Witold Pilecki – żołnierz, konspirator, ochotnik do Auschwitz
Witold Pilecki – zobacz też: Jak Witold Pilecki dostał się na ochotnika do Auschwitz?
Czy badacz, który od lat zajmuje się życiorysem Witolda Pileckiego, widząc obecnie popularność bohatera w naszym społeczeństwie, odczuwa satysfakcję?
Niewątpliwie taką satysfakcję odczuwam, bo nie zmarnowałem minionych lat i moje wieloletnie wysiłki badawcze przyczyniły się do spopularyzowania i przybliżenia Polakom dokonań Witolda Pileckiego.
Bliżej zainteresowałem się jego fascynującą i bohaterską postacią w 1986 r., kiedy to napisałem pierwszy artykuł o nim, który jednak nie ukazał się i nie bardzo wiedziałem dlaczego. Sprawa stała się zrozumiała kilka lat później, gdy okazało się, że wszystkie teksty o Rotmistrzu Pileckim w okresie komunistycznym w Polsce musiały być konsultowane z samym kierownictwem Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, na podstawie zapisu cenzuralnego, sporządzonego 3 czerwca 1980 r. Owszem wcześniej w prasie ukazywały się czasem artykuły w o Pileckim, ale z reguły kończyły się na jego działalności konspiracyjnej w obozie i opisie ucieczki z niego, natomiast nie było w nich mowy o okolicznościach stracenia Pileckiego w okresie powojennego terroru stalinowskiego w Polsce.
Na wiosnę 1989 r. podjąłem jeszcze raz próbę przedstawienia niezwykłych losów Rotmistrza na łamach prasy i tym razem udało się. Artykuły moje ukazały się w „Tygodniku Powszechnym”, „Stolicy” i „Morzu i Ziemi”. Po tych publikacjach dotarła do mnie prośba o kontakt od Ludmiły Serafińskiej z Nowego Wiśnicza, gdzie Pilecki ukrywał się latem 1943 r. po ucieczce z KL Auschwitz. Rozmowa z nią dostarczyła mi wielu nowych informacji i wskazówek, zachęcających do poszukiwania dalszych materiałów archiwalnych oraz dotarcia do świadków, którzy znali Pileckiego. Końcowym efektem moich długoletnich wysiłków badawczych stała się książka „Rotmistrz Witold Pilecki. Ochotnik do Auschwitz”, która po raz pierwszy została wydana w 2000 r., a jej poszerzone i uzupełnione drugie wydanie ukazało się w 2014 r.
Jakie doświadczenie wojskowe miał za sobą Rotmistrz przed wybuchem II wojny światowej?
Jeszcze podczas pierwszej wojny światowej Witold Pilecki jako uczeń działał potajemnie w Polskiej Organizacji Wojskowej. Potem brał udział w walkach o granice wschodnie II Rzeczypospolitej w latach 1918-1921. Uczestniczył w nich jako harcerz, obrońca Wilna i ochotnik, służąc w kawalerii podczas wojny polsko-bolszewickiej.
Pilecki wprawdzie otrzymał awans na podporucznika rezerwy w 1926 r., lecz z wojskiem po zakończeniu działań wojennych rozstał się i praktycznie przez kilka lat nie miał z nim nic wspólnego.
Pierwszy raz został powołany na sześciotygodniowe ćwiczenia dopiero wiosną 1928 r. Odbył je w 26. Pułku Ułanów Wielkopolskich w Baranowiczach, otrzymując ogólną ocenę zaledwie przeciętną. Na niski stopień wpłynął brak gruntownego przygotowania wojskowego. Umiejętności w tym zakresie skutecznie szlifował jednak podczas następnych ćwiczeń, na które kilkakrotnie miał być jeszcze powoływany. Przez swoich przełożonych został wówczas oceniony jako wartościowy człowiek i żołnierz, który „przy lepszym wyszkoleniu fachowym może być dobrym oficerem w czasie wojny”.
Sam Pilecki w doskonaleniu swoich umiejętności wojskowych wykazywał również dużą inicjatywę. W 1932 r. zorganizował na Ziemi Lidzkiej (obecnie Białoruś) konne ochotnicze przysposobienie wojskowe „Krakusów”, wzorowane na lekkiej kawalerii polskiej, której początki sięgały Księstwa Warszawskiego i Powstania Listopadowego. Mając poparcie władz wojskowych, utworzył dwa szwadrony „Krakusów”, pierwszym z nich dowodził osobiście i na jego czele jako podporucznik rezerwy wyruszył na wojnę we wrześniu 1939 r. Jego szwadron „Krakusów” został wcielony do 19. Dywizji Piechoty, w charakterze kawalerii dywizyjnej.
Podobno nawiązał również współpracę z kontrwywiadem.
Tak twierdzą niektórzy historycy, mnie na ten temat nic nie wiadomo.
Czy Pilecki, wówczas podporucznik, był inicjatorem pomysłu znalezienia się i wykonania misji w KL Auschwitz?
Postać Witolda Pileckiego znana jest przede wszystkim z heroicznego czynu, jakim było dobrowolne poddanie się aresztowaniu i uwięzieniu w KL Auschwitz. Decyzję w tej sprawie podjął on latem 1940 r., namówiony do tego czynu przez swojego konspiracyjnego dowódcę mjr. Jana Włodarkiewicza, komendanta Tajnej Armii Polskiej (TAP) i za wiedzą Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), gen. Stefana Roweckiego – „Grota”. Pilecki miał dobrowolnie przedostać się do obozu oświęcimskiego w celu utworzenia tam siatki konspiracyjnej, zorganizowania łączności Podziemia z uwięzionymi w nim Polakami i przesyłania wiarygodnych danych o zbrodniach SS, a później przygotowania obozu do walki, gdyby nadarzyła się sprzyjająca ku temu okazja.
Podobnego czynu, świadczącego o najwyższym bohaterstwie, nie dokonał nigdy nikt z osadzonych w KL Auschwitz. Pilecki uważał natomiast, że spełnia wyłącznie żołnierski obowiązek, dając się ująć Niemcom jako rzekomy Tomasz Serafiński podczas łapanki na Żoliborzu, aby zostać wywiezionym do KL Auschwitz, gdzie przybył w drugim transporcie warszawskim w nocy z 21 na 22 września 1940 r.
Kto wydał rozkaz?
Gdy latem 1940 r. kilku członków TAP deportowano do KL Auschwitz mjr Jan Włodarkiewicz podjął decyzję o wysłaniu jednego z oficerów TAP do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, aby utworzył w nim konspiracyjną organizację wojskową i zbadał możliwość uwolnienia osadzonych tam więźniów. Bezpośrednio od niego taki rozkaz otrzymał Witold Pilecki, który miał się Niemcom dać ująć podczas łapanki w Warszawie, aby potem w transporcie więźniów zostać wywieziony do KL Auschwitz.
Witold Pilecki nie mógł przewidzieć, że trafi akurat do Auschwitz.
Wiadomo że Pilecki z komórki wywiadu TAP otrzymał pełny zestaw informacji o metodach stosowanych przez Niemców wobec aresztowanych i więzionych. Wiedział także, że Polacy schwytani podczas dużej obławy w Warszawie w połowie sierpnia 1940 r. zostali wywiezieni do KL Auschwitz, a więc przewidywano, że z następnej łapanki warszawiacy też tam trafią.
Awans na porucznika ze starszeństwem z 11 listopada 1941 r., kiedy Pilecki przebywał już za drutami KL Auschwitz, jest jeszcze jednym z dowodów na to, że gen. Stefan Rowecki wiedział o wykonaniu przez niego rozkazu i ochotniczym pójściu do obozu i krok ten w pełni aprobował, gdyż pragmatyka służbowa ZWZ/AK w zasadzie nie przewidywała awansowania i odznaczanie więźniów.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Czym zajmował się Związek Organizacji Wojskowej?
Pilecki po przywiezieniu do KL Auschwitz we wrześniu 1940 r. utworzył tam siatkę obozowej konspiracji wojskowej, którą nazwał Związek Organizacji Wojskowej (ZOW). Dzięki jego poświęceniu i działalności polska konspiracja wojskowa stała się faktem, o którym jednak długie lata po wojnie milczano.
Utworzony w obozie z jego inicjatywy Związek Organizacji Wojskowej nawiązał kontakt z przyobozowym ruchem oporu, za pośrednictwem którego m.in. wysyłano raporty do Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej (później przekształconego w Armię Krajową) w Warszawie. Następnie informacje te przekazywane były do Londynu, aby świat dowiedział się o zbrodniach popełnianych przez nazistów w KL Auschwitz.
Obozową konspirację wojskową Pilecki rozszerzył na grupy polityczne. Przede wszystkim byli to więzieni w Oświęcimiu członkowie Stronnictwa Narodowego i Polskiej Partii Socjalistycznej, a później dołączyły grupy innych narodowości. Pilecki trafił do obozu oświęcimskiego, gdy więzieni byli i ginęli w nim przede wszystkim Polacy. Nie istniał wtedy KL Auschwitz II – Birkenau, czyli druga część obozu w Brzezince, który dopiero wiosną 1942 r. uczyniono miejscem masowej zagłady Żydów.
Na liście członków Związku Organizacji Wojskowej w KL Auschwitz kierowanej przez Rotmistrza wymienieni są m.in. wybitni polscy działacze polityczni, pracownicy naukowi, lekarze, oficerowie Wojska Polskiego, kadeci szkół wojskowych, harcerze i duchowni katoliccy, bowiem obóz oświęcimski w latach 1940-1941 był głównym miejscem męczeństwa inteligencji polskiej, co w światowej historiografii jest mało znane.
Jak był zorganizowany?
Związek Organizacji Wojskowej opierał się na systemie „piątek”. Były to małe grupy konspiracyjne, które powstawały i działały niezależnie, prawie nic wzajemnie o sobie nie wiedząc. W razie dekonspiracji, a w dalszej kolejności ciężkiego śledztwa, ograniczona liczba osób była w stanie przekazać informacje o innych zaangażowanych w konspirację.
Witold Pilecki osobiście utworzył pięć górnych „piątek” w latach 1940-1941. Nazwa „piątka” była umowną, ponieważ zdarzało się, że liczyła ona więcej członków niż pięciu. Stanowiły one najważniejsze ogniwa ZOW i ich powstawanie odbywało się wolniej niż tworzenie niższych struktur konspiracji wojskowej w KL Auschwitz.
W jaki sposób przekazywano na zewnątrz meldunki o sytuacji w obozie?
Meldunki te początkowo były wysyłane niemal wyłącznie za pośrednictwem więźniów zwalnianych z obozu. Przykładowo Karol Świętorzecki, który opuścił KL Auschwitz 15 maja 1941 r., przed wyjściem na wolność otrzymał od Pileckiego szereg poleceń organizacyjnych. Polegały one m.in. na skontaktowaniu się w Warszawie ze zwolnionym wcześniej Aleksandrem Wielopolskim i przekazaniu za jego pośrednictwem władzom konspiracyjnym meldunku o sytuacji w obozie.
Później jednak liczba zwolnień Polaków z KL Auschwitz znacząco zmalała. Dlatego kolejne meldunki przekazywano poprzez nawiązywane stopniowo kontakty z przyobozowymi organizacjami konspiracyjnymi, z którym członkowie ZOW mieli łączność za pośrednictwem robotników cywilnych, dochodzących do pracy na teren obozu. Ponadto korzystano także z kontaktów nawiązywanych z Polakami zamieszkałymi w Oświęcimiu i w okolicznych wioskach, w miejscach, gdzie esesmani zatrudniali więźniarskie komanda zewnętrzne. W miarę upływu czasu, gdy opracowano szereg mniej ryzykownych sposobów na przeprowadzenie ucieczek, wiele informacji udało się wysłać za pośrednictwem zbiegów z obozu.
Co zakładał plan Pileckiego?
Więźniowie należący do ZOW starali się tworzyć w blokach, w których mieszkali, elementy siatki konspiracyjnej („plutony” – jeden na parterze, drugi na piętrze). Jej członkowie w momencie rozpoczęcia walki mieli zachęcić do niej jak najwięcej pozostałych więźniów, którzy nie byli zorganizowani. Kilka bloków miało stanowić „bataliony”. To działanie miało być połączone z atakiem z zewnątrz przez oddziały AK na załogę obozową SS.
Proszę powiedzieć, czy Pilecki spotkał w obozie Józefa Cyrankiewicza? Czy Cyrankiewicz później rzeczywiście, jak wspominał bratanek Pileckiego, odmówił pomocy, gdy Rotmistrz trafił w ręce komunistów?
Józef Cyrankiewicz nigdy nie był członkiem utworzonego przez rtm. Witolda Pileckiego konspiracyjnego Związku Organizacji Wojskowej w KL Auschwitz, jak również przebywając w tym obozie nigdy nie poznał osobiście Witolda Pileckiego. O jego działalności w obozowym ruchu oporu Cyrankiewicz wiele słyszał, kojarzył go jednak z więźniem o nazwisku Tomasz Serafiński, pod którym to nazwiskiem Rotmistrz był zarejestrowany w obozie.
Potwierdził to sam Pilecki w meldunku wysłanym z Kraju 4 września 1946 r. do sztabu II Korpusu Polskiego we Włoszech (kopia tego meldunku jest przechowywana w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu). Ponadto Pilecki ani w raporcie dla Komendy Głównej Armii Krajowej z jesieni 1943 r., sporządzonym już po jego ucieczce z KL Auschwitz, ani w powojennym raporcie z 1945 r. nic nie wspomina o jakiejkolwiek znajomości z Józefem Cyrankiewiczem (kopie raportów są przechowywane w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu).
Obecnie nie ma także żadnych wiarygodnych dokumentów, które potwierdzałyby wyjątkowo negatywną rolę, jaką rzekomo miał odegrać Józef Cyrankiewicz podczas procesu rtm. Witolda Pileckiego w 1948 r. W zaistniałej sytuacji niewątpliwie Józef Cyrankiewicz zachował się biernie, chociaż niewiele mógł pomóc, ponieważ prośby o ułaskawienie rozpatrywał prezydent Bolesław Bierut, który rzadko korzystał z przysługujących mu uprawnień i z reguły zatwierdzał wcześniej zapadłe wyroki śmierci.
Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
Wróćmy jeszcze do kwietnia 1943 roku, gdy Witold Pilecki uciekł wraz z dwoma kolegami z obozu. W jaki sposób zorganizowano tę ucieczkę?
Witold Pilecki podjął decyzję o ucieczce ze względu na prawdopodobieństwo zagrożenie dekonspiracją. Ponadto pragnął przekazać na zewnątrz prawdę o KL Auschwitz i zabiegać w Komendzie Głównej AK w Warszawie o wyrażenie zgody na podjęcie walki, mającej na celu oswobodzenie więźniów.
Ucieczka była możliwa dzięki pomocy obozowej konspiracji. W tym czasie Pilecki pracował w paczkarni obozowej, Edward Ciesielski w szpitalu obozowym, a Jan Redzej w komandzie piekarzy. Wykorzystując kontakty konspiracyjne, Pilecki umożliwił dwom pozostałym śmiałkom dostanie się do komanda zatrudnionego na nocnej zmianie w piekarni w Oświęcimiu na Niwie.
Uciekinierzy zwrócili uwagę, że więźniowie z tego komanda są zamykani na noc w piekarni, gdzie nadzoruje ich tylko dwóch esesmanów. W budynku były też duże żelazne drzwi. Redzej zorganizował klucz, którym można było je otworzyć i wydostać się na wolność.
W wielkanocny poniedziałek, 26 kwietnia 1943 r., Pilecki i Ciesielski zostali przeniesieni do bloku nr 15, gdzie mieszkali piekarze. Termin ucieczki ustalono na noc z 26 na 27 kwietnia. Pilecki i Ciesielski byli ubrani w cywilną odzież, na którą nałożyli obozowe pasiaki. Redzej miał na sobie tylko cywilne ubranie z czerwonymi pasami na marynarce i spodniach.
Gdy Pilecki i Ciesielski byli zajęci pracą w piekarni, Redzej wyciągnął schowany klucz i przystąpił do otwierania drzwi. Dzięki sprzyjającym okolicznościom – jeden z nadzorujących esesmanów zajęty był pisaniem listu, a drugi jedzeniem – wszyscy trzej podeszli do żelaznych drzwi, napierając na nie z całych sił. Przy kolejnym naciśnięciu wreszcie ustąpiły.
Uciekinierzy skierowali się na wschód. Łodzią przepłynęli na drugi brzeg Wisły. Kontynuując ucieczką, przekroczyli granicę z Generalnym Gubernatorstwem w Alwerni, w czym pomógł im miejscowy ksiądz Jan Legowicz. Później szli przez Tyniec, Wieliczkę i Puszczę Niepołomicką, chcąc dotrzeć do Bochni, gdzie pomocy miała im udzielić rodzina Zygmunta Zabawskiego, który wraz z Pileckim więziony był w KL Auschwitz.
Uciekinierzy po drodze spotkali wielu życzliwych ludzi, ale też czyhały na nich liczne niebezpieczeństwa. Najgroźniejsze zdarzenie przeżyli w Puszczy Niepołomickiej, gdzie niespodziewanie natknęli się na uzbrojonych Niemców. Było to 1 maja 1943 r. Pilecki został wówczas postrzelony w ramię, lecz podobnie jak i dwaj pozostali uciekinierzy zdołał szczęśliwie ujść pogoni.
Po tym zdarzeniu uciekinierzy stracili chwilowo kontakt ze sobą. Spotkali się ponownie w Bochni, gdzie przyjęła ich rodzina Zabawskiego. Redzej dotarł tam 1 maja, pozostali dzień później.
Pilecki po przybyciu do Bochni nawiązał kontakt z miejscowym dowództwem AK. 3 maja zaprowadzono go do Nowego Wiśnicza. Tam spotkał się z zastępcą dowódcy placówki AK. W czasie drogi Pilecki dowiedział się, że zastępcą dowódcy jest Tomasz Serafiński. Uzmysłowił sobie wówczas, że jest to człowiek, którego dokumenty znalazł w Warszawie we wrześniu 1939 r. i pod którego nazwiskiem przebywał w obozie.
W konspiracji używał fałszywego nazwiska Tomasza Serafińskiego. Jak przebiegało spotkanie z prawdziwym Serafińskim?
Spotkanie z prawdziwym Tomaszem Serafińskim, który posługiwał się pseudonimem „Lisola”, stanowiło dla Pileckiego wielkie przeżycie. Serafińscy mieszkali w tzw. „Koryznówce”, będącej kiedyś letnią posiadłością Leonarda Serafińskiego, szwagra znanego malarza Jana Matejki. W domu tym Pilecki znalazł bezpieczne schronienie.
Co Rotmistrz robił po ucieczce z obozu?
Po ucieczce przez ponad trzy miesiące Pilecki przebywał w Nowym Wiśniczu, skąd wyjechał w sierpniu 1943 r. do Warszawy, pragnąc osobiście zabiegać o pomoc dla więźniów KL Auschwitz. Najpierw Komenda Okręgu AK w Krakowie odmówiła zbrojnej pomocy więźniom. Nie zaakceptowało również planu walki o obóz dowództwo AK w Warszawie. Złożyło się na to szereg przyczyn, a przede wszystkim niemożność natychmiastowego przewiezienia takiej masy ludzkiej w bezpieczne miejsce, wyżywienia jej i przyjścia z pomocą chorym więźniom.
Po ucieczce z obozu jesienią 1943 r. Pilecki przekazał do Komendy Głównej AK w Warszawie tajny „Raport W” (występujące w nim nazwiska około więźniów, którzy byli członkami ZOW, zastąpił liczbami).
W „Raporcie W” Rotmistrz Pilecki pisał nie tylko o zbrodniach niemieckich nazistów dokonywanych w KL Auschwitz na Polakach, lecz także na Romach, jeńcach sowieckich i więźniach innych narodowości, a przede wszystkim na Żydach, których zagłada rozpoczęta została wiosną 1942 r.
Witold Pilecki nadal interesował się KL Auschwitz, mimo że misja, z którą przybył do Warszawy, stawała się coraz mniej realna. Pracując konspiracyjnie w Warszawie, zajmował się m.in. udzielaniem z funduszów AK pomocy finansowej rodzinom więźniów Auschwitz i Majdanka zarówno żyjących, jak i tych, którzy zginęli.
W lutym 1944 r. Pileckiemu przekazano do wiadomości, że został awansowany do stopnia Rotmistrza ze starszeństwem od 11 listopada 1943 r. Formalnie pracował w Kierownictwie Dywersji Komendy Głównej AK do chwili wybuchu Powstania Warszawskiego, lecz faktycznie zajęty był jeszcze inną pracą konspiracyjną, ponieważ wiosną 1944 r. został wyznaczony na jednego z organizatorów nowo powstałej organizacji pod nazwą „NIE”. Miała ona zastąpić Armię Krajową i działać po zakończeniu okupacji niemieckiej na terenach polskich zajętych przez Armię Czerwoną.
Dlaczego nie zdecydował się pozostać na Zachodzie?
Pilecki uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, potem więziono go w jenieckich obozach w Lamsdorf i Murnau, a po wojnie był oficerem w II Korpusie Polskim gen. Władysława Andersa we Włoszech. Nie pozostał na Zachodzie, ponieważ pamiętał, że zgodnie ze złożoną przysięgą w organizacji „NIE” jego obowiązkiem było wrócić do Polski i kontynuować działalność konspiracyjną, ponieważ uważał sytuację zaistniałą wtedy na ziemiach polskich za okupację sowiecką.
W jakich okolicznościach komuniści schwytali Pileckiego?
Wiosną 1947 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie podjęło intensywne działania operacyjne, które miały na celu rozpracowanie drogi przerzutowej, prowadzącej z Polski na Zachód przez Szczecin. Na trop naprowadził najprawdopodobniej Tadeusz Bejt, który był łącznikiem ze sztabem II Korpusu Polskiego we Włoszech i mieszkał w Berlinie, gdzie został ujęty przez agentów NKWD, a następnie przekazany do Polski. Nastąpiły aresztowania dokonywane głównie na terenie Warszawy przez funkcjonariuszy MBP. Nie wiadomo dokładnie w jakich okolicznościach ujęto Pileckiego. Najprawdopodobniej stało się to w mieszkaniu Heleny i Makarego Sieradzkich przy ulicy Pańskiej w Warszawie, które dodatkowo wynajmował i do którego przyszedł 8 maja 1948 r., nie wiedząc o aresztowaniu jego właścicieli w dniu poprzednim.
Polecamy e-book Pawła Sztamy pt. „Inteligenci w bezpiece: Brystygier, Humer, Różański”:
Trafił w ręce okrutnych oprawców z UB. Proszę opowiedzieć o samym śledztwie.
Niemożliwością jest dzisiaj dokładnie ustalić, w jaki zakresie wobec Pileckiego stosowano niedozwolone metody śledztwa. Wiadomo natomiast, że oficerowie śledczy w jego sprawie, tacy jak chociażby Eugeniusz Chimczak czy Stefan Alaborski, słynęli w więzieniu mokotowskim z okrucieństwa. Maria Pilecka zapamiętała, że w czasie pożegnania z mężem po zakończeniu procesu miał zerwane u palców rąk paznokcie.
Z tzw. „grupy Pileckiego” wyroki śmierci otrzymali jeszcze Maria Szelągowska i Tadeusz Płużański. Dlaczego jedynie w stosunku do Rotmistrza Bierut nie skorzystał z prawa łaski?
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czym kierował się ówczesny komunistyczny prezydent Bolesław Bierut, który nie skorzystał z prawa łaski w stosunku do Witolda Pileckiego, natomiast Marii Szelągowskiej i Tadeuszowi Płużańskiemu zamienił orzeczoną karę śmierci na karę dożywotniego więzienia. W wypadku Tadeusza Płużańskiego mógł sugerować się jego młodym wiekiem, natomiast odnośnie Marii Szelągowskiej mogła się do decyzji Bieruta przyczynić tajna opinia składu orzekającego, w której tenże skład sądzący był zdania, że złagodzenie kary śmierci w drodze łaski na karę dożywotniego więzienia ze względu na jej płeć byłoby wskazane.
Ostanie spotkanie z żoną było niezwykle przejmujące. Co Maria Pilecka usłyszała od męża?
Na widzenia chodziła Maria Pilecka, która bardzo je przeżywała i o ich przebiegu swoim dzieciom Zofii i Andrzejowi opowiadała bardzo niechętnie. Pilecki miał powiedzieć komuś podczas tych widzeń, że przy komunistycznym więzieniu i śledztwie „Oświęcim to była igraszka”. Nie można jednak potwierdzić, że słowa te wypowiedział podczas ostatniego widzenia z żoną.
25 maja 1948 roku Pilecki został zamordowany w więzieniu na Mokotowie. Co wiemy o wykonawcach wyroku?
W egzekucji Witolda Pileckiego, prócz starszego sierżanta Piotra Śmietańskiego, który zamordował Rotmistrza strzałem w tył głowy (kat ten według ustaleń IPN zmarł na gruźlicę w 1950 r.), brali udział: kpt. ksiądz Wincenty Martusiewicz (zmarł w 1969 r. w Warszawie), prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej mjr Stanisław Cypryszewski (zmarł w 1983 r. w Warszawie), por. lekarz Kazimierz Jezierski, mąż piosenkarki i aktorki Wiery Gran, (zmarł w 1994 r. w Podkowie Leśnej), zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego por. Ryszard Mońko (zmarł w 2016 r. w Hrubieszowie).
Proszę na zakończenie powiedzieć, czego badacze mogą się jeszcze dowiedzieć na temat biografii Witolda Pileckiego? Czy jest jeszcze coś, co może nas zaskoczyć?
W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zbierając materiały do biografii Witolda Pileckiego dotarłem do wszystkich najważniejszych źródeł oraz dokumentów z nim związanych i nikt z historyków od tego czasu nie dokonał jakiegoś szczególnego odkrycia w tej dziedzinie. Pozostało jednak do odkrycia jedno ważne źródło, o którym za chwilę.
Aby odpowiedzieć co mam na myśli, muszę wyjaśnić, że w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku znana była historykom polskim relacja Witolda Pileckiego, zatytułowana przez jej autora „Raport W”, którą Rotmistrz przekazał jesienią 1943 r. Komendzie Głównej AK w Warszawie. Liczyła ona kilkadziesiąt stron maszynopisu i przechowywano ją w zbiorach Centralnego Archiwum KC PZPR (obecnie Archiwum Lewicy Polskiej – Oddział VI Archiwum Akt Nowych w Warszawie).
W lutym 1991 r zapoznałem się z treścią powyższego raportu. Nie było jednak do niego „klucza”, bez którego nie można było odczytać nazwisk zastąpionych w tekście liczbami. „Klucz” ten, zawierający nazwiska i odpowiadające im liczby, udało mi się dopiero odnaleźć dwa miesiące później w Archiwum Urzędu Ochrony Państwa w Warszawie.
Znajdował się on wśród materiałów zabranych Pileckiemu podczas jego aresztowania, które zostało dokonane przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w maju 1947 roku i zawierał zestawienie ponad dwustu nazwisk więźniów KL Auschwitz, oznaczonych kolejno liczbami od osiem do ponad dwieście. Wykorzystując dane zawarte w odnalezionym „kluczu” można było liczby w tekście „Raportu W” zastąpić imionami i nazwiskami więźniów. W ten sposób raport ów stał się na nowo czytelny, co umożliwiło mi jego opublikowanie wraz z obszernym omówieniem pochodzenia źródła i przypisami. Ten unikalny tekst, zatytułowany „Raport Witolda”, ukazał się ćwierć wieku temu w „Biuletynie Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem” nr 12 w 1991 r. i mało kto już dzisiaj wie, że ja byłem jego odkrywcą.
Z kolei emigracyjny historyk polski Józef Garliński, oficer AK i były więzień KL Auschwitz, ponad pół wieku temu odnalazł drugi obszerny raport na temat tego obozu, który Witold Pilecki napisał we Włoszech w drugiej połowie 1945 r. Liczył on ponad sto stron maszynopisu i był przechowywany w Studium Polski Podziemnej w Londynie. Pilecki opisał w nim swój pobyt w KL Auschwitz i działalność w obozowej konspiracji wojskowej.
W tekście tej drugiej unikalnej relacji Pilecki zamiast nazwisk również używał wyłącznie liczb. Wprawdzie sporządził oddzielny „klucz” z wykazem konspiratorów oświęcimskich, lecz ten niestety do dzisiaj nie odnalazł się.
Józef Garliński po latach żmudnej pracy, konfrontując tekst tej relacji z innymi źródłami oraz przeprowadzając na ten temat wiele rozmów, jak również prowadząc rozległą korespondencję z byłymi więźniami KL Auschwitz, zrekonstruował częściowo zaginiony „klucz” i w dużej mierze w oparciu o powyższą relację i w oparciu o dokonaną rekonstrukcję napisał książkę „Oświęcim walczący”, wydaną po raz pierwszy w Londynie w 1974 roku i mającą potem wiele wznowień, w tym przede wszystkim w tłumaczeniu na język angielski i francuski.
Jednym z jej głównych bohaterów jest Witold Pilecki przedstawiony na tle heroicznych zmagań konspiracji obozowej. Wykorzystanie przy jej pisaniu powstałej zaraz po wojnie relacji Pileckiego pozwoliło autorowi jako pierwszemu przełamać wiele mitów, niedomówień i zafałszowań w dotychczasowym przedstawianiu podziemia oświęcimskiego.
Wspomniany raport Pileckiego, powstały wkrótce po zakończeniu drugiej wojny światowej we Włoszech, mając do dyspozycji odnaleziony przeze mnie „klucz” do wcześniejszego „Raportu Witolda” z 1943 r., o wiele bardziej i dokładniej zrekonstruowałem, publikując go jako drugą część mojej książki, o której już wspominałem „Rotmistrz Pilecki. Ochotnik do Auschwitz”, opublikowanej po raz pierwszy w Polsce w 2000 r., a potem wznowionej w 2014 r.
Odszukanie zaginionego „klucza” do powojennego raportu Rotmistrza Pileckiego, napisanego we Włoszech, to zadanie, którego historycy jeszcze nie wykonali. „Klucz” pozwoliłby w całości ten raport rozszyfrować i wzbogacić dotychczasową wiedzę na temat polskiej konspiracji wojskowej w KL Auschwitz. Jego odnalezienie byłoby dużym sukcesem i ważnym odkryciem historycznym.
Dziękuję za rozmowę.