„Świat Bizancjum. Cesarstwo Bizantyńskie 641-1204” – red. Jean-Claude Cheynet – recenzja i ocena
Drugi tom edycji obejmuje okres od zmierzchu panowania cesarza Herakliusza (641 rok) do IV krucjaty i zdobycia przez łacinników Konstantynopola w 1204 r. W roku 2007 ukazał się w Polsce jej pierwszy tom, życzliwie przyjęty przez czytelników. Niestety nie wiadomo, ile przyjdzie nam poczekać na część trzecią. Tempo przekładu i redakcji nie jest przesadnie szybkie, gdyż obecnie wydany tom we Francji ukazał się w 2006 roku. Ceny książki nie można niestety określić jako przystępnej. O ile w przypadku tomu pierwszego była ona wysoka (60 zł), o tyle w przypadku drugiego budzi niemałe obiekcje. 90 zł za jeden z trzech tomów publikacji to moim zdaniem zdecydowanie zbyt wiele... W dalszej części recenzji postaram się jednak pokazać, że choć cena jest zawyżona, istnieje wiele zalet, które ją rekompensują.
Na początku należy stwierdzić, że „Świat Bizancjum” to imponujące przedsięwzięcie syntetycznego ujęcia całości historii Cesarstwa, od przekształcenia miasta Byzantion w cesarski Konstantynopol aż do upadku państwa w 1453 roku. Choć z reguły książka nie oferuje analizy konkretnych źródeł, jest mocno oparta na wybranych przypadkach. Jej główną zaletą jest przedstawienie spójnej koncepcji, a nie spektakularnych interpretacji konkretnych świadectw czy dokumentów. Syntetyczne ujęcie jest też jasno widoczne w układzie kompozycyjnym książki.
Autorzy w pierwszej kolejności postanowili przedstawić pokrótce historię polityczną tego okresu, kładąc szczególny nacisk na reformy dynastii macedońskiej oraz te podjęte przez Aleksego Komnena. Dzięki temu czytelnik po lekturze pierwszych stu stron posiada niezbędną wiedzę, by umieścić opisywane dalej procesy na tle wydarzeń z historii politycznej. Kolejne rozdziały uporządkowane są nie chronologicznie, a tematycznie i dotyczą form funkcjonowania społeczeństwa bizantyńskiego. Część trzecia poświęcona jest ekonomii, religii, sztuce oraz kwestiom demograficznym. Ostatnia część to charakterystyka poszczególnych prowincji. Zachowany został zatem układ z pierwszego tomu, zmieniono za to proporcje. Mniej miejsca poświęcono na czwartą część, a zdecydowanie więcej – na drugą i trzecią. Jedną z najważniejszych przyczyn takiej zmiany jest fakt, że w wieku VII Bizancjum bezpowrotnie utraciło część ważnych i bogatych terenów, przede wszystkim na rzecz Arabów.
Jak wspomniałem, część pierwsza – polityczna – pełni jedynie funkcję wprowadzającą. Moim zdaniem najbardziej udana jest część druga, opisująca funkcjonowanie Kościoła, dworu, dyplomacji, administracji, armii oraz elit. Szczególnie interesujący jest opis mechanizmów działania elit prowincjonalnych czy dworskich oraz sposobów, jakimi ich przedstawiciele zaczynali swoje kariery. Cieszy w tym przypadku ścisłe powiązanie spraw politycznych, społecznych i ekonomicznych – synteza proponowana przez autorów jest skoncentrowana nie na ilości prezentowanych faktów, a na pokazaniu, jak przenikają się podstawowe płaszczyzny funkcjonowania społeczeństwa. Dla przykładu: autorzy pokazują ewolucję administracji państwowej także z perspektywy sposobu jej finansowania — od wypłacanych przez skarb cesarski wynagrodzeń (roga) po przekazywanie bezpośrednio dochodów z dóbr ziemskich (pronoia). Dzięki temu kwestia wydajności administracji na prowincji, kwestia jej lojalności wobec panującego, możliwości rozpoczęcia kariery i kosztów takiego działania, a także wielu procesów ekonomicznych znajdują wspólne wyjaśnienie.
Analogiczny klucz, oparty o system wynagradzania, przyjęli autorzy, opisując bizantyńską armię i flotę. Wydatki na armię stanowiły lwią część obciążeń szkatuły cesarskiej, przez niemal cały opisywany w tym tomie okres armia musiała bowiem utrzymywać gotowość bojową przynajmniej na jednej granicy. W „Świecie Bizancjum” na próżno można by szukać stricte militarnego punktu widzenia – rozbudowanego opisu sposobu uzbrojenia czy szczegółów taktyki. Zamiast tego autorzy proponują wytłumaczenie strategii przyjmowanej przez siły bizantyńskie także podstawami ekonomicznymi. Wielu dawnych historyków (w pierwszym rzędzie E. Gibbon) zarzucało greckiej armii brak hartu ducha ze względu na wyraźną tendencję do unikania walnych bitew na rzecz wojny podjazdowej i obrony kluczowych przełęczy (szczególnie w Azji Mniejszej). Taką wizję przynieśli na Zachód zresztą już współcześni — wielu łacinników służyło bowiem Konstantynopolowi jako najemnicy. Tymczasem, jak zauważają autorzy, ciągłe wojny i ograniczone zaplecze rekrutacyjne wymusiły na dowódcach wojnę manewrów raczej niż dążenie do osiągnięcia rozstrzygnięcia w walnej bitwie. Dopiero po reformach Aleksego pojawiają się w siłach Bizancjum pułki regularne, które zachowują zdolność bojową i operacyjną niemal cały czas oraz są oparte o najemników, często z zagranicy. Większość sił opierała się dotychczas na żołnierzach, którzy pracują na roli i sami kupują sobie wyposażenie. Duże straty w armii o takim charakterze będą więc oznaczać niepowetowane szkody ekonomiczne i demograficzne. Ponadto walka pośrednia pozwala Bizantyńczykom wykorzystać atuty, których nie posiada kalifat, główny przeciwnik — znajomość terenu, krótkość linii zaopatrzeniowych oraz doskonałą praktykę inżynieryjno-oblężniczą. Obrazu armii dopełniają informacje na temat jej etnicznego składu, wielce zróżnicowanego. Wyjąwszy powszechnie znaną wareską gwardię cesarzy, czytelnik może na kartach książki spotkać także normańskich, słowiańskich czy arabskich najemników oraz rekrutów, służących Cesarstwu. Rozproszenie armii widać także po nakreśleniu kolejnych szczebli stanowisk wojskowych i funkcji: ok. X wieku jednostki, samodzielnie operujące w polu, liczyły jedynie około 500 ludzi, co tłumaczy skomplikowanie hierarchii dowódczej sił liczących w sumie około 40-70 tysięcy żołnierzy.
Oczywiście opis funkcjonowania armii to tylko jeden z rozdziałów „Świata Bizancjum”. Pozwoliłem sobie na jego przykładzie pokazać metodę, jaką przyjęli autorzy. Metodę, która moim zdaniem doskonale sprawdza się w przypadku syntezy. Polskiego czytelnika z pewnością ucieszy także częste odwołanie do tez powszechnie dostępnego nad Wisłą podręcznika G. Ostrogorskiego, choć autorzy francuskiej syntezy często z nim polemizują. Wszystkie polemiki, jak i główne tezy syntetyczne, znajdują oparcie w źródłach. Niestety rzadko są one cytowane, w większości przypadków są jedynie przywoływane lub streszczane. Oczywiście, jest to spowodowane w dużej mierze szerokością tematu i rozmiarami książki. Gdybym miał jednak wskazać wady serii, upatrywałbym ich właśnie tutaj: w niewielkiej ilości bezpośrednio komentowanych źródeł.
W przypadku prac zbiorowych trudno jest ogólnie oceniać styl. W przypadku „Świata Bizancjum” nie wypada on najgorzej, choć są fragmenty, które sprawiają czytelnikowi trudność. Szczególnie podrozdział poświęcony funkcjonowaniu Kościoła zawiera sporo niejasności, długich i skomplikowanych zdań. Mimo najszczerszych chęci nie udało mi się na przykład odkryć klucza, jakiego używają jego autorki przy stosowaniu wyrażeń: biskup, arcybiskup i metropolita. Na szczęście w pozostałych przypadkach wątpliwości terminologicznych pomocą służy umieszczony na końcu słowniczek pojęć ważniejszych, a raczej nieznanych osobom zaczynającym swoją przygodę z bizantynistyką, takich jak domestyk schol, patrycjuszka pasa czy nomisma. Ponadto książka posiada liczne i pomocne mapki oraz tabele genealogiczne. Wydanie jest bardzo solidne: szyte oraz klejone, w twardej oprawie. Redakcja spełniła swoje zadanie poprawnie; irytuje jedynie nieczytelny system cytowań. W zasadzie nie zawiera on bowiem informacji na temat stron, do których odnoszą się autorzy. Dzięki temu odnalezienie odpowiedniego fragmentu jest bardzo utrudnione. Na „pocieszenie” można dodać, że znakomita większość książek umieszczonych w bibliografii i tak jest w Polsce niedostępna (królują pozycje francusko- i niemieckojęzyczne, słabiej reprezentowane w naszych bibliotekach niż angielskie).
Podsumowując, kolejny tom „Świata Bizancjum” podtrzymuje wysoki poziom narzucony przez poprzednika. Książka ma charakter syntetyczny, dzięki dobrej kompozycji łatwo odnaleźć rozdział, który zawiera poszukiwane informacje. Szkoda jedynie, że autorzy tak rzadko decydują się na komentowanie źródeł, przedkładając to nad polemikę z niedostępną w Polsce literaturą przedmiotu. Tłumaczy to jednak syntetyczny charakter wydania. Recenzowana książka to pozycja obowiązkowa dla studentów i badaczy zajmujących się mediewistyką. W Polsce jest wydaniem bezcennym, gdyż żadna z dotychczas przetłumaczonych na język polski książek nie oferuje tak całościowego i nowoczesnego spojrzenia na społeczeństwo i aparaturę władzy Cesarstwa. Zadowolone z niej będą także osoby, które dopiero zaczynają interesować się historią Bizancjum. Jedyną nowoczesną alternatywą dla takich osób jest „Historia Bizancjum” Cirila Mango, która, choć zawiera wiele celnych spostrzeżeń i jest bardzo przystępnie napisana, jest o wiele skromniejsza i pozbawiona opisu historii politycznej. Warto więc najpierw sięgnąć po „Świat Bizancjum”, by jej tezy skonfrontować z analizami bizantyńskiej kultury autorstwa Mango. Jedyną poważną wadą książki jest jej cena, która mimo wysokich walorów merytorycznych i solidnego wydania jest nadal zbyt wysoka i nieuzasadniona niczym, poza tradycjami wydawnictwa w tej materii.
Redakcja: Michał Przeperski
Korekta: Mateusz Witkowski