Wielki przyjaciel Polski? Nuncjatura Achillesa Ratti w latach 1918–1921 (cz. II)
++<< Zobacz pierwszą część artykułu++
Ratti zostanie niezapomniany w Polsce nie tylko z powodu wszystkich uroczystości, które poprowadził i niezliczonych podróży po kraju i za granicą, ale również dzięki wydarzeniu, które obchodzone jest do dziś jako Święto Wojska Polskiego i święto kościelne – Matki Bożej Królowej Polski.
Ratti pozostanie w pamięci jako bohaterski nuncjusz, który nie opuścił Warszawy, wtedy gdy niektórzy przedstawiciele rządu zostali już ewakuowani i udali się do Poznania w obawie przed najazdem bolszewickim. Próbując interpretować ówczesną postawę nuncjusza spotkałem się z wieloma hipotezami, dotyczącymi tamtych wydarzeń. Zarówno historycy kościelni okresu międzywojennego, jak i politycy dostrzegali w działaniu Rattiego pełną realizację jego słów, iż nigdy nie opuści ziemi polskiej. Opinie te są ważne, dlatego też je przytoczę.
Bardzo dramatycznie rozpoczyna Marian Pachucki, tj. od momentu, w którym Ratti przybył do Warszawy i polecił audytorowi nuncjatury, Pellegriniemu, by udał się do przebywającego w Poznaniu rządu. Mimo zakazu ze strony papieża, Ratti za zgodą ministra Sapiehy pozostał w mieście 15 sierpnia, a więc w momencie rozstrzygnięcia walki pod Radzyminem. Korzystając ze swojego autorytetu, chciał podnieść ducha walki, za co dziękowali mu potem na forum Sejmu premier Witos oraz generał Haller. Pachucki przytacza w związku z tym pewną anegdotę, trafnie ukazującą postać Rattiego w rozmowie z dominikaninem o Theisslingiem:
Byłem w Warszawie w tym czasie, kiedy hordy bolszewickie miały spaść na stolicę Polski. Wszyscy byli przerażeni, ciało dyplomatyczne gotowało się do wyjazdu. Udałem się do abp. Rattiego. Byłem oszołomiony jego spokojem. – Wszyscy wyjeżdżają – rzekłem. – Ja zostaję – odparł niewzruszony. A gdy z tego powodu wyraziłem zdziwienie dodał spokojnie: – Doskonale zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, ale dziś rano przy ofierze mszy świętej poświęciłem życie Bogu. Przygotowany jestem na wszystko.
W czasach późniejszych propagandowo umiano wykorzystać postać Rattiego, ukazując go jako przyjaciela Polski i Polaków. Możemy zaobserwować powstawanie pewnej charakteryzacji jego postaci, kreowanie na postać historyczną. Przykładem może być utrzymana w patetycznym tonie druga cześć laudacji na cześć Piusa XI, wygłoszona przez Józefa Piłsudskiego w 1927 roku w Wilnie:
Był on wtedy skromnym monsignorem reprezentującym Watykan w Polsce. Jako zawodowy historyk powiedział mi, że jest wdzięczny losowi, że rzucił go do Polski w chwili tak przełomowej i krytycznej dla narodu polskiego i że jako historyk obserwować może życie i powstanie nowych tworów Boskich, i ludzkich bezpośrednio naocznie, gdyż do tej pory mógł jedynie z książek wyczytać.
Do tego wydarzenia często także odwoływał się Ratti, już jako Pius XI, podkreślając uczucia, jakie wówczas nim targały. Czynił to także w momencie przełomowym roku 1924, kiedy zostały zacieśnione kontakty polsko-watykańskie po podniesieniu rangi poselstwa do ambasady polskiej przy Stolicy Apostolskiej i negocjacjach konkordatowych:
Wspomnienie lat spędzonych przez nas u was i z wami w Polsce obudziło w nas uczucie pełnego słodyczy wzruszenia. Te lata dały nam możność szerszego poznania waszego pięknego kraju od Karpat po Bałtyk; pozwoliły nam poznać naocznie pierwsze zapały waszego odrodzenia i porywy do życia, następnie trudności, niebezpieczeństwa, walki, rozterki i bohaterstwa, gdy w tych na zawsze okrytych chwałą dniach przed świętem Wniebowzięcia Matki Boskiej w 1920 roku na brzegach waszej cichej Wisły odbył się ten cudowny bój między aniołem życia i aniołem śmieci, w którym najsłodsza Królowa Korony Polskiej z Jasnej Góry częstochowskiej raczyła natchnąć czynem męczeńskim księdza Skorupkę i jego młodocianych towarzyszy dla zbawienia Polski i zbawienia Europy.
Wypowiedź ta, jak sądzę, może skłonić do zastanowienia się nad tym, czy to nie nuncjusz był właściwym twórcą później przyjętej w prasie narodowej demokracji koncepcji cudu nad Wisłą. Bowiem to właśnie on od początku zaznaczał duchowy i religijny aspekt zwycięstwa. Podkreślał, że triumf nad śmiercią – bolszewizmem musi przyjść przez życie ― katolicyzm. Ingerencja Matki Boskiej i związany z tym bój księdza Skorupki lokują tę bitwę w kręgu mitów narodowych czy też przypomnienia czasów chwały Polski „zawsze wiernej”. Poza tą prostą interpretacją niektórzy historycy starali się dopatrzyć pewnej warstwy głębszej.
Pisze o tym dość chętnie Hansjakob Stehle w swojej książce, sugerując, że po ewentualnym zwycięstwie bolszewików Ratti mógłby szybko skontaktować się z dowództwem sowieckim, a potem z Leninem i pertraktować w sprawie aresztowanego arcybiskupa mohylewskiego, Edwarda von der Roppa i jego sufragana, biskupa Jana Cieplaka lub przynajmniej wystarać się o pozostawienia na byłych ziemiach polskich gwarancji religijnych. Inaczej zapatruje się na to Edward Pałyga, twierdząc, że pozostanie w Warszawie łączyło się ściśle z chęcią poznania przez Rattiego prawdziwego oblicza bolszewizmu, by móc te informacje przekazać do Sekretariatu Stanu.
Zupełnie fantastyczna interpretacja należy do Jurkiewicza, który twierdzi, że Ratti, pozostając w Warszawie, chciał obudzić fanatyzm religijny i zohydzić Rosję Radziecką. Ratti miał nadto wraz z generałem Weygandem, posłem amerykańskim Gibbonem oraz lordem d’Abernonem i ambasadorem francuskim Jusserandem tworzyć grupę przygotowującą interwencję i wzbudzać polski szowinizm. Jurkiewicz jest ostatecznie przeświadczony o tym, że gdyby nie pozostanie Rattiego w Warszawie, doszłoby do wyzwolenia proletariatu, z czym nuncjusz nie chciał się pogodzić. Dlatego też w oczach Jurkiewicza Ratti był zwolennikiem „reakcyjnego łańcucha państw”. Nuncjusz w jego ocenie starał się by to, iż pozostał w stolicy, odczytywane było jako znak pokojowych intencji oraz wyraz braku poparcia dla ludności niemieckiej na Górnym Śląsku.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Moim zdaniem bliższy prawdy jest Pałyga, o czym świadczyć może późniejsze, czyli już czasach pontyfikatu, zainteresowanie Piusa XI walką z reżimami i ich ideologiami, czego wyrazem stały się encykliki: Divini Redemptoris – piętnująca ateistyczny komunizm i Mit brenneder Sorge – skierowana przeciw nazizmowi. Ratti został nagrodzony za ten czyn – jego papieskim imieniem nazwano ulice, a ku jego czci wybijano medale pamiątkowe.
Perypetie papieskiego komisarza – zakończenie misji w Polsce
Co zatem zadecydowało o wyjeździe Rattiego z Polski? Z całą pewnością szeroko komentowaną sprawą stała się nowa rola Rattiego jako papieskiego komisarza plebiscytowego na terenach Górnego Śląska, Warmii i Mazur. Nominacja na to nietypowe i nie poparte żadną tradycją stanowisko nastąpiła 20 marca 1920 roku.
Liczni badacze problemu wskazują na akcję przeprowadzoną przez polskiego posła przy Stolicy Apostolskiej, Józefa Wierusz-Kowalskiego, który działając w imieniu rządu polskiego, nie chciał, aby ewentualnym kandydatem został monsignore Pacelli – nuncjusz w Monachium – lub jakiś inny obcokrajowiec sprzyjający Niemcom. Inni twierdzą, że był to wynik rozmów przeprowadzonych między wyżej wspomnianym a kardynałem Adolfem Bertramem, ordynariuszem wrocławskim, który w grudniu 1919 roku przybył do Rzymu.
Ratti tę misję zdołał podjąć dopiero w kwietniu 1920 roku. Do powierzonych mu zadań należała wizytacja terenów plebiscytowych, ze szczególnym uwzględnieniem monitorowania, aby propaganda religijna nie służyła celom wyborczym, a spory były rozstrzygane na bazie prawa kanonicznego. Ratti nie posiadał jednak żadnych kompetencji ustawodawczych czy wykonawczych. Na taką formę wspomnianego urzędu wpływ miały prawdopodobnie głosy delegatów państw sprzymierzonych oraz działalność kardynała Bertrama, który chciał oddalić pomysł stworzenia na terenach plebiscytowych odrębnej niepodlegającej mu administracji apostolskiej. Co istotne, Ratti mógł wydawać listy pasterskie i vice versa tylko w konsultacji z ordynariuszami terenów plebiscytowych.
Komisarz po raz pierwszy przybył na tereny Górnego Śląska w kwietniu 1920 roku, kiedy to odwiedził Opole, Wrocław i Piekary Śląskie. Ten krótki pobyt zakończył wyjazdem do Rzymu, jednak już w czerwcu tego samego roku Ratti powrócił do swoich obowiązków na terenach Warmii i Mazur.
Pierwsze rozmowy przeprowadził w Kwidzyniu, gdzie tamtejszy przewodniczący Zjednoczenia Zawodowego Polskiego prosił go o zapewnienie potrzeb duchowych Polakom. Potem we Fromborku i Olsztynie spotkał się z biskupem warmińskim ― Bludanem (mającym opinię polakożercy), gdzie potwierdzono wolność i sprawiedliwość głosowania plebiscytowego i potępiono niesprawiedliwe akty. W Olsztynie natomiast złożył wizytę niemieckiemu komisarzowi plebiscytowemu, baronowi von Gaylowi. To spotkanie stało się między innymi powodem niechęci do Rattiego. Uważano bowiem, że zbyt często przebywa w niemieckim towarzystwie, a Polaków traktuje instrumentalnie. Przykładem takiej postawy, jak sądzi Pałyga, była krótka wizyta u polskiego komisarza plebiscytowego, Baczewskiego i brak zrozumienia dla wniosków zgłaszanych przez stronę polską, by pozbawić kompetencji biskupa Blaudena. Ratti miał na to zareagować tylko zdawkowym: Bóg z wami.
Po tej wizycie Ratti, oficjalnie już jako komisarz plebiscytowy, przybył 20 czerwca 1920 r. do Opola, witany przez generała Henriego Le Ronda. Jednak zagrożenie wiszące nad Warszawą nie pozwoliło mu na dłuższy pobyt. Osią całego zamieszania stał się dekret arcybiskupa Bertrama z 21 listopada 1920 roku, który zakazywał księżom bez zgody proboszcza głoszenia kazań zawierających elementy propagandy plebiscytowej oraz zabraniał (pod karą ekskomuniki) kapłanom, przybywającym z innych diecezji, głoszenia podobnych poglądów nie tylko w kościele, ale również w szkołach i salach parafialnych.
Kardynał zastrzegał, że czyni to za zgodą Stolicy Apostolskiej, czyli w domyśle za przyzwoleniem nuncjusza Rattiego. Dekret ten uderzał głównie w wikarych, często narodowości polskiej, a dawał możność głoszenia haseł politycznych proboszczom, w dużej mierze Niemcom.
Bertram w praktyce posuwał się nawet do deportowaniu polskich księży, którzy przybyli na Śląsk z diecezji krakowskiej lub gnieźnieńsko-poznańskiej w celach misyjnych. Byli oni zsyłani do Meklemburgii i Bawarii, a na ich miejsca arcybiskup powoływał Niemców. Wszystko to spowodowało, że odium winy spadło na Rattiego, oskarżanego o niedopełnienie obowiązków. W rzeczywistości Ratti starał się powstrzymać Bertarma przed wizytą duszpasterską na terenach diecezji, czego wcześniej zakazał ordynariuszowi wrocławskiemu Benedykt XV. Powszechnie sądzono, że zostanie to wykorzystane w ramach agitacji politycznej.
Wielka burza na temat dekretu rozpętała się w Sejmie Ustawodawczym 30 listopada 1920 roku, gdzie zgłoszono wnioski dotyczące wyjaśnienia sprawy z nuncjuszem, powołania administracji apostolskiej na terenach plebiscytowych oraz doprowadzenia przez poselstwo w Watykanie do zniesienia dekretu. Autorami wniosków byli poseł profesor Edward Dubaniewicz i ksiądz Maciejewicz.
Najbardziej radykalny był wniosek posła Tadeusza Regera z Polskiej Partii Socjalistycznej, który zażądał, aby w związku z tą sprawą odwołać posła Wierusz-Kowalskiego i zwrócić papiery uwierzytelniające Rattiemu, co oznaczało zerwanie stosunków ze Stolicą Apostolską.
Właśnie ów wniosek łączy się z kolejną teorią Jurkiewicza. Uważa on, że jest to niepodważalny dowód wrogich działań Rattiego na Śląsku oraz jego sprzymierzenia się z kardynałem Bertramem, uznanym za czołowego germanizatora, nuncjuszem Pacellim i junkrami pruskimi. Po raz kolejny Jurkiewicz stara się bronić programu granic polskich po 1945 roku, tym razem w odniesieniu do tzw. Ziem Odzyskanych. Uważa, że to nuncjusz zaprzepaścił szanse, które pojawiły się w 1920 roku, na odzyskanie tych terenów, zbyt intensywnie żądając „awanturniczo zagrabionych” ziem Ukrainy i Białorusi.
Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!
Tezę tę można łatwo obalić. Jeśli wyczytamy się w stenogram posiedzenia Sejmu i odrzucimy wstęp autorstwa Jurkiewicza, zauważymy, iż nigdzie nie jest zaprotokołowane, że winnym jest Ratti. Tekst wskazuje na posła polskiego jako nie dość zaradnego. W obronie nuncjusza występuje kilku historyków.
Pierwszym z nich jest Pachucki, który twierdzi, że Ratti nie został w ogóle powiadomiony o dekrecie, a kardynał skłamał, mówiąc, że ma zgodę Stolicy Apostolskiej na jego wydanie. Dodaje, że Ratti nie mógł kierować się uprzedzeniami do Polaków ze Śląska, ponieważ później powołał na prymasa księdza Augusta Hlonda, który pochodził z tamtych regionów.
Jeszcze wiarygodniejsza jest interpretacja księdza Bańki, który wytyka wady dekretu związane z brakiem korelacji dokumentu z prawem kanonicznym. Taka wpadka nie mogłaby się przydarzyć Rattiemu – doktorowi z tej dziedziny. Bańka powołuje się także na zapis stenogramu, w którym książę Sapieha, minister spraw zagranicznych, poinformował posłów o tym, że ksiądz Ratti przysiągł, iż nic o dekrecie nie wiedział i że będzie interweniował u papieża. Ksiądz Bańka przywołuje także zapis rozmowy Rattiego z biskupem Teodorem Kubiną, w której komisarz oficjalnie przysięga, że dekretu nie zatwierdził.
Najdziwniejszą teorię na temat przyczyn zakończenia misji Rattiego podaje ksiądz Gnatowski. Uważa, że tzw. Warszawka, czyli przedstawiciele sfer rządowych (głównie z ugrupowań lewicy i ludowców), masonerii, arystokracji, prostytutek i hazardzistów, chciała zemścić się na Rattim za to, że potępiał jej styl życia – wyrażający brak szacunku dla nuncjusza i Polski. Rzeczony autor zaprzecza, jakoby Ratti miał pozostać w stolicy w sierpniu 1920 roku za namową polskiej arystokratki. Zdaniem arystokracji Ratti był bowiem człowiekiem ascetycznym, stroniącym od rautów i bali, czym zawiódł ich oczekiwania. Z całą powagą oskarża Warszawkę o farmazoństwo i libertynizm.
Jakkolwiek nie spojrzeć na powyższą teorię, warto pamiętać, że prawdą jest, iż ówczesny minister wyznań i oświecenia publicznego, Maciej Rataj wstrzymał wiosną 1921 r. nadanie Rattiemu doktoratu honoris causa Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Wtedy właśnie kończy się okres nuncjatury. Cały ten czas, od stycznia do czerwca 1921 roku jest, w mojej opinii, niezwykle zagadkowy, gdyż właściwie żadna z publikacji nie zajmuje się ówczesną działalnością Rattiego. Ten brak mogłyby uzupełnić Acta Nuntiaturae Poloniae, ale odpowiedni tom pod redakcją Stanisława Wilka nie został jeszcze wydany.
Ostatnią czynnością nuncjusza Rattiego było powołanie komisji mieszanej z udziałem biskupów i zakonników oraz przedstawicieli rządu w celu rozpatrzenia kwestii parcelacji majątków kościelnych. Te zabiegi były podstawą późniejszego ustanowienia konkordatu i wyznaczenia zasad uposażenia kleru.
Wyjazd Rattiego z Polski przyspieszyło jeszcze jedno wydarzenie, a mianowicie śmierć arcybiskupa Mediolanu, Andrei Ferrariego 2 lutego 1921 roku. Papież Benedykt XV postanowił na wakującą metropolię powołać właśnie Rattiego. Zdaniem Pachuckiego, Ratti wzbraniał się przed przyjęciem urzędu, twierdząc, że należy się on komuś młodszemu, kto będzie kontynuował dzieło Ferrariego, czyli prowadzenie Akcji Katolickiej i Wszechnicy Najświętszego Serca Jezusa. Mimo obiekcji, 4 czerwca 1921 roku Ratti opuścił Warszawę, żegnany przez władze państwowe, przedstawicieli dyplomacji oraz warszawiaków. Wyjazd nuncjusza bardzo ciekawie, acz bajkowo i nieco pompatycznie, opisuje ksiądz Gnatowski:
Teraz dopiero, gdy miał opuścić kraj, poczęto rozumieć jak ogromną był wartością i jak niepowetowaną stratą dla Polski był jego odjazd. Zaroiło się też w skromnych pokoikach nuncjatury od rzesz, pragnących jeszcze raz spojrzeć w to oblicze pełne słodyczy, w te promienne oczy. Do stóp nowego kardynała przypadały jedne po drugich stowarzyszenia, instytucje i jednostki, unosząc błogosławieństwo i dobre słowo. Garnął się zwłaszcza do nowego kardynała episkopat i kler, najbliższe jego osoby. Na ulicach lud schylał nisko przed nim głowy, żegnając go spojrzeniem, pełnym czci i żalu. Naczelnik Państwa ozdobił go najwyższym z polskich odznaczeń – wielką wstęgą Orła Białego.
Fragment ten ukazuje, jak najbliższy współpracownik nuncjusza umiał ubarwić całe wydarzenie, dopuszczając się przy tym pewnych przekłamań. Już sam styl przywodzi na myśl opisy hagiograficzne. Jest to oczywiście przejaw uwznioślenia postaci nuncjusza. Ratti był idealnym obiektem gloryfikacji – liczne spotkania z duchowieństwem i władzami państwowymi świadczyły o jego pozytywnym stosunku do państwowości polskiej oraz wskazywały na konieczność poszanowania tych organów dla zachowania niepodległości. O Rattim można by powiedzieć, korzystając z dzisiejszej nomenklatury, że był osobą, która firmowała i reklamowała władzę.
Wspomniane przekłamania propagandowe związane są chociażby z nadaniem Rattiemu Orderu Orła Białego, co w rzeczywistości miało miejsce 22 stycznia 1922 roku, czyli długo po opuszczeniu placówki w Polsce, a przed wyborem na papieża. Być może, jak przypuszczam, ks. Gnatowski chciał w ten sposób podreperować pozycję rządu, któremu zarzucano wpływ na opuszczenie Warszawy przez nuncjusza. Order symbolizował, że Ratti przysłużył się sprawie polskiej, a zatem wszystkie zarzuty, na przykład te z okresu plebiscytów, są bezpodstawne.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Ratti został konsekrowany na stolicę świętego Ambrożego 13 czerwca i w tym samym dniu, po tajnym konsystorzu, został kardynałem. Papież uzasadniał tę decyzję uznaniem dla dzieła nuncjatury Rattiego w warunkach niepewnych i niebezpiecznych oraz chęcią podziękowania za wybitną działalność naukową.
Papież Pius XI – przywiązanie do polskiej ziemi
Po konsekracji Ratti wyruszył z pielgrzymką do Lourdes oraz Monte Cassino. Zamierzał wizytować całą, podlegającą mu metropolię. Dzieła tego jednak nie dokończył, bowiem po śmierci Benedykta XV i konklawe 6 lutego, został wybrany nowym namiestnikiem św. Piotra, przybierając imię Piusa XI.
Wiadomość ta dotarła do Polski już następnego dnia, gdzie swoje zadowolenie wyraził między innymi Naczelnik Państwa:
[…] o łasce Opatrzności, która na tron Piotrowy powołała męża, co jako przedstawiciel Kościoła był świadkiem tylu wydarzeń, związanych ściśle z naszem życiem narodowym, począwszy od wielkich dni, które uświęciły naszą wolność poprzez ciężkie przejścia prześladowania, aż do zwycięstwa.
Pius XI natomiast skierował osobne pozdrowienia dla Polaków i Polski po przyjęciu hołdu od kardynałów:
[…] widzę Polskę, pozdrawiam ją i proszę jej synów, aby się za mnie modlili. Widziałem bowiem, jak Polacy modlić się umieją. Pozdrawiam Polaków i kocham, i nadal miłować będę drogą Polskę, i modlić się za nią nie przestanę.
Myślę, że pierwszy cytat nie wymaga komentarza, gdyż wyraża uczucia. W każdej z wypowiedzi nadrzędną wartością jest Polska jako państwo, a dopiero potem jej naród. Polska staje się imperatywem, także w programie papieża. Choć, jak sądzę, nie jest to przypadkowe, gdyż taka propaństwowa postawa miała służyć lepszej negocjacji konkordatów, jednak uważam, że nie jest to wyłącznie wyraz kurtuazji czy zwykłego koniunkturalizmu. Ratti wielokrotnie demonstrował, a nawet wręcz manifestował poczucie bycia Polakiem, mimo iż jako papież był zwierzchnikiem wszystkich chrześcijan, niezależnie od narodowości. Wyróżniał w ten sposób między innymi polskich pątników przybywających do Rzymu i dotyczyło to nie tylko duchowieństwa:
Nigdy nie ujdą nam z pamięci te chwile, które razem z wami przeżyliśmy, a które rzecznik wasz z taką czcią i tak serdecznie przypominał, i cieszymy się, że wśród was byliśmy jako jeden z was, jako Polak między Polakami. Nigdy nie zapomnimy chwili, gdyśmy zaraz po przybyciu naszem jako wysłaniec Stolicy Świętej nieśli Przenajświętszy Sakrament przez ulice Warszawy. Królową waszą i naszą Matkę i Panią zaraz na wstępie odwiedziliśmy w naszej stolicy w Częstochowie, gdzie żyje i drga imię i serce Polski.
Szczególnym okresem wspominania wspólnego losu, który związał Rattiego z Polską, był czas żałoby po jego śmierci, która nastąpiła 10 lutego 1939 r.. Wówczas, tak samo jak w okresie wyboru na papieża, pojawiła się powszechna fala manifestacji tych uczuć. Wyrazem wypełnienia pustki po odejściu papieża miały być, jakże ważne w przeddzień wybuchu wojny, słowa polskich hierarchów kościelnych, przypominających, jaką rolę winna pełnić Polska i jej naród. I tak prymas Polski, arcybiskup August Hlond w wypowiedzi radiowej mówił o zmarłym:
[…] Polsce przypisywał dziejową misję, w którą mocno wierzył. Pamiętam jak lękał się o ducha narodu, gdy napór laicyzmu był aż zbyt widoczny. Pamiętam jak nalegałby wyleczyć życie religijne z powierzchowności, a rodzinne z plagi rozwodów.
Pamiętam jak wołał: «Jesteście rycerzami wiary, w tej roli będziecie najlepszymi rycerzami Polski». Był szczęśliwy, gdy mógł się Polsce przysłużyć, ale przysłużyć naprawdę. Kochał nas głęboko. Pragnął Polski katolickiej, szczęśliwej, potężnej.
Podobne orędzie skierował do wiernych biskup polowy Wojska Polskiego, Józef Gawlina:
[…] Był z nami za pontyfikatu Swego. Błogosławił Polsce, której walka z najeźdźcami zdobi Jego sanktuarium w Castel Gandolfo, a obraz Najświętszej Panienki Jasnogórskiej króluje w Jego ołtarzu papieskim. Wojska nasze otaczał najczulszą miłością, wyróżniając Armię Polską i Jej Wodza Naczelnego [Józefa Piłsudskiego – przyp. J.P.] szczególnym błogosławieństwem. Naprawdę: umarł nasz Papież Polski.
Obie wypowiedzi wskazują na pewien motyw przewodni. Nie tylko ukazują Rattiego jako papieża Polaka, ale traktują jak prawdziwego rodaka, potomka ziemi polskiej. Zwracają uwagę, że Pius XI powinien zostać zapamiętany przez wzgląd na swe czyny, m.in. wskazywanie na konieczność opierania się zgubnym ideologiom jako warunku istnienia państwa polskiego. Mogę tylko domniemywać, że papież sugerował, aby Polska opierała się żądaniom Hitlera i nie wiązała się zbyt silnie z ZSRR.
Ratti w Polsce – próba oceny
Mam nadzieję, iż udało mi się w niniejszej pracy wykazać, mimo niekompletnej bazy źródłowej, że nuncjusz Ratti i jego misja przysłużyli się budowie państwa polskiego. Jednocześnie liczę, że skutecznie podważyłem zasadność poglądów, jakoby konieczna była rewizji wizerunku nuncjusza w tym okresie.
Stanowisko Jarosława Jurkiewicza, którego poglądy mieszczą się w ramach ówczesnej ideologii stalinowskiej, dalekie jest od rzetelnej postawy historyka, który winien dążyć o obiektywizmu. Jednostronna ocena nie jest, w moim odczuciu, właściwa historykowi, którego naczelnym zadaniem – zgodnie z filozofią Hegla – jest nie osąd ostateczny, lecz badanie.
Pragnąłem wykazać nie tylko, w jaki sposób rozwijała się misja Rattiego, jej aspekty polityczne i dyplomatyczne, ale także jak rozwijał się sam Ratti. Począwszy od zwykłego archiwisty, poprzez stanowisko bibliotekarza watykańskiego, doszedł do godności wizytatora, potem nuncjusza, a w końcu papieża. Za tymi zaszczytnymi awansami szła oczywiście większa władza, ale i większa odpowiedzialność.
Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!
Myślę, że Ratti umiał podołać wielu obowiązkom i jako człowiek apolityczny potrafił je rozwiązywać z punktu widzenia wiary i tradycji. Był w stanie przeciwstawić się ideologiom zła, czyli nazizmowi i komunizmowi, na co nie było stać jego następcy, Piusa XII. Pius XI zapisał się w dziejach Kościoła jako papież apostolstwa, organizując wśród laikatu Akcję Katolicką czy Apostolstwo Chorych.
Pragnął, aby to świeccy odnaleźli miejsce we wspólnocie, jaką jest Kościół. Celowi temu miała też służyć inicjatywa powołania rozgłośni Radia Watykańskiego, która aktywizowała katolików. Pius XI jako pierwszy papież odszedł od zasady Syllabus errorum z 1894 roku, według której wszystkie wynalazki są złem. Wykorzystywał radio do głoszenia kazań i homilii nie tylko na terytorium Europy, ale też Ameryki.
W polskiej pamięci jest utożsamiany z podpisanym w 1924 roku konkordatem oraz kanonizacją w 1938 r. polskiego męczennika, świętego Andrzeja Boboli. Ważny był również sposób prowadzenia przez papieża polityki wschodniej, czego początki były widoczne jeszcze w okresie nuncjatury. Wysyłanie misjonarzy do ZSRR i Meksyku świadczyły nie tylko o zaangażowaniu Rattiego w walkę z komunizmem, ale i dążeniu – w przypadku Rosji – do zbliżenia, a nawet unii, obu Kościołów. Dlatego też Pius XI był postrzegany jako papież, dopiero „raczkującego”, ekumenizmu.
Przedstawiony w mojej pracy okres nuncjatury dał Polakom poczucie, że ich trudy zostały nagrodzone i moralnie usankcjonowane ze strony Stolicy Apostolskiej. Rattiemu natomiast działalność na gruncie polskim dawała doświadczenie w sensie posługi wobec narodu oraz była szkołą dyplomacji.
Z drugiej strony cała aktywność nuncjusza pozwalała na sformułowanie nowej drogi duszpasterskiej w Polsce. Wiele informacji o naszym kraju, w wyniku działań wizytacyjnych Rattiego, zostało na nowo zweryfikowanych już w samym Rzymie. Ratti poprzez swoje posłannictwo przetarł szlak pozostałym nuncjuszom. W związku z tym możliwe było chociażby prowadzenie polityki konkordatowej po 1921 roku przez Lorenzo Lauriego i Francesco Marmaggiego. Wynika z tego, że Ratti umiał działać nowatorsko, a jednocześnie z pełnym przekonaniem, że czyni to ad maiorem Dei gloriam.
Uznanie, które zyskał po pobycie w Polsce, pozwalało mu też pretendować do miana autorytetu. Właśnie to łączyło go z nieżyjącym już Janem Pawłem II. Sądzę, że obaj byli osobowościami, które przysłużyły się sprawie polskiej. Z jednej strony były to narodziny Polski niepodległej po latach zaborów i jej moralna odnowa, z drugiej te same procesy, które towarzyszyły Polakom po 1989 roku. Obaj papieże umieli wprowadzić nie tylko Polskę, ale i całą Europę w nowy okres, często zakłócany przez konflikty. Zachęcali do naprawy życia moralnego oraz utrwalenia wartości chrześcijańskich w życiu świeckich, czyli podjęli dzieło ewangelizacji narodów. Obaj także są w oczach zarówno ludzi wierzących, jak i ateistów postaciami niezwykle zasłużonymi, co uwidacznia się w nadaniu im przydomku „wielki”.
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Zobacz też
- Stosunek Kościoła do prasy na przestrzeni wieków w świetle dokumentów kościelnych
- „Bracia i siostry z Polski…”. Kościół katolicki we Francji a 13 grudnia 1981 roku
- Soli Deo. Treści ideowe na pastorale kardynała Stefana Wyszyńskiego
- 15 sierpnia. Dobre święto
Bibliografia
- Bańka Józef, Dekret ks. kard. Adolfa Bertrama z 21 XI 1920 roku a ks. Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, „Nasza Przeszłośc”, Warszawa 1971, nr 36.
- Davies Norman, Orzeł biały – czerwona gwiazda, Wojna polsko-sowiecka 1919-1920, Warszawa 2002.
- Gnatowski Jan, Z Polski do Rzymu, Papież Pius XI, Warszawa bdw.
- Jurkiewicz Jarosław, Nuncjatura Achillesa Ratti w Polsce, wyd. 2, Warszawa 1953.
- Idem, Dokumenty antypolskiej polityki Watykanu, Kardynał Bertram, plebiscyt i „polski papież”, „Sprawy Międzynarodowe” 1949, nr 1-2.
- Orłowski Tomasz, Protokół dyplomatyczny, Ceremoniał i etykieta, Warszawa 2002.
- Pachucki Marian, Papież Pius XI, Żywot i rządy, Poznań 1930.
- Pałyga Edward J., Polsko-watykańskie stosunki dyplomatyczne, Warszawa 1990.
- Idem, Watykański komisarz plebiscytowy (tzw. „incydent górnośląski”), „Kwartalnik Opolski” 1979, nr 1.
- Rękas Michał, Wielki papież Pius XI 1939, Lwów 1939.
- Sobkowiak Wacław, Papież Pius XI kocha i zna Polskę, Lublin 1932.
- Stehle Hansjakob, Tajna dyplomacja Watykanu, Papiestwo wobec komunizmu 1917-1991, Warszawa 1993.
- W 85. rocznicę Cudu nad Wisłą, www.prawica.net.
- Wilk Stanisław, Nuncjusz Achilles Ratti i jego rola w procesie kształtowania się państwa polskiego, [w:] Powrót polski na mapę Europy, Materiały z sesji naukowej, pod red. Czesława Blocha, Lublin 1995.
- Zieliński Zygmunt, Papiestwo i papieże dwóch ostatnich wieków, tom 2, Warszawa 1980.
Redakcja i korekta: Bożena Pierga; Skład: Kamil Janicki