Jak Barnim I popadł w konflikt z joannitami?
Ten tekst jest fragmentem książki Edwarda Rymara „Barnim I Książę Słowian na Pomorzu (ok. 1220/21-1278)”.
Brak źródeł nie pozwala śledzić sytuacji na północ od okolic Strzelec i wschód od Pełczyc czyli w późniejszej ziemi choszczeńskiej, po 1237 (osadzenie joannitów w Korytowie) i 1255 r. (wprowadzenie margrabiów do kasztelanii santockiej), kiedy to związek tych obszarów z Wielkopolską został zerwany. Wpływy polityczne joannitów na dworze Barnima I zakończyły się tu w drugiej połowie lat 60. Przypomnę, że do terenów joannitów korytowskich, kontrolujących obszary koło Choszczna z nadania Władysława Odonica wielkopolskiego (1237), przylegały od północnego zachodu posiadłości cystersów kołbackich z ośrodkiem w opuszczonym (w XV w.) „Trzebieniu” obok Dolic i w Dobropolu, też z nadania tego księcia (1233–1236). Odgradzały one joannitów korytowskich od posiadłości ich współbraci stargardzkich w Kolinie i Żalęcinie (instalowanych tam przed 1187 r. z nadania Bogusława I), wsi, których mieszkańców brał pod opiekę książę Przemysł I w 1252 r. na prośbę komandora poznańskiego. Dalej za Iną rozciągała się ziemia stargardzka, w której joannici od czasów Bogusława I posiadali posiadłości w licznych wsiach i gdzie po 1240 r. rozsiadło się napływowe rycerstwo lenne, w tym przybyli z Holsztynu Wedlowie (nowy ośrodek widocznie w Altenwedel, dziś Sicko).
W latach 1267–1269 trwał spór cystersów kołbackich z joannitami korytowskimi o obszary wokół jeziora Sowno (na zachód od Choszczna) i dalsze pogranicze w rejonie wsi Zamęcin i Stary Klukom, co nastąpiło widocznie skutkiem braku precyzji w rozgraniczeniu tamtejszych dóbr z nadania Odonica w 1233 i 1237 r. Cystersi spierali się z powodu granicy kompleksu Trzebienia” i Dobropola na południowym wschodzie, tuż obok Choszczna, gdzie zbudowali dwór nad jeziorem Sowno na pograniczu spornego Zamęcina z joannickim Klukomiem, co wyraźnie opisano w konfirmacji ich dóbr z 1259 r. Być może cystersi przekroczyli granice na rzeczce Słonicy (na południe od Choszczna) i zaliczali Klukom do ich dworu w Sownie, najstarszego ośrodka gospodarczego tego kompleksu w zlewni Małej Iny.
Barnim, jego liczni wasale z ziemi stargardzkiej (w tym Ludwik von Wedel i jego bracia), oraz cystersi z Kołbacza, popadli w stan wojny z joannitami stargardzkimi i korytowskimi. Stronę książęcą wsparli za to mieszczanie stargardzcy, zainteresowani zrzuceniem, ciążącej im finansowo, dominacji joannitów i obawiających się dociskania śruby ucisku fiskalnego z ich strony. Barnim I potwierdził dobra stargardzkie w 1229 r., teraz zaś wraz ze swym rycerstwem je opanował (Suchań, Żuków, Sadłowo, nie zidentyfikowane Sulim i Thumerzelize), podobnie zajął posiadłości korytowskie z zamkiem w Reczu, wioskami Klukom i Korytowo. Cystersi sąsiadowali też od północnego zachodu z joannickimi wsiami Kolin i Żalęcin. Spór ten doczekał się swego czasu rozprawy Hansa Frederichsa.
Latem 1268 r. na pierwszą linię konfliktu wysłano Alberta „Wielkiego”, dominikanina z Kolonii (1223) i legata papieskiego, Pochodził on z niemieckiej rodziny de Groot i urodził się zapewne w latach 1193–1205 w Lauingen nad Dunajem jako syn hrabiego Bollstädt w Bawarii. Zasłynął jako filozof, doktor teologii oraz nauczyciel Tomasza z Akwinu, wcześniej sprawując godność biskupa Ratyzbony (1260–1262). Zmarł w 1280 r. w Kolonii, by z czasem zostać wyniesiony na ołtarze, najpierw jako błogosławiony (1622), a od kilkudziesięciu lat także święty (1931). Wówczas jednak, w latach 1264–1270 przebywał on w Würzburgu i Strassburgu, tam nawiązał kontakty z joannitami i z mandatu papieża Klemensa IV mediował między nimi a Barnimem. Wystąpił w roli świadka w Szczecinie 18 sierpnia 1268 r. obok prałatów kapituły kamieńskiej (dziekana Jana, kustosza Henryka, kanonika magistra Lamberta) i innych osób z otoczenia biskupa Hermana (Henryka, hrabiego Kirchberga), kapituły mariackiej ze Szczecina, ale też rycerzy książęcych (Dytryka de Leine / z Linia koło Pyrzyc, Henryka de Muzzesin, byłego marszałka Gobelo Luchte, Fryderyka de Hindenburg, wójta szczecińskiego Wilhelma), przy czynności prawnej Barnima na rzecz cysterek szczecińskich i tamtejszego kościoła kolegiackiego NMP. Spór zatem wybuchł wiele miesięcy wcześniej, może już w roku 1267.
Po rozsądzeniu sporu i widocznie otrzymując zapewnienie o przestrzeganiu ustaleń, Albert powrócił do Strassburga do swych obowiązków profesora studium kolońskiego i tam po jakimś czasie dowiedział się, że Barnim nie przestrzega jego werdyktu.
Co było powodem konfliktu? Przyczynami sporu skrupulatnie zajął się Frederichs. Odrzucił wcześniejsze opinie o grabieży dóbr joannitów z chciwości księcia i jego wasali, wspólników w grabieży. Przecież książę nie wdawał by się w taką awanturę tylko w interesie cystersów, ale z winy zakonu joannitów.
Z klątwy rzuconej na nich 12 sierpnia 1269 r. — o której niżej — można wyczytać inne powody tego stanu rzeczy. Przyczyną było zadłużenie (pro modo debiti declarati) samego księcia i korzystającego z jego ochrony, zadłużonego rycerstwa, które targnęło się na dobra joannitów. Ale to raczej wobec nieściągalności pożyczek joannici, posługujący się do tego celu falsyfikatami, sięgnęli prawem zastawu po konfiskatę Stargardu, gdzie dotąd mieli tylko swój dwór (kurię) wokół kościoła św. Jana, zamku w Reczu i książęcych nieruchomości (immobilia) oraz lenn rycerskich w okolicy (w Suchaniu i Żukowie), których brak w potwierdzeniu dóbr joannitów domu stargardzkiego z 1229 r., a miały do nich należeć po zakończeniu sporu, podobnie jak Sadłowo, tajemnicze Sulim i Thumercelize. Frederichs dopatrzył się w nich później znanych wsi Hansfelde (Tychowo), Schöneberg (Krąpiel) lub Schwanenbeck (Suchanówko), zatem ich posiadanie mogło wówczas być skutkiem zastosowania przemocy. Joannici sięgnęli zatem po zastawione dobra, a ponieważ spotkali się ze zbiorowym sprzeciwem wobec takich poczynań, zatem wnieśli skargę do Rzymu, powodując proces egzekucyjny, poprzedzony napomnieniem. Procedura ta objęła też zagarnięte dobra joannitów korytowskich (Korytowo, Klukom). W chwili rozpoczęcia konfliktu pozostawały one wraz z Choszcznem i okolicą na książęcym Pomorzu, stąd znalazły się w informacji Rocznika kołbackiego pod rokiem 1269 o wypędzeniu mnichów i ich konwersów z dworu w Sownie przez margrabiów, którzy widocznie wkroczyli na ziemie pomorskie, by ze sporu skorzystać. Jeszcze w czasie trwania sporu czy też bezpośrednio po nim, okolice te znalazły się w granicach Marchii Brandenburskiej, przy czym należy zaznaczyć, że już wcześniej osiadło na nich rycerstwo Barnima, jak Wedlowie (Korytowo, Recz) i Liebenowowie (okolice Recza).
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Edwarda Rymara „Barnim I Książę Słowian na Pomorzu (ok. 1220/21-1278)” bezpośrednio pod tym linkiem!
Wiadomo skądinąd, że joannici byli w średniowieczu bankierami i wierzycielami wielu władców europejskich. Albert Wielki podczas podróży z polecenia papieskiego w sprawach zakonów rycerskich po Niemczech, 31 października 1263 r. przebywał w Brandenburgu w związku z obsadą tam stolca biskupiego, zatem kwestia sporna ruchomości i nieruchomości joannitów już wtedy mogła zaistnieć i być może zostać mu zgłoszona. Dopiero gdy joannici nie mogli odzyskać znaczących ruchomości (jak zastawione precjoza), zwrócili się o arbitraż do papieża Klemensa IV, a dla uzyskania rekompensat targnęli się widocznie na nieruchomości ziemskie Recz, Korytowo i Klukom, położone w dobrach korytowskich w okolicy Choszczna. Te dwie ostatnie miejscowości objęte były roszczeniami granicznymi cystersów kołbackich.
Przeglądu opinii historyków polskich po 1945 r. dokonał Dariusz Wybranowski. Funkcjonuje również taki pogląd (Antoniego Czacharowskiego), że podłożem konfliktu była chęć przejęcia przez Barnima obszaru koło Korytowa i Recza. Pozostańmy przy rozpoznaniu spraw przez Frederichsa (konflikt na tle finansowych rozliczeń po zaciągnięciu pożyczki u joannitów), co nie wyklucza też troski Barnima o utrzymanie kontroli nad okolicami Choszczna, zwłaszcza jeśli stanowiły one wcześniej pertynencje kasztelanii santockiej, wydanej margrabiom przez książąt wielkopolskich. Nie zakończono też dyskusji toczonej wokół wsi joannickich z 1229 r. w ziemi stargardzkiej. Do niedawna przecież niektóre z nich lokalizowano aż w ziemi słupskiej (!). Ich dalsza identyfikacja (jak np. wsi Cocolicino, Sulim, Thumerzelize) może rzucić nowe światło na omawiany tu konflikt majątkowy.
Biskup Herman pozostawał w trakcie konfliktu w dobrych relacjach z księciem, przebywając 23 lipca 1268 r. w Szczecinie. Miał on z nim współpracować także w burzliwym roku 1269. Niewykluczone zatem, że to poparcie biskupa pozwoliło Barnimowi zająć tak nieprzejednane stanowisko wobec joannitów.
Przedmiotem sporu był też Stargard, w którym joannici od końca XII w. posiadali z początku tylko swój dom i inne zabudowania pobudowane wokół kościoła św. Jana, zatem sięgnęli po całe miasto w trakcie egzekwowania zobowiązań dłużniczych przez Barnima. Wśród zaistniałych przyczyn konfliktu, Walther Kuhn postawił ten spór na czele, co nie wydaje się jednak słuszne. Legat Albert wymienia wśród posiadłości joannitów miasto Stargard, należące do Barnima, z czego wynika, że to nie książę zagarnął ich dobra, ale zakonnicy targnęli się na majętności księcia i jego wasali z powodu wierzytelności, a książę nie miał zamiaru, czy też, co bardziej prawdopodobne, nie był w stanie tego uregulować. Najwidoczniej postępowanie egzekucyjne trwało od dawna, aż w końcu oparło się o Stolicę Apostolską. Miasto jednak było książęce od czasu przejęcia ziemi stargardzkiej od biskupa kamieńskiego w 1248 r. w zamian za połowę ziemi kołobrzeskiej. Zgłoszono w nauce trafną zapewne propozycję, że w tym wypadku powodem sporu było targnięcie się mieszczan, z aprobatą księcia, na nieruchomości joannitów w Stargardzie. To mogło być powodem przeniesienia siedziby joannitów stargardzkich do tajemniczego wciąż Copam (wzmianki o domu w tym miejscu pochodzą z lat 1278–1294), a potem do Suchania (już w 1295 r.), zanim powróciła ona do Stargardu (1319/1324).