Przedrewolucyjny świat Włodzimierza Lenina

opublikowano: 2016-04-17, 13:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Pod koniec XIX wieku młody Włodzimierz Lenin ćwiczył się w dysputach politycznych. Nie uniknął wsypy i trafił na zesłanie. Na Syberii posiadał broń myśliwską, korespondował z całym światem oraz – mimo ateizmu – wziął w cerkwii ślub z Krupską. Okres politycznej niewinności niebawem miał się skończyć. Na horyzoncie rysowała się już krwawa rewolucja bolszewików.
reklama

Włodzimierz Lenin – zobacz też: Lenin w Krakowie i Poroninie – epizod z życia rewolucjonisty

Włodzimierz Lenin (1870-1924), zdjęcie wykonane ok. 1916 r. w Szwajcarii.

Lesnoj, obecnie jeden z północnych kwartałów Petersburga, w 1893 roku był niewielkim miastem poprzecinanym siecią brukowanych uliczek. Wzdłuż nich typowe rosyjskie dacze. Domki te, podobne do siebie jak dwie krople wody, z niskim piętrem zwanym mezzanino i dachem krytym blachą bądź dachówką, obrastało dzikie wino i kwitnące krzewy. Przy budynku stał zazwyczaj przypięty łańcuchem pies. Żeby ustrzec się jego zębów, należało wkroczyć gęsiego do ogródka i dalej wąską alejką kierować się ku drzwiom. W jednej z chatek wierzeje otwierały się po wypowiedzeniu hasła. Gdy już się uchyliły, z wnętrza buchał dym tanich papierosów i dolatywał hałas rozmów. Zanim dotarło się do gości, trzeba było przecisnąć się między wieszakiem zarzuconym płaszczami, pelerynami oraz studenckimi mundurami. I rozpościerał się pierwszy z pokoi. Jego trzecią część wypełniał duży stół z rozłożonymi w miskach zakąskami: kiełbasą i ogórkami. Na rogu błyszczał samowar, a na metalowej tacy szklanki z rżniętego szkła. Pozostałą przestrzeń mebla zajmowały dziesiątki butelek z ciemnym piwem. Młodzi ludzie zwali tę baterię flaszek kostnicą. Miała być przykrywką na wypadek nalotu ochrany. Żeby przydać temu alibi wiarygodności, większość piw była już odkorkowana i nadpita.

Sekrety rosyjskiej daczy

W drugim pokoju zgromadziło się około czterdziestu osób. Kilku ludzi stało z boku, tworząc osobny krąg. Nosili złote pince-nez, błyszczące nowością mundury i śmiało gestykulowali gładkimi, wypielęgnowanymi dłońmi. Pozostali z obecnych odpowiadali typowemu obrazowi rosyjskiego studenta z końca XIX wieku. Kobiety miały wysoko upięte włosy i w większości odziane były w granatowe bądź szare bluzki i białe spódnice. Ich ubiór wskazywał na to, że chodzą do szkół pedagogicznych lub pielęgniarskich. Większość młodych mężczyzn stała zaś w podniszczonych garniturach bądź studenckich kurtkach z pomiętymi kołnierzami. Nosili brody, wąsy i dłuższe nieuczesane włosy.

reklama

Z rozgadanego tłumu wysunął się na przód dwudziestotrzyletni Piotr Berngardowicz Struwe. Uniósł ręce i uciszył rozmowy. Wszyscy go znali. Był to syn permskiego gubernatora i wnuka znanego astronoma Wasilija Jakowlewicza Struwego. Widać było też, że cieszy się wśród obecnych dużym autorytetem. Mimo młodego wieku mężczyzna miał już na koncie znaczne dokonania, między innymi założył na petersburskim uniwersytecie koło marksistowskie. W 1892 roku wyjechał zaś na stypendium do Grazu, gdzie studiował pod kierownictwem polskiego socjologa i prawnika Ludwika Gumplowicza. Struwe słynął też z nieustępliwości. W gimnazjum przyjął poglądy socjalistyczne i zaczął uczęszczać na spotkania organizowane przez radykalnie nastawionych petersburskich intelektualistów, wśród których byli „sześćdziesiątnicy”, scjentyści i przyszli socjaldemokraci. Ów akces wywołał sprzeciw rodziny. Młodzieniec zerwał z nią kontakty i wyprowadził się do Anny Elizarowej-Uljanowej, znanej rosyjskiej działaczki społecznej. „Był mi bliższy niż rodzony syn, który poszedł inną drogą niż ja” – mawiała kobieta o swoim wychowanku.

„Kapitalizm – rozpoczął wykład Piotr Berngardowicz – to nie tylko zło, ale i potężny czynnik rozwoju kulturalnego, czynnik nie tylko niszczący, ale i budujący. Cała materialna i duchowa kultura jest ściśle związana z kapitalizmem”.

Zgromadzeni na daczy ludzie słuchali tych słów z wyraźną aprobatą i gdy mówca zakończył prelekcję zawołaniem: „Idźmy na naukę do kapitalizmu!”, wybuchły gromkie brawa. Wówczas do przodu wysunął się mężczyzna w wieku Struwego. Ubrany był w szary garnitur, miał wysokie czoło i wyraźnie przerzedzone rudawe włosy. Spojrzał na prelegenta i rzekł: „Pan Struwe ucieka od przedstawienia i wyjaśnienia konkretnego procesu w przestrzeń mglistych i gołosłownych dogmatów. I tym samym powtarza błędy pana Michajłowskiego”.

„Kto to?” – szeptali ci ze słuchaczy, którzy nie znali jeszcze dyskutanta. „Adwokat Uljanow” – dało się słyszeć w odpowiedzi. Tymczasem mówca, po zrównaniu swojego poprzednika z teoretykiem narodników, atakował coraz mocniej: „Wy i wasi towarzysze, panie Struwe, kastrujecie rewolucyjną treść marksizmu. A gdzież jest walka klasowa? Gdzież klasowe sprzeczności?”.

reklama
Pomnik Lenina sprzed muzeum w Poroninie, obecnie w Galerii Sztuki Socrealizmu w Kozłówce (fot. Aung , domena publiczna).

Żarliwa wypowiedź Władimira Iljicza wywarła równie emocjonalną reakcję. Zwolennicy pierwszego prelegenta krzyczeli między innymi: „hańba” i „wstyd”. Większość zgromadzonych czekała jednak w milczeniu na dalszy rozwój wydarzeń. Uljanow, który dopiero za dziesięć lat od spotkania na daczy przyjmie pseudonim Lenin, zaprezentował stanowisko na temat kapitalizmu. Argumentował, że żadna z form bratania się z wrogim establishmentem nie jest pozytywna dla marksistów. Nie znalazł też nic dobrego w kontaktach robotników i rolników ze współczesną im kulturą rosyjską. Na koniec zaś oznajmił, że jeśli Struwe nie zmieni poglądów, to kiedyś znajdą się po dwóch stronach barykady. Stwierdzenie to okazało się prorocze i rozłam między marksistami już niebawem stał się faktem. Oponent Lenina poszerzył grono „legalnych marksistów”, by potem wejść do rządu białych. Po zwycięstwie bolszewików udało mu się wyemigrować do Paryża, gdzie do 1944 roku był czołowym rosyjskim krytykiem ZSRR.

Parostatkiem na zesłanie

Lenin rósł w siłę i promowana przez niego i jego zwolenników wizja marksizmu cieszyła się coraz większą popularnością wśród rosyjskich intelektualistów. Znaczenie rewolucjonisty dostrzegła też ochrana i chodziły słuchy, że może zostać aresztowany. W 1895 roku adwokat Uljanow poinformował więc towarzyszy, że wyjeżdża do Szwajcarii i zamierza tam spotkać się z Gieorgijem Walentynowiczem Plechanowem, który w owych czasach był jeszcze sojusznikiem radykalnych marksistów. I w ten sposób udało mu się uniknąć wsypy. Jego współpracownicy, członkowie grupy „staryków” (czyli starców), między innymi Stiepan Iwanowicz Radczenko, Anatolij Aleksandrowicz Waniew, pozostali w stolicy carskiej Rosji i niebawem przyszli po nich funkcjonariusze tajnej policji. Po trwających miesiącami przesłuchaniach zostali skazani na pięć lat zesłania. W 1896 roku Lenin postanowił wrócić do kraju i w Petersburgu od razu wpadł w ręce służb. Po procesie został wysłany na Syberię i miał tam przebywać do roku 1900. Co ciekawe, władze wyraziły zgodę, żeby osiedlił się w rejonie minusińskim, w miejscowości Szuszenskoje, gdzie przebywali już jego towarzysze z koła staryków.

reklama

Tekst pochodzi z nowego wydania kwartalnika „Nowa Europa Wschodnia”:

„Nowa Europa Wschodnia”
cena:
19,90 zł
Wydawca:
Kolegium Europy Wschodniej
Rok wydania:
2016
Okładka:
miękka
Liczba stron:
176
Format:
175x250 mm

Władimir Iljicz, podobnie jak większość politycznych więźniów, podróż na Syberię odbywał na własną rękę, bez eskorty policyjnej. Zobowiązany był jedynie meldować się na poszczególnych etapach u lokalnych stróżów prawa. I tak oto w maju 1897 roku dotarł do Krasnojarska, gdzie nieoczekiwanie spotkał towarzyszkę z Petersburga, Olgę Borisowną Lepieszynską. Wierna rewolucyjnemu etosowi, udawała się do męża, Pantalejmona Nikołajewicza, który jako członek „starców”, również przebywał na zesłaniu. Kobiecie towarzyszyła piętnastoletnia Lena Urbanowicz, córka jednego ze skazańców.

Nadieżda Konstantinowna Krupska (1869-1939), żona i partyjna towarzyszka Lenina.

W czerwcu 1897 roku Lenin, ciężarna Lepieszynska i jej towarzyszka zaokrętowali się na parostatku we wspólnej kabinie i ruszyli w ostatni etap podróży. Droga liczyła około 400 kilometrów i wiodła w górę wielkiej syberyjskiej rzeki Jenisej, na której brzegu znajdowała się osada Szuszenskoje. Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem. Nastały upalne dni i ludzie korzystali z wakacji na wodzie. W dzień opalali się na pokładzie i podziwiali okoliczną przyrodę, która nieoczekiwanie naznaczona została marksistowskimi treściami. Powyżej Krasnojarska znajdują się unikatowe formy, przypominające polskie ostańce z Parku Ojcowskiego, zwane Stołbami. Skały wznoszące się tuż nad brzegiem ktoś z krasnojarskich marksistów pokrył rewolucyjnymi graffiti. Po zmierzchu, gdy wysłużona łódź cumowała, podróżni rozpalali na lądzie ognisko i urządzali wieczorki taneczne. Jak zaświadcza Lepieszynska, Władimir Iljicz brał udział w tych spotkaniach, a za dnia niezwykle dużo czytał. W swoich wspomnieniach Droga do rewolucji Olga Borisowna opisuje go z dużą życzliwością wskazującą na zażyłość uczuciową. Jeden z passusów ma wręcz wymiar erotyczny i dotyczy podopiecznej Lepieszynskiej, nastoletniej Leny. Dziewczyna postanowiła spłatać figla dwudziestosiedmioletniemu Uljanowowi i przebrała się za mężczyznę. O zmroku w ciemnym garniturze, z domalowanymi wąsami i w meloniku stanęła obok Lenina. Gdy ten przeszedł z dziobu na rufę, nastolatka ostentacyjnie podążyła za nim. Wówczas Władimir Iljicz zapobiegliwie zszedł pod pokład. Lepieszynska relacjonuje emocje, jakie targały Leninem, oraz fi nał tego dowcipu: „Wzburzył się, gdy zauważył, że jego prześladowca wszedł za nim do kajuty. W tym momencie Lena szybko zrzuciła przebranie i rozległ się wspólny śmiech. Najweselej śmiał się sam Iljicz”.

reklama

Trzeciego dnia parostatek osiadł na mieliźnie. Sternikowi udało się wyjść z opresji, ale z każdym kilometrem przeprawa była coraz trudniejsza. Panowały upały, poziom wody spadł i w efekcie drastycznie zmalała prędkość, z jaką przemieszczała się łódź. Przebycie ostatnich stu kilometrów zamiast planowanych kilkunastu godzin zajęło trzy dni. Opóźnienie pociągnęło za sobą różne kłopoty. Na pokładzie niebawem skończył się prowiant i zastanawiano się, jak uzupełnić zapasy. Z inicjatywą wyszedł Lenin. Zarządził postój przy najbliższej wsi i udał się na negocjacje z okoliczną ludnością. Po jakimś czasie do pasażerów statku wyszli chłopi z koszami pełnymi jajek, drobiu, ziemniaków i wiadrem mleka. Dobra rozkupiono na pniu i baza znów była zabezpieczona.

Lenin w Szuszy

Pobyt na zesłaniu okazał się dla Władimira Iljicza czasem aktywnym i twórczym. Osiedliwszy się w Szuszy – tak pieszczotliwie nazywał osadę Szuszenskoje – niebawem stał się organizatorem życia przebywających w tym rejonie marksistów. Potwierdza to Lepieszynska, która w autobiografi i zapisała: „Kiedy wspominam tamte odległe lata, czasy zsyłki, i pytam o główne centrum, wokół którego wirowały nasze myśli i inspiracje, to odpowiedź zawsze jest jedna – Lenin”.

reklama

On i jego towarzysze zamieszkali w wynajętych od włościan pokojach. W miarę możliwości pracowali też fizycznie, choć byli wśród nich i tacy, którzy dopiero dochodzili do siebie po brutalnych przesłuchaniach. Ci traktowali pobyt w minusińskim rejonie jak sanatorium. Brać rewolucyjna rozumiała ich problemy zdrowotne i wspierała finansowo. Pomoc płynęła także od lepiej sytuowanych zwolenników rewolucji, marksistom udzielał wsparcia między innymi Maksym Gorki. Zesłańcy mogli także korespondować nie tylko z ludźmi z Rosji, ale i z całej Europy. Ich listy były rzecz jasna czytane przez policję, jednak za sprawą tajnych kodów i informacjom zapisywanym sympatycznym atramentem udawało się przemycić sekretne wiadomości. Dzięki temu Lenin i jego towarzysze mogli być na bieżąco z politycznymi wydarzeniami. Drogą listowną dotarła do nich także wiadomość o credo petersburskiej grupy Ekonomistów. Powstanie dokumentu deprecjonującego znaczenie rewolucji wzburzyło radykalne środowiska marksistowskie. Jako pierwsi zareagowali nań zesłańcy znad górnego Jeniseju. Uzyskawszy od lokalnych władz pozwolenie na kilkudniowy wyjazd do Szuszenskoje, w sierpniu 1898 roku zebrali się w pokoju zajmowanym przez Lenina. Zasiedli pod narysowanym przez męża Lepieszynskiej portretem Marksa i uchwalili dokument zwany „protestem rosyjskich socjaldemokratów” bądź od liczby sygnatariuszy – protestem siedemnastu. Nieczęsto jednak zdarzały się walne zjazdy i życie maleńkich osad nad Jenisejem biegło utrwalonym przez wieki torem. Zesłańcy mogli mieć broń myśliwską, pasją Lenina stały się polowania. Na kilka dni potrafił zaszyć się w tajdze i ze strzelbą uganiać za sarnami czy zającami. Ponadto przyszły wódz rewolucji oddawał się uprawianiu sportu: latem pływał w rzece, a zimą jeździł na nartach i łyżwach. Wyścigi na lodzie – dzięki propagatorce tej formy aktywności Lepieszynskiej – stały się pasją wszystkich zesłańców. Organizowano nawet zawody i, jak wspomina Olga Borisowna, najczęściej wygrywał je Władimir Iljicz. Bywały też inne powody do świętowania. Do Lenina przyjechała jego „cywilna” żona Nadieżda Krupska. Niebawem jednak para otrzymała urzędowe pismo, w którym przypominano o zakazie łączenia zesłańców bez formalnego ślubu. W Rosji pod koniec XIX wieku istniała tylko jedna forma zawarcia małżeństwa – cerkiewna. W przypadku gdy młodzi nie zmienili swojego stanu cywilnego – pouczał urzędnik – z mocy prawa należało ich rozdzielić. Wówczas przyszli państwo Uljanowowie, mimo zadeklarowanego ateizmu, udali się do cerkwi i po załatwieniu niezbędnych formalności ustalili datę ślubu na sierpień 1898 roku. Ich świadkami stali się dwaj mieszkańcy Szuszenskoje, obrączki zaś wykonano z miedzianej monety.

Dom przy ul. Lubomirskiego, w którym w czasie pobytu w Krakowie mieszkał Lenin (źródło: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, sygn. 1-U-2508-1, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego).

Rok 1899 minął dla społeczności rejonu minusińskiego pod znakiem przygotowań do wyjazdu. Kończyła się banicja i rewolucjoniści szykowali się do dalszej walki w Petersburgu i Moskwie o nową rzeczywistość polityczną. Pragmatyczny Lenin późną jesienią rozesłał swoim towarzyszom listy z zadaniami, by jak najlepiej przygotowali się do czekającej ich drogi. Lepieszynska, która na zesłaniu urodziła córeczkę, otrzymała dwa zadania: pierwsze dotyczyło wykonania futrzanego śpiworka dla trzyletniej dziewczynki, zabezpieczającego ją przed chłodem. Początkowy etap podróży mieli bowiem przebyć w saniach jadących po zamarzniętym Jeniseju. Drugie zadanie polegało na przygotowaniu prowiantu na drogę dla wszystkich towarzyszy w postaci tysiąca pielmieni. Olga Borisowna wykonała te polecenia i wraz z pozostałymi marksistami czekała na dzień wyjazdu.

29 stycznia 1900 roku Lenin oraz jego towarzysze ruszyli w drogę powrotną. Po przejechaniu 40 kilometrów, podczas pierwszego postoju w stolicy rejonu Minusińsku okazało się, że Lepieszynska zapomniała pierogów. Lenin z trudem opanował gniew, a był to dopiero początek kłopotów. Córka Olgi Borisowny przegrzała się w śpiworku i dostała wysokiej gorączki. Wszystko wskazywało na silne zapalenie płuc. Wówczas Uljanowicz zawyrokował: „Straszna bieda. Wyjedziecie tydzień później. Nic przez ten czas się nie stanie”.

Następnego dnia towarzysze pozostawili Lepieszynskich w miejscowym hoteliku i ruszyli w kierunku Krasnojarska. Leninowi pilno było robić rewolucję.

Przy pisaniu tekstu korzystaliśmy między innymi ze wspomnień Olgi Lepieszynskiej „Droga do rewolucji”.

--Andrzej Goworski, Marta Panas-Goworska są autorami tekstów poświęconych polskiej i zagranicznej literaturze oraz kulturze i historii Europy Środkowo-Wschodniej. Publikują w ogólnopolskich pismach literackich, kulturalnych i społecznych.--

Tekst pochodzi z nowego wydania kwartalnika „Nowa Europa Wschodnia”:

„Nowa Europa Wschodnia”
cena:
19,90 zł
Wydawca:
Kolegium Europy Wschodniej
Rok wydania:
2016
Okładka:
miękka
Liczba stron:
176
Format:
175x250 mm
reklama
Komentarze
o autorze
Andrzej Goworski
.
Marta Panas-Goworska
.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone