Wiktor But. Polowanie na Handlarza Śmierci

opublikowano: 2016-09-27, 08:44
wolna licencja
W 2001 roku Bank Światowy uznał, że zaledwie 9 spośród 53 krajów Afryki można uznać za stabilne państwa. Chaos na Czarnym Lądzie, a także w innych częściach świata, doskonale potrafił wykorzystać Wiktor But, międzynarodowy handlarz bronią. Jego dobra passa musiała się jednak kiedyś skończyć.
reklama

Wiktor But – zobacz także: Prawdziwa historia „Pana życia i śmierci”

Szeroki strumień najróżniejszych narzędzi zagłady płynących do Afryki zamienił lokalne plemienne konflikty w krwawe łaźnie, a handel bronią uczynił drugim, po handlu narkotykami, najbardziej dochodowym nielegalnym biznesem. Z niegasnących wojen domowych zyski czerpał m. in. Wiktor But. Dostarczał on swój towar do Angoli, Sierra Leone, Demokratycznej Republiki Konga oraz w każde inne miejsce, jeśli tylko uznał, że mu się to opłaci. Dbając o to, żeby konflikty nie wygasły zbyt prędko, w miarę możliwości uzbrajał obie walczące strony.

Wiktor But: nieuchwytny i niewidoczny

Do 2000 roku działalność Buta pozostawała w kręgu zainteresowania zaledwie kilku analityków zachodnich służb i działaczy ONZ. Przez kilka długich lat samoloty jego firm przewozowych kursowały pomiędzy pogrążonymi w chaosie państwami Afryki a Bliskim Wschodem niemal niezauważane. Było to możliwe m.in. dlatego, że upadek Związku Radzieckiego spowodował gigantyczne odprężenie na Zachodzie. Dominowało przekonanie, że oto wygrano zimną wojnę, więc można przekuć miecze na lemiesze. Pociągnęło to za sobą likwidacje wywiadowczych placówek USA na terenie Afryki i ogólne zaniedbanie tego regionu.

Szmuglowana broń i amunicja znaleziona w palestyńskiej łodzi na Morzu Martwym (fot. Israel Defense Forces, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic )

Nieco inaczej postąpiła Wielka Brytania, gdyż tamtejsze służby zgromadziły spory materiał na temat działalności Buta. Po zapoznaniu się z raportami swojego wywiadu, Peter Hain, pracownik brytyjskiego MSZ postanowił z tych dokumentów zrobić użytek.

Anglia, rozważając wsparcie kontyngentu ONZ w Sierra Leone, obawiała się bojowników uzbrojonych po zęby w broń dostarczoną przez sfatygowane poradzieckie maszyny. Z tego też powodu Peter Hain upublicznił informacje na temat głównego dostawcy broni, w swoich wystąpieniach nazywając Wiktora Buta Handlarzem Śmierci. Liczył, że zainteresowanie mediów odstraszy dbającego o pozostawanie w cieniu biznesmena i nieco ukróci jego działalność. Zaowocowało to ożywioną wymianą informacji na temat działalności Buta pomiędzy wywiadami Wielkiej Brytanii i USA. Wydawało się, że sprawa nieuchwytnego Rosjanina ruszyła z miejsca i gromadzone na biurkach analityków stosy papieru, posłużą wreszcie konkretnym działaniom.

Tak się jednak nie stało. Na korzyść Handlarza Śmierci zadziała, o ironio, kolejna wojna. Zmiana w fotelu prezydenta USA w 2001 roku, zamachy na World Trade Center i decyzja o zbrojnym zaangażowaniu USA na terenie Afganistanu, uniemożliwiły schwytanie Buta. Można by pomyśleć, że ogarnięte gorączką polowania na terrorystów amerykańskie służby zwyczajnie o nim zapomniały. Rzeczywistość okazała się jednak dużo bardziej skomplikowana.

reklama

Wciąż na powierzchni

W przededniu wojny w Afganistanie But zintensyfikował dostawy dla Sojuszu Północnego, którego rękami USA toczyła wojnę z Taliba. Jego samoloty jako jedyne w regionie były w stanie zapewnić transport w ten rejon Azji Środkowej i dlatego zarówno jego powietrzna flota, jak i on sam, prawdopodobnie stali się czasowo użyteczni dla Białego Domu. Z tego powodu rosyjski handlarz bronią musiał pozostać na wolności.

Stos broni przemyconej do Kenii, 2007 rok (fot. Fredrick Onyango, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Z drugiej zaś strony, równolegle mieli się od niego odwrócić zaprzyjaźnieni przywódcy krajów afrykańskich, a w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, rzekomo pod naciskiem USA, zamknięto wszystkie należące do niego firmy.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że początek interwencji USA w Afganistanie sprowadzał się głównie do wsparcia powietrznego lądowych działań Sojuszu Północnego oraz obecności w tym kraju niezbyt licznego personelu naziemnego w postaci operatorów jednostek specjalnych i oficerów wywiadu. Pomimo niewielkiej liczebności, siły te potrzebowały jednak mnóstwa sprzętu i zaopatrzenia, które jakoś musiały być dostarczane do celu, najlepiej za pomocą – mogących lądować na dziurawych pasach startowych – niezawodnych radzieckich maszyn.

Ręce precz od Buta

Sam fakt, że Wiktor But był użyteczny dla Amerykanów, nie zmieniał podejścia pozostałych śledzących go instytucji. Począwszy od 2002 roku, nad Rosjaninem ciążył list gończy Interpolu, związany z oskarżeniami o pranie brudnych pieniędzy na terenie Belgii. Ponadto w polowaniu wciąż uczestniczyli Brytyjczycy, aktywnie pozyskujący informacje na jego temat. Gdy wreszcie udało się zlokalizować Buta w samolocie lecącym z Mołdawii do Grecji, wieść o tym natychmiast została przesłana do Londynu. Tam podjęto decyzję o jego zatrzymaniu.

Na lotnisku w Atenach na Wiktora Buta oczekiwał specjalny komitet powitalny, który zamiast kwiatów, zamierzał wręczyć Rosjaninowi nakaz aresztowania. Niespodziewanie, wkrótce po nadaniu szyfrogramu do Wielkiej Brytanii, samolot, w którym miał znajdować się sam zainteresowany, zniknął z radarów na półtorej godziny. Gdy wreszcie ponownie się na nich pojawił i wylądował w stolicy Grecji, na jego pokładzie zastano jedynie załogę. Jak się później okazało, umiejętności pilotażu pracowników Buta nie były jedynym co uratowało mu wtedy skórę.

reklama

Polecamy e-book Przemysława Mrówki – „Krwawy Kaukaz: Czeczenia”:

Przemysław Mrówka
„Krwawy Kaukaz: Czeczenia”
cena:
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-03-7

Jeden z biorących udział w operacji funkcjonariuszy wywiadu powiedział podobno, że zważywszy na tempo dekryptażu informacji wysłanej do Londynu, można domniemywać, że dokonały go służby amerykańskie lub rosyjskie, które jako jedyne dysponowały zapleczem umożliwiającym takie tempo pracy. Stwierdził przy tym, że nie był to wywiad tego drugiego mocarstwa.

Dwa lata później europejskie służby przygotowywały zasadzkę w Madrycie, jednak ówczesne zamachy bombowe i związana z nimi wzmożona czujność służb najprawdopodobniej zniechęciły Buta do podróży, gdyż ostatecznie wcale nie pojawił się w Hiszpanii.

„Gra skończona”

Wkrótce po tych wydarzeniach Handlarz Śmierci przeniósł się do Moskwy. Jego przedsiębiorstwa wciąż prężnie funkcjonowały, co chwila zmieniając swoje nazwy, przelewając pieniądze z konta na konto i żonglując rejestracjami samolotów. Chociaż on sam zamieszkał w Rosji i unikał podróży do krajów niebezpiecznych z jego punktu widzenia (czyli na ogół tych, w których Europejczycy czują się bezpiecznie), wiadomo, że flota Buta przetransportowała broń do Liberii, a ponadto regularnie dostarczała zaopatrzenie dla wojsk koalicji w Iraku i Afganistanie. Można przypuszczać, że było to po prostu karygodne przeoczenie wynikłe z wojennego chaosu i pośpiechu, albo też konieczność motywowana brakiem alternatywnego przewoźnika. Jakby tego było mało, maszyny Buta (wraz z załogami) były podnajmowane przez inne firmy przewozowe wypełniające zobowiązania z kontraktów realizowanych dla Stanów Zjednoczonych.

Samolot AN-8, jedna z wielu poradzieckich maszyn wchodzących w skład floty powietrznej Buta (fot. Charles Osta, opublikowano na licencji GNU Free Documentation License)

W 2005 roku, ze względu na trwającą wrzawę medialną i wynikły skandal, Departament Skarbu zamroził aktywa Rosjanina i dodał jego firmy do listy organizacji objętych embargiem handlu z USA. W tym samym czasie sam zainteresowany nadal przebywał w Moskwie. Kreml zbywał wszystkie prośby o jego przesłuchanie, twierdząc, że Wiktor But nie jest obywatelem Rosji.

Nieco inny obraz ówczesnej sytuacji rodziny przedstawiła, Ałła But, żona poszukiwanego handlarza, przekonująca, że po przeprowadzce do Moskwy znaleźli się z mężem w trudnej sytuacji finansowej i zmuszeni byli między innymi do regularnych pożyczek pieniędzy. Gdyby sytuacja Buta rzeczywiście była taka, jak przedstawiła ją żona, tłumaczyłoby to jego późniejszą nieostrożność.

reklama

Ostatecznie Handlarz Śmiercią został aresztowany w Tajlandii w marcu 2008 roku. Wpadł na sfingowanym przez amerykańską Drug Enforcement Administration (DEA) spotkaniu, na którym miały zostać omówione szczegóły dużej dostawy broni dla Bojowników FARC, obejmującej m. in. przenośne zestawy przeciwlotnicze, broń ręczną, miny lądowe, sprzęt noktowizyjny, a nawet możliwe do uzbrojenia drony. Wtedy też dowodzący akcją funkcjonariusz DEA, Thomas Pasquarello, miał usłyszeć od skutego Wiktora Buta słowa: „gra skończona”.

Aresztowanie było wynikiem trwającej od kilku miesięcy akcji typu sting (pod przykryciem), w której trójka zwerbowanych przez DEA współpracowników podszyła się pod zainteresowanych kupnem broni bojowników FARC.

Rosja, Tajlandia, USA

Stany Zjednoczone starały się o ekstradycję osadzonego w tajlandzkim więzieniu Klong Prem przeszło dwa lata. Strona rosyjska również miała podobno starać się wymusić na Tajlandii coś zupełnie odwrotnego i raczej mniej oficjalnie. Za pierwszym razem sąd w Bangkoku, po osiemnastu miesiącach od aresztowania, odrzucił prośbę USA, motywując decyzję tym, że sprawa ma charakter polityczny, a nie kryminalny. Prawdopodobnie dlatego, że nie wszystkie kraje na świecie traktują FARC jako organizację terrorystyczną.

Wiktor But prowadzony przez agentów DEA, 2010 rok (domena publiczna)

Gdy Wiktor But wreszcie trafił przed oblicze amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, został skazany na 25 lat więzienia. Oskarżono go m. in. o działania mające na celu zabijanie obywateli USA, próbę pozyskania i użycia ręcznej broni przeciwlotniczej oraz wspieranie organizacji terrorystycznej. Ostatecznie jednak był to możliwy najniższy wyrok, bo gdyby wszystkie stawiane zarzuty się potwierdziły, mógł dostać nawet potrójne dożywocie. Ponadto wymierzono mu 15-milionową grzywnę. Sam But nigdy nie przyznał się do winy. Relatywnie niską karę sąd miał usprawiedliwiać tym, że poza uzyskanymi w czasie akcji DEA, nie istnieją żadne dowody jednoznacznie wskazujące na to, że But kiedykolwiek wcześniej złamał amerykańskie prawo. Przed odczytaniem wyroku, Wiktor But wyrażał swoje oburzenie, twierdząc, że rozmowa przy stole nie jest przestępstwem i że równie dobrze o działanie mające na celu zabijanie amerykanów można oskarżyć każdego legalnego sprzedawcę broni na terenie USA.

reklama

Kilka miesięcy temu nazwisko Buta znów rozbrzmiało w eterze, choć już nie tak głośno jak przed laty. Jak twierdzą analitycy, istnieją poszlaki świadczące o tym, że Moskwa zainteresowana była wymianą Buta na Nadiję Sawczenko.

„Niech Bóg wam wybaczy”

Tymi słowami miał się zwrócić Wiktor But do obecnego na sali agenta DEA, dodając, że to Bóg ich (DEA) osądzi, nie on sam. Nietrudno bowiem zauważyć, że Handlarz Śmierci został skazany w wyniku daleko idącej prowokacji. Trudno jednak zgodzić się z opinią niektórych, że padł ofiarą spisku. Jednocześnie wypada zauważyć, iż orzekająca wówczas sędzina Shira A. Scheindlin, będąca obecnie na emeryturze, przyznała, że postawione Butowi zarzuty były niewłaściwe, a sam wyrok, przypomnijmy: możliwie najniższy, zbyt wysoki.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Można powiedzieć, że rosyjski handlarz bronią, przez wiele lat był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. W końcu jednak opuściło go szczęście. Korzystna dla jego działalności sytuacja geopolityczna, dobra znajomość języków obcych, nieprzeciętna inteligencja i kilka niezwykle korzystnych zbiegów okoliczności, sprawiły, że popyt na jego usługi nie malał przez 15 lat. Prawdopodobnie nie zmalał nawet po jego aresztowaniu, tyle tylko, że jego miejsce zajął już ktoś inny (bądź nawet kilka takich osób). Dobrze wyglądający w nagłówkach gazet, za to niezbyt zaszczytny, tytuł największego nielegalnego handlarza bronią jest tyleż spektakularny, co niemożliwy do potwierdzenia w jakikolwiek sposób. Podobnie zresztą jak spora cześć przytaczanych faktów na jego temat, w większości pochodzących z anonimowych źródeł. Co więcej, w materiałach prasowych i rozmowach z anonimowymi rozmówcami pojawiają się insynuacje, które wskazują, że But owszem był największym widocznym ogniwem siatki nielegalnego handlu bronią, co nie znaczy, że największym w ogóle. Według niektórych, struktura handlarzy bronią przypomina grzyba. Patrząc z góry widzimy tylko kapelusz, czyli Buta, ale nie wiemy co kryje się pod nim, czyli tych, którzy w rzeczywistości stoją za całym procederem.

reklama

Pomimo wielu lat dokumentacji działalności Buta przez zachodnie służby, Rosjaninowi nie zostały postawione żadne zarzuty związane z łamaniem embargo, a wyrok skazujący zapadł na podstawie materiału zgromadzonego podczas pozorowanej transakcji, w której stroną, od której wyszła inicjatywa zakupu broni, byli agenci pracujący dla DEA.

Z drugiej jednak strony, wyroki skazujące w sprawie złamania embargo międzynarodowego nałożonego na dany kraj są sporadyczne, natomiast ściganie samych handlarzy wymaga współpracy władz państwowych i rządowej administracji, która często (jak w przypadku Buta) jest odbiorcą kontrabandy. Co więcej, po dziś dzień handel bronią pozostaje bardzo słabo uregulowany prawnie.

Siedziba Rosnieftu w Moskwie (fot. NVO, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Ciekawą, ale i gorzką, konkluzją zakończono jeden z prasowych artykułów poświeconych Wiktorowi Butowi, przyrównujący handlarzy bronią do hydry, której w miejsce każdej odciętej głowy wyrastają dwie kolejne. Posługując się taką analogią, należy stwierdzić, że do pewnego stopnia zmonopolizowany przez Buta rynek zbytu, po jego zniknięciu, po prostu podzielili pomiędzy siebie mniejsi gracze. Całkiem możliwe, że właśnie w chwili gdy kończą państwo czytać ten artykuł, kilku ludzi pochyla się nad niewyraźnymi zdjęciami, próbując zidentyfikować samolot, który nie istnieje i człowieka, do którego należy, a o którym za pewne też nie wiadomo zbyt wiele. Całkiem możliwe, że gra wróciła do punktu wyjścia.

Gra (nie)skończona?

Niespodziewanie, ostatni akapit tego artykułu dopisało samo życie. W przededniu wysłania go do redakcji, w mediach pojawiła się informacja, że Ałła But, przywoływana już żona Wiktora Buta, ujawniła, jakoby służby specjalne USA miały zwracać się do aresztowanego z propozycją nadzwyczajnego złagodzenia kary oraz wygodnego życia w Stanach Zjednoczonych w zamian za informacje obciążające Igora Sieczina. Jak wiadomo Igor Sieczin, prezes Rosnieftu uchodzi za drugą po prezydencie osobę w Federacji Rosyjskiej. Co więcej, propozycja ta miała zostać wystosowana po raz pierwszy tuż po zatrzymaniu w Bangkoku, czyli jeszcze przed postawieniem Buta w stan oskarżenia przez USA. Czy oznacza to, że tajlandzki sąd miał rację nazywając całą sprawę „polityczną”, nie „kryminalną”? Czy wreszcie te rewelacyjne doniesienia pojawiły się przypadkiem właśnie teraz, gdy coraz głośniej jest w mediach o rzekomy konflikcie na linii Putin – Sieczin? W całej tej historii tylko jednego możemy być pewni: że w świecie tajnych służb niczego nie można być pewnym.

Bibliografia:

Redakcja: Michał Woś

Polecamy e-book Przemysława Mrówki – „Krwawy Kaukaz: Czeczenia”:

Przemysław Mrówka
„Krwawy Kaukaz: Czeczenia”
cena:
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-03-7
reklama
Komentarze
o autorze
Szymon Koziatek
Student Mechaniki i Budowy Maszyn na Politechnice Śląskiej, a wcześniej - archeologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się historią powstania i działalności wojskowych oraz policyjnych sił specjalnych, a także okresem walki Polaków o niepodległość w XX wieku. Miłośnik zabytkowych samochodów i powieści Johna le Carré.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone