Żywot kobiety niezależnej

opublikowano: 2014-12-07, 18:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Wśród barwnych postaci kobiecych w historii jedną z mniej znanych jest Teofila Radziwiłłowa, po mężu Morawska. A szkoda, bo mało która kobieta wiodła tak ciekawe życie, jak ona.
reklama

Dzieje rodu Morawskich nie byłyby tak świetne, gdyby nie fakt, że rodzona siostra najbogatszego magnata polskiego XVIII stulecia, Karola Radziwiłła, zakochała się bez pamięci w Ignacym Morawskim, podchorążym Radziwiłłowskich huzarów. Potajemny romans nie leżał w naturze pewnej siebie i pełnej temperamentu Teofili Radziwiłłówny. Księżniczka czuła, że jest to miłość jej życia, którą powinna zaakceptować rodzina, a uwieńczyć małżeństwo. Zamiar był zuchwały. Morawskich, mimo że byli szlachtą, od Radziwiłłów dzieliła ogromna przepaść. Na szczęście Teofili sprzyjała burza dziejowa roku 1764 – okres przed elekcją Stanisława Augusta. Gdy Karol, brat Teofili, ewakuował się w pośpiechu z Ołyki, do której zbliżały się wojska rosyjskie, ona poprosiła go o zgodę na ślub. Moment dla urzeczywistnienia jej planów był doskonały.

Karol Radziwiłł kazał jej iść do wszystkich diabłów. Któż w takiej chwili myśli o ślubie?! Księżniczka Teofila, spokrewniona z domami panującymi, wyszła więc za Radziwiłłowskiego sługę i została panią Morawską. Tak wszystko się zaczęło…

Michał Kazimierz Radziwiłł „Rybeńko” (domena publiczna).

Teofila Radziwiłłówna w chwili ślubu z Ignacym miała 26 lat. Do tej pory odtrącała arystokratycznych adoratorów i zrywała zaręczyny aranżowane przez rodzinę. Zachowywała się tak, jakby wiedziała, że musi czekać na wielką miłość. Karol często skarżył się na ekstrawagancję siostry, nie zmieniało to jednak faktu, że z całego rodzeństwa ją kochał najbardziej. Teofila bowiem była kobietą oryginalną i pełną fantazji. W jej osobie podtrzymana została rodzinna tradycja. Radziwiłłowie od pokoleń słynęli przecież z ekscentryczności i dziwactw.

Teofila urodziła się 3 września 1738 roku w Nieświeżu. Była córką Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki” i utalentowanej literacko Franciszki z Wiśniowieckich. W dzieciństwie często występowała wraz z rodzeństwem w dworskim teatrze, grając w sztukach napisanych przez matkę. Teatr nie wzbudził jednak jej większego zainteresowania, o wiele ciekawszym zajęciem była dla niej konna jazda i wszelkie gry zręcznościowe, a nawet turnieje! Gdy miała 19 lat, ojciec zaręczył ją z Józefem Rzewuskim. Mimo że narzeczony pisał do niej przemiłe listy, nie spodobał się jej i zaręczyny zerwała. Ojciec, widząc, że Teofila kaprysi, subtelnie i dyskretnie zaczął podsuwać jej drugiego konkurenta – Ignacego Paca. Księżniczka pozostała jednak niewzruszona.

Po śmierci rodziców opiekunem Teofili został brat – Karol Radziwiłł „Panie Kochanku” – oryginał bratający się ze szlachtą, żyjący jak udzielny władca, znany z pijaństw, rozrzutności i niepospolitego humoru. Słynął on między innymi z tego, że w czasie uczt często opowiadał niestworzone historie. Jedną z najciekawszych były dzieje jego romansu z Syreną! Miłość ta zrodziła się na wodach Adriatyku (w czasie emigracji, gdy tułał się po Europie), a ze związku tego – jak sam twierdził – narodziły się holenderskie śledzie.

reklama
Karol Stanisław Radziwiłł „Panie Kochanku” (aut. Konstanty Aleksandrowicz, domena publiczna).

Przyjacielem Karola był Ignacy Pac, który naprzykrzał się Teofili oświadczynami. Kandydat na szwagra „Panie Kochanku” był w gorącej wodzie kąpany, a jego zaloty w ni-czym nie przypominały dystyngowanego zachowania pierwszego narzeczonego Teofili. Pac oświadczał się Radziwiłłównie w każdej sytuacji, nawet wówczas gdy był pijany. Pewnego razu, gdy po raz kolejny poprosił Teofilę o rękę, a ta mu odmówiła, „szpetnie ją połajał i odjechał, znowu galopując na koniu i strzelając” – informował w swych pamiętnikach Marcin Matuszewicz. Teofila nie miała łatwego życia podczas konkurów Paca. Matuszewicz opisuje pewne wydarzenie, o którym opowiadała mu pani Komarowa. Na zamku w Nieświeżu, gdzie przeważnie rezydował Radziwiłł, często urządzano pijackie burdy. Sam Matuszewicz stwierdza, że „jak się książę i drudzy z nim popiją, tedy tam jak w piekle było”.

Podczas jednej z tych „piekielnych” zabaw Radziwiłł i Pac zaczęli strzelać do Teofili, tak że „salopę na niej kilka razy przestrzelili”. Jak widać, Karol Radziwiłł był oryginalny nawet w okazywaniu braterskiej miłości. Nie wiadomo jednak, czy wydarzenie to rzeczywiście miało miejsce, gdyż Matuszewicz przytacza je z drugiej ręki. W każdym razie do wybryków „Panie Kochanku” doskonale pasuje.

Zobacz też:

Księżniczka Radziwiłłówna nieugięcie pozostawała więc w wolnym stanie. Większość czasu spędzała na szaleńczej konnej jeździe, a warto tu dodać, że jeździła konno po damsku. Uwielbiała także polowania na niedźwiedzie, w których nie zajmowała wcale miejsca statystki, lecz prawdziwego myśliwego. Nieobca jej była sztuka władania szablą, świetnie strzelała, była odważna, a nawet brawurowa, lubiła także nocne posiedzenia przy kartach i winie. Do wina miała zresztą szczególne upodobanie, o czym świadczy pewne wydarzenie. Pewnego razu, gdy zapragnęła się napić, a powiedziano jej, że wina już nie ma, wpadła w gniew. Dowiedziała się jednak, że „w szafie są dwie flasze wina, tedy przyszedłszy z siekierą, sama szafę odbiła i z triumfem wino poniosła”.

Upodobanie Teofili do męskich rozrywek dawało się odczuć również w jej zachowaniu. Ogólnie mówiono, że było w niej „coś męskiego”. Nie była rokokową damą, która zajmuje się romansami, toaletami, a sama jest lekka i krucha jak porcelana z Miśni. Teofila była raczej typem kobiety niezależnej, pełnej temperamentu, nieco rubasznej i swobodnej w zachowaniu. To nie był wzór damy, lecz raczej kresowej amazonki. Jej rówieśniczki bawiły na rautach w Warszawie, kochały się w saskich oficerach, a ona w tym czasie strzelała do niedźwiedzi, a potem opijała myśliwskie trofea. Współcześni piszą wiele o jej odważnych wyczynach, ale milczą o urodzie. Jaka była? W swych narzeczeńskich listach Józef Rzewuski pisał o dystyngowanym wyglądzie swej wybranki i jej ślicznych nóżkach. Czy była to prawda, czy tylko uprzejmość dobrze wychowanego magnata, tego się nie dowiemy. Szczęśliwie zachowały się wizerunki Teofili, ale czy zawsze można wierzyć portretom? W Muzeum Narodowym w Warszawie znajduje się portret Teofili z czasów, gdy była już panią Morawską. Jest to jednak wizerunek oficjalny a Teofila przedstawiona jest na nim niezbyt niekorzystnie. Jedno daje się zauważyć natychmiast: spojrzenie i zaciśnięte usta sportretowanej damy zdradzają rodową pewność siebie. O wiele przyjemniejsza jest grafika, która przedstawia Teofilę jako młodą kobietę w ręce trzymającą różę.

reklama

Powyższy fragment pochodzi z:

Magdalena Jastrzębska
„Księżna Dominikowa. Opowieść o Teofili z Morawskich Radziwiłłowej”
cena:
35,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
ISBN:
978-83-7565-367-0

Teofilę – pełną temperamentu, odważną, a także nieco rubaszną – przedstawił w swej powieści historycznej Kaduk, czyli wielka niemoc Tadeusz Łopalewski. Możemy tam przeczytać, że księżniczka „na każdym kroku zdradzała niekobiece usposobienie. Lubiła męskie rozrywki: grę w karty, wino i jazdę konną po huzarsku, w szarawarach. W końcu zaczęła brać lekcje strzelania i fechtunku od porucznika nieświeskich wojsk Mikołaja Morawskiego”.

Bardzo prawdopodobne, że tak właśnie zaczęła się, niczego początkowo niezapowiadająca, znajomość Teofili z podchorążym prywatnego wojska Radziwiłłów – Ignacym Morawskim. Łopalewski, korzystając z prawa literackiej swobody, nadał przyszłemu mężowi Teofili imię Mikołaj. Nie zmienia to jednak faktu, że Morawski, szalenie przystojny i nieco młodszy od Teofili, porządnie zawrócił jej w głowie.

Stanisław August w stroju koronacyjnym (domena publiczna).

Był rok 1764. Po śmierci Augusta III Sasa Polska stała u progu kolejnej wolnej elekcji. Wojska rosyjskie, które wkroczyły na terytorium Rzeczypospolitej, miały przeforsować z polecenia Katarzyny II wybór na króla Adama Kazimierza Czartoryskiego lub Stanisława Poniatowskiego. Karol Radziwiłł stał w opozycji. Kraj ogarnęła wojenna gorączka. Radziwiłł wraz ze swym wojskiem i najbliższą rodziną nie zdołał obronić ani Białej, ani Nieświeża. Pod Słonimem wojska Radziwiłłowskie stoczyły bitwę z oddziałami rosyjskimi. Tradycja przekazuje, że w bitwie tej brała czynny udział również Teofila. Wspomina o tym Henryk Rzewuski, a także Julian Ursyn Niemcewicz.

Wśród huku dział, bitewnego pyłu, w wojennej gorączce dojrzewał plan Teofili. Chciała zostać żoną Morawskiego i zamierzała zrobić wszystko, by dopiąć swego. Tymczasem wraz z Karolem, dworem i całym Radziwiłłowskim wojskiem stanęła w Ołyce. Nie utrzymali się tam jednak długo, na miasto ciągnęły liczne oddziały przeciwników. Należało uciekać. Karol zamurowywał jeszcze w zamku rodowe srebra, służba pośpiesznie pakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Czasu było niewiele, Rosjanie byli już niedaleko miasta. Wykorzystując zamieszanie, Teofila w pewnym momencie rzuciła się bratu do nóg i poprosiła o zgodę na ślub z Moraw-skim. Radziwiłł miał jednak inne zmartwienia. Zaskoczony nieoczekiwaną prośbą, uznając ją za żart, a może do końca w nią nie wierząc, miał jej odpowiedzieć: „Niech cię choć licho bierze” – jak podaje Matuszewicz.

reklama

Tak rozeszły się drogi rodzeństwa. Karol uciekł do Turcji, a Teofila wraz z Morawskim niewielkim powozikiem udała się do Lwowa, gdzie wzięli ślub. Radziwiłł ostatecznie wyemi-grował na Węgry do Preszowa i stamtąd wysyłał listy do siostry. Sytuacja „Panie Kochanku” była trudna. W sierpniu 1764 roku na sejmie w Grodnie obwołano go zdrajcą ojczyzny i pozbawiono całego majątku. Oprócz wielu poważnych spraw Radziwiłł miał na głowie jeszcze jedną – zupełnie niepoważne małżeństwo siostry. Słał do Teofili groźne listy, nie mogąc wybaczyć jej mezaliansu: „Od początków swoich dom mój (…) zbierał ozdoby swoje przez małżeńskie płci przymierza z najpierwszymi w ojczyźnie domami, krwią najwyborniejszą z zagranicznych zacnością celujących familii, powiększały onego zaszczyty wielorakie, z monarchami skoligacenia i nic dotąd nie znajdowało się, co by sławę jego i honor przyćmić mogło”.

Niestety sławę rodu przyćmiło niewłaściwe małżeństwo krnąbrnej Teofili, przynajmniej tak odbierał to Karol. Dwudziestosześcioletnia księżniczka, mając do wyboru rozsądek lub namiętność, wybrała to drugie. Dokonując zaś wyboru, wcale nie chciała pamiętać o tym, że wśród jej przodków była Barbara, koronowana na królową Polski. Teofila żyła teraz swoim szczęściem, a listy do brata podpisywała nazwiskiem Morawska.

Ignacy Józef Fortunat Morawski, mąż Teofili (domena publiczna).

Dla Radziwiłłów małżeństwo Teofili było mezaliansem, ale dla Morawskich była to szansa, która na przestrzeni wieków zdarza się tylko raz albo nigdy. Trudno powiedzieć, na ile piękny podchorąży Radziwiłłowskich huzarów oczarowany był Teofilą, a na ile faktem, że szaleje za nim jedna z pierwszych partii w kraju! Morawski chyba nie miał zresztą zbyt wiele do powiedzenia, decydowała bowiem ona i tak już miało pozostać do końca ich małżeństwa. Karol Radziwiłł kilkanaście lat później, gdy pogodził się już z mezaliansem siostry i wystarał się dla szwagra o rangę generała majora, zwykł mawiać dobitnie, że jego siostra jest „mężem pana generała”.

Kariera rodu Morawskich tak naprawdę zaczęła się w dniu ślubu Ignacego i Teofili. Morawscy herbu Dąbrowa pochodzili z Mazowsza, osiedli jednak na Litwie, mając nadzieję, że uda im się wzbogacić w służbie potężnych Radziwiłłów. Należeli do szlachty niebogatej, która mogła liczyć jedynie na związanie się z jednym z magnackich domów, gdzie co zdolniejszym udawało się objąć jakąś posadkę. Ignacy był synem Michała Morawskiego, skarbnika nurskiego, i Katarzyny z Mirowickich. Zgodnie z rodzinną tradycją postanowił służyć Radziwiłłom. Ponieważ wykazał się zdolnościami przywódczymi, otrzymał dowództwo nad Radziwiłłowską milicją. Mimo awansu należał jednak wciąż do służby wielkiego magnackiego rodu. Nie wiadomo, gdzie miało miejsce pierwsze spotkanie Ignacego i Teofili. Może spotkali się na jednym z bankietów urządzanych przez Karola lubiącego bratać się ze szlachtą przy winie, ale broń Boże przy ołtarzu! Teofila zabawami nie gardziła i być może na jednej z takich uczt zrozumiała, że piękne oczy pana Morawskiego działają na nią bardziej niż drzewa genealogiczne Rzewuskich i Paców. Morawskiemu zaś chyba nawet się nie śniło, że dumna księżniczka, która zrywała zaręczyny z utytułowanymi konkurentami, wybierze właśnie jego.

reklama

Powyższy fragment pochodzi z:

Magdalena Jastrzębska
„Księżna Dominikowa. Opowieść o Teofili z Morawskich Radziwiłłowej”
cena:
35,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
ISBN:
978-83-7565-367-0

Po ślubie należało jeszcze przekonać Karola, by mimo wszystko uznał małżeństwo. Było to konieczne choćby z tego względu, że młoda para nie miała gdzie mieszkać i tułała się po klasztorach. Teofila słała więc listy na Węgry. Jesienią 1764 roku pisała: „Znam nierozum mój i niepomiarkowane pasje. Wspaniałość (…) JOWKsMci z duszy daruje i odpuści winowajcy, a zwłaszcza upokarzającej się”. Pod koniec roku Teofila pojechała do brata na Węgry i zapanowała między nimi zgoda. Radziwiłł pisał do swego marszałka dworu: „Była u mnie J. Pani Morawska, którą przyjąłem po bratersku i jej występek darować musiałem, pozwoliłem oraz dobra moje ukraińskie objąć”.

Morawscy osiedli we Lwowie. Tam Teofila pilnowała interesów Karola i pisała do niego długie listy. Gdy 4 czerwca 1765 roku Morawscy zostali rodzicami, Teofila zaraz donosiła o tym bratu, pisząc, że córka otrzymała imiona „Duklana Nepomucena, której rozumiem JOWKsMć Dobrodziej da Bóg za powrotem do Polski zechcesz być ojcem”.

Sztandar konfederatów barskich (fot. Maciej Szczepańczyk, opublikowano na licencji "Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0":).

Karol powrócił do kraju dopiero dwa lata później i też nie na długo. Przystąpienie do konfederacji barskiej zmusiło go do emigracji, podobnie jak wielu innych polskich magnatów. Radziwiłł znów tułał się po Europie, zadziwiając nawet Paryż swą rozrzutnością i ułańską fantazją. Teofila przez ten czas zajmowała się sprawami brata i pilnowała Radziwiłłowskiego dziedzictwa. Po Duklanie przyszła na świat Katarzyna, a w 1767 roku urodził się Karol – ojciec naszej bohaterki. Teofila, dumna z syna, pisała do brata: „łebski chłopiec, słuszny, piękny, podobiusieńki do Waszej Książęcej Mości”.

reklama

Zauroczona synkiem młoda mama nawet nie domyślała się, że za kilkanaście lat ten „łebski chłopiec” stanie się źródłem licznych kłopotów wychowawczych. Na razie rodzina Morawskich była prawie całkowicie szczęśliwa. Przenieśli się na Litwę, gdzie zamieszkali w pięknie położonej Bielicy, często przebywali także w opuszczonym przez gospodarza Nieświeżu. Jedynym zmartwieniem pani Morawskiej była przedłużająca się nieobecność brata. Gdy Karol wezwał siostrę do siebie (możliwe, że chodziło o sprawy polityczne), kresowa amazonka początkowo wcale nie cieszyła się, że zobaczy Paryż, Rzym i Neapol, tylko uparcie tęskniła do „Ignaleńka mego”, jak pieszczotliwie nazywała męża. Teofila odbyła w latach 1773–1774 wielką europejską podróż, a ślad tych wojaży pozostawiła w spisanym przez siebie diariuszu podróży, który dziś znajduje się w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu w Wilnie.

Morawska okazała się inteligentną obserwatorką, która zachłannie rejestruje zwiedzane miejsca. Europa stała się dla niej wielkim muzeum, pełnym osobliwości, zabytków, wspaniałych miejsc. Była czuła także na piękno przyrody, którą podziwiała podczas licznych pieszych wędrówek. Zwiedziła Gdańsk, Berlin, Strasburg, Paryż, Lyon, Turyn, Mediolan, Wenecję… Wielkie wrażenie zrobił na niej Rzym, gdzie zachwycona spacerowała po ulicach, oglądając liczne kościoły, place, fontanny.

Po powrocie Teofila zaczęła pracować nad uzyskaniem dla Karola pozwolenia na powrót do kraju. Zgoda samego Stanisława Augusta nie wystarczała, potrzebna była jeszcze zgoda Petersburga. W końcu w 1778 roku Radziwiłł zjechał na Litwę. Nieśwież znów miał swego króla. Ponownie zaczęły się uczty, polowania, przyjmowanie licznych gości. Karol odsunął się od polityki i zajął się przyjemnościami. Morawscy natomiast zaczęli często przebywać w Zauszu, które stało się wianem Teofili. Córki wychowywały się w domu, a jedyny syn – Karol, który imię otrzymał na cześć wuja – przebywał w Nieświeżu.

Nieśwież, widok z początku XVII w. (domena publiczna).

Ten sam Nieśwież, który przed laty był świadkiem romansu Teofili i Ignacego, teraz stał się sceną dla kolejnej miłosnej historii. Tym razem bohaterem był szesnastoletni Karol Morawski i przeszło trzydziestoletnia atrakcyjna wdowa Antonina Przezdziecka. Była to kobieta w typie Mickiewiczowskiej Telimeny, nic więc dziwnego, że szybko uwiodła młodego Morawskiego. Romans nie pozostawał długo tajemnicą, tym bardziej że Karol wcale się z nim nie krył, a nawet chciał się żenić! Ale tego było za dużo dla Teofili. Jej gorący temperament nie wygasł mimo upływu lat. Widać to po listach, jakie kierowała do brata. O swym niegdyś ukochanym synu pisała z pasją: „(…) nic nie wart jak mego przekleństwa, niegodziwy odrodek potciwego domu, zgryzota rodziców i familii, hultaj przeklęty ode mnie, który nie od rodziców, ale od jpani Przezdzieckiej modne z Woltera lekcje bierze”.

reklama

Młody Morawski, po raz pierwszy zakochany, urządzał w rodzicielskim domu dramatyczne sceny. Groził ucieczką i porzuceniem rodziców, jeśli nie pozwolą mu ożenić się z panią Przezdziecką. Porywczość i gwałtowność uczuć Karol odziedziczył zapewne po matce, ona jednak patrzyła na jego zachowanie bardzo krytycznie. Do brata przebywającego w Nieświeżu pisała listy, w których wyjaśniała, że zachowanie jej syna jest skutkiem wychowywania dzieci zgodnie z najnowszą modą: „Chcą po modnemu obchodzić się, żeby dzieci byli przyjaciele, ja zaś chcę, żeby mnie znali za matkę (…). Proszę WKsMć bądź moim Dobrodziejem, nakłoń moje dzieci do winnego dla mnie posłuszeństwa, bo ja się tym gryzę, żem bolała, rodziła, hodowała, a te modne dzieci zapominają, jaką winne wdzięczność”.

Powyższy fragment pochodzi z:

Magdalena Jastrzębska
„Księżna Dominikowa. Opowieść o Teofili z Morawskich Radziwiłłowej”
cena:
35,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
ISBN:
978-83-7565-367-0

Karol Radziwiłł po raz kolejny okazał się więc dobrodziejem dla siostry i chcąc zakończyć rodzinne awantury, wysłał młodego Morawskiego do Wiednia. W iluż to przypadkach leczono źle ulokowane uczucia długą podróżą! Karol o pani Przezdzieckiej rzeczywiście zapomniał, a i ona nie pamiętała o nim zbyt długo, skoro wkrótce wyszła za Tadeusza Mostowskiego. We Wiedniu Karol pobierał nauki, uczył się języków, przebywał w modnym świecie i słał listy na Litwę. Gdy wrócił do kraju, wstąpił do wojska. W 1789 roku po licznych awansach objął dowództwo 2 regimentu pieszego na Litwie. Był młody, przystojny, obyty w świecie, lubił kobiety i wojskową służbę. Jednak jego skłonność do awantur i miłostek nie minęła. Gabriela Puzynina, wspominając Morawskiego, napisała o nim krótkie, ale znaczące słowa: „wielkie nic dobrego”.

Nic więc dziwnego, że rodzina pragnęła go utemperować, czyli po prostu ożenić. Na żonę dla Morawskiego wybrano Annę Jundziłł.

Rezydencja Radziwiłłów w Nieświeżu (fot. disp-dme, opublikowano na licencji "Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0:).

Jundziłłowie herbu Łabędź byli jedną z najstarszych rodzin litewskich. Ich protoplastą był Raczko, którego syn Jundiło brał udział w Sejmie Piotrkowskim w 1438 roku. Ojciec Anny, Tadeusz, podkomorzy grodzieński, był człowiekiem znanym z niepospolitych zalet i rozumu. Natomiast matkę, Anielę z Zaleskich, kasztelankę wiską, Marcin Matuszewicz określił jako „wielkiej piękności i talentów damę”. Pamiętnikarz był zresztą w pięknej Anieli zakochany, i to, jak sam podkreśla w swych wspomnieniach, od pierwszego wejrzenia. Niestety wspinający się dopiero po szczeblach kariery Matuszewicz nie mógł równać się z podkomorzym Jundziłłem. Postanowił więc nie wchodzić w drogę wielkim panom i dyskretnie się wycofał.

reklama

Przyszła żona Karola Morawskiego oprócz właściwego pochodzenia posiadała także zachwycającą urodę, talenty towarzyskie i radość życia. Cytowana już Gabriela Puzynina, charakteryzując Karola, stwierdziła jednocześnie, że Anna była całkowitym jego przeciwieństwem. Dopiero dalsze losy tego niedobranego małżeństwa pokażą, że Anna była kobietą o mocnym charakterze. Potrafiła troszczyć się nie tylko o siebie i córkę, ratować majątek i posag, układać małżeństwa, ale także budować swoje osobiste szczęście z dala od rodzinnych układów i towarzyskich konwenansów.

W dniu ślubu nikt jednak nie zaprzątał sobie głowy tym, czy małżeństwo przetrwa próbę czasu. Mariaż ten był typowym układem dwóch rodzin, które skojarzyły swe dzieci, myśląc jedynie o korzyściach familijnych.

Niedługo po ślubie młodzi państwo Morawscy wyjechali do Grodna, gdzie Karol stacjonował ze swym pułkiem. Jako komendant miasta był tam jedną z pierwszych osobistości. Morawscy nadawali więc niejako ton towarzyskiemu życiu miasta. Zajęli się przyjemnościami i radosnym wydawaniem pieniędzy. Anna bywała na balach, Karol grał w karty, a majątek topniał…

Mikołaj Repnin (domena publiczna).

Tymczasem nadszedł rok 1790. W marcu zmarł Ignacy Morawski, a w listopadzie Karol Radziwiłł. Jedyną osobą w rodzinie, która myślała o zabezpieczeniu rodowych majątków, była Teofila Morawska. To właśnie ona, już jako wdowa, po drugim rozbiorze kraju wyjednała u Mikołaja Repnina „list ochronny”, który zabezpieczał majątki Morawskich przed grabieżą wojsk rosyjskich.

Wkrótce przeszło pięćdziesięcioletnia Teofila zaskoczyła całą rodzinę i wyszła powtórnie za mąż – za namiestnika kawalerii narodowej pana Rozwadowskiego, któremu kupiła urząd rotmistrza i kilka orderów, by choć trochę awansować go w hierarchii społecznej. Jej losy jako pani Rozwadowskiej są prawie zupełnie nieznane, myliłby się jednak ten, kto by sądził, że zbliżająca się do sześćdziesiątki Teofila skończyła z ekscesami i młodzieńczą brawurą. Szczęście z nowym mężem nie trwało długo, Teofila owdowiała. Ponieważ nie znosiła samotności, wydała się za mąż po raz trzeci, tym razem za swego plenipotenta – pana Kacza-nowskiego. Zmarła około 1807 roku, żadne z jej dzieci nie było jednak zainteresowane pogrzebem matki. Pochował ją dopiero bratanek, Dominik Radziwiłł, w miejscu, w którym się urodziła – w Nieświeżu.

Jednak zanim Teofila wyszła za Rozwadowskiego, została po raz kolejny babcią. W 1791 roku urodziła się, prawdopodobnie w Grodnie, jedynaczka Karola i Anny. Morawski, chcąc przypodobać się matce, nadał swej córce imię Teofila. Jak się okazało, Teofila, którą w latach późniejszych nazywano często księżną Dominikową, odziedziczyła po babce nie tylko imię, ale także oryginalność, fantazję, zamiłowanie do koni i strzelania, odwagę, a przede wszystkim ognisty temperament.

Powyższy fragment pochodzi z:

Magdalena Jastrzębska
„Księżna Dominikowa. Opowieść o Teofili z Morawskich Radziwiłłowej”
cena:
35,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
ISBN:
978-83-7565-367-0
reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Jastrzębska
Z wykształcenia filolog polski, z zamiłowania historyk. Autorka książek poświęconych losom polskich arystokratek w XIX wieku Dama w jedwabnej sukni, Pani na Złotym Potoku. Opowieść o Marii z Krasińskich Raczyńskiej, Siostry Lachman - piękne nieznajome.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone