Zagadka śmierci Kazimierza Junoszy-Stępowskiego

opublikowano: 2021-06-17, 12:34
wszelkie prawa zastrzeżone
Kazimierz Junosza-Stępowski był jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów dwudziestolecia międzywojennego. W lipcu 1943 roku w jego mieszkaniu pojawili się likwidatorzy z polskiego podziemia. „Niewinnie umieram – przez tę narkomankę” – miał powiedzieć przed śmiercią.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Marka Telera „Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci”.

Piątego lipca 1943 r. aktorski świat obiegła smutna wiadomość o śmierci jednego z najbardziej utalentowanych artystów II Rzeczypospolitej, Kazimierza Junoszy-Stępowskiego. Artysta zmarł o godz. 12.00 w lecznicy „Omega” przy Alejach Jerozolimskich. Okoliczności śmierci aktora do dziś budzą kontrowersje i w okresie powojennym położyły cień na jego wizerunku. Twierdzono bowiem, że Polskie Państwo Podziemne wykonało na nim wyrok śmierci za kolaborację z Niemcami. Tego samego dnia zginęła z wyroku Polskiego Państwa Podziemnego także tancerka Halina Heinrichowa, co sprawiło, że tuż po wojnie łączono Junoszę-Stępowskiego ze współpracującą z Niemcami artystką.

Fotos z filmu „Dzień wielkiej przygody”. Junosza-Stępowski jako Przemytnik (fot. NAC)

Jacek Jantar w pełnym nieprawdziwych informacji sensacyjnym artykule Zdrada Junoszy-Stępowskiego z 1946 r. pisał, że Stępowski, który miał mieć kontakt z ludźmi z otoczenia generała Stefana Grota-Roweckiego, „omotany został przez szpiegówkę gestapo i zabrnął tak daleko, że nie mógł się z zastawionej sieci wywikłać”. Jantar dodawał następnie: „Człowiek, jak się okazało, słaby i miękki, w rękach wytrawnej ladacznicy i szpiclówki stał się kulką miękkiego wosku i w pewnej chwili słabości zdradził niektóre posiadane wiadomości”. Miały one w ostateczności doprowadzić do aresztowania generała i czterdziestu jego współpracowników. Tym sposobem Stępowski miał otrzymać od polskiego podziemia wyrok śmierci. Jantar dodawał: „Stępowski wybuchł płaczem, a następnie przyznał się do popełnienia nieświadomej zdrady i wśród łez podpisał na to odpowiedni protokół. Wtedy odczytano mu wyrok i wręczono truciznę. Junosza w obecności akowców zażył truciznę i w parę chwil poźniej już nie żył”.

Artykuł Jantara pełen jest plotek i pomówień, nie sposób zresztą nie odnieść wrażenia, że był pisany pod dyktando komunistycznej propagandy, która starała się obrzydzić Polakom współpracujących z teatrami jawnymi przedwojennych aktorów. Heinrichowa współpracowała nie z Junoszą, lecz z jego uzależnioną od morfiny żoną, która przekazywała jej informacje na temat polskich oficerów. Sensacyjne wieści z tekstu Jantara mogły mieć jednak swoje źródło w niektórych meldunkach ZWZ-AK, które niejednokrotnie były ze sobą wzajemnie sprzeczne, jeśli chodzi o okoliczności śmierci Junoszy. W części z nich to właśnie Kazimierz Junosza-Stępowski jawił się jako czarny charakter, który utrzymywał bliskie relacje z Niemcami, był zagorzałym germanofilem i otwarcie krytykował polskie władze.

reklama

Warto przytoczyć fragmenty meldunków „Ikara” i „Zenona” z 17 lipca 1943 r. „Ikar” donosił o Stępowskim: „Otrzymał kilkakrotne otrzeżenie, w końcu wyrok. Do mieszkania [Stępowskich – przyp. aut.] o 9:30 przyszło 4 ludzi, jeden z nich listonosz, który sterroryzował żonę Junoszy. Uciekającego Junoszę trafiono w kręgosłup. Bezpośrednio po wypadku informator odwiedzał go w towarzystwie żony w Omedze, był nieprzytomny i wkrótce zmarł”. Wspominał o dobrych stosunkach Junoszy z Niemcami i jego żonie narkomance, która wyłudzała od ludzi pieniądze na narkotyki fałszywymi obietnicami uwalniania ludzi z więzień. Dodawał też, że „panuje ogólne zdziwienie, że sprzątnięto jego, a nie jego żonę”. „Zenon” twierdził, że wyrok wykonano o godz. 7:00, zginął Stępowski, urzędnik policji niemieckiej Filmuth został ranny, a „przy likwidacji żony Stępowskiego zaciął się rewolwer, została ranna kolbą”. Zdaniem „Zenona” śmierć Junoszy podzieliła opinię publiczną na dwa obozy: „Jedni twierdzą, że Junoszę spotkała zbyt ciężka kara za germanofilstwo, że należało uwzględnić jego przeszłość sceniczną, – drudzy, że wyrok był słuszny, gdyż świadomie korzystał z zarobków żony”. Opis przytoczony przez „Zenona” sugeruje, że likwidacja miała charakter zbiorowy i objęła Stępowskiego, jego żonę i Niemca Filmutha. Rozbieżności w relacjach „Ikara” i „Zenona” każą dokładniej przyjrzeć się sprawie. Czy naprawdę aktor Kazimierz Junosza-Stępowski, który z całą stanowczością odmówił roli w filmie Heimkehr, mógł zostać zlikwidowany za kolaborację?

Aby lepiej poznać okoliczności śmierci Junoszy-Stępowskiego, oddajmy głos Romanowi Niewiarowiczowi, który rozpracowywał żonę aktora. Chociaż Junosza został zabity już po aresztowaniu reżysera, znał on historię jego śmierci od malarza i scenografa Aleksandra Kobrynia, świadka tragicznych wydarzeń. Niewiarowicz pisał w artykule Kulisy „Komedii” dla „Tygodnika Powszechnego”: „Przebieg sprawy był następujący. Do mieszkania Stępowskich przy ul. Poznańskiej zgłaszają się dwaj panowie z żądaniem widzenia się z panią Stępowską. W pewnej chwili do przedpokoju wchodzi Stępowski i widząc dwóch ludzi z wymierzonymi pistoletami w swoją żonę, odruchowo ją zasłania sobą. Strzały padają. W zamieszaniu Stępowska ucieka. Dwaj wykonawcy wyroku wychodzą, nie spełniwszy zadania. Na ziemi zostaje Stępowski, ciężko ranny w brzuch. Po kilku godzinach męczarni umiera. Wyrok na jego żonie zostaje wykonany w jakiś czas potem. Potworny okropny splot. Ginie człowiek zupełnie niewinny, o najwspanialszych wartościach dla sztuki polskiej”.

reklama
Kazimierz Junosza-Stępowski i Bogusław Samborski w przedstawieniu „Wielki kram” (fot. NAC)

Wersję wydarzeń przytoczoną przez Niewiarowicza potwierdzają wspomnienia członka NSZ Władysława Wekera. Wykonawcami nieudanej likwidacji Jadwigi Stępowskiej byli dwaj żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, w tym Eustachy Zygfryd Ostoja-Ostojski ps. Doktor (w cywilu był ginekologiem) z grupy likwidacyjnej Mieczysława Dukalskiego „Zapory”. To właśnie on przypadkowo zabił Junoszę. Władysław Weker tak pisał o likwidatorach: „Wpuścił ich sam Stępowski po dzwonku, w godzinach rannych, weszli do mieszkania, poprosili Panią Stępowską. Stępowski stał z boku. Wtedy w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej został odczytany wyrok. Stępowscy, bladzi z przerażenia, słuchali go. Wydawało się, że od chwili wpuszczenia do mieszkania wiedzą, o co chodzi. Po wyroku doktor [Ostoja-Ostojski – przyp. aut.] błyskawicznie wyciągnął broń, mierząc w serce Stępowskiej, w tym samym ułamku sekundy Stępowski osłonił żonę. Następnym strzałem dosięgnął doktor Stępowskiej, będąc pewien, że ją zabił. Gdy wychodzili Stępowski żył jeszcze. Wsiedli do samochodu wraz z ubezpieczającą ich osobą i zaraz z pierwszego telefonu zawiadomił pogotowie niemieckie o wypadku”. Eustachy Zygfryd Ostoja-Ostojski nie mógł sobie darować, że przypadkowo zabił Junoszę. Po zdarzeniu rozpił się i nieustannie igrał ze śmiercią, angażując się do najbardziej niebezpiecznych akcji. Zginął rozstrzelany przez Niemców 24 stycznia 1944 r. przy ul. Kilińskiego i Długiej w Warszawie.

Kazimierz Junosza-Stępowski był zatem niewinną ofiarą kolaboracji żony morfinistki, którą zlikwidował dopiero 22 marca 1944 r. oddział likwidacyjny Kedywu KG AK batalion „Miotła”. Sam miał zresztą powiedzieć tuż przed śmiercią opiekującej się nim w „Omedze” lekarce: „Niewinnie umieram – przez tę narkomankę”. Błędy w relacjach członków ZWZ-AK wynikały z faktu, że to nie Armia Krajowa odpowiadała za wykonanie wyroku. Relacje „Ikara”, „Zenona”, Niewiarowicza i Wekera łączy jednak jeden ważny szczegół: żona Junoszy-Stępowskiego była z mężem w mieszkaniu przy ul. Poznańskiej, kiedy padły strzały. Nie zasługują więc na zaufanie wersje wydarzeń przytoczone przez Bohdana Korzeniewskiego i Tymoteusza Ortyma, które sugerowały, że Jadwigi Stępowskiej nie było w domu w chwili przybycia działaczy podziemia, a aktor zginął, celując pistoletem w jednego z członków patrolu likwidacyjnego.

reklama

Pogrzeb artysty odbył się 8 lipca 1943 r. i zgromadził wielu warszawskich aktorów, którzy chcieli oddać hołd swojemu wieloletniemu przyjacielowi i mentorowi. Podczas uroczystości doszło do niezwykłego zdarzenia, podchmielony Józef Artur Horwath wygłosił bowiem płomienne przemówienie, w którym sławił Junoszę-Stępowskiego jako wybitnego aktora i wielkiego polskiego patriotę. Przemówieniem tym poważnie naraził się niemieckim władzom. Mało tego, kiedy dowiedział się, że część personelu teatru Miniatury nie przyszła na pogrzeb aktora, natychmiast wręczył im wymówienie. Śmierć Junoszy-Stępowskiego zbiegła się zresztą w czasie z tragicznym zgonem generała Władysława Sikorskiego, który 4 lipca 1943 r. zginął w katastrofie lotniczej nad Gibraltarem. Teatr Komedia musiał jednak dalej pracować na pełnych obrotach, na 10 lipca 1943 r. zaplanowano bowiem premierę sztuki Z miłości niedostatecznie, w której jedną z ról grała Hanka Libicka. Nie przypuszczała wówczas, że będzie to jej ostatnia teatralna rola…

Po śmierci generała Sikorskiego dyrektor Horwath otrzymał od Polskiego Państwa Podziemnego list z nakazem zawieszenia przedstawień w teatrach Komedia i Miniatury do 1 sierpnia 1943 r. i informacją, że „w wypadku niezastosowania się dyrekcji poniesie konsekwencje”. Na początku lipca 1943 r. jeden z działaczy AK donosił o sytuacji w teatrze Komedia: „W ciągu dnia na szafkach reklamowych ktoś porozwieszał nalepki »teatr zamknięty z powodu remontu«. O godz. 6 do kasy teatru przyszło 6 młodych ludzi z zapytaniem, czy teatr gra, odpowiedź była, że jest nieczynny”. Po kilku dniach wznowiono jednak działalność teatru i wystawiono sztukę Z miłości niedostatecznie. Dyrektor Horwath w obawie o swoje życie zażądał wówczas od władz niemieckich ochrony policyjnej w czasie przedstawień.

Jednocześnie dyrektor cały czas organizował w swoim mieszkaniu libacje dla gestapowców i kolaborantów, chociaż po przemówieniu na pogrzebie Junoszy zaczął żyć w ciągłym strachu o swoje życie. Siedemnastego lipca 1943 r. „Ikar” meldował swoim przełożonym, że Horwath sporządził przed kilkoma dniami testament, w którym zapisał cały swój majątek i prowadzenie teatrów Komedia i Miniatury Hannie Libickiej. Spośród kompanów z gestapo Horwath szczególnym sentymentem darzył osławionego Willy’ego Leitgebera, najwidoczniej nie mając zielonego pojęcia o jego sadystycznej antysemickiej obsesji. Pod koniec lipca 1943 r. podczas jednej z libacji otumaniony alkoholem dyrektor Komedii w przypływie nadmiernego zaufania zdradził Willy’emu, że jego partnerka Hanna Libicka jest Żydówką. Nawet jeśli Leitgeber również był podchmielony, informacja ta zapadła mu w pamięć znakomicie. Nieco inną wersję zdarzeń przytoczyła Maria Malicka w rozmowie z Maciejem Nowakiem w 1986 r.: „Do Horwathów zaś przyszli kiedyś Niemcy, a on miał dość dolarów, ona piękną biżuterię. Gdy się upił, zaczął wykrzykiwać do żony, cicho bądź, ty Żydówko. Niemcy zorientowali się w sytuacji i zaczęli go szantażować”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marka Telera „Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marek Teler
„Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci”
cena:
39,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Okładka:
miękka
Liczba stron:
480
Format:
135×215 [mm]
EAN:
9788311160903
reklama
Komentarze
o autorze
Marek Teler
Student V roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwent VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Władysława IV w Warszawie. Autor książki „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego”. Interesuje się mediewistyką i genealogią dynastyczną.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone