Bronisław Baczko (1924–2016) – klasyk polskiej humanistyki
Profesor Bronisław Baczko zapisał się na kartach historii. Jednym z jego trwałych osiągnięć jest współtworzona przez niego razem z Leszkiem Kołakowskim tzw. „warszawska szkoła historii idei”. Chociaż jej czołowi przedstawiciele rozpierzchli się po całym świecie w wyniku antysemickiej oraz antyinteligenckiej nagonki 1968 roku, ferment jaki zasiali w polskim życiu intelektualnym przyczynił się w znacznym stopniu do kontestacji fundamentów ideowych ówczesnego systemu oraz do utrzymania nadzwyczaj wysokiego poziomu intelektualnego polskiej humanistyki, szczególnie na tle innych krajów realnego socjalizmu. Oczywiście na spuściznę Bronisława Baczki składa się także szereg innych osiągnięć – także epizody nie przynoszące mu chluby, za to odzwierciedlające paradoksy oraz złożoność postaw oraz wyborów polskiej inteligencji powojennej.
Warto tę spuściznę teraz przypomnieć, zaczynając od podstawowych faktów.
Młodość i komunizm
Bronisław Baczko przyszedł na świat 13 czerwca 1924 roku w Warszawie. Podobnie jak w przypadku całego jego pokolenia, momentem który zaważył na drodze życiowej przyszłego naukowca była II wojna światowa. Po jej wybuchu przedostał się na teren okupacji radzieckiej, a od 1941 roku przebywał w radzieckich kołchozach. W 1943 roku wstąpił do tworzonego przez komunistów Wojska Polskiego w ZSRR jako oficer polityczny. Osiągnął stopień podpułkownika, a po powrocie do Polski oddelegowany został do pracy naukowej w nowym ustroju razem z Juliuszem Bardachem, Włodzimierzem Brusem, Leonem Grosfeldem, Stefanem Jędrychowskim czy Romanem Zimandem. Powrócił do Polski jako zdeklarowany komunista. Profesor Krzysztof Pomian zauważył, że jakkolwiek kwestie takie jak rozwiązanie KPP czy pakt Ribbentrop-Mołotow mogły budzić w Bronisławie Baczce wątpliwości co do słuszności obranej drogi, to pamięć coraz bardziej represyjnego reżimu sanacyjnego oraz widok radzieckiego zwycięstwa nad hitleryzmem stanowiły podstawę dla głębokiej nadziei wobec komunizmu, w której zdecydowanie nie był osamotniony.
W powojennej Polsce Bronisław Baczko kontynuował swoje studia, zajmując jednocześnie bojową komunistyczną postawę i chodząc na seminaria do Tadeusza Kotarbińskiego w wojskowym mundurze. Z tym okresem wiążą się co najmniej dwa mało chlubne dla niego wydarzenia – pierwszym było podpisanie (razem z m.in. Leszkiem Kołakowskim oraz Henrykiem Hollandem) 27 marca 1950 roku listu, w którym sygnatariusze krytykowali sposób prowadzenia zajęć przez prof. Władysława Tatarkiewicza, w efekcie czego utracił on prawo do prowadzenia zajęć ze studentami. Faktem jest, że samą posadę na UW Tatarkiewicz utrzymał, co wynikało m.in. ze względnie liberalnego charakteru polskiego stalinizmu w porównaniu z ZSRR czy innymi „demoludami”. Ciężko jednak nie nazwać tego listu „donosem”, który mógł być dla Tatarkiewicza bardzo niebezpieczny.
W następnym roku Baczko przystąpił z kolei do ataku na poglądy prof. Tadeusza Kotarbińskiego, publikując swój tekst na łamach „Myśli Filozoficznej”. Kotarbiński został w nim określony mianem „idealisty”, a jego poglądy zostały zaklasyfikowane jako „indywidualizm” oraz „kosmopolityczny elitaryzm”. Atak był ostry i bezpardonowy, nawet jeśli wyrażony w słowach znacznie bardziej kulturalnych i wyważonych niż artykuły np. Henryka Hollanda. Epizod ten był dla Baczki wyjątkowo bolesny i stanowił dla niego wyrzut sumienia. Oto jak odniósł się do niego już w roku 1993, w przedmowie do jednej z książek:
Książka ta dotrze do różnych pokoleń polskich czytelników, a wśród nich, być może, do tych, którzy pamiętają jeszcze wczesne moje teksty, sprzed czterdziestu laty, zwłaszcza zaś polemikę z Tadeuszem Kotarbińskim, pisane w duchu i stylu bojowego marksizmu-leninizmu. Chluby mi one nie przynoszą i niechaj posłużą za przestrogę przed groźnymi skutkami ideologicznej intoksynacji, ale są one częścią składową mojej biografii, tak jak należą do niej moje późniejsze artykuły i książki.
Szacunek musi budzić fakt, że do tego nieprzyjemnego epizodu Baczko odniósł się z własnej inicjatywy i zdobył się na samokrytyczną ocenę, chociaż nikt tego od niego w zasadzie nie wymagał. Do samych tych artykułów ciężko mieć jednak stosunek inny niż negatywny.
Rewizjonizm i opozycja
W 1952 roku Bronisław Baczko obronił pracę doktorską w Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych na temat Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, której promotorem była prof. Nina Assorodobraj-Kula. Wraz z upływem lat oraz z nadchodzącą odwilżą odchodził od swoich ortodoksyjnych poglądów i stał się jednym z czołowych „rewizjonistów”. W 1956 roku opublikował artykuł „O stylu filozofowania” w którym krytykował fakt, że:
marksistowskie pojmowanie człowieka jako całokształtu stosunków społecznych zostało zubożone i strywializowane (...) Pospolite stało się utożsamianie spraw moralnych z politycznymi, sprowadzanie moralności do polityki, fałszywe rozumienie prymatu polityki prowadzące do wulgaryzatorskiej redukcji skomplikowanych zjawisk społecznych zachodzących w sferze moralności jedynie do ich treści politycznej (…).
Była to bardzo zdecydowana i zarazem celna krytyka filozofii doby stalinizmu. Baczko przyznawał się do „symplifkacji problemów i jednostronności ujęć, ograniczenia horyzontu badawczego”.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Stopniowo Bronisław Baczko zaczął odchodzić od marksizmu, aby ostatecznie go porzucić. W swoich artykułach z lat 60. – szczególnie „Kryptoproblemy i historyzm” oraz odpowiedzi na ankietę „Studiów Filozoficznych” z 1964 roku – prezentował coraz bardziej oryginalne i twórcze stanowisko filozoficzne. Zarysowywał nową orientację badawczą, która miała łączyć historyków z tzw. „warszawskiej szkoły historii idei”. Zgodnie z tą orientacją:
filozofia rozpatrywana jest nie tylko jako pewien wysiłek intelektualny, ale i jako przeżycie świata, nie tylko jako czynność poznawcza, ale również jako wysiłek wyposażenia świata w wartości, nadawania przez człowieka sensu zarówno światu jak i ludzkiej działalności indywidualnej i zbiorowej.
Kluczową rolę odgrywało tu pojęcie „światopoglądu”, który miał być badany jako całościowa matryca postrzegania świata, inkorporująca odmienne sfery postrzegania oraz działalności ludzkiej. Zmuszało to historyka do ujmowania rzeczywistości w całej jej złożoności i wielowymiarowości oraz do poszukiwania idei nie tylko wyłożonych otwarcie przez samych myślicieli, ale też zawartych w wewnętrznych paradoksach i sprzecznościach ich myśli. Idee są faktami, ale zarazem faktami wzajemnie się przenikającymi, oddziałującymi na siebie i zmiennymi w czasie. Tego rodzaju ujęcie nie mogło zmieścić się w sztywnym, marksistowskim schemacie, a sam marksizm mógł być ujmowany tylko jako jeden z wielu światopoglądów, w niczym nie uprzywilejowany.
„Kryptoproblemy” były z kolei swoistymi maskami, pod którymi kryją się realne problemy i konflikty, które nie mogą znaleźć swojego bezpośredniego, otwartego ujścia. Cała historia filozofii jest więc poniekąd pełna kryptoproblemów – wielkie dyskusje o Bogu i absolucie nie były pustosłowiem, ale raczej osłoną pod którą piętrzyły się realne dylematy, działania i sytuacje społeczne.
Te i inne kwestie dyskutowano na słynnych konwersatoriach Baczki w Polskiej Akademii Nauk. Tutaj w powszechnym odczuciu ujawniała się jego wielkość – był wyśmienitym nauczycielem i dydaktykiem, który dzięki swojemu temperamentowi, poczuciu humoru, bezpośredniości i żywości wyobraźni mógł być śmiało określony terminem „spolegliwego opiekuna” (tak określał go Stanisław Borzym, używając terminu ukutego przez Tadeusza Kotarbińskiego). Krzewiąc idee oświeceniowego racjonalizmu był jednocześnie humanistą i ujmującym człowiekiem, który przyciągał uczniów do siebie i uczył ich krytycznego, samodzielnego myślenia. Wystarczy wyliczyć, że uczestnikami jego słynnych konwersatoriów byli m.in.: Andrzej Walicki, Jerzy Szacki, Leszek Kołakowski, Krzysztof Pomian, Nina Assorodobraj-Kula, Henryk Hinz, Paweł Beylin, Adam Sikora, Jan Garewicz, Zbigniew Kuderowicz, Maria Janion, Maria Żmigrodzka, Roman Zimand, a w późniejszym okresie też Barbara Skarga.
Szanowany przez swoich uczniów nauczyciel był też w stanie stanąć w ich obronie, nawet jeśli nie było to do końca bezpieczne. W listopadzie 1965 roku, jak pisał Ryszard Sitek, „swoją obecnością na posiedzeniu Komisji Dyscyplinarnej UW okazywał solidarność ze studentami, których represjonowano za demonstracyjne odśpiewanie Międzynarodówki na korytarzu sądowym podczas procesu Kuronia i Modzelewskiego”. Wśród tych studentów byli Seweryn Blumsztajn i Adam Michnik. Ten drugi wspominał wcześniejszą historię, kiedy to Bronisław Baczko wyprowadził go za ucho z terenu wiecu uniwersyteckiego mówiąc mu, że zanim zacznie wiecować powinien najpierw... zdać maturę. Można się domyślić, że chodziło Baczce głównie o bezpieczeństwo młodych i przez to chyba nie do końca świadomych konsekwencji swych czynów osób. Sam miał odwagę wyrażać swój sprzeciw, m.in. podpisując 1 marca 1968 roku protest do premiera z apelem o wolność słowa i przestrzeganie konstytucji.
Aktywność Baczki zaczęła nosić cechy opozycji politycznej już od semestru 1964/65, albowiem właśnie w ten sposób Janina Zakrzewska określiła nieformalne seminarium pod kierunkiem Baczki w którym dyskutowano na temat demokratyzacji oraz autonomizacji uniwersytetów. Znowu brała w nim udział ówczesna elita intelektualna, m.in. Leszek Kołakowski, Jerzy Szacki, Krzysztof Pomian, Witold Kula (osobiście bliski przyjaciel Baczki), Janina Zakrzewska, Jan Strzelecki, Tadeusz Kowalik, Kazimierz Łaski, Stefan Żółkiewski oraz Paweł Beylin.
Okres Marca 1968 miał przebieg tragiczny dla polskiej nauki i bardzo smutny dla bohatera tego tekstu. 25 marca 1968 roku Bronisław Baczko został wyrzucony z partii oraz z pracy na Uniwersytecie Warszawskim, czym zapłacił cenę za swoją niezależność od władz. Utrzymał etat w PAN, ale został objęty dotkliwą cenzurą, która uniemożliwiła publikacje jakichkolwiek jego dzieł. Włączając w to traumatyczną, dziką nagonkę medialną, zrozumiała stała się decyzja o wyjeździe do Francji w 1969 roku, gdzie zaczął wykładać w Clermont-Ferrand, aby w 1974 roku przenieść się do Uniwersytetu Genewskiego. Tam kontynuował swoją działalność naukową, za którą był wyróżniany – został profesorem honorowym Uniwersytetu Genewskiego, a w 2011 roku otrzymał nagrodę Eugenio Balzana znaną jako „włosko-szwajcarski Nobel”.
Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”
Rousseau, Oświecenie i wyobrażenia społeczne
Jak już wspominałem, Bronisław Baczko był znany bardziej jako nauczyciel i dydaktyk niż jako typowy pisarz. Profesor Krzysztof Pomian zauważył poza tym szereg różnic między Baczką a Kołakowskim, którzy blisko ze sobą współpracowali – o ile ten drugi był nade wszystko spekulatywnym filozofem, to ten pierwszy został nade wszystko historykiem myśli; drugi obracał się w szeroko pojętej tradycji szkoły lwowsko-warszawskiej, z kolei pierwszy krzewił metodę bliższą spuścizny Stefana Czarnowskiego, idąc w ślad za prof. Assorodobraj-Kulą.
Praktyczną realizację swoich koncepcji badawczych zaprezentował Baczko w klasycznym już dziele „Rousseau. Samotność i wspólnota” z 1964 roku. Jego analiza światopoglądu francuskiego myśliciela charakteryzuje się zwracaniem szczególnej uwagi na wewnętrzne napięcia, antynomie i sprzeczności w myśli Rousseau, co pozostawia otwartą furtkę do różnych jej interpretacji. Metoda Baczki polegała na ujmowaniu „światopoglądu nie jako systemu tez i rozważań, lecz jako struktury napięć i problemów”. Mało tego, należy też dokładnie przeanalizować to czego myśliciel nie powiedział i przemilczał, a także wziąć pod uwagę okoliczności, styl i atmosferę danego kontekstu historycznego. Efektem jest myśl Rousseau jako myśl w stanie potencji, otwarta. Dlatego też nie ma jednego „russoizmu” – jest tylko pluralizm różnych „russoizmów”, których sam Jan Jakub nie mógł być świadomy.
Powyższy model badania światopoglądów był oryginalny nawet na tle pozostałych warszawskich historyków idei. Całkiem oryginalną i nowatorską propozycją Baczki były jednak „wyobrażenia społeczne”, czyli nowa kategoria badawcza, której fundamentem była koncepcja „idei-obrazu”. Sam autor definiował „idee-obrazy” jako wytwarzane przez społeczeństwa „globalne wyobrażenia siebie samych (...) za pomocą których nadają sobie tożsamość, postrzegają swoje wewnętrzne podziały, legitymują swoją władzę i wypracowują modele stanowiące wzór do naśladowania dla ich członków”. To właśnie dzięki badaniu tej zbiorowej wyobraźni możliwe jest zrozumienie wielkich procesów społecznych oraz masowych zachowań. Dlatego też Baczko wielką wagę przykładał do badań nad plotkami i pogłoskami, które pozornie nieprawdziwe, oddawały realne wyobrażenia społeczeństw na temat swoich rządzących i stanowiły niekiedy podstawę do wielkich wystąpień społecznych jak francuskie powstania chłopskie czy przewrotów politycznych, takich jak Termidor.
Termidorowi oraz wychodzeniu z terroru jakobińskiego poświęcił Baczko oddzielną książkę – „Jak wyjść z Terroru? Termidor a Rewolucja”. Jest rzeczą znamienną, że ukończył ją w roku... 1989. Poczynając od pogłoski o rzekomym koronowaniu się Robespierre’a, opisuje spontaniczne procesy społeczne prowadzące do przewrotu politycznego, a następnie żmudną drogę do wyjścia ze spirali terroru. Pojawia się problem – w jakim stopniu winny jest system terroru, a w jakim poszczególne jednostki? Jeśli winny jest system, to czy osoby go tworzące nie są jego ofiarami? Bronisław Baczko nie daje odpowiedzi, ale referuje i opisuje wewnętrzne sprzeczności przed którymi stanęli świeżo upieczeni Termidorianie. Cały paradoks polega bowiem na tym, że z Terroru muszą wyprowadzić Francję ci, którzy ten terror współtworzyli...
Ostatnią książką, o której należy wspomnieć, jest „Hiob mój przyjaciel. Obietnice szczęścia i nieuchronność zła.”. Jest to zbiór esejów podzielonych na cztery duże części: pierwsza poświęcona jest Wolterowi, druga oświeceniowym utopiom, trzecia postaci Rousseau, a ostatnia Rewolucji Francuskiej, a szczególnie myśli Emmanuela Sieyesa oraz Marquisa de Condorcet. Książka zdobyła Nagrodę im. księdza Józefa Tischnera oraz była nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2002. W sposób przystępny porusza najtrudniejsze nawet tematy, takie jak tytułowa nieuchronność zła i nierozwiązany nigdy problem teodycei. Sumuje też główne zainteresowania badawcze prof. Baczki – szczególnie odnośnie myśli francuskiego Oświecenia.
Po wyjeździe prof. Baczki oraz Kołakowskiego z Polski ich dzieło kontynuowali prof. Marek Siemek i Adam Sikora. Niestety, już żadna osoba z tej czwórki nie żyje. Jedyne co nam dzisiaj pozostaje to lektura książek wyżej wymienionych oraz nadzieja, że będą się znajdowali tacy którzy będą chcieli – i będą w stanie! – kontynuować ich dzieło. Kontynuować, ale nie zastąpić, bowiem banałem i truizmem będzie stwierdzenie, że prof. Baczki zastąpić się nie da.
Bibliografia:
- Baczko Bronisław, Wyobrażenia społeczne. Szkice o nadziei i pamięci zbiorowej, Wydawnictwo PWN, Warszawa 1994.
- Baczko Bronisław, Jak wyjść z Terroru? Termidor a Rewolucja, Wydawnictwo Słowo/Obraz Terytoria, Gdańsk 2005.
- Borzym Stanisław, Panorama polskiej myśli filozoficznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993.
- Encyklopedia Filozofii Polskiej, Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu, Lublin 2011.
- Pomian Krzysztof, Wydział Filozofii i Socjologii, 1952-1968. Historia subiektywna, „Zeszyty Literackie”, 130, s. 122-135.
- Sitek Ryszard, Warszawska szkoła historii idei, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2000.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz