„Za Ural”, czyli o mało znanej historii pomorskich sybiraków
Od początku II wojny światowej Kaszubi, Kociewiacy i inni mieszkańcy Pomorza Gdańskiego musieli mierzyć się z ogromną skalą niemieckiego terroru. Lokalne elity mordowano w ramach Intelligenzaktion w lasach Piaśnicy i Szpęgawska. Surowo karano posługiwanie się językiem polskim, a ludność poddawano bezwzględnej germanizacji. Prowadzono także szeroko zakrojone akcje wysiedleńcze. Stosunek władz niemieckich do polskości Pomorza najlepiej oddaje wypowiedź gauleitera Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, Alberta Forstera:
Kto należy do narodu polskiego, musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości zginął bez reszty.
Tym bardziej tragicznym wydaje się fakt, że po „wyzwoleniu” ziemi pomorskiej przez wojska radzieckie jej mieszkańców spotkały kolejne prześladowania. Niemal natychmiast po wkroczeniu Armii Czerwonej członków polskich organizacji niepodległościowych na Pomorzu napotkały liczne represje, w tym wywózki na Wschód, w głąb ZSRR. W ten sposób masowe aresztowania miały oczyścić tyły Armii Czerwonej z elementów „niebezpiecznych”. Rosjanie w podobny sposób nękali cywilów, których traktowali jak darmową siłę roboczą.
Przyczyny represji
Najczęściej wykorzystywanym pretekstem do deportacji była przynależność mieszkańców Pomorza do III grupy Deutsche Volksliste (tzw. Eingedeutsche). Stanowili oni nawet 80–90% aresztowanych. Zostali potraktowani zupełnie tak samo jak Niemcy – zatrzymywano ich, a w następstwie tego zmuszono do niewolniczej pracy w głębi terytorium Związku Radzieckiego. Pociągnęło to za sobą liczne ofiary śmiertelne. Władze radzieckie nie zwracały bowiem uwagi na okoliczności przyjmowania mieszkańców Pomorza do III grupy. W końcu przymusowe wpisy na listę były elementem polityki germanizacyjnej, a nie przejawem kolaboracji.
Nie każdy kto znalazł się na Deutsche Volksliste był Volksdeutschem w popularnym rozumieniu. Do dziś słowo „Volksdeutsch” pozostaje w użyciu jako określenie osób kolaborujących z nazistowskimi Niemcami. Bywa także wykorzystywane do oczernienia przeciwników politycznych pochodzących z terenów wcielonych w czasie wojny do III Rzeszy. Ci ostatni stanowili tylko jedną z czterech możliwych kategorii narodowościowych używanych przez niemieckich urzędników. Ponadto w przeciwieństwie do innych, okupowanych przez Niemcy terytoriów, gdzie wpisy do którejkolwiek z kategorii były dobrowolne, na Pomorzu obowiązywał bezwzględny przymus.
Okupant traktował lokalną ludność jako przeznaczoną do zniemczenia. Proces ten miał przebiec tym sprawniej, że opisywane tereny najdłużej znajdowały się pod zaborem pruskim, a potem niemieckim – od 1772 do 1919 roku. Dlatego też, w ramach wynaradawiania mieszkańców Pomorza, wpisów do III kategorii na ogromną skalę dokonywano pod naciskiem. Odmowa podporządkowania się tym regulacjom groziła surowymi karami, jak choćby wysłaniem całej rodziny do obozu koncentracyjnego w Stutthofie.
Warto zaznaczyć, że w porównaniu do etnicznych Niemców – Volksdeutschów, Polaków z III kategorii narodowościowej traktowano jak ludność podrzędną. Normą były wywłaszczenia w celu zwolnienia domów dla przybyłych z Zachodu niemieckich osadników lub przedstawicieli przedwojennej mniejszości niemieckiej w II Rzeczypospolitej.
W związku z powyższym represje kierowane przez władze radzieckie wobec Polaków przynależących do III kategorii narodowościowej należy uznać za szczególnie niesprawiedliwe. Prawdziwym powodem postępowania władz komunistycznych było sprowadzenie okolicznej ludności do roli darmowej siły roboczej i złamanie ewentualnego patriotycznego podziemia niepodległościowego.
Skala zbrodni Armii Czerwonej
Już na etapie aresztowań zauważalne było bestialstwo czerwonoarmistów gwałcących kobiety, a nawet dziewczynki. Szczególnie okrutni byli wobec Niemek, czy też osób, które za Niemki uważali. Częste były chociażby przypadki brania Kaszubów za etnicznych Niemców, co przytacza Eugeniusz Pryczkowski w swoim opracowaniu wspomnień kaszubskich sybiraków. Znamienny jest przykład chłopaka, który niósł w torbie dziennik prowadzony w języku kaszubskim. Enkawudziści byli przekonani, że to niemiecki szyfr i zatrzymali go za szpiegostwo.
Przedstawiciele Armii Czerwonej, a zwłaszcza władz komunistycznych, posiadali świadomość o skali krzywd, jakiej doznali mieszkańcy Pomorza, w tym Kaszubi. W czerwcu 1946 roku zastępca dowódcy Okręgu Wojskowego nr II do spraw polityczno-wychowawczych donosił:
Jeżeli chodzi o wieś w woj. gdańskim, to na głosy „nie” składały się przede wszystkim głosy kaszubskie. Nie należy tego rozumieć, że robotnik i chłop kaszubski są przeciwni dokonanym reformom społecznym. [...] Tak duży procent odpowiedzi „nie” wśród ludności kaszubskiej jest wynikiem nieumiejętnego podejścia do nich naszej administracji. Traktowanie ich w okresie początkowym jako Niemców, gwałty i rabunki musiały wywołać pewien uraz. [...] Błędem byłoby odtrącanie ludności kaszubskiej. [...] należy zrewidować nasz stosunek do nich, naprawić krzywdy i przede wszystkim traktować jako równouprawnionych obywateli.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Za zbrodniczy należy uznać już sam sposób transportowania więźniów. Deportowani byli stłoczeni po 40 osób w jednym wagonie towarowym lub po 80 osób w wagonie osobowym, popularnie nazywanym pullmanem. Wielu nie zdołało przetrwać tej podróży. Ze względu na masowość represji, a zarazem zróżnicowany charakter poszczególnych wywózek, nie znamy dokładnej liczby poszkodowanych. W różnych szacunkach waha się ona od 15,5 do 16 tysięcy osób. W materiałach przygotowanych dla szefa NKWD, Ławrientija Berii, pojawia się nawet liczba 18 tysięcy zamordowanych. Trudne jest ustalenie wszystkich miejsc zesłania Kaszubów z roku 1945, chociażby ze względu na coraz mniejszą liczbę osób pamiętających te tragiczne wydarzenia. W rezultacie szanse na dokonanie kolejnych odkryć maleją.
Transporty z Pomorzanami trafiały w najróżniejsze rejony Związku Radzieckiego: tereny na południe od Charkowa, okolice Dniepropietrowska oraz położone dalej, na Uralu (obozy w Karpińsku, Czelabińsku czy Ufie), a także peryferia Moskwy.
W zależności od miejsca zesłania, więźniów zmuszano do różnych rodzajów pracy. W niektórych rejonach zsyłek, pracowali oni na polach bądź w kopalniach, przy wyrębie drzew, a w jeszcze w innych budowali drogi. Warunki bytowania były całkowicie niehumanitarne, racje żywnościowe głodowe, a więźniowie traktowani jak niewolnicy.
Lata milczenia
Gehenna deportacji nie kończyła się jednak po powrocie do kraju. Na sybiraków nie czekało pocieszenie ani tym bardziej sprawiedliwość. Zależne od ZSRR polskie władze ludowe zmuszały powracających z Syberii do podpisywania specjalnych oświadczeń deklarujących, że nigdy nie doświadczyli żadnych represji ani niesprawiedliwości ze strony organów państwowych Związku Radzieckiego. Wszelkie rozmowy o traumatycznych doświadczeniach były surowo zakazane. Z oczywistych, politycznych względów nie mogły pojawiać się żadne publikacje traktujące o tych wydarzeniach, zarówno naukowe, jak i w formie wspomnień ofiar.
Wielu sybiraków zmarło jeszcze pod rządami komunistów, zanim pojawiła się możliwość opowiedzenia swoich historii. Taki los spotkał choćby pradziadka autora tego artykułu – Alfonsa Jana Hein (1899–1964). Był on drobnym posiadaczem ziemskim z Mirotek na Kociewiu i weteranem wojny polsko-bolszewickiej (1919–1921). Na początku 1945 roku, na fali masowych represji, został zesłany do Baszkirii czy też jak sam mawiał: „Za Ural”. Cierpiąc na astmę, źle zniósł zesłanie, mimo że udało mu się przeżyć i po roku wrócić (pieszo!) do ojczyzny. Po wojnie o swojej historii, także tej przedwojennej, opowiadał niechętnie. Dotarcie do prawdy o nim wymagało zatem przeprowadzenia wieloletnich kwerend genealogicznych.
Bohaterowie odzyskują głos
Upadek komunizmu w Polsce otworzył nowy etap w historii sybiraków. Zaczęły masowo pojawiać się publikacje, szczególnie te wydawane przez środowiska zesłańców. Pamiętniki, wspomnienia, rozmowy – wszystko to ukazywało się na rynku wydawniczym w takich ilościach, iż w pewnym momencie trudne stało się katalogowanie i zbieranie tych materiałów przez zainteresowanych.
Wśród nawału publikacji wyróżnia się książka Eugeniusza Pryczkowskiego zawierająca wspomnienia kaszubskich sybiraków. Co ciekawe, większość świadectw została spisana po kaszubsku. Jest to o tyle istotne, że w czasach komunizmu używanie tego języka było utrudniane, a tożsamość kaszubska niszczona.
Uderzająca jest religijność i skromne warunki bytowe zesłanych. Anna Kos wspomina ten okres w ten sposób: „Miałam tylko medalik Matki Boskiej Szkaplerznej i wierzyłam, że Ona mnie wysłucha; (...) zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. W Wigilię była nawet mała choinka. Poranną porcję chleba zostawiłyśmy na kolację”. Z kolei Agnieszka Mielewczyk (ur. 1926) z Żukowa przypomina sobie, że: „Na wigilię zrobiliśmy sobie tort z ziemniaków i marchwi. To był nasz opłatek. Za choinkę służyła nam jedna gałązka sosny. Śpiewaliśmy kolędy, a później każdy opowiadał o swojej wigilii” (E. Pryczkowski, Wspomnienia kaszubskich sybiraków…).
Niestety takich wspomnień, a przez to i publikacji, sporządza się dziś coraz mniej, tak jak coraz mniej jest z nami samych sybiraków. Na większą uwagę zasługują zatem starania organizacji zrzeszającej polskich zesłańców i ich rodziny, czyli Związku Sybiraków. Jego działacze wspierają pamięć o zesłaniach, także tych mniej znanych, jak w przypadku Pomorza Gdańskiego. Warto więc pamiętać o odchodzących już powoli bohaterach tamtych tragicznych wydarzeń, szczególnie, że po tylu latach zapomnienia mogli w końcu wyjść z cienia historii.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza „Ludowe Wojsko Polskie w cieniu zimnej wojny”
Książkę można też kupić jako audiobook, w cenie 14,90 zł. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Bibliografia
Źródła
- Archiwum własne autora, Wspomnienia Julity Hoffmann z d. Hein, 2015–2021.
- Wspomnienia kaszubskich sybiraków, red. E. Pryczkowski, Rost, Banino 2006.
Opracowania
- Baziur Grzegorz, Armia czerwona na Pomorzu Gdańskim 1945–1947, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2003.
- Chrzanowski Bogdan, Wypędzenia z Pomorza, „Biuletyn IPN” 2004, nr 5, s. 34–48.
- Golon Mirosław, Polityka radzieckich władz wojskowych i policyjnych na Pomorzu Nadwiślańskim w latach 1945–1947, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2001.
- Hinc Michał, Przemiany społeczno-ekonomiczne w rolnictwie i na wsi kaszubskiej w latach 1945–1956 : (zarys problematyki), „Acta Cassubiana” 2017, nr 19, s. 287–330.
- Jackowska Ewa, Psychiczne następstwa deportacji w głąb ZSRR w czasie drugiej wojny światowej. Przyczyny, moderatory, uwarunkowania, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2004.
- Jastrzębski Włodzimierz, W dalekim obcym kraju. Deportacje Polaków z Pomorza do ZSRR w 1945 r., Pomorze, Bydgoszcz 1990.
- Steyer Donald, Eksterminacja ludności polskiej na Pomorzu Gdańskim, Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1967.
- Szpęgawsk, red. M. Gregorek, Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1959.
Redakcja: Natalia Stawarz