł o zbliżonej do Roczników randze, zmusza niejako do krytycznego zawierzenia relacjom krakowskiego kanonika o minionych zdarzeniach z odległej przeszłości, w przeciwnym razie skazani jesteśmy jedynie na domysły.
Spodobał ci się nasz artykuł? Podziel się nim na Facebooku i, jeśli możesz, wesprzyj nas finansowo. Dobrze wykorzystamy każdą złotówkę! Kliknij tu, aby przejść na stronę wsparcia.
Bibliografia:
- Borkowska Urszula, Dynastia Jagiellonów w Polsce, Warszawa 2011.
- Celichowski Zygmunt, Ars Moriendi. Rozprawa bibliograficzna, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział Filologiczny”, seria II, t. 2, 1893, s. 143-167.
- Codex epistolaris saeculi decimi quinti 1382-1445, t. 2, wyd. Anatol Lewicki, Kraków 1891
- Długosz Jan, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. XI (1431-1444), Warszawa 2004.
- Jasiński Kazimierz, Uwagi o itinerarium króla Władysława Jagiełły, [w:] tegoż, Prace wybrane z nauk pomocniczych historii, Toruń 1996.
- Kosman Marceli, Władysław Jagiełło, Warszawa 1968.
- Kronika Jana z Czarnkowa archidyakona gnieźnieńskiego, podkanclerza Królestwa Polskiego. (1370-1384), wyd. Józef Żerbiłło, Warszawa 1905.
- Kronika Janka z Czarnkowa, Monumenta Poloniae Historica, t. 2, wyd. August Bielowski, Lwów 1872.
- Krzyżaniakowa Jadwiga i Ochmański Jerzy, Władysław II Jagiełło, wyd. II, Wrocław 2006
- Kuczyński Stefan Maria, Król Jagiełło ok. 1351-1434, wyd. II, Warszawa 1987.
- Matuszewski Jacek S., Uwagi do „Rozbioru krytycznego Annalium Poloniae Jana Długosza, „Studia Źródłoznawcze – Commentationes”, t. 26 (1981), s. 33-52.
- Monumenta Poloniae Historica, t. 2, wyd. August Bielowski, Lwów 1872; t. 3-5 i 6, wyd. Akademia Umiejętności w Krakowie, Kraków 1878-1893.
- Scriptores Rerum Prussicarum. Die Geschichtsquellen der Preußischen Vorzeit bis zum Untergange der Ordensherrschaft, t. 3, wyd. Theodor Hirsch, Max Töppen, Ernst Strehlke, Leipzig 1866.
- Wdowiszewski Zygmunt, Genealogia Jagiellonów i domu Wazów w Polsce, Kraków 2004.
Redakcja: Antoni Olbrychski