Emin Pasza – opolski Żyd i afrykański gubernator
Europejska opinia publiczna pamiętała bohaterską śmierć generała Gordona podczas oblężenia Chartumu przez wojska Mahdiego w 1885 r. Kosztowała ona brytyjskiego premiera Wiliama Gladstone'a utratę stanowiska. Kiedy na Stary Kontynent zaczęły docierać wieści o guberantorze Eminie Paszy, który wciąż stawiał opór islamskim buntownikom, zaczęto domagać się dla niego efektywnej pomocy. Z drugiej jednak strony żadne państwo nie poczuwało się do wysłania wsparcia. Spowodowane to było nietuzinkowym życiorysem Emina.
Emin Pasza: błyskotliwa kariera
Urodził się jako Izaak Edward Schnitzer w rodzinie żydowskiego kupca w Opolu w 1840 r. W dzieciństwie przeszedł na protestantyzm, a jako młody człowiek odbył studia medyczne na uczelniach we Wrocławiu, Berlinie i Królewcu. Następnie rozpoczął pracę lekarza wojskowego w armii tureckiej. Podczas pobytu w Imperium Osmańskim stał się wyznawcą islamu, a po kilku latach został gubernatorem Albanii. Zachował się opis jego religijności:
Co piątek chodził do meczetu, gdzie odmawiał nakazane modlitwy – i we wszystkich takich i podobnych okazjach przejawiał pedantyczną skrupulatność, a także wielką staranność w ubiorze.
Mimo tego Emin pisał w liście do swojej siostry:
Nie obawiaj się. Zmieniłem tylko nazwisko; nie zostałem Turkiem.
W 1875 r. trafił na Czarny Ląd. Przebywał w Egipcie i Sudanie, krajach, które teoretycznie uznawały zwierzchność tureckiego sułtana, ale w praktyce pozostawały pod kontrolą Wielkiej Brytanii. Trzy lata później wspomniany już generał Gordon powierzył mu stanowisko gubernatora Ekwatorii, krainy położonej na terenie dzisiejszego Sudanu Południowego i Ugandy.
Emin okazał się bardzo sprawnym administratorem. Wspierał lokalny handel kości słoniowej, kawy i bawełny na tyle skutecznie, że prowincja zaczęła przynosić zyski. Ponadto interesował się bardzo botaniką i ornitologią. Utrzymywał kontakty z wieloma europejskimi muzeami, którym przesyłał afrykańskie zwierzęta i rośliny wraz ze swoimi wnikliwymi obserwacjami. Ponadto zajmował się geografią i etnografią plemion zamieszkałych Ekwatorię. Warto jeszcze dodać, że gubernator znał kilka języków europejskich oraz orientalnych. Z dzisiejszej perspektywy ciekawym jest fakt, że Emin opowiadał się za imigracją Chińczyków do Afryki.
Zryw mahdystów
Sytuacja polityczna Sudanu w latach 70. XIX w. była bardzo skomplikowana. Kraj pozostawał w zależności od Egiptu, który z kolei de iure należał do Imperium Osmańskiego. Jednocześnie w regionie wzrastały wpływy Wielkiej Brytanii, która otwarcie ingerowała w wewnętrzne sprawy Kairu, a poddani królowej Wiktorii sprawowali ważne funkcje publiczne w dawnym kraju faraonów. Kolejna dekada przyniosła ogromne zmiany. Najpierw w 1881 r. w Sudanie wybuchło zbrojne powstanie Mahdiego. Wspomina o nim Henryk Sienkiewicz w powieści W pustyni i w puszczy. Rok później antyeuropejskie rozruchy zmusiły Brytyjczyków do zbrojnej inwazji na Egipt w celu ochrony strategicznie ważnego Kanału Sueskiego. Ten krótkotrwały konflikt miał ogromne znaczenie polityczne, bowiem przekształcił ten afrykański kraj de facto w brytyjski protektorat oraz wplątał Londyn w powstanie islamskie.
Początkowo pacyfikację rebelii Mahdiego zrzucono na siły egipskie stacjonujące w Sudanie, a kiedy one zostały zniszczone w bitwie o Al-Ubajjid, zdecydowano się zorganizować kolejną ekspedycję. Dowództwo objął pułkownik armii bombajskiej, William Hicks, który dysponował siedmioma tysiącami piechurów, tysiącem kawalerzystów, czterema działami Kruppa a także sześcioma kartaczownicami Nordenfelda (prekursorami karabinów maszynowych). Na papierze wojska prezentowały się okazale, co nie zmienia faktu, że większość żołnierzy zostało wcielona do oddziałów wprost z więzienia!
Oddziały wyruszyły w górę Nilu. Początkowo wojska mahdystów nie atakowały ich, a jedynie odcinało od zaopatrzenia. Kiedy sytuacja Egipcjan stała się katastrofalna, kilkadziesiąt tysięcy powstańców stanęło do walki i całkowicie rozniosło siły Hicksa. Misja korpusu ekspedycyjnego zakończyła się totalną katastrofą.
Osaczeni na Czarnym Lądzie
Po tych wydarzeniach Ekwatoria straciła połączenie ze stolicą Sudanu, a co za tym idzie: została odcięta od cywilizowanego świata. Teoretycznie istniała jeszcze szansa ewakuacji na południe i dotarcie do Sułtanatu Zanzibaru, ale droga do wybrzeża Oceanu Indyjskiego była bardzo słabo znana i wiodła przez terytorium państwa Buganda, toczącego wojny ze swoimi sąsiadami. Trzeba też zwrócić uwagę na siły Emina, które składały się z wojskowych i ich rodzin. W sumie 10 tysięcy ludzi rozproszonych na przestrzeni setek kilometrów. Do skutecznej ewakuacji takiej ilości osób potrzeba było ogromnej liczby zwierząt jucznych, tragarzy i amunicji. Rozważano kapitulację. Do Lado, stolicy prowincji, prawie nie dochodziły informacje z zewnątrz, a te które docierały, zawsze mówiły o zajęciu przez mahdystów kolejnych fortów i miast. Z drugiej jednak strony w Ekwatorii gubernatorowi towarzyszyli inni Europejczycy: Rosjanin Wilhelm Junker oraz Włoch Gaetano Casati. Razem z oficerami jego armii tworzyli oni oazę cywilizowanego życia w samym sercu Afryki. Pierwszy z nich pozostawił nam opis Emina:
Smutny, niemal wychudzony mężczyzna, dość słusznego wzrostu, o pociągłej twarzy z ciemną brodą i głęboko osadzonymi oczami, które uważnie spoglądały zza okularów. Krótkowzroczność zmusza go do natężenia oczu i koncentrowania wzroku na osobie znajdującej się na wprost niego, co powoduje, że jego spojrzenie zdaje się surowe czasami zaś ukradkowe.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
W 1885 r. Emin przeniósł się do Wadelaju, gdzie na początku kolejnego roku dotarły do niego informacje o upadku Chartumu. Gubernator zdał sobie wtedy sprawę z tego, że od północy nie może liczyć na żadne wsparcie.
Natomiast Wilhelm Junker nie zamierzał czekać na to co mu przyniesie los. Nawiązał kontakt z prezbiteriańskim misjonarzem Mackayem przebywającym w Bugandzie i przy jego pomocy przedostał się nad Ocean Indyjski. Dzięki Rosjaninowi Europa usłyszała o Eminie i jego „królestwie” stworzonym w sercu Czarnego Lądu. Dziennikarze oraz opinia publiczna domagali się od swoich rządów energicznych i skutecznych działań, mających na celu ratunek gubernatora. Problem tkwił w tym, że po klęsce pod Chartumem Londyn nie za bardzo kwapił się organizować kolejną ekspedycję. Premier Salisbury argumentował, że Emin urodził się jako poddany niemiecki, także to Berlin powinien czuć się odpowiedzialny za jego losy.
Na ratunek gubernatorowi!
Z drugiej strony na wyspach działała grupa ludzi dla których taka wyprawa byłaby świetnym pretekstem do penetracji handlowej Afryki Wschodniej. Przewodził jej szkocki armator William Mackinnon. Z jego inicjatywy zebrano środki i wyznaczono Henriego Mortona Stanleya na dowódcę ekspedycji ratunkowej. Otrzymał on też wsparcie od króla Belgii Leopolda, który zlecił mu zbadanie ewentualnego możliwości przyłączenia Ekwatorii do Konga – prywatnej kolonii tego władcy. Ponadto Stanley otrzymał pierwszeństwo w publikacji relacji z podróży, a także prawo korespondencji do gazet europejskich. Tym samym do wyprawy wszedł biznes, a ona sama stała się politycznym narzędziem.
Stanley udał się najpierw do Kairu, aby następnie przedostać się na Zanzibar. Tam wynajął tragarzy i zebrać potrzebne zapasy. W skład ekspedycji weszło ponad 600 osób. Warto dodać, że śmiałkowie dysponowali prototypem karabinu maszynowego Maxim, który właśnie w Afryce został pierwszy raz użyty w warunkach bojowych. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw dowódca wyprawy ratunkowej doszedł do wniosku, że najlepszym miejscem rozpoczęcia ekspedycji będzie Kongo. Swoją decyzję uzasadniał niemożliwością ucieczki tragarzy w Afryce Zachodniej oraz brakiem problemów przy przejściu przez niemieckie kolonie. W ogóle nie pamiętał, że wszystkie dotychczasowe przedsięwzięcia wyruszały od strony Zanzibaru i potrafiły dotrzeć w okolicę Wielkich Jezior.
Śmiałkowie okrążyli zatem cały kontynent, po czym wpłynęli 1500 km w górę rzeki Kongo. Następnie skierowali się w okolicę Jeziora Alberta, gdzie spodziewano się znaleźć jakieś informacje o Eminie. Mimo tego, że członkowie ekspedycji byli dziesiątkowani przez choroby tropikalne i wrogo nastawionych Pigmejów, a między Europejczykami często dochodziło do kłótni, to ekspedycja odniosła „sukces”.
W kwietniu 1888 r. nad Jeziorem Alberta doszło do spotkania Stanleya z gubernatorem. Panowie wymienili wzajemne uprzejmości, po czym wypili wspólnie kilka butelek szampana. Na miejscu okazało się, że to ratowany ma dużo więcej do zaoferowania swojemu „wybawcy”. Ludzie Stanleya mogli wreszcie uzupełnić swoje zapasy. Zaraz później pojawił się problem czy gubernator skorzysta z szansy i wróci do Europy. Nie widział tam dla siebie wielkich perspektyw. Natomiast w Afryce stworzył quasi-państwo, którym niewątpliwie przewodził. Stanleya to niezdecydowanie wyraźnie irytowało, ale nie mógł nic zrobić, bo sam uzależniony był od pomocy Emina.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
Ewakuacja
W końcu 1888 r. mahdyści spróbowali zająć Ekwatorię. W całej prowincji wybuchła panika. Dla wszystkich stało się jasne, że sytuacja jest katastrofalna. Ewakuacja zaczęła być nieunikniona. Do tego zaczął rodzić się spór między Stanleyem a Eminem. Ostatecznie w sierpniu 1889 r. wyruszono w kierunku Oceanu Indyjskiego. Nie wszyscy żołnierze egipscy zdecydowali się wracać. Cześć przyłączyła się do mahdystów, inni pozostali w Ekwatorii, część wreszcie nie zdążyła przybyć na czas w rejon ewakuacji i po jakimś czasie wstąpiła na służbę brytyjską w Ugandzie.
Mimo ogromnych obaw Stanley z Eminem zdołali przemieścić się ponad dwa tysiące kilometrów bez większych problemów. Udało się tego dokonać dzięki pomocy wspomnianego już misjonarza Mackaya, który zorganizował zapasy dla tak wielkiej wyprawy. Tam gdzie tubylcy stawiali opór, drogę torował skutecznie karabin Maxim. W międzyczasie napotkano kolejną ekspedycję ratunkową, tym razem pod przewodnictwem Niemca Karla Petersa, awanturnika, który wyruszył na ratunek obu podróżników. Dla gubernatora był to dowód jego wielkiej popularności w Europie.
4 grudnia 1889 r. Stanley z Eminem dotarli do Bagamoyo, miasta w Niemieckiej Afryce Wschodniej położonego nad Oceanem Indyjskim. Wydano przyjęcia, na którym Emin wygłosił dwa przemówienia, po czym dość wcześnie opuścił towarzyszy. Wychodząc potknął się i spadł z pięciu metrów. Doznał ciężkiego urazu głowy i miał pęknięta czaszkę. Pozostał w szpitalu w Bagamoyo. Stanley odpłynął kolejnego dnia na Zanzibar. Panowie nigdy więcej się nie spotkali.
W służbie kajzera
Po kilku miesiącach Emin Pasza doszedł do siebie. Otrzymał odznaczenia niemieckie, a sam cesarz przysłał mu gratulacyjną depeszę. Został doceniony przez sobie współczesnych, ale nie wiedział co ma dalej ze sobą zrobić. Wyjechać do Europy, gdzie mógłby dawać odczyty na uniwersyteckich, wydać wspomnienia i bywać na salonach, czy też pozostać w Afryce. Jeśli wybrałby tę druga opcję, to musiał wybrać, komu chciałby służyć: Brytyjczykom, którzy wysłali po niego misję ratunkową, czy też Niemcom, z których kraju pochodził. Po wypadku stawał się coraz bardziej ekscentryczny i nieprzewidywalny. Ucierpiał też jego słuch.
Wreszcie wyruszył z misją dla II Rzeszy. Jego zadanie polegało na zbadaniu terytorium między Jeziorem Wiktorii i Alberta. Zaraz jednak po wyruszeniu tereny te zostały przekazane Wielkiej Brytanii na mocy umowy Helgoland–Zanzibar zawartej między Londynem, a Berlinem. Urzędnicy kolonialni cesarza słali kolejne wiadomości ponaglające Emina do powrotu, ale ten nic sobie z tego nie robił. Nie znamy prawdziwego celu jaki przyświecał, byłemu już, gubernatorowi. Wiemy natomiast, że po dwu i pół letniej włóczędze został zamordowany przez handlarzy niewolników w głębi Kongo. Miało to miejsce w październiku 1892 r. W chwili śmierci opolanin liczył sobie 52 lata. Uważano go za jednego z najwybitniejszych badaczy Afryki, ponieważ starał się zrozumieć kontynent, na któryn spędził blisko 20 lat swojego życia.
Bibliografia:
- Gazda Daniel, Powstanie Mahdiego 1881-1899, Bellona, Warszawa 2004.
- Hochschild Adam, Duch króla Leopolda. Opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce, Świat Książki – Weltbild Polska, Warszawa 2012.
- Moorehead Alan, Nad Nilem Błękitnym i Białym, PIW, Warszawa 1985.
Redakcja: Michał Woś