Maria Nurowska – „Anders” – recenzja i ocena
Najwyższej wagi jest osobowość gen. Andersa, który posiadł pełne zaufanie tak Polaków, jak i Sowietów. Nikt inny nie podołałby temu wszystkiemu. Jest całkowicie lojalny, pozbawiony jakichkolwiek osobistych ambicji, pełen energii i werwy. Powoduje nim wyłącznie dobro Polski.
Tak o Naczelnym Wodzu Polskich Sił Zbrojnych w latach 1944-1945, pisał gen. Zygmunt Szyszko-Bohusz. Osoba generała i jego wojenne czyny po dziś dzień rozbudzają wyobraźnię. Kiedy mówimy i piszemy o jego postaci, nierozłącznie kojarzy się nam ona z eksodusem Polaków z „nieludzkiej ziemi” oraz z walkami o Monte Cassino w maju 1944 roku. Wokół jego osoby przez lata narosło wiele legend, mitów i półprawd.
Z postacią Andersa zmierzyła się powieściopisarka Maria Nurowska. Już na wstępie informuje ona czytelnika, że nie jest to biografia, lecz „opowieść, która opiera się na faktach i relacjach świadków. Jednakże tam, gdzie dokumenty i świadectwa przedstawiają różne wersje wydarzeń lub milczą, prawdę historyczną uzupełnia pisarska wyobraźnia”. Choć autorka stara się przedstawić całe życie generała, w gruncie rzeczy skupia się na kilku epizodach.
Szczególnie dużo miejsca zajmuję wątek romansowy, który wiąże się z „starą” panią generałową czyli Ireną Marią oraz „młodą” generałową Ireną Renatą. Opis burzliwego romansu oraz jego konsekwencji dla życia rodzinnego Andersa ciągnie się przez większą część książki. Jest to fakt z życia dowódcy II Korpusu zaiste ciekawy, ale czy wart tego, aby poświęcać mu aż tyle miejsca? Wydaje się, że nie. Tym bardziej że w książce brakuje głębszych refleksji i wykorzystania „wyobraźni pisarskiej” w charakterystyce przełomowych momentów życia Andersa. Do takich należą przecież organizacja Armii Polskiej w ZSRR, dowodzenie w bitwie pod Monte Cassino czy też jego skomplikowane wybory powojenne. Wymienione przeze mnie wątki są potraktowane raczej szczątkowo. Tam, gdzie powinien przemawiać główny bohater książki, pojawiają się relacje jego żołnierzy, rodziny czy najwierniejszych przyjaciół.
Choć praca stara się trzymać ujęcia chronologicznego, zbyt często na kartach książki następuje cofnięcie się do wcześniejszych wydarzeń lub wybieganie w przyszłość. W moim odczuciu, takie zabiegi autorki, powodują przede wszystkim chaos. Zamiast uprzyjemniać, utrudniają lekturę. Zbyt często również Nurkowska, zamiast skupić się przede wszystkim na postaci Władysława Andersa, opisuje losy jego rodziny. Choć dzieje najbliższych generała są pełne dramatycznych wydarzeń, to powodują rozmycie się głównej historii jaką jest los tytułowego bohatera.
„Anders” nie jest oczywiście pozycją pozbawioną zalet. Powieść, pomimo zarysowanych mankamentów czyta się bardzo dobrze. Poruszane przez autorkę zagadnienia są na tyle ciekawe, że po lekturze, czytelnik ma ochotę zapoznać się szerzej z losami generała. Książka pobudza zatem głód wiedzy, który możemy próbować samodzielnie zaspokoić. Na zachętę otrzymujemy zamieszczony na końcu książki wykaz książek, z których korzystała autorka. Na pochwałę zasługuje również umieszczenie skanów wielu ciekawych dokumentów oraz listów, ilustrujących powikłane losy bohatera.
„Anders” Marii Nurkowskiej to pozycja skierowana do osób, które chcą poznać życie „generała polskich nadziei” bez konieczności sięgania po prace naukowe. Historycy mogą przeczytać recenzowaną książkę jako pewnego rodzaju ciekawostkę oraz inne (może bardziej „ludzkie”?) spojrzenie na postać generała. Jako publikacja popularyztorska „Anders” sprawdzi się nieźle, ale bardziej zaawansowani czytelnicy powinni raczej poszukać innej lektury.