Zamach na Jana Pawła II i śmierć prymasa Wyszyńskiego
Zobacz też: Zamach na Jana Pawła II i jego tajemnice
Od kwietnia 1981 r. choroba kard. Wyszyńskiego pogłębiła się na tyle wyraźnie, że – jak sam w swoich notatkach zapisał – rozpoczyna się via dolorosa [droga krzyżowa] i wydaje mi się, że jest to initium finis [początek końca]. Prymas musiał wobec tego na zalecenie lekarzy zrezygnować z podróży, więc nie mógł się udać na uroczystości do Gniezna (25 kwietnia) ani na Jasną Górę (3 maja). 3 maja, by pocieszyć przywódcę polskiego Kościoła, zadzwonił Jan Paweł II. Rozmowa dotyczyła nie tylko stanu zdrowia kard. Wyszyńskiego, ale też sytuacji w kraju. Prymas wyraził również nadzieję, że uda mu się przyjechać na wizytę do Rzymu 7 czerwca. 12 maja prymas odprawił swoją ostatnią mszę św. Dzień później z Watykanu dotarły do Polski tragiczne informacje. Papież został ciężko ranny w wyniku zamachu na jego życie. Zamachowca schwytano na miejscu zbrodni, był nim Mehmet Ali Agca.
Wyjątkowo władze PRL zezwoliły telewizji na relację wiadomości z Watykanu, w studiu jako komentatorzy po raz pierwszy pojawili się księża. Zamach wstrząsnął polskim społeczeństwem. Dominował szok i przerażenie, tym mocniejsze, że dzień później Episkopat opublikował komunikat lekarski na temat stanu zdrowia prymasa Wyszyńskiego. Stwierdzono w nim, że choroba dotyczy narządów jamy brzusznej z towarzyszącym wysiękiem […], że choroba ma charakter postępujący […] i że stan chorego jest poważny. Zasmucone społeczeństwo modliło się przez kolejne dni o zdrowie zarówno Jana Pawła II, jak i przywódcy polskiego Kościoł. Tak było również w Krakowie.
Władze województwa nie ingerowały w sposób przeżywania tych chwil przez społeczeństwo, ograniczając się do obserwacji i odnotowywania niekorzystnych dla siebie akcentów. Od dnia zamachu krakowska SB przesyłała do centrali codzienne raporty o sytuacji w województwie w związku z tą tragedią. 13 maja informowano, że w wielu kościołach podjęto całonocne czuwania i adorację w intencji powrotu Jana Pawła II do zdrowia. W kaplicy krakowskiej kurii odbywały się z kolei, w oczekiwaniu na powrót kard. Macharskiego z wyjazdu na objazd parafii, tzw. ciche msze z udziałem jej pracowników. W raporcie zanotowano także, że nie stwierdza się – poza ogólnym przygnębieniem wiernych – przypadków skrajnie emocjonalnego przeżywania wydarzenia w Rzymie .
Zaraz po powrocie z Bielska‑Białej kard. Macharski odprawił późnym wieczorem nabożeństwo na Wawelu w intencji powrotu do zdrowia Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Jak odnotowała krakowska SB, udział w nim wzięło ok. 3 tysięcy osób, z czego około 40% stanowili duchowni. W kolejnych dniach aparat represji przesyłał codziennie szczegółowe informacje na temat przebiegu i frekwencji kolejnych nabożeństw w intencji powrotu do zdrowia Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Szczegółowo analizowano również atmosferę, opinie i komentarze różnych środowisk odnoszące się do zamachu na papieża i stanu zdrowia prymasa. Dominowało przygnębienie i współczucie. Władzom wojewódzkim, dzięki informacjom pozyskanym przez SB, udało się wcześniej wykryć zamiary studentów związane ze zorganizowaniem uroczystości w intencji powrotu do zdrowia Jana Pawła II i prymasa. Uzyskano je właśnie z wnętrza kurii, prawdopodobnie z podsłuchu, choć nie należy również wykluczyć, że z dobrze ulokowanego osobowego źródła informacji. Późnym wieczorem 13 maja wizytę w tej sprawie złożyła kardynałowi grupa przedstawicieli NZS, która poinformowała metropolitę krakowskiego, że studenci rezygnują z organizacji juwenaliów. Równocześnie zwrócili się z prośbą o zorganizowanie uroczystego nabożeństwa na Rynku Głównym celebrowanego przez kard. Macharskiego w intencji powrotu do zdrowia obu hierarchów kościelnych. Arcybiskup krakowski wyraził zgodę i uzgodniono, że ołtarz na uroczystość zostanie ustawiony na zewnątrz kościoła Mariackiego.
W kolejnych dniach trwały intensywne przygotowania do zorganizowania 17 maja marszu pokoju (tak nazywano go w owym czasie), którego trasa miała przebiegać z krakowskich Błoń na Rynek Główny. Podlegały one ścisłej inwigilacji ze strony miejscowej SB. Jak odnotowano w jednym z jej raportów, w środowisku akademickim zaobserwowano duże zainteresowanie tym wydarzeniem. Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim... Do udziału w nim wzywały komunikaty NZS i MKZ „Solidarność” oraz ulotki kolportowane na terenie całego województwa.
17 maja na krakowskich Błoniach zgromadził się duży tłum uczestników przemarszu. Według, z pewnością zaniżonych, szacunków SB przed godziną 10.00 sformował się pochód 30 tys. osób, który zmierzał do Rynku. Wraz ze zbliżaniem się do Rynku stopniowo liczba uczestników się zwiększała, by osiągnąć w kulminacyjnym momencie 130 tys. osób. Na skutek postawy organizatorów uroczystość miała wyłącznie religijny i spokojny przebieg. Ten fakt znalazł potwierdzenie również w raporcie krakowskiej SB, która podkreślała, że służba porządkowa zorganizowana przez studentów reagowała na wszelkie zakłócenia porządku. Jak donosiła SB, wśród uczestników uroczystości kolportowany był biuletyn informacyjny Biura Organizacji Białego Marszu i dwa komunikaty PAP o stanie zdrowia papieża i śledztwie w sprawie zamachu.
Tekst jest fragmentem książki Rafała Łatki „Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim w latach 1980-1989”:
Nabożeństwo miało spokojny przebieg, a zasadniczym motywem kazania wygłoszonego przez kard. Macharskiego było oburzenie z powodu zbrodni i podkreślenie związku Jana Pawła II z Polską i Krakowem oraz zaakcentowanie przeżywania tragedii w związku z chorobą prymasa. Metropolita krakowski podziękował ponadto studentom i młodzieży za zorganizowanie uroczystości. Po zakończeniu nabożeństwa odczytano list młodzieży akademickiej do papieża potępiający zamach. Studenci nawiązali również do skierowanego do nich przemówienia Jana Pawła II na Skałce z 1979 r., w którym papież mówił, że poprowadzą oni kraj do lepszej przyszłości, studenci przyrzekali, że tak się stanie. Po zakończeniu uroczystości zgromadzeni rozeszli się w spokoju i, jak zanotowano w raporcie aparatu represji, nie doszło do zakłócenia porządku. Jak oceniała krakowska SB, wysoka frekwencja na uroczystości związana była z szeroko rozwiniętą propagandą tej imprezy przez NZS i MKZ „Solidarność”, informacje o jej organizowaniu podane w środkach masowego przekazu oraz sprzyjająca pogoda . Wniosek, jaki wyciągnęła krakowska SB, sprowadzał się do stwierdzenia, że liczny udział mieszkańców Krakowa w nabożeństwie był obiektywnym odzwierciedleniem dużego wpływu Kościoła na świadomość przeciętnego Polaka identyfikującego się z wiarą katolicką .
W raporcie SB z 27 maja podkreślono wyraźnie, że zdaniem środowisk zbliżonych do krakowskiej kurii, kard. Macharski uważał, że Biały Marsz był manifestacją przerastającą wszelkie oczekiwania. Miał dodać również, że władze porządkowe, podobnie jak w czasie pielgrzymki Ojca Świętego, stanęły na wysokości zadania.
Warto podkreślić, że „Gazeta Krakowska” poświęciła organizacji i relacji z przebiegu Białego Marszu bardzo wiele miejsca i pisała na jego temat w przychylny sposób. W ocenie krakowskich kurialistów informacje na temat zamachu podawane w środkach masowego przekazu były pełne i zadowalające, a nawet wyprzedzały informacje, które spływały do kurii.
Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim... W następnych dniach aparat represji w dalszym ciągu zbierał informacje na temat kolejnych nabożeństw w intencji Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Jednak w owym okresie znacznie większą uwagę przywiązywano do planowanej na 25 maja manifestacji w intencji uwolnienia więźniów politycznych zorganizowanej przez Komitet Obrony Więzionych za Przekonania. Wydział IV krakowskiej SB odpowiadał za zredukowanie udziału Kościoła w tym przedsięwzięciu do minimum i ograniczenie zasięgu wydarzenia. Aparat represji podjął w tej sprawie szerokie działania. Wprost pisano o tym w raporcie SB z 25 maja: przeprowadzono szereg czynności operacyjnych (poinformowanie Kurii Krakowskiej, rozmowy z księżmi i duszpasterzami akademickimi, przekazanie odnośnych zadań osobowym źródłom informacji), mających na celu ograniczenie zasięgu imprezy .
W poczuciu organizatorów demonstracji, jej integralnym elementem związanym z planowaną manifestacją było nabożeństwo w kościele św. Anny, które odprawił ks. Franciszek Płonka. Nie wygłosił on kazania, ale w odczytanych intencjach znalazły się elementy niewygodne dla władz, m.in. modlitwa: Za więźniów politycznych, o poszanowanie ich godności i wolności. O uznanie tego, co słuszne, w ich pluralizmie światopoglądowym. Niemniej jednak w kościele nie było żadnych transparentów nawiązujących do planowanej demonstracji, a msza św. na skutek interwencji władz odbywała się bez wymieniania intencj. Jak donoszono w raporcie SB z tego dnia, po zakończeniu nabożeństwa, zgodnie z wcześniejszym planem sformowano pochód, który udał się pod siedzibę prokuratury wojewódzkiej, gdzie odczytano petycję z żądaniem uwolnienia więźniów politycznych (po czym manifestacja się zakończyła). Jak wyraźnie zaakcentowano w tym dokumencie, zarówno w kościele, jak i wśród uczestników pochodu nie było osób duchownych. Stało się tak na skutek zakazu, który wydał kard. Macharski, przeciwny zaangażowaniu Kościoła w tego typu wydarzenia. W raporcie SB podkreślono ponadto, że przeciwni łączeniu nabożeństwa z manifestacją polityczną byli ks. Józef Tischner i ks. Franciszek Płonka, którzy wydali w tej sprawie listy kolportowane wśród studentów. Warto przytoczyć treść oświadczenia drugiego z nich skierowanego do studentów, by uświadomić sobie, że krakowscy duchowni byli przeciwni organizacji tego typu przedsięwzięcia i dość jednoznacznie się od niego odcinali:
Oświadczam, że połączenie mszy św. z wiecem na rzecz więźniów politycznych zostało podjęte i rozgłoszone bez uzgodnienia z duszpasterstwem św. Anny. Zgoda była wyrażona tylko na mszę św. z wykluczeniem wiecu, tym sposobem msza św. zostaje użyta jako element akcji nie religijnej.
Jak wynika z wiedzy pozyskanej przez krakowską SB, postawa ks. Tischnera i ks. Płonki była oceniania przez krakowskich biskupów, jako właściwa i na miejscu . W kilka dni później w środowisku kurialistów oceniano, że wcześniejsze powiadomienie przez władze, że nabożeństwo może zostać wykorzystane do celów politycznych, było zasadne. Biskup Pietraszko miał zalecić by w przyszłości księża wykazywali więcej uwagi i czujności przy przyjmowaniu intencji, których zakamuflowanym zamysłem może być chęć zorganizowania przez zainteresowanych manifestacji politycznych . Raport ten czytelnie udowadnia, że większość krakowskich kurialistów była przeciwna zaangażowaniu Kościoła w inicjatywy odbierane przez nich jako mające charakter polityczny.
Tekst jest fragmentem książki Rafała Łatki „Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim w latach 1980-1989”:
28 maja kard. Wyszyński zmarł, w związku z jego śmiercią we wszystkich kościołach wywieszono czarne flagi. W kilkunastu świątyniach odbyły się w tym dniu nabożeństwa w intencji zmarłego i za spokój jego duszy. Krakowska SB w tym dniu wynotowywała najistotniejsze z komentarzy wygłaszanych w ich czasie. Jednym z wielu przykładów było kazanie wygłoszone przez bp. Smoleńskiego w kościele Mariackim. Hierarcha powiedział m.in.:
[…] Utraciliśmy wielkiego Polaka, któremu tak dużo zawdzięczamy, gdyż kraj przechodził wiele wstrząsów i trudnych okresów, na których przebieg w dużej mierze wpłynęła postawa kardynała S. Wyszyńskiego, który potrafił łagodzić istniejące napięcia społeczne.
W kolejnych dniach krakowska bezpieka śledziła każdy krok kard. Macharskiego w związku z pogrzebem prymasa, zwracając uwagę nawet na najmniejsze szczegóły w jego postępowaniu. Jak informowała SB, w środowiskach kościelnych, co naturalne, dominowało przygnębienie śmiercią Prymasa Tysiąclecia, równocześnie znacząco zwiększyła się liczba spekulacji na temat jego następcy na stanowisku przywódcy polskiego Kościoła. Odnotowano także w środowisku krakowskich kurialistów opinię, że może nastąpić rozdzielenie funkcji przewodniczącego Episkopatu i stanowiska prymasa Polski (co traktowano z aprobatą). SB pozyskała ponadto informację, że wśród tych duchownych, jako kandydatów do najważniejszej funkcji w polskim kościele wymienia się bp. Glempa jako posiadającego największy autorytet w północnej części Polski i bp. Tokarczuka, którego z kolei popularność jest największa na południu kraju. W tych spekulacjach, jak odnotował aparat represji, nie wspominano o szansach kard. Macharskiego na stanowisko przewodniczącego Episkopatu. Jak odnotowano w dalszej części raportu, także wśród szeregowych księży i katolików świeckich rozwinęły się dyskusje na temat sukcesji po zmarłym kardynale Wyszyńskim. Jako kandydatów na stanowisko prymasa wymieniali oni w pierwszej kolejności kard. Macharskiego oraz w dalszej, biskupów: B. Dąbrowskiego, J. Glempa, J. Strobę, J. Ablewicza i I. Tokarczuka. W opiniach niektórych z księży dodawano do tej listy jeszcze ks. J. Tischnera.
W kolejnych dniach w środowisku krakowskich duchownych w dalszym ciągu nie ustawały spekulacje na temat następcy prymasa. Miejscowy aparat bezpieczeństwa sumiennie odnotowywał wszelkie komentarze dotyczące tej tematyki. Na przykład, jak notowano w raporcie z 1 czerwca, księża z dekanatu Kraków‑III coraz częściej w tym kontekście wymieniali ks. Tischnera, dając jednocześnie co raz mniej szans bp. Tokarczukowi. Z czasem, jako faworytów do schedy po prymasie, wspominano już tylko dwóch kandydatów: kard. Macharskiego i bp. Glempa. Świadczyły o tym wyraźnie kolejne doniesienia aparatu represji, w których w kontekście następstwa po prymasie wymienia się już tylko tych dwóch hierarchów, niemniej jednak znacznie częściej metropolitę krakowskiego. Spekulowano także, kto mógłby w takim przypadku zastąpić kard. Macharskiego. Przykładem tego może być raport z 4 czerwca, którego najważniejszy fragment warto przytoczyć:
Kler terenowy w dalszym ciągu prowadzi dyskusję wokół sukcesji po zmarłym prymasie. Uważa się, że skutkiem ewentualnej nominacji na to stanowisko kard. Macharskiego byłaby konsekracja ks. J. Tischnera i zarazem objęcie stanowiska ordynariusza w Krakowie. Nie wyklucza się jednak sytuacji, w której papieża powoła do życia unie personalną diecezji krakowskiej i gnieźnieńskiej. Wśród kandydatów na prymasa wymienia się także bp. Glempa, którego mimo skąpej wiedzy na ten temat, określa się osobowością dużego formatu. […] W kołach zbliżonych do Kurii, wśród kandydatów na następcę po prymasie Glempie wymienia się m.in. bpów [tak w oryginale – R.Ł.] Majdańskiego i Glempa. Jak się sądzi, za kandydaturą tego ostatniego przemawia fakt, iż otrzymał sakrę biskupią w Gnieźnie, którym to wyróżnieniem ks. prymas mógł wskazać swojego następcę. Generalnie utrzymuje się jednak przekonanie, że prymasem zostanie kard F. Macharski.
8 lipca ogłoszono, że nowym prymasem zostanie bp Glemp. Zadaniem krakowskiej SB było pozyskanie informacji na temat opinii i komentarzy dotyczących tej nominacji ze środowisk kościelnych i zbliżonych do Kościoła. Pierwsze doniesienia na ten temat przesłano do centrali już w dniu ogłoszenia tego faktu. Jak wynikało z wiedzy pozyskanej przez aparat represji, jego nominację w środowisku kurii krakowskiej oceniano jako trafną i niestanowiącą większego zaskoczenia. Podobne oceny prezentowali szeregowi duchowni i katolicy świeccy. Pozytywne opinie środowisk kościelnych na temat nowego prymasa potwierdzały również kolejne raporty SB. Aparat represji nie zadowalał się jednak tylko i wyłączenie ocenami samej osoby nowego przywódcy polskiego Kościoła, ale analizował również spekulacje odnośnie jego przyszłej polityki, szczególnie w odniesieniu do stosunków z władzami i „Solidarnością”. Większość krakowskich duchownych sądziła, że będzie on kontynuował w tym względzie linię działania swojego poprzednika . W kolejnych dniach pojawiły się jednak komentarze pochodzące głównie ze środowisk zakonnych, że pewne symptomy dystansowania się od działalności NSZZ „Solidarność” pojawiły się w niektórych wypowiedziach prymasa Glempa .
Już w kilka dni po ogłoszeniu nominacji na prymasa bp. Glempa, przywódca polskiego Kościoła spotkał się z premierem Wojciechem Jaruzelskim. Krakowskie struktury aparatu represji miały za zadanie poznać opinię środowisk kościelnych w Krakowie na ten temat. Jak wynika z doniesienia z 14 lipca wśród księży:
Uważa się, że spotkanie zorganizowane zostało dla wzajemnego poznania obu osobistości oraz ustalenia wspólnego programu poprawy sytuacji społecznej w kraju. Ocenia się, że abp Glemp, kontynuując politykę poprzedniego prymasa będzie również dążył do załagodzenia napięć i wyprowadzenia Polski z kryzysu.
Komentarze i opinie na temat pozycji nowego prymasa i polityki przez niego prowadzonej krakowska SB zbierała również w kolejnych miesiącach, aż do wprowadzenia stanu wojennego. Jednym z wielu przykładów był raport z 2 września, w którym pisano, że: Uzyskano informacje, iż niektórych biskupów (Groblicki, Pietraszko, Tokarczuk) niepokoją częste wywiady oraz wizyty u przedstawicieli władz państwowych prymasa Glempa. Jak się twierdzi taka postawa wywiera przykre wrażenie na hierarchach i klerze dołowym. Nowemu prymasowi zarzuca się również zbyt długie zwlekanie ze zwołaniem RG [Rady Głównej – R.Ł.] […] Ponadto wśród przedstawicieli Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim... Kleru wyższego szczebla sądzi się, iż bardziej liberalna polityka wewnątrzkościelna Glempa będzie wynikać z mniejszego autorytetu posiadanego przez obecnego prymasa .