Wanda czy Kazik? — opowieść o dziewczynie żołnierzu (cz. 2)
Oczekując w Warszawie wiadomości o dalszych walkach legionów, Gertzówna pracowała w Oddziałach Żeńskich POW. Po kilkumiesięcznym zawieszeniu działalności dowodząca Jadwiga Bartel de Weydenthal wznowiła pracę oddziału w październiku 1916 roku. Peowiaczki z OŻ służyły w biurach i archiwach oraz jako ordynansi w I Okręgu Warszawa. Do ich zadań należało również organizowanie fałszywych paszportów, kwater i wyżywienia na czas zjazdów członków POW. Zaufanym członkiniom powierzano na przechowanie broń i materiały wybuchowe. Jednak najszersza działalność polegała na tzw. urabianiu opinii publicznej, czyli propagowaniu działań legionów i wojska polskiego. W trakcie takiej niepodległościowej roboty, podczas demonstracji na placu Zbawiciela 8 grudnia 1917 roku, Wanda Gertz została aresztowana. Wyrokiem sądu Kriegsgericht skazano ją na 6 miesięcy więzienia. Dzięki wpłaconej kaucji odsiedziała zaledwie kilka tygodni.
Dla Oddziału Żeńskiego był to okres najintensywniejszej pracy i szkolenia wojskowego. Specjalnie dla kobiet zorganizowano wykłady o armii, obsłudze i budowie broni oraz materiałach wybuchowych. Uzupełnienie stanowiły kursy sanitarne i administracyjne. Na kształt oddziałów męskich OŻ podzielono na sekcje: wywiadowczą, broni, kurierską, ubraniową i kwaterunkową.
Niewiele wiadomo o życiu prywatnym Wandy. Praca dla ojczyzny zdawała się pochłaniać ją bez reszty. Oprócz działalności w OŻ POW pracowała również w tajnej Poczcie Listów Prywatnych. Po odzyskaniu niepodległości jako członkini Żandarmerii POW wzięła udział w rozbrajaniu oddziałów niemieckich. Za sumienną pracę i oddanie sprawie została przydzielona do Sekcji Broni Komendy Głównej Milicji Ludowej, a następnie mianowana jej kierowniczką. Funkcję tę pełniła do marca 1919 roku, kiedy to otworzyła się możliwość wstąpienia do Wojska Polskiego. Początkowo pracowała w Przyfrontowym Referacie Werbunkowo-Zaciągowym Dywizji Litewsko-Białoruskiej. We wrześniu 1919 roku ziściło się marzenie Wandy. Została komendantką II Ochotniczej Legii Kobiet w Wilnie.
II Ochotnicza Legia Kobiet
II OLK powstała pod wpływem pozytywnych doświadczeń ze Lwowa. Inicjatywa wypłynęła od pań z towarzystwa wileńskiego. Na pierwszą zbiórkę 26 maja 1919 roku stawiło się 10 kobiet. Na dowódcę wyznaczono por. Eugeniusza Olejniczakowskiego, byłego komendanta POW na Litwie. Komendantką Legii została Wanda Gertz. Zarządzenie Dowództwa Frontu Litewsko-Białoruskiego z dn. 28 VIII 1919 roku zatwierdza istnienie oddziału:
Druga Ochotnicza Legia Kobiet jest formacją pomocniczą WP na czas wojny. […] Oddziały II OLK składające się z plutonów, traktuje się jak oddziały WP składające się z żołnierzy niezdolnych do służby frontowej. Służbę należy dostosować do fizycznego uzdolnienia i natury kobiecej, jak do pielęgnacji chorych i rannych, jako pisarki i sanitariuszki, do wszystkich prac gospodarczych, wreszcie jako woźnych, kurierów i gońców, a w wyjątkowych wypadkach do służby wartowniczej. Użycie oddziałów do służby z bronią w ręku oprócz służby wartowniczej jest bezwarunkowo wzbronione.
Pomimo źle rokującego początku II OLK szybko się rozwijała. Ćwiczenia rozpoczęto 1 sierpnia 1919 r. Już we wrześniu było nas trzysta legionistek. Odbywałyśmy ćwiczenia z karabinem, na placu za miastem, a potem powracałyśmy do swoich koszar śpiewając różne żołnierskie piosenki.
Ciężka służba kobiet
Legia cieszyła się dużym powodzeniem. Wanda Gertz musiała stosować dość surowe kryteria wobec podopiecznych. Co tydzień zgłaszało się kilkadziesiąt ochotniczek, z których wybierano młode, silne i zdrowe. Dodatkowo wymagano od nich świadectwa moralności wystawionego przez znane osoby lub instytucje. Wszystko to z powodu posądzania legionistek o niemoralne prowadzenie się i takiż charakter służby kobiet w wojsku.
Sytuacja kraju wymagała od legionistek wykonywania obowiązków cięższych niż zakładano. Najsilniejsze trafiały do kampanii wartowniczej, gdzie służba trwała 24 godziny. Gdy nadchodzą do Wilna duże zapasy amunicji lub też owoce w otwartych wagonach, posterunki OLK stoją nieraz po 24 godziny jednym ciągiem bez zmiany […]. Każda wartowniczka ma na przemian 24 służby i 24 godziny wolne od służby. W dniu wolnym od służby są 4 godz. musztry i 2 godz. obowiązującego nauczania.
Służba wartownicza była ciężka nie tylko ze względów fizycznych. Dziewczęta stojące na warcie musiały znosić docinki i szykany ludzi postronnych, cywilnych i wojskowych, dla których kobieta-żołnierz jest rzeczą nową i śmieszną. Niechęć do kobiet miała jeszcze jedno źródło: zadaniem legionistek było doprowadzanie na komisję ukrywających się przed poborem mężczyzn…
Jedną z głównych zasad OLK był zakaz wystawiania kobiet do służby z bronią w ręku poza wartą. Trudna sytuacja militarna kraju przekreśliła ten zakaz. Aby umożliwić wysłanie jak największej ilości żołnierzy na front, cała służba garnizonowa miała pozostać w rękach kobiet. Dowództwo WP postanowiło rozbudować i ujednolicić OLK, powołało w tym celu naczelny sztab Legii w Warszawie. Utworzenie OLK okazało się w skutkach bardzo dodatnie, gdyż usunęło częściowy brak sił kancelaryjnych, nadto legionistki pełniły służbę wartowniczą, np. przy pilnowaniu transportów, często i bardzo gorliwie. Dowództwo Frontu pragnęłoby z tych względów stan liczebny 2. OLK znacznie pomnożyć. Wszystkie służące w wojsku kobiety stać się miały członkiniami OLK. II OLK w Wilnie nosiła odtąd nazwę Batalion OLK-Wilno, a jej komendantką została ppor. Wanda Gertz.
Obrona Wilna
Stosunek do kobiet żołnierzy poprawił się wobec coraz trudniejszej sytuacji na froncie wschodnim w połowie 1920 roku. Powstanie Batalionu OLK wiązało się z wyjątkowo trudną sytuacją Wilna, dowództwo Frontu Litewsko-Białoruskiego podjęło decyzję o obsadzeniu obrony miasta wszelkimi dostępnymi środkami.
Pułkownik Bronisław Wędziagolski, przygotowując linię obrony miasta, uwzględnił oddziały Legii Kobiet. Linia obronna liczyła ok. 70 km długości i była podzielona na trzy odcinki. III odcinkiem dowodził por. Eugeniusz Olejniczakowski, który miał pod sobą 450 żołnierzy, w tym pół batalionu Legii Kobiet, czyli około 250 legionistek. Batalion podzielony został na dwie kompanie. Obrona polegała na utworzeniu kordonu placówek na drogach prowadzących z północnego wschodu do Wilna i zatrzymaniu nieprzyjaciela od wschodu i południa. Innym zadaniem było zawracanie rozproszonych żołnierzy.
Wanda Gerz pełniła funkcję zastępcy por. Olejniczakowskiego. Jej zadaniem było patrolowanie konno okolicy. Po rozproszeniu oddziałów w trakcie pobliskich walk Batalion OLK wziął udział w starciach w okolicy Nowej Wilejki i Wilna. Poniósł ciężkie straty w konfrontacji z nacierającą kawalerią Gaj Chana.
Zofia Nowosielska, legionistka przybyła do Wilna z rozkazami z Lidy, nie kryła podziwu dla wilnianek: Ostatnie schodziły z pola bitwy. Wiodła je porucznik Gertzówna.
14 lipca rozpoczęto wycofywanie oddziałów, ale rozkaz odwrotu nie dotarł do trzeciego odcinka obrony. Podporucznik Gertz zarządziła odwrót, sama zaś została z przygodnie napotkanymi żołnierzami i karabinem maszynowym we wsi Niemirze. W razie ataku nieprzyjaciela miała powstrzymać ofensywę i umożliwić odwrót oddziałowi. Za czyn ten dostała później order Virtuti Militari. Niestety, niektóre placówki zostały okrążone i około 30 legionistek dostało się do niewoli. Czasem kobiety zyskiwały przewagę nad mężczyznami. Żołnierz, widząc, że celuje w kobietę, opuszczał broń, a dziewczyna w obronie własnej wypalała pierwsza i powalała „wybawcę”.
Po zajęciu Wilna przez armię czerwoną Batalion OLK pod dowództwem Gertzówny wycofał się wraz z resztą wojsk polskich do Olkiennik i do Oran. Część wileńskiej Legii znalazła się w Grodnie, gdzie odznaczyła się wartą przy składzie amunicji. Rozproszony oddział w ostatniej chwili wycofał się z miasta przed nacierającymi wojskami nieprzyjaciela. Dzięki sprawnemu działaniu Wandy Gerz i adiutantki Zofii Moczulskiej udało się zebrać go ponownie w Sokółce. Wyczerpane legionistki zostały wycofane z frontu. Znalazły się w Grupie pod Grudziądzem.
W intencji poległych w warszawskim kościele św. Aleksandra odprawiono 30 lipca nabożeństwo. Wyróżniające się bohaterstwem niewiasty odznaczono orderem Virtuti Militari oraz Krzyżami Zasługi.
Bitwa Warszawska
Tymczasem na początku sierpnia 1920 roku stolica wydawała się coraz bardziej zagrożona. Z ochotniczek utworzono batalion liniowy. Około 400 legionistek tworzyło dwie kompanie oraz oddział karabinów maszynowych. Dowództwo batalionu powierzono kpt. Rudzkiemu. Wanda Gertz dowodziła jedną z kompanii, złożoną w całości z wilnianek.
Zgodnie z rozkazem operacyjnym dowódcy miasta gen. Zawadzkiego z dnia 14 sierpnia 1920 roku zadaniem OLK było powstrzymanie nieprzyjaciela na peryferiach Pragi — na prawym skrzydle od szosy Grochowskiej włącznie. Wyruszające do walki ochotniczki żegnał tłum ciekawskich, wśród których był również nuncjusz papieski Achilles Ratti, późniejszy Pius XI, który udzielił im błogosławieństwa. Osadzając park Skaryszewski i okopy na błoniach za parkiem, legionistki nie miały bezpośredniego kontaktu z wrogiem. 21 sierpnia dostały rozkaz poszukiwania sowieckich żołnierzy rozproszonych w lasach w okolicy Otwocka i Świdra. Każdy dzień wypełniały nam walki nad Świdrem, wyszukiwanie band bolszewickich w lasach radzymińskich, forsowne marsze po piachach wśród niebywałej spiekoty Patrolom OLK udało się ująć dwóch jeńców, jedna legionistka została lekko ranna. Zgłupieli biedni Moskale, gdy się przekonali, że ich baby wzięły i prowadzą do niewoli.
Koniec wojny, ale nie koniec służby
Po zakończeniu działań wojennych Wanda Gertz z podległymi jej wilniankami została skierowana do opuszczonego przez oddziały sowieckie Łukowa. W mieście pełniły służbę wartowniczą, a po okolicznych lasach wyszukiwały maruderów i dezerterów sowieckich. Zaprawione w wojnie dziewczyny prawie doprowadziły do buntu, kiedy odebrano im dotychczasową broń. Teraz uzbrojono je w zaledwie jednostrzałowy karabin Werndla.
Gertzówna z najbardziej doświadczoną grupą legionistek powróciła w listopadzie 1920 roku do Wilna. Zostały zakwaterowane w dotychczasowych koszarach przy ulicy Wielka Pohulanka 18. Jak dawniej pełniły służbę wartowniczą. Były wówczas już jedynymi legionistkami obciążonymi tym obowiązkiem. W całym kraju oddziały kobiece przekształcano w szkoły, które miały przygotowywać ochotniczki do służby gospodarczej, sanitarnej, kancelaryjnej, informacyjnej i w łączności.
Wandzie Gertz przypadła praca w najcięższych warunkach. Koszary nie zmieniły się od czasów wojny. Musiały pomieścić trzy kompanie po 100 kobiet oraz 42 legionistki z Oddziału Sztabowego. Ciężkie warunki i dyscyplina przyczyniły się do załamań i coraz częstszych prób samobójczych. Inspekcje wskazywały przemęczenie. W ich wyniku zwolniono około 100 legionistek, pomimo wielkiego zapotrzebowania na służbę wartowniczą.
Społeczeństwo uprzykrzało życie młodym ochotniczkom. Posądzane o niemoralne prowadzenie się i tworzenie domów publicznych przy wojsku, stale narażone były na częste szykany. Dla dowództwa OLK priorytetem stała się moralność legionistek. Chłostą, aresztem lub przynajmniej naganą karano legionistkę przyłapaną na rozmowie z żołnierzem lub oficerem. Niestety, niektórzy mężczyźni wykorzystywali tę niesprawiedliwość i specjalnie zaczepiali dziewczęta na ulicach.
Życie osobiste? A skąd!
Ten brak życia osobistego, swobody wychodzenia na zewnątrz, był jednym z powodów tak licznych prób samobójczych. Wówczas jeszcze niechętnie zwalniano legionistki. Często zamiast odbywać deklarowaną ochotniczą służbę sześciomiesięczną, pozostawały w Legii ponad rok. W listopadzie 1921 r. wileński baon wartowniczy ostatecznie przekształcono w kompanię szkolną OLK. Ochotniczki wysłano do szkół, część wróciła do domów.
Pomimo niedoceniania kobiet w kraju pocieszająca jest wzmianka reportera „The Times”. W czasie walk o Wilno udało mu się dotrzeć do oddziału 250 kobiet walczących w obronie miasta. Dowódca, kobieta oficer, nazwiskiem Goersz, lat 25, miała romantyczną karierę. W 1914–1915 spędziła 8 miesięcy walcząc u Piłsudskiego na froncie galicyjskim w regimencie artylerii przebrana za chłopca. Przystojna, bystra w zachowaniu. Nosiła mundur kobiecego batalionu — kurtkę khaki, niebieską spódnicę, mocno naciśnięta czapkę i wysokie buty. Niektóre z jej podwładnych były bose…
Również dowódcy doceniali Gertzównę. W rocznym uzupełnieniu listy kwalifikacyjnej za rok 1921 otrzymała następująca opinię: Bardzo ideowa, przejęta obowiązkiem i umiłowana w służbie wojskowej. Taktowna i troskliwa o podwładnych jako dowódca oddziału. Zdolności fizyczne b. duże. Inteligencja b. duża. Jako organizator wykazała bardzo wielkie zdolności i dużo doświadczenia. Stanowcza i energiczna, umie wpłynąć na podwładnych i utrzymać silną dyscyplinę w oddziale. Zdolności wychowawcze duże. Ogólna wartość służbowa bardzo duża. Nadaje się w pełni na stanowisko dowódcy batalionu.
Młode państwo, obarczone problemami społecznymi i ekonomicznymi, nie mogło pozwolić sobie na utrzymanie dużej armii. Pomimo szkół OLK, kursów juzistek (operatorek telegrafu), kobiety jako pierwsze zostały zwolnione.
Dla Wandy Gertz koniec wojny i służby mundurowej oznaczał początek normalnego życia, którego do tej pory nie znała. Miała 25 lat i stopień porucznika oraz duże doświadczenie wojskowe. Zarówno jako prosty żołnierz na froncie, jak i dowódca oddziału. Nie znała tylko zwyczajnego życia, nie miała rodziny ani cywilnego zawodu. Nie była wyjątkiem. Wiele jej rówieśniczek musiało odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Gertzówna musiała czekać wiele lat na spełnienie marzeń o dalszej służbie dla państwa. Również tej w cywilu u boku marszałka Piłsudskiego w Belwederze. Paradoksalnie dopiero kolejna wojna dała jej szansę na rozwinięcie skrzydeł.