Szimon Peres – „Liczą się tylko wielkie marzenia. Odwaga, wyobraźnia i budowa nowoczesnego Izraela” – recenzja i ocena
Szimon Peres – „Liczą się tylko wielkie marzenia. Odwaga, wyobraźnia i budowa nowoczesnego Izraela” – recenzja i ocena
Autor książki miał niezwykle udaną niemal siedemdziesięcioletnią karierę polityczną i społeczną. Był bliskim współpracownikiem ojca-założyciela Izraela Ben Guriona, ministrem obrony Izraela w latach 70. w rządzie Icchaka Rabina, a następnie ministrem spraw zagranicznych. Pełnił dwukrotnie funkcję premiera. W 1994 r. wspólnie z Rabinem oraz Jasirem Arafatem otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. W 1996 r. założył Centrum Peresa dla Pokoju i Innowacji. W 2007 r. został wybrany prezydentem Izraela, godność tę piastował przez siedem lat.
Przed głębszym omówieniem warstwy merytorycznej pracy należy poczynić kilka uwag technicznych. Autobiografia Szimona Peresa nie jest książką długą. Liczy sobie 224 strony podzielone na sześć rozdziałów. W pierwszym („Wezwanie do służby”) przedstawione zostało dzieciństwo Peresa w sztetlu Wisznowiec, przyjazd do Izraela oraz współpraca z Ben Gurionem. W drugim rozdziale („Niezależność, sojusz i walka o bezpieczeństwo”) autor opisał kulisy powstania państwa Izrael, jego walkę o przetrwanie, swoją rolę w tym procesie. W trzecim rozdziale („Legenda i dziedzictwo Dimony”) Peres opisał kulisy powstania izraelskiego programu atomowego. W kolejnym („Operacja Entebbe i cnota odwagi”) przedstawił kulisy podjęcia decyzji względem przeprowadzanie bezspornie jednej z najbardziej brawurowych akcji odbicia zakładników z rąk terrorystów. W przedostatnim rozdziale („Budowa młodego kraju”) Peres skupił się na opisie problemów gospodarczych Izraela i przedstawieniu swoich działań w ramach reformy gospodarczej prowadzonej w 1985 r. W ostatnim rozdziale zostały opisane rozmowy pokojowe Izraela z Jordanią, a także historyczne porozumienie z Palestyną z 1993 r., śmierć Rabina, przegrane wybory.
Na pierwszy rzut oka można by wysnuć wniosek, że recenzowana praca to typowe reminiscencje polityka, opisującego najważniejsze wydarzenia swojej kariery. Nie należy tego traktować jako zarzut. Naturalnie dla każdej osoby interesującej się historią jest ważne to, że autor wspomnień był nie tylko bezpośrednim świadkiem wydarzeń, ale co ważniejsze także ich sprawcą. Lecz autobiografię Szimona Peresa wyróżnia spośród tego rodzaju memuarów szereg zalet.
Po pierwsze jest ona napisana przepięknym pod względem literackim językiem (pochwalić należy tutaj również kunszt pary tłumaczy – Emilii Skowrońskiej oraz Andrzeja Skowrońskiego). Każdemu z czytelników utkwi w pamięci opis pierwszej pomarańczy, którą otrzymał mały Szimon podczas spotkania z człowiekiem zachęcającym do osiedlania się polskich Żydów w Palestynie.
Narracja jest również niezwykle szczera. Przedstawił on nie tylko swoje sukcesy, ale również rozterki. W opisie planowania operacji Entebbe podkreślił, jak niewiele dzieli sukces od porażki, jak bardzo łatwo popełnić błąd. W innym miejscu jasno podkreślił, jak wielki wpływ na karierę ma przypadek. Peres miał dostać się do jednego z kibuców, nie miał jednak samochodu. Jego przyjaciel jednak znał kogoś, kto również wybierał się w tamtą stronę. Tym kimś okazał się być sam Ben Gurion.
Szczerość opowieści ujawnia się również w przedstawieniu własnych błędów. W trakcie rokowań z królem Jordanii, Husejnem, Peres powiedział kilku izraelskim dziennikarzom za dużo, ci poinformowali opinię publiczną. Król Husejn był wściekły z powodu ujawnienia rozmów. W efekcie autor został wykluczony z dalszych negocjacji. Peres przedstawił również kulisy rezygnacji z wyborów po śmierci premiera Icchaka Rabina z rąk izraelskiego prawicowego ekstremisty. Wszyscy w izraelskiej Partii Pracy parli do wyborów. Autor odmówił. A w kilka miesięcy później po fali ataków terrorystycznych rządy w Izraelu objął Benjamin Netanjahu.
Praca skrzy się od anegdot z bogatej kariery Peresa. Dla autora niniejszej recenzji najbardziej zapadającą w pamięć była ta związana z organizacją izraelskiego lotnictwa. Tuż po swoim powstaniu państwo Izrael nie było w stanie sprowadzać żadnej broni, a najtrudniej było właśnie o samoloty. Peres znalazł jednak sposób obejścia problemu – nawiązał współpracę z amerykańskim lotnikiem Alem Schwimmerem. Aby móc uzasadnić przewóz większej liczby maszyn Peres i Schwimmer… założyli fikcyjne studio filmowe. Samoloty trafiały oficjalnie do Czechosłowacji na plan filmowy, stamtąd jednak trafiały naturalnie na plac boju w Izraelu. Ostatecznie Al Schwimmer stworzył pierwszą fabrykę samolotów w Izraelu, a następnie koncernu IAI. Czytelnik znajdzie mnóstwo takich wspaniale opisanych sytuacji.
Recenzowaną książkę wyróżnia także to, że jej autor dostrzegł wielkość innych polityków. Przez karty książki przewijają się postacie, z którymi Szimon Peres nie tylko zgodnie współpracował, ale te, z którymi spierał się, rywalizował (Golda Meier, Lewi Eszkol). W żadnym fragmencie autor nie umniejszył ich znaczenia. W takim stylu pisał o politykach francuskich, z którymi współpracował w czasie swoich negocjacji w latach 50., czy Anwerze Sadacie. Izraelski polityk przedstawił również ewolucję relacji z Icchakiem Rabinem, od „wzajemnie szanujących się rywali” do głębokiego podziwu za postawę i odwagę premiera w czasie rokowań z Palestyńczykami oraz w czasie po zawarciu porozumienia, aż do chwili morderstwa.
Można postawić zarzut autorowi, że unikał krytyki rywali. Postać obecnego premiera Izraela pojawia się na marginesie i to w pozytywnym aspekcie – Netanjahu kontynuował reformę gospodarczą Peresa. Jednak nie jest tak do końca. Peres nie wahał się skrytykować Icchaka Szamira, gdy ten de facto zniweczył jego negocjacje z królem Jordanii. Takie postępowanie nie wynikało bynajmniej ze słabości autora, ale z jego przekonania, że wspomnienia oraz bieżąca polityka powinny dążyć ku rzeczom wspólnym, nie powinny niepotrzebnie jątrzyć. Nie warto chować uraz, ale dążyć ku lepszemu jutru.
Ciekawą rzeczą jest to, że Peres we wspomnieniach nie zapomniał o swoich współpracownikach, podwładnych. Zawsze pisał o nich w ciepłych słowach, nie szczędzi pochwał. Podkreślał jak ważni okazali się na różnych etapach jego kariery.
Wiążę się z tym kolejna zaleta recenzowanej pracy – brak cynizmu, optymizm (jednak nie oderwany od rzeczywistości) i przyzwoitość. Szimon Peres mimo niezwykle długiej kariery w polityce zachował wiarę w drugiego nie tylko człowieka, ale i polityka. Bill Clinton w swojej opinii na temat książki stwierdził, że tchnie ona wiarą w potencjał człowieka.
Jak wspomniano wcześniej, w żadnym momencie Peres nie skrytykował złośliwie ani nie szydził z rywali. Wynikało to nie tylko z jego klasy i kultury osobistej, ale i wizji polityki, którą rozumiał jako szukanie punktów wspólnych, pokonywanie wzajemnej wrogości, dążenie do kompromisu i pokoju (bynajmniej jednak nie za wszelką cenę). Nie da się tego jednak dokonać bez uwzględnienia wizji przeciwnych, spornych, wysłuchania drugiej strony. Dobitnie świadczy o tym opinia Peresa, który stwierdził, że to umiejętność słuchania jest kluczową cechą dobrego przywódcy. Słuchanie jest także sposobem na otwarcie drzwi, które zostały zamknięte wskutek sporu i rezygnacji. Te ostatnie słowa należy dedykować naszym politykom.
Na temat niniejszej książki można mnożyć dalsze komplementy. W pełni na to zasługuje. Kończy się jednak szpalta, należy przejść do podsumowania. Autobiografia Peresa jest wspaniałą pracą nie tylko dla czytelników zainteresowanych historią Izraela. Ale także dla tych, którzy są zainteresowani kulisami polityki przez wielkie „P” – choćby negocjacji w sprawie traktatów Izraela z Egiptem i Palestyną. Język i wartkość narracji sprawiają również, że warto ją polecić każdemu, kto chce przeczytać po prostu znakomitą książkę. Książka bezspornie jest godna polecenia. Będzie ona również wspaniałym pomysłem na prezent.