Zbigniew Cybulski – diament polskiego kina
Zbigniew Cybulski – zobacz też: Tylko nie drugi Cybulski, czyli kilka słów o Danielu Olbrychskim
Bliska przyjaciółka Cybulskiego, Zofia Czerwińska, powiedziała:
Zbyszek całe życie walczył z pociągami. Nie wiem, czy kiedykolwiek wszedł do stojącego na peronie pociągu. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że nie interesował go stojący pociąg. Dopóki pociąg stał, miał czas, by do niego wsiąść. Jeszcze tupał po peronie i sprawdzał, czy czegoś nie zgubił…
Aspekt „spóźnienia” analizują niemal wszyscy biografowie Cybulskiego. Przede wszystkim w oczy rzuca się fakt, że w życiu tego wybitnego aktora wszystko było za późno – matura, studia, dobre role filmowe. Urodzony w 1927 roku, maturę zdał dopiero w wieku dwudziestu lat w liceum w Dzierżoniowie. Zanim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Aktorską w Krakowie, był studentem na Wydziale Konsularnym krakowskiej Szkoły Handlowej i na Wydziale Dziennikarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego. Swój debiut filmowy zaliczył w „Pokoleniu” (1955) Wajdy – miał już wtedy 28 lat. Dużo, szczególnie kiedy zda sobie sprawę z tego, że Cybulski zmarł w wieku lat czterdziestu. To daje tylko dwanaście lat na tworzenie niezapomnianych kreacji aktorskich, godnych Marlona Brando, Humphreya Bogarta czy Jamesa Deana.
W roli głównej: Maciej Chełmicki
Trudno opisać wszystkie filmowe role Cybulskiego, każda z nich jest inna. Zupełnie jakby chciał nimi powiedzieć: „Nie jestem jedynie Maćkiem Chełmickim!”, choć to przecież ta postać jest głównie kojarzona z jego nazwiskiem. Dziś trudno uwierzyć, że kiedy 17 stycznia 1958 roku Komisja Oceny Scenariuszy rekomendowała „Popiół i diament” do realizacji, krytykowała brak wyrazistości głównego bohatera.
Cybulskiego do tej roli zaproponował Janusz Morgenstern, zatrudniony wówczas na stanowisku drugiego reżysera. Kojarzył aktora ze słynnego studenckiego teatru „Bim-Bom”, a także chciał, aby właśnie ten artysta współpracował z nim przy jego reżyserskim debiucie. Choć Wajda widział w roli Chełmickiego Tadeusza Janczara, wskutek nalegań Morgensterna zgodził się na Cybulskiego. I nie pożałował, chociaż sam aktor bywał często trudny we współpracy. Do historii przeszła anegdotka z pierwszego dnia zdjęć do „Popiołu i diamentu”, kiedy to odtwórca głównej roli pokłócił się z kostiumologiem. Cybulski nie chciał przebrać się w strój akowca. Założył, że będzie grał w swoim własnym ubraniu – dżinsach, kurtce, pionierkach, a w dodatku w ciemnych okularach. Wajda zaufał całkowicie intuicji aktora. Po latach powiedział:
Gdybym uczył Cybulskiego jak ma się zachowywać przed kamerą w „Popiele i diamencie” zamiast patrzeć z zachwytem na to, co robi – zmarnowałbym moją największą życiową szansę.
Film Wajdy zachwycił cały świat. Andriej Tarkowski powiedział: „Popiół i diament” to było dla nas objawienie. Sam Cybulski skomentował swój występ:
Grając rolę Maćka Chełmickiego, starałem się odnaleźć ten wspólny mianownik obecnego pokolenia młodzieży, który – pomimo wszystkich różnic – gdzieś jednak istnieje.
„Czy ty w ogóle istniejesz, Margueritte?”
Cybulski często starał się swoimi rolami sportretować pokolenie, którego był przedstawicielem. Można to zauważyć w filmie, do którego scenariusz napisał wspólnie z Januszem Morgensternem – „Do widzenia, do jutra” z 1960 roku. Inspiracją do jego powstania była atmosfera „Bim-Bomu”, gdańskiego teatru studenckiego, który Cybulski założył wspólnie Bogumiłem Kobielą i Jerzym Afanasjewem w 1954 roku. Tajemnicą poliszynela był fakt, że nie tylko studencki teatrzyk przedstawiony w filmie Morgensterna był prawdziwy. Swój pierwowzór miała również postać córki francuskiego konsula, Margueritte – w rzeczywistości nazywała się Françoise Bourbon.
„Do widzenia, do jutra” zdobyło uznanie na światowych festiwalach, w tym na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Stradford, gdzie Morgenstern otrzymał nagrodę za reżyserię. Znamienne jest to, że chociaż Cybulski zbierał dobre recenzje za swoje role, to za życia nie zdobył żadnych istotnych nagród. Za to wielokrotnie nagradzano filmy, w których grał. W 1996 roku pośmiertnie otrzymał Super Złotą Kaczkę magazynu „Film” dla najlepszego aktora w historii polskiego kina.
„Do widzenia, do jutra” jest jednym z najważniejszych obrazów polskiej kinematografii. Prawie dwadzieścia lat po premierze Oskar Sobański napisał na temat tego filmu:
„Do widzenia, do jutra” jest chyba jedynym wartościowym zapisem filmowym tej epoki, jakim dysponujemy. Teraz widać, że nie ma w nim fascynacji zewnętrznością, formami bycia, jakimi to pokolenie zaznaczało swoją obecność w życiu, ale przede wszystkim jest fascynacją tym, co w tym życiu było istotnie ważne.
Jednocześnie rok 1960 to również ważne wydarzenie w życiu osobistym aktora. 30 sierpnia Cybulski poślubił Elżbietę Chwalibóg. Ślub odbył się w urzędzie Sopocie, a wesele – dzięki uprzejmości profesora Juliusza Studnickiego z Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku – zorganizowano w Chmielnie. To właśnie Wybrzeże było najważniejszym miejscem dla Cybulskiego – gdzie indziej czuł się nieswojo. Kilka miesięcy po ślubie urodził się Maciek – jedyne dziecko Cybulskich. Aktor uwielbiał syna, ale trudno nazwać jego małżeństwo udanym. Po latach Elżbieta Chwalibóg-Cybulska przyznała:
Uważam, że był to człowiek, który absolutnie nie powinien zakładać rodziny i mieć dzieci. Mógł oczywiście być z kimś, ale na zasadzie wolnego związku. Dopóki nie wzięliśmy ślubu, żyliśmy bardzo dobrze i zgodnie. Wiedzieliśmy, że w każdej chwili jedno z nas może odejść. Dlatego najmilej wspominam lata spędzone na Wybrzeżu. To był najpiękniejszy okres w naszym wspólnym życiu.
Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:
„Ja się nie nadaję do takich czasów!”
Kolejnymi rolami Cybulski konsekwentnie odcinał się od postaci słynnego akowca – choć dziś krytycy sprzeczają się o to, która jego rola była najbardziej anty-Chełmickim. Czy było to „Salto” Tadeusza Konwickiego, gdzie Cybulski wciela się w postać „dziwkarza i łazęgi” (jak opisuje go własna żona, grana przez Igę Cembrzyńską)? A może „Jak być kochaną” Wojciecha Jerzego Hasa? Konrad Eberhardt zaznacza, że szczególnie ta druga rola postawiła biografów w trudnym położeniu, gdyż aktor zagrał postać mężczyzny nikczemnego, mitomana i alkoholika, zupełnie niepasującą do schematu „Zbyszka-Maćka Chełmickiego”.
Ale Cybulski uciekał również w role komediowe. Te najsłynniejsze w jego dorobku to oczywiście Staszek z „Giuseppe w Warszawie” i Alfons van Worden z „Rękopisu znalezionego w Saragossie” (oba z 1964 roku). Obie postacie niosą w sobie inny ładunek komizmu. Daniel Olbrychski wspominał:
W dniu rozpoczęcia zdjęć do „Popiołów” Zbyszek, którego kandydaturę do roli Cedry Wajda wcześniej rozpatrywał, przysłał na plan depeszę z najlepszymi życzeniami. Grał wtedy w szwedzkim filmie „Kochać”. Potem zobaczyliśmy Cybulskiego w „Giuseppe w Warszawie”, gdzie Cybulski zagrał naprawdę olśniewająco. Wajda napisał taką depeszę: „Film powinien się nazywać „Cybulski w Warszawie”. Pozdrawiamy z podziwem i miłością – Beata, Andrzej i w dalekiej przyszłości twój następca – Daniel”. Obruszyłem się na te słowa, bo jak można, pewnie Zbyszek się obrazi… nie obraził się.
Wielu aktorów zaznacza, że Cybulski był osobą niezwykle uprzejmą, przyjazną i otwartą. Odtwórca Maćka Chełmickiego przyjaźnił się m.in. z Igą Cembrzyńską, Andrzejem Kondratiukiem, Agnieszką Osiecką czy Lidią Rybotycką. Michał Ronikier, który pracował z nim przy trzech filmach podkreślał, że był bardzo uczciwy, życzliwy i pomocny. Z kolei Iga Cembrzyńska tak opowiadała o współpracy z aktorem na planie „Rękopisu znalezionego w Saragossie”:
Miałam duże opory w scenach pocałunków. Zbyszek (…) poprosił mnie na bok i szepnął do ucha:- Wiem, że może niezbyt dobrze całuję, starenia, ale niedawno w Szwecji kręciłem film z gwiazdą Harriet Andersson. Przez cały czas się całowaliśmy i moja wielka partnerka nawet nie mrugnęła okiem!
Choć często zapraszano go do filmów zagranicznych, nie lubił wyjeżdżać z kraju. Za granicą czuł się samotny. W pod koniec 1966 roku zabiegał u Hasa o rolę Wokulskiego w planowanej adaptacji „Lalki”. Swojej przyjaciółce Wiesławie Czaplińskiej opowiadał, że ma wizję tej postaci – twierdził, że „zagrałby z cygarem jak Orson Welles”. Reżyser był jednak przeciwny – aktor przyjął więc propozycję z Ameryki zagrania w telewizyjnej sztuce „Tramwaj zwany pożądaniem”. Za tę rolę oferowano mu 100 tysięcy dolarów. Cybulski miał jednak nadzieję, że w ten sposób wzbudzi zazdrość Hasa, który obsadzi go w „Lalce” – od pieniędzy bardziej liczyła się dla niego możliwość pracy w Polsce.
Gwiazda bez kabrioletu
Cybulski lubił kontakt z widzem – może dlatego tak bardzo cenił sobie role w „Bim-Bomie” czy innych teatrach, w których przyszło mu grać. A było ich sporo – w ciągu swojej krótkiej kariery pojawił się na scenach m.in. warszawskiego Ateneum czy gdańskiego Wybrzeża. W wywiadzie udzielonym czasopismu „Kino” mówił:
U nas nie ma gwiazdorstwa, mitu gwiazdy, można natomiast mówić o popularności aktora, którego widzowie poznają, i o którym się dyskutuje. Nie jest to aktor przemykający białym kabrioletem przez luksusowe kurorty, (…) ale ktoś, kogo można spotkać w restauracji czy w barze mlecznym, kto nie ucieka od spotkań z widzami i nie unika dyskusji, kto bierze udział w ruchach społecznych. Słowem – aktor mający bezpośredni kontakt z widzem, z ludźmi. Może nie zawsze tak u nas jest – ja w każdym razie jestem za taką postawą aktora i za taką popularnością.
Dlatego też Cybulski czuł się odpowiedzialny za to, co mówił. Andrzej Wajda wspomina, że kiedyś wspólnie występowali w gdańskim klubie Żak. Po spotkaniu, kiedy już wracali nocnym pociągiem do Warszawy Cybulski stwierdził, że musi natychmiast wracać do Gdańska, ponieważ źle odpowiedział na pytania studentów. Choć słowa reżysera początkowo go uspokoiły i dojechał do stolicy, następnym pociągiem wrócił do Gdańska, udał się do akademika Akademii Medycznej (wiedział, że stamtąd pochodziła większość uczestników wcześniejszego spotkania), zebrał studentów w jednej sali i ponownie odpowiedział na ich pytania. Jednocześnie Wajda podkreśla, że Cybulski czuł się odpowiedzialny również za to, co grał – podczas wystawiania w Krakowie sztuki „Kapelusz pełen deszczu” po kilku minutach od rozpoczęcia aktor nagle przerwał swoją wypowiedź i zwrócił się w stronę publiczności: Przepraszam, pomyliłem się, zacznę jeszcze raz.
Jednocześnie Cybulski lubił być rozpoznawany i podziwiany. Jerzy Goliński, jego przyjaciel z krakowskiej szkoły aktorskiej podkreśla, że najbardziej załamanym widział aktora wówczas, kiedy taksówkarz na jego pytanie „Pan mnie nie poznaje?” odpowiedział „Panie, czy ja muszę znać każdego w tym mieście?!”. Jak zaznacza Goliński: Bardzo przeżywał porażki i złe recenzje. Chciał by go kochano. Można by nakręcić o nim film zatytułowany „Jak być kochanym”.
Wajda o śmierci przyjaciela dowiedział się podczas pobytu w Londynie. Do hotelu z tą tragiczną informacją zadzwonił Roman Polański. Zaledwie parę godzin wcześniej reżyser „Popiołu i diamentu” spotkał się angielskim dramaturgiem, Davidem Mercierem i namawiał go do napisania scenariusza do filmu o Cybulskim. Jak zapisał w swoim notatniku: „Wtedy, tej nocy jego śmierć wydała mi się czymś nierealnym, jeszcze jednym epizodem filmu”. Rok po tragicznej śmierci aktora Wajda rozpoczął pracę nad filmem, który – jak opowiadał sam reżyser – „wskrzesi mit Cybulskiego ze wszystkimi okolicznościami, jakie mu towarzyszyły”. Tym filmem było „Wszystko na sprzedaż”, którego premiera odbyła się 28 stycznia 1969 roku.
Obywatel Cybulski
Przeglądając różne biogramy Cybulskiego można odnieść wrażenie, że znamy go głównie z opowieści innych – niczym bohatera „Obywatela Kane’a” Orsona Wellesa, którego aktor tak cenił. Wypowiada się o nim jego żona, współpracownicy, przyjaciele i znajomi.
A jednak wciąż trudno go opisać, zdefiniować czy zakwalifikować do konkretnej grupy aktorów. Nadal pozostaje wrażenie, że ten wybitny aktor nie dał się wystarczająco poznać. Zbigniew Cybulski był kolorowym ptakiem polskiej kinematografii. Był inny – często przez to niedoceniany, ale w tym wyjątkowy i niepowtarzalny. Wiesława Czapińska powiedziała: Kreował świat, kreował swoje życie i nie potrafił sobie z nim poradzić.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Bibliografia:
- Do widzenia, do jutra, w bazie Filmpolski.pl http://filmpolski.pl/fp/index.php?film=122235 [dostęp: 4.01.2014]
- Eberhardt Konrad, Zbigniew Cybulski, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1976,
- Janicki Stanisław, W stronę gwiazd. Wywiady z aktorami Elżbietą Czyżewską i Zbigniewem Cybulskim, „Kino” 1966, nr 1, s. 41-51
- Lubelski Tadeusz, Historia kina polskiego: twórcy, filmy, konteksty, wyd. Videograf II, Katowice 2009
- Pryzwan Mariola, Cześć, starenia! Wspomnienia o Zbyszku Cybulskim, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007
- Wajda Andrzej, Kino i reszta świata, wyd. 2, wyd. Znak, Kraków 2013,