Winston Churchill. Pomocnik Historyczny „Polityki” – recenzja i ocena
Przeczytaj fragment Pomocnika Historycznego „Polityki”
O znaczeniu słynnego potomka księcia Marlborough świadczy choćby to, że czytelnicy nie mogą narzekać na brak poświęconych mu publikacji. Także w Polsce ukazała się ich znaczna liczba. Począwszy od popularyzatorskiego szkicu Sebastiana Haffnera, aż po naukową monografię Andrzeja Kastorego. Mogliśmy także zapoznać się z dziełami samego Churchilla, by wymienić choćby „Moją młodość”, choć akurat monumentalna „Druga wojna światowa”, za którą otrzymał literacką Nagrodę Nobla, wciąż czeka na wznowienie.
Przy takiej mnogości literatury o tematyce churchillowskiej mogłoby się wydawać, że w zasadzie wszystko na temat wybitnego brytyjskiego premiera zostało już powiedziane i napisane. A jednak pierwszy z „Pomocników Historycznych” poświęconych biografiom potwierdza wysoki poziom publikacji historycznych wydawanych pod auspicjami popularnego tygodnika. Wydawnictwo to nie rości sobie praw do bycia kompletną biografią Churchilla. Tym niemniej stanowi wręcz kopalnię informacji poświęconych tej wybitnej postaci. Wysoki poziom sugerują już nazwiska autorów zamieszczonych tekstów – a są to oprócz czołowych publicystów „Polityki” (np. Adama Krzemińskiego) cenieni historycy, jak np. autor wydanej niedawno monografii (poświęconej roli Polski w polityce Churchilla) pt. Wielka Brytania dotrzyma lojalnie swojego słowa Jacek Tebinka (jemu zawdzięczamy lwią część „Pomocnika”) czy też znany badacz krajów anglosaskich Wojciech Lipoński.
„Pomocnik Historyczny” poświęcony Churchillowi, choć otwiera nowy cykl „biograficzny” ideą nie odbiega zbytnio od dotychczasowych publikacji historycznych „Polityki”. Składa się zatem z artykułów ukazujących różne aspekty życia i działalności Churchilla oraz czasy w których miały one miejsce. Czytelnik może zapoznawać się z pojedynczymi artykułami by zgłębić konkretne zagadnienie, razem stanowią one jednak barwną i dobrze pomyślaną całość. Na pochwałę zasługuje też bogaty materiał ilustracyjny, składający się głównie z różnorodnych fotografii.
Autorom udało się doskonale uchwycić to, co mnie osobiście najbardziej w Churchillu fascynuje: fakt iż żył on na przestrzeni trzech epok. Urodzony i ukształtowany jeszcze w czasach wiktoriańskich, wywarł swe piętno na erze edwardiańskiej oraz dwóch światowych konfliktach zbrojnych i oddzielającym je dwudziestoleciu, by zakończyć działalność w czasach zimnej wojny. Jest coś fascynującego w fakcie, że człowiek o dziewiętnastowiecznej formacji intelektualnej i takim systemie wartości odgrywał znaczącą rolę jeszcze w epoce bomby atomowej.
Lata, na które przypadła młodość Churchilla, zostały omówione dość wyczerpująco. Bez uświadomienia sobie ich szczególnych cech trudno bowiem w pełni zrozumieć motywacje i działania bohatera publikacji. W zwięzły, acz wyczerpujący sposób opisane zostały uwarunkowania rodzinne, jak i cechy psychologiczne – np. dążenie do rychłego dokonania czegoś wielkiego (co skłoniło go choćby do zmieniania partii z konserwatywnej i liberalnej i na odwrót oraz innych przejawów pragmatyzmu, ocierającego się o oportunizm) wynikające (z motywowanego historią rodziny) przekonania o tym, że nie pożyje zbyt długo (co okazało się zbytnim pesymizmem). W tym kontekście należy też rozumieć słynną, przytaczaną również i tutaj, anegdotę o rozmowie Churchilla z duchem ojca. Wiele osób zdaje się nie pojmować, że przyszły premier jako „literacka dusza” w opisie tej sceny popuścił po prostu wodze fantazji. Zamiast tego często można usłyszeć o teoriach doszukujących się wpływu spirytyzmu lub spirytualiów. Artystyczna aktywność męża stanu zostaje szczegółowo omówiona – a był on nie tylko pisarzem-noblistą, ale też całkiem niezłym malarzem. I raczej miernym poetą.
Winston Churchill jako jeden z przywódców koalicji antyhitlerowskiej jest postacią silnie zmitologizowaną. Przedstawia się go często w jako postać pomnikową czy kryształową, także według dzisiejszych standardów wszelakich poprawności. Widać to choćby na przykładzie jego bon motów. Często przywołuje się ten o demokracji jako ustroju złym, ale najlepszym z dotąd wymyślonych, dużo rzadziej ten o pięciominutowej rozmowie z przeciętnym wyborcą jako najlepszym argumencie przeciw demokracji – a przecież stanowią one niemal dialektyczną całość. Autorzy „Pomocnika” nie uchylają się przed przedstawieniem nam wyważonego i zniuansowanego obrazu Churchilla. Nie podlegają żadnemu „retuszowi” ani jego zdecydowanie konserwatywne (nawet jak na tamte czasy) poglądy, ani nieprzejednany imperializm (opowiadał się za partnerskimi stosunkami z „białymi” dominiami, ale np. był zagorzałym przeciwnikiem niepodległości Indii). Podobnie często przywołuje się słynne słowa o konieczności powołania czegoś na kształt Stanów Zjednoczonych Europy, kreując Churchilla wręcz na jednego z pionierów integracji europejskiej. Trochę zabrakło mi zaakcentowania, że zdanie to dotyczyło raczej współpracy w ramach systemu zbiorowego bezpieczeństwa, zaś mowa w Fulton kładła nacisk na bliskość narodów anglojęzycznych, a sam Churchill przyszłość widział we współpracy z członkami Commonwealthu. Oznacza to, że dziś zapewne bliżej byłoby mu więc do akcentujących potrzebę tej ostatniej eurosceptyków z UKIP niż do zwolenników daleko posuniętej integracji.
Mnie osobiście szczególnie podobały się dwa teksty. Pierwszy z nich, autorstwa Jacka Tebinki, obala mity narosłe wokół postaci Churchilla (np. nieprawdziwe twierdzenie, jakoby kazał używać broni chemicznej do tłumienia powstania w Iraku czy rzekomą wrogość względem klas pracujących). Dekonstruuje też różnorakie teorie spiskowe mówiące – bez cienia dowodu – o jego wcześniejszej wiedzy nt. bombardowania Coventry lub ataku na Pearl Harbor czy też zakładające jego odpowiedzialność za śmierć gen. Władysława Sikorskiego. Na niekorzyść tej ostatniej, oprócz generalnej nielogiczności (Sikorski był bliski Churchillowi, zaś trafne domysły o prawdziwym losie oficerów zamordowanych w Katyniu nie były obce obu politykom) przemawiać ma to, że jest ona dziełem goebbelskiej propagandy. Cóż, nie zakładając słuszności tej teorii, trzeba jednak zauważyć, że tak jak zepsuty zegar dwa razy na dobę dobrze wskazuje godzinę, tak akurat w sprawie Katynia propaganda Goebbelsa mówiła prawdę. Tym niemniej należy podkreślać, że pomimo przejściowych mód na różne kontrowersyjne i krzykliwe teorie z zakresu publicystki historycznej, poważnie traktować należy jedynie to, na co istnieje chociażby cień poparcia w źródłach.
Drugi z artykułów, które szczególnie przypadły mi do gustu, to dokonana przez red. Adama Szostkiewicza z „Polityki” analiza (szkoda, że taka krótka!) religijności Churchilla. Wynika z niej, że choć premier był przywiązany do chrześcijańskiej symboliki, tradycji i moralności, to jednak był osobą dość oziębłą religijnie (osobiście wydaje mi się, że bliski był deizmu, choć Szostkiewicz do takiej konstatacji się nie posuwa). Ten religijny chłód jest zresztą swoistą tradycją brytyjskich konserwatystów, którzy nigdy nie pasjonowali się sporami konfesyjnymi. To w obozie liberalnym więcej było bogobojnych polityków, a o Partii Pracy żartowano wręcz, że bardziej inspiruje się metodyzmem niż marksizmem.
Pasjonaci wojny i militariów powinni być ukontentowani materiałami o dobroczynnym wpływie i wsparciu Churchilla dla rozwoju służb wywiadowczych i wprowadzania do użytku nowych rodzajów broni. Ogół polskich czytelników zainteresuje zapewne sekcja artykułów poświęconych jego stosunkowi do naszego kraju. Kontrowersje dotyczące Churchilla, o których wspomniałem na początku, wynikają bowiem stąd, że bardzo często widzi się go jako wiarołomnego sojusznika, który zdradził sprawę polską w Jałcie. Jest to czarna legenda, którą autorzy rozwiewają. Przypominają elementarne fakty: że Churchill był najbardziej przychylnym Polsce przywódcą Wielkiej Trójki i że w Jałcie był tym z nich, który miał już najmniej do powiedzenia. Należy też mieć świadomość, że przywódca Wielkiej Brytanii od samego początku wojny wyznawał pogląd, że w celu pokonania Hitlera należy wciągnąć do koalicji ZSRR. Brytyjczycy nigdy też nie gwarantowali Polakom granicy wschodniej. Może więc poczucie krzywdy i bycia zdradzonym wynika trochę z naszego polskiego wishful thinking i przymknięcia oka na realia, które nie pozostawiały w naszych rękach zbyt wielu atutów. Niewątpliwie bardziej korzystne dla Polaków byłoby, gdyby Churchill decydował o losie ich ojczyzny, a nie tylko statystował Stalinowi i Rooseveltowi. Zapewne Kresy Wschodnie i tak zostałyby Polsce odebrane, ale jednak brytyjski premier widział dla Polski istotne miejsce w przyszłym systemie europejskim. Ale cóż z tego, skoro w Czechosłowacji udało się nawet przeprowadzić wolne wybory, lecz i tak nie uchroniło to tego kraju od popadnięcia w zależność od Kremla. Adam Krzemiński postuluje wręcz, by Churchillowi postawić pomnik w Warszawie. Być może jest to propozycja kontrowersyjna. Nie idealizując Churchilla i mając w pamięci, że miał on na uwadze przede wszystkim interesy angielskie należy moim zdaniem obalać jego czarną legendę na rzecz budowania bardziej wyważonego obrazu.
Interesujące są również teksty o wizerunku Churchilla w kinematografii oraz komunistycznej propagandzie. Czytelnik ma też okazję zapoznać się z licznymi sentencjami autorstwa Anglika, nieraz bardzo głębokimi a zawsze dowcipnymi, jak również fragmentami jego najbardziej znanych mów. Jeżeli czegoś mi zabrakło, to próby krytycznego spojrzenia na postawę Churchilla z czasów dwudziestolecia międzywojennego i zbadania czy jego (współtworzony w znacznej mierze przez niego samego) wizerunek polityka niezłomnego i przewidującego ma oparcie w rzeczywistości. Trudno jednak wysunąć poważniejsze zarzuty przeciw omawianej pozycji. Z czystym sumieniem polecić ją mogę wszystkim zainteresowanym historią XX wieku, na którą jej bohater miał tak przemożny wpływ.
Redakcja: Michał Przeperski