Władysław Markiewicz - „Sto lat przeciw głupocie” - recenzja i ocena
Zmarły niedawno profesor Władysław Markiewicz należał do kategorii niezwykłych świadków epoki, którzy dysponowali nieoczywistą wiedzą na temat funkcjonowania mechanizmów władzy. Świadków, a czasem przynajmniej zakulisowych twórców, kierowników swoistych projektów historycznych, architektów dziejów. Nie tyle zresztą w sferze decyzji – bo liderem politycznym Markiewicz nigdy nie był – co raczej na płaszczyźnie koncepcji, wstępnego planowania operacji „Historia”. Można powiedzieć, że z racji swojego socjologicznego wykształcenia idealnie nadawał się na jednego z architektów, współprojektodawców czy analityków wielkich przemian w Polsce po 1945 r.
Sto lat przeciwko głupocie to zebrane w jednym tomie zbiór rozmowy Markiewicza z uczniami i przyjaciółmi – Pawłem Kozłowskiego oraz Jerzym Słuckim. Z takimi rozmowami jest pewien problem, mianowicie nie są one ułożone tematycznie. O ile część pt. „Proszę powiedzieć coś o sobie” jeszcze do pewnego momentu mieści się w logice chronologicznej, o tyle później zaczyna się dość dowolne skakanie po tematach i dziejowych problemach. Materiał został jedynie mniej więcej uporządkowany pod względem chronologicznym, ale dla mniej wprawnego czytelnika może to przedstawiać pewien w problem w lekturze.
Rozmowy z prof. Markiewiczem mają jedną niezaprzeczalną zaletę – są niesamowitym przeglądem dwudziestowiecznej historii Polski oczami jej świadka, beneficjenta i ofiary jednocześnie. Poznajemy kulisy wielu procesów historycznych, prawdziwe działanie, takie spojrzenie w praktyce. Innymi słowy: to subiektywna podróż w czasie. Pasjonująca, pełna intrygujących szczegółów, ale i skłaniająca do refleksji.
Prof. Markiewicz niemalże w każdym słowie stara się stosować do maksymy sina ire et studio. Każde wydarzenie, o które jest pytany, a w którym uczestniczył, był świadkiem, czy znał kulisy, jest przedstawione przez Niego z iście faktograficzną precyzją. Ale dotyczy to nie tylko faktów – każda kwestia, także teoretyczna koncepcja jest omawiana na podstawie posiadanej wiedzy, której naprawdę niewiele można zarzucić.
Markiewicz brał udział w wielu konferencjach naradach, zespołach mających na celu nie tylko działalność naukową, lecz także polityczną. Najciekawsze wydają się tutaj w szczególności wspólne prace z niemieckimi historykami i socjologami. Pomimo przejścia piekła niemieckich obozów koncentracyjnych, potrafił on zachować profesjonalizm i dystans w tych kontaktach. Tutaj widzimy go zarówno w roli naukowca potrafiącego się zdystansować wobec własnych przeżyć, jak i w roli człowieka, który musiał przepracować własną traumę.
W jego opowieściach przewijają się losy i kształt naszego państwa – od czasów dwudziestolecia międzywojennego, aż po czasy nam współczesne. Rozmowy z nim należy traktować jako niesamowite wprost źródło wiedzy o przemianach społecznych, kulturalnych czy nawet obyczajowych nad Wisłą. Co ważne – niezależnie od epoki, na temat której się wypowiada – zawsze zachowuje dystans, jest krytyczny kiedy trzeba i chwali kiedy trzeba.
Niektóre słowa Markiewicza będą dla części czytelników uchodzić za herezję, inne zaś – za komunistyczną propagandę. Pamiętajmy jednak o tym, że on żył i widział. Dlatego na tę książkę trzeba przede wszystkim spojrzeć jak na unikalne źródło do refleksji nad różnymi aspektami naszej najnowszej historii. To lektura prawdziwie obowiązkowa.