Październik 1956: Jugosławia wobec przemian w Polsce
Zobacz też: Październik 1956: jak Polacy zerwali ze stalinizmem?
Po śmierci Stalina w 1953 r. Jugosławia pod wodzą Josipa Broz-Tito powoli normalizowała relacje z poszczególnymi państwami bloku sowieckiego ze Związkiem Radzieckim na czele. Warszawa, tradycyjnie utrzymująca z Belgradem dobre relacje (na ile było to możliwe), odgrywała w tym procesie znaczącą rolę. Nie może dziwić więc fakt, że kraj Słowian południowych, w obliczu gwałtownych zmian zachodzących w komunistycznej Polsce w roku 1956, uważnie je śledził.
Październik 1956: wielkie zmiany
Jednym z zasadniczych impulsów do zmian w bloku socjalistycznym był XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) obradujący w połowie lutego 1956 r. W tzw. tajnym referacie, wygłoszonym na koniec Zjazdu, Nikita Chruszczow zdruzgotał dogmaty ideologiczne panujące dotychczas w ZSRR. Jedną z konsekwencji tego posunięcia była decyzja o likwidacji Biura Informacyjnego ugrupowań komunistycznych ([Kominformu]). Doszło do tego 17 kwietnia 1956 r. i miało kluczowe znaczenie dla relacji na linii Belgrad–Moskwa. Kominform ucieleśniał bowiem przyczyny konfliktu Komunistycznej Partii Jugosławii (KPJ) z „bratnimi” partiami. To posunięcie usunęło ostatnią przeszkodę dla odbycia przez Tito wizyty w Moskwie. W jej trakcie – 20 czerwca 1956 r. – podpisano tzw. „Deklarację Moskiewską”, co formalnie potwierdzało odnowienie stosunków partyjnych, zerwanych w 1949 r. Dla przywódców PRL było to o tyle istotne, że na tym etapie stosunków z Jugosławią dyplomacja polska nie występowała jeszcze „przed szereg”. Stanowiło to jednak jasny drogowskaz na najbliższą przyszłość.
Postacią, na którą Jugosłowianie zwrócili szczególną uwagę po śmierci Bolesława Bieruta (marzec 1956 r.), był Władysław Gomułka. Nad Dunajem i Sawą darzono go nieskrywaną sympatią, sięgającą jeszcze drugiej połowy lat 40., kiedy polityk ten pełnił najwyższe stanowiska w partii i państwie. Zapamiętano mu zwłaszcza to, że we wrześniu 1947 r., podczas obrad konferencji założycielskiej Kominformu w Szklarskiej Porębie, niechętnie odnosił się do idei powołania następcy Kominternu. Zresztą to właśnie jego sprzeciw spowodował, że zamiast Warszawy pierwszą siedzibą organizacji został Belgrad. Taka postawa „Wiesława” (określona później jako „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”) znalazła szczególne uznanie w Jugosławii po wybuchu ostrego konfliktu Tito-Stalin. Gdy w 1956 r. stało się jasne, że zmiany w bloku sowieckim, i tym samym w Polsce, są jedynie kwestią czasu, władze jugosłowiańskie zaczęły obawiać się o los Gomułki. Dopuszczano nawet możliwość jego rychłej śmierci np. w związku z „niewydolnością serca” albo inną dolegliwością. Jak wiemy, obawy te okazały się przesadzone.
Pomimo iż dyplomacja jugosłowiańska przewidywała nadchodzące zmiany w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), to jednak zachowywała w swojej postawie daleko idącą rezerwę. Jedną przyczyną były jej własne doświadczenia z czasów konfliktu Tito-Stalin. Z drugiej strony, również sytuacja wewnętrzna PRL w pierwszej połowie roku 1956 r. była niezwykle skomplikowana. Rosły napięcia społeczne, wzmagała się presja ze strony Moskwy, głęboki konflikt wewnętrzny trawił też samą PZPR. Do Belgradu docierały różne niepokojące wypowiedzi wysokich funkcjonariuszy partyjnych. W marcu 1956 r. Pelagia Sowińska, zastępczyni członka KC mówiła:
Proszę towarzyszy z Biura Politycznego, nasza sytuacja w tej chwili jest wyjątkowo trudna i ciężka, każdy z nas szuka, aby odnaleźć w sobie uczciwego, prawdziwego człowieka partyjnego, aby wbrew bólowi, jaki wszyscy przeżywamy po stracie tow. Bieruta nie załamać się i wobec innych trudności, jakie partia nasza ma. Co można sądzić o głosie aktywisty, starego komunisty, który przeczytawszy ostatni referat tow. Chruszczowa na zamkniętym zebraniu mówi – nie ma co robić, pójdę sadzić groch, niech przynajmniej z mojej pracy będzie użytek.
Między innymi takie zdania wpływały na kształtowanie się opinii jugosłowiańskiej.
Zmiany zachodzące w Polsce po śmierci Stalina spotkały się z jednoznaczną aprobatą najwyższego kierownictwa jugosłowiańskiego. Dowodem na to było przysłanie przez ZKJ oficjalnej delegacji na pogrzeb Bieruta, co było pierwszą jugosłowiańską wizytą partyjną w państwie socjalistycznym po 1949 r. Co więcej, na jej czele stali Svetozar Vukmanović-Tempo i Vlajko Begović, wpływowi członkowie KC ZKJ, jedni z najbliższych współpracowników Tity. „Przy okazji” omówili oni z towarzyszami polskimi możliwości dalszej współpracy partyjnej. Z kolei strona polska przygotowywała się do zmiany narracji w sprawie Jugosławii, np. przedstawiono aktywowi partyjnemu na łamach „Nowych Dróg” wykładnię nowych zasad współpracy państw socjalistycznych:
tak pojęta współpraca [pomiędzy ZSRR, jego satelitami a Jugosławią] wyklucza również wszelką ingerencję w sprawy wewnętrzne partnera czy to natury gospodarczej, politycznej, czy ideologicznej, ponieważ zagadnienia wewnętrznej struktury, różnic między systemami społecznymi i różnicy między konkretnymi formami rozwoju socjalizmu są wyłączną sprawą narodów poszczególnych krajów.
W ten sposób dookreślono nowe zasady współpracy.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Spisek czy słuszny bunt?
Jako pierwszy zielone światło do rozwoju kontaktów z Polską dał Edvard Kardelj, główny teoretyk jugosłowiańskiego komunizmu. W kwietniu 1956 r. na jednym z przyjęć spotkał się on z ambasadorem PRL w Jugosławii Henrykiem Grochulskim. Mówił wtedy: „Jak to miło, gdy komuniści siadają za stołem i rozmawiają otwarcie i szczerze o różnych zagadnieniach”, ale jednocześnie poza chęcią do nawiązaniu dialogu ze stroną polską nie doceniał powagi sytuacji nad Wisłą. Sądził bowiem, że przebieg wypadków w Polsce – w porównaniu do innych krajów socjalistycznych – wskazuje na lepszą kontrolę PZPR nad sytuacją w kraju. W tym miejscu Jugosłowianin się pomylił.
Dwa miesiące po rozmowie Kardelja z Grochulskim Poznaniem wstrząsnęły, pierwsze w historii Polski Ludowej, masowe protesty robotnicze. W Jugosławii zostały one przedstawione w zasadzie zgodnie z oczekiwaniami polskich komunistów, „z wyrozumiałością, zrozumieniem i koniecznością przeprowadzenia zmian w polityce partii na przyszłość”. Tak przynajmniej określał to Adam Rapacki, ówczesny minister spraw zagranicznych. Do Belgradu docierały raporty poszczególnych placówek dyplomatycznych (np. z Pragi), w których za przyczynę gwałtownych protestów robotników podawano fatalną sytuację ekonomiczną. Ambasador jugosłowiański w Warszawie Arso Milatović dodawał już 30 czerwca (w dwa dni po wybuchu), że zajścia miały zdecydowanie antysowiecki charakter oraz, że podobne szykowane są w innych miastach – w tym w stolicy i Łodzi. Gdy ambasador uzyskał lepsze rozeznanie w sytuacji, pisał do centrali, że protesty „nie były inspirowane przez prowokatorów, ale miały prawdziwie robotniczy charakter”. Takie oceny kierownictwo jugosłowiańskie zachowywało na użytek wewnętrzny, choć zdawały się one potwierdzać słuszność jugosłowiańskiej drogi do socjalizmu. To samo oficjalnie stwierdził Tito, w lipcu uznając stanowisko PZPR. Powiedział wówczas, że „zwykły zatarg o płace został niegodziwie wykorzystany przez siły nie mające nic wspólnego z interesami robotników”.
Tak sprzyjającego władzom polskim stanowiska jugosłowiańskiego wobec wypadków poznańskich nie można tłumaczyć jedynie polityką Belgradu wobec Warszawy. Otóż w połowie 1956 r. Jugosławię trapiły problemy gospodarcze nie mniejsze niż te, które dotknęły Polskę. Chociaż niezadowolenie (póki co) nie przekładało się na niechęć społeczeństwa do partii (pamiętano jeszcze falę bezprecedensowego terroru okresu powojennego, posuniętego znacznie dalej niż w Polsce), to jednak sytuacja była poważna. Tak więc zaciemnianie rzeczywistości przez propagandę jugosłowiańską kłamliwymi przecież frazami o „prowokatorach” służyło głównie polityce wewnętrznej. Inna interpretacja godziłaby w doraźne interesy jugosłowiańskiej partii komunistycznej. Warto dodać, że w tym okresie władze w Belgradzie zastosowały prowizoryczne i doraźne rozwiązanie wypłaty zasiłków dla najsłabiej uposażonych w wysokości miesięcznej pensji, czy też zapomóg dla najstarszych działaczy partyjnych.
W propagandzie wewnętrznej w sprawie oceny wydarzeń czerwcowych Jugosłowianie wykorzystywali niemal wprost argumenty polskich komunistów. We wpływowych tytułach prasowych, takich jak „Borba” czy „Komunist”, podkreślano, że PZPR musi zmierzyć się z „biurokratyzacją”, wprowadzić „demokratyzację” i przezwyciężyć fakt, że „partia oddaliła się od mas”. Tymczasem na VII Plenum KC PZPR Edward Ochab mówił:
Wypadki poznańskie wskazały, jak wiele pod tym względem było wypaczeń w naszej pracy, jak wiele ogniw naszego aparatu zbiurokratyzowało się, przestało słuchać głosu mas. Musiało to doprowadzić do tego, że więź łącząca nas z poszczególnymi oddziałami klasy robotniczej nie zacieśniała się, ale słabła. A jest rzeczą jasną, że taką sytuację wykorzystuje wróg.
Zaraz po nim głos zabrał Franciszek Mazur, wiceprzewodniczący Rady Państwa, a tematem jego wystąpienia było: „Kierownicza rola partii i wewnątrzpartyjna demokracja”. Zresztą przykładów językowego podobieństwa było znacznie więcej. Być może strona jugosłowiańska dlatego tak chętnie sięgała po retorykę polskich władz, gdyż w wielu miejscach, przynajmniej werbalnie, była ona zgodna z założeniami tamtejszego „systemu samorządowego”. Jest to jednak wątek wymagający osobnej analizy.
Droga jugosłowiańska?
Zmiany zachodzące w PZPR po czerwcu 1956 r. w Belgradzie przyjmowano z nadzieją. Ambasador Milatović uznał wybór Ochaba na I sekretarza KC po śmierci Bieruta za posunięcie taktyczne, gdyż w porównaniu do poprzednika był on człowiekiem „o niedostatecznym autorytecie, by utrzymać dyscyplinę w aktywie partyjnym czy wśród członków KC”. Za jedno z podstawowych zadań dla niego, dyplomata stawiał wyjaśnienie „sprawy Gomułki”, a więc rehabilitację jego samego, oraz innych niesłusznie represjonowanych.
Naturalnie, obrady VIII Plenum w październiku 1956 r., bacznie obserwowano w Belgradzie. Gomułka, którego wybrano I sekretarzem, wygłosił wówczas przemówienie odbijające się szerokim echem w Jugosławii. Ponownie uznano je za potwierdzenie słuszności tamtejszej samodzielnej drogi do socjalizmu. „Wiesław” stwierdził między innymi:
Różny też może być model socjalizmu. Może być taki, jaki został stworzony w Związku Radzieckim, można go kształtować tak, jak to widzimy w Jugosławii, a może być też jeszcze inny.
Nie mogą więc dziwić opinie wypowiadane w Belgradzie, przytaczane przez ambasadę polską w jednym z raportów:
VII, a zwłaszcza VIII Plenum KC PZPR wyzwoliły w Jugosławii dalszy ładunek sympatii dla Polski. Konsekwentnie poprzednio rozwijane stosunki przybrały teraz wybitnie polityczny charakter.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
W tym miejscu nadzieje Jugosłowian były chyba nazbyt rozbudzone. W Belgradzie rozumiano nowy kurs Gomułki jako sposobność do wyzwolenia się PRL z radzieckiej strefy wpływów w sposób zbliżony do jugosłowiańskiego. Dalej w przytaczanym raporcie polskiej ambasady napisano:
Należy jednak stwierdzić, że jugosłowiańska ocena sytuacji w Polsce różniła się od naszej tym, iż patrzyli oni i obecnie patrzą na naszą sytuację ze swego «antyblokowego» stanowiska. Naprowadza to Jugosłowian na niesłuszne, względnie na niezupełne słuszne wnioski.
Wszystkie argumenty przytoczone powyżej wynikały z głębokiego przeświadczenia kierownictwa jugosłowiańskiego, że tamtejszy model „budowy socjalizmu jest po prostu lepszy i to właśnie te rozwiązania z czasem zostaną przyjęte w innych krajach”. Oczywiście, Związek Radziecki pozostawał oficjalnie „ojczyzną rewolucji”, ale choćby w depeszy gratulacyjnej dla Gomułki z okazji wyboru na I sekretarza Marijan Stilinović i Vladimir Dedijer w imieniu ZKJ pisali:
W zupełności jest do przyjęcia Wasza teza, że nie istnieją tylko dwie drogi do socjalizmu: radziecka i jugosłowiańska. Nasz kraj w 1948 r., na czele z tow. Tito, stanął na drodze Stalinowi i stalinizmu, co i Wyście zrobili w tym czasie. Była to inspiracja dla wszystkich socjalistów świata, jak obecnie stanowisko dzisiejszej Polski jest nowym bodźcem dla dalszego rozwoju socjalizmu, dla jego swobodniejszych, bardziej ludzkich i demokratyczniejszych form.
Autorzy podkreślali, że socjalizm nie może być postrzegany jedynie przez pryzmat budowy nowych fabryk. „Socjalizm oznacza nieco więcej” – pisali.
Warto podkreślić, że poparcie udzielone nowej ekipie przez Jugosławię zostało docenione w Warszawie. Kraj ten jako jeden z nielicznych udzielił PRL pełnej aprobaty na arenie międzynarodowej. Ambasador Grochulski pisał, że „w odróżnieniu od sympatii okazywanej Polsce w okresie VIII Plenum KC PZPR przez ogromną większość państw i narodów świata było to poparcie dla sił socjalistycznych w Polsce, dla jej nowej drogi ku socjalizmowi”. W odróżnieniu też od innych partii komunistycznych, ZKJ zdecydował się na udostępnienie w całości ustaleń VIII Plenum nie tylko funkcjonariuszom aktywu partyjnego, ale także na łamach prasy – wydrukowano 2000 egzemplarzy broszur na ten temat.
Rewolucja i kontrrewolucja
Dla strony jugosłowiańskiej przemiany w Polsce 1956 r. miały tak doniosłe znaczenie również dlatego, że – jak raportował ambasador Milatović – w „niektórych innych krajach socjalistycznych” zostały one zablokowane „przez elementy stalinowskie”. Uznawał on, że „metrem z Sévres” rozwoju socjalizmu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej będzie – a raczej musi być – model jugosłowiański realizowany w oparciu o ducha Deklaracji Belgradzkiej i Moskiewskiej, zakładających, ogólnie rzecz ujmując, niewtrącanie się w wewnętrzne sprawy innych krajów. Przyszłe wypadki szybko skorygowały te nad wyraz optymistyczne poglądy jugosłowiańskie.
Omawiając wydarzenia 1956 r. i stosunek Jugosławii do Polski w tym okresie, nie sposób nie wspomnieć o interwencji radzieckiej na Węgrzech. Doszło do niej w kilka dni po doniosłych wydarzeniach politycznych nad Wisłą. Otóż sam fakt zbrojnego rozwiązania konfliktu stanowił pogwałcenie zasady niewtrącania się sprawy wewnętrzne partnera, co krytycznie przyjęła zarówno PRL pod wodzą Gomułki, jak i Jugosławia Tito. Ale było tak do chwili, w której „kontrrewolucjoniści” zaczęli kwestionować pozostanie Węgier w bloku wschodnim. W tym momencie okazało się, i to potwierdził zarówno Tito, jak i Gomułka, że niemieszanie się w sprawy wewnętrzne miało swoje granice. Tito, podczas spotkania z Chruszczowem 2 listopada na Brioni, w towarzystwie najwierniejszych współpracowników Edvarda Kardelja i Aleksandra Rankovicia, jasno powiedział, że „trzeba rozbić kontrrewolucję”. Obstawał jedynie przy tym, by zrobili to sami Rosjanie bez pomocy „ochotników” z innych krajów. Warto podkreślić, że PRL ówcześnie wręcz koordynowała swoją politykę wobec Węgier z Jugosławią.
Po burzliwych wydarzeniach 1956 r. relacje Polski z Jugosławią weszły na drogę harmonijnej współpracy. Jak się okazało – jedynie na krótko. Stało się tak dlatego, gdyż dyplomacja jugosłowiańska nad wyraz optymistycznie oceniała perspektywy zmian zachodzących w bloku radzieckim i możliwości „uwolnienia” się poszczególnych krajów spod kurateli „wielkiego brata”. Już wkrótce, bo w 1958 r., na horyzoncie stosunków Jugosławii z Polską i innymi krajami socjalistycznymi pojawiło się bowiem widmo „jugosłowiańskiego rewizjonizmu”. Wynikało to z faktu specyficznego położenia Jugosławii, które nie mogło w żaden sposób przystawać do sytuacji innych członków bloku radzieckiego w latach 50., a tym bardziej do PRL.
Niniejszy tekst powstał głównie w oparciu o źródła archiwalne:
- Archiwum Akt Nowych w Warszawie;
- Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie;
- Archiwum Jugosłowiańskiego (Arhiv Jugoslavije) w Belgradzie;
- Archiwum Dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (Diplomatski arhiv Ministarstva spoljnih poslova) w Belgradzie
oraz w ramach współpracy Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i Instytutu Historii Współczesnej ([Institut za savremenu istoriju]) w Belgradzie. Staraniem obu ośrodków ukazały się dotychczas następujące pozycje na temat stosunków polsko-jugosłowiańskich:
- Polska i Jugosławia w stosunkach międzynarodowych po II wojnie światowej, M., A. Zaćmiński (red.), Bydgoszcz 2014.
- Jugoslovensko-poljski odnosi u XX veku, M. Pavlović, A. Zaćmiński, D. Bondžić (red.), Beograd 2015.
Redakcja: Michał Przeperski, Tomasz Leszkowicz
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!