Aleksander Krawczuk - „Poczet cesarzy rzymskich” – recenzja i ocena
Jednotomowe wydanie „Pocztu...” zawiera sylwetki władców epoki pryncypatu i dominatu, oczywiście wraz z okresem przejściowym w latach 235-284. Na czytelnika czekają interesujące dodatki. Pierwszy z nich to wygodne w użyciu kalendarium Cesarstwa Rzymskiego (doprowadzone jednak tylko do śmierci Konstantyna Wielkiego w 337 roku). Dodano także składający się z dwóch części aneks, wyjaśniający zawiłości rzymskiego systemu monetarnego od I do V wieku. Całość uzupełnia niezbędny w takiej pracy indeks osób (poprzedzony przejrzystą listą cesarzy) oraz wygodny indeks nazw geograficznych.
Najnowsza edycja to właściwie dodruk, którego podstawą jest wydanie z 2006 roku. Czytelnik znający „Poczet...” nie może oczekiwać zatem nowości. Czego powinien natomiast spodziewać się nowy odbiorca? Przede wszystkim – przystępnego i arcyciekawego wykładu, obejmującego nie tylko dzieje panowania kolejnych cesarzy. Autor kreśli panoramiczny obraz Cesarstwa Rzymskiego, osadzając losy opisywanych postaci w szerokim kontekście. Nie unika dygresji, pochylając się nad życiorysami osób spoza panujących rodów, o ile miały one jakikolwiek związek z władcami bądź wywierały wpływ na rzeczywistość swoich czasów. Mimo iż recenzowaną pozycję uzupełnia wydany osobno „Poczet cesarzowych Rzymu”, czytelnik znajdzie tu ciekawostki z życia matek, żon, sióstr i córek władców. Życiorysy cesarzy to także losy najbardziej znaczących krewnych i wpływowych wyzwoleńców. Wszystko składa się na odmalowany w godny podziwu sposób nastrój Cesarstwa Rzymskiego okresu apogeum potęgi, późniejszego kryzysu i upadku. „Poczet...” stanowi zatem świetny wstęp do dziejów rzymskich, a styl pisania wzbudza ciekawość, prowokującą lekturę innych książek o Rzymie, autorstwa nie tylko prof. Krawczuka.
Dobrym sposobem na zainteresowanie laika wydarzeniami odległymi o dwa tysiące lat są zgrabne nawiązania do teraźniejszości. Sztukę tę autor opanował do perfekcji. Krótkie dygresje o ponadczasowości ludzkich zachowań, mechanizmów psychologicznych i społecznych są wyważone, a autor nie zdradza oczywiście, z którymi bohaterami tej nieco świeższej historii aktualnie zestawia opisywanych Rzymian. Pomimo ogromnego nasycenia faktami, Aleksander Krawczuk przedstawia historię ludzi z krwi i kości, nie unikając przy tym krytycznego podejścia do źródeł antycznych.
Główny zarzut wobec autora „Pocztu...”, aktualny także w odniesieniu do niektórych innych pozycji z jego dorobku, od lat pozostaje ten sam: stronnicze przedstawienie ekspansji i triumfu chrześcijaństwa. Krawczuk jednostronnie opisuje wpływ chrześcijaństwa na dzieje rzymskie począwszy od edyktów Galeriusza oraz Konstantyna Wielkiego i Licyniusza (odpowiednio: 311 i 313 rok). Podając mało chlubne dla nowej wiary fakty (niekiedy bez kontekstu), poprzestaje na wyliczaniu tego, co we wczesnym chrześcijaństwie, zwłaszcza po jego aliansie z państwem, było złe i dysfunkcjonalne. Efektem jest sąd na wskroś stereotypowy i banalizujący: nietolerancyjne chrześcijaństwo swymi uprzedzeniami pogrzebało wspaniałą, kwitnącą i humanitarną cywilizację antyczną. Nie chodzi o to, że autor pisze np. o zburzeniu Serapejonu i przepadku wielu cennych manuskryptów. To wszystko prawda. Uderza raczej jednostronność i brak proporcji w demaskowaniu rzeczywistych, a często – wyobrażonych przez samego autora cech ruchu społecznego, jakim było chrześcijaństwo późnego antyku.
Daleko posunięty subiektywizm widać także w selekcji i hierarchizacji materiału. Najdłuższy jest rozdział, poświęcony Flawiuszowi Klaudiuszowi Julianowi (zwanemu pogardliwie Apostatą), o którym Krawczuk napisał ponad dwa razy więcej, aniżeli o Dioklecjanie; znacznie więcej przy tym, niż o Konstantynie Wielkim czy Teodozjuszu. Postać to oczywiście fascynująca i obszerne przedstawienie losów ostatniego na tronie, jawnego zwolennika tradycyjnych kultów, to atut pracy. W swoim pozytywnym stosunku do Juliana, Krawczuk posuwa się jednak do przesady. O ile zbrodnie Konstantyna Wielkiego czy jego synów to dla autora wyraz okrucieństwa, o czystkach, jakie stały się udziałem Juliana po śmierci Konstancjusza II, możemy przeczytać (s. 672):
Było to koniecznością polityczną, a nie aktem pomsty. Chodziło o usunięcie ludzi zdecydowanie wrogich oraz o danie satysfakcji opinii publicznej, głośno żądającej, by ukarać winnych nadużyć i zbrodni.
Krawczuk nie przejawia, jak nietrudno się domyślić, tak daleko idącego zrozumienia dla metod, jakich doświadczyli przeciwnicy chrześcijańskich cesarzy.
Recenzowane wydanie zawiera także drobne błędy edytorskie. Pomijając nieistotne, incydentalne chochliki drukarskie, zwraca uwagę niezgodność numeracji stron w spisie treści z rzeczywistą paginacją (np. rozdział o Julianie Apostacie zaczyna się na s. 638, według spisu treści – na s. 630). Na szczęście, pomyłka ma charakter jednorazowy.
Nie sposób wszakże przecenić wagi „Pocztu...” dla popularyzacji wiedzy o starożytnym Rzymie w Polsce. Prace prof. Krawczuka to kwintesencja idei popularnonaukowej: popularyzują wiedzę naukową. Autor doskonale wprowadza w arkana antyku, przez co wydarzenia odległe o setki i tysiące lat stają się nam zastanawiająco bliskie. Recenzowana pozycja to doskonały początek przygody z antycznym Rzymem i ze starożytnością w ogóle. Lekkie pióro autora pozostawi czytelnika z trudną do odrzucenia chęcią powrotu do starożytności, która przecież także dla współczesnego człowieka jest swoistym zwierciadłem.