Zamach na Abrahama Lincolna
Zamach na Abrahama Lincolna – Artykuł inspirowany czasopismem „Gwiazdka Cieszyńska, pismo naukowe i zabawne”
W marcu 1864 roku generał Ulysses S. Grant, dowódca armii unijnych, postanowił zawiesić wymianę jeńców wojennych. W odpowiedzi na to John Wilkes Booth, sympatyk Konfederacji, obmyślił plan porwania prezydenta Lincolna i przekazania go Południu. Prezydent miał być zakładnikiem do momentu aż Północ zgodzi się na wznowienie wymiany więźniów. 9 kwietnia 1865 roku generał Robert E. Lee poddał się, a dwa dni później Lincoln wygłosił w Białym Domu przemówienie. John Wilkes Booth sfrustrowany jednym i drugim wydarzeniem zmienił plany i postanowił zabić Lincolna.
W dniu 14 kwietnia 1865 roku około południa Booth podczas wizyty w Teatrze Forda, dowiedział się, że prezydent i generał Grant będą tego wieczora na widowni. O siódmej wieczorem John Wilkes Booth spotkał się po raz ostatni z wszystkimi uczestnikami zaplanowanego spisku. Lewis Powell miał zabić sekretarza stanu Williama H. Sewarda, a George Atzerodt wiceprezydenta Andrew Johnsona. Z kolei Booth planował strzelić do Lincolna z małego, kieszonkowego pistoletu Deringer, a następnie przebić nożem generała Granta. Wszyscy mieli uderzyć jednocześnie krótko po dziesiątej w nocy.
Ulysses Grant w końcu nie wybrał się na przedstawienia, a Abraham Lincoln spóźnił się. Gdy prezydent dotarł do teatru, publiczność uhonorowała go owacjami na stojąco, a orkiestra zagrała Hail to the Chief (oficjalny hymn prezydencki, grany podczas publicznych wystąpień prezydenta). W tym czasie Booth wszedł przez pierwsze drzwi prowadzące do prezydenckiej loży i zabarykadował je drewnianym kijem. Wejście od loży miało być strzeżone przez policjanta Johna Fredericka Parkera, jednak ten w czasie przerwy wyszedł z lokajem i woźnicą do pobliskiej tawerny. Nie wiadomo, czy wrócił do teatru, ale na pewno nie było go na posterunku, gdy zamachowiec wszedł do loży. Pomimo tego, że Booth nigdy nie zagrał w samej sztuce, znał ją na pamięć i czekał na moment uznawany za najzabawniejszy. Miał nadzieję, że entuzjastyczna reakcja publiczności zagłuszy dźwięk wystrzału.
Gdy nadszedł odpowiedni moment Booth otworzył drugie drzwi, rzucił się do przodu i strzelił do prezydenta z bliskiej odległości. Pocisk uderzył w tył głowy Lincolna, tuż za lewym uchem. Wszedł w czaszkę, której część złamał, przeszedł przez mózg i zatrzymał się tuż nad prawym okiem. Lincoln natychmiast stracił przytomność. Przebywający w loży major Henry Rathbone, widząc co się dzieje, zerwał się natychmiast z miejsca i próbował zapobiec ucieczce zamachowcy. Booth upuścił pistolet i wyciągnął nóż, którym poważnie ranił Rathbone’a w lewe przedramię. Oficer szybko się jednak otrząsnął i ponownie próbował chwycić Booth’a, który przygotowywał się do skoku z balkonu.
Wylądował niezgrabnie na lewą nogę, podniósł się pomimo kontuzji i ruszył przez scenę, przez co publiczność uważała, że była to część spektaklu. W tym momencie Booth krzyknął coś do publiczności. Powszechnie uważa się, że były to słowa Sic Semper Tyrannis, tłumaczone często skrótowo jako „śmierć tyranom”. Niektórzy w swoich wspomnieniach podawali, że Booth krzyknął coś po angielsku. Między innymi miały to być słowa: The South is avenged (Południe pomszczone), Revenge for the South (Zemsta za Południe), The South shall be free (Południe powinno być wolne) lub I have done it (Zrobiłem to).
Po wyjściu z budynku, Booth wsiadł na konia, który czekał na zewnątrz. Następnie udał się do Marylandu i dalej Wirginii. Wysłano za nim pościg i wyznaczono nagrodę stu tysięcy dolarów. Mieszkańcy Południa i agenci Konfederatów nie okazali mu tak wielkiej pomocy, jakiej oczekiwał. W końcu 26 kwietnia pościg otoczył Booth’a, a on sam zginął w strzelaninie.
Prezydent Lincoln nie mógł być przewieziony do Białego Domu, ponieważ wyboista przejażdżka bryczką na drugą stronę miasta nie wchodziła w rachubę. Postanowiono więc przenieść go do domu po drugiej stronie ulicy. Wniesiono go do budynku, znanego jako Petersen House, i położono na łóżku w sypialni na piętrze. Prezydent zmarł 15 kwietnia po siódmej rano.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz
Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!