Armia Rokossowskiego – jak radziecki marszałek stworzył siłę polskiego wojska?
Po zakończeniu II wojny światowej Ludowe Wojsko Polskie rozpoczęło stopniowy proces demobilizacji, rozłożony na kilka lat, m.in. w związku z zaangażowaniem części jednostek w walkę z podziemiem niepodległościowym oraz Ukraińską Armią Powstańczą, zabezpieczenie nowej granicy zachodniej czy wsparcie dla odbudowy kraju. W efekcie tego procesu liczebność armii zmalała do ok. 130 tys. żołnierzy, skupionych m.in. w szesnastu, w znacznym stopniu skadrowanych dywizjach piechoty, trzech brygadach artylerii, sześciu pułkach czołgów posiadających niewiele ponad 200 maszyn wyprodukowanych w czasie wojny oraz siedmiu pułkach lotniczych. Taki stan wojska wydawał się naturalny – wojna się skończyła, a zniszczona Polska musiała podnieść się z ruin. Jak się jednak okazało, już kilka lat po zakończeniu światowego konfliktu LWP miało ponownie stać się dużą, wyposażoną w liczny sprzęt i przygotowującą się do wojny armią.
„Marszałek dwóch narodów”
6 listopada 1949 roku, oficjalnie na prośbę władz polskich, nowym ministrem obrony narodowej został Konstanty Rokossowski, awansowany równocześnie na stopień Marszałka Polski. Urodził się on w końcu XIX wieku w Warszawie jako syn pochodzącego z zubożałej rodziny szlacheckiej polskiego kolejarza i rosyjskiej nauczycielki. Młodego Rokossowskiego można uznać za modelowy przykład „carskiego Polaka” z końca epoki rozbiorowej – po śmierci ojca wychowywany był przez jego polską rodzinę, jednocześnie zaś w 1914 roku zaciągnął się do armii rosyjskiej, służąc w kawalerii przez całą I wojnę światową. W momencie jej zakończenia wybrał pozostanie w Rosji i służbę w Armii Czerwonej, gdzie zrobił szybką karierę, dowodząc przede wszystkim na Dalekim Wschodzie (nie uczestniczył m.in. w wojnie polsko-bolszewickiej). W wojsku radzieckim piął się po kolejnych szczeblach kariery do 1937 roku, gdy został aresztowany w ramach wielkiej czystki w korpusie oficerskim. Mimo brutalnego śledztwa nie przyznał się do szpiegostwa – ostatecznie wyszedł na wolność w 1940 roku i wrócił do dowodzenia. W czasie II wojny światowej był dowódcą korpusu, armii i frontu, biorąc udział m.in. w obronie Moskwy, bitwie stalingradzkiej, walkach na Łuku Kurskim oraz operacji „Bagration”, którą kierował, rozbijając latem 1944 roku niemiecką Grupę Armii „Środek” na Białorusi. Uczestniczył w wyzwalaniu ziem polskich spod okupacji hitlerowskiej, wojnę zakończył w północnych Niemczech jako dowódca 2. Frontu Białoruskiego. Uważany był za jednego z najwybitniejszych dowódców Armii Czerwonej.
Po zakończeniu działań wojennych marsz. Rokossowski objął dowodzenie Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej w Polsce. Chociaż mówił po polsku i nawiązał ponownie kontakt z mieszkającą w Warszawie siostrą Heleną, był przede wszystkim obywatelem radzieckim. Jego biograf Borys Sokołow zwraca m.in. uwagę na absolutne podporządkowanie marszałka Stalinowi, trudne zresztą do zrozumienia w kontekście doświadczeń z okresu czystki. Jego przeniesienie do Polski było z perspektywy radzieckiego dyktatora krokiem wzmacniającym siły obronne bloku wschodniego – Vojtech Mastny zwraca uwagę, że był to jeden z kroków zmierzających do odwrócenia niekorzystnej dla ZSRR sytuacji z 1948 roku, a więc klęski blokady Berlina Zachodniego i „buntu” Jugosławii. W wyniku coraz bardziej napiętej sytuacji międzynarodowej zaufany człowiek na czele armii polskiej był jak najbardziej potrzebny. Wybuch wojny koreańskiej w czerwcu 1950 roku i „podgrzanie” zimnej wojny pokazało, że taka ocena sytuacji była jak najbardziej trafna. Przy okazji zaś pozbyto się dotychczasowego ministra obrony, marsz. Michała Żymierskiego – dowódcy pełniącego raczej funkcje reprezentacyjne, nie posiadającego żadnego wpływu ani kwalifikacji do rozwijania armii.
Armia Rokossowskiego – galopująca rozbudowa
Jeszcze przed zmianą w kierownictwie MON podejmowano pracę nad koncepcją ponownej rozbudowy LWP, która miała dostosować polską armię do wyzwań zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej. Pracami tymi do czasu kierował najwybitniejszy z oficerów przedwojennych przyjętych do służby po 1945 roku – gen. dyw. Stefan Mossor. Ostatecznie tzw. Plan 7-letni, obejmujący okres 1949-1955, zakładał głęboką reformę organizacji wojska. Spośród istniejących szesnastu dywizji piechoty cztery miały wejść w skład dwóch nowoutworzonych korpusów pancernych jako dywizje zmotoryzowane (8. z Koszalina i 11. z Żagania) i pancerne (10. z Wrocławia i 16. z Elbląga). Cztery kolejne (4. z Kalisza, 5. z Międzyrzecza, 12. ze Szczecina i 14. z Wałcza) miały po wzmocnieniu większymi etatami wejść w skład dwóch korpusów piechoty. Pozostałe osiem miało przejść na system terytorialny, który zakładał wykorzystanie ich jako jednostek przeszkalających rezerwy w rejonach stacjonowania. W wojskach lotniczych miały powstać cztery dywizje operacyjne (dwie myśliwskie, po jednej szturmowej i bombowej) oraz dwie dywizje myśliwskie wojsk obrony przeciwlotniczej.
Już w 1950 roku wprowadzono nowy (sześcioletni) plan rozwoju sił zbrojnych na lata 1950-1955, zsynchronizowany z ogólnonarodowym planem sześcioletnim „rozwoju gospodarczego i budowy podstaw socjalizmu”. Zakładał on przede wszystkim wzmocnienie korpusów wojsk lądowych i rozbudowę obrony przeciwlotniczej. Najważniejszą zmianą było przemianowanie dywizji pancernych i zmotoryzowanych na zmechanizowane, co wynikało z braków w sprzęcie pancernym. W efekcie liczebność armii wzrosnąć miała do 230 tys. żołnierzy. Wybuch wojny koreańskiej i zaognienie sytuacji międzynarodowej doprowadziło do kolejnej zmiany planów rozbudowy wojska. W 1951 roku zmodyfikowano przyjęte rok wcześniej założenia, wprowadzając w życie Plan zamierzeń organizacyjnych na lata 1951-1952. Pogłębiał on dotychczasowe koncepcje rozbudowy, zakładając skokowy wzrost liczebności armii do 360 tys. żołnierzy. Sformowane miały być kolejne jednostki i związki operacyjne, zintensyfikowane miały być także inne inwestycje obronne.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Gen. Tadeusz Pióro, w 1951 roku podpułkownik w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego, wspominał, że marsz. Rokossowski w połowie roku przywiózł z Moskwy spisane ręcznie na kilku kartkach Rekomendacje („Priedłożenija”), w których znalazły się zalecenie dotyczące przygotowania terytorium Polski do strategicznego rozwinięcia Armii Radzieckiej na wypadek wojny z NATO. Były to w istocie bardzo konkretne polecenia przygotowania inwestycji drogowych, kolejowych, łącznościowych i lotniczych do wykorzystania przez wojsko. Strona polska mogła jedynie wykonać rozkazy z Moskwy – zaprojektować, sfinansować i wybudować nakazane obwodnice, mosty, kolejowe punkty przeładunkowe na granicach, lotniska polowe czy linie kabli specjalnych. Decyzje o wdrożeniu Rekomendacji podjęli Bolesław Bierut i Hilary Minc, nakazując resortom cywilnym (m.in. Ministerstwu Komunikacji oraz Ministerstwu Łączności) wprowadzenie wskazanych korekt do planów inwestycyjnych.
Budowa „zbrojeniówki”
Rozbudowa armii wymagała dostarczenia jej sprzętu. Część techniki mogła być importowana z ZSRR, w interesie radzieckim było też jednak częściowe przerzucenie produkcji do krajów zależnych. Wraz z ustalonymi na życzenie Moskwy planami rozbudowy sił zbrojnych w Polsce miał zostać stworzony nowoczesny przemysł zbrojeniowy. Było to ogromne wyzwanie, ponieważ w wyniku zniszczeń wojennych i wywozu fabryk z ziem poniemieckich do ZSRR polska „zbrojeniówka” była bardzo słaba i znajdowała się daleko na liście priorytetów inwestycyjnych, za nakładami na odbudowę i stworzenie przemysłu obsługującego ludność. Dość powiedzieć, że w 1948 roku w Polsce wytwarzano jedynie pistolety, granaty, naboje i proch strzelniczy i dopiero wdrażano technologie produkcji karabinów i pistoletów maszynowych. W zakładach zbrojeniowych zatrudnionych było w tym czasie jedynie 6,5 tys. ludzi.
Dzięki pozyskaniu licencji radzieckich i uruchomieniu środków z planu sześcioletniego w latach 50. zbudowano lub przystosowano do produkcji militarnej szereg fabryk. Sprzęt artyleryjski wytwarzano m.in. w Stalowej Woli (haubice kal. 122 mm) i przestawionych z produkcji kolejowej Zakładach Mechanicznych Tarnów (armaty przeciwlotnicze i działka samolotowe). Rozwijano przedwojenne fabryki amunicji i materiałów wybuchowych m.in. w Skarżysku-Kamiennej i Pionkach, rozszerzając tę kategorię produkcji na prawie dwadzieścia innych fabryk. W Warszawie wytwarzano radiostacje (Zakłady im. Kasprzaka), optykę (Polskie Zakłady Optyczne) a od 1954 roku także sprzęt radiolokacyjny, rozwijany przez Warszawskie Zakłady Radiowe Rawar we współpracy z Przemysłowym Instytutem Telekomunikacyjnym. Wydziały „S” (specjalne), zajmujące się produkcją zbrojeniową, umieszczono też w wielu zakładach przemysłu cywilnego.
Jedną z największych inwestycji było rozpoczęcie produkcji czołgów T-34/85 w Hucie Łabędy koło Gliwic. W tamtejszych Zakładach im. Stalina składano podstawowe w tym czasie pojazdy pancerne LWP, do których części sprowadzano m.in. z Zakładów im. Nowotki w Warszawie (silniki), Stalowej Woli (armaty) czy śląsko-zagłębiowskich hut (blachy pancerza). Zakładano wytwarzanie w Łabędach nawet 2500 maszyn rocznie, a w latach 1952-1955 z taśm produkcyjnych miało zjechać 5 tys. czołgów. Ostatecznie na Górnym Śląsku wyprodukowano 1115 pojazdów, które modernizowano później w Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach Śląskich.
Drugą wielką inwestycją był przemysł lotniczy. W stworzonych już przed wojną Wytwórniach Sprzętu Komunikacyjnego w Warszawie i Mielcu otwarto licencjonowaną produkcję maszyn radzieckich. Od 1949 roku produkowano w Polsce dwupłatowy samolot wielozadaniowy CSS-13, będący przeróbką Po-2, czyli słynnego „Kukuruźnika”. W 1951 roku do Mielca dostarczano dokumentację nowego radzieckiego myśliwca odrzutowego MiG-15, który miał być w Polsce produkowany pod oznaczeniem Lim (Licencyjny Myśliwiec). Samolotów w wersji 1 i 2 wybudowano na Podkarpaciu 727 (z planowanych 1250), a części do nich wytwarzano m.in. w zakładach w Rzeszowie (silniki), Świdniku (skrzydła) czy Warszawie (przyrządy pokładowe). W tym czasie w Warszawie produkowano też szkolno-treningowe maszyny Junak, zaprojektowane przez inż. Tadeusza Sołtyka.
Szacuje się, że w I połowie lat 50. Polska wydawała na zbrojenia ponad 10 proc. swojego PKB. Budżet obronny wzrósł z ok. 2,6 mld zł w 1950 roku do 12,6 mld pięć lat później (stanowiło to ok. 13 proc. wydatków budżetowych państwa). Trzykrotny skok nakładów odnotowano zaś już w 1951 roku. W 1953 roku w przemyśle zbrojeniowym zatrudnionych było już 140 tys. osób. Z polskich fabryk do wojska popłynęło m.in. 260 tys. pistoletów, ponad 0,5 mln pistoletów maszynowych, 400 tys. karabinków, 20 tys. karabinów maszynowych, 2300 moździerzy, 6300 armat, 900 mln naboi pistoletowych i karabinowych i kilkadziesiąt mln pocisków artyleryjskich. Wielkimi nakładami udało się stworzyć „zbrojeniówkę”, która mogła zaspokajać potrzeby rozbudowującego się wojska i zapewnić mu, przynajmniej w podstawowym względzie, samowystarczalność.
Sprzęt wojskowy: dobrze znane i nowoczesne
Rozwinięciu wojska towarzyszyło intensywne nasycenie oddziałów sprzętem, oczywiście – produkcji radzieckiej. Formowane w dywizjach zmechanizowanych pododdziały czołgów wyposażone były w importowane ze wschodu (ponad 400 sztuk) i produkowane w fabryce w Łabędach czołgi T-34/85. Z ZSRR dokupiono także ciężkie czołgi IS-2M, które zasiliły specjalne pułki, włączone w skład korpusów pancernych/zmechanizowanych. Co ciekawe, zakupiono też dwie lub trzy maszyny IS-3, na których przeszkolono instruktorów, jednak nie zdecydowano się na ich wprowadzenie do służby. Równolegle zakupiono kilkaset ciężkich dział pancernych ISU-122 i ISU-152. Lata 50. to także czas wprowadzenia do polskiego wojska nowego typu maszyn, które wkrótce miał zdominować pole bitwy: transporterów opancerzonych. Na przełomie lat 40. i 50. do Polski trafiły uzbrojone w WKM dwuosiowe pojazdy BTR-40 z odsłoniętym przedziałem bojowym dla transportowanej drużyny. Niedługo potem importowano także kilkadziesiąt sztuk większej maszyny tego typu – trzyosiowego BTR-152, który również nie posiadał górnego pancerza. Choć liczba tych maszyn pozwoliła zmechanizować tylko niektóre z jednostek piechoty, była to zapowiedź nadchodzących zmian w organizacji wojska.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Rzeczywistą rewolucją w Ludowym Wojsku Polskim była natomiast jego pełnoskalowa motoryzacja. Stary sprzęt z dostaw Lend-Lease, pomocy UNRRA i wojennych dostaw radzieckich został zastąpiony nowymi konstrukcjami. Funkcję lekkich ciężarówek spełniały przede wszystkim importowane z ZSRR pojazdy GAZ 51 i GAZ 63 (ta druga z terenowym napędem 4x4). Samochodami średniej ładowności (4-4,5 tony) były również produkowane na wschodzie ciężarówki z rodzin ZIS – dwuosiowy model 150 i trzyosiowy model 151. Od 1952 roku w Fabryce Samochodów Ciężarowych Lublin produkowano licencyjną wersję GAZ 51 o nazwie Lublin 51. Od 1948 roku w Fabryce Samochodów Ciężarowych „Star” w Starachowicach produkowano też pierwszą ciężarówkę średniej ładowności (3,5 tony) Star 20. Od 1952 roku trwały prace nad pierwszą maszyną z napędem terenowym – trzyosiowym Starem 66, który dostarczano od 1958 roku. Motoryzacja była częścią procesu charakterystycznego dla całego państwa, miała jednak fundamentalne znaczenie dla wojska – dopiero w latach 50. (dyskutować można czy przed, czy po 1956 roku) skończyła się w LWP era konia, charakterystycznego dla tej armii jeszcze w czasie wojny.
W lotnictwie polskim omawiany okres to początek ery odrzutowców. O ile pod koniec lat 40. importowano pochodzące jeszcze technologicznie z czasów II wojny światowej szturmowce Ił-10 i średnie bombowce Tu-2, to po 1950 roku w pułkach lotniczych zadomowiły się nowoczesne konstrukcje. W jednostkach bombowych pojawił się Ił-28, osiągający ponad dwa tysiące kilometrów zasięgu. Pierwszym odrzutowym myśliwcem w Polsce był Jak-23, którego zakupiono ok. 100 sztuk. Od 1952 roku do służby wchodziły produkowane w kraju wersje maszyny MiG-15 (Lim). Pojawienie się nowej generacji sprzętu było radykalnym przeskokiem technologicznym. Doświadczyli tego piloci z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy w początku 1957 roku zostali przyjęci do wojska, tak jak m.in. aresztowany w okresie stalinowskim Stanisław Skalski. Ten najskuteczniejszy polski as myśliwski II wojny światowej przeszedł specjalne przeszkolenie w Oficerskiej Szkole Lotniczej w Radomiu, gdyż pobyt w więzieniu uniemożliwił mu bieżące nauczenie się korzystania z nowego rodzaju maszyn.
„Nowe” wojsko
W 1953 roku osiągnięto ilościowe maksimum rozwoju wojska, w kolejnych latach skupiając się na doskonaleniu struktury organizacyjnej. Do tego czasu istniejące dwanaście dywizji piechoty uzupełniono o siedem kolejnych (21., 22., 27., 29., 24., 25. i 30., z czego trzy ostatnie szybko rozformowano). W wojskach lądowych w efekcie tego stworzono sześć trzydywizyjnych korpusów piechoty, które uzupełniały dwa dwudywizyjne korpusy zmechanizowane. Dodatkowo na Wybrzeżu zorganizowano trzy samodzielne brygady przeciwdesantowe, które w 1953 roku połączono w jeden korpus. Do 1954 roku utworzono kolejne trzy dywizje zmechanizowane/pancerne (19. i 20. oraz przeformowaną 15. Dywizję Piechoty). W artylerii sformowano dwie trzybrygadowe dywizje artylerii przełamania (6. i 8.) i dwie samodzielne brygady artylerii ciężkiej (14. i 33.) a także trzy brygady artylerii przeciwpancernej (22., 23. i 28.) i dwie dywizje artylerii przeciwlotniczej (11. i 16.). Rozwinięto też wojska inżynieryjne, tworząc m.in. dwie ciężkie brygady saperów (2. i 6.).
W wojskach lotniczych tworzono trzypułkowe dywizje: lotnictwa myśliwskiego (6., 9. i 11.), lotnictwa obrony przeciwlotniczej (5., 7. i 10.), lotnictwa szturmowego (8. i 16.) i bombowego (15.). Do trzech dywizji i czterech samodzielnych pułków rozwinięto też artylerię obrony przeciwlotniczej. Natomiast w Marynarce Wojennej rozbudowa nie była aż tak intensywna – wzmocniono przede wszystkim artylerię nadbrzeżną (8 samodzielnych baterii) i stworzono dywizję lotniczą.
Tak duży wzrost organizacyjny wojska wymagał znaczącego dopływu kadry. Dość powiedzieć, że o ile w początkach 1949 roku w LWP znajdowały się 24 tys. stanowisk oficerskich, to już w 1954 r. było ich 52 tys. Kształcenie „nowego wojska” zapewniało 26 szkół oficerskich rozsianych po całym kraju, które w latach 1950-1955 wypromowały 23 tys. podchorążych, w latach 1951-1952 „wypuszczając” po prawie 5 tys. absolwentów rocznie. Równolegle do wojska przyjęto ok. 27 tys. oficerów przeszkolonych na kursach spośród kadry podoficerskiej oraz powołanych do wojska z rezerwy. Jedną z głównych osób organizujących w tym czasie masową edukację oficerów zawodowych i rezerwy był płk. Wojciech Jaruzelski, bliski współpracownik gen. Stanisława Popławskiego, wiceministra obrony narodowej i Głównego Inspektora Wyszkolenia Bojowego. Masowy nabór poluzował kryteria doboru kandydatów na dowódców – w praktyce oznaczało to pogłębienie zasady „nie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera”, rozpropagowanej w latach 40. W 1955 roku 19,4 proc. oficerów miało ukończoną jedynie szkołę podstawową, a kolejnych 3,2 proc. nie osiągnęło nawet tego pułapu wykształcenia. Kolejnych 46,9 proc. oficerów rozpoczęło kształcenie średnie, ale nie miało matury. 57 proc. z nich w tym czasie pełniło służbę nie dłużej niż 5-6 lat. Połowa wszystkich oficerów legitymowała się pochodzeniem robotniczym, a kolejne 32 proc. wywodziło się z chłopstwa.
Jednocześnie na fali nasilającego się terroru stalinowskiego przeprowadzono w wojsku czystkę polityczną. Na jej szczycie znalazł się „spisek w wojsku”, w ramach którego odbył się tzw. proces generałów z 1951 r., w którym skazano m.in. przedwojennych oficerów: gen. gen. Jerzego Kirchmayera, Stefana Mossora i Franciszka Hermana. Powiązane z nim były m.in. procesy „TUN” (gen. Stanisław Tatar, płk Marian Utnik i płk Stanisław Nowicki) oraz komandorów (kmdr. Stanisław Mieszkowski, kmdr Jerzy Staniewicz, kmdr por. Zbigniew Przybyszewski). Łącznie w ramach walki z rzekomym spiskiem skazano 94 oficerów, wydając 40 kar śmierci (wykonano 20 z nich). Przez areszty Informacji Wojskowej przeszło 2115 żołnierzy i pracowników cywilnych wojska, natomiast do 1954 roku zwolniono z armii ok. 10 tys. oficerów – ok. 1200 z powodów politycznych, większość zaś z powodu klasowej „wrogości” i „obcości”. Równolegle marsz. Rokossowski uzupełniał braki wśród wyższej kadry dowódczej sprowadzaniem oficerów radzieckich. W 1952 roku w LWP służyło 41 generałów i 668 oficerów z Armii Radzieckiej – 271 przybyło nad Wisłę po 1949 roku, pozostali służyli w polskiej armii od czasu II wojny światowej. Oficerowie radzieccy byli w wielu przypadkach specjalistami w swoim fachu, merytorycznie zasilającymi Siły Zbrojne PRL. Ich obcość, wyrażająca się często nawet nieznajomością języka polskiego czy niechęcią do służby w Polsce, podkreślała jednak jeszcze bardziej podległość PRL wobec Związku Radzieckiego.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Ludowe Wojsko Polskie doby stalinowskiej było podporządkowane Moskwie nie tylko pod względem kadrowym, gospodarczym i decyzyjnym, ale również w wymiarze ściśle wojskowym. Pod koniec lat 40. Polska zrezygnowała z własnej doktryny wojennej, podporządkowując się całkowicie ZSRR. Wojna, do której tak intensywnie się przygotowywano, miała być prowadzona w składzie wspólnego „bloku socjalistycznego”, a więc pod komendą dowództwa Armii Radzieckiej. Wiosną 1950 roku pod kierownictwem marsz. Rokossowskiego zorganizowano na Pomorzu szkieletowe ćwiczenia sztabowe, w czasie których rozpracowywano wariant operacji przeciw NATO prowadzonej w ramach Frontu Nadmorskiego, który miało wystawić LWP. W przyszłym konflikcie armia polska miałaby działać w drugim rzucie wojsk sojuszniczych (pierwszy stanowiła Zachodnia Grupa Wojsk Armii Radzieckiej na terenie NRD), odpierając agresję na linii Odry i Nysy Łużyckiej bądź też atakując północne Niemcy. W istotny sposób skupiano się na obszarze nadbałtyckim, zakładając konieczność jego obrony przed desantem wroga – stąd m.in. rozwijanie brygad przeciwdesantowych czy artylerii nabrzeżnej. Obawiano się także desantów powietrznych oraz nalotów bombowych.
Szkolenie taktyczne podporządkowane było założeniom ofensywnym – zgodnie z radziecką sztuką wojenną nacisk kładziono na siłę i szybkość uderzenia oddziałów pancernych i zmotoryzowanych oraz przełamujące wsparcie artylerii. Praktyką funkcjonowania wojska było coroczne szkolenie na obozach ćwiczebnych, trwających od maja do października i zakładające stały pobyt poza koszarami. Dopiero w 1954 roku strona radziecka podzieliła się ze swoimi formalnymi sojusznikami wiedzą na temat działań w realiach wojny jądrowej. W I poł. lat 50. w planowaniu nie zdawano sobie jednak skali wyzwań z tym związanych – zakładano m.in. masowe bombardowanie wroga głowicami nuklearnymi i natychmiastowe wprowadzenie do ataku jednostek zmechanizowanych.
Jak wykuwały się Siły Zbrojne PRL?
Armia Rokossowskiego była wojskiem znacząco rozbudowanym liczebnie i organizacyjnie – według niektórych ocen można mówić w tym wypadku o rozwinięciu do rozpoczęcia działań wojennych. Wystawiono ją ogromnym wysiłkiem gospodarczym – na szybko zmieniano założenia rozwoju sił zbrojnych by podnieść liczebność armii o dodatkowe ponad 100 tys. żołnierzy, jednocześnie modyfikując plan sześcioletni po to, by sfinansować powstanie przemysłu zbrojeniowego. Często wskazuje się, że to właśnie zbrojenia były jedną z decydujących przyczyn krachu stalinowskiego projektu rozwoju przemysłowego – przesunięcie środków na wojsko i „zbrojeniówkę” rozbiło pierwotny zamysł planistów gospodarczych, wytworzyło luki w gospodarce i spowodowało niedobory i marnotrawstwo, a w ich wyniku kryzys społeczny, który podsycił sprzeciw wobec reżimu i destalinizację. Armia ta była wciąż w stanie tworzenia się – ciągłe zmiany organizacyjne nie dawały stabilności planistycznej, sprzęt był dopiero w trakcie modernizacji (wiele jego elementów wywodziło się technologicznie jeszcze z epoki II wojny światowej), za rozwojem nie nadążała infrastruktura, a warunki służby wciąż pozostawały wiele do życzenia.
Jednocześnie można powiedzieć, że to właśnie w latach 1949-1956, a więc w czasie kierowania LWP przez marsz. Konstantego Rokossowskiego, położono fundamenty pod przyszłą siłę polskiej armii. Zwiększenie liczebności i stworzenie szeregu nowych jednostek stało się podstawą, w jakiej funkcjonowały Siły Zbrojne PRL do I połowy lat 80. Redukcje rozpoczęte w połowie lat 50. i trwające do 1958 roku doprowadziły do zmniejszenia liczebności wojska i dopasowaniu jego struktury do możliwości państwa – po 1960 roku ramę tę na nowo wypełniono ludźmi, osiągając w ciągu dwóch dekad stan liczebny na poziomie ponad 400 tys. żołnierzy. Modernizacja techniczna wojska w początku lat 50. była częściowa i niepełna, jednak do początku lat 60. udało się ją dokończyć, co oznaczało motoryzację, rozwój sił pancernych i przejście na lotnictwo odrzutowe. Dostawy tego nowego sprzętu w dużym stopniu zapewnione zostały przez stworzony w okresie stalinowskim przemysł zbrojeniowy – w połowie dekady zakład w Łabędach płynnie przeszedł z produkcji przestarzałych T-34/85 na wytwarzanie nowoczesnych T-54, a zaczyn pod radiolokację z połowy lat 50. procentuje do dziś.
Po trzecie wreszcie, to kadry oficerskie z okresu Konstantego Rokossowskiego kierowały wojskiem do lat 80. W końcowym okresie rządów „Marszałka dwóch narodów” w MON awansowano na stopnie generalskie grupę młodych oficerów, którzy kilkanaście lat wcześniej zaciągnęli się do Armii Berlinga i wojnę kończyli w stopniu podporuczników – najważniejszym przedstawicielem tej grupy był Wojciech Jaruzelski, który wraz z innymi przedstawicielami tego pokolenia przejął kontrolę nad wojskiem kilkanaście lat później. Swoją karierę w latach 50. zaczynało też wielu innych oficerów starszych i generałów, którzy dowodzili jednostkami LWP w latach 70. i 80. Konsekwencje zmian w wojsku w latach 50. były więc w naturalny sposób odczuwane jeszcze przez długie lata, stając się w praktyce konstytuującymi dla Sił Zbrojnych PRL.
Bibliografia:
- Grot Leszek, Konecki Tadeusz, Nalepa Edward, Pokojowe dzieje Wojska Polskiego, Wojskowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988.
- Kajetanowicz Jerzy, Polskie wojska lądowe w latach 1945-1960: skład bojowy, struktury organizacyjne i uzbrojenie, Europejskie Centrum Edukacyjne, Toruń 2004.
- Kajetanowicz Jerzy, Wojsko Polskie w systemie bezpieczeństwa państwa 1945-1980, Akademia im. Jana Długosza, Częstochowa 2013.
- Mastny Vojtech, Stalin i zimna wojna. Sowieckie poczucie zagrożenia, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2006.
- Morawski Wojciech, Ekonomiczne aspekty przygotowań wojennych w PRL [w:] Wojsko w Polsce „Ludowej”, pod red. Roberta Klementowskiego, Joanny Nowosielskiej-Sobel, Pawła Piotrowskiego i Grzegorza Straucholda, Instytut Pamięci Narodowej Oddział we Wrocławiu, Wrocław 2014, s. 87-107.
- Piotrowski Paweł, Śląski Okręg Wojskowy. Przekształcenia organizacyjne 1945-1956, Wydawnictwo Trio/Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2003.
- Pióro Tadeusz, Armia ze skazą. W Wojsku Polskim 1945–1968 (wspomnienia i refleksje), Czytelnik, Warszawa 1994
- Polska broń. Dzieje oręża i przemysłu zbrojeniowego. Pomocnik Historyczny, Polityka, Warszawa 2016.
- Sokołow Boris, Rokossowski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2014.
- Szczerbicki Tomasz, Pojazdy Ludowego Wojska Polskiego, Vesper, Czerwonak 2014.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!