Juliusz Bardach – historyk na zakrętach dziejów
Uczony i świadek epoki. Jego dzieła zna szeroki krąg czytelników. Jego biografia, podobnie jak jego twórczość, obfitowała w zdarzenia ciekawe, nierzadko dramatyczne, wpisujące się w ważne nurty dziejów XX wieku. Należał do generacji uczonych, którzy poświęcili życie nauce. Nauka nie była dlań zawodem, lecz sposobem na życie. Służył jej z oddaniem, mądrością, czystością intencji – pisał o nim jego uczeń Jan Baszkiewicz, pierwszy z wypromowanych przez niego doktorów. Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, nauczyciel kilku pokoleń historyków i prawników. Socjalista i realista. 5 lat temu zmarł Juliusz Bardach, jeden z najwybitniejszych polskich historyków.
Odessa i Włodzimierz Wołyński
Juliusz Bardach urodził się 3 listopada 1914 roku w Odessie. Stąd pochodziła rodzina matki przyszłego uczonego, Ottylii z Neudingów. Jego dziadek Natan Neuding osiadł tu po powrocie z Syberii, dokąd został zesłany z Warszawy w czasie powstania styczniowego. Juliusz był jednym z trojga dzieci Ottylii i Marka – lekarza stomatologa. Bardachowie byli rodziną inteligencką, dość zamożną, o korzeniach żydowskich, lecz całkowicie zasymilowaną. Jego brat Janusz (1919-2002), od lat 70. XX w. zamieszkały w Stanach Zjednoczonych, był światowej sławy chirurgiem plastycznym, profesorem Uniwersytetu w Iowa, autorem wspomnień z pobytu w sowieckim obozie pracy na Kołymie. Siostra Rachela nie przeżyła II wojny światowej.
Po zakończeniu I wojny światowej, w roku 1922, rodzina przeniosła się do Włodzimierza Wołyńskiego. Tu Juliusz Bardach ukończył gimnazjum im. Mikołaja Kopernika. W młodzieńczych latach zafascynował się również ideą socjalizmu. Nie tylko pozostał jej wierny, lecz także angażował się w jej urzeczywistnianie. Swoją żarliwość wspominał po latach:
Przeżywając w wieku 16/18 fascynację ideami socjalizmu, któregoś dnia z młodzieńczą werwą zacząłem w toku jednej z rozmów z Mamą wychwalać proletariat, oskarżając burżuazję o wszelkie zło społeczne. Mama skwitowała moją filipikę żartem, iż:
- “Byt’ burżujom nie charaszo, no prijatno i udobno” (być burżujem to nie dobrze, ale przyjemnie i wygodnie).
Wilno
We wrześniu 1933 roku Juliusz Bardach przybył do Wilna, by wstąpić na Wydział Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu Stefana Batorego. Ukończył go w czerwcu 1939 r. To tu związał się z seminarium z historii prawa polskiego i litewskiego, które prowadził prof. Stefan Ehrenkreutz. Ten znany badacz dziejów prawa, ostatni rektor Uniwersytetu Stefana Batorego, a także działacz polityczny, najpierw w PPS, potem bliski obozowi piłsudczykowskiemu został pierwszym mistrzem Juliusza Bardacha. W trakcie studiów na USB uczęszczał m. in. na seminarium Henryka Łowmiańskiego – jednego z najwybitniejszych polskich slawistów i mediewistów, po wojnie związanego z Uniwersytetem w Poznaniu – którego po latach nazywał „tytanem polskiej historiografii”. Trzecim uczonym, który wywarł istotny wpływ na uformowanie naukowego profilu Bardacha, był prof. Jan Adamus badacz dziejów historiografii oraz historyk prawa, po wojnie związany z Uniwersytetem Łódzkim.
Obok zainteresowań naukowych, Juliusz Bardach coraz silniej angażował się politycznie. Wstąpił do akademickiego Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, w 1935 roku został zaś członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej. W 1938 roku został redaktorem wileńskiej mutacji „Robotnika”, głównego organu prasowego PPS, pozostając nim do wybuchu II wojny.
Historyk w mundurze
Wraz z wybuchem wojny Juliusz Bardach opuścił Wilno i wrócił do rodzinnego Włodzimierza Wołyńskiego. Stamtąd następnie przeniósł się do Lwowa. Tam w czerwcu 1941 został wcielony do Armii Czerwonej. Uwolniwszy się z niej wczesną wiosną 1942, skazany na wędrówkę po Związku Radzieckim. Tymczasem we Włodzimierzu Wołyńskim doszło do tragedii. Rodzina Bardachów, która odmówiła przejścia do getta i mieszkała w swoim domu, została rozstrzelana. Holocaust zabrał Bardchowi rodziców, siostrę, jego pierwszą żonę oraz żonę brata, a nadto - stryja z jego najbliższymi. O tym dowiedział się jednak dopiero w roku 1944, gdy dotarł do Włodzimierza Wołyńskiego.
Po nieudanej próbie dostania się do Armii Andersa, po pobycie m. in. w Uzbekistanie, jesienią 1943 roku rozpoczął służbę w I Armii Wojska Polskiego. W mundurze pozostawał aż do 1950 roku, a w 1946 r. osiągnął stopień pułkownika. Przez dwa lata (styczeń 1946 – marzec 1948) pełnił stanowisko attaché wojskowego przy ambasadzie polskiej w Moskwie.
Po zakończeniu II wojny światowej Juliusz Bardach robił wszystko, by zwolniono go z wojska i aby mógł kontynuować swoje naukowe zainteresowania. Odejście do cywila nie było takie proste. Jedną z takich nieudanych prób opisał w swoich wspomnieniach:
Podczas mego kolejnego pobytu w Łodzi (na przełomie chyba lutego/marca 1945 r.) nastąpiło dla mnie ważne wydarzenie, dotyczące mej przyszłości zawodowej. Ponieważ ogólny klimat w Wojsku Polskim - jak już sygnalizowałem - zasadniczo się zmieniał, a nadto moje relacje z płk. Wągrowskim, szefem Wydziału Propagandy GZP [Główny Zarząd Polityczny WP], do którego byłem przydzielony, pogarszały się, czułem się w tej atmosferze nieznośnie, z trudem tolerując wzrastającą wzajemną nieufność i napięcia. Pomyślałem kolejny raz o opuszczeniu armii i jak najszybszym powrocie do pracy naukowej. Okazję ku temu zdawał się stwarzać fakt, iż właśnie w Łodzi delegatem Ministerstwa Oświaty ds szkolnictwa akademickiego został przedwojenny Dziekan mego Wydziału, teraz już prof. dr Bolesław Wilanowski. Organizował w Łodzi Uniwersytet Państwowy i jego Wydział Prawa i Administracji, jak go ówcześnie nazwano, by potem na wszystkich uniwersytetach wprowadzić określenie “Wydział Prawa”, do pierwotnej wersji powracając na przełomie lat 60-tych i 70-tych. Prof. Wilanowski poszukując kadry dla nowej placówki bardzo się ucieszył z naszego spotkania. Dowiadując się o moich planach powrotu do pracy naukowej oraz problemach w armii, podjął inicjatywę i wystosował 2 marca 1945 r. dwa pisma, jedno do GZP-W WP, drugie - do mnie osobiście. Pierwsze z nich zawierało jego prośbą o umożliwienie mi prowadzenia wykładów na 1-ym kursie tworzonego Wydziału. Tytułując mnie - przedwcześnie, ale dla wywarcia większego wrażenia świadomie - doktorem, dodawał pod moim adresem, iż „jest on jedyną siłą naukową, nadającą się na to stanowisko”. Drugie z pism prof. Wilanowskiego stanowiło formalną prośbę o objęcie przeze mnie na w/w kursie stanowiska wykładowcy Historii Ustroju Polski i dawnego Prawa Polskiego. Niestety, odpowiedź władz wojskowych była odmowna, ponieważ uznano moją obecność w armii za niezbędną.
Rozstanie się z Wojskiem Polskim powiodło się dopiero w 1950 roku. Odbyło się w szczególnej atmosferze. Juliusz Bardach został zwolniony z szeregów armii z opinią, która w tamtym czasie mogła złamać każdą karierę. O tym dokumencie wydarzeniu znajdujemy zapis w jego memuarach:
Opinia wystawiona przez Szefa Departamentu Kadr M.O.N. płk. Turskiego, „za okres od dnia 16 października 1945 r. do dnia 30 września 1950 r.”. (Ta ostatnia data - zauważmy - była ewidentnie błędna; wypełniający moje dane personalne podał w odpowiedniej rubryce, że służyłem „w Odrodzonym Wojsku Polskim” właśnie do końca września t.r.) głosiła nieprzezwyciężenie przeze mnie pepeesowskiego stanowiska i idealistycznego pojmowania historii, silniej akcentując też, „że posiada poglądy prawicowo-pepesowskie. Notowano wrogie wypowiedzi o Związku Radzieckim”.
I na karcie tytułowej mego „Zeszytu Ewidencyjnego” pozostającego w CAW można odczytać odręcznie zapisaną notatkę:
„Zwolnić z WP: 1.prawicowy pps 2. wrogie wypowiedzi o Zw. Radz.[…]”.
Z Krakowa do Warszawy
Będąc jeszcze w armii, Juliusz Bardach obronił w 1948 roku doktorat na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dysertację stanowiła praca opublikowana jeszcze w Wilnie w roku 1938 roku pt. „Adopcja w prawie litewskim XV i XVI wieku”. Promotorem pracy doktorskiej był znakomity historyk prawa, profesor UJ Adam Vetulani.
Osobnym rozdziałem i być może najistotniejszym w karierze naukowej Bardacha było uzyskanie zatrudnienia na Uniwersytecie Warszawskim w 1950 roku. Z tutejszym Wydziałem Prawa związany był przez kolejnych 60 lat. Od 1957 roku aż do przejścia na emeryturę kierował Instytutem, a następnie Zakładem Historii Państwa i Prawa Polskiego.
Uniwersytet dawał Juliuszowi Bardachowi to, co większości uczonym nadaje sens pracy – możliwość kontaktu ze studentami i nauczania.
Juliusz Bardach dość szybko stał się rozpoznawalną twarzą świata akademickiego. Był bardzo popularnym i lubianym wykładowcą. Prowadzone przezeń zajęcia zarówno wykłady, jak i seminaria przyciągały wielu słuchaczy. Wypromował kilkuset magistrów, kilkunastu doktorów, z których kilku następnie kontynuowało pracę naukową i zostało profesorami. Jego uczniowie zgodnie podkreślali, że mistrz potrafił inspirować, otwierał przed nimi szeroką perspektywę badawczą, sprawiał, że badania naukowe stawały się fascynującą przygodą, podróżą w przeszłość pełną tajemnic. Imponowała studentom młodzieży akademickiej wielka erudycja, rozległa wiedza profesora. Przyciągała ich do niego również osobowość Bardacha:
Miał doskonałe, nieco staroświeckie maniery, ale w Jego generacji uczonych taki savoir-vivre był obowiązkowy. Ważniejsze (i nie tak już częste) było to, co szczególnie go wyróżniało: ciepły i życzliwy stosunek do otoczenia, bezinteresowna gotowość pomagania, zupełny brak zainteresowania rywalizacją o prestiż, pogoda ducha – w sumie to, co nazwałbym wewnętrzną elegancją – wspominał prof. Jan Baszkiewicz.
Marzec 68
Podobnie jak dla wielu uczonych żydowskiego pochodzenia, rok 1968 był dla niego momentem dramatycznym. W materiałach uczonego znajdujących się w jego prywatnym archiwum leży sporych rozmiarów teczka, zawierająca arkusze odwołań (na ogół pozbawionych podziękowań i uzasadnienia) z licznych pełnionych przez Juliusza Bardacha funkcji i stanowisk. W maju 1968 roku przestał on być członkiem Głównej Komisji Kwalifikacyjnej przy Polskiej Akademii Nauk, członkiem Rady Archiwalnej przy Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Niedługo potem rozwiązano powstały z jego inicjatywy Zakład Historii Państwa i Prawa w Instytucie Historii PAN. Pod pretekstem zakazu łączenia dwóch etatów naukowych Juliusz Bardach musiał – jak wielu innych uczonych – odejść z Instytutu Historii PAN, by móc kontynuować pracę na Uniwersytecie Warszawskim.
Jego działalność była bacznie obserwowana przez Służbę Bezpieczeństwa. Mając świadomość inwigilacji, podjął decyzję o zniszczeniu dzienników, prowadzonych od lat pięćdziesiątych. Jak wynika z dostępnych informacji, niemal od początku lat sześćdziesiątych, a tym bardziej po marcu 1968 r., Juliusz Bardach nie cieszył się „pełnym zaufaniem władz”. Był kojarzony ze środowiskiem uczonych, jak Witold Kula czy Aleksander Gieysztor, które sympatyzowało z kręgiem historyków-rewizjonistów. Wśród tych ostatnich znaleźli się tacy badacze jak Bronisław Geremek, Jerzy Jedlicki, Krystyna Kersten czy Tadeusz Łepkowski.
Polihistor
Był autorem ponad sześciuset publikacji. Spektrum jego zainteresowań badawczych było zbyt szerokie, by w tym miejscu każdemu z nich poświęcić należną uwagę. Był autorem prac z zakresu mediewistyki, historii nowożytnej i najnowszej, podejmował wątki z zakresu dziejów prawa i ustroju, a także obyczajów, kultury, polityki i idei. Spod jego pióra wyszły studia poświęcone dziejom historiografii oraz rozważania o charakterze metodologicznym. W jego dorobku nie zabrakło również biografistyki. Jego opus vitae stanowi pięciotomowa synteza dziejów ustroju i prawa Polski, której był redaktorem i współautorem. Adepci historii i prawa od niemal czterdziestu lat niezmiennie wertują podręcznik do dziejów polskiego państwa i prawa autorstwa Juliusza Bardacha, Bogusława Leśnodorskiego i Michała Pietrzaka. Obok prac obszernych, syntez i monografii, które przyniosły mu uznanie i popularność, publikował studia pod względem rozmiaru niewielkie. Te formy wypowiedzi naukowej doprowadził Bardach do perfekcji i w nich czuł się najlepiej.
W czasach, gdy w naukach humanistycznych coraz bardziej zawęża się specjalizacje, warto rzucić okiem na całość dorobku naukowego Juliusza Bardacha. Cechowała go niełatwa zdolność ujmowania badanej problematykę w perspektywie porównawczej. W czasach gdy historycy odmiennych dyscyplin, coraz częściej nie potrafią znaleźć wspólnego języka, Bardach potrafił budować trwałe mosty pomiędzy Themis a Clio. Był badaczem, który podzielał myśl Henriego Pirenne’a, że historia jest jedna bez względu na przedmiot historycznego badania. Nie ma historyka starożytności, średniowieczna, dziejów najnowszych. Albo się jest historykiem, albo się nim nie jest. Wszechstronność uczonego świadczy o jego profesjonalizmie. Juliusz Bardach był jednym z ostatnich historyków, którzy w pełni zasłużyli na miano polihistora.
Socjalista
Młodzieńcze fascynacje polityczne ideami socjalizmu rozciągnęły się na całe dorosłe życie Juliusza Bardacha. Swój związek z PPS podkreślał zawsze. Znajdowało to odzwierciedlenie nie tylko w bogatym dorobku naukowym uczonego. Burzę wywołał artykuł jego polemiczny dotyczący publikacji Antoniego Reissa „Z problemów odbudowy i rozwoju organizacyjnego PPS”. Bardach ujawnił w nim dokument dotyczący planów puczu przygotowywanego wewnątrz PPS przez grupę skupioną wokół Stefana Matuszewskiego. Miało do niego dojść w roku 1946, a celem było wyeliminowanie z partii m.in. Józefa Cyrankiewicza i Ryszarda Obrączki. W odpowiedzi agresywną replikę skierowaną ad personam przeciw Bardachowi na łamach „Kwartalnika Historycznego” opublikował Feliks Baranowski. Następstwem dyskusji było wezwanie Bardacha przez ówczesnego I Sekretarza Komitetu Uczelnianego PZPR Jaremę Maciszewskiego, który przekazał mu krytyczne uwagi kierownictwa partii.
Swojemu przywiązaniu do tradycji PPS-owskiej dawał również wyraz już jako członek PZPR, gdy przychodząc do sekretariatu Komitetu Uczelnianego w celu wymiany legitymacji członkowskiej żądał od przerażonej i Bogu ducha winnej sekretarki, by jako poprzednią przynależność partyjną wpisano mu PPS. Taki wpis, podobnie jak sama przynależność do przedwojennej PPS, nie była mile widziana.
Ostatni epizod obrazujący ideową sympatię Juliusza Bardacha wiąże się powołaniem przez gen. Jaruzelskiego Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa. Rada ukształtowała się ostatecznie w 1986. Na etapie organizacji i kompletowania jej składu, z inspiracji Jana Baszkiewicza do udziału zaproszono również Bardacha. Ten zaś, dostrzegając pozytywne strony działalności takiego organu, wyraził chęć akcesji. Wówczas – w listopadzie 1984 roku – przypadł jubileusz 70-lecia profesora, w związku z którym ówczesny I sekretarz KC PZPR wystosował list gratulacyjny, wspominając w nim o „ideach komunizmu jako wspólnych nam wskazaniach”. Jubilat odpowiedział na ten list, akcentując iż źródłem jego ideowego i politycznego światopoglądu jest lewicowy, humanistyczny i demokratyczny nurt PPS, której tradycjom starał się być wierny przez całe życie. Według informacji przekazanej przez Jana Baszkiewcza, Jaruzelski miał osobiście skreślić Bardacha z listy członków Rady.
Pożegnanie
Juliusz Bardach zmarł w Warszawie w 96. roku życia. Do końca pozostawał aktywny naukowo.
Trudno zliczyć wszystkie nagrody, wyróżnienia i odznaczenia, które wyrażały powszechną estymę, jaką cieszył się w różnych środowiskach Juliusz Bardach. Był członkiem zagranicznym Accademia Nazionale dei Lincei w Rzymie i członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk.
Jest sprawą ważną i ciekawą, by pochylić się obecnie nad kolejami losów Juliusza Bardacha. Spojrzenie na jego długą drogę życia obrazuje złożoność postaw polskiej inteligencji w XX wieku, w czasach gdy chętnie dokonuje się łatwych, acz fałszywych podziałów. Przywodzi również refleksję, że choć bywają w historii każdego kraju okresy trudne, to istnieją wartości uniwersalne, mieszczące się w etosie uczonego, któremu wierny był Juliusz Bardach.
-- Autor składa podziękowania Pani Wandzie Sudnik-Bardach za udostępnienie materiałów ze spuścizny prof. Juliusza Bardacha, w tym jego niepublikowanych wspomnień
Redakcja: Michał Przeperski--