Wojciech Lipoński – „Dzieje kultury europejskiej: prahistoria – starożytność” – recenzja i ocena
Wojciech Lipoński – „Dzieje kultury europejskiej: prahistoria – starożytność” – recenzja i ocena
Wojciech Lipoński (ur. 1942) związany był w swojej karierze z Uniwersytetem Adama Mickiewicza oraz Akademią Wychowania Fizycznego w Poznaniu i Uniwersytetem Szczecińskim. W młodości uprawiał lekkoatletykę i osiągał w tej materii pewne sukcesy, z reprezentowaniem Polski na arenie międzynarodowej włącznie. Jest autorem kilkunastu książek, poświęconych przede wszystkim historii sportu, ale także historii kultury (np. Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich lub Dzieje kultury brytyjskiej). Podczas wspomnianej już wizyty w Muzeum Narodowym w Poznaniu powziął zamiar napisania monografii kultury europejskiej. Okazało się jednak, że zamknięcie tak ogromnej materii w jednym tomie jest niemożliwe. Dlatego też autor zdecydował się rozbić całość narracji na kilka książek, obejmujących poszczególne epoki. W ten sposób narodziła się seria Dzieje kultury europejskiej. Na półkach księgarń zagościły jak dotąd dwie części tej serii: Prahistoria – starożytność oraz Średniowiecze, a w przygotowaniu są jeszcze części poświęcone renesansowi oraz barokowi i oświeceniu. Pierwsza spośród nich jest przedmiotem niniejszej recenzji.
Lipoński podzielił pierwszy tom serii na sześć dużych rozdziałów, z których pierwszy ma charakter wprowadzający w problematykę pracy. Autor rozpoczyna podróż po historii kultury europejskiej od zdefiniowania podstawowych pojęć, którymi posługuje się na kartach swojego dzieła. Rozpoczyna od etymologii nazwy „Europa” i przedstawia ewolucję tego terminu od czasów starożytnych. W dalszej części swojej pracy autor w krótkich notkach przedstawia poszczególne języki europejskie. Najważniejsze jednak z rozważań wstępnych dotyczy terminów „kultura” i „cywilizacja”, gdyż stanowią podstawę zarówno pierwszego, jak i pozostałych tomów Dziejów kultury europejskiej. Kolejne rozdziały poświęcone zostały prezentacji kolejnych wycinków europejskiego dorobku kulturowego.
Z racji tego, że autor zdecydował się rozpocząć swoją narrację od czasów przedhistorycznych (rozdział II), właściwa narracja rozpoczyna się od najstarszych przodków dzisiejszych Europejczyków. W telegraficznym skrócie poznajemy charakterystykę przemian kulturowych w epoce kamienia i brązu. Warto zaznaczyć, że autor powołuje się w tym miejscu na świeże, jednak wciąż kontrowersyjne wyniki najnowszych badań (m.in. na teorię o europejskim pochodzeniu rodzaju homo, ukutą w oparciu o znaleziska z Pyrgos i Azmaki). Pojawiają się tutaj także niedociągnięcia warsztatowe. Na stronie 66 autor powołuje się na „wyniki badań z 2013 roku”, które udowadniały chowanie przez neandertalczyka zmarłych. Nie opatruje jednak tego zdania żadnym przypisem, ani chociażby nazwiskiem autora badań. To czytelnik musi samodzielnie dowiedzieć się, że chodzi o realizowany w latach 1999–2012 projekt Williama Rendu z Center for International Research in the Humanities and Social Sciences. Sama z kolei teoria o intencjonalnym chowaniu zmarłych wśród neandertalczyków wcale nie została ukuta i potwierdzona w roku 2013, gdyż wyrażano ją już znacznie wcześniej, m.in. za sprawą A. Leroi-Gourhana (1975), czy R.H. Gargetta (1989 i 1999), a praktyki pogrzebowe neandertalczyków opisuje dość wiekowy już, a zarazem najpopularniejszy polski podręcznik do archeologii – I tom Wielkiej Historii Polski, pióra profesorów Kaczanowskiego i Kozłowskiego. Jeśli chodzi o przypisy to braków takich jest więcej – istnieją w omawianej pracy całe podrozdziały pozbawione jakichkolwiek odnośników do literatury przedmiotu.
Słusznym jest również założenie autora, że cywilizacja europejska czerpała pełnymi garściami z dorobku bliskowschodniego, przez co choć kilka słów należy się cywilizacjom mezopotamskim, egipskiej czy fenickiej. Autor zamknął rozważania na ich temat w blisko 40-stronicowym rozdziale III, po czym od razu przeszedł do nakreślania dorobku kulturowego Greków (rozdział IV) i Rzymian (rozdział V) oraz – jak to określił autor – „zdeptanych i upokorzonych kultur antycznych” (tj. Kartagińczyków, Celtów, Izraelitów i Traków; rozdział VI). Zastanawia w tym korowodzie opisywanych ludów brak opisu kultury ludów germańskich (który w pewnym zarysie znalazł się w drugim tomie Dziejów kultury...), czy chociażby Daków czy Iberów (również podbitych i pokonanych przez Rzymian).
Do plusów omawianej książki zaliczyć należy przede wszystkim kompleksowość podejścia autora do tematu. Lipoński skutecznie charakteryzuje najważniejsze osiągnięcia kulturowe cywilizacji europejskich. Prezentuje przekrojowo architekturę, literaturę, malarstwo i inne gałęzie kultury wysokiej, nie zapominając jednak o tak przyziemnych elementach jak chociażby życie codzienne. Szczególnie dużo miejsca poświęca zagadnieniom związanym ze sportem w starożytności, co ma związek z jego wcześniejszymi dokonaniami naukowymi. Na kartach książki otrzymamy także podstawowy przegląd najważniejszych wydarzeń politycznych starożytności, chociaż są to raczej tylko wzmianki, niż ciągła narracja (założenie Rzymu i epokę Trajana dzieli zaledwie półtorej strony tekstu). Z dużym zainteresowaniem natomiast można śledzić części pracy, w których autor prezentuje zagadnienia recepcji dorobku antycznego w późniejszych epokach. Praca została zaopatrzona również w materiał ilustracyjny, skoncentrowany w dwu, kilkustronicowych „kapsułach”, na których zaprezentowano sylwetki uczonych, malowidła, budowle, rzeźby, etc. wspominane na kartach książki.
Praca nie jest wolna od drobnych niedociągnięć faktograficznych, pomyłek i innych braków. Nie sposób wymienić ich wszystkich, dlatego wspomnijmy tylko kilka z nich. Przykładowo: na stronie 35 wymienia Pliniusza Starszego wśród starożytnych autorów greckich, obok Tukidydesa, Arystotelesa i Hipokratesa. Przywołuje także zdanie tego ostatniego na temat różnic między mieszkańcami Europy i Azji. Grecki lekarz zwrócił uwagę na różnice antropologiczne Europejczyków i Azjatów, zaznaczając, że ci drudzy odznaczają się wysokim wzrostem. Lipoński dziwi się takiej relacji, zapominając chyba, że w świadomości starożytnych Greków mianem Azji określano tereny dzisiejszej Azji Mniejszej, a nie współczesnego kontynentu azjatyckiego (który zamieszkują wg stereotypu ludzie o niższym średnim wzroście, niż Europę). Na stronie 176, opisując przemieszczenia Eolów, Dorów i Jonów przywołuje Herodota, który rzekomo postawił w odniesieniu do tych wydarzeń pytanie – „Dlaczego oni ze sobą nawzajem wojowali?”. Pytanie takie rzeczywiście Ojciec historiografii postawił, ale w odniesieniu do wojen grecko-perskich, a nie czasów przedhistorycznych. Na stronie 226, przy przeglądzie greckiego mennictwa wspomina, że złote perskie monety – darejki, nazwę swoją otrzymały od Dariusza III, którego pokonał Aleksander Wielki. Monetę tę bił jednak już Dariusz I, twórca potęgi Persji Achemenidów i to od jego imienia nazwano ten typ numizmatów.
Przy opisie Akropolu natomiast (s. 288) autor zupełnie pomija niektóre jego elementy. Opisuje Partenon, Erechtejon i Propyleje, a milczy na temat świątyni Ateny Nike, pomnika Ateny Promachos, etc. Trudno o wyrozumiałość w tej materii, gdyż książka miała być dziełem o historii kultury europejskiej, a braki w opisie jednego z najważniejszych kompleksów architektonicznych starożytności znacznie osłabiają jej ocenę merytoryczną. Podobnie rzecz się ma z opisem świątyń rzymskich – autor zdecydował się tylko na ogólną ich charakterystykę i opis Panteonu, pomijając np. świątynię Jowisza Kapitolińskiego, która była najważniejszą świątynią Rzymu. W innym miejscu Roksanę, żonę Aleksandra Wielkiego określił mianem „księżniczki perskiej” (s. 326), chociaż była córką arystokraty baktryjskiego Oksyartesa. Wspominając morską bitwę między połączonymi siłami Kartagińczyków i Etrusków przeciw greckim Fokajczykom, umiejscawia ją koło miasta Atalii, chociaż bitwa ta wzięła nazwę od sycylijskiego miasta Alalii. Tego typu błędy literowe pojawiają się częściej, np. przy wymienianiu wzgórz rzymskich czytamy o Winimale, zamiast Wyminale (ew. Wiminale). Autor niekonsekwentnie podchodzi też do zapisu rzymskich imion. Dochodzi do sytuacji, że w jednym dosłownie zdaniu mamy mowę o Konstantynie (Constantinusie?) i „Septimusie” Severze (Septymiuszu Sewerze?) (s. 416). Opisując rzymską literaturę stwierdza, że dzieło Pompejusza Trogusa znamy jedynie z fragmentów, zapominając o obszernej epitomie pióra Justynusa (s. 397), w której streszczone zostało dzieło Trogusa. Choć wymienione tutaj niedociągnięcia nie przekreślają całkowicie pracy autora, to jednak sygnalizują pewne jej braki.
Podsumowując – książkę Wojciecha Lipońskiego należy ocenić dwojako. Z jednej strony jest to praca bardzo obszerna (licząca ok. 520 stron tekstu właściwego), jednak z racji obszerności materiału bardzo ogólna i mało szczegółowa. Nie jest również wolna od drobnych błędów merytorycznych. Nie może pełnić zatem roli podręcznika dla studentów historii czy archeologii. Z drugiej natomiast strony jako praca przekrojowa i kompleksowa na pewno zaciekawi szerokie grono czytelników książek historycznych. W tym miejscu należy również wyrazić rozczarowanie, że Wydawnictwo PWN nie zdecydowało się stworzyć tej serii przy współpracy z historykami, badającymi poszczególne epoki. Wojciech Lipoński podjął się bowiem wyzwania ważnego i należy w tym miejscu wyrazić podziw dla jego starań, jednak tego typu przedsięwzięcia przerastają w moim odczuciu możliwości jednej osoby.