Nieświęty Tertulian
Tertulian – zobacz też: Wielkanoc i początki chrześcijaństwa
Tertulian wsławił się między innymi wprowadzeniem do języka łacińskiego specyficznych dla doktryny chrześcijańskiej słów i energicznym zwalczaniem herezji, ale nie zyskał sobie uznania równie dużego jak na przykład działający mniej więcej w tym samym czasie święty Klemens Aleksandryjski czy też święty Ireneusz z Lyonu. Aby wyjaśnić, dlaczego tak się stało, należy zgłębić biografię urodzonego w Afryce teologa i jego życiowe wybory oraz przedstawić kontekst jego działalności.
Tertulian. Ogólnie o postaci
Tertulian, czyli Quintus Septimus Florens Tertullianus, urodził się w 155 roku w Kartaginie jako syn rzymskiego centuriona. Był cenionym adwokatem występującym w Rzymie. Właśnie przez pryzmat jego prawniczego wykształcenia należy patrzeć na niektóre jego wypowiedzi na temat pogan, nieraz nadmiernie agresywne i egzaltowane. Chrześcijaninem został około 195 roku, wtedy też rozpoczął działalność pisarską. Około roku 207 roku odłączył się od Kościoła i przystąpił do herezji Frygijczyków, zwanej później montanizmem od imienia swojego założyciela, Montanusa z Frygii. Tertulian stał się najwybitniejszym obrońcą tego ruchu religijnego na Zachodzie.
Fakt odłączenia się od Kościoła może służyć za wystarczający argument przemawiający za tym, aby nie zaliczać Tertuliana w poczet świętych. Warto jednak głębiej zaznajomić się z tym zagadnieniem, dociekając na przykład, co skłoniło tak gorliwego apologetę do porzucenia głównego nurtu chrześcijaństwa. Czy prezentując swoje poglądy, byłby w stanie w tym nurcie wytrwać; czy gdyby wytrwał, miałby szansę zostać świętym; czy był człowiekiem zdolnym działać dla dobra Kościoła i propagacji wiary oraz jak prezentuje się jego postać i nauka na tle jemu współczesnych myślicieli i ich przemyśleń.
Synkretyzm i jego zwolennicy
Jedną z tendencji istniejących we wczesnym chrześcijaństwie, której trudno było się oprzeć, był synkretyzm. Przejawiał się on chęcią wpisania nowej wiary w ogólny kontekst kulturowy epoki. Dzięki temu chrześcijaństwo miało szansę na upowszechnienie, ludzie bowiem dużo łatwiej przyswajali nowe idee, gdy pokazywano im związek z tymi, które wyznawali do tej pory. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę ewangeliści, na przykład święty Mateusz adresował swoją Ewangelię do osób wychowanych w duchu judaizmu.
Istniały jednak także niebezpieczne dla rozwoju nowej wiary tendencje do tego, aby wcielić chrześcijaństwo do jakiejś większej wspólnoty religijnej, w której byłby on tylko jednym ze składników. Święty Paweł w „Liście do Kolosan” oburza się na tych, którzy pod pozorem oddawania czci aniołom dają się opanować „żywiołom świata”, to jest potęgom astralnym (Kol 2, 8): „Baczcie, aby kto Was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie”. Nurty chcące włączyć chrześcijaństwo do systemów politeistycznych istniały od początku jego istnienia i bynajmniej nie dotykały tylko jego – z podobnymi problemami musiał borykać się judaizm, który na peryferiach obszaru swojego występowania przyjmował różne „kompromisowe” wobec pogaństwa formy. Można zatem powiedzieć, że synkretyzm był tolerowany, ale „w rozsądnych granicach”, to jest w takich, które nie naruszały integralności systemu wiary monoteistycznej.
Jednym z przedstawicieli takiej „tendencji harmonizującej” był święty Justyn (100–165). Stawiał on na jednym poziomie mędrców pogańskich i natchnionych mężów ze świętej historii biblijnej. Podkreślał identyczność nauczania chrześcijańskiego i nauczania filozofów. Sam przyjął pod wpływem Platona chrześcijaństwo. Mimo że jego wykształcenie filozoficzne jest oceniane jako powierzchowne, często odwoływał się do starożytnych nurtów filozoficznych. Jest między innymi autorem następujących słów: „Jeśli bowiem mówimy, że Bóg wszystko pięknie urządził i stworzył, może się wydawać, że Platona głosimy naukę, a jeśli mówimy, że wszystko zginie w ogniu, twierdzimy to samo, co stoicy”. (I Apol. 20, 4, tłum. A. Lisiecki). Jego zdaniem filozofowie greccy mogli przeczuwać Prawdę dlatego, że przeszli szkołę Mojżesza i Objawienia biblijnego. Ta zależność jest starym tematem apologetyki judeochrześcijańskiej.
Justyn twierdził ponadto, że nauka Chrystusa wcielonego tylko wyjaśnia i uzupełnia naukę filozofów, którzy ze swojej strony byli heroldami wcześniej już istniejącego Chrystusa. Dlatego pisał: „Zwolennicy stoicyzmu przynajmniej w etyce zdrowe głosili poglądy, tak samo, jak nieraz poeci, jako że słowo zasiew swój w całej zaszczepiło ludzkości” (II Apol. 7, 1). Warto zwrócić uwagę, że nadając taką wyrazistość pojęciu Chrystusa-Logosu („słowa”, „zamysłu”) Justyn wydaje się nawiązywać do Ewangelii świętego Jana (choć nie jest pewne, czy ją czytał).
Innym wielkim myślicielem wczesnochrześcijańskim doceniającym znaczenie starożytnych filozofów oraz podłoża kulturowego, w które wrosnąć musiała nowa wiara, był święty Klemens Aleksandryjski (150–215). Znakomicie wykształcony, uznawany za pierwszego uczonego chrześcijańskiego, w swych koncepcjach zależny był od platonizmu i neoplatonizmu. Postulował harmonijne połączenie wiary i filozofii mające stworzyć w rezultacie „gnozę chrześcijańską”. Przyczynił się do asymilacji filozofii i kultury starożytnej przez późniejszych działaczy chrześcijańskich. Co więcej, utrzymywał w swoich pismach, że opanowanie świata przez kulturę grecką i język grecki służyło nadejściu chrześcijaństwa, na którego powstanie ukierunkowane były wcześniejsze dzieje powszechne.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Tertulian wobec synkretyzmu
Jak prezentował się na tle tych myślicieli Tertulian? Podobnie jak oni, wyprowadzał chrześcijaństwo z samego ludzkiego jestestwa, mówiąc: „Dusza ludzka jest z natury chrześcijańska” (Apol.). Z drugiej jednak strony radykalnie odcinał się od tradycji antycznej. Dwa bodaj najbardziej wyraziste cytaty prezentujące tę postawę pochodzą z dzieł „De prescriptione adversus haereticorum” („Przestroga przed heretykami”) oraz „Apologeticum” („Apologetyka”).
Cóż jednak wspólnego mają Ateny z Jerozolimą? Kościół z Akademią? Heretycy z chrześcijanami? Nasza nauka zrodziła się z portyku Salomona, który twierdził, że Boga należy szukać w prostocie serca. Niech o tym pamiętają ci, którzy głoszą jakieś stoickie, platońskie czy dialektyczne chrześcijaństwo! Po Chrystusie Jezusie nie potrzebujemy już żadnych badań, a po jego ewangelii żadnych dociekań. Skoro wierzymy, to nie życzmy sobie poza wiarą niczego więcej. (De prescr. 7 32-33, tłum. E. Stanula)
Ale ostatecznie: co mają wspólnego i podobnego między sobą filozof i chrześcijanin, wychowanek Grecji i uczeń nieba, goniący za sławą i pracujący dla swego zbawienia, działający słowami i stawiający czyny, ten, który buduje i ten, który rujnuje, przyjaciel błędu i jego nieprzyjaciel, fałszerz prawdy i jej odnowiciel i tłumacz, w końcu jej złodziej i stróż? (Apol. XLVI 18-20, tłum. J. Sajdak).
Taka radykalna, nieprzejednana postawa nie sprzyjała szerzeniu wiary chrześcijańskiej. Można więc przypuszczać, że gdyby Tertulian umarł jako członek Kościoła, mógłby i tak nie zostać wyniesiony na ołtarze. Jego odłączenie się od Wspólnoty było jednak nieuniknione, a to za sprawą przede wszystkim równie radykalnych i nieprzejednanych poglądów na temat grzechu, męczeństwa i dziewictwa.
Innym filozofem starającym się zdyskredytować przedstawicieli starożytnych nurtów filozoficznych był Tacjan Syryjczyk (130–193). Podobnie jak Tertulian, nie dożył on swych ostatnich dni jako chrześcijanin. Około 172 roku dołączył do sekty enkratytów (z gr. ἐγκράτεια [enkrateja] – „panowanie nad sobą”, „wstrzemięźliwość”), którzy zanegowali stanowisko Kościoła, według którego ewentualna decyzja o życiu w ascezie stanowiła wolny wybór chrześcijanina. Enkratyci uważali umartwianie się za konieczne do zbawienia, potępiali małżeństwo i wstrzymywali się od jedzenia mięsa oraz picia wina.
Widać zatem wśród myślicieli chrześcijańskich o radykalnych poglądach (M. Banaszak w „Historii Kościoła Katolickiego”, s. 69, pisze w przypadku Tacjana o „psychice skłonnej do ekstremów”) pewną tendencję do rozczarowywania się zbyt kompromisowym ich zdaniem podejściem Kościoła do greckich i rzymskich tradycji oraz niedoskonałości wiernych. Skłaniało to do poszukiwania innych doktryn, które miałyby być bardziej konsekwentne. Tertulian nie akceptował słabości tworzących Kościół ludzi i z czasem stawał się coraz bardziej wobec nich wymagający. Benedykt XVI pisze o nim: „Był sztywny w swoich poglądach, nikomu nie szczędził ostrych krytyk, co w nieunikniony sposób skazało go na osamotnienie” ([Katechezy o Ojcach Kościoła...], s. 41–42). Zdaniem papieża zabrakło mu „prostoty i pokory, by żyć we wspólnocie Kościoła, (...), być tolerancyjnym wobec innych i wobec samego siebie”. Ojciec Święty podkreśla również, że gdy „widzi się jedynie wielkość własnej myśli, w końcu właśnie tę wielkość się traci”. Tertulianowi zabrakło zatem czegoś, co określić można jako „pokora trwania w Kościele”.
Tertulian i montaniści
Do założeń powstałego około 150 roku montanizmu należały: wyrzeczenie się małżeństwa, surowy post, zakaz ucieczki przed męczeństwem (Tertulian pisał, iż „Krew męczenników jest siejbą chrześcijan”). W oczekiwaniu na powtórne przyjście Zbawiciela głoszono założenie niebieskiego Jeruzalem na ziemi, któremu wyznaczono nawet miejsce: koło Papuzy we Frygii. Twórca ruchu, Montan, po przyjęciu chrztu wpadał w ekstazy. Do jego sekty przyłączyły się ekstatyczki Pryscylla i Maksymilla. Twierdziły one, że dziewictwo uzdalnia do wizji i prorokowania. Po śmierci Montana silnym ośrodkiem organizacji była Kartagina, gdzie działał Tertulian. Nie tylko chwalił on postawę montanistów, ale także kształtował wyznawców tak zwanego tertulianizmu.
Jak twierdzą historycy, montanizm przywiązywał zbyt dużą wagę do charyzmatów, a jego obalenie uchroniło Kościół przed subiektywnymi działaniami lokalnie nauczających duchownych. Można zatem powiedzieć, że Frygijczycy stanowili grupę niewygodną dla dygnitarzy Kościoła chcących mieć jak najściślejszą kontrolę nad gminami chrześcijańskimi. Pokonanie tej sekty utrwaliło zasadę, że Kościoły lokalne muszą być poddawane kierownictwu ludzi powoływanych do pełnienia funkcji kościelnych na podstawie rzeczowych kryteriów. Koniec montanizmu uważa się również za „stłumienie psychozy rychłego końca świata”.
Podsumowanie
Prymarnym powodem niewłączenia Tertuliana w poczet świętych jest jego odejście od Kościoła, do którego nie pasował. Można jednak spojrzeć na to z drugiej strony i powiedzieć, że być może to Kościół niedostatecznie sztywno trzymał się przyjętych wcześniej czy też przyjmowanych w owym czasie reguł, by móc sprostać oczekiwaniom tak gorliwych wyznawców jak Tertulian czy Tacjan. We wczesnym chrześcijaństwie zdecydowanie przeważył nurt umiarkowany, to jest taki, który przedstawiał je poganom jako coś wyrastającego z ich własnej tradycji. Sprzyjało to szybkiemu szerzeniu się nowej wiary wśród ludów, które skłonne były przyjąć taką religię, która w ich mniemaniu zapewniała im względne bezpieczeństwo. Radykalne przekonania domagające się bezwzględnej gotowości do śmierci za wiarę nie mogły się utrzymać. Wydaje się zatem, że nawet gdyby Tertulian nie przyłączył się do żadnej z sekt, mógłby nie zostać kanonizowany. Kościół pierwszych wieków tworzyły osoby skłonne do dialogu, a pochodzący z Kartaginy zapalczywy prawnik i radykalny asceta na pewno do takich osób nie należał.
Bibliografia
- Benedykt XVI, Katechezy o Ojcach Kościoła, Kraków 2008.
- M. Banaszak, Historia Kościoła Katolickiego, Warszawa 1986.
- J. Danielou, Historia Kościoła, tłum. M. Tarnowska, Warszawa 1986.
- S. Filemonowicz, Znak Kościoła czyli o obecności Chrystusa, Kraków 1997.
- H. Hoever, Żywoty Świętych Pańskich na każdy dzień roku, tłum. Z. Pniewski, Olsztyn 1983.
- M. Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa, tłum. E. Bąkowska, Warszawa 1979.
Zobacz też:
- Wczesne chrześcijaństwo w oczach Celsusa;
- Millenaryzm – pytanie o władzę Chrystusa;
- Sobór pojednania w Jerozolimie;
- Starożytne ruchy gnostyckie;
- O wizji Konstantyna uwag kilka.
Redakcja: Roman Sidorski
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/