Herodot – „Dzieje” – recenzja i ocena
Nie jest to wydarzenie wyjątkowe, bo w istocie „Czytelnik” od kilku lat wydaje Dzieje Herodota.... co roku. Co ciekawe wydawnictwo przysłało do nas egzemplarz VI, a nie VIII wydania, ale z czego wiem nie ma żadnej różnicy między edycją 2006 i 2008. Podobnie między tą z 2008 i 2002.
Kim jest Herodot i jak duże znaczenie ma jego dzieło, uznawane powszechnie za podstawę europejskiej historiografii, wyjaśniać nie trzeba. Tym bardziej nie wypada recenzować słów antycznego mistrza. Dlatego skupmy się wyłącznie na edycji książki, przygotowanej przez warszawskie wydawnictwo.
Praca ma twardą i bardzo estetyczną, choć raczej prostą graficznie okładkę. Doskonale prezentuje się na półce, a przy tym papier i solidność oprawy nie budzą wątpliwości. Więcej uwag można by mieć do ilustracji. Jest ich wprawdzie dość sporo, ale bardzo luźno nawiązują one do tematu książki. Brakuje map i planów bitew, które były w pierwszym wydaniu. W książce, która w dużej części traktuje o geografii jest to istotnym niedociągnięciem.
Jeśli już mowa o pierwszym wydaniu, należy podkreślić, że powstało ono już dobre kilka lat temu. Konkretnie w 1954 roku. Tłumaczenie oraz aparat naukowy przygotował Seweryn Hammer, polski filolog klasyczny, profesor Uniwersytetu Poznańskiego i Jagiellońskiego. W drugim wydaniu z 1959 roku wprowadzono nieco poprawek, po czym... książkę pozostawiono taką, jaką była. Zaraz po przedmowie znajduje się adnotacja: Tekst oparto na drugim wydaniu z 1959 roku. Zachowano wszystkie charakterystyczne cechy stylu i pisowni przekładu Seweryna Hammera. Nie wprowadzono żadnych zmian ani uzupełnień w aparacie naukowym. Niesie to za sobą sporo konsekwencji. Tłumaczenie na dzisiejsze warunki jest już dość anachroniczne, jeśli chodzi o styl. W efekcie książkę czyta się raczej trudno. Również aparat naukowy pozostaje 50 lat za dzisiejszym stanem badań. Największą wadą jest jednak „klasyczny” skład książki. Brakuje w niej nawet indeksów, przez co wyszukanie określonej nazwy własnej czy tematu jest w zasadzie niemożliwe (a to praca, przypomnę, licząca 600 stron!). Także forma przypisów nie jest przesadnie wygodna. W ogóle nie oznaczono ich w treści, dopiero na końcu książki możemy sprawdzić, do jakich fragmentów tłumacz dodał komentarze.
Dla naukowców pragnących wykorzystywać przekład do celów ściśle specjalistycznych, mankament może stanowić również fakt, że nie został on oparty bezpośrednio na źródle, ale na wydaniu w języku oryginalnym z 1912 roku.
Ostatnia moja uwaga dotyczy ceny. Książka jest wprawdzie wydana bardzo solidnie i estetycznie, ale czy przy tak dużych nakładach (coroczne dodruki!) i braku zmian w kolejnych wydaniach, nie mogłaby ona kosztować mniej niż 52 zł?
Podsumowując, nie jest to niestety wydanie wygodne, ani nowoczesne. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać dla czystej przyjemności Herodota i nie przeszkadza mu nieco archaiczny język tłumaczenia, będzie w 100% zadowolony. Podobnie osoba, która chce dodać estetyczne wydanie źródła do swojej domowej biblioteczki. Niestety naukowcowi wydanie to przyda się raczej na niewiele. Sam planuję nadal korzystać z pełnej, anglojęzycznej edycji internetowej, która pozwala porównywać tekst z oryginałem i wyszukiwać dowolne fragmenty. I na dodatek jest całkowicie darmowa.