Helena Grossówna: piękna twarz polskiego bohaterstwa

opublikowano: 2024-05-28, 16:28
wszelkie prawa zastrzeżone
Przed wojną była jedną z najsłynniejszych polskich aktorek. Gdy wybuchła wojna, Helena Grossówna aktywnie zaangażowała się w konspirację, a w czasie powstania walczyła w stopniu porucznika. I wykazała się wyjątkowym bohaterstwem.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Marka Telera „Amantki II Rzeczypospolitej”.

Helena Grossówna na fotografii z kwietnia 1939 roku (fot. NAC)

We wrześniu 1939 r. aktorka prowadziła na Targówku kuchnię dla obrońców Warszawy, a przez pewien czas zajmowała się nawet dojeniem krów przy ul. 11 Listopada. „Na zawsze utkwiła mi w pamięci tragiczna, ostatnia odprawa oficerów w nocy z 27 na 28 września” – wspominała na łamach „Ekranu” w 1985 r. W czasie okupacji hitlerowskiej Helena Grossówna pracowała jako kelnerka w Kawiarni Artystów Filmowych przy ul. Złotej, a także występowała w działającym tam teatrzyku Na Antresoli. Grała też w koncesjonowanych przez okupanta teatrach jawnych, m.in. w Komedii, Miniaturach, Złotym Ulu, Nowościach czy Teatrze Rozmaitości Jar. Zimą 1941 r. pojawiła się gościnnie w rewii Coś nowego w Teatrze Starym w Krakowie. Za najważniejszą rolę Grossówny z tego okresu jej kariery uważa się jednak szansonistkę Kamillę w Żołnierzu królowej Madagaskaru, którego premiera odbyła się 6 maja 1944 r. w teatrze jawnym Bohema. „Uwodzi nie tylko swych partnerów, ale całą widownię. Jesteśmy oczarowani jej uśmiechem, jej gestem i piosenką. Rola aktoreczki, w założeniu nieco perwersyjna, nabrała jasnych, lirycznych tonów, może niezgodnych z intencją autora, ale za to zabarwionych czystą poezją” – pisał o jej grze recenzent gadzinowego „Nowego Kuriera Warszawskiego”.

Jednocześnie jednak aktywnie angażowała się w konspirację, działając od lipca 1941 r. do kwietnia 1944 r. w organizacji dywersyjnej Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej „Wachlarz”. Była łączniczką na odcinkach Warszawa–Brześć i Warszawa–Baranowicze, a „za udział w śmiałej, precyzyjnej, udanej i przykładnej akcji uwolnienia żołnierzy Sił Zbrojnych w Kraju z rąk niemieckich” otrzymała w lutym 1943 r. Krzyż Zasługi z Mieczami. Jej dowódcy wyrazili zgodę, by kontynuowała działalność aktorską w warunkach okupacyjnych, ponieważ scena okazała się znakomitym miejscem do tropienia na widowni osób podejrzanych o kolaborację. Po latach aktorka wspominała: „Należeliśmy do organizacji, która czasami zażądała: »Proszę w tej chwili tam i tam włączyć się do pracy«. Trzeba było pójść do tego teatru, wyjść na scenę w jakiejś roli i wypatrzyć człowieka, który akurat jest przez organizację poszukiwany. Zawsze się tam zawinął jakiś szpicel czy volksdeutsch”45. Jej działalność była znakomicie zakonspirowana, dzięki czemu przez cały okres okupacji nie zaliczyła ani jednej wpadki. Aby utrzymać kamuflaż, musiała godzić się z tym, że jej nazwisko pojawiało się na listach aktorów, którzy „szczególnie zawinili popularyzowaniem teatrów organizowanych przez Niemców”, m.in. w depeszy Delegatury Rządu RP na Kraj, opublikowanej 24 czerwca 1943 r. w „Biuletynie Informacyjnym”.

reklama

Po aresztowaniu kolegów aktorów po zabójstwie Igo Syma w marcu 1941 r. Grossówna starała się wykorzystać dawne znajomości z Torunia, aby wydostać ich z Pawiaka. We wspomnieniach opublikowanych w 1985 r. na łamach czasopisma „Ekran” nie ukrywała, że część jej toruńskich kolegów zostało volksdeutschami i współpracowało z Niemcami. Wspominała te była w czasie wojny ofiarą wielu plotek i pomówień. „Na przykład, że w marcu 1943 r. z wyroku sądu podziemnego zostałam zastrzelona na ulicy Królewskiej. W rzeczywistości wykonano wyrok na agentce gestapo, niejakiej Serwańskiej, ponoć bardzo do mnie podobnej. Mówiono nawet, że ubierała się tak jak ja. Nie wiem, czy to był przypadek, czy prowokacja” – przytaczała jedną z ulicznych opowieści47. Ową „Serwańską” była znana pieśniarka Aleksandra z Żukowskich Serwińska, która przed wojną występowała w girlsbandzie Te Cztery, a w okresie okupacji śpiewała w wielu warszawskich kawiarniach i gościnnie na scenach krakowskich. Artystka, która rzeczywiście bardzo przypominała Gros sównę, została zastrzelona 23 marca 1943 r. przez dwóch nieznanych sprawców na pl. Żelaznej Bramy, w pobliżu ul. Królewskiej. Pojawiła się też plotka, jakoby Grossówna wystąpiła w antypolskim filmie Heimkehr, co było oczywiście wierutną bzdurą.

W czasie powstania warszawskiego Grossówna jako Bystra walczyła w stopniu porucznika w batalionie „Sokół”, wykazując się wyjątkowym bohaterstwem. We wspomnieniach opublikowanych na łamach „Ekranu” umniejszała swoją działalność, mówiąc: „Byłam łączniczką, zajmowałam się także aprowizacją. Rozdzielałam zupę »pluj« – taka była nędzna. A kiedy już Warszawa była prawie pusta, zorganizowałam ewakuację rannych”. Nie mówiła też rodzinie, że już wcześniej była zaangażowana w działalność konspiracyjną. „Mama była szalenie skromna i opowiadała, że w czasie powstania warszawskiego latała z torbą. Okazało się, że przez całą okupację była w jednej ze specjalnych komórek informacyjnych AK. O tym dowiedziałem się dopiero w Szwecji od jej dawnego dowódcy [pułkownika Jana Przybylskiego]” – opowiadał w rozmowie z dziennikarzem „Nowości” Szymonem Spandowskim jej syn Michał Cieśliński.

Helena Grossówna na fotografii portretowej z 1939 roku (fot. NAC)

Koleżanka z batalionu Teresa Wenta ps. Lipa zapamiętała piękną postawę Grossówny wobec koleżanek, które zachorowały na krwawą dyzenterię. Po latach opowiadała: „Ona nam grzała wino. Grzane wino jest dobre, jak się zrobi z przyprawami, z goździkami i z cukrem chyba. Nic nie było. Rano każda musiała wypić kubek gorącego grzanego wina. Od tej pory żadnego grzanego wina nie lubię, niech ono będzie najlepsze. Ale to nam pomogło”. Artystka niejednokrotnie była świadkiem, jak tuż obok niej ginęli niewinni ludzie. Michał Cieśliński opowiada na podstawie wspomnień matki: „Kiedyś ktoś przyniósł jej jabłka, a że miała jeszcze mąkę, to zrobiła placki. Nagle zaczął się nalot. Była nauczona, że trzeba wtedy stanąć na muszli klozetowej plecami do ściany. Kiedy skończył się nalot, nie było już ani placków, ani tych dziewczynek na dole, które na te placki czekały”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marka Telera „Amantki II Rzeczypospolitej” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marek Teler
„Amantki II Rzeczypospolitej”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Premiera:
22.05.2024
Format:
13.5x21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-17349-1
EAN:
9788311173491
reklama

Lubiana przez mieszkańców stolicy artystka brała też udział w koncertach piosenek dla powstańców, ponieważ obok zdolności tanecznych i aktorskich była również obdarzona miłym dla ucha głosem. „Ponieważ grałem na fortepianie, więc jej akompaniowałem nawet. Przechowała się taka scena, wszyscy na podwórku gdzieś na Nowogrodzkiej, ona śpiewa, ale chciała wyjść na jakąś estradę. Wyniesiono z mieszkania stół, na którym ona tańczyła. Później okazało się, że stół to był wyjątkowo cenny mebel i który niestety tam trochę się zniszczył pod obcasami tańczącej, ale trudno. I tak się potem spaliło wszystko” – wspominał jej kolega z „Sokoła” Jan Lissowski ps. Robak.

W powstańczej Warszawie Grossówna została też przypadkowo matką chrzestną, o czym opowiadała po latach w rozmowie ze swoją rodziną: „Którejś nocy w sierpniu pędzi jakaś kobieta w nocnej koszuli, patrzę, a ona w ciąży. Ona mówi: »Proszę pani, zabili mi męża!«. To my prędko do tej piwnicy, położyliśmy ją, a ona nam urodziła powstańca. Musimy ochrzcić dziecko, więc mój dowódca mówi: »Helusiu, ja będę ojcem, a ty matką«. Miałam jakieś pieniądze, nie wiem już ile, włożyłam temu dzieciakowi w tę pieluchę. Jak wróciłam [po wojnie do Polski – M. T.] i jeździłam po kraju z koncertami, to w Łodzi w przerwie przychodzi do mnie jakaś kobietka i mówi: »Dzień dobry pani, pani mnie nie poznaje, chciałam pani przedstawić chrzestnego synka«”. Nawet w tak dramatycznych warunkach starano się mieć choćby namiastkę normalnego życia, ze wszystkimi obrzędami i rytuałami włącznie. Helena za swoją bohaterską działalność w czasie powstania otrzymała rozkazem z 1 października 1944 r. Krzyż Wyzwolenia.

Po kapitulacji stolicy aktorka znalazła się w Stalagu XI A Gross- -Lübars, a następnie w Stalagu VI C Oberlangen. Towarzyszyła jej tam aktorka Eugenia Magierówna, z którą należały do oddziału „Sokoła” i dzieliły popowstaniową niedolę. W rozmowie z badaczką Anną Mieszkowską Magierówna wspominała: „Od początku wywózki z powstania trzymałyśmy się razem. Hela miała więcej siły woli, wiary, nadziei, aby przetrzymać głód i chłód tamtej jesieni i zimy. Co wieczór czołgałyśmy się pod drutami do innych baraków z występami. Śpiewała Męża z podbródkiem, jej słynna przedwojenna piosenka, a ja Święty Antoni, święty Antoni, serce zgubiłam pod miedzą…, wielki przebój Ordonówny. Śpiewałyśmy solo, a potem wspólnie z innymi towarzyszkami obozowego życia”. Kobiety, które zetknęły się z Grossówną w Gross-Lübars i Oberlangen, zgodnie twierdziły, że to właśnie ona pomagała im zachować pogodę ducha i niejednokrotnie ratowała je w najbardziej dramatycznych momentach.

reklama
Helena Grossówna na zdjęciu zamieszczonym w czasopiśmie "Film" ze stycznia 1947 roku

12 kwietnia 1945 r. obóz w Oberlangen został wyzwolony przez 1. Dywizję Pancerną dowodzoną przez generała Stanisława Maczka. W 2. Pułku Pancernym, który brał udział w akcji oswobadzania więźniarek, był Tadeusz Cieśliński, późniejszy drugi mąż aktorki. W wywiadzie radiowym z 1971 r. wspominała: „Myśmy leżały, czekały na zmiłowanie i nagle przed południem usłyszałyśmy strzały. […] Ja od razu krzyknęłam: »Do łaźni, na podłogę«. Nie chciałam, żeby żadna dziewczyna pod koniec straciła życie. Ale ponieważ u nas ciekawość jest większa od czegokolwiek, od strachu, więc momentalnie wyleciałyśmy. Patrzymy: olbrzymi czołg przez trzy zasieki naszych drutów wjeżdża do obozu, a naokoło biegnie taki nieduży podoficerek i ma broń na ramieniu. Więc ja myślę: »Kto to może być?«. Bo myśmy się wszystkiego spodziewały: Anglików, Francuzów, Amerykanów, ale nie Polaków. Więc ja mówię po francusku do niego, a on mówi: »Ślepa jesteś? Zobacz: Poland. Polak jestem z Lublina«. […] Wszedł taki młody oficer, nazywał się Henryk Papée, był z pancernego i z naszymi oficerami pytał się, kto tam przewinił, kto nabroił”.

Choć aktorka pod koniec lat 30. rozstała się z Janem Gierszalem, tuż po zakończeniu wojny otrzymała informację o jego śmierci. We wrześniu 1944 r. znalazł się on w obozie przejściowym w Pruszkowie. Okazało się, że trafił do obozu koncentracyjnego w Gusen, podobozu Mauthausen, gdzie zakończył życie 26 lutego 1945 r. w wieku 46 lat. 31 października 1949 r. w Aninie Starym (obecnie część Warszawy) Helena wyszła za mąż za Tadeusza Cieślińskiego, a kilka miesięcy wcześniej – 24 lipca 1949 r. – urodziła syna Michała, którego trzymał do chrztu Adolf Dymsza (Helena była matką chrzestną jednej z jego córek).

W latach 1945–1946 Grossówna występowała w zespole Cyrulika Warszawskiego, który na emigracji odnowił jego twórca Fryderyk Járosy. Grupa uformowała się w Brukseli, dokąd aktorka przyjechała 29 maja 1945 r. wraz z Eugenią Magierówną, jej mężem Edwardem Musiołem i Tadeuszem Cieślińskim. Następnie zespół Járosyego, do którego obok Magierówny i Grossówny należeli m.in. Zofia Terné, Ewa Stojowska, Jadwiga Andrzejewska i Adam Aston, wyruszył w podróż po belgijskich ośrodkach polonijnych i niemieckich jednostkach wojskowych, m.in. w Meppen. Artyści zawsze spotykali się z entuzjastyczną reakcją publiczności, która cieszyła się, że po dramatycznych wojennych przeżyciach może przenieść się choć na chwilę do dawnej przedwojennej Warszawy.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marka Telera „Amantki II Rzeczypospolitej” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marek Teler
„Amantki II Rzeczypospolitej”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Premiera:
22.05.2024
Format:
13.5x21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-17349-1
EAN:
9788311173491
reklama

Tadeusz Cieśliński chciał wyemigrować z Heleną Grossówną do Kanady, jednak ona tęskniła za ojczyzną, a poza tym liczyła, że znów będzie grała pierwszoplanowe role w polskich filmach. 19 listopada 1946 r. przyjechała więc pociągiem z Belgii do Łodzi, gdzie powitali ją wielbiciele i reporterzy, którzy pragnęli się dowiedzieć, jakie były wojenne losy gwiazdy. Na pytanie, dlaczego tak późno zdecydowała się na powrót, artystka odpowiadała na łamach „Filmu”: „Byłam ciężko chora na serce, a po co w kraju chorować? To wszystko skutki obozu”. Dodawała zarazem, że bardzo tęskniła za swoim dawnym życiem w Polsce, choć miała oczywiście świadomość, jak bardzo kraj został dotknięty przez wojnę. „Przede wszystkim ciągnęła mnie tęsknota do ojczyzny. Po prostu nie mogłam już wytrzymać za granicą. Chciałam także zobaczyć swych najbliższych. Zresztą, jak pan wie, warunki, w jakich żyją Polacy za granicą, są bardzo ciężkie” – tłumaczyła swoją decyzję.

Helena Grossówna na fotografii portretowej z 1933 roku (fot. NAC)

Po krótkim pobycie w Łodzi Grossówna udała się do Warszawy, a pierwsze zetknięcie z powojenną stolicą było dla niej wyjątkowo bolesne. „Domek w Międzylesiu był oczywiście zdewastowany, okradziony. Trzeba było go wyremontować, no i z czegoś żyć” – opowiadała po latach. Złudne okazały się też marzenia o odzyskaniu statusu wielkiej gwiazdy filmowej, jakim cieszyła się przed wojną. „Mama myślała, że będzie tak, jak było. Okazało się jednak, że już nigdy tak nie będzie. Na szczęście władze dały im spokój. Ojciec musiał tylko podpisać dokument w komendanturze w Wawrze, że nie będzie wywoływał żadnych powstań, lecz i tak przez wiele lat nie mógł znaleźć pracy” – opowiada Michał Cieśliński.

W grudniu 1946 r. wyjechała do Krakowa, gdzie redaktor naczelny „Przekroju” Marian Eile zorganizował teatr Siedem Kotów. Helena wystąpiła w tym teatrze w noworocznej rewii, a także zagrała tytułową rolę w sztuce Moja żona, Penelopa. W 1947 r. przez kilka miesięcy grała w teatrze Syrena, który wówczas znajdował się w Łodzi, po czym wróciła do Warszawy i na zaproszenie konferansjera Antoniego Jaksztasa wzięła udział w Koncercie humoru i piosenki. Na łamach „Ekranu” opowiadała: „Śpiewałam piosenki komiczne, sentymentalne, a przede wszystkim filmowe, natomiast Jaksztas występował w repertuarze satyrycznym. Były w nim wiersze Gałczyńskiego i satyra polityczna. Na fortepianie grała Zofia Zalewska. Powodzenie mieliśmy ogromne; przez pół roku objeździliśmy całą Polskę”. Na początku 1948 r. przez krótki czas występowała też na deskach łódzkiej Osy.

reklama

Po narodzinach dziecka Grossówna dołączyła do zespołu Syreny, który przeniósł się z Łodzi do Warszawy, i występowała w tym teatrze aż do emerytury, choć nie wspominała tego okresu zbyt dobrze. Oddajmy głos samej aktorce: „Dyrektorzy zmieniali się, często krzywdząc ludzi. Dostałam wymówienie trzy lata przed emeryturą. Miałam żal do kolegów z ZASP. Kiedy zwróciłam się o pomoc do Tadeusza Olszy, odpowiedział na moje żale: »Zarejestruj się, jak będziesz potrzebna, to cię zaangażują«. Potem jednak zwrócono mi mój etat i dociągnęłam do emerytury. Miałam wielki żal, że tak mnie potraktowano”. Zagrała w sześciu powojennych filmach: Kolorowe pończochy, O dwóch takich, co ukradli księżyc, Mój stary, Zbrodniarz i panna, Niekochana i To jest twój nowy syn. Najbardziej znaną jej rolą była matka Jacka i Placka w O dwóch takich, co ukradli księżyc z 1962 r. ze słynnymi bliźniakami Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi w rolach głównych. „Mówiła tylko, że byli okropni. Byli strasznie niedobrzy i bardzo niemili” – wspomina Katarzyna Turajczyk. W 1965 r. Helena wystąpiła również gościnnie w serialu fabularnym Podziemny front.

W powojennej Polsce kilkakrotnie otrzymywała propozycję wstąpienia do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, lecz za każdym razem odmawiała. Z powodu odmowy traciła wiele intratnych propozycji, jak choćby złożoną jej w 1953 r. ofertę stanowiska dyrektorki teatru w Poznaniu. Mąż artystki powiedział jej stanowczo: „Wybij to sobie z głowy!”, sama zresztą, mając chlubny wojenny życiorys, nie miała ochoty włączać się w funkcjonowanie komunistycznego systemu.

Helena Grossówna na fotografii portretowej z 1934 roku (fot. NAC)

[…]

W ostatnich latach życia cierpiała na demencję, lecz – jak wspomina jej synowa – nie przejawiała w swej chorobie żadnej agresji czy negatywnych emocji. Michał Cieśliński dodaje z kolei: „Nie spała w nocy, śpiewała piosenki i mówiła ojcu, żeby zaniósł Jankowi chlebak z granatami. Te wspomnienia z powstania cały czas były bardzo żywe”. Katarzyna Turajczyk tak opisuje swoją teściową: „To była niesamowicie pogodna i skromna osoba, bez cienia zarozumiałości. Starała się nie podchodzić do życia w emocjonalny sposób i to ją pewnie ratowało, bo mogła być zgorzkniała po tym, jak po wojnie potoczyła się jej kariera”. Dodaje zarazem, że uwielbiała słodycze, a herbatę słodziła pięcioma łyżeczkami cukru. „Kiedyś przyjechałam z dziećmi do Międzylesia i poszliśmy na obiad do restauracji. Zamówiła sobie i dzieciom naleśniki, i pamiętam, że zjadła swoje naleśniki oraz wnuków, Lesia i Mikołaja. Miała duży apetyt!” – wspomina z uśmiechem jej synowa.

Helena Grossówna ostatnie miesiące życia spędziła w domu opieki, gdzie z powodu jej pogarszającego się stanu zdrowia umieścił ją syn. Mąż aktorki Tadeusz Cieśliński zmarł 1 maja 1994 r. w wieku 82 lat z powodu pęknięcia tętniaka w brzuchu. Nigdy nie dowiedziała się o śmierci mężczyzny, u którego boku spędziła 45 lat. Zmarła 1 lipca 1994 r. tuż po północy w domu opieki w Radości pod Warszawą w wieku 90 lat i została pochowana na cmentarzu parafialnym w Zerzniu. Jak wspomina Zbigniew Rymarz, pogrzeb słynnej gwiazdy filmowej z lat 30. był bardzo skromny – żegnało ją ponoć zaledwie dziesięć osób.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marka Telera „Amantki II Rzeczypospolitej” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marek Teler
„Amantki II Rzeczypospolitej”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Premiera:
22.05.2024
Format:
13.5x21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-17349-1
EAN:
9788311173491
reklama
Komentarze
o autorze
Marek Teler
Student V roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwent VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Władysława IV w Warszawie. Autor książki „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego”. Interesuje się mediewistyką i genealogią dynastyczną.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone