Wyprawa Aliny i Czesława Centkiewiczów na Antarktydę (cz. 2)
Przeczytaj też pierwszą część artykułu!
W 1937 roku Centkiewicz po raz kolejny udał się do Tromsø, gdzie, zgodnie z wcześniejszymi planami, dołączył do jednej z wypraw myśliwskich. Ostateczny wybór padł na statek „Isfiell”, którego kapitanem był Alfred Moe. Przed wyruszeniem z Warszawy pisarz otrzymał bezpłatny urlop w Państwowym Instytucie Meteorologicznym. Warunkiem było prowadzenie w tym okresie badań przezroczystości wody morskiej, a także zobowiązanie się do publikacji książki o życiu wśród norweskich łowców, na co młody naukowiec przystał i z czego się wywiązał (pracodawca pomógł także w sprawach paszportowych).
Pośród arktycznych łowców
W ciągu stu dni, od lutego do maja, Polak brał aktywny udział w pracach załogi i polowaniach na foki, morsy i niedźwiedzie polarne, na Morzu Barentsa i Morzu Białym. Przez pewien czas statek uwięziony był w polu lodowym, z którego ostatecznie uwolnił go lodołamacz „Fridtjof Nansen”. We wspomnianym okresie temperatura spadała niekiedy poniżej -30°C. W ciągu trzech miesięcy udało się pozyskać ok. 1300 skór fok, co stanowiło niewiele ponad połowę planowanej liczby, która pozwalała zakończyć rejs bez straty finansowej. Myśliwi musieli więc przedłużyć pracę, a Centkiewicz opuścił ich, przesiadając się na „Fridtjofa Nansena”, który zabrał go do Tromsø, skąd, jak poprzednio, wrócił do Polski.
Za studniowy rejs pisarz musiał zapłacić jedynie sto koron, co stanowiło ponoć 40% kosztów wyżywienia przeciętnego marynarza. Otrzymał też od załogi kilka skór foczych, futro niedźwiedzia, którego sam uśmiercił, a także kieł morsa. Wyprawę tę wraz z dokładnymi opisami polowań, do których podchodził ambiwalentnie (z jednej strony łowy go fascynowały i pobudzały, z drugiej żal mu było zabijanych brutalnie zwierząt) przedstawił w książce Biała foka (Warszawa 1938; wydania od 1965 roku: Czy foka jest biała?). Kolejne plany Czesława Centkiewicza – udanie się na wyprawę antarktyczną z wielorybnikami w latach 1939-1940, udaremnił wybuch II wojny światowej.
Centkiewiczowie: burzliwe lata
W listopadzie 1939 roku Centkiewicz ożenił się z Aliną Giliczyńską. Większość okresu okupacji niemieckiej podczas drugiej wojny światowej małżeństwo spędziło w Warszawie. Czesław był wówczas wykładowcą elektrotechniki w Centralnej Szkole Pożarnictwa i rzeczoznawcą w Państwowym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych, a Alina dalej pracowała w bibliotece Państwowego Banku Rolnego.
W 1944 roku, w czasie powstania warszawskiego, podobnie jak tysiące innych mieszkańców miasta i okolic, Centkiewiczowie zostali aresztowani i wywiezieni do obozów koncentracyjnych. Czesław trafił do Neuengamme pod Hamburgiem (następnie przewieziono go na roboty przymusowe do Berlina), zaś Alina do Ravensbrück (później również skierowano ją do pracy, w Stuttgarcie). On powrócił do kraju w końcu kwietnia 1945 roku, ona dopiero na przełomie lat 1945/1946.
1 czerwca 1945 roku Centkiewicz otrzymał od Ministra Przemysłu nominację na stanowisko dyrektora Technicznego Zjednoczenia Energetycznego Okręgu Dolnośląskiego (w 1946 roku za swoją pracę odznaczono go drugim w życiu Złotym Krzyżem Zasługi). Wprowadził się do mieszkania służbowego w Jeleniej Górze, gdzie w 1946 roku przybyła do niego Alina. Wówczas zapisał się do Polskiej Partii Socjalistycznej, a pod koniec 1948 roku wraz z żoną został członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W latach 1949-1950 pracował w miejscowym Oddziale Narodowego Banku Polskiego, był także radnym w Miejskiej Radzie Narodowej Jeleniej Góry.
Alina w tym okresie zajmowała się działalnością kulturalno-oświatową, była m.in. przewodniczącą Ligi Kobiet. Zaczęła również redagować prace męża: kolejne wydania przedwojennych tytułów, jak i zupełnie nowe. W końcu przystąpiła do pisania razem z nim. Pierwszą wspólną książką Centkiewiczów była książka dla dzieci o dorastaniu inuickiego chłopca pt. Odarpi, syn Egigwy (Warszawa 1949). Warto zauważyć, że Alina wydała też kilka własnych książek, również skierowanych do młodszych czytelników. Należały do nich Niezwykła podróż (Warszawa 1955) i Mufti, osiołek Laili (Warszawa 1964).
W 1950 roku Centkiewiczowie zamieszkali w Legionowie, gdzie Czesław w latach 1950-1956 pracował w Zakładzie Aerologii Państwowego Instytutu Hydrologiczno-Meteorologicznego. W 1955 roku małżeństwo przeniosło się do Warszawy. W tym samym roku oboje otrzymali nagrodę Prezesa Rady Ministrów za twórczość literacką dla młodzieży.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
Powrót na Spitsbergen
W 1955 roku Prezydium Polskiej Akademii Nauk powołało Czesława Centkiewicza na członka Polskiej Komisji Międzynarodowego Roku Geofizycznego, który miał trwać 18 miesięcy (1957-1959). W wydarzeniu tym brało udział ponad 60 państw, a skupiało się ono na zintensyfikowaniu badań obszarów bezludnych lub słabo zaludnionych, m.in. w zakresie meteorologii, geomagnetyzmu, glacjologii, oceanografii, promieniowania kosmicznego, sejsmologii i grawimetrii. Polacy w tym okresie założyli dwie placówki naukowe poza granicami kraju – obserwatorium geofizyczne w Wietnamskiej Republice Ludowej i stację polarną na Spitsbergenie. W tym drugim przypadku, zanim to nastąpiło, wysłano na wyspę wyprawę rekonesansową.
Organizację pięcioosobowej ekspedycji w 1956 roku PAN powierzyła Stanisławowi Siedleckiemu, wówczas pracownikowi Zakładu Nauk Geologicznych tejże instytucji. W południowej części Spitsbergenu, w fiordzie Hornsund, wytypowanym na budowę stacji naukowej, wyprawa przeprowadziła wstępne badania geologiczne, po czym powróciła do Polski. W czerwcu 1957 roku na polskim okręcie hydrograficznym „Bałtyk” z Gdyni wyruszyła trzydziestosiedmioosobowa wyprawa założycielska. W jej skład wszedł m.in. Centkiewicz, a dowództwo objął Siedlecki.
Gdy zapada zmrok lub mgła spowija statek, zaczyna działać jeden z cudów nowoczesnej techniki – radar. Na naszym statku poza normalnym odbiornikiem znajduje się także drugi, w którym obraz widziany na ekranie oscylografu można nakładać na mapę morską, zdając sobie w ten sposób od razu sprawę, koło jakiej części wybrzeża przepływamy (Cz. Centkiewicz, Wyspy mgieł i wichrów, s. 277).
W rejsie na północ „Bałtyk” zatrzymał się w Narviku, gdzie od kwietnia do czerwca 1940 roku trwały walki między Niemcami a aliantami, w tym również Polakami. Załoga i członkowie wyprawy złożyli wieńce w miejscach pochówku polskich żołnierzy: zbiorowej mogile na cmentarzu w Narviku i na grobach w pobliskiej miejscowości Håkvik. Wieńce spuszczono także ze statku na wodę w miejscu zatonięcia polskiego niszczyciela „Grom” w fiordzie Rombakken. Następnie wyprawa popłynęła do Tromsø, gdzie dotarła 5 lipca 1957 roku. Tam Centkiewicz ponownie spotkał się z rodziną Øienów.
Ponieważ „Ustka” – parowiec, który wyruszył w ślad za „Bałtykiem” (m.in. z potrzebnym mu do dalszego rejsu węglem) – spóźniała się, Polacy musieli prosić o pożyczenie 120 ton tego surowca od Instytutu Meteorologicznego Północnej Norwegii. Norwegowie wyrazili na to zgodę. Mijając Wyspę Niedźwiedzią „Bałtyk” dotarł w końcu do Spitsbergenu.
Niskie, opuszczające się prawie na powierzchnię morza chmury jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej idą w górę. Przed nami, w całej swej niezrównanej krasie roztacza się majestatyczny polarny krajobraz. Na wprost okrętu potężną, prawie czterdziestometrową ścianą zwisa nad wodą lodowiec Hansa. Z poszarpanej, błyszczącej zielonkawą bielą masy lodu odrywają się raz po raz wielkie zwały, z hukiem przypominającym wystrzały armatnie. Wokół nas morze czyste, wolne od lodu. Możemy płynąć dalej (Cz. Centkiewicz, Wyspy mgieł i wichrów, s. 289).
Polacy wpłynęli do Zatoki Białych Niedźwiedzi w fiordzie Hornsund. Do „Bałtyku” wkrótce dołączyła „Ustka”, transportująca czterysta ton sprzętu ekspedycji, w tym m.in. instrumenty naukowe, ciągnik, samochód terenowy z przyczepami, elementy składanego domku, ropę i benzynę. W wyładunku uczestniczył Centkiewicz, a także kapitan „Bałtyku” z resztą załogi. Operację zakończono 22 lipca.
W chwili gdy zrzucamy na wybrzeże ostatnie skrzynie, wiatr nawiewa nam w twarze fale drobnego, dokuczliwego deszczu. Wkrótce spływają po nas strugi, jakbyśmy się skąpali w morzu. Wszystko staje się szare. Raptem na wysokości naszych okrętów, zakotwiczonych o kilometr od brzegu, coś się dziwnie bieli. Góra lodowa. I to z tych nie najmniejszych. Dwukrotnie dłuższa niż Bałtyk, sięgająca ponad pokład statku. Tyle nad wodą – a co w głębi, to nie wiemy. Nic więc dziwnego, że na Ustce uroczyste rozdanie odznak uczestników wyprawy, do których tyle wagi przywiązywali marynarze, oraz dyplomów odbywa się w piorunującym tempie (Cz. Centkiewicz, Wyspy mgieł i wichrów, s. 303-304).
23 lipca „Bałtyk” i „Ustka” odpłynęły. Następnego dnia podzielony na grupy zespół rozpoczął badania naukowe (przyrodnicze, glacjologiczne itd.) i prace budowlane. Na czas stawiania domku polskiej bazy, członkowie ekspedycji zamieszkali w namiotach. Do końca miesiąca postawiono budynek i m.in. dwa 30-metrowe maszty radiowe. Centkiewicz, który brał aktywny udział w tych pracach, wraz z profesorem Janem Dylikiem opuścił wyprawę na początku sierpnia. Norweski statek zabrał ich do Tromsø, skąd wrócili do Polski. Licząca dwadzieścia pięć osób „grupa letnia” po wypełnieniu swoich zadań, w październiku 1957 roku odpłynęła ze Spitsbergenu na „Bałtyku” do kraju. Aż do sierpnia 1958 roku na wyspie została dziesięcioosobowa „grupa zimowa” pod przewodnictwem Siedleckiego, która prowadziła przez ten czas badania geofizyczne i meteorologiczne.
W najbliższych latach Siedlecki był trzykrotnie kierownikiem polskich wypraw naukowych na Spitsbergen (1959, 1960 i 1962), gdzie kontynuował prace rozpoczęte w czasie Międzynarodowego Roku Geofizycznego. Parokrotnie już modernizowana Polska Stacja Polarna Hornsund funkcjonuje po dziś dzień (od 1978 roku całorocznie) jako najdalej wysunięta na północ polska placówka naukowa, zarządzana przez Instytut Geofizyki PAN. W pięćdziesiątą rocznicę założenia – w 2007 roku - jej patronem został Stanisław Siedlecki.
Śladami Arctowskiego i Dobrowolskiego
W 1958 roku w Moskwie podjęto decyzję o przekazaniu Polsce stacji naukowej „Oazis”. Rosjanie założyli ją zaledwie dwa lata wcześniej w trudno dostępnej Oazie Bungera, we wschodniej części Antarktydy. Do kilkuosobowego polskiego zespołu, którego celem było dotarcie do placówki i jej przejęcie, należeli m.in. Czesław, jako zastępca kierownika, i Alina. Jej kandydatury pierwotnie nie brała pod uwagę ani strona radziecka, ani polska, jednak sytuacja uległa zmianie po reakcji czytelników książek Centkiewiczów.
Kup e-booka „Zapomniani artyści II Rzeczypospolitej”
Książkę można też kupić jako audiobook, w cenie 16,90 zł.
Antarktyda pozostała najdłużej niezbadanym przez człowieka kontynentem. Odkryła ją dopiero rosyjska ekspedycja Fabiana Bellingshausena i Michaiła Łazariewa w 1820 roku. Zakłada się, że pierwsi ludzie stanęli na tym lądzie w 1895 roku – należeli oni do norweskiej wyprawy wielorybniczej Henryka Bulla. Z kolei belgijska ekspedycja naukowa Adriena de Gerlache’a w latach 1898-1899 na statku „Belgica” dokonała pierwszego zimowania w zamarzniętych wodach u wybrzeża Antarktydy. Należeli do niej m.in. Henryk Arctowski (1871-1958) i Antoni Dobrowolski (1872-1954), którzy jako naukowcy wyspecjalizowali się w zagadnieniach okołobiegunowych, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości aktywnie zabiegali o organizowanie przez nią wypraw polarnych i zakładanie stacji naukowych w tych obszarach. Warto zauważyć, że choć pierwsze kobiety dotarły na Biały Kontynent w latach 30. XX wieku, to jednak jeszcze przez wiele lat mężczyźni stanowili przytłaczającą większość przybywających tam osób. Wynikało to m.in. z poglądu, że kobiety nie dadzą sobie rady w trudnych warunkach, panujących za południowym kołem podbiegunowym.
W grudniu 1958 roku grupa polska, do której należało małżeństwo Centkiewiczów, wyruszyła z Gdyni na pasażerskim statku „Michaił Kalinin”, zwodowanym kilka miesięcy wcześniej w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Razem z nią płynęli członkowie Czwartej Radzieckiej Wyprawy Antarktycznej, którzy mieli wymienić zespoły stacji polarnych należących do ZSRR. Rejs wzdłuż zachodnich brzegów Europy i Afryki, a następnie przez Ocean Indyjski, trwał 28 dni. W tym czasie miały miejsce zaledwie dwa postoje: w Dakarze i Kapsztadzie. Tak Centkiewiczowie opisali zbliżanie się statku do Antarktydy:
Już tylko kilka godzin dzieli nas od Szóstego Kontynentu, płyniemy wśród zastygłego lasu lodowych gór. Nie kończącym się szeregiem suną nam na spotkanie, surowe, martwe, nieprzyjazne (…). Napięcie wzrasta. Suniemy ostrożnie, powoli, śladem łamacza lodów [był to radziecki „Ob” – przyp. M.B.], który toruje nam drogę. Za jego rufą kotłuje się woda biała od piany i kry. Ciszę Morza Davisa mąci tylko monotonny stukot maszyn i ledwie dostrzegalny plusk roztrącanych dziobem odłamków lodowych pól (A. i Cz. Centkiewiczowie, Kierunek Antarktyda, s. 121-122).
Po dotarciu do brzegu, Czesław wraz z męską częścią polskiego zespołu (Alina nie uzyskała na to pozwolenia od radzieckiego kierownictwa) wyruszył do „Oazis” – najpierw samolotem do pobliskiej radzieckiej stacji „Mirnyj”, stamtąd tym samym środkiem transportu na Lodowiec Scotta, aż wreszcie śmigłowcem do Oazy Bungera. Niedługo potem do Polaków przylecieli przywódcy Trzeciej i Czwartej Radzieckiej Wyprawy Antarktycznej: Jewgienij Tołstikow i Aleksandr Dralkin, którzy 23 stycznia 1959 roku dokonali oficjalnego aktu przekazania placówki:
Skupieni wokół masztu, słuchamy w milczeniu Tołstikowa. Każde słowo doświadczonego polarnika wzrusza patosem chwili. Dowódca trzeciej ekspedycji mówi o pierwszych, niełatwych chwilach powstania stacji, o dwu latach pracy „Oazis”, życzy Polakom powodzenia i owocnych wyników naukowych. Cieszy się, że nasz kraj przystępuje do międzynarodowej współpracy na Szóstym Kontynencie, gdzie tak wiele jest jeszcze do zrobienia. Na zakończenie wydaje rozkaz: „Opuścić flagę Związku Radzieckiego”. Płótno chlaszcze na wietrze. Zapada cisza. Głos zabiera w imieniu Prezydium Polskiej Akademii Nauk profesor Różycki [Stefan, kierownik polskiego zespołu; brał również udział m.in. w dwóch polskich wyprawach na Spitsbergen w latach 1934 i 1958 – przyp. M.B.]. Mówi krótko, zwięźle, nie kryjąc także wzruszenia. Podkreśla, iż dar Związku Radzieckiego umożliwi Polsce, po raz pierwszy w historii, rozpoczęcie prac naukowych na niedostępnej dotychczas dla nas Antarktydzie. Na jego rozkaz na szczyt masztu zaczyna piąć się powoli biało-czerwona flaga (A. i Cz. Centkiewiczowie, Kierunek Antarktyda, s. 164).
Następnie Tołstikow i Różycki podpisali dokument zdania i przejęcia stacji, sporządzony w dwóch językach. Polska Stacja Antarktyczna im. Antoniego Bolesława Dobrowolskiego, bo tak ją przemianowano, składała się z dwóch niewielkich budynków. Centkiewicz miał za zadanie zapoznać się z aparaturą naukową dostępną w placówce i wykonać jej zestawienie, inni członkowie zespołu prowadzili różne prace badawcze. Po ich zakończeniu, Polacy przystąpili do demontażu urządzeń, które mogłyby ulec zniszczeniu podczas kolejnych miesięcy.
Alina tymczasem przebywała w stacji „Mirnyj” i na statku ekspedycji, gdzie była m.in. świadkiem uzupełniania słodkiej wody z gór lodowych, a także wymiany załóg stacji „Komsomolska” i „Wostok”. Ponadto radziecki biolog zabrał ją na pobliską Wyspę Haswella, gdzie mogła obserwować gniazdujące pingwiny Adeli, mewy i petrelce olbrzymie. Dopiero ostatniego, czyli dziesiątego, dnia pobytu polskiego zespołu na Białym Kontynencie, Alinie udało się obejrzeć w towarzystwie męża polską stację polarną z góry – jako pasażerowie lecieli helikopterem. Wydarzenie to możliwe było dzięki zatajeniu przed radzieckim kierownictwem poważnego urazu głowy, którego pisarka doznała wcześniej.
Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, opuszczając z żalem skały i jeziora Stacji imienia A. B. Dobrowolskiego, że los nie będzie dla niej łaskawy, że zapanuje w niej głucha cisza, rok po roku zakłócana jedynie wyciem przewalających się nieustannie przez Oazę Bungera potężnych wichur. W okresach letnich odwiedzały ją od czasu do czasu niewielkie zespoły naszych naukowców przerzucanych tutaj na krótko samolotami radzieckimi z „Mirnego” (A. i Cz. Centkiewiczowie, Kierunek Antarktyda, s. 282).
Statek z polskimi i radzieckimi polarnikami wracał do Gdyni przez miesiąc, ponownie zatrzymując się w Kapsztadzie i Dakarze. Warto zauważyć, że Alina była pierwszą znaną Polką, która dotarła na Antarktydę. Na podstawie tej wyprawy, Centkiewiczowie wspólnie napisali cytowaną wyżej książkę pt. Kierunek Antarktyda (Warszawa 1961).
Polskie wyprawy docierały do stacji w Oazie Bungera na przełomie lat 1965-1966 i w 1979 roku. Później sporadycznie odwiedzali ją także Australijczycy i Rosjanie. Dopiero kilka lat temu wzrosło zainteresowanie antarktyczną placówką, znalazły się też środki na jej rewitalizację i wznowienie badań. Na początku 2022 roku przebywała tam czteroosobowa wyprawa inwentaryzacyjna PAN. W chwili obecnej jedyną polską całoroczną placówką naukowo-badawczą znajdującą się za południowym kręgiem polarnym jest założona w 1977 roku Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego. Zbudowano ją na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych, po zachodniej stronie Półwyspu Antarktycznego.
Centkiewiczowie: spuścizna literacka
Po wyprawie antarktycznej Czesław zakończył pracę zawodową i poświęcił się głównie pisarstwu. Centkiewiczowie odbyli wspólnie kilkadziesiąt podróży, m.in. do Europy Zachodniej, Afryki i na Bliski Wschód. Opublikowali razem ponad 30 książek, niektóre z nich miały kilkanaście wydań. Przełożono je w sumie na kilkanaście języków (m.in. rosyjski, niemiecki, norweski, węgierski, słowacki i czeski). Były to przede wszystkim publikacje dla dzieci (poza wymienionymi wyżej, m.in. Zaczarowana zagroda, Warszawa 1963, Tumbo z Przylądka Dobrej Nadziei, Warszawa 1964 i Tumbo nigdy nie zazna spokoju, Warszawa 1977), a także dotyczące historii zdobywania i eksploracji obszarów polarnych (przynajmniej niektóre z nich przedstawiały Stany Zjednoczone w negatywnym, zaś Związek Radziecki w pozytywnym świetle, np.: Na podbój Arktyki, Warszawa 1952).
Centkiewiczowie byli wielokrotnie odznaczani. Poza wymienionymi wcześniej wyróżnieniami, otrzymali m.in. (osobno i w różnych latach) Krzyż Kawalerski, Krzyż Oficerski, Krzyż Komandorski i Krzyż Komandorski z Gwiazdą (tylko Czesław) Orderu Odrodzenia Polski. Oboje zmarli w Warszawie: Alina 11 marca 1993 roku, Czesław 10 lipca 1996 roku. Spoczęli w jednym grobie w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. W 2012 roku miasto Legionowo nadało małżeństwu swoje honorowe obywatelstwo, a w tamtejszym Muzeum Historycznym otwarto wystawę stałą poświęconą Centkiewiczom.
Przeczytaj też pierwszą część artykułu!
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Bibliografia:
Źródła:
- Alina i Czesław Centkiewiczowie, Kierunek Antarktyda, Czytelnik, Warszawa 1978.
- Czesław Centkiewicz, Czy foka jest biała?, Czytelnik, Warszawa 1968.
- Czesław Centkiewicz, Wyspy mgieł i wichrów, Czytelnik, Warszawa 1984.
Opracowania:
- Mateusz Będkowski, Polacy na krańcach świata: XIX wiek, Promohistoria, Wydawnictwo CM, Warszawa 2018.
- Ewa Głębicka, Centkiewicz Czesław Jacek, [w:] Współcześni polscy pisarze i badacze literatury: słownik biobiliograficzny, t. 2 (C-F), Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1994, s. 5-8.
- Ewa Głębicka, Centkiewiczowa Alina, [w:] Współcześni polscy pisarze i badacze literatury: słownik biobiliograficzny, t. 2 (C-F), Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1994, s. 8-10.
- Piotr Köhler, Stulecie urodzin wielkiego polskiego polarnika Stanisława Siedleckiego (1912-2012), „Biuletyn polarny”, nr 17/18, Kraków-Wrocław 2014, s. 47-52.
- Ivo Łaborewicz, Centkiewiczowie w Jeleniej Górze (1945-1950), „Karkonosze: Kultura i Turystyka”, 2005, nr 5 (235), s. 7-10.
- Obchody 80. rocznicy Pierwszej Polskiej Wyprawy
Polarnej, Dzieje.pl, 26.09.2012 [dostęp: 3.10.2022], https://dzieje.pl/aktualnosci/obchody-80-rocznicy-pierwszej-polskiej-wyprawy-polarnej.
- Podstrona Instytutu Geofizyki PAN poświęcona Polskiej Stacji Antarktycznej im. A. B. Dobrowolskiego, [dostęp:
3.10.2022].
redakcja: Jakub Jagodziński