O jeden (szkocki) most za daleko – bitwa pod Stirling Bridge
Bitwa pod Stirling Bridge – zobacz też: Hastings 1066 – bitwa, która ukształtowała średniowieczną Anglię
Śmierć króla Szkocji Aleksandra III w 1286 roku przerwała okres pokoju oraz stworzyła problem następstwa tronu. Jej efektem były walki o koronę, do której włączył się ambitny władca Anglii Edward I. Mianował on na to stanowisko Jana Balliola – postać o słabej osobowości, która stała się w jego rękach marionetką. Działania takie były jawnym świadectwem pogardy i w krótkim czasie wpłynęły na stanowisko ludności szkockiej wobec nadużyć Anglii.
W kraju funkcjonowała znaczna grupa arystokratów, która nie złożyła przysięgi wierności Edwardowi I. Na tej podstawie narodziła się otwarta wrogość do Anglii, co potwierdził zwołany parlament szkocki. Jego decyzją była zmiana polityki wobec Edwarda, pozbawienie urzędów osób pochodzenia angielskiego, a także konfiskata ich ziem. Stosunki, jakie panowały wśród społeczeństwa zmusiły Jana I do zmiany swego postępowania. Pod naciskiem otoczenia zademonstrował on sprzeciw wobec Edwarda I zignorowaniem wezwania do wsparcia Anglii w kampanii przeciw Francji, zaś 22 października 1294 roku wypowiedział mu posłuszeństwo. Doprowadziło to do mobilizacji sił Edwarda I w Newcastle w marcu 1296 roku. Największym problemem Szkotów w obliczu zagrożenia był brak jedności. Na wezwanie Jana Balliola do mobilizacji nie odpowiedziała część przywódców klanów nieprzychylnych władcy. Interesy rodów uniemożliwiły zjednoczenie sił, a incydent na granicy angielsko-szkockiej dał Edwardowi I impuls do ataku. Angielski władca w 1296 roku rozpoczął krwawą kampanię. Jej głównymi wydarzeniami była rzeź Berwick, (które po zdobyciu padło ofiarą trzech dni gwałtów i rabunków, w wyniku czego zginąć miało około 6000 osób) oraz bitwa pod Dunbar, gdzie podzielone szkockie dowództwo wpadło w zasadzkę sił Warrena Surreya. Walka zakończyła się druzgocącą klęską Szkotów, a do niewoli wziętych zostało ich 130 najważniejszych rycerzy. Wśród pojmanych znajdował się Andrew de Moray – jeden z późniejszych przywódców powstania. W wyniku kampanii Szkocja przestała być niezależnym królestwem, co szczególnie pokazała upokarzająca ceremonia pozbawienia władzy króla Szkocji. Dodatkowym ciosem było wywiezienie przez Anglików tzw. „kamienia przeznaczenia”, na którym tradycyjnie koronowani byli królowie Szkocji. Ostatnim krokiem do ujarzmienia Szkotów było wymuszenie przysięgi w Berwick przez całą szlachtę i każdego posiadacza ziemi. Podpisany został akt wierności (The Ragman Roll – Szmatławy rejestr), w którym znalazło się blisko 200 nazwisk. Po tych wydarzeniach Edwarda I zaczęto tytułować Hammer of the Scots (Młot na Szkotów). Wszystko mogło dawać pozór rozwiązania problemu Szkocji. Edward pozostawił na podbitych ziemiach swoich zastępców, mianując wicekrólem Earla Surreya (dowódcę spod Dunbar), a skarbnikiem Hugha Cressinghama, po czym sam wrócił do Anglii.
Niepokorni Szkoci
Mimo interwencji angielskiego władcy kampania 1296 roku nie spacyfikowała Szkotów. Dała powody kolejnym falom niezadowolenia i stanowiła podwaliny pod pierwsze powstanie szkockie. Brak przywilejów dla arystokracji, powoływanie Anglików na urzędy oraz nieuszanowanie szkockiego Kościoła poprzez narzucanie angielskich wysłanników stało się zarzewiem kolejnego konfliktu. Na terenie całego kraju zaczęły powstawać grupki napadające na Anglików. Najbardziej znani przedstawiciele tych grup to Andrew de Moray oraz William Wallace. Andrew de Moray był młodym szlachcicem, który uciekł z angielskiej niewoli. Stanął on na czele mieszkańców Highlandu przeciw angielskim garnizonom, spychając okupantów do potężniejszych twierdz. William Wallace jest postacią bardziej tajemniczą. Z powodu braku źródeł trudno jest stwierdzić coś pewnego na temat jego pochodzenia. Jedna z legend przekazuje, że jego opór był zemstą za zamordowanie żony/kochanki Marion Braidfute. Kolejne ataki na Anglików zaskarbić mu miały szerokie poparcie ludności Lowlandu.
Problem wystąpień w Szkocji był początkowo bagatelizowany przez angielską stronę. Nie dostrzegano zasięgu i rozmiarów szerzących się ataków. Początkowo król Edward I chciał rozwiązać problem poprzez porozumienie z kilkoma więzionymi szkockimi rycerzami. Za obietnicę wolności mieli oni zdławić tworzące się ogniska buntu. Angielskie oddziały zmusiły do kapitulacji pod Irvine szlachtę szkocką. Baronowie nie wierząc we własne siły odstąpili od walki za gwarancje życia i posiadania. Mimo kapitulacji walki nie ustały. Do oddziałów Wallace'a napływał strumień ludzi pozbawionych przywództwa, chcących kontynuować walkę. Powstańcy zasileni napływem nowych sił rozpoczęli walkę jawną, mordując po drodze napotkanych Anglików lub przychylnych im Szkotów. Działania te musiały przyciągnąć uwagę Anglików. Edward I po początkowym lekceważeniu sytuacji, wynikającym z braku wiedzy o skali wystąpień, rozkazał mobilizację oddziałów wojska z północnych hrabstw. W czasie marszu na Dandee powstańcy otrzymali wiadomość o zmierzających w głąb Szkocji oddziałach angielskich. W obliczu zagrożenia siły Wallace'a oraz Murray'a połączyły się w Perth, by wspólnie stawić czoła angielskim siłom.
Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Wyprawy krzyżowe. Zderzenie dwóch światów”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Przygotowania do bitwy
Pierwsze pod Stirling dotarły oddziały szkockie. Pewnym było, że angielskie oddziały muszą przemaszerować przez wąski przesmyk dzielący kraj na północną i południową część. Dobór pola bitwy był świetną decyzją strony szkockiej. Przygotowane na wzgórzach Ochil Hills oddziały Szkotów wykorzystywały zarówno przewagę wynikającą z pozycji na wzniesieniu, dobry punkt obserwacyjny, jak i blokadę przeprawy przez rzekę Forth. Ponadto lokalizacja dawała możliwość odwrotu w razie niepowodzenia. Drewniany most na ośmiu filarach umiejscowiony był w takim punkcie, że przekraczające je jednostki miały za sobą rzekę o kształcie meandra otaczającą z trzech stron. Szeroki na dwóch konnych most dodatkowo spowalniał przeprawę, a podmokłe tereny po obu stronach grobli praktycznie uniemożliwiały zastosowanie szarży przez rycerstwo angielskie. Szkocka armia składała się głównie z pieszych żołnierzy niskiego stanu. Mieli oni stawić czoła między innymi angielskiemu rycerstwu, którego odpowiednika sami nie posiadali.
By umożliwić swym żołnierzom podjęcie walki z konnymi przeciwnikami, Wallace wyposażył powstańców w długie na cztery metry włócznie. Jednym ze znaczących problemów Szkotów był brak doświadczenia wojskowego. Od czasu bitwy pod Largs w 1263 roku Szkocja znajdowała się w okresie pokojowych rządów Aleksandra III. Z tego powodu dowódcy mieli niewielkie doświadczenie bitewne. Może tego dowodzić przykład bitwy pod Dunbar, gdzie źle odczytane ruchy wojsk angielskich doprowadziły do katastrofy armii szkockiej oraz spotkania pod Irving, gdzie Szkoci poddali się bez walki, nie wierząc w swe siły. Armia Wallace'a i Murraya złożona była głównie z ochotników z wszystkich krain, głównie lekkozbrojnych i słabo wyszkolonych. Ich liczebność szacuje się na około 16 000 ludzi, w tym 180 lekkozbrojnych kawalerzystów. Szkoci byli całkowicie pozbawieni rycerstwa, które albo znajdowało się w niewoli, albo brało udział w wyprawie Edwarda do Flandrii. Uzbrojeniem ochronnym były wełniane kaftany lub zwoje starej tkaniny, których celem było osłabianie ciosów przeciwnika. Posiadali oni jednak znaczną przewagę jaką była możliwość narzucenia przeciwnikowi pola walki oraz wysokie morale związane z celem walki. Armia pod dowództwem Surreya i Cressinghama pośpiesznie zebrana z północnych terenów Anglii, miała być złożona z 300 ciężkozbrojnych rycerzy oraz 10 000 piechurów, wspieranych dodatkowo przez około 300 walijskich łuczników. Liczby te niekoniecznie mogą oddawać prawdziwy skład wojsk angielskich. Wydaje się dziwnym, by Surrey miał pod dowództwem więcej piechoty niż Edward I we Flandrii. Łatwość kampanii 1296 roku musiała mieć budujący wpływ na morale Anglików i ich stosunek do przeciwnika. Zmobilizowani przez Warrena żołnierze pochodzili z północnej Anglii. Ich głównym zadaniem była obrona pogranicza i rodzinnych miejscowości, ale niechętnie przyjmowali wyprawy na Szkocję. Mogło to być efektem sąsiedztwa ze Szkotami, co czyniło ich celem ewentualnego odwetu. Oddział walijskich łuczników ukazuje zwiększone zainteresowanie Edwarda I tymi formacjami. Spotkane w czasie walk w Walii oddziały uzbrojonych w długie łuki żołnierzy zostały później na szerszą skalę wykorzystane na potrzeby Anglii.
Głównodowodzącym wojskami angielskimi był pogromca Szkotów spod Dunbar, John Warenne, earl Surrey. Znane są pogląd mówiące, że zwycięstwo to było rezultatem niedorzecznego wyczynu Szkotów, a nie wynikiem pokazu wybitnych umiejętności Surreya. Był to dowódca stary, doświadczony licznymi walkami. Z racji pełnionej przez siebie funkcji wicekróla musiał być osobą poważaną przez Edwarda I. Działania pod Stirling wskazują, że był to dowódca pozbawiony stanowczości oraz unikający podejmowania inicjatywy. Prawdopodobnie źródłem jego sukcesu była lojalność wobec władcy i wieloletnia służba. Przednią strażą angielskich wojsk dowodził Hugh Cressingham, nie posiadający w zasadzie wiedzy militarnej, niepopularny wśród żołnierzy królewski skarbnik. Mianowany przez Edwarda I urzędnik pochodził z nieprawego łoża. Tak jak wśród wojska, budził on niechęć wśród poddanych, czego przyczyną mógł być jego charakter oraz pełniona funkcja. Kronikarz Walter z Guisborough przedstawił go jako nierzetelnego, oślizgłego, wyniosłego, aroganckiego i skąpego człowieka.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Nie przeszkadzaj swojemu wrogowi, gdy popełnia błędy
Próba mediacji podjęta przez grupkę szkockich rycerzy, którym przewodniczył Jakub Steward, kilka dni przed dotarciem pod Stirling, nie przyniosła efektu. Starcie pomiędzy powstańcami a Anglikami stało się nieuniknione. Angielskie dowództwo stanęło przed poważnym problemem, w jaki sposób przerzucić siły przez rzekę Forth i rozgromić Szkotów. Wieczorem 10 września Surrey nakazał swym czołowym oddziałom dokonania ryzykownego manewru - przekroczenia mostu o poranku następnego dnia. Żołnierze angielscy zgodnie z rozkazami Surreya zaczęli przekraczać rzekę nad ranem 11 września 1297 roku. W wyniku braku rozkazów zdecydowano jednak o wycofaniu się na południowy brzeg. Przyczyną tego był sen Surreya w swym namiocie. Po przebudzeniu nie wznowił on przeprawy przez rzekę, lecz zorganizował pasowanie na rycerzy młodych szlachciców.
Gdy ceremonia ta się zakończyła, ponownie skierowano oddziały na drugą stronę mostu, lecz i ta operacja nie została ukończona. Nadejście szkockich jeźdźców, mających rozbić jedność armii powstańczej i sprowadzić część ich wojska przerwało ten proces. W wyniku tego wydarzenia Surrey wysłał do obozu szkockiego dominikańskich zakonników, którzy mieli zaoferować Wallace’owi poddanie się. Odpowiedź Wallace'a miała brzmieć tak: Wracajcie do swych panów i powiedzcie im, że nie przybyliśmy tu w pokojowych zamiarach, ale walczyć, by pomścić nasze krzywdy i uczynić nasz kraj wolnym. Pozwólcie im pójść tam, gdzie zechcą, a znajdą nas gotowych by stawić im czoła (J. Wojtczak, Bannockburn 1314). Gdy i ta metoda zawiodła, rozpoczęła się trzecia próba przerzutu żołnierzy przez rzekę Forth. Propozycja Richarda Lundiego, dająca możliwość przeprawy części wojska przez jeden z pobliskich brodów, z niejasnych przyczyn została odrzucona. Możliwe, że oddalony o niecałe 2 km bród był w tym okresie niedostępny z powodu poziomu rzeki, a drugi z brodów był oddalony od pola bitwy aż o 10 km. Decyzja ta mogła to też być efektem ingerencji Hugh Cressinghama, który odnosząc się do Szkotów z pogardą pragnął możliwie szybko zakończyć walki. Miał on wypowiedzieć takie słowa: Nie ma pożytku, mój Panie, w dalszym przedłużaniu tej sprawy i w bezsensownym marnotrawieniu zasobów naszego króla. Idźmy na przód i wykonajmy swój obowiązek tak jak jesteśmy zobowiązani zrobić. (T. Kapitaniak, Bannockburn 1314)
Decyzja ta zapoczątkowała pasmo błędów, które doprowadzić miały do katastrofy. Dowództwo nad czołowymi oddziałami przejął Cressingham. Jego siły zgodnie z planem miały przekroczyć most, zająć dogodne pozycje na grobli i osłaniać dalszy przerzut pozostałych jednostek.
Atak Szkotów
Szkoci mając dogodne pozycje czekali jedynie na sygnał do ataku, który nadszedł, gdy Anglicy przerzucili około połowę swoich sił. Dzięki ukształtowaniu terenu powstańcy z wielkim impetem uderzyli na zdezorganizowanego przeciwnika. Szkockie oddziały podzieliły się między Wallace'a i de Moraya – ten pierwszy uderzył na czołowe siły Anglików, wiążąc je w walce, natomiast siły de Moraya okrążyły i zaatakowały lewe skrzydło. Kluczowym było odcięcie sił angielskich od mostu – dzięki temu siły Anglików zostały podzielone, z czego jedna część została odcięta i otoczona, a druga nie miała możliwości wpływu na bieg bitwy. Chaos jaki spowodowały te działania miał doprowadzić do tragicznych w skutkach wydarzeń dla angielskich żołnierzy. Napór dwóch armii miał spychać żołnierzy w nurt rzeki Forth, co dla opancerzonych Anglików oznaczało niechybną śmierć. Szkoccy włócznicy napierając na rycerzy spychali ich na angielskie oddziały, co dezorganizowało ich szeregi. Podmokły teren uniemożliwiał wyrwanie się z tej sytuacji, a rycerzy grzęznących w błocie czekała śmierć z rąk włóczników. Jedynym znakiem ograniczonego oporu była szarża straży Marmaduke'a de Thwenga, która rozbiła lżejszą jazdę szkocką, a później przebiła przez szkockie oddziały i wróciła na angielski brzeg.
Odciętych Anglików Szkoci zaczęli rozbijać na mniejsze grupy oporu, aż doprowadziły do ich likwidacji. Walijscy łucznicy w chaosie desperackiej walki nie byli w stanie podjąć skutecznej walki – efektem tego było ich szybkie pokonanie przez Szkotów. Zgodnie z przestrogami Richarda Lundiego rzeka w kształcie podkowy, otaczająca z trzech stron Anglików stała się zabójcza. Brak możliwości odwrotu przerodził się w rzeź, wielu z żołnierzy miało próbować przekroczyć rzekę wpław. Dowodzący strażą przednią Cressingham został zwalony z konia i zakłuty włóczniami. Po próbach podjęcia walki resztki oddziałów angielskich została otoczona i wycięta w pień. Istnieją różne wersje dotyczące losu mostu na rzece Forth – miałby on zostać zniszczony przez Szkotów, załamać się pod ciężarem napierających wojsk, bądź podpalony przez przerażonych ludzi Surreya w celu uniemożliwienia Szkotom przeprawy. Szacuje się, że padło tego dnia prawie 100 rycerzy angielskich i 5000 piechurów oraz oddział walijskich łuczników. Seria błędów, zmarnowanych okazji i nieracjonalnych decyzji doprowadziła do zagłady połowy armii Surreya. To on wyznaczył ludzi do obrony zamku w Stirling z nakazem stawiania oporu do czasu nadejścia odsieczy, po czym wraz z pozostałościami swej armii ruszył w kierunku Berwick. Odwrót Anglików wykorzystała grupa Szkotów, która wcześniej próbowała zawiązać umowę z Surreyem. Uderzyli oni na wycofujące się tabory, zgarniając bogate łupy. Straty wśród Szkotów nie są dokładnie znane – pewne jest, że istniała znaczna różnica pomiędzy stratami angielskimi a szkockimi. Największą stratą Szkotów była zapewnie śmierć Artura de Moraya, który w wyniku poniesionych ran miał umrzeć kilka miesięcy po bitwie.
Ocena znaczenia bitwy pod Stirling jest problematyczna. Było to niewątpliwie wielkie osiągnięcie szkockich powstańców, lecz stanowić miało jedno z szeregu starć, które umożliwiły odzyskanie niepodległości przez Szkocję. Największym znaczeniem zwycięstwa pod Stirling był aspekt moralny. Starcie to przełamało pasmo klęsk, ciągnących się od bitwy pod Dunbar i pokazało, że Anglików da się pokonać. Skutki polityczne walki, mimo sukcesu, nie wypadły na korzyść Szkotów. Zapoczątkowały kolejną wyprawę Edwarda I na tereny Szkocji, a bitwa pod Falkirk zakończyła się niepowodzeniem sił Wallece'a. Jest to dowód na to, że sukces militarny bez jedności wśród powstańców nie może zagwarantować sukcesu. Powstańcze walki trwały jeszcze wiele lat za panowania Edwarda II i jego syna. Niepodległość Szkoci wywalczyli dopiero wiele lat później pod dowództwem Roberta Bruce'a.
Bibliografia:
- Armstrong Peter, Stirling Bridge & Falkirk 1297-1298, Osprey Publishing, Oxford 2003.
- Fisher Andrew, William Wallace: Waleczne serce Szkocji, Replika, Zakrzew 2011.
- Kapitaniak Tomasz, Bannockburn 1314, wydawnictwo Ibidem, Łódź 2002.
- Oman Charles, Sztuka wojenna w średniowieczu, t. II, Napoleon V, Oświęcim 2013.
- Wojtczak Jarosław, Bannockburn 1314, Bellona, Warszawa 2003.
Redakcja: Antoni Olbrychski