Krzysztof Masłoń – „Od glorii do infamii. Sylwetki dwudziestowiecznych pisarzy” – recenzja i ocena
W tomie Od glorii do infamii znalazło się 31 szkiców na temat polskich pisarzy dwudziestego wieku, tych powszechnie znanych, jak również tych nieco zapomnianych. Autor dość regularnie w ostatnich latach publikował je na łamach pism: „Uważam Rze Historia”, oraz „Historia do Rzeczy”. Nie są to zatem pogłębione analizy, jak to bywa w przypadku tekstów prasowych, ale raczej szkice koncentrujące się na wybranych aspektach twórczości danego pisarza. Jak podkreślił autor, sylwetki pisarzy zamieszczonych w tomie: łączy naprawdę jedno- miejsce w historii właśnie. Byli w niej zanurzeni, jednych z nich wzniosła na piedestał, innych zepchnęła na dno. W każdym razie wpisali się w nią trwale. Czy na zawsze? Nie przesadzajmy, niemniej w żadnym szanującym się opracowaniu literatury polskiej dwudziestego stulecia nie może ich zabraknąć.
Autor rzecz jasna nie aspiruje do tworzenia subiektywnego kompendium najważniejszych polskich pisarzy, gdyż jak podkreśla w tomie nie znalazły się sylwetki wielu twórców istotnych dla polskiej dwudziestowiecznej literatury. Książka Od glorii do infamii ma jednak kilka istotnych walorów pozwalających uznać ją za wartościowe dzieło. W pierwszej kolejności należy wskazać na ogromną wiedzę autora, który oprócz znanych dość powszechnie faktów ubarwia swoją opowieść smakowitymi anegdotami. Po drugie, autor nic sobie nie robi z kanonów poprawności politycznej, pisze w sposób zdecydowany i nie waha się wydawać jednoznacznych, lecz dobrze uargumentowanych sądów. Nie jest to niestety zjawisko zbyt częste wśród współczesnych krytyków literackich. Po trzecie wreszcie – i chyba najważniejsze – Masłoń kreśli sylwetki pisarzy uwzględniając nie tylko ich twórczość, ale również postawę życiową. Jest to tym bardziej istotne, iż dwudziesty wiek stawiał przed Polakami niezwykle istotne wyzwania i dylematy.
Nie sposób w tym miejscu szczegółowo analizować podejście autora do każdego z pisarzy, którym poświęcił swoje szkice. Z natury rzeczy Masłoń, jak każdy krytyk literacki, ma swoich faworytów i tych twórców, których nie darzy atencją i ocenia niezwykle surowo. Do zaprezentowania podejścia autora posłużę się kilkoma instruktywnymi przykładami.
Józefa Mackiewicza autor przedstawia przez pryzmat Kontry, jednego z jego najciekawszych dzieł. To książka przepełniona historią, pokazująca pełną perfidii postawę aliantów wobec Kozaków, którzy zostali oddani przez zwycięskie mocarstwa na pastwę Stalina – pomimo iż dokładnie wiedziano jaki los ich czeka. Wokół tej książki Masłoń osnuwa sylwetkę młodszego z braci Mackiewiczów, podkreślając wyraźnie jego bezkompromisowość i antykomunizm – postawę, która w owym czasie nie przysparzała popularności autorowi Drogi donikąd.
Równie ciekawie Masłoń prezentuję sylwetkę Stanisława Cata-Mackiewicza. W jego przypadku szczególnie istotne znaczenie ma przedstawienie prezentowanej przez niego postawy życiowej. Jak trafnie zauważył Masłoń, Stanisław Mackiewicz:
Był kobieciarzem, żarłokiem, pieniaczem i pojedynkowiczem, ale przede wszystkim niesłychanie płodnym i pracowitym dziennikarzem, a ściślej mówiąc- publicystą politycznym. I to jego pisarstwo zamykające się przede wszystkim nie w książkach – pisarzem stał się w gruncie rzeczy dopiero w emigracyjnym Londynie – lecz w tysiącach tekstów pisanych „do gazety”, było jeszcze może bardziej kolorowe niż on sam.
Zupełnie inaczej prezentuję się sylwetka Gustawa Herlinga–Grudzińskiego- pisarza wysokich wymagań, poważnego i w taki też sposób traktującego literaturę. Masłoń kreśli jego sylwetkę, w oparciu o dwa najważniejsze dzieła: Inny Świat i Dziennik pisany nocą. Zwraca uwagę na najważniejsze cechy jego twórczości: dojrzałość, nonkonformizm oraz pasję społeczną. Co charakterystyczne, w spojrzeniu na Herlinga nie pomija kwestii drażliwych dla autora Innego Świata, związanych z jego żydowskim pochodzeniem, które Grudziński ukrywał.
Najciekawsze w tomie są jednak szkice poświęcone pisarzom zaangażowanym w komunizm, m.in. Czesławowi Miłoszowi, Adamowi Ważykowi, Jerzemu Andrzejewskiemu i Jerzemu Putramentowi. Masłoń celnie punktuję ich hipokryzję oraz zakłamanie, szczególnie wyraźne w przypadku Ważyka i Andrzejewskiego. Ten pierwszy swoją służalczość wobec komunistycznej władzy tłumaczył – jak podkreślał Masłoń – faktem, że w owym okresie zwariował! [sic]. Równie absurdalnie, tłumaczył się ze swojego zaangażowania po stronie czerwonego okupanta Jerzy Andrzejewski, autor Popiołu i diamentu, jednej z najbardziej zakłamanych książek w historii polskiej literatury. Najtrafniej jego postawę obrazuje cytat ze Stefana Staszewskiego- komunistycznego aparatczyka, a potem dysydenta, który oceniając Andrzejewskiego powiedział Teresie Torańskiej:
Taki – powiem brutalnie – intelektualista, humanista i katolik, to co nie wiedział, co robi? Przez nikogo nie zmuszany, nie przynaglany przyszedł do nas dobrowolnie, wstąpił do partii i nie dlatego, że ktoś go do tego nakłaniał, tylko dlatego, że akceptował racje tej partii, jej program. Mało tego, że wstąpił. On chciał tej partii odgrywać aktywną rolę, chciał racje tej partii wyłożyć i przekonać innych, że ta partia ma słuszność. Nie wiem jak pani odczytuje po latach jego „Popiół i diament”, ale jest powieścią, która za przeproszeniem – miała między innymi przekonać naród do tego reżimu i powiedzieć, że strzelano z obydwu stron
Tego typu znamiennych cytatów w sylwetkach kreślonych piórem Masłonia jest znacznie więcej i niewątpliwie uatrakcyjniają one lekturę jego książki.
Książka Krzysztofa Masłonia stanowi nie tyle spojrzenie na twórczość pisarza, ale raczej na jego społeczną rolę. Z tego też względu akcenty jego analizy rozkładają się po równo między określeniem wartości artystycznej dzieł danego twórcy, a jego postawą wobec „wieku totalitaryzmów”, ze szczególnym uwzględnieniem komunizmu. Przeczytałem ją z uwagą, jest to niezwykle wciągająca lektura. Jedyne zastrzeżenie jakie nasuwa mi się wobec książki Masłonia to brak próby całościowej analizy i próby spojrzenia na polskich pisarzy, jako pewną całość. Idealnym rozwiązaniem byłoby umieszczenie tego typu analizy na końcu książki w postaci podsumowania rozważań poczynionych w poprzedzających je szkicach.
Mam nadzieję, że autor nie poprzestanie na tym i przygotuje kolejny tom publikacji zawierający sylwetki pisarzy, których jeszcze nam nie przedstawił: Witolda Gombrowicza, Aleksandra Wata, Wisławy Szymborskiej, Marka Nowakowskiego, a przede wszystkim Zbigniewa Herberta – w moim przekonaniu, najciekawszego z nich.