Jael Neeman – „Byliśmy przyszłością” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-10-12, 14:51
wolna licencja
Jeal Neeman i jej rówieśnicy mieli być pokoleniem Nowych Ludzi. Nadzieją. Zmianą. Twardą podstawą nowego systemu. „Byliśmy przyszłością” to historia ich dzieciństwa i dorastania, kształtowania się postaw i myśli, które mimo starań socjalistycznego porządku nie dały się podporządkować.
reklama
Jael Neeman
Byliśmy przyszłością
Wydawca:
Czarne
Rok wydania:
2012
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
224
Format:
13,5x21,5 cm
ISBN:
978-83-7536-444-6

Wspólnota działań, myśli i pracy – tak powinien funkcjonować dobrze zorganizowany kibuc. Myśli jednak nie da się zsynchronizować ani odgórnie narzucić. Myśli są niezależne. Nawet jeżeli żyje się w miejscu o ściśle określonym przeznaczeniu. Nawet wówczas, kiedy jest się częścią systemu. Neeman przyszła na świat w 1960 r. w jednym z izraelskich kibuców – Jechiam ([hebr.] „Niech żyje naród”). Zaraz po narodzinach, prosto ze szpitala trafiła – tak jak jej rówieśnicy – do domu dzieci. To właśnie tam, w grupie „Narcyz” przeżyła kolejne lata swojego dzieciństwa. Wszyscy mieli być równi: bez rodziców popierających swoje dzieci bardziej niż inne, bez podziałów na biednych i bogatych, ubranych lepiej lub gorzej. Dlatego w kibucu wychowanie teoretycznie spoczywało na całej wspólnocie, a dzieci widywały się ze swoimi biologicznymi rodzicami tylko przez niecałe dwie godziny dziennie. Żyły (czyli razem spały, mieszkały, myły się) w koedukacyjnych grupach. Mimo prób zniesienia wszelkich podziałów pozostał jednak jeden – ze względu na płeć: inaczej ubierano dziewczynki, inaczej chłopców.

Życie Neeman od początku uwarunkowane było przez grupę. Dlatego jej wspomnienia spisane są w liczbie mnogiej. W kibucu nie było „ja”, ale zawsze „my”. Grupa stanowiła najbliższe otoczenie, punkt odniesienia, w zasadzie cały świat. Dorośli pozostawali poza tą granicą, byli obcy: „Dorośli i dzieci żyli w równoległych wszechświatach, z których każdy miał własne problemy i troski”. Wspólnie spędzany czas często zdominowany był przez obopólne uczucie zawstydzenia, ponieważ ani dorośli, ani dzieci nie czuli się komfortowo w zaistniałej sytuacji. Neeman wspomina: „Lubiliśmy zostawać sami. Nie wiedzieliśmy, co się robi z dorosłymi”.

Równość wszystkich członków i członkiń kibucu była pozorna:

Ani wtedy, ani później nie zorientowaliśmy się, że na niektórych stanowiskach nie było żadnej rotacji. Nikt nie chciał się zamienić z praczkami. Nikt nie marzył o syzyfowej pracy kobiet obierających ziemniaki, tych, które przez kilkadziesiąt lat przesiadywały w kuchni na małych stołeczkach przy wielkich kotłach. Nikt nigdy nie zastąpił też sprzątaczki, która utrzymywała w czystości prysznice i wspólne toalety. Te prace (w odróżnieniu od dochodowych i produktywnych zajęć w polu albo w fabryce) należały do tzw. sektora usług, przypominającego kampanię kwatermistrzowską w pułku bojowym, która musi zostać w obozie, żeby ekwipować czołgi i gotować dla głodnych kolegów wracających z groźnych manewrów i potyczek.

Wspomnienie Neeman pokazuje także podejście do kwestii równości płci. Kobiety pracowały w kuchniach, sprzątały, oddelegowywano je też do pracy w domach dzieci. Intratne, doceniane i w pełni „wartościowe” stanowiska zarezerwowane były dla mężczyzn, tak zresztą jak honory i sława – o najlepszych pracownikach, bijących rekordy np. w zbieraniu bananów, pisano pochwalne teksty w kibucowych biuletynach. Na cosobotnich zebraniach całego kibucu „mężczyźni mówili, a kobiety robiły na drutach”. I chociaż jedną z głównych idei ruchu było wspólne wychowywanie, w rzeczywistości dotyczyło to tylko jednej połowy społeczności – kobiet:

reklama
Nasz system nie był łaskawy dla kobiet. Przeciwnie. Nawet panny i młode dziewczyny, wręcz dziewczynki, już od siódmej klasy zatrudniano w domach dzieci (…). Domy te miały rzekomo uwolnić kobiety od ciężaru opieki nad dziećmi, ale w praktyce stały się dla nich więzieniem – tyle że opiekować się już musiały nie własnymi, tylko cudzymi pociechami. W pracy panowało równouprawnienie, ale dotyczyło wyłącznie kobiet – matek i panien, nie obowiązywało mężczyzn, z wyjątkiem sobotniego dyżuru w domu dzieci raz na pięć tygodni.

Tyle z postępowości i egalitaryzmu! Tyle z walki z podziałami!

Neeman porusza także tematykę seksualności w kibucu. Edukacja seksualna nie istniała, ale powszechnie dostępne były zabiegi aborcji. Seks był tematem tabu, nawet wówczas, kiedy kolejny raz dziewczynę kierowano na zabieg. Ani dorośli, ani nastolatkowie nie rozmawiali na ten temat. Uważano, że dzieci wychowane w jednej grupie nie będą odczuwały wobec siebie pożądania. I coś w tym było. Neeman wspomina, że w kibucu w pary łączyły się dzieciaki z innych grup. Bycie z kimś ze swojej grupy było nieoficjalnie, ale jednak zakazane. Nie istniała także kwestia homoseksualizmu. Oczywiście teoretycznie – jeśli ktoś postanowił się ujawnić, władze kibucu najpierw wysyłały delikwenta do psychologa, a jeśli to nie „pomagało” dzieciak musiał opuścić kibuc. Najczęściej przenoszono takie osoby do innych placówek, jak najdalej od kibucu.

Książka Jael Neeman jest historią jednej z wielu kibucowych społeczności. Jest opowieścią o codziennym życiu w nowym systemie, o troskach dorastających dzieci, a później młodzieży. Ciepłą historią o pierwszym mocnym uczuciu, jakim była miłość, o zawieranych przyjaźniach i wspólnym omijaniu „systemu” oraz o młodzieńczym buncie. Jest wreszcie głęboką analizą tego porządku, w którym z jednej strony nie było miejsca dla indywidualizmu, ale z drugiej doceniano kreatywność i samodzielność. Jest też opowieścią o odejściu, o poczuciu wykluczenia i odrzucenia, ale przede wszystkim jest dowodem na to, że życie w kibucu mimo wszystko nie pozbawiło swoich wychowanków indywidualizmu i niezależnego myślenia, a wręcz wpłynęło na ich rozwój jako jednostek.

Jeal oraz większość jej rówieśników opuścili kibuc po odbyciu obowiązkowej służby wojskowej, czyli w wieku dwudziestu kilku lat. „Pokolenie przyszłości” zdezerterowało. Neeman skończyła studia w Tel Awiwie. Jest autorką opowiadań, wierszy oraz jednej noweli. Za świetną autobiografię „Byliśmy przyszłością” została nominowana w 2011 r. do nagrody im. Sapira.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Anna Augustowska
Absolwentka judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obecnie studentka Instytutu Historycznego na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się szeroko pojmowaną kulturą jidysz oraz herstorią. Z urodzenia lublinianka, z sentymentu krakowianka, a z zamiłowania warszawianka. Feministka.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone