Rola kobiet w środowisku kupieckim późnośredniowiecznego Płocka
W średniowieczu Płock był jednym z głównych ośrodków miejskich Mazowsza. Ten mający wczesnopiastowskie korzenie gród od stuleci pełnił funkcje stołeczne, a jednocześnie dzięki dobremu położeniu stanowił idealne miejsce wymiany handlowej. W późnym średniowieczu i w epoce wczesnonowożytnej jego miejsce zaczęła zajmować Warszawa, ale mimo to miasto prowadziło ożywiona wymianę handlową.
Gospodarcze oblicze średniowiecznego Płocka w XIII-XV wieku
Płock już w od X do XII wieku stanowił istotny ośrodek wymiany handlowej na szlaku łączącym Pomorze z Rusią i również w okresie rozbicia dzielnicowego zachował tę pozycję, będąc jednym z ważniejszych miast Mazowsza. W XIII–XIV wieku miasto miało charakter wybitnie rzemieślniczo-handlowy i rozwijało się głównie jako ośrodek produkcji na potrzeby grodu i dworu książęcego. Z rzemiosł funkcjonujących w owym okresie w mieście można wymienić chociażby tkactwo czy kuśnierstwo i kowalstwo. Pośrednie dane źródłowe wskazują, iż w Płocku już w XIV wieku mogły funkcjonować także cechy rzemieślnicze szewców, krawców czy garncarzy.
Jako ośrodek handlowy Płock ma stosunkowo wczesną metrykę, jak wspomniałem bowiem wcześniej, miasto leżało przy szlaku wiślanym i lądowym łączącym Poznań z Rusią. W handlu na tej linii kupcy płoccy brali chętnie udział i – jak wykazuje dwunastowieczna taryfa celna z Pomnichowa – ich aktywność na tym polu rozwinęła się dość szybko. W owym okresie Płock obsługiwał ożywiony ruch handlowy za pomocą ponad 30 tawern znajdujących się w granicach miasta. Historyk Stanisław Trawkowski oceniał obrót pieniężny handlu płockiego w XII–XIII wieku na około 1560 grzywien rocznie. Suma ta urosła z czasem aż do 2000 grzywien.
W XIV i XV wieku Płock rozwijał się nader intensywnie m.in. dzięki ożywionym kontaktom handlowym z Zakonem Krzyżackim w Prusach oraz przywilejom handlowym nadanym mu przez Kazimierza Wielkiego. Tak naprawdę jednak aktywność handlowa mieszczan płockich wzrosła znacznie po 1454 roku, kiedy to król Kazimierz Jagiellończyk zwolnił ich od opłat celnych na terenie całej Korony. W roku 1483 Stanisław Wit sprzedał kupcowi fromborskiemu ponad 300 łasztów pszenicy przy okazji jednej transakcji, podczas gdy niektórzy kupcy sprzedawali takie ilości w ciągu całego roku.
O znaczeniu handlu zbożem może świadczyć powstanie w 1489 roku bractwa kupieckiego zatwierdzonego przez księcia Janusza II. Od tej pory spław zboża należał tylko do członków wspomnianej organizacji, którzy wpłacili opłatę wstępną, a potem przez 3 lata uiszczali opłatę 6 denarów od każdego spławianego łasztu. Po upływie tego czasu podatek obrotowy wynosił 3 denary od łasztu. Gdyby niezrzeszony obywatel kupił zboże poza Płockiem, musiał je potem w nim sprzedać. Ciekawostkę stanowi fakt, iż wdowy po członkach cechu kupieckiego mogły się również do niego zapisać i kontynuować działalność swoich mężów. Rzemieślnicy chcący należeć do bractwa musieli się wyrzec swych fachów, choć dla niektórych robiono wyjątek.
Środowisko kupieckie późnośredniowiecznego Płocka
Środowisko kupieckie Płocka tworzyli przede wszystkim kupcy zbożowi handlujący głównie z Gdańskiem. Swoistymi centrami tego handlu były spichrze należące do takich potentatów jak Maciej Wieczorek, Piotr Kozina, Wojciech Piskorerk, Jakub Chłopek, Jan Wit czy Stanisław Turecki. Wielu z nich, jak np. Józef Fryj, posiadało własne statki dostawcze, m.in. szkuty. Niektórzy, jak np. Bartosz Kawka czy Marcin Cielęcanoga, handlowali także wełną, pierzem, skórami wołowymi i koźlimi, futrami lisimi i bobrowymi, intensyfikacji ulegał jednak głównie handel zbożowy, szczególnie w latach 20. i 30. XVI wieku. kiedy zniesiono toruńskie prawo składu. Zatargi z Toruniem – sięgające II połowy XV wieku, a ciągnące się aż do lat 20. XVI wieku – mogły się przyczynić do upadku wielu znacznych kupców takich jak np. Jan Witowic czy Józef Fryj. Mogli mieć oni problemy z dowozem do Gdańska zakontraktowanego zboża, co powodowało wzrost ich zadłużenia. Niekiedy dochodziły do tego trudności rodzinne, co powodowało, że niektórzy kupcy, jak np. Józef Fryj, popełniali samobójstwa.
W okresie rządów Jagiellonów Płock był jednym z 30 miast posiadających prawo do swobodnego handlu na Śląsku z wyjątkiem Wrocławia. Kupcy płoccy, m.in. Maciej Olbracht czy Zygmunt Kaleta, chętnie jeździli też na jarmarki do Poznania i Gniezna. Bartosz Kawka z kolei handlował wełną w Toruniu i Olsztynie. Do Warszawy i Krakowa jeździł z kolei po wino węgierskie kupiec Tomasz. Wzmiankowany Józef Fryj prowadził interesy nie tylko w skali lokalnej, ale też we Wrocławiu, Toruniu, Krakowie i Norymberdze. Handel płocki w znacznym stopniu ożywiał ruch w mieście. Obcy kupcy zaczęli chętnie doń napływać, z czego korzystali drobni kramarze i przekupnie. W Płocku odbywały się w owym czasie także 3 jarmarki (2 maja, 5 sierpnia, 29 września). Trzeba już teraz odnotować, iż żony kupców bardzo często wspomagały ich w prowadzeniu interesów, m.in. warzelni piwa. W roku 1550/1551 na 38 płatników czopowego wymienić można co najmniej 17 kobiet. Wedle ksiąg ławniczych niektóre mieszczanki płockie takie jak niejaka Doleżyobiadowa same prowadziły browary.
Pozycja kobiet w miastach późnego średniowiecza
W świetle prawa chełmińskiego i magdeburskiego kobiety były pozbawione zdolności do czynności prawnych, tzn. do samodzielnego występowania przed sądami czy zajmowania urzędów miejskich. Lektura źródeł miejskich – ksiąg ławniczych, radzieckich czy sądowych – pozwala jednak zauważyć znaczne rozmijanie się teorii z praktyką. Wedle księgi ławniczej Płocka z lat 1488–1517 kobiety stanowiły ponad 28% wszystkich samodzielnie załatwiających sprawy w sądzie. Bardzo często w zapiskach tych brak informacji, by towarzyszył im opiekun prawny, co może świadczyć o tym, iż rzeczywiście go nie było lub że jego obecność była nieistotna dla toku sprawy. Analiza ksiąg miejskich wskazuje, iż kobiety miały nader dużą swobodę w dysponowaniu majątkiem swoim i swoich dzieci, w prowadzeniu transakcji kupna-sprzedaży nieruchomości czy nawet w udzielaniu pożyczek. W miastach polskich w średniowieczu obywatelstwo uzyskać mogli tylko mężczyźni, ale także w tym przypadku zdarzały się wyjątki: średnio 2–3% uzyskujących obywatelstwo w miastach to kobiety.
Nie da się nie zauważyć, iż tak wysoką pozycję miały przede wszystkim wdowy. Kobiety po śmierci mężów zyskiwały zazwyczaj większą samodzielność z racji szczególnej opieki ze strony miasta czy organizacji cechowych. Oczywiście kobiety te często musiały borykać się z ogromną ilością problemów finansowych, jakie zostawił po sobie mąż. Te, które się z nimi uporały, stawały się w pełni samodzielnymi, bogatymi wdowami, które mogły albo ponownie wyjść za maż, ale żyć samodzielnie z innymi wdowami w ramach tzw. grup tercjarskich o charakterze quasi-zakonnym. Nie brak oczywiście wzmianek o kobietach prowadzących samodzielne interesy jeszcze za życia mężów, były to jednak przede wszystkim drobne kramarki, tzw. penestice. Co ciekawe, w źródłach można także znaleźć wzmianki o tzw. mercatrix, czyli kupcowych, trudno jednak powiedzieć, czy chodzi o drobne kramarki czy może o wielkie kupcowe, prowadzące interesy na wielką skalę. Kobiety w polskich miastach średniowiecznych, zarówno w świetle prawa miejskiego, jak i kościelnego, miały wyznaczoną rolę głównie żon i matek.
Społeczne oblicze Płocka a rola kobiet
W omawianym przeze mnie okresie Płock liczył około 5000 tys. mieszkańców, co wedle kryteriów zaproponowanych przez Henryka Samsonowicza plasowało go pośród miast II kategorii (do miast I kategorii należały m.in. Kraków, Wrocław i Gdańsk). Pod względem struktury narodowościowej Płock był miastem wyjątkowo polskim, z niewielkim odsetkiem ludności obcej. W XV wieku zauważalny był znaczny napływ ludności chłopskiej i szlacheckiej związany z intensyfikacją eksportu zboża do Gdańska. Wiele przedsiębiorczych jednostek korzystało z tej koniunktury, znacznie się dzięki temu bogacąc. Przykładowo niejaki Wojciech Kuliński dzięki handlowi zbożowemu i ożenkom z córkami najzamożniejszych rodzin kupieckich Płocka dorobił się majątku obejmującego nieruchomości poza granicami samego miasta. Ożenki z mieszczankami były często warunkiem uzyskania praw miejskich przez wiejskich imigrantów. Niektórzy z nich robili spore kariery, np. kupiec Jakub Racław, który kilkukrotnie pełnił funkcję wójta, umierając w 1507 roku zostawił po sobie znaczny majątek: kamienicę ze sklepem, dom drewniany, folwark i trzy spichlerze, a ponadto dobra o wartości 200 kop groszy i rejestr wierzytelności, o które sądziła się wdowa po nim.
Dla przybyszów ożenki z kobietami pochodzącymi ze środowisk kupieckich, finansowych Płocka były zatem niejednokrotnie warunkiem sine qua non, bez którego nie można było myśleć o karierze w tym mieście. Z kolei kobieta, która osiągnęła 14 lub 15 rok życia, musiała wyjść za mąż za wybranka rodziców. Małżeństwo było na tyle ważną dla życia miejskiego instytucją, iż przestępstwa przeciwko niemu, jak np. bigamia czy cudzołóstwo, były bardzo surowo karane. Za występki tego typu groziła kara grzywny, chłosty lub banicji, a w przypadku recydywa nawet śmierć.
Także w tym przypadku teoria rozmijała się jednak z praktyką – szczególnie w środowisku kupieckim, w którym bigamistów było stosunkowo dużo. Długie, często dalekie wyprawy kupieckie sprzyjały zawieraniu ponownych małżeństw przez kobiety, które po długiej nieobecności mężów uznały ich za zmarłych, lub przez kupców, którzy nagminnie wchodzili w związki z kobietami z różnych ośrodków. Podróżujący kupcy bardzo często posiadali ponadto konkubiny w odwiedzanych miastach, albo najzwyczajniej w świecie korzystali z usług prostytutek. W tym ostatnim przypadku dochodziło czasem różnorodnych kłopotów. Choćby w 1480 roku rada miasta Płocka prosiła burmistrza i radę miasta Torunia o udzielenie pomocy Katarzynie, żonie mieszczanina Jana Koszyorka, udającej się do Torunia w celu odzyskania pieniędzy i rzeczy ukradzionych mężowi przez „jakieś kobiety”, gdy przebywał tam dla zakupu towarów. Zapiska ta stanowi niewątpliwie przykład z jednej strony niefrasobliwości niektórych kupców, a z drugiej zaangażowania kobiet na Mazowszu w interesy ich mężów. Być może to Katarzyna w istocie rozkręcała firmę kupiecką. Znamienne, iż po śmierci Jana, w 1507 roku Katarzyna wraz ze służącą Anną wpadły w jakiś spór o sprzeniewierzenie pieniędzy, zostały jednak oczyszczone z zarzutów. Być może wdowa sama zaczęła prowadzić interesy.
Kobiety interesu
O ile samodzielne prowadzenie interesów przez kobiety to problem złożony, o tyle znacznie łatwiej zbadać, jak współpracowały one ze swoimi mężami, braćmi czy synami. Ciekawie prezentuje się przykład wspólnego prowadzenia interesów przez Jurgę Kramarza i jego żonę Agatę, którzy wspólnie kupili w 1488 roku kram, do którego oboje mieli prawa. W 1489 roku spisali testament, w którym wzajemnie ofiarowali sobie swoje dobra. O ile wzajemne spisanie testamentów to nader częsta praktyka wśród płockich małżonków, o tyle ta zapiska, jako jedna z nielicznych, informuje, iż oboje zapisują sobie merces, czyli towary – zapewne dlatego, iż oboje mieli dryg do prowadzenia interesów. Kolejnym dowodem na zaangażowanie kobiet w interesy ich mężów jest zapiska z 1493 roku, wedle której niejaka Małgorzata Doleżyobiadowa zaczęła prowadzić po śmierci męża browar. W tym samym czasie sama, bez pełnomocnika, sądziła się ze szwagrem Hieronimem o wolny dopływ wody i przejście do browaru.
O samodzielnej kobiecie kupcu – niejakiej Rogowej – wspomina z kolei testament znacznego płockiego kupca Barłomieja Kawki, zmarłego w 1495 roku. Według jego testamentu Rogowa była mu dłużna 18 kop groszy za wełnę. Warto tutaj wspomnieć o licznych powiązaniach finansowych w środowisku płockich kupców i kramarzy i zaangażowaniu w nie kobiet, które chciały i mogły należeć do bractwa kupieckiego. W roku 1498 wspomniana pani Jurgowa, kramarka, wraz z Andrzejem Baszkiem i Andrzejem Mydelnikiem, członkami bractwa kupieckiego, kupili od znanej już nam Doleżyobiadowej półtorej włóki roli leżącej między klasztorem a Dąbrówką. Z 70 kop groszy, które warta była nieruchomość, właścicielka przekazała 10 kop na rzecz bractwa kupieckiego w zamian za prawo wstąpienia do niego wraz z potomstwem.
Kobiety angażowały się także w działalność na szeroko rozumianym rynku finansowym. Niektóre zapiski dotyczące zadłużenia kobiet pozwalają ustalić, w jakich kręgach społeczno-zawodowych się one obracały. Przykładowo na sumę 2 kop groszy zadłużona była u Józefa Fryja Elżbieta Mydelnikowa, żona znanego w Płocku rzemieślnika i finansisty. Także Barbara, żona Wojciecha Zielonki, tkacza z Płocka, zobowiązała się przekazać kupcowi Józefowi Fryjowi 8 kop groszy w szelągach na najbliższe święta Wielkiejnocy. Ten casus pokazuje wyraźnie, jak angażowały się kobiety w sprawy finansowo-kredytowe swoich małżonków. Pieniądze te dała bowiem Barbarze matka Jakuba, Soczewczyna, a sam Józef miał zabrać te pieniądze do Poznania i tam rozliczyć się z Jakubem.
O zaangażowaniu kobiet w obrót finansowy w Płocku może świadczyć także spór Macieja, syna znanego kupca Racława, z macochą. Pierwszy z wymienionych złożył dwa pozwy, z czego pierwszy dotyczył zagarnięcia majątku, który należał się Maciejowi zarówno po matce, jak i ojcu. Drugi spór dotyczył regestrów dłużników Racława, które zagarnęła Małgorzata, narażając tym samym Macieja na stratę 200 kop groszy. Podobnie było w przypadku Małgorzaty Grzegorzowej, która to zabezpieczyła na całym majątku swego zmarłego syna Łukasza 80 kop groszy, które był jej winien zgodnie z wpisami w rejestrach, oraz 8 łasztów zboża, należnych szlachcicowi Andrzejowi Niszczyckiemu. Warto nadmienić tutaj, iż casus Grzegorzowej ukazuje, że kobieta mogła być zaangażowana w handel zbożowy. Znamienne, że za życia Łukasza to właśnie Małgorzata poręczyła za niego 6 łasztów zboża Andrzejowi Niszczyckiemu.
W handel zaangażowana mogła być także żona wzmiankowanego Józefa Fryja. Otóż mieszczanie z Wyszogrodu (Stefan zw. Płotką, Wojciech Cichofry, Mikołaj Słonimski, Kasper czapnik, Stanisław Podlewski, Paweł Gierwanek, Jan Raszewski, Wojciech Gryza, Paweł kupiec) zobowiązali się zwrócić Marcinowi Konikowi, mieszczaninowi wyszogrodzkiemu, 2 talenty szafranu wraz z 2 kopami groszy w półgroszkach, którą to sumę człowiek ów zapłacił staroście wyszogrodzkiemu za Małgorzatę, żonę Józefa Fryja, z tytułu kary nałożonej na nią przez burgrabiego płockiego z powodu nawigacji w dobrach Drwali.
Matka przeciw synowi czyli o emocjonalnym życiu kupcowych
O ile znane nam źródła wiele mówią nam sytuacji prawnej i materialnej kobiet w średniowiecznym Płocku, o tyle sytuacja gorzej wygląda przy badaniu życia emocjonalnego mieszczanek. Wydaje się, że tylko późnośredniowieczne spisy cudów mogą rzucić nieco światła na to zagadnienie. W zapiskach de miraculis św. Prędoty znajdujemy przykładowo historię żony wędrownego kupca, która modliła się do świętego o pomoc, gdyż nie dawała sobie rady z opieką nad dziećmi i prowadzeniem interesów pod nieobecność męża. Inna zapiska z innego źródła mówi z kolei o kobiecie zmuszonej do popełnienia samobójstwa z powodu bijącego ją męża.
Czy dla Płocka można znaleźć źródła wspominające o emocjonalnym życiu mieszczanek, nie mówiąc o tych ze środowisk kupieckich? Okazuje się, ze tak. W jednej z ksiąg ławniczych Płocka znajdujemy nader interesującą historię mieszczki, wzmiankowanej powyżej Małgorzaty, żony kupca Józefa Fryja. Kobieta ta została zapewne wydana za mąż jako młoda dziewczyna. Wybrankiem był Olbracht, wielki kupiec i urzędnik, z którym miała dwóch synów. Po jego śmierci wyszła z kolei za Józefa Fryja, niemieckiego kupca i lichwiarza. W 1515 roku Józef wszedł w spór z synem Małgorzaty, Maciejem Olbrachtem, bakałarzem i rajcą płockim. Fryj próbował zagarnąć jego majątek, należny mu po ojcu. W sporze tym znamienne jest to, iż w październiku 1515 roku Maciej Olbracht pozwał do stawiennictwa na wielkim sądzie gajonym Józefa Fryja i jego żonę, a swoją matkę Małgorzatę. Ta przekazała swoją sprawę mężowi, niemniej jednak przez cały czas wspierała męża. Czemu? Czyżby w grę wchodziła wierność mężowi, a może nawet miłość? Warto zaznaczyć, że pierwszy mąż, jako odgórnie wybrany, mógł być przez nią niezbyt ceniony i jeśli Józef nie był nawet umiłowany, to z pewnością został wybrany przez samą Małgorzatę. Spór ostatecznie zakończył się ugodą, ale niedługo potem Józef zbankrutował i popełnił samobójstwo, a resztki majątku zostały skonfiskowane. Małgorzata jednak nie poddała się i dotarłszy przed oblicze królewskiej odzyskała dla siebie część majątku.
***
Chcąc podsumować powyższe ustalenia, można zacytować innych historyków i napisać, iż tak jak historia kobiet jest historią mężczyzn, tak historia mieszczanek jest historią miast. Mówiąc o kobietach kupcach, nie sposób nie wspominać o kupcach i wielkim oraz małym handlu. Jak mogliśmy jednak zauważyć, mimo ograniczeń natury prawnej czy religijnej kobiety angażowały się w wiele spraw związanych z handlem i światem finansjery. Źródła nadal ukrywają wiele faktów, które pozwoliłyby nam dokładniej zbadać rolę kobiet w handlu Płocka i całego Mazowsza. Te kobiet nadal czekają, by docenić ich wkład w dzieje, nie tylko jednego regionu, ale też całej Polski średniowiecznej.
Bibliografia
- Agnieszka Bartoszewicz, Kobieta w mieście polskim późnego średniowiecza, [w:] Gospodarka, społeczeństwo, kultura w dziejach nowożytnych. Studia ofiarowane pani profesor Marii Boguckiej, red. Andrzej Karpiński, Edward Opaliński, Tomasz Wiślicz, DiG, Warszawa 2010, s. 171–182.
- Taż, Świat uczuć w późnośredniowiecznych miastach polskich – temat badawczy czy nierozwiązywalna zagadka?, [w:] Świat średniowiecza. Studia ofiarowane Profesorowi Henrykowi Samsonowiczowi, red. Agnieszka Bartoszewicz, Grzegorz Myśliwski, Jerzy Pysiak, Paweł Żmudzki, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010, s. 331–342.
- Dzieje Płocka, red. Aleksander Gieysztor, Towarzystwo Naukowe Płockie, Płock 1973.
- Dzieje Płocka: praca zbiorowa, t. 1, Historia miasta do 1793 roku, red. M. Kallas, wyd. 3, Płock 2000.
- H. Samsonowicz, Gospodarka i społeczenstwo (XIII–początek XVI w.), [w:] Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. Henryk Samsonowicz, Wydawnictwo WBP, Pułtusk 2006, s. 339–395.
Redakcja: Roman Sidorski