Amon Göth i jego droga na szubienicę
Ten tekst jest fragmentem książki Joanny Lubeckiej „Niemiecki zbrodniarz przed polskim sądem. Krakowskie procesy przed Najwyższym Trybunałem Narodowym”.
Göth urodził się 11 grudnia 1908 r. w Wiedniu, jako jedyne dziecko Amona Götha i Berty Schwendt. Otrzymał tradycyjne w męskiej linii tej rodziny imię Amon. Dla odróżnienia go od ojca, dziadka i ojca chrzestnego, otrzymał drugie imię Leopold. W rodzinie wołano na niego „Mony” i tego imienia używał również jako dorosły w prywatnej, rodzinnej korespondencji. Rodzina żyła dość zamożnie, prowadząc własne przedsiębiorstwo „Buch- und Kunsthandel” (handel książkami i sztuką), sprzedając przede wszystkim książki o tematyce religijnej, patriotycznej, a także wizerunki świętych.
Rodzina Götha była tradycyjnie religijna, wpajano młodemu Amonowi wartości katolickie, pracowitość, odpowiedzialność, a także odpowiednie obycie i kulturę osobistą. Amon uczęszczał najpierw do katolickiej szkoły podstawowej, potem średniej (Realschule), gdzie zdał maturę, a następnie rozpoczął studia rolnicze. Przerwał je jednak po roku, aby pracować w rodzinnym wydawnictwie. Prawdopodobnie stąd pojawiająca się w aktach amerykańskich adnotacja w odniesieniu do zawodu: wydawca, a w polskich aktach błędne: literat. Już jako siedemnastoletni chłopiec, w 1925 r. Göth zapisał się do Stowarzyszenia Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Młodzieży Robotniczej Niemieckiej Austrii (Vereinigung der nationalsozialistischen deutschen Arbeiterjugend Deutsch-Österreich). W 1930 r. wstąpił do działającej nielegalnie w Austrii NSDAP, a dwa lata później do SS. W wyniku walki władz Austrii z ruchem nazistowskim Göth musiał uciekać do Monachium. Po powrocie został aresztowany na krótki czas przez austriacką policję. Wtedy też rodzice, chcąc odwieść syna od politycznej działalności, zaaranżowali w 1934 r. małżeństwo ze starszą o cztery lata od Amona Olgą Janauschek, urzędniczką bankową. Małżeństwo to nie układało się zbyt dobrze i już dwa lata później Göth wystąpił z wnioskiem o rozwód oraz o kościelne unieważnienie związku. W 1938 r. zawarł nowy związek małżeński z Anną Geiger, a jesienią 1939 r. wystąpił z Kościoła katolickiego i od tej pory określał się jako gottgläubig (bogowierca).
Po śmierci matki w 1936 r. Göth prowadził wspólnie z ojcem rodzinny biznes, jednak po rozpoczęciu wojny wydawnictwo zaczęło wydawać coraz więcej literatury wojskowej, a w 1941 r. zmieniło nazwę na „Verlag für Militär- und Fachliteratur A. Franz Göth & Sohn”. Pod kierownictwem Amona firma zmieniła nie tylko profil wydawanych publikacji, ale również metody działania. Stała się bardziej agresywna na rynku wydawniczym, co przyniosło jej sukcesy, ale i ściągnęło krytykę innych przedsiębiorców z branży wydawniczej, a nawet redaktorów organu prasowego SS „Das schwarze Korps”, którzy w sierpniu 1942 r. określili sposób działalności firmy Götha jako Gangstermethoden. W lipcu 1939 r. małżeństwu Göth urodził się syn Peter, który jednak zmarł w wieku 7 miesięcy z powodu powikłań po błonicy. Miesiąc po jego śmierci Göth zameldował się w wiedeńskiej jednostce Waffen SS i został oddelegowany do służby w Cieszynie (Teschen). W sierpniu wrócił na kilka dni do Wiednia, ale co ciekawe, nie zatrzymał się w swoim domu, lecz mieszkał przez ten czas w hotelu. Od jesieni 1940 do lata 1942 r. pracował w Urzędzie Kolonizacyjnym ds. Niemców etnicznych (Volksdeutsche Mittelstelle) w Katowicach. W sierpniu 1942 r. Göth został odkomenderowany pod dowództwo szefa policji i SS w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa Odilo Globocnika, który rozbudowywał obozy masowej zagłady w Bełżcu i Sobiborze, realizując plan masowej zagłady Żydów, rozpoczęty już w Kraju Warty w obozie Kulmhof. Przy boku Globocnika Göth zdobywał doświadczenie w administrowaniu obozami i pozyskiwaniu mienia żydowskiego w ramach akcji „Reinhardt”. Pod koniec stycznia 1943 r. został przeniesiony do Krakowa, czego powodem był, jak sam wyjaśniał, konflikt z szefem sztabu Globocnika, SS Sturmbannführerem Hermannem Höfle. Z rozkazu Juliana Schernera, szefa policji i SS w Krakowie, 11 lutego 1943 r. objął stanowisko komendanta obozu Płaszów, które pełnił przez nieomal 2 lata (od 11 lutego 1943 do 13 września 1944 r.).
Gdy Göth przybył do Płaszowa, był to obóz pracy przymusowej dla ok. 3 tys. Żydów. Zadaniem nowego komendanta była jego rozbudowa do 12 tys. – tak aby zmieścić tu Żydów po likwidacji krakowskiego getta. Likwidacja getta odbyła się 13 i 14 marca 1943 r. i Göth brał w niej czynny udział wraz z głównodowodzącym tą akcją SS-Sturmbannführerem Wilhelmem Haase. Zeznania świadków opisujące dramatyzm likwidacji getta i okrucieństwo esesmanów (również żydowskich odemannów) nie pozostawiają również wątpliwości co do roli samego komendanta KL Plaszow, choć sam Göth przesłuchiwany w tej sprawie przez sędziego Sehna umniejszał swoją rolę:
Mój udział przy likwidacji getta polegał tylko na odprowadzaniu do obozu w Płaszowie tych, których gestapo na pobyt w tym obozie przeznaczyło. W sumie skierowano wówczas do obozu około 4000 żywych i przewieziono tam większą ilość zwłok Żydów zastrzelonych w czasie likwidacji getta. Ilości tej dokładnie podać nie mogę.
Świadkowie wspominają, że Göth sam strzelał do Żydów w trakcie likwidacji getta, on sam oczywiście temu zaprzeczał:
Słyszałem strzały dochodzące z różnych stron getta w czasie przeprowadzania jego likwidacji. Strzelała gestapo. Ja sam miałem jak zwykle krótką broń palną, jednak w czasie całej akcji ani razu jej nie użyłem i nikogo nie zastrzeliłem. Żadnego z Żydów w czasie likwidacji getta nie biłem.
Po likwidacji getta w Tarnowie do obozu przybyło ok. 3 tys. Żydów, a późną wiosną 1944 r. ok. 4 tys. Żydów węgierskich z KL Auschwitz i „drobniejsze grupy” – ok. 200 Żydów z obozu w Szebniach i ok. 60 z Zakopanego. W styczniu 1944 r. zmienił się status obozu w Płaszowie z obozu pracy na obóz koncentracyjny. Dla więźniów miało to istotne znaczenie, gdyż obozy koncentracyjne podlegały bezpośrednio Inspektoratowi Obozów Koncentracyjnych w Sachsenhausen (Oranienburg), a tym samym zgodnie z regulaminem ich funkcjonowania kary cielesne oraz kary śmierci musiały być zatwierdzane przez Oranienburg. Z relacji świadków – byłych więźniów wynika jednak, że Göth nie bardzo przejmował się nowym statusem obozu i kary często zarządzał sam, bez konsultacji z centralą w Oranienburgu. Obóz w Płaszowie był również miejscem wykonywania zbiorowych i pojedynczych egzekucji na Żydach złapanych po aryjskiej stronie, ale również na Polakach, o czym wspomina sam Göth, wyjaśniając:
Rozstrzeliwano w obozie również skazanych, przywiezionych przez gestapo z Montelupich. Z tymi rozstrzelanymi nie miałem ja nic wspólnego. […] W największej ilości wypadków Gestapo przywoziło już zwłoki, które w obozie spalano.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Joanny Lubeckiej „Niemiecki zbrodniarz przed polskim sądem. Krakowskie procesy przed Najwyższym Trybunałem Narodowym” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Joanny Lubeckiej „Niemiecki zbrodniarz przed polskim sądem. Krakowskie procesy przed Najwyższym Trybunałem Narodowym”.
Amon Göth zasłynął nie tylko z okrucieństwa i samowolnego zabijania więźniów, ale również z bardzo wystawnego stylu życia. Opowieści o libacjach alkoholowych, wystawnych kolacjach, rozdawanych prezentach (najczęściej drogocennej biżuterii po więźniach) przewijają się w relacjach więźniów, szczególnie tych, którzy służyli w willi Götha. Z pewnością był osobowością psychopatyczną i nieobliczalną o skłonnościach sadystycznych. Zasłynął również z „ciężkiej ręki” wobec swoich podwładnych – to być może skargi któregoś z nich przyczyniły się do wszczęcia wobec komendanta śledztwa w sprawie nadużywania władzy oraz kradzieży majątków żydowskich, które z założenia przesyłane miały być do III Rzeszy. Götha aresztowano 13 września 1944 r. Dochodzenie prowadzili śledczy z grupy Konrada Morgena, sędziego SS, który pracował w wydziale finansowym i tropił korupcję wewnątrz SS. W trakcie przesłuchania go w Norymberdze 7 sierpnia 1946 r. twierdził, że osobiście odwiedzał obóz w Płaszowie, aby zbadać nadużycia finansowe Götha. W dniu aresztowania Götha w obozie w Płaszowie pojawili się prawnicy z SS, którzy przesłuchiwali funkcjonariuszy i więźniów związanych z Göthem, m.in. Mietka Pempera, pełniącego rolę pisarza komendanta. W późniejszych zeznaniach mówił on:
Na podstawie przesłuchania mnie przez sędziego, mogłem zorientować się mniej więcej, jakie były przyczyny aresztowania. Przede wszystkim zarzucano Göthowi, że zdobytych podczas rewizji kosztowności, kruszców szlachetnych i środków pieniężnych krajowych i zagranicznych nie odprowadzał władzom zwierzchnim. Lecz zatrzymywał dla siebie i przeznaczał na cele prywatne.
W dalszej relacji Pemper podaje kolejne zarzuty, a więc malwersacje dokonywane w kuchniach obozowych (zabieranie żywności przeznaczonej dla więźniów do kuchni esesmańskiej) oraz łamanie regulaminu funkcjonowania obozów koncentracyjnych przez wykonywanie kar śmierci i cielesnych bez zgody Berlina. Prawdopodobnie dzięki protekcji wysokich funkcjonariuszy SS Götha szybko wypuszczono z więzienia, a proces został przerwany z powodu ogólnej trudnej sytuacji Niemiec.
Koniec wojny Göth spędził lekko ranny w lazarecie w Bad Tölz, gdzie aresztowali go Amerykanie i przetransportowali do obozu jenieckiego na terenie dawnego KL Dachau. Po wojnie podszywał się pod zwykłego żołnierza Wehrmachtu, ale został rozpoznany przez jednego z byłych więźniów żydowskich. Wtedy też Amerykanie rozpoczęli dochodzenie w jego sprawie, przesłuchując dziesiątki byłych więźniów Płaszowa. 30 maja 1946 r. Göth przyleciał wojskowym samolotem do Polski, zaś 30 lipca przewieziony został wraz z Hößem do Krakowa i osadzony w więzieniu przy ul. Montelupich.
Proces rozpoczął się 27 sierpnia 1946 r. i trwał 10 dni, do 5 września. W akcie oskarżenia wyodrębniono zbrodnie zbiorowe, czyli udział w związku zbrodniczym, jakim była partia narodowosocjalistyczna, w wojnie napastniczej i w ludobójstwie Polaków i Żydów. Jako zbrodnie indywidualne w akcie oskarżenia wymieniono: spowodowanie śmierci ok. 8 tys. osób (zarządzał ich zabicie lub zabijał sam „własnoręcznie”, bił, dręczył i skazywał na wymyślne tortury, w wyniku których skazani albo umierali, albo stawali się kalekami), przeprowadzenie ostatecznej likwidacji getta krakowskiego, która spowodowała „pozbawienie wolności przez zamknięcie w obozie 10 tys. osób oraz pozbawienie życia około 2 tys. osób”, zlikwidowanie getta w Tarnowie, w Szebniach, przywłaszczenie sobie „kosztowności, złota i pieniędzy, ubrań, mebli należących do osób wysiedlonych i internowanych”.
Wyrokiem Trybunału został skazany na karę śmierci za członkostwo w NSDAP, uznanym za „związek zbrodniczy”, „pozbawianie wolności, dręczenie i eksterminację jednostek i całych grup ludności” oraz za to, że „własnoręcznie zabijał, kaleczył i dręczył większą, liczbowo niedającą się oznaczyć ilość osób, tak Żydów, jak i Polaków”. Osobistą winą obarczono Götha za
spowodowanie śmierci około 8.000 osób internowanych, przy czym wielokrotnie zarządzał osobiście zgładzeniem większej, bliżej niedającej się oznaczyć ilości internowanych, sam również własnoręcznie zabijał lub kazał zagryzać ich swoim psom, bił, dręczył i skazywał na wymyślne tortury, w wyniku których skazani albo umierali, albo stawali się kalekami.
Skazano go również za likwidację getta w Tarnowie i Szebniach oraz za przywłaszczanie majątku internowanych. Wyrok wykonano 13 września 1946 r.