Wzbierająca burza, czyli jak doszło do kryzysu wenezuelskiego

opublikowano: 2009-10-09, 02:27
wolna licencja
Minęło ledwie pół roku od zakończenia wojny burskiej a Wielka Brytania zaangażowała się w kolejny spór polityczno-militarny. Tym razem jednak nie była to tylko walka Dawida z Goliatem. W sprawę zaangażowały się Niemcy i Stany Zjednoczone, a potencjalne zagrożenie doktryny Monroego ograniczało pole manewru. Tekst ten nie traktuje jednak o przebiegu kryzysu wenezuelskiego, lecz o tym jak do niego doszło.
reklama

I.

Był poniedziałek 22 września 1902 r. Brytyjski marynarz James David wypłynął, najprawdopodobniej z portu w Tobago, w celach handlowych do Mayaro na południowo-wschodnim wybrzeżu Trynidadu. Trasa wiodła przez Cieśninę Smoków, na wody Zatoki Paria, określanej dawniej jako Golfo de Triste – Zatoka Smutku, i dalej wzdłuż zachodniego wybrzeża wyspy. Gęściej zaludnione, z licznymi portami lepiej nadawało się do handlu niż wschodnie. Razem z Davidem wypłynął jego brat oraz kilku innych marynarzy. Statek posiadał kilka żagli i nosił dumne miano Racer.

Opuszczono bezpieczny port, pomimo że w ciągu ostatniego roku namnożyło się różnego rodzaju wypadków i incydentów. Słyszało się, że okręty i statki należące do poddanych Jego Wysokości Edwarda VII były zatrzymywane, rekwirowane, a nawet zatapiane.

II.

Relacje pomiędzy Wenezuelą a Wielką Brytanią najczęściej były uzależnione od tego, jak układało się sąsiedztwo tej pierwszej z kolonią drugiej – Gujaną. Stąd też w 1895 r. wenezuelsko-gujański spór graniczny zaangażował w równym stopniu Colonial i Foreign Office. Ponieważ sprawa dotyczyła amerykańskiej ziemi, żywe zainteresowanie okazały również Stany Zjednoczone. Przewrażliwiony prezydent Cleavlend grzmiał, że Londyn gwałcił doktrynę Monroego. Groził nawet wojną. Tymczasem Albion nawet nie śnił naruszać wykładni amerykańskiej polityki zagranicznej. Wręcz przeciwnie, osobiście zaangażowany w sprawę minister ds. kolonii Joseph Chamberlain, głosił pogląd o jedności rasy anglosaskiej. Marzył mu się sojusz Waszyngtonu i Londynu. Chciał jednocześnie rozstrzygnięcia sporu granicznego na korzyść Gujany, ze względu na znajdujące się na będących przedmiotem konfliktu terenach złoża złota. Jego prywatne starania doprowadziły uspokojenia sytuacji i oddania decyzji komisji mieszanej, która przyznała ziemie brytyjskiej kolonii. Chociaż względnie unormowały się stosunki z USA, to Wenezuela w dalszym ciągu pozostawała niechętna Wielkiej Brytanii.

Wenezuela, Gujana i pozostałe kraje północnej części kontynentu południowoamerykańskiego na mapie z Adolf Stielers Handatlas (1891).

W 1898 r. na terenie południowoamerykańskiej republiki doszło do kolejnej wojny domowej. W jej wyniku władzę w państwie przejęli ludzie z gór, hodowcy bydła. Przewodził im Cipriano Castro. Był on człowiekiem gwałtownym. Nie odebrał właściwie żadnego wykształcenia. Nie stronił od alkoholu, prowadził hulaszczy tryb życia a jego maniery, co podkreślali zagraniczni przedstawiciele, pozostawiały wiele do życzenia.

reklama

Castro zbuntował się przeciw dominacji costeños – ludności zamieszkującej tereny nadmorskie. Dbali oni jedynie o rozwój własnych gospodarstw i zbijali majątki na pośredniczeniu z zagranicznymi kupcami. Obsadzali urzędy swoimi ludźmi wprowadzając reżim grupy z jednej tylko części kraju.

Przejęcie władzy przez andinos, ludzi z gór, niewiele zmieniło. Castro zastąpił nimi costeños. Zostawił jednak kilku prominentnych polityków poprzedniej władzy. Nie poczynił wszelako nic dla konsolidacji kraju za wyjątkiem wzmacniania reżimu.

Obejmując rządy w Wenezueli stanął w obliczu sytuacji, która go przerosła. Państwo było poważnie zadłużone u Niemców, Brytyjczyków, Amerykanów, Włochów, Francuzów i wielu innych. Rosnąca inflacja i niewydolność fiskalna utrudniały spłatę tych zadłużeń. W dodatku w trakcie wojny domowej pojawiły się kolejne. Zniszczenia trakcji kolejowych i telegraficznych należących do zagranicznych przedsiębiorstw zwiększały sumę zadłużenia. Jak na ironię, do części z nich przyczynił się sam Castro podczas wojny domowej.

Wyjścia z sytuacji szukano w różnoraki sposób. Drukowano obligacje skarbowe. Jednak rosnąca inflacja zwiększała liczbę wierzycieli oraz wysokość długu. W 1900 r. „The New York Times” donosił o niewypłacalności rządu wenezuelskiego. Niemcy, nie mogąc wyegzekwować swych należności, zastanawiali się w grudniu 1901 r. nad rozpoczęciem blokady portów wenezuelskich. Będąc świeżo po uchwaleniu dwóch ustaw morskich admirała Tirpitza mieli w dalszym ciągu niezaspokojone apetyty. Chęć wypróbowania powstającej floty dawała o sobie znać.

Portret prezydenta Wenezueli Cipriano Castro z 1902 roku.

Pod naciskiem mocarstw, jeszcze na początku 1901 r. powołano komisję do rozstrzygnięcia spraw zadłużeń wenezuelskich. Zasiadali w niej wyłącznie przedstawiciele wenezuelscy. W pełni usatysfakcjonowani z jej obrad mogli czuć się jedynie Włosi, których większość roszczeń została rozpatrzona pozytywnie. Odwrotnie było z Brytyjczykami i Niemcami.

Sytuacja wewnętrzna Wenezueli, ignorancja Castro, całkowity brak przewidywalności, mocno ich niepokoiły zanim jeszcze zebrała się komisja. Przypuszcza się, iż wspierali oni, razem z Amerykanami, próby obalenia dyktatora. Szanse dawała rozpoczęta w 1900 r. kolejna wojna domowa. Część historyków uważa, że mocarstwa dostarczały rebeliantom broń i amunicję. Nawet, jeśli jest to wyssane z palca to zastanowienie musi budzić sprawa okrętu Ban-Righ. Statek ten pływał w okolicach Aberdeen w Wielkiej Brytanii. W 1901 r. kolumbijski biznesmen zgłosił się do rządu brytyjskiego z propozycją jego kupna. Jednostka miała zostać odtransportowana do Colon w, należącej jeszcze wtedy do Kolumbii, Panamie. Pewność transakcji gwarantował sam ambasador Kolumbii w Londynie. Podczas postoju na Martynice, posiadłości francuskiej, doszło jednak do nieprzewidzianego incydentu. Kapitan okrętu zwolnił całą załogę. Na własne życzenie zostało z nim trzech marynarzy. Okręt przemianowano na Libertador i z gen. Matosem, szwagrem Guzmana Blanco, na pokładzie wyruszono w kierunku wybrzeży republiki.

reklama

Caracas domagało się w tej sprawie wyjaśnień. Londyn twierdził, że nic nie wie o całym zajściu. Jednak to konsulat brytyjski wypłacił pensję za nieodbyte dni żeglugi z Martyniki do Colon. Odmówiono też wyjaśnienia sprawy, o co jeszcze wiosną 1902 r. bezskutecznie zabiegało Caracas. Co skłoniło Brytyjczyków do takiego zagrania? Sama niestabilność Castro nie mogła być powodem. Otóż w 1901 r. miało miejsce szereg incydentów, których charakter zdawał się wskazywać, że prezydent Wenezueli nic sobie nie robił z mocarstwowej pozycji Wielkiej Brytanii. W styczniu zatrzymano należącą do brytyjskich poddanych Marię Teresę. W kolejnych dniach zaś zatopiono inną własność brytyjską, Indianę. W obu przypadkach podano ten sam powód – przemyt i wspieranie rebeliantów. Na poparcie tych zarzutów nie przedstawiono jednakże żadnych dowodów. Na tym jednak nie poprzestano. Prezydent zaczął silniej niż dotychczas akcentować wenezuelskie prawa do wyspy Patos. Ta znajdująca się blisko wybrzeża republiki, w Cieśninie Smoków, wysepka była administrowana przez gubernatora Trynidadu. Mogła stanowić dobrą bazę wypadową na terytorium Wenezueli, gdyby zechciano uczynić jakiś desant. Czując silniejsze niż dotychczas zagrożenie ze strony europejskiej Castro postanowił uzyskać siłą prawa do wyspy. W dniu 22 stycznia wenezuelski okręt Augusto usunął z portu Patos dwa statki brytyjskie. Jednocześnie, połowę załogi tychże pozostawiono na spornej wysepce bez środków do życia. Podobnie postąpiono w lutym. Zatrzymano wtedy rybaka Johna Craiga wraz z załogą, a jednego z marynarzy postrzelono. Kolejny incydent zdarzył się w sierpniu. Problemy nie ustały również po sprawie Ban-Righ.

reklama

Brytyjczycy domagali się wyjaśnienia wszystkich tych incydentów. W odpowiedzi, w marcu, Castro podał, że żadna ze spraw nie będzie rozpatrywana dopóki dopóty Caracas nie uzyska satysfakcjonujących wyjaśnień sprawy Ban-Righ. Brytyjczycy odebrali to, jako prowincjonalne zachowanie człowieka, który nie ma pojęcia o dyplomacji ani potędze mocarstw. Odrzucono żądania Castro. W czerwcu odebrano zaś wiadomość o zatrzymaniu płynącego z Grenady do Trynidadu okrętu Queen. Pod zarzutem przemytu i wspierania rebeliantów zarekwirowano ładunek, marynarzy zaś pozostawiono samym sobie w porcie Porlamar.

Hardość, czy wręcz głupota Castro, albo, jak chciał Collin, silne poczucie niezależności państwowej, przekroczyły wszelkie granice. Londyn nie chciał i nie mógł dłużej znosić impertynencji nic nieznaczącego państwa. Ledwie w maju zakończyła się wojna burska, która unaoczniła światu słabość Imperium, a tu kolejna mała republika stawała okoniem! Temu należało zaradzić.

III.

Kilka mil od Cieśniny Smoków załogę Racera pochwycił szkwał. Silny wiatr rzucał statkiem jak zabawką. Złamał wszystkie maszty. Jeden z nich spadając na pokład powalił brata Jamesa Davida. Zginął na miejscu. Pozostali marynarze nie doznali większych obrażeń.

Gdy wiatr ustał okazało się, że załoga jest zdana na dryfowanie. Gdyby mieli szczęście, jakiś przepływający okręt zabrałby ich do Port-of-Spain, stolicy Trynidadu. I rzeczywiście na horyzoncie pojawił się francuski parowiec.

Dowódca Ville de Tanger nie był jednak osobą ufną. Zapewne obawiał się, iż marynarzy nie dotknęło nieszczęście, a cała sprawa to jakiś podstęp. Wenezuelska wojna domowa przysparzała band rabusiów zarówno na lądzie jak i na morzu. Wysłany, by zorientować się w sytuacji oficer również wykazywał wielką ostrożność. Nie wszedł na pokład Racera. Rozmawiał z Davidem z szalupy. Zorientowawszy się w sytuacji zaproponował załodze transport. Postawił jednak dwa warunki. Pierwszym było pozostawienie statku, gdyż jak wskazał obawiał się posądzenia w porcie o dokonanie zniszczeń. Drugim zaś było żądanie pozostawienia zwłok na pokładzie żaglowca.

reklama

David odmówi, skazując siebie i załogę na dryfowanie w kierunku wenezuelskiego wybrzeża.

IV.

Imperium Brytyjskie. Fragment mapy z 1897 roku.

Ostatnie lata wskazywały, że pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią narastało więcej animozji niż przesłanek do porozumienia. Chociaż Berlin, jak się zdawało, był najlepszym sojusznikiem dla Londynu przeciw Paryżowi, to, pomimo starań ministra Chamberlaina, Bülow nie był zainteresowany takim mariażem. Również Wilhelm II nie widział jego celowości. Dla nich obydwu Albion był wrogiem, gdyż panował na morzach. Chcąc zdobyć uznanie mogli albo powoli budować stopniowo swoją pozycję albo uderzyć w najpotężniejsze państwo. Stąd też takie wsparcie dla programu morskiego Tirpitza.

Rząd Jego Królewskiej Mości nie dostrzegał jednak jeszcze zagrożenia ze strony programu morskiego. Odwrotnie do działań dyplomacji niemieckiej. W 1895 r. oficjalnie poparła ona burskie przeciwstawienie się obcemu najeźdźcy w tzw. depeszy krugerowskiej. Później oficjalnie potępiono działania zbrojne Wielkiej Brytanii w Afryce Południowej. Dlaczego zatem Imperium zdecydowało się szukać poparcia w Cesarstwie?

Gdy nie wiadomo o co chodzi, z reguły chodzi o pieniądze. Niemcy byli obok Wielkiej Brytanii najpoważniejszym wierzycielem Wenezueli. Roszczenia swoje i swoich obywateli wyceniali na kwotę 3 000 000 boliwarów. Przy okazji powstania bokserów Keiser miał stwierdzić: Rzesza Niemiecka zgodnie ze swym charakterem ma obowiązek przyjść z pomocą swoim obywatelom, którzy za granicą znajdą się w opresji. Do tego celu miała służyć armia. Tym razem nie chciano jednak użyć wojska. Zdawano sobie sprawę, że godziłoby to w doktrynę Monroego. Wykorzystanie okrętów to jednak całkowicie inna sprawa.

reklama

Wielka Brytania obawiała się również rosnących wpływów ekonomicznych Niemiec w Ameryce Łacińskiej. Rozprzestrzeniające się inwestycje niemieckie mogły wyprzeć brytyjskie. Chciano zatem mieć Berlin przy sobie. Jednak odpowiedzialni za „sojusz” brytyjsko-niemiecki byli także Amerykanie, a przynajmniej przedstawiciel Waszyngtonu w Caracas, Herbert Walcott Bowen.

W lipcu poseł brytyjski – Haggard, wskazywał, że ciężko wyjaśnić tajemnicę, jaka spowija ostatnio poselstwo Stanów Zjednoczonych. Bowen traktowany był jak swoiste kuriozum. Jeszcze na jesieni 1901 r. proponował mocarstwom siłowe wymuszenie na Wenezueli spłat długów. Uwzględniał akcję floty oraz oddziałów mocarstw. Stanowiłoby to jednoznaczne naruszenie doktryny Monroego, dlatego Wielka Brytania i Francja, która skłaniała się do rozwiązania siłowego, przezornie odmówiły. Francuski chargé d’affaires miał stwierdzić – jeśli będziecie się wtrącać w tutejsze sprawy będziecie się musieli liczyć z Wujem Samem. Tego zaś reprezentował Bowen, który w kolejnych miesiącach wykazywał nieobliczalność zbliżoną do wenezuelskiej.

W sierpniu Haggard donosił o niezwykłej przymilności amerykańskiego przedstawiciela względem wenezuelskich władz. Bowen gościł u Castro na prywatnych audiencjach. Często razem jedli. Poseł amerykański posunął się nawet do kwestionowania brytyjskich praw do wyspy Patos, choć pół roku wcześniej stwierdził, że administracja nad nią leży w gestii gubernatora Trynidadu. Haggard, a także reprezentanci innych państw, uważali, że USA chcą wypracować jakąś własną politykę w sprawie Wenezueli. Krążyły pogłoski o tajnej misji amerykańskiego dziennikarza, określanego mianem prywatnego sekretarza Bowena. Ów sekretarz miał przebywać w Barcelonie w tym samym czasie co Castro. Bowen zaś starał się ukryć fakt, że „sekretarz” i prezydent zjedli razem przyjacielski posiłek. Tymczasem ze Ciudad Bolivar nadeszły niepokojące wieści.

reklama

V.

Racer dryfował w kierunku wenezuelskiego wybrzeża. Wycieńczeni po walce z żywiołem i rozczarowani postawą dowództwa francuskiej załogi marynarze chcieli, zapewne, stanąć na lądzie. Zjeść coś i wrócić do domu. Gdy dostrzegli ląd mogło się im wydawać, że byli uratowani. Niedługo po wypatrzeniu ziemi dojrzeli jeszcze coś.

Kilka łodzi płynęło w ich kierunku. To rabusie czyhający na morskich pechowców postanowili „zaopiekować się” dobytkiem załogi Racera. Zrabowano wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Przeszukano dokładnie cały statek. W kufrze Davida znaleziono 37 £. Jednak nie zabito nikogo. Znów ciężko doświadczoną załogę pozostawiono samą sobie.

VI.

W środę 30 lipca 1902 r. do Haggarda dotarły informacje spóźnione o niemal dwa i pół tygodnia. Wojna domowa w Wenezueli zaczęła doskwierać brytyjskim obywatelom bardziej niż dotychczas. Nie chodziło już jedynie o wysadzanie pociągów, przecinanie telegrafów. Rząd w Caracas usiłując zaradzić ciężkiej sytuacji wprowadził drastyczne, w odczuciu Brytyjczyków, środki. Od 1 czerwca brytyjski okręt Harry Troop był nielegalnie przetrzymywany w Ciudad Bolivar przez oddziały z Puerto Tablas. Na pokładzie miał cenny ładunek z Nowego Jorku. Blisko trzy tygodnie później wenezuelski okręt Bolivar zablokował miasto. Konsul brytyjski został poinformowany, że jeśli miasto nie będzie wolne od rebeliantów zostanie zbombardowane.

Na tym jednak nie zakończyły się powzięte środki ostrożności. Brytyjskim obywatelom uniemożliwiono kontakt ze swoim konsulem. Ten zaś donosił, że nie wie czy jego depesze i listy w ogóle docierają do adresatów. Posiadał niesprawdzone informacje, jakoby adresowana do niego korespondencja była zatrzymywana w Puerto Tablas. Potwierdzałoby to zaginięcie jego torby z listami z Londynu.

Konsul de Lemos rozpaczliwie prosił o pomoc. Chciał, aby gubernator Trynidadu wysłał w rejon Ciudad Bolivar okręt wojenny.

Karykatura Cipriano Castro opublikowana w New York Herald w styczniu 1903 roku.

Poselstwo brytyjskie postanowiło nie wykonywać gwałtownych ruchów. W poniedziałek 4 sierpnia wysłano do wenezuelskiego MSZ zapytanie o powody zatrzymania okrętu i przyczyny uniemożliwiana brytyjskim poddanym kontaktu z konsulem. Wskazano przy tym na bezprawność tych akcji. Jednocześnie Haggard zalecał wstrzymanie się z wysyłaniem okrętu. Jedyny dostępny – Alert – znajdował się w okolicach Nowej Funlandii. Poseł brytyjski, świadomy, że więcej w tej sprawie zdziałałby będący w o wiele lepszej komitywie z władzami republiki Bowen wskazał, że w drodze do Ciudad Bolivar była amerykańska Marietta z sekretarzem poselstwa amerykańskiego w Caracas Williamem Russellem, na pokładzie. Poprosił zatem tegoż, by w razie konieczności zrobił wszystko, by chronić brytyjskich obywateli i ich dobytek.

reklama

Haggarda niepokoiła jednak jedna rzecz. Mianowicie słyszał pogłoski, iż od chwili opuszczenia portu w Carúpatono poselstwo amerykańskie nie interesowało się poczynaniami Marietty. Zasięgnął w tej sprawie rady u dowódcy okrętu Pallas. Ten miał powiedzieć, że amerykańska jednostka zatrzymała się w Port-of-Spain, skąd zniknęła pod osłoną nocy. To oświadczenie kapitana Robertsa pobudzało wyobraźnię. Jak sam stwierdził – poselstwo [Russella – PD] owiane było mgłą tajemnicy.

Rozwiązanie sprawy nastąpiło, w równie tajemniczych okolicznościach, pod koniec sierpnia, gdy Wielka Brytania i Niemcy były już zdecydowane przeprowadzić blokadę portów. W dniu 27 sierpnia 1902 r. wenezuelskie okręty Bolivar i Restaurador zbombardowały Ciudad Bolivar. Po tym fakcie w górę rzeki popłynął okręt pomalowany identycznie jak Marietta, z tą jednak różnicą, że powiewała na jego maszcie biała flaga. Przyczyniło się to do rozpierzchnięcia rebeliantów. Okazało się, iż dowódca Restauradora chciał w ten sposób przestraszyć buntowników. Efekt był tym mocniejszy, że okręt amerykański był wtedy w porcie miasta. Kapitan chełpiąc się swym pomysłem, zdawał się nie dostrzegać, że jednocześnie naraził na szwank relacje Caracas i Waszyngtonu. Haggard wskazywał, że owo śmiałe zachowanie Wenezuelczyków zmusi Bowena do przewartościowania swoich planów. Poseł brytyjski nie wziął pod uwagę, że mimo swej osobliwości, a może przez nią, przedstawiciel Stanów Zjednoczonych mógł dać na tę akcję przyzwolenie. Fakt, że relacje między obu krajami nie ochłodziły się zdawał się rzecz potwierdzać.

VII.

James David musiał być wściekły i bezradny. Zwykły handlowy rejs, jakich było wiele, zmienił się w koszmar. Śmierć brata, zniszczony żaglowiec, grabież. Co jeszcze mogło go spotkać?

Marynarze dotarli wreszcie do wenezuelskiego Carúpano. David zawiadomił o wszystkim naczelnika portu. Ten udał się na pokład jednej z rządowych kanonierek. Po powrocie, poinformował Brytyjczyków, po angielsku, by udali się wraz z nim do punktu celnego. Na miejscu wszyscy jeszcze raz złożyli zeznania z wydarzeń ostatnich dni. Po przesłuchaniu zostali odprawieni do portu. Jakież musiało być ich zdziwienie, gdy okazało się, że ich okręt zajęto. Im samym zaś odmówiono transportu do Port-of-Spain.

reklama

Najbliższy konsulat Jego Królewskiej Mości znajdował się w La Guairze – zdecydowanie zbyt daleko. Lepszym rozwiązaniem było czekać, aż któryś z dokujących w Carúpano okrętów zabierze ich z Wenezueli.

VIII.

W dniu 20 lipca 1902 r. urzędnik Foreign Office, niejaki pan Larcom, przedstawił zebrane dotychczas najważniejsze roszczenia obywateli brytyjskich wobec rządu wenezuelskiego. Poza sprawami przetrzymanych i zatopionych okrętów znalazły się roszczenia The Puerto Cabello and Valencia Railway Company, The La Guayra and Caracas Railway Company, The Venezuelan Central Railway Company i The Bolivar Railway Company na łączną kwotę blisko 270 000 £. Oprócz tego prywatne osoby zgłosiły roszczenia na kwotę bliską 2000 £. Wskazywano również na skandaliczne zachowanie konsula wenezuelskiego w Trynidadzie. Miał on dyskryminować poddanych Edwarda VII utrudniając im handel.

Memorandum Larcoma zostało opracowane celowo. Zniecierpliwiony rząd JKM chciał mieć zebrane wszystkie zażalenia na postępowanie Caracas. Dawał tym samym znać o swej narastającej irytacji i zniecierpliwieniu. Trzy dni później odbyto pierwszą rozmowę z Metternichem, ambasadorem niemieckim w Londynie. W dniu 29 lipca markiz Lansdowne, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, pisał do Haggarda, by przedstawić prezydentowi Castro wszystkie roszczenia zawarte w memorandum Larcoma. Miał dać jasno do zrozumienia, iż Wielka Brytania poweźmie wszelkie niezbędne środki by wyegzekwować odszkodowania dla swych obywateli.

Theodore Roosevelt, 1904.

Castro nie rozumiał jednak niuansów dyplomacji, jej subtelności oraz tego, że miał w istocie do czynienia z groźbą. Zapewne czuł też, dzięki Bowenowi, poparcie Stanów Zjednoczonych. Prezydent mylnie utożsamiał poglądy posła z intencjami Waszyngtonu. Sekretarz Hay jeszcze w grudniu poprzedniego roku miał stwierdzić, że USA nie sprzeciwiają się interwencji mocarstw europejskich dopóki nie niesie to ze sobą nabytków terytorialnych. Również prezydent Roosevelt nie był tak skory do obrony Wenezueli. Jeszcze w okresie wiceprezydentury miał dosadnie stwierdzić: Jeśli jakikolwiek południowoamerykański kraj zachowa się niewłaściwie w stosunku do jakiegokolwiek kraju europejskiego, niechże ten kraj europejski da mu klapsa. Nie zmienił swego zdania gdy już był prezydentem. Doktryna ta, podkreślał w oficjalnym przemówieniu, nie ma nic do rzeczy w przypadku relacji ekonomicznych któregokolwiek z państw amerykańskich […]. Nie ochronimy żadnego z [amerykańskich – PD] państw przed karą, jeśli zachowają się niewłaściwie, pod warunkiem, że kara nie przybierze formy zajęcia terytorium przez któreś z nie-amerykańskich państw.

reklama

Castro nie wiedział o jeszcze jednej sprawie. Zarówno Niemcy, jak i Wielka Brytania nie poważyłyby się na akcję nie mając przyzwolenia amerykańskiego. Nie chodziło przy tym o jakąś specjalną estymę wobec doktryny Monroego, lecz o komplikacje dyplomatyczne, jakie by to wywołało. Londyn w dalszym ciągu chciał zbliżenia z Waszyngtonem. Berlin zaś nie życzył sobie komplikacji dla swoich interesów w Ameryce Łacińskiej. Stąd też Bülow forsował pomysł pokojowej blokady. Argumentował przy tym, że wojenny charakter oznaczałby stan wojny, do wypowiedzenia tejże potrzebna była jednak zgoda Bundesratu. Dopiero zapewnienia brytyjskie, że blokada ze swej natury jest aktem wojny przekonały dyplomację niemiecką. Mocarstwa zadbały o to, by Stany Zjednoczone były na bieżąco informowane.

Castro wydawał się zatem stać na straconej pozycji. Nie miał jednak o tym zielonego pojęcia. Dlatego 5 sierpnia odrzucono brytyjskie żądania. Wskazano jednak, że kilka z wyszczególnionych spraw m.in. okrętu Maria Teresa już załatwiono. Odpowiedź prezydenta zdenerwowała Lansdowne’a. W trzy dni po odmowie wskazywał Admiralicji: nadszedł czas, kiedy mocniejsze środki muszą być powzięte by ukazać rządowi wenezuelskiemu sens jego międzynarodowych zobowiązań. Prosił jednocześnie o przedstawienie najefektywniejszych sposobów wywarcia nacisku. Minister był zły, jednak nie zarzucał negocjacji. Twierdził, że gdyby Wenezuela zechciała, Wielka Brytania była gotowa do rozmów. Nie oznaczało to jednak, że zaprzestano przygotowań.

Ustalono, że zostaną zablokowane największe porty republiki, w tym La Guaira, Puerto Cabello, Maracaibo i wszystkie porty, w których kończyły się trakcje kolejowe. Początek akcji przewidziano na koniec listopada bądź pierwsze dni grudnia. Czyniono tak ze względów klimatycznych. Obawiano się, że sztormy panujące na regionie Karaibów na przełomie sierpnia i września utrudnią przedsięwzięcie. Chciano również uniknąć, na ile to możliwe, niezdrowych warunków mogących skutkować chorobami marynarzy.

Na przestrzeni października i listopada ustalano kolejne szczegóły. Wielka Brytania i Niemcy zdecydowały się najpierw zając okręty wenezuelskie, a gdy to nie przyniosłoby rezultatów przystąpiono by do blokady. Pod koniec listopada zaczęły występować jednak pewne trudności. Stany Zjednoczone, zorientowawszy się, iż blokada będzie dotykała również państw neutralnych, miały stwierdzić, że jeśli potrwa dłużej mogą wystąpić pewne problemy. Wenezuela jednak nie ustępowała. Przygotowania poszły już za daleko, by można się było wycofać. Poza tym, ani Berlin ani Londyn nie miały zamiaru naruszać doktryny Monroego.

IX.

James David wraz z załogą oczekiwał w Carúpano aż jakiś statek zechce go zabrać do Port-of-Spain. Niedopuszczalnym było, aby rząd wenezuelski potraktował go tak po tym jak zgłosił się o pomoc! I to w sytuacji, gdy szkwał zniszczył maszty Racera, zginął jego brat, a statek został obrabowany. Nie stanowili przecież żadnego zagrożenia. Tymczasem karano ich za to, że byli ofiarami.

Cierpliwość opłaciła się. W porcie dokował duży francuski parowiec pocztowy, który zgodził się zabrać pechową załogę do Trynidadu. David nie zamierzał pozostawić całej sprawy w spokoju. W dniu 2 października pojawił się w Sądzie Pokoju ds. Uposażeń dla hrabstwa St. George w Trynidadzie, gdzie spisano jego szczegółowe zeznania. Te zaś dołączono do kilkunastu innych, mających być uwzględnionymi w roszczeniach skierowanych do Caracas.

X.

Dnia 8 grudnia poseł Bowen doniósł Hayowi, że przedstawiciele Niemiec i Wielkiej Brytanii przekazali mu swoje uprawnienia oraz ultimata, w których domagano się natychmiastowego zaspokojenia roszczeń. Obaj opuścili Caracas udając się potajemnie do La Guairy, skąd Haggard miał wyruszyć do Trynidadu, a poseł niemiecki, von Pilgrim-Baltazzi, czekać aż odbierze go okręt dowodzony przez reprezentującego rząd cesarski komodora.

Stosunki dyplomatyczne zostały tym samym zerwane. Żadna ze stron nie wypowiedziała wojny, chociaż państwa europejskie twierdziły, że ów stan istniał. Rozpoczął się kryzys wenezuelski.

Epilog

Jesienią, sprawą wenezuelską zaczęły mocniej interesować się Stany Zjednoczone. Theodore Roosevelt postanowił wykorzystać eskapadę mocarstw europejskich do zamanifestowania potęgi USA. W dniu, w którym zostały zatrzymane okręty wenezuelskie, 9 grudnia 1902 r., rozpoczęły się pierwsze manewry floty amerykańskiej na Karaibach. Historycy do dziś spierają się czy odniosły zamierzony skutek, czy na postępowanie mocarstw miały wpływ inne fakty. Niemniej Waszyngton wykazał żywe zainteresowanie całą sprawą a prezydent Roosevelt zaczął dojrzewać do ogłoszenia swego słynnego uzupełnienia do doktryny Monroego.

Zobacz też

Bibliografia

Źródła archiwalne

  • The National Archives of the United Kingdom, London
  • Foreign Office: Embassy and Consulates, United States of America: General Correspondence.
  • FO 115/1238 From Foreign Office. Nos. 1-100.
  • FO 115/1240 From Foreign Office. Nos. 201-300.
  • FO 115/1241 From Foreign Office. Nos. 301-384.

Źródła publikowane

  1. British Documents on Foreign Affairs: Reports and Papers from the Foreign Office Confidential Print, Part 1: From Mid-Nineteenth Century to First World War, Series D: Latin America 1845-1914, Vol. 6: Venezuela, 1879-1908, ed. by Kenneth Bourne i Cameron Watt, b.m.w. 1992.
  2. British Documents on the Origins of the War, vol. 2: The Anglo-Japanese Alliance and the Franco-British Entente, ed. G.P. Gooch, H. Temperley, London 1927.
  3. Department of State, Papers Relating to the Foreign Relations of the United States 1903 (1904).
  4. T. Roosevelt, State Papers as Governor an President, 1899-1909, New York 1925.
  5. The Letters of Theodore Roosevelt, vol. 3: Square Deal 1901–1903, ed. Elting Morison, Cambridge Mss. 1951.

Literatura

  1. Beale H.K., Theodore Roosevelt and the rise of America to World Power, Baltimore–London 1987.
  2. Campbell A.E., Great Britain and the United States, 1895–1903, London 1960.
  3. Collin R.H., Theodore Roosevelt's Caribbean: The Panama Canal, The Monroe Doctrine, and the Latin American Context, Boston 1990.
  4. Connel-Smith G., The United States and the Latin America. An Historical Analysis of Inter-American Relations, London 1974.
  5. Marsh P.T., Joseph Chamberlain. Entrepreneur in Politics, New Haven–London 1994.
  6. Massie R.K., Dreadnought: Brytania, Niemcy i nadejście Wielkiej Wojny, Gdańsk 2004, t. 1-2.
  7. Morón G., History of Venezuela, London 1964.
  8. Padfield P., The Great Naval Race: The Anglo-German Naval Rivalry, 1900-1914, Boston 2005.
  9. Thomas A.B., Latin America. A History, New York 1956, s. 518-519.
  10. United States-Latin American Relations, 1850–1903: Establishing a Relationship, ed. T.M. Leonard, Tuscaloosa, AL. 1999.
  11. Wielkie mowy historii, tom 2: Od Lincolna do Stalina, opr. T. Zawadzki, red. M. Gumkowski, Warszawa 2006, s. 168.
  12. Zamachy stanu, przewroty, rewolucje. Ameryka Łacińska w XX w., red. T. Łepkowski, Warszawa 1983.

Zredagował: Kamil Janicki

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Piotr Damski
Doktor nauk humanistycznych w zakresie historii powszechnej, specjalista dziejów XIX i XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem lat 1871–1918. Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego; wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie; współpracował ze Społeczną Akademią Nauk w Łodzi przy projekcie „Colonisation and Decolonisation in National History Cultures and Memory Politics in European Perspective”, nadzorowanym przez Universität Siegen (Siegen, Niemcy). Stypendysta Roosevelt Study Center (Middelburg, Holandia).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone