Doktor Henryk Mosing i jego powołanie
Ten tekst jest fragmentem książki Adama Hlebowicza „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945–1991”.
Pochodził z rodziny o austriackich korzeniach, która pod koniec XVIII w. osiedliła się w Galicji. Protoplastą jej polskiej linii był Józef Wilhelm Mosing (1769–1841), a wywodziło się z niej kilka pokoleń lekarzy. W licznym rodzie byli też prawnicy, duchowni, oficerowie, w tym, w linii żeńskiej, dwóch generałów Wojska Polskiego, Emmanuel de Charlenz Hohenhauer (1863–1946) i Stanisław Puchalski (1867–1931).
Ojciec Henryka, Stanisław Józef Mosing (1871–1945) był doktorem nauk lekarskich i pułkownikiem WP. Urodzony we Lwowie, medycynę ukończył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wstąpił do wojska austriackiego, podczas I wojny światowej służył jako szef sanitarny 48 Dywizji Piechoty, w latach 1918–1921 pełnił funkcję naczelnego lekarza Korpusu Kadetów w Łobzowie. W 1920 r. został mianowany pułkownikiem WP. Z małżeństwa Stanisława z Olgą z d. Dziwińską (1881–1950) jako trzecie dziecko urodził się Henryk. Mosingowie mieli trzech synów i dwie córki. Byli ludźmi pobożnymi i tak wychowali dzieci. Dewiza, którą Henryk przejął od ojca, brzmiała: „wszystko możesz w życiu robić, pracować i odpoczywać, ale nie możesz próżnować”. W rodzinie żywa była pamięć o księdzu infułacie Karolu Mosingu (1815–1886), długoletnim dyrektorze Zakładu Naukowo-Wychowawczego dla Głuchoniemych we Lwowie.
Henryk uczył się w gimnazjach im. Stefana Batorego oraz im. Jana Długosza we Lwowie, a gdy rodzina z uwagi na pracę Stanisława musiała się przeprowadzić – w II Państwowym Gimnazjum im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu. Tu w 1928 r. z bardzo dobrym wynikiem zdał maturę. Jesienią tego roku zgodnie z tradycją Mosingów podjął studia medyczne na Wydziale Lekarskim UJK we Lwowie. Razem ze starszym bratem Kazimierzem (1907–1942), studiującym prawo, mocno się zaangażował w działania społeczno-religijne, przede wszystkim Sodalicji Akademików we Lwowie, a potem Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. W tej drugiej organizacji należał do najaktywniejszych członków, w roku akademickim 1930/1931 wszedł, m.in. z Jerzym Turowiczem, do jej lwowskiego zarządu, a w styczniu 1933 r. uczestniczył w XX Sesji Rady Naczelnej „Odrodzenia” w Krakowie. W tym okresie zaprzyjaźnił się ze Stefanem Świeżawskim, późniejszym wybitnym historykiem filozofii, i Aleksandrem Fedorowiczem, wówczas studentem filozofii, potem księdzem, po wojnie kapelanem ośrodka dla niewidomej młodzieży w Laskach k. Warszawy. Jego mentorami byli m.in. ks. Gerard Szmyd i dominikanin o. Jacek Woroniecki. W roku 1933, jubileuszowym dla chrześcijaństwa, wziął udział w akademickiej pielgrzymce do Rzymu. Zwiedził wtedy miasto i był obecny na audiencji u papieża Piusa XI.
Studia zakończył dyplomem lekarskim 8 czerwca 1934 r. Już w ich trakcie był wolontariuszem, potem asystentem, wreszcie starszym asystentem w laboratorium duru plamistego przy Zakładzie Biologii Ogólnej UJK, którym kierował prof. Rudolf Weigl, wybitny bakteriolog, wynalazca szczepionki przeciwko tyfusowi plamistemu. Po studiach kontynuował tę pracę. Błyskawicznie, bo już w wieku 27 lat, 15 maja 1937 r. obronił pracę doktorską Badania epidemiologiczne i serologiczne nad durem plamistym. Kilkuletnie zgłębianie tematu zaowocowało napisaną wspólnie z dr. Piotrem Radłą monografią Epidemiologia duru osutkowego, opublikowaną w 1938 r. przez pismo „Zdrowie Publiczne”, a następnie przetłumaczoną i wydaną przez Międzynarodowe Biuro Higieny Ligi Narodów w Paryżu. Od czerwca do sierpnia 1937 r. prowadził badania naukowe we Francji. W trakcie tego pobytu wziął udział w XVI Kongresie „Pax Romana” w Paryżu, Międzynarodowej Federacji Intelektualistów Katolickich, gdzie miał okazję uczęszczać na wykłady filozofa Jacques’a Maritaina, od którego przejął idee personalizmu chrześcijańskiego.
W uznaniu zasług naukowych 23 września 1938 r. prezydent RP Ignacy Mościcki odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi.
Wybuch II wojny światowej zastał Henryka Mosinga w Karpatach, gdzie kierował ekspedycją naukową. 22 września 1939 r. Lwów zajęła Armia Czerwona. Władze sowieckie, świadome znaczenia badań i ośrodka kierowanego przez prof. Weigla, włączyły go do Lwowskiego Instytutu Sanitarno-Bakteriologicznego, zwierzchnictwo naukowe pozostawiając polskiemu badaczowi, którego zastępcą nadal był Mosing. Także w okresie 1941–1944, gdy trwała okupacja niemiecka, prof. Weigl i jego pracownicy zachowali stanowiska. Należy podkreślić, że Weigl odmówił przyjęcia obywatelstwa niemieckiego. Produkcja szczepionki na tyfus na potrzeby niemieckiej armii była zbyt ważna, żeby to mogło poważniej zagrozić uczonemu. On sam, wykorzystując istniejące możliwości, zatrudniał w instytucie wielu ludzi podziemia z AK oraz intelektualistów, np. Stefana Banacha, Józefa Chałasińskiego, Zbigniewa Herberta, Artura Hutnikiewicza, Stanisława Kulczyńskiego, Eugeniusza Romera i Mirosława Żuławskiego. Weigl i jego współpracownicy ratowali i ukrywali też osoby pochodzenia żydowskiego. Ogółem podczas wojny przez instytut przewinęło się ok. 4 tys. zatrudnionych, z czego ok. 50 proc. stanowili ludzie powiązani z konspiracją niepodległościową. Jedną z nielegalnych form działalności instytutu było przekazywanie szczepionek oddziałom partyzanckim, do obozów jenieckich, a nawet koncentracyjnych i do gett. To dr Mosing na początku 1942 r. przewiózł znaczną ilość szczepionki do warszawskiego getta, gdzie przekazał ją wybitnemu serologowi oraz immunologowi prof. Ludwikowi Hirszfeldowi. Wielokrotnie też przemycał szczepionki do obozu dla Żydów mieszczącego się przy ul. Janowskiej we Lwowie.
Wiosną 1944 r. produkcję szczepionki przerwano, Niemcy nakazali Weiglowi wyjazd z miasta, resztkami laboratorium z nakazu profesora miał kierować Henryk Mosing. 27 lipca 1944 r., niemal natychmiast po zajęciu Lwowa przez wojsko sowieckie, nowa władza mianowała dr. Mosinga p.o. dyrektora Lwowskiego Instytutu Epidemiologii i Mikrobiologii. Do października tego roku to on mógł zatrudniać ludzi i na nowo organizować placówkę. 5 października 1944 r. odwołano go ze stanowisko, pozostawiono mu funkcję kierownika oddziału tyfusu plamistego. Prócz prac laboratoryjnych wykonywał wiele badań terenowych, głównie na Białorusi i Ukrainie, m.in. w obwodach mińskim, mohylewskim, charkowskim i donieckim. Zaraził się wtedy tyfusem, był w tak ciężkim stanie, że młody lwowski wikary ks. Jan Olszański udzielił mu ostatniego namaszczenia.
W pierwszych latach powojennych miał kłopot z tym, by uznano jego przedwojenne tytuły naukowe, ostatecznie nadano mu tytuł docenta instytutu, a w czerwcu 1948 r. stopień kandydata nauk medycznych (odpowiednik polskiego doktoratu). 1 lipca 1949 r. wstrzymano produkcję szczepionek w jego laboratorium, odtąd mógł się zatem skupić na pracy badawczej. W 1952 r. w specjalistycznych pismach medycznych ukazujących się w ZSRS opublikował wyniki swoich badań dotyczących epidemiologii tyfusu plamistego, co wywołało wśród uczonych sowieckich dyskusję, która z przerwami trwała ponad 20 lat. Twierdził, że nie każde zakażenie tyfusem pochodzi od wszy, część zachorowań wynika z nawrotów choroby u osób wcześniej zarażonych. Niektórzy polemiści poruszali wątki ideologiczne, sugerując, że polski badacz celowo osłabia czujność sowieckich służb epidemiologicznych.
W 1954 r. dr Mosing stanął na czele powołanego z jego inicjatywy, a zatwierdzonego przez Ministerstwo Zdrowia Ukraińskiej SRS Republikańskiego Centrum Metodycznego ds. Tyfusu Plamistego. Systematyczne działania dały efekt, w 1963 r. na Ukrainie dur plamisty został zlikwidowany jako schorzenie ogniskowe. Z kolei za badania i rozprawę naukową odnoszące się do gorączki okopowej, zwanej też pięciodniową lub wołyńską, 29 grudnia 1956 r. Mosing otrzymał stopień doktora nauk medycznych. Przez ponad 20 lat prowadził batalię w obronie odkrytych prawd naukowych dotyczących tyfusu powrotnego. Opublikował 56 prac naukowych. Jego największym osiągnięciem było wprowadzenie do praktyki lekarskiej „testu Mosinga”, by łatwo i szybko rozpoznawać, a następnie zwalczać tyfus plamisty. Pozwoliło to niemal wyeliminować tę od wieków wyniszczającą ludzkość chorobę.
Na karmicieli wszy w swoim laboratorium wybierał często ludzi starszych, niemających środków na utrzymanie, ponieważ tak jak wcześniej za takie badania płacono. Ponieważ część z tych osób nie przychodziła, Mosing niejednokrotnie własnym ciałem karmił insekty, często przekraczał dopuszczalne normy. Stało się to w późniejszych latach przyczyną jego choroby nóg. Zarobione w ten sposób pieniądze zanosił ludziom, którzy z różnych przyczyn nie mogli dotrzeć na badanie.
Nie miał wiele czasu na przyjaźnie, ale o jednej, z prof. Mieczysławem Gębarowiczem, trzeba wspomnieć. Tak opisał ją wychowanek Gębarowicza Władysław Szczepański: „ks. prof. Henryka Mosinga poznałem w połowie lat siedemdziesiątych jako lekarza i oddanego przyjaciela, przychodzącego z pomocą prof. Mieczysławowi Gębarowiczowi, u którego – jako jego uczeń – często bywałem. Profesor zawsze z ogromnym szacunkiem i z wielkim uznaniem wyrażał się o Henryku Mosingu w następujących słowach: »święty człowiek«, »anioł, nie człowiek«, »opatrznościowy człowiek«. W tym miejscu pragnę przytoczyć opowiedziany mi przez prof. Mieczysława Gębarowicza fragment rozmowy tych dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą ludzi. […] Otóż w czasie pierwszej okupacji Lwowa przez bolszewików prof. M[ieczysław] Gębarowicz w rozmowie z H[enrykiem] Mosingiem zauważył, że jest to ustrój tego rodzaju, gdzie wszystko gnije i musi wkrótce runąć. Prof[esor] H[enryk] Mosing odpowiedział: »A skąd pan wie, że zgnilizna w danym wypadku nie jest stanem normalnym?«. Profesorem M[ieczysławem] Gębarowiczem opiekował się dr H[enryk] Mosing do końca jego życia”. Trzeba dodać, że wygłosił on jedną z mów pogrzebowych po śmierci profesora w 1984 r.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Hlebowicza „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945–1991” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Adama Hlebowicza „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945–1991”.
Był człowiekiem aktywnym. Brał udział w kongresach naukowych, zjazdach, publikował teksty w profesjonalnej prasie. Kształcił następców, ośmiu z nich obroniło prace doktorskie (otrzymali tytuły kandydatów nauk medycznych). Jeden z nich, prof. Konstantin M. Siniak tak wspominał przełożonego: „w nauce prof. Mosing był bezgranicznie uczciwy […]. Swoich uczniów wprowadzał na szerokie drogi nauki. Wzajemne stosunki między Mistrzem a jego uczniami oparte były z jednej strony na jego niewzruszonych zasadach, a z drugiej na wielkiej życzliwości dla każdego. Żadnemu z nich nigdy nie narzucał swoich poglądów, natomiast zawsze znajdował czas na konsultacje i dyskusje”.
Coraz częściej myślał o kapłaństwie. Choć okoliczności wybitnie nie sprzyjały tym marzeniom, postanowił je zrealizować. Gdy z łagrów wrócił chory biskup greckokatolicki Mikołaj Czarnecki, dr Mosing się nim zaopiekował. 5 stycznia 1959 r. z jego rąk w jednym z lwowskich domów prywatnych otrzymał tonsurę, czyli znak przyjęcia kandydata do stanu duchownego (po Soborze Watykańskim II Kościół katolicki z tej praktyki zrezygnował). W planach były kolejne święcenia Mosinga, ale bp Czarnecki 2 kwietnia 1959 r. zmarł. Wobec tego kandydat udał się na Litwę, ale tamtejszy biskup chciał mu udzielić święceń pod warunkiem ujawnienia ich władzom, na co zainteresowany się nie zgodził. W 1959 r., w czasie pobytu w Polsce (pierwszy raz po wojnie odwiedził kraj w 1956 r.) spotkał się w Krakowie z biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej Karolem Wojtyłą. Zdradził młodemu hierarsze swe marzenie. Ten ofiarował mu podręczne wydanie mszału łacińskiego Missale Romanum ze słowami: „może kiedyś się przyda”. Najpewniej w czasie tej wizyty Mosing poprosił go, by udzielił mu święceń bez niezbędnych studiów teologicznych. Po powrocie do Lwowa intensywnie samodzielnie studiował teologię. W 1961 r., gdy po raz kolejny przyjechał do Polski, w podwarszawskich Laskach, w kaplicy Sióstr Franciszkanek Służebniczek Krzyża w nocy 20 września został wyświęcony na diakona. Kolejnej nocy otrzymał święcenia kapłańskie. Udzielił mu ich prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Jedynym świadkiem zdarzenia był przyjaciel doktora z czasów przedwojennych ks. Aleksander Fedorowicz, kapelan w Laskach.
Jedna z lwowianek Urszula Kokodyńska, żona dr. Adama Kokodyńskiego, opowiada, jak się zorientowali, że dr Mosing został księdzem. Kiedy wracali z matką z Polski w 1961 r., poprosił, żeby zabrali w Przemyślu pewien bagaż: „Będę w Przemyślu, to się spotkamy. I spotkaliśmy się. Przynieśliśmy to, co nam dał. Pakujemy rzeczy: sutanna, stuła, książki, mszał, książeczki do modlenia, obrazki. Siatkę z literaturą zabrał celnik, a mama mówi, proszę pana, ale proszę koniecznie to przeczytać, ale reszty nie ruszyli. Sutannę potraktowali jak sukienkę. Celnik się po prostu nie kapnął. Dobrze, że oni byli niewierzący. Ale wtedy nie zorientowałam się jeszcze, że to dla niego. Pracowałam w Towarzystwie Geologicznym w Starym Uniwersytecie. Pani Lena, córka ukraińskiego księdza, zapytała mnie – Czy ty wiesz, że dr Mosing jest księdzem? Osłupiałam! To ks. Rafał jej powiedział, że dr Mosing jest księdzem od wielu lat, bo ona zauważyła, że dr Mosing przestał przychodzić do katedry na poranną mszę i zapytała go o to. (…) To były lata siedemdziesiąte”.
Po powrocie do ZSRS pracę naukowca i lekarza łączył z posługą duszpasterską. W tej ostatniej posługiwał się ps. „ojciec Paweł” – św. Paweł jako apostoł niewahający się udać wszędzie i do każdego był jego wzorcem osobowym. W domach prywatnych dr Mosing gromadził studentów, którym potajemnie odprawiał msze św., chorym, także tym leżącym w szpitalach, udzielał sakramentów, o ile oczywiście wyrazili taką wolę. Wieczorami w instytucie, gdzie mieszkał do 1968 r., uczył kilku młodych pracowników łaciny, greki, teologii moralnej. W 1968 r. kupił mieszkanie przy dawnej ul. Jana Kochanowskiego 82, gdzie odtąd przyjmował pacjentów, ale też organizował tajne spotkania formacyjne. Korzystając z delegacji służbowych, gdy władze sowieckie wysyłały go na obszary zachorowań na tyfus, docierał do wiernych w Chabarowskim Kraju, na Syberii, Kaukazie. W 1967 r. wchodził w skład zespołu ds. kontroli pracy sanitarno-epidemiologicznej w Białoruskiej SRS, a w 1970 r. w Krasnodarskim Kraju w Rosji. Lecząc ludzi, ratując ich życie, nauczał ich religii katolickiej, chrzcił, spowiadał, odprawiał dla nich msze św. Choć zawsze i wszędzie pomagał Polakom, ważny dla niego był człowiek bez względu na narodowość, zwłaszcza cierpiący. Mówił: „szanując człowieka, jego godność, zbliżamy się do Boga”. Nigdy nie brał pieniędzy od pacjentów, a jedzenie otrzymane od wieśniaków, którym pomógł, przekazywał biednym. Adoptował osieroconego chłopca Władysława Łukasińskiego.
W maju 1973 r., głównie z powodu słabnącego wzroku, przeszedł na emeryturę. W tym roku po raz kolejny odwiedził Polskę, Kraków i kard. Karola Wojtyłę. Ten zachęcił go, żeby poszukał sposobu, jak stale po chrześcijańsku formować ludzi znajdujących się w jego otoczeniu. Tak powstał podziemny Instytut Pomocników Kościoła pw. św. Wawrzyńca, diakona i męczennika. Wspólnota przygotowywała młodych ludzi do kapłaństwa, a tym, którzy wybierali życie świeckie, dawała mocne podstawy chrześcijańskie. Wspólną dewizą była łacińska maksyma Adiuva et ora, disce et labora („Pomagaj i módl się, ucz się i pracuj”). Grupa stworzyła swój statut, zarys konstytucji, regulamin, a za hymn przyjęła pieśń Musimy siać.
Formacja zaczynała się od nauki łaciny, w której korzystano z podręczników medycznych. Potem studiowano teologię moralną – tę część kończyło kolokwium, w którym zazwyczaj brał udział o. Rafał Kiernicki OFMConv, proboszcz katedry lwowskiej. Potem następował etap praktyczny, trzeba było wyuczoną teorię wcielać w życie. Niektórzy słuchacze, spoza Lwowa, otrzymywali materiały do indywidualnego przygotowania. Po pewnym czasie przyjeżdżali do miasta nad Pełtwią i tu zdawali egzaminy. Część z nich w tym czasie mieszkała u ks. Mosinga. Panowały surowe warunki, spano na podłodze, jadano skromne posiłki, była to szkoła wytrwałości i charakteru. Jak wspominał jeden z podopiecznych „ojca Pawła”, obecny biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Leon Mały: „nie mogłem powiedzieć nieprawdy – to było przekreślenie wszystkiego. Świadomie skłamać – to przekreślić służenie Bogu. Kleryk, który nie widzi destrukcyjnego sensu kłamstwa, nie powinien być w seminarium”. Ogółem formację u ks. Mosinga przeszło ok. dwustu osób. Niektórzy po tajnych święceniach kapłańskich podjęli pracę w parafiach, inni pozostali w ukryciu. Wśród wychowanków doktora oprócz bp. Małego są jego brat ks. Piotr Mały, ks. Bronisław Baranowski, ks. Michał Murygin, ks. dr Oleg Salamon i ks. Franciszek Szczerbaty.
Z czasem, przeważnie z którymś z podopiecznych, zaczął jeździć do parafii na Podolu, odwiedzał Miastkówkę, Murafę, Hreczany, Gródek Podolski, Bar, Żmerynkę. Korzystał tam ze specjalnie skonstruowanych konfesjonałów – penitent nie widział spowiednika, a wejście znajdowało się od tyłu, bezpośrednio z zaplecza świątyni. W tym okresie od poniedziałku do piątku dr Mosing przyjmował u siebie pacjentów, popołudniami i wieczorami prowadził formację duchową młodych ludzi, w piątek po południu wyruszał na Podole do którejś z parafii i tam do niedzieli wieczorem pracował jako kapłan. Od 1974 r. kilkakrotnie był w Kiszyniowie w Mołdawii. Odwiedzał Stawropolski Kraj, kaukaską Republikę Kabardo-Bałkarię, Kazachstan i Gruzję. Zawsze woził ze sobą podstawowe lekarstwa, które w części sam wykonywał, konsekwentnie łącząc powołanie kapłańskie z medycznym.
Po upadku ZSRS i powstaniu struktur Kościoła katolickiego na Ukrainie, w 1991 r. ordynariusz diecezji kamienieckiej Jan Olszański zaprosił go, by wykładał w nowo utworzonym seminarium duchownym w Gródku Podolskim. Uczył greki i kultury antycznej. Od lata 1992 r. był unieruchomiony w swoim domu we Lwowie z uwagi na postępującą chorobę nóg. 6 grudnia 1994 r. w wyniku wylewu krwi do mózgu został częściowo sparaliżowany. Gdy odzyskiwał przytomność, wychowankowie odprawiali wraz z nim mszę św., odmawiali modlitwy, w tym brewiarz. Mimo stanu zdrowia chętnie przyjmował gości, głównie z Polski. Choć bardzo cierpiał, nie skarżył się, a nawet żartował ze swojej choroby, pocieszał zdrowych stojących wokół jego łóżka. 13 listopada 1999 r. odprawił ostatnią mszę św., zmarł 27 listopada. Dwa dni później Jan Paweł II wysłał telegram do metropolity lwowskiego abp. Jaworskiego: „dane mi było poznać go […], kiedy jako wybitny uczony, kierownik Instytutu Epidemiologii we Lwowie przyjechał na krótko do Polski. Dzielił się swym głębokim pragnieniem służenia ludziom nie tylko jako lekarz, ale również jako kapłan. […] Po zasięgnięciu opinii, wiedząc, jak wiele dobra uczynił ludziom w latach wojny i w okresie powojennym, wraz z Kardynałem Prymasem przychyliliśmy się do jego prośby o dyspensę od studiów teologicznych i o udzielenie święceń kapłańskich. Wiem, że naszego zaufania nie zawiódł”.
Pogrzeb odbył się w katedrze lwowskiej 30 listopada 1999 r. Doktor Mosing został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Na płycie nagrobnej widnieje napis: „Człowiek wielkiego serca”. Trwają przygotowania do jego procesu beatyfikacyjnego.
Od 8 grudnia 2011 r. w Zielonej Górze działa Fundacja Charytatywna Pomoc Polakom na Kresach im. Księdza Doktora Mosinga, której głównym celem jest niesienie pomocy polskim rodzinom mieszkającym na Ukrainie, dawnych Kresach Południowo-Wschodnich.
23 listopada 2015 r. w kurii metropolitalnej we Lwowie odbyła się konferencja naukowa „Doktor Kościoła lwowskiego. Ks. prof. Henryk Mosing, życie i działalność”, natomiast 5–6 lutego 2020 r. Państwowy Uniwersytet Medyczny im. Daniela Halickiego we Lwowie zorganizował sympozjum z okazji 110 rocznicy jego urodzin. 5 lutego 2020 r. na tej uczelni otwarto poświęcone uczonemu muzeum. W roku 2019 Fundacja Lux Veritatis zrealizowała film dokumentalny Ks. Henryk Mosing – doktor ze Lwowa, w reżyserii Marii Palembas, Michała Kani i Pawła Kani.