Nauka czy zabobon? Polska astronomia przed Kopernikiem
Po upadku Cesarstwa rzymskiego ciągłość wiedzy astronomicznej w Europie została przerwana na okres kilkuset lat. Jednym z niewielu reliktów tej nauki była komputystyka kościelna, służąca ustalaniu dat Wielkanocy. Mimo to nauka średniowieczna czerpała garściami z dorobku starożytności, głównie za pośrednictwem dzieł arabskich oraz w mniejszym stopniu greckich. Ożywione kontakty między światem arabskim a Europejczykami odbywały się w Hiszpanii. W toledańskiej szkole tłumaczy uczeni trzech religii wymieniali się spostrzeżeniami oraz tradycją naukową. W ten sposób Europa przejęła największe dzieło starożytnej astronomii – Almagest Ptolemeusza. Przekładu tego dzieła na łacinę dokonał żyjący w XII w. Gerard z Cremony (nauka średniowieczna zawdzięcza mu też tłumaczenia traktatów Awicenny oraz Arystotelesa). Kompendium to jest powszechnie znane ze względu na opisaną tam, oczywiście błędną, koncepcję geocentrycząj. Ale zamieszczony wykład matematyczny, katalogi, tablice i zapisy licznych obserwacji sprawiają, że jest to fundamentalna praca dla astronomii przedkopernikańskiej.
Świat niezniszczalny i podksiężycowy
Od XIII w. poza Toledo, w którym dalej prężnie rozwijała się astronomia, nauki o kosmosie zaczęły kwitnąć też w Oksfordzie i Paryżu. W Hiszpanii powstały tak zwane Tablice Alfonsyńskie (od protektora uczelni króla Alfonsa X) – najważniejsze dzieło pomocnicze astrologów i astronomów na dziesiątki kolejnych lat. W Anglii Ryszard Wallingford oraz William Chaucer odnosili sukcesy w tworzeniu przyrządów i modeli astronomicznych, a we Francji dyskutowano nad pogodzeniem koncepcji budowy kosmosu według Arystotelesa oraz Ptolemeusza. Rozwój astronomii stymulowała zarówno reforma niedokładnego kalendarza juliańskiego, jak i potrzeba stworzenia doskonalszych przyrządów nawigacyjnych. Popularność zdobywała także astrologia – nauka łącząca losy człowieka z położeniem ciał niebieskich.
Zobacz także:
- Mikołaj Kopernik pochodził... z Nysy?
- Historia polskiej astronomii ocalona z... brytyjskiego śmietnika
Od chrztu Polski nauka na zachód od Odry szybko nadrabiała zaległości naukowe. Początkowo zarówno szkoła dworska, istniejąca w XI wieku, jak również szkoły katedralne i później parafialne, mogły jedynie biernie przyjmować wiadomości pochodzące z Europy zachodniej. Ale już w XIII wieku udało się im pod wieloma względami dorównać poziomowi europejskiemu. Wtedy też aktywnie zaczęli działać pierwsi polscy naukowcy.
Jednym z pierwszych był Witelo. Urodził się na Śląsku około roku 1230, jako syn kolonisty z Turyngii i Polki-Ślązaczki. Uważał się za Polaka, o czym pisał w jednym ze swoich dzieł: W ziemi naszej, to znaczy w Polsce […]. Początkowo uczył się w Legnicy lub we Wrocławiu. Następnie, między 1250 a 1260 r., udał się do Paryża, gdzie zdobył doskonałe wykształcenie filozoficzne i zetknął się z pracami uczonych arabskich. Po W 1264 r. został wychowawcą księcia Władysława (syna Henryka Pobożnego) i wraz z nim udał się do Włoch. W Padwie obaj studiowali prawo kanoniczne. Około 1268 r. Witelo odwiedził Rzym, gdzie zaprzyjaźnił się z Wilhelmem z Moerbeke, tłumaczem dzieł greckich, jednym z największych intelektualistów swoich czasów. Pod wpływem Wilhelma Witelo zajął się optyką. Pod koniec życia powrócił w rodzinne strony i prowadził pracę dydaktyczną, najprawdopodobniej w legnickiej szkole parafialnej, która utrzymywała bardzo wysoki poziom kształcenia.
Witelo napisał przynajmniej 8 dzieł, jednak tylko 2 dotrwały do naszych czasów. Jednym z nich był traktat Perspectiva (Optyka). Powstał we Włoszech w latach 1270-1273 i szybko został uznany za najpełniejsze kompendium wiedzy o optyce, stworzone na podstawie dzieł greckich i arabskich oraz własnych badań. O astronomii traktowały też dwa niezachowane dzieła – De partibus universii oraz Scientia motuum caelestium. Ciekawe są tezy Witelona. Wychodził on od popularnej ówcześnie teorii, że świat dzieli się na dwie sfery: podksiężycową – zniszczalną oraz nadksiężycową – wieczną i niezniszczalną. Obiema zaś sterować mają inne siły. Według śląskiego uczonego światło było najważniejszym zjawiskiem przenikającym je, widać tu szczególny sentyment dla optyki. Warte uwagi są też jego zainteresowania meteorologiczne. Nauka ta łączyła się wówczas z optyką, obejmowała także komety i meteoryty. W jej ramach Witelo zajmował się między innymi zjawiskiem powstawania tęczy.
Co się dzieje w kosmosie?
Niewiele młodszy od Witelona astronom Franko również pochodził ze Śląska. Najprawdopodobniej studia odbył w Paryżu. W 1284 roku został odnotowany w tym mieście jako magister sztuk wyzwolonych. Znany był jako autor dzieła Traktatus turketi, opisującego istotny przyrząd astronomiczny – torkwetum. Służył on do określania kąta gwiazd w stosunku do ekliptyki – linii po której wędruje w ciągu roku słońce. Składał się z 4 podstawowych części: płyt wskazującej horyzont, płyty oznaczającej równik oraz płaszczyzny z celownikiem na której oznaczano ekliptykę. Torkwetum wydaje się dziś prymitywnym przyrządem, jednak stanowił wielką pomoc dla średniowiecznych uczonych. O popularności traktatu mogą świadczyć liczne zachowane rękopisy oraz rozpowszechnienie samego torkwetum, z którego korzystali m.in. Bernard z Verdun oraz, jeszcze w XVI wieku, Mikołaj Kratzer.
Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!
Warto również wspomnieć o Mikołaju z Polski oraz Janie – archidiakonie głogowskim. Byli oni tak zwanymi jatromatematykami (gr. iatros – lekarz i mathematikos – naukowy, astronomiczny, astrologiczny) - trudnili się leczeniem ludzi przy pomocy astrologii. Poglądy astrologiczne, szczególnie popularne w nauce arabskiej, stały się popularne w Europie w XIII wieku. Wynikiem połączenia studiów astronomicznych z medycznymi były poglądy o powiązaniu zdrowia ludzkiego z różnymi zjawiskami zachodzącymi na niebie. Obecność przedstawicieli tej szkoły w Polsce świadczy o wysokim poziomie naszych elit naukowych.
Do końca XIII wieku w Polsce korzystano z kalendarzy i tablic sprowadzanych z zachodu. Jednak już w XIV wieku podejmowano próby układania własnych rejestrów. Ich autorami byli między innymi Konrad z Henrykowa oraz Jan z Polski. Dzieło Jana zyskało sporą popularność i do końca XV stulecia było chętnie rozpowszechniane i komentowane w Europie.
W XIV wieku pojawiły się nowe prądy w nauce. Paryski filozof Jan Burydan oraz jego uczeń, Mikołaj Oresme, kontestując pisma Arystotelesa zaczęli tworzyć zalążki nowej fizyki. Z czasem nieśmiało zaczęli się nawet podważać koncepcję nieruchomej Ziemi w centrum wszechświata. Z kolei środek ciężkości nauki przesuwał się na wschód. W pierwszej połowie XV w. czołową rolę w astronomii zajmowały nowe ośrodki - w Wiedniu, Norymberdze, Erfurcie i Krakowie.
To właśnie powstanie Uniwersytetu Krakowskiego dało Polsce znaczące miejsce w nauce europejskiej. Mimo, że w XIV wieku uczelnia działała bardzo krótko i skupiała się na kształceniu prawników, to i tak Kraków stał się stolicą polskiej nauki. W tym okresie zanotowano kilka nietypowych zjawisk astronomicznych. Jednak dopiero odnowienie uczelni w 1400 roku oraz ufundowanie, jako pierwszej w Europie, samodzielnej katedry matematyki i astronomii, pozwoliło na prawdziwie dynamiczne badania. Mimo że nauki przyrodnicze wykładane były głównie przy pomocy dzieł Arystotelesa, nowa uczelnia otworzyła się na wpływy komentarzy starożytnych traktatów stworzonych przez Jana Burydana, Mikołaja z Oresme oraz Alberta z Saksonii. Twierdzili oni, wbrew dotychczasowemu nauczaniu, że Ziemia nie musi znajdować się w spoczynku. Były to jednak na razie jedynie sugestie. Mikołaj z Oresme uważał za równie prawdopodobny obrót ziemi wokół własnej osi, jak i obrót sklepienia niebieskiego dookoła ziemi. Jan Burydan twierdził, ze Ziemia może poruszać się podobnie do innych planet. Stworzył również podwaliny „nowej fizyki”, zrównując zasady rządzące ciałami niebieskimi do tych sterującymi fizyką na Ziemi (wcześniej uważano że sfery „powyżej” księżyca rządzą się innymi prawami). Krakowscy uczeni w pierwszej połowie XV wieku tworzyli wiele komentarzy do dzieł Arystotelesa w duchu nowych prądów naukowych. Zaliczyć do nich należy między innymi Quaestiones super quattor libros „Meteororum” Piotra z Sienna.
Perła polskiej nauki
Do lat 30. XV wieku astronomia w Krakowie osiągnęła wysoki poziom. Uczelnia zawdzięczała to sporemu gronu uczonych, z których najważniejszymi byli Mikołaj z Oszkowic, Andrzej z Buku, Jan z Ludziska, Marcin z Ziębic, Sędziwoj z Czechla i Mikołaj z Grabostawu. Tworzyli oni liczne komentarze do dzieł zachodnich uczonych i traktatów antycznych oraz sprowadzali liczne rękopisy do Krakowa. Dzięki temu kolejne pokolenia mogły korzystać z aktualnego stanu wiedzy. Zajmowali się również pisaniem komputów oraz obserwacjami, co pozwalało na zwiększanie dokładności tablic, a w przyszłości - na nowe wnioski. O wzrastającej renomie krakowskiej uczelni świadczy fakt zwrócenia się do niej soboru bazylejskiego, zwołanego w 1431 roku, z propozycją opracowania reformy kalendarza.
W latach 40. XV wieku poziom astronomii na Uniwersytecie podupadł. Z marazmu starali się go z pewnymi sukcesami podnieść Wawrzyniec z Raciborza oraz jego uczeń, Piotr z Dzwonowa. Podtrzymanie przez nich zainteresowań tą nauką pozwoliło na prawdziwy rozkwit Akademii w drugiej połowie XV wieku.
Jednym z najważniejszych astronomów połowy XV wieku był Marcin Król. Urodził się on około 1422 roku w Żurawicy niedaleko Gniezna. Około 1440 roku rozpoczął studia na Akademii Krakowskiej. Po otrzymaniu stopnia magistra nauk wyzwolonych w 1445 roku przejął katedrę matematyki i astronomii. Rychło jednak udał się w podróż za granicę. Kontakty naukowe nawiązał w Pradze, Wiedniu oraz Bolonii, przebywał także na dworze Jana Hunyady’ego. Do Polski wrócił w 1450 roku, zmarł zaś w 1453. W krótkim życiu udało mu się wykształcić nową generację polskich astronomów oraz napisać wiele traktatów astronomicznych oraz matematycznych. Przeprowadził szeroką krytykę dokładności Tablic Alfonsyńskich oraz stworzył dzieła o zaćmieniach, geometrii, ułamkach. Wprowadził na Uniwersytet astrologię, która do tej pory występowała w Polsce jedynie na dworach władców. Mimo, że z naszej perspektywy wprowadzenie zabobonnej nauki można uznać za krok wstecz, wówczas był to spory postęp w krakowskiej dydaktyce. Zwieńczeniem jego starań o rozwój nauki w Krakowie było ufundowanie samodzielnej katedry astronomii. W ten sposób Kraków stał się najważniejszym środkowoeuropejskim ośrodkiem badań astronomicznych. Wedle planów katedra miała skupiać się na astrologii, co było uważane za zwieńczenie badań nad ciałami niebieskimi. Warto wspomnieć, że Marcin Król w czasie swoich podróży zdobył także stopień doktora medycyny i objął katedrę na wydziale lekarskim w Krakowie. Kontynuował więc tradycje jatromatematyczne. Miał nawet okazję udzielać medycznych porad Zbigniewowi Oleśnickiemu.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Kolejną ważną postacią astronomii krakowskiej był Marcin Bylica z Olkusza. Urodził się około 1433 roku. Na Uniwersytet Krakowski zapisał się w semestrze zimowym między 1452 a 1453 r. Po trzech latach został bakałarzem sztuk wyzwolonych, po kilku kolejnych osiągnął stopień magistra. Był uczniem Marcina Króla oraz Andrzeja Grzymały. Tak jak wielu poprzedników, po zdobyciu wykształcenia i krótkiej praktyce, ruszył do Włoch, gdzie pracował jako wykładowca. Odwiedził Padwę i Bolonię, gdzie oferowano mu pozycję profesora astronomii. Do 1464 r. przebywał w Rzymie. Podróż zaowocowała nowymi znajomościami. Bylica zetknął się bowiem z wybitnym matematykiem i astronomem, Janem Müllerem z Königsbergu, zwanym Regiomontanem. W Wiecznym Mieście Jan napisał głośne pismo Disputationes Inter Viennensem et cracoviensem super Cremonensis In „Planetarum theoricas” deliramenta. Było to dzieło o tyle ciekawe, że przedstawiało w formie dialogu dysputę przedstawicieli astronomii krakowskiej – właśnie w osobie Marcina Bylicy - i szkoły wiedeńskiej Regiomontana. W tym czasie Paweł II wydał zgodę na otworzenie uniwersytetu w Bratysławie. Bylica i Jan z Königsbergu otrzymali nominacje na katedry. Po inauguracji Akademii Istropolitańskiej obaj uczeni bawili często na dworach węgierskich w roli astrologów. Maciej Korwin zabierał Bylicę nawet na swoje wyprawy wojenne i sowicie wynagradzał go za usługi. Mimo, że na Uniwersytecie Krakowskim nie spędził wiele czasu, utrzymywał ze swoją rodzimą uczelnia ścisłe kontakty. Wysyłał polskim uczonym najnowsze dzieła oraz bezcenne przyrządy astronomiczne: arabskie astrolabium z 1054 roku, wykonany na jego specjalne zamówienie spiżowy globus nieba (jeden z największych i najpiękniejszych w średniowieczu), drugie astrolabium (również jedno z największych jakie kiedykolwiek powstały) oraz, co z naszej perspektywy może być bardzo miłym akcentem, torkwetum sporządzone na podstawie opisu Franka z Polski (jest ono obecnie jednym z dwóch zachowanych na świecie). Wielce prawdopodobne, że przy okazji pierwszych prezentacji tych instrumentów w Krakowie obecny był Mikołaj Kopernik. W testamencie Bylica przekazał cała swoją bibliotekę Uniwersytetowi Krakowskiemu. Dzięki temu uczonemu polscy astronomowie stali się rozchwytywani na dworach europejskich.
Przepowiednia o czarnym zakonniku
W ostatnim ćwierćwieczu XV wieku uczeni krakowscy nie zadowalali się już bierną recepcją nauki z zachodu.. Krakowska astronomia osiągnęła największy rozkwit, kiedy badania prowadzili Jan z Głogowa oraz Wojciech z Brudzewa. Pierwszy z nich, urodzony w 1445 r., rozpoczął studia w Krakowie w 1462 roku. Do 1468 roku zdobył stopień magistra na wydziale artium i przez kolejne czterdzieści lat pracował w Akademii jako wykładowca. Zmarł w 1507 roku. Wśród jego prac, które były drukowane nie tylko w Krakowie lecz także w Lipsku i Merseburgu, warto wspomnieć obszerne kompendium Suma astrologiczna, tłumaczące wiele zagadnień tej dziedziny, Tractatus de 48 imaginibus caelestibus zawierający opis gwiazdozbiorów i ich znaczenie dla astrologii, a także liczne komentarze do prac astronomicznych. O wielkim przywiązaniu do praktyki astronomicznej świadczą zapisy obserwacji: dziełko o zbliżeniu Jowisza i Saturna, które nastąpiło w 1504 roku, praca o komecie z 1472 roku oraz wzmianki o zaćmieniach słońca i księżyca. Ciekawa jest też jego przepowiednia, zawarta w astrologicznym prognostyku mówiąca o nowym, większym od husytów zagrożeniu dla chrześcijaństwa w postaci „czarnego zakonnika”. W XVI wieku praca ta zyskała wielki rozgłos, gdyż jako owego zakonnika upatrywano Marcina Lutra. Jego poglądy stanowiły też pewne przygotowanie dla przewrotu kopernikańskiego, na uwagę zasługuje wzmianka o tym, ze Słońce jest wyjątkową „planetą” i wpływa na ruchy innych ciał niebieskich.
Zobacz także:
- Mikołaj Kopernik pochodził... z Nysy?
- Historia polskiej astronomii ocalona z... brytyjskiego śmietnika
Uczniem Jana i równocześnie jego rówieśnikiem był Wojciech z Brudzewa. Stopień magistra otrzymał jednak dopiero w 1474. Niedługo potem zaczął wykładać w katedrze sztuk wyzwolonych. W czasie swoich zajęć przeprowadził wymianę obowiązujących podręczników. Teoretyki Planetarne, żyjącego jeszcze w XIII wieku Gerarda z Sabbionety, zastąpił swoim komentarzem do Teoretyk Jerzego Peuerbacha. Najprawdopodobniej z tego dzieła korzystał Kopernik, ucząc się astronomii w Krakowie. Mimo, że Wojciech nie wykładał astronomii i matematyki w czasie studiów Kopernika w Akademii, jest niemalże pewne, że udzielał mu indywidualnych lekcji lub konsultacji. Stwierdzenie w jednym z dzieł Wojciecha, że Słońce jest źródłem światła dla wszystkich planet ciąży mocno w kierunku teorii heliocentrycznej. Poza wyżej wspomnianym, bardzo popularnym komentarzem do podręcznika Jerzego Peuerbacha, Wojciech z Brudzewa zredagował też tablice astronomiczne dla południka krakowskiego.
W tym czasie w stolicy Królestwa Polskiego zagościł już humanizm. Z uczniem Wojciecha – słynnym Konradem Celtisem, przyjaźnili się Kallimach oraz Wawrzyniec Korwin. Celtis w czasie swoich podróży po Europie sławił Akademię Krakowską. Polska była znanym i cenionym miejscem kultury i nauki, nie tylko w Europie Środkowej. Eneasz Sylwiusz Piccolomini, humanistyczny poeta, później wybrany na papieża (Pius II), sławił poziom nauki sztuk wyzwolonych w Krakowie: Szczególnym miastem, w którym wspaniale rozwija się szkoła nauk wyzwolonych, jest w Królestwie Kraków.
Warto zakończyć artykuł opisem Krakowa z końca XV wieku, zamieszczonym w Kronice świata Hartmanna Schedla: Kraków jest więc sławnym miastem Sarmacji, którą zwą Polską […]. W pobliżu tej świątyni [Św. Anny] znajduje się olbrzymia szkoła zaludniona i znana z wielu znakomitych i bardzo uczonych mężów, gdzie wykłada się wiele nauk wyzwolonych, jak nauka wymowy, poezji, filozofii i filozofii przyrody. Na najwyższym poziomie stoi tam jednak studium astronomiczne. Pod tym względem (jak wiem z relacji wielu osób) w całych Niemczech nie ma szkoły sławniejszej.
Bibliografia:
- Baczkowski Krzysztof, Dzieje Polski późnośredniowiecznej (1370-1506), Warszawa 2003.
- Michałowski Roman, Historia powszechna. Średniowiecze, Warszawa 2009
- Historia astronomii w Polsce, red. Eugeniusz Rybka, Wrocław 1975
- Wyrozumski Jerzy, Dzieje Polski piastowskiej (VIII w. – 1370), Warszawa 2003
Redakcja: Antoni Olbrychski