Na chwałę Cesarstwa
Ty, Rzymianinie, pamiętaj: masz władnie rządzić ludami. Te są twoje kunszty: Masz pokojowi nadać prawo, szczędzić poddanych, wojną poskramiać zuchwałych. (Wergiliusz, ok. 20 r. p.n.e.)
Ludzie, którzy zamordowali Juliusza Cezara, nazwali się „wyzwolicielami” i twierdzili, że przywrócili republice wolność utraconą pod rządami dyktatora. Wkrótce Kasjusz zaczął bić monety z wizerunkiem bogini Libertas [Wolność], podczas gdy Brutus wypuścił serię przedstawiającą na rewersie czapkę wyzwoleńca –
ten sam symbol, którym posłużył się kiedyś Prusjasz II z Bitynii, by okazać uległość wobec Rzymu. Nie była to wolność dla mieszkańców prowincji, ale dla Rzymian, a ściślej biorąc, tylko dla arystokracji, która powinna zbiorowo sprawować władzę i podejmować decyzje, a nie godzić się na zmonopolizowanie ich przez jednego człowieka, bez względu na jego osobiste zasługi. Był to jedyny wypadek w długim ciągu rzymskich wojen domowych, kiedy jedna ze stron twierdziła, że broni szczytnych zasad, a nie po prostu walczy z rywalami o władzę. Była to rzecz niemająca żadnego znaczenia dla życia mieszkańców prowincji, a jednak oczekiwano od nich, że jako lojalni sojusznicy odegrają swoją rolę w wojnie, do której wkrótce doszło. Werbując armię we wschodniej części regionu śródziemnomorskiego, Brutus i Kasjusz traktowali społeczności, które nie dostarczyły im na żądanie zasobów i ludzi, jako buntowników. Rodos zaatakowano i zmuszono do uległości, kilka społeczności w Judei sprzedano w niewolę, a miasto Ksantos w Licji zostało wzięte szturmem i złupione, co skłoniło wielu mieszkańców do masowego samobójstwa.
Jesienią 42 r. p.n.e. Kasjusz i Brutus ponieśli klęskę i odebrali sobie życie. Społeczności, które oparły się im, otrzymały od zwycięzców pochwałę i przyznano im pewne odszkodowania. Marek Antoniusz nakazał uwolnienie sprzedanych w niewolę judejskich jeńców, przydzielił Rodos nowe ziemie, a wyspę tę oraz całą Licję zwolnił od podatków na rzecz Rzymu. W liście do Hirkana, sprzymierzonego władcy Judei, określił Brutusa i Kasjusza jako wrogów ludu rzymskiego i krzywoprzysięzców (gdyż, jak wszyscy senatorowie, przysięgli chronić Juliusza Cezara), którzy dopuścili się zbrodni przeciwko ludziom i bogom:
Teraz, po ich ukaraniu, mamy nadzieję, zakwitnie pokój, a Azja odetchnie od zmory wojny. Po-kój więc dany nam od Boga czynimy wspólnym dobrem także dla naszych sprzymierzeńców. Tak dzięki naszemu zwycięstwu ciało Azji powraca do zdrowia jak po ciężkiej chorobie. Pamiętając więc i o tobie, i o dobru twojego narodu, dbać będę o wasz pożytek.
Nie wszystkie społeczności miały aż tyle szczęścia, a te, które bardziej ochoczo dostarczały Brutusowi i Kasjuszowi pieniędzy i innych zasobów, były teraz zmuszone dać jeszcze więcej zwycięzcom.
Wytchnienie od „zmory wojny” było krótkotrwałe. Zimą przełomu lat 41–40 p.n.e. partyjska inwazja, której obawiał się Cyceron, w końcu stała się faktem. Azja została złupiona, Syria i Judea opanowane. Wielu przywódców i społeczności stawiło opór na miarę swych możliwości, podczas gdy inne powitały najeźdźcę z otwartymi ramionami. Hirkana obalił rywal wsparty przez partyjską konnicę, który z kolei został pokonany z pomocą legionów, gdy Rzymianie doszli do siebie i przepędzili najeźdźców.
Jak zawsze o biegu wydarzeń zadecydowały przede wszystkim lokalne ambicje. Dla Judei był to po prostu kolejny epizod w długotrwałej wojnie domowej, toczonej głównie przez rywalizujących ze sobą pretendentów z królewskiego rodu Hasmoneuszy, którzy w próbie uzyskania decydującej przewagi zabiegali o rzymską – i w tym wypadku partyjską – pomoc. Jednak mimo wszystkich tych walk o władzę w obrębie sprzymierzonych królestw konfliktem, który zdominował owe lata, były wojny domowe w Rzymie. Ich uczestnicy byli eliminowani jeden po drugim, aż w końcu Antoniusz starł się ze spadkobiercą i imiennikiem Juliusza Cezara i, pokonany, odebrał sobie życie w sierpniu 30 r. p.n.e.
Zwycięzca nie miał jeszcze trzydziestu trzech lat, ale już nigdy nie stanął w obliczu poważnego wyzwania i panował odtąd nad światem rzymskim aż do śmierci w roku 14 n.e. Jako Imperator Caesar Augustus – otrzymał ten quasi-religijny przydomek od senatu w 27 r. p.n.e. – opierał swoją władzę na kontroli nad armią, która do czasu zwycięstwa nad Antoniuszem rozrosła się do przeszło sześćdziesięciu legionów. Wielu żołnierzom należało się już zwolnienie ze służby i August osadził ich w koloniach, i nadał im działki ziemi. Z reszty sformowano około dwudziestu ośmiu stałych legionów, wspieranych przez sprzymierzeńcze wojska posiłkowe i flotę. Wszyscy byli teraz długoterminowymi zawodowcami – pod koniec panowania Augusta służba w legionach trwała dwadzieścia pięć lat – i wszyscy od niego właśnie otrzymywali żołd, nagrody i awanse, jemu też składali uroczystą przysięgę wierności. Dyscyplina była surowa, a żołnierze mniej rozpieszczani niż w latach wojny domowej. To była jego armia i on oraz jego następcy bardzo dbali o zachowanie tego monopolu na siłę wojskową. W II wieku n.e. pewnego senatora znanego z kunsztu oratorskiego zapytano, dlaczego pozwolił cesarzowi Hadrianowi publicznie skorygować jakieś użyte przez siebie słowo. W odpowiedzi zażartował on w gronie przyjaciół, że każdy chyba przyzna, iż „najbardziej wykształcony ze wszystkich jest ten, kto ma trzydzieści legionów”.
Tekst jest fragmentem książki Adriana Goldsworthy’ego – „Pax Romana. Wojna, pokój i podboje w świecie rzymskim”:
Imperator Cezar August, syn boskiego Juliusza, nie nazwał się królem ani dyktatorem. Został princepsem – pierwszym senatorem, pierwszym obywatelem i głównym sługą państwa. Jego prawna pozycja zmieniała się z czasem, raczej metodą prób i błędów niż w myśl jakiegokolwiek długofalowego planu, w miarę jak przyznawano mu kolejne urzędy, zaszczyty i przywileje.
Zasadniczo coraz więcej jego uprawnień miało charakter osobisty – przypisane były bezpośrednio jemu, niezwiązane z konkretnym urzędem, a więc wygasające wraz z upływem kadencji. Każde przyznawano mu odpowiednią procedurą prawną, ale nie było żadnego sposobu odebrania ich i tylko sam August mógł się ich zrzec z własnej woli. Grecy od początku określali go słowem autokrator, autokrata, i nikt nie miał większych wątpliwości co do tego, że jest on w gruncie rzeczy monarchą, bez względu na tytuł, jakiego używał. Uczeni nazywają stworzony przez niego ustrój pryncypatem i opisują go jako zawoalowaną monarchię.
Był to cienki woal i jest mało prawdopodobne, by ktokolwiek naprawdę dał się zwieść. Za panowania Augusta zgromadzenia ludowe wciąż się zbierały, by wybierać urzędników, czemu towarzyszyła często autentyczna rywalizacja, przekupstwo i sporadyczne przypadki zastraszania w najgorszej tradycji ostatnich dekad republiki. Jednak pokaźną liczbę kandydatów polecał sam August i ci nieodmiennie zwyciężali, jego następcy zaś przenieśli prawo wyboru ze zgromadzeń na senat. Było to jedno z kilku dodatkowych uprawnień, jakie zyskał ten organ, który w dalszym ciągu obradował i był traktowany z wielkim szacunkiem i estymą, jednocześnie tracąc całą niezależność. Do roku 30 p.n.e. jego stan liczebny wzrósł do niemal tysiąca członków, August zaś usunął spośród nich najbardziej nieodpowiednich ludzi, przyjętych w jego skład w czasie wojen domowych, aż ich liczba wróciła do około sześciuset. Stare arystokratyczne rody były reprezentowane licznie, przynajmniej odkąd nowe pokolenie dorosło i zapełniło straty po dekadach przemocy.
Spośród senatorów rekrutowała się olbrzymia większość namiestników prowincji, w tym wszystkich ważniejszych z wyjątkiem Egiptu, ale jeśli któryś dowodził wojskiem, to tylko jako legat cesarza, legatus Augusti – przedstawiciel i podwładny Augusta, który przekazywał mu część swego imperium. (Afryka była wyjątkiem i tamtejszy prokonsul miał pod swoją komendą jeden legion, ale nawet to się zmieniło za następców Augusta).
Nadal można było zdobywać urzędy i zaszczyty, ale pomyślna kariera wymagała aprobaty princepsa. „Ludzie nowi” osiągali konsulat, nobilitując swoje rodziny, a potomkowie starych rodów mogli dodać nowe zasługi do dokonań przodków. Nikt nie miał prawa rywalizować z Augustem lub jego następcami, istniały więc pewne ograniczenia. Ostatni triumf człowieka niespokrewnionego z rodziną cesarską odbył się w 19 r. p.n.e. i odtąd nawet autorzy najświetniejszych zwycięstw musieli zadowolić się odznakami triumfalnymi – ornamenta triumphalia – i nie pozwalano im maszerować przez Miasto.
August odprawił trzy triumfy i dwie owacje (skromniejsza parada, podczas której wódz jechał konno zamiast w rydwanie), odrzucał jednak kolejne propozycje triumfów przyznawanych mu, kiedy wojnę wygrał któryś z jego legatów. Był także trzynastokrotnym konsulem, synem boga, ojcem ojczyzny i długa jest lista innych jego zaszczytnych tytułów.
Rzym został przebudowany w znacznie okazalszym stylu na chwałę Augusta jako przywódcy ludu rzymskiego. Z biegiem lat w miastach Italii oraz prowincji pojawiało się coraz więcej pomników jego i jego rodziny. Niektóre były ofiarowywane im w darze, ale znacznie więcej wystawiali z własnej inicjatywy miejscowi. Profil i imię Augusta widniały na każdej złotej i srebrnej monecie – a także na wielu miedziakach – w całym imperium. Tradycyjnie na rzymskich monetach umieszczano wizerunki bogów i bogiń lub wybitnych, ale nieżyjących już ludzi z dawnych czasów. Juliusz Cezar był pierwszym Rzymianinem, którego już za życia przedstawiano na wielu, choć nie wszystkich, monetach z czasów jego dyktatury. Po jego śmierci inni przywódcy, w tym Brutus, poszli w jego ślady, nikt z nich jednak nie dorównał samej liczbie monet emitowanych przez Augusta. Czy to na monetach, czy jako popiersie, posąg, relief czy malowidło, wizerunek princepsa był wszechobecny.
Był wyidealizowany i ściśle kontrolowany, o przyjemnej młodzieńczej twarzy, i nigdy się nie starzał, co ostro kontrastowało z rzymską tradycją realistycznych, często posępnych portretów. Ze starożytności zachowało się więcej wizerunków Augusta niż jakiegokolwiek innego rzymskiego cesarza, czy wręcz jakiegokolwiek innego człowieka.
W 27 r. p.n.e. princeps objął rozległą władzę nad prowincjami. Udawał niechęć wobec tak wielkiej odpowiedzialności, ale jasne jest, że komedia odegrana w senacie była starannie zaaranżowana, gdy błagano czołowego sługę państwa, by dla powszechnego dobra wziął na siebie najważniejsze zadania. Początkowo August kontrolował całą Hiszpanię, Galię, Syrię i Egipt, pierwsze trzy, jak twierdzono, ponieważ rzymskie panowanie na tych terenach było najmniej pewne, albo dlatego, że nie były w pełni „spacyfikowane”, albo z powodu zagrożenia z zewnątrz. Północno-zachodnia Hiszpania nie została jeszcze podbita, Galię najeżdżały germańskie plemiona zza Renu, Syria zaś popadła w chaos podczas wojen domowych, a do tego graniczyła z Partią. Zarząd nad nimi przyznano mu na dziesięć lat, ale później przedłużano na kolejne pięcio- lub dziesięcioletnie okresy do końca jego życia. Pozostałe prowincje podlegały senatowi, a prokonsulów tradycyjnie wybierano przez losowanie spośród byłych urzędników.
Przed upływem dekady pod kontrolę senatu oddano Galię Zaalpejską oraz nową prowincję Betykę w południowej Hiszpanii. Obie były zasiedlone i spokojne, co potwierdzało zapewnienie Augusta, że przyjął zagrożone prowincje jedynie z poczucia obowiązku wobec Rzymu i nie będzie trzymał się ich kurczowo, kiedy już staną się bezpieczne. Wziął za to pod swoje skrzydła nowo nabyte prowincje, zwłaszcza na Bałkanach i w Germanii. Praktycznie cała armia rozmieszczona była na terenie jego prowincji, a zatem podlegała bezpośrednio jemu lub jego legatom. W taki sam sposób Pompejusz Wielki, od 54 r. p.n.e. począwszy, zarządzał Hiszpanią na odległość, nie oddalając się od Rzymu i ani razu nie odwiedzając swych prowincji, ale powierzając zarząd i dowództwo nad legionami legatom. W latach swego sojuszu Antoniusz, Lepidus oraz młody Oktawian podobnie podzielili między siebie imperium, zarządzając poprzez przedstawicieli prowincjami, które przypadły im w udziale. Z tego właśnie wyrósł system augustowski, przybrał jednak znacznie większą skalę.