Wielka woda w ujściu Wisły

opublikowano: 2010-05-31, 21:01 — aktualizowano: 2024-08-21, 11:03
wolna licencja
Dzieje obszarów położonych wzdłuż dolnej Wisły to historia powtarzających się niekiedy cyklicznie wielkich wylewów rzeki bądź wdzierania się wzburzonego Bałtyku na obszar Żuław. Najstarsze zachowane informacje o powodzi w tym regionie sięgają 1328 roku, a w ciągu połowy minionego tysiąclecia odnotowano blisko 150 takich katastrof naturalnych. Można śmiało przyjąć, iż zdarzały się okresy, kiedy żywioł wodny pustoszył Pomorze Nadwiślańskie co 3-4 lata.
reklama

Niestety my, współcześni mieszkańcy tych terenów, wiemy o historiach związanych z wielką wodą niewiele, co powoduje, iż często bagatelizujemy to potencjalne zagrożenie. Jest to konsekwencja zerwania ciągłości osadniczej i kulturowej obszarów położonych wzdłuż Wisły Pomorskiej – procesu jaki nastąpił w konsekwencji masowych migracji ludności po zakończeniu II wojny światowej. Przekazywana przez pokolenia tradycyjna świadomość zagrożeń oraz wiedza o zmaganiach naszych poprzedników z groźnym i nieobliczalnym żywiołem uległa najpierw rozproszeniu, a po latach zupełnemu zapomnieniu.

Jedyne materialne symbole informujące o wielkich historycznych powodziach to tzw. znaki wielkiej wody, jakie uchowały się przed współczesnymi barbarzyńcami w niektórych miejscowościach wzdłuż biegu dolnej Wisły. Aktualnie w Gdańsku pozostało ich sześć, co plasuje nasze miasto w krajowej czołówce. Znaki wielkiej wody to najczęściej estetycznie wykonane, kamienne lub żeliwne pamiątkowe tablice zaopatrzone w daty i napisy w języku niemieckim, na których zaznaczono poziomy wody wyrażone w stopach pruskich i calach. W taki właśnie sposób, w ciekawej i czytelnej formie, dawni mieszkańcy Pomorza utrwalali informacje o katastrofalnie wysokich stanach wezbranych wód.

Ludzie zamieszkujący Pomorze Nadwiślańskie przez stulecia oswajali się z obecnością towarzyszących im mas wody. Wszak w wielu naukowych sporach o pochodzenie pierwotnej nazwy miasta „Gyddanyzc”, zapisanej pod datą 997 roku w „Żywocie św. Wojciecha” [tzw. „Żywot pierwszy” – „Vita prior” – red.] często powtarzana jest teza, iż etymologię tego słowa należy wiązać z wodą lub bagnem i łączyć z historycznymi mieszkańcami tych obszarów czyli Gotami, Prusami lub Łotyszami. Z kolei genezę słowa Żuławy niektórzy badacze przypisują historycznemu dziedzictwu bałtyckich Prusów i łączą z pochodzącym z języka pruskiego słowem „sulva”, oznaczającym wyspę. Wszystkie te przesłanki wyraźnie wskazują na wodę jako na ten żywioł, który zadecydował o geograficznej przeszłości tych terenów.

Mapa hipsometryczna Żuław Wiślanych (Jan Janus, na licencji GNU Free Documentation License 1.2)

Już w średniowieczu mieszkańcy ujścia Wisły nauczyli się żyć z naturalnie powtarzającymi się wielkimi powodziami. Swe gospodarstwa budowali na wzniesieniach, zabezpieczając się obwałowaniami od strony cieków wodnych. Obwałowania te stopniowo łączono w ciągi wałów, które już z końcem XIV wieku ciągnęły się od Gdańska aż po Grudziądz. Na początku XV wieku wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego Konrad von Jungingen wprowadził na tych terenach, jako jeden z pierwszych władców w Europie, „prawo wodne”, które określało obowiązek utrzymania wałów i kanałów nawadniających.

reklama

Holenderskie porządki

Obszary leżące w delcie Wisły tworzyły podmokły i bagnisty krajobraz,na który składały się ciągi rozlewisk wodnych, bagien i wilgotnych lasów. Mieszkający na tym obszarze ludzie po następujących w średniowieczu kolejnych, katastrofalnych powodziach zaczęli masowo opuszczać ten region, istniała więc realna groźba, iż człowiek przegra walkę z kapryśnym żywiołem. Zmianę tego stanu rzeczy zawdzięczamy głównie osiedlającym się się tutaj od XIV wieku, z inspiracji Zakonu Krzyżackiego, przybyszom z dalekiej Holandii, mającym wielkie doświadczenie w wydzieraniu lądu z morskich objęć. Dzięki przemyślanej technice budowania grobli i śluz przywiezionej z ich ojczyzny, osadnikom udało się pozyskać do uprawy 450 km^2^ obszarów depresyjnych.

Żuławy Gdańskie w pobliżu Krzywego Koła (fot. Bogdan Groth , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

Jednak kolejna fala powodzi w XV wieku zniweczyła całą dotychczasową gospodarkę. W wiekach XVI i XVII, za sprawą mennonitów, religijnej grupy wolnych rolników i rzemieślników przybyłych z Holandii, nadeszła ponowna fala osadnicza. Holendrzy, słynący z pracowitości i rzetelności, rozpoczęli sypanie grobli, budowę tam i kanałów nawadniających, wzbogacając krajobraz Żuław o liczne i pożyteczne wiatraki. Wielkim nakładem pracy i trudu uzyskano niezwykle żyzne ziemie leżące na depresyjnych polderach. Żuławscy Olędrzy, jak ich z czasem nazwali polscy sąsiedzi, stworzyli rozległy system kanałów nawadniających i poprawili stan techniczny wałów przeciwpowodziowych. Dzięki udoskonaleniu systemu odwadniającego wydatnie wzrosła urodzajność gleb i poziom gospodarki rolnej. Rozpowszechniła się uprawa pszenicy, jęczmienia, roślin oleistych i buraków cukrowych. Przybysze z Holandii zorganizowali także nadzwyczaj skuteczny system służby przeciwpowodziowej, który przeobraził się z czasem w Związki Wałowe. Ta doskonale funkcjonująca organizacja przetrwała wieki aż do 1945 roku.

Polecamy e-book pod red. Magdaleny Mikrut-Majeranek „Poradnik młodego humanisty. Studia bez tajemnic”

praca zbiorowa pod red. Magdaleny Mikrut-Majeranek
„Poradnik młodego humanisty. Studia bez tajemnic”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
183
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-44-0

W XVII wieku Wisła stała się jedną z najważniejszych dróg wodnych ówczesnej Europy: główną arterią handlową Rzeczpospolitej, łączącą Gdańsk z Bugiem, Narwią i Sanem. Największą ilość zbóż i towarów leśnych spławiano Wisłą w okresie tzw. pierwszej wody wiosennej. Następny znaczny spływ statków i tratew, tzw. drugi spust, odbywał się jesienią, ale miał on zdecydowanie mniejsze znaczenie. Zboże transportowane wiosną pochodziło z ubiegłorocznych zbiorów. Wymłócone jesienią i zimą, dostarczane nad brzeg rzeki, często przechowywane w spichlerzach, wiosną wysyłane było do Gdańska. Śpieszono się zwykle ze spławem w nadziei, że po zimie uzyska się najkorzystniejsze ceny. Mieszkańcy Gdańska, liczącego wówczas blisko 70 tysięcy mieszkańców wielkiego europejskiego portu zbożowego, zawsze z uwagą obserwowali wiosenny stan wód rzeki. Każda niszczycielska powódź mogła zakłócić dostawy zbóż, zniszczyć portową infrastrukturę i odbić się w efekcie na dobrobycie miasta.

reklama

Na wzajemnej koegzystencji rzeki i okolicznych mieszkańców bardzo negatywnie odbiło się stulecie wojen, zapoczątkowane w XVII wieku. W miarę wyniszczających kampanii, często z udziałem obcych i najemnych oddziałów, zaniedbano konserwację urządzeń przeciwpowodziowych w delcie Wisły. Brakowało czasu i pieniędzy na modernizację całego skomplikowanego systemu hydrotechnicznego. Tymczasem w latach 1645–1715 nastąpił okres wyjątkowo małej aktywności słońca, co w połączeniu z mającą miejsce w XVIII wieku potężną erupcją wulkanu Grimsvotn na Islandii, która zniszczyła blisko 1/3 powierzchni tej wyspy, spowodowało znaczące oziębienie klimatu w tej części Europy, określane mianem tzw. małej epoki lodowcowej. Nastąpiły cyklicznie powtarzające się okresy długotrwałych i ostrych zim oraz bardzo kapryśnych oraz deszczowych wiosennych i letnich miesięcy. Dodatkowym efektem tych niekorzystnych zmian klimatycznych stały się kolejne fale powodziowe, jakie w wiekach XVII–XVIII dotknęły zlewisko Wisły. Kapryśna rzeka stawała się coraz większym zagrożeniem dla mieszkańców Pomorza Nadwiślańskiego.

Żuławy Gdańskie w pobliżu Przejazdowa (fot. Bogdan Groth , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

Wielka powódź z 1829 roku

Jedna z największych powodzi z jakimi przyszło się zmierzyć mieszkańcom Gdańska i delty Wisły, miała miejsce w 1829 roku. Nikt nie przypuszczał, iż zima 1828/1829 przyniesie taką klęskę. Jednak po okresie temperatur dochodzących do -30 stopni Celsjusza i wyjątkowych opadach śniegu, w marcu przyszła nagła zmiana pagody. Gwałtowne ocieplenie dotknęło rejonu dolnej Wisły. Odwilż ogarnęła również obszary górnej Narwi i Wkry. Wezbrane wody tamtych rzek spłynęły ku Wiśle i spowodowały błyskawiczny wzrost jej stanu w okolicach Warszawy. Lody ruszyły i parły w dół rzeki, której poziom w ciągu kilku godzin podniósł się o cztery metry. Wkrótce pod naporem wezbranego żywiołu zawalił się most w Toruniu. Pierwsze sygnały o nadciągającym nieszczęściu w postaci pękania wałów przeciwpowodziowych gdańszczanie zlekceważyli, licząc iż w najbardziej pesymistycznym wariancie wody zaleją co najwyżej obszar rolniczych Żuław.

Ratusz Głównego Miasta w Gdańsku (fot. Sfu , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

W nocy z 8 na 9 kwietnia 1829 roku stało się najgorsze. Nad Zatokę Gdańską nadciągnął znad wybrzeży Anglii potężny atlantycki orkan, prędkość wiatru dochodziła d 200 km/h. Wody z Zatoki Gdańskiej naparły na ujście Wisły, uderzając w pochód lodów i hamując ich spływ. Spiętrzone przez zator lodowy wody Wisły naparły na wały i przerwały je na przestrzeni od Torunia po Tczew w około 80 miejscach. Był ranek 9 kwietnia, gdy w dół delty Wisły runął żywioł, niosąc 10 000 m^3^ wody na sekundę, dwa razy więcej niż płynęło Odrą podczas znanej nam powodzi z lata 1997 roku.

reklama

Katastrofalna powódź objęła błyskawicznie cały rejon Żuław Wiślanych. Wieczorem jej pierwsza fala dotarła do Gdańska. Żywioł rozerwał zamknięte wrota Kamiennej Śluzy, która przegradzała nurt Motławy. Wody wlały się przez przerwy w szańcach i południowych bramach. Rwący potok zaczął wypełniać ulice i zaułki najbliżej położonej dzielnicy – Dolnego Miasta. Woda zaczęła też zalewać Główne Miasto. Kiedy następnego dnia rankiem w Ratuszu Głównomiejskim rozpoczęła się narada u burmistrza Joachima H. Weickhmanna, pod wodą znajdowały się już pierwsze dwa stopnie schodów prowadzących do budynku.

Wkrótce Śródmieście położone nad brzegami Motławy i kanału Raduni zostało zalane aż po dachy domów. Z wody sięgającej do wysokości blisko trzech metrów wystawała tylko górna część cokołu, na którym stoi dzisiaj gdański Neptun. Całe Dolne Miasto znalazło się pod wodą sięgającą do wysokości drugiego piętra. Wyspa Ołowianka na Motławie zniknęła zupełnie pod wodą. Wielkie zagrożenie stanowiły składy drewna, które spływając z silnym prądem taranowały różne urządzenia portowe i już częściowo zatopione budynki. Najtragiczniejsze okazało się trzecie i ostatnie uderzenie Wisły, które spowodowało zniesienie do morza części wsi Wisłoujście. Oparła się żywiołowi jedynie twierdza, ale i tam woda sięgnęła do wysokości metra ponad powierzchnię dziedzińca. Nie znalazły się pod wodą jedynie części miasta położone na wzniesieniach tj. głównie zachodnia część ówczesnego Gdańska.

POLECAMY

Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!

Wezbrane wody ustąpiły dopiero 28 kwietnia. Komisja powołana specjalnie przez pruski parlament oszacowała ogólne straty materialne na sumę 2 milionów talarów. 11 tysięcy ludzi na Żuławach oraz 12 tysięcy mieszkańców Gdańska spośród liczącej 66 tysięcy ludności miasta zostało pozbawionych dachu nad głową. Straty ludzkie na Żuławach wynosiły około 30 osób i byłyby bez wątpienia dużo większe, gdyby nie przekazywana przez pokolenia pamięć o tragicznej powodzi sprzed 300 lat, jaka pozbawiła tam życia blisko 5 tysięcy ludzi. Od tamtych czasów przezorni mieszkańcy Żuław trzymali przy swoich gospodarstwach łodzie, przy pomocy których nadzwyczaj sprawnie ewakuowali się razem z inwentarzem w kierunku murów Gdańska. Władze pruskie obciążyły urzędników gdańskich winą za katastrofalne skutki powodzi. Twierdzono nie bez racji, iż natychmiastowe przerwanie północnego odcinka wału, 10 km przed Gdańskiem, spowodowałoby iż część wody opuściłaby Żuławy i wróciła do pierwotnego koryta rzeki.

reklama

Straty były ogromne. Regres gospodarczy Gdańska i jego rolniczego żuławskiego zaplecza znacznie się pogłębił. Minęło prawie pół wieku zanim miasto podniosło się ze zniszczeń wywołanych katastrofalną powodzią. Skala strat zmusiła władze pruskie do działania. Postanowiono uregulować Wisłę. Zaproponowano Rosji współdziałanie, jednakże rosyjski car Aleksander II zignorował niemiecką ofertę.

Regulacja ujścia Wisły

W 1840 roku na Wiśle w pobliżu Płoni utworzył się olbrzymi zator lodowy uniemożliwiający spływ wody w kierunku Wisłoujścia. Spiętrzone masy wody grożące zalaniem całych Żuław przerwały wówczas nadbrzeżne wydmy i znalazły ujście w morzu. Nowe ujście rzeki, nazwane Wisłą Śmiałą, znalazło się w odległości około 8 km na wschód od Gdańska. Kolejną potężną powódź odnotowano na Żuławach Wiślanych 25 marca 1888 roku. Woda zalała wówczas 23 000. ha powierzchni, niszcząc 32 miejscowości na Małych Żuławach Malborskich oraz niżej położone części Elbląga. Naniesiony piasek pokrył kilkunastocentymetrową warstwą tereny użytków rolnych.

W oparciu o doświadczenia tej powodzi i poniesione olbrzymie straty Związki Wałowe Żuław Gdańskich, Wielkich i Małych Żuław Malborskich jak również Doliny Kwidzyńskiej podjęły decyzję o wyprostowaniu końcowego odcinka Wisły o długości 7 km i szerokości 250-400 m. Teren zabezpieczono wałami przeciwpowodziowymi o wysokości 10 m. Dzięki Przekopowi powstała Wyspa Sobieszewska i port rybacki w Świbnie. Przekop Wisły odcięto śluzami żeglugowymi i wrotami przeciwpowodziowymi od Martwej Wisły, Szkarpawy, a także Nogatu. W 1895 roku zakończono prace, uroczyście otwierając nowe ujście rzeki. Przekop Wisły jest jednym z największych przedsięwzięć hydrotechnicznych XIX wiecznej Europy. Groźba wielkich powodzi zmalała, jednak zagrożenie wodnym żywiołem istnieje nadal.

Przekop Wisły w Mikoszewie (fot. Merlin, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Wojenna katastrofa i powojenne zaniedbania

Do 1945 roku na Żuławach istniał sprawny system melioracyjny, wysoka kultura rolna oraz wypracowane, dostosowane do specyfiki warunków przyrodniczych tych obszarów sposoby gospodarowania. Rezultatem tego był wysoki poziom gospodarki rolnej o kierunku hodowlano-rolniczym. Niestety, wspaniałe osiągnięcia wielowiekowej pracy ludzkiej na tych terenach zostały doszczętnie zniszczone w 1945 roku. Wycofujące się przed nadciągającą Armią Czerwoną jednostki hitlerowskie postanowiły zatopić Żuławy, tworząc naturalną przeszkodę wodną na drodze postępującego przeciwnika.

reklama

W wyniku przerwania wałów i tam ochronnych obszary depresyjne (około 45 000 ha) zostały zatopione, a przydepresyjne (około 75 000 ha) podtopione. Miary zniszczenia dopełniło celowe zdemontowanie lub wysadzenie i spalenie ważniejszych śluz, stacji pomp i transformatorów, mostów, linii wysokiego napięcia itp. Wody z Zalewu Wiślanego spowodowały dalsze zniszczenia majątku trwałego, a przede wszystkim wypracowanej przez dziesiątki lat struktury gleby. Olbrzymie zniszczenia odnotowano także w budynkach mieszkalnych i gospodarczych, duże zniszczenia nastąpiły w parku maszynowym i narzędziach rolniczych. Największe, bo prawie 100 procentowe straty poniosły Żuławy w inwentarzu żywym.

Znaczne zniszczenia odnotowano w gospodarce polowej. W wyniku zalania na miejscu dawnych gruntów ornych i użytków zielonych powstały głębokie na 1,5 m rozlewiska wodne i mokradła pokryte szuwarami. Jedynie wystające z wody wierzby wskazywały, iż kiedyś były to tereny zagospodarowane. Większość wsi była wyludniona, rolnictwo legło w ruinie. Po wojnie w miejsce wysiedlonych mieszkańców napłynęli osadnicy z różnych ziem Rzeczpospolitej i choć z czasem osuszyli i odbudowali oni zalane Żuławy, to przestały one być swoistą „ziemią obiecaną”. Do dzisiaj na Żuławach można natrafić na zrujnowane domostwa i rzadkie w innych rejonach ziem polskich pozostałości nie odbudowanych kościołów.

W latach następnych, nie usuwając wszystkich strat wojennych, w miejsce samorzutnie zorganizowanych Związków wałowych wprowadzono nowy, niesprawny system zabezpieczania ujścia Wisły przed skutkami powodzi, który był często bezradny wobec błyskawicznie zmieniających się zdarzeń pogodowych. Dla przykładu katastrofalne wezbranie wód sztormowych południowego Bałtyku w styczniu 1983 roku doprowadziło do wielkiej powodzi. Woda zaatakowała bezpośrednio pasmo wydm nadmorskich, Półwysep Helski i Mierzeję Wiślaną, a pośrednio wały przeciwpowodziowe zabezpieczające brzegi rzek, Zalewu Wiślanego i jeziora Drużno. Dynamika powodzi była tak duża, iż akcja obronna okazała się spóźniona i mało skuteczna.

Na obszarze żuławskiej Wyspy Nowakowskiej nie było magazynu przeciwpowodziowego, worki z piaskiem zamawiano więc w Elblągu, nie istniały utwardzone drogi dla dojazdu ciężkiego sprzętu. Woda błyskawicznie przelała się przez wały. Zorganizowanie natychmiastowej obrony terenu przed wodnym żywiołem okazało się niemożliwe, zarządzono więc ewakuację ludności z zagrożonego obszaru. Szkody były ogromne, w niektórych miejscach wały przeciwpowodziowe zostały zniszczone w 2/3.

reklama

W ciągu kolejnych lat niekontrolowane i nierekonstruowane wały stopniowo starzały się bądź ulegały dewastacji. Podobnie miała się rzecz ze stanem technicznym urządzeń osłony przeciwpowodziowej. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli z początku lat 90-tych ubiegłego wieku prawie wszystkie z 1776 hydrotechnicznych budowli regulacyjnych na obszarze Niziny Tczewskiej wymagają remontu. Na terenach zalewowych, na których znajduje się między innymi Rafineria Gdańska, sytuacja jest często gorsza niż w 1829 roku. Nadzwyczaj często, nie dbając o sprawne zabezpieczenia przeciwpowodziowe, wznoszono na tym obszarze zbędną infrastrukturę, „przy okazji” wbudowując w korpusy istniejących starych wałów przeciwpowodziowych budynki gospodarcze.

Spodobał ci się nasz artykuł? Podziel się nim na Facebooku i, jeśli możesz, wesprzyj nas finansowo. Dobrze wykorzystamy każdą złotówkę! Kliknij tu, aby przejść na stronę wsparcia.

Żuławy Gdańskie w pobliżu Steblewa (fot. Bogdan Groth , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

Na początku naszego stulecia przeprowadzono ćwiczenia „Żuławy 2003”, symulując zagrożenie wodnym żywiołem. Ćwiczenia te wykazały, iż urządzenia hydrotechniczne, które powinny być absolutnie sprawne i funkcjonować natychmiast w razie zagrożenia nie zadziałały w ogóle. Sprzęt przeznaczony do ewakuacji ludzi, zwłaszcza małe łodzie, pontony itp., nie był do użytku, nie tylko w przypadku powodzi, ale w normalnie płynącej rzece. Można się było tym sprzętem jedynie zabawiać na pokaz. Do ewakuacji ludzi nadawały się tylko ciężkie amfibie wojskowe. Ćwiczenia te wykazały, że do groźnej, a jakże realnej powodzi na Żuławach nie jesteśmy przygotowani. Tymczasem w świetle realnych prognoz koniecznością staje się budowa 332 km nowych wałów oraz modernizacja 970 km istniejących.

Zagrożenie wzrasta

Obecnie Żuławy Wiślane, stanowiące obszar o powierzchni 2 000 km^2^, z 3 000 km kanałów i 17 000 km rowów odwadniających, o największej gęstości sieci rzecznej w Polsce, wymagają szczególnej troski. Niestety, obszar ten jest podzielony pomiędzy konkurujące ze sobą twory administracyjne, co utrudnia podjęcie długofalowych prac i inwestycji na tym obszarze. Bywało tak już za czasów istnienia wielkich posiadłości ziemskich Elbląga i Gdańska, nie inaczej było w okresie międzywojennego Wolnego Miasta Gdańska. Tę – z punktu mieszkańców Żuław zdecydowanie niezrozumiałą – tradycję podtrzymał ostatni podział administracyjny kraju z 1998 roku. 2/3 obszaru Żuław Wiślanych znalazło się w obrębie województwa pomorskiego, a 1/3 w obrębie województwa warmińsko-mazurskiego. Około 25% powierzchni Żuław to obszar depresyjny, położony pół metra poniżej poziomu morza, o najwyższym w kraju zagrożeniu powodziowym.

reklama

Zagrożenie powodziowe występujące w tej części Polski jest, jak pokazuje historia, zjawiskiem realnym. Południowy Bałtyk charakteryzuje się dużymi wahaniami poziomów wody, dochodzącymi nieraz do 3 m. Bezpośrednim sprawcą tego zjawiska jest wiatr. Wiatry zachodnie powodują wypełnianie Bałtyku wodami oceanicznymi, które poprzez cieśniny duńskie wlewają się do tego akwenu, podnosząc poziom morza. Nałożenie się na wysokie poziomy morza sztormowego spiętrzenia i falowania powoduje gwałtowny przybór wód. Zjawiska te przebiegają niezwykle dynamicznie, niszcząc infrastrukturę brzegową i tworząc bezpośrednie zagrożenie powodziowe. Powodzie w delcie Wisły różnią się od wszystkich innych tym, że woda po przerwaniu wałów nie wraca do koryta rzeki, ale po przejściu fali powodziowej pozostaje na miejscu. Część wody może odpłynąć grawitacyjnie do Zatoki Gdańskiej lub Zalewu Wiślanego, ale pozostała część zostaje na obszarze depresyjnym i musi być wypompowywana.

Jest to szczególnie niekorzystne, gdyż na takie ukształtowanie terenu nakładają się zjawiska, związane z globalnymi zmianami klimatycznymi, które dotykają coraz bardziej tej części Europy. Szacuje się, że w ciągu XX wieku średnia temperatura na Ziemi wzrosła o 0,8 stopnia Celsjusza. Okazało się, że ostanie dekady XX wieku były cieplejsze niż jakikolwiek inny okres w ciągu ostatnich 400 lat. Przy tym na Półwyspie Antarktycznym średnia temperatura tylko w ciągu ostatnich 50 lat wzrosła aż o 2,5 stopnia Celsjusza. W wyniku tego grubość antarktycznej pokrywy lodowej zmniejsza się średnio o 1 cm rocznie. Obserwowany obecnie wzrost temperatur może się utrzymywać przez kolejne dziesięciolecia. W najgorszej sytuacji znajdą się wkrótce tereny nadbrzeżne, zwłaszcza te położone poniżej poziomu morza, a także miejskie aglomeracje położone nad wodą. Wystarczy, że poziom morza podniesie się o jeden metr, a żywioł jest w stanie zatopić nawet połowę terytorium Holandii, kraju leżącego podobnie jak Żuławy na terenach depresyjnych. Pierwsze oznaki tych zjawisk da się zauważyć już teraz.

Na wybrzeżu Bałtyku poziom morza wzrósł w ciągu ostatnich 18 lat o 20 cm. W tym samym czasie zaobserwowano również coraz częstsze spiętrzenia sztormowe. Jest to dopiero początek całej serii niespodziewanych i bardzo gwałtownych załamań zjawisk pogodowych. W Gdańsku fale Bałtyku mogą zagrozić nawet Fontannie Neptuna, 880 ha miasta leży zaledwie metr powyżej poziomu morza, a dalsze 1020 ha do 5 m powyżej poziomu morza. Szacunkowe prognozy mówią o wzroście poziomu Bałtyku w tym rejonie. Zwiększy się jednocześnie proces cofania brzegu morskiego, wystąpią zalania przybrzeżnych obszarów, wzrost poziomu wód gruntowych i ilości obszarów bagiennych. Powstanie konieczność zmiany sposobu użytkowania wielu terenów. Przy dużych sztormach woda przeleje się w głąb lądu. Pod wodą mogą znaleźć się Żuławy Wiślane, nadmorskie dzielnice Gdańska oraz położone nad Zatoką Gdańską: Rewa, Mechelinki i Rzucewo.

Niekorzystne zmiany obserwuje się również w intensywności opadów. Inne zagrożenia, to między innymi nawrót surowych zim, narastający stożek delty Wisły hamujący spływ lodu, a przede wszystkim rozbudowany stożek u ujścia Przekopu Wisły, ograniczający spływ wód do zatoki. Wystarczy zatem, iż tylko działanie jednego z wymienionych czynników obudzi żywioł wodny, wywołując kataklizm, który – jak zapisano w jednej z kronik na początku ubiegłego stulecia – dotrze do naszego regionu niczym jeździec na chyżym koniu.

POLECAMY

Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!

reklama
Komentarze
o autorze
Krzysztof Figel
Urodzony w 1962 roku, historyk, mieszka w Gdyni. Współorganizator szeregu inicjatyw niezależnych włącznie z odbywającą się cyklicznie w Gdańsku Paradą Niepodległości w dniu Święta 11 Listopada. Współpracownik wydawanego w Gdańsku regionalnego dwumiesięcznika „30 Dni”. Konsul Honorowy Republiki Łotewskiej w Gdańsku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone