Wielka czystka i wielki strach

opublikowano: 2025-04-23, 17:15
wszelkie prawa zastrzeżone
W latach trzydziestych dwudziestego wieku przebywało w ZSRR około stu tysięcy zagranicznych komunistów, większość z krajów, w których partie komunistyczne zostały zdelegalizowane. Towarzyszy ze zdelegalizowanych partii Stalin traktował ze specjalnym okrucieństwem.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Ireny Grudzińskiej-Gross „Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego”.

Ławrientij Beria ze Swietłaną, córką siedzącego z tyłu Stalina, 1931 rok

Nie broniło ich własne państwo: ich działalność partyjna miała przecież charakter tajny i nielojalny wobec ich kraju. Bezbronność wystawiła ich – szczególnie Polaków i Niemców – na większe prześladowania niż towarzyszy z legalnych partii brytyjskiej, amerykańskiej, francuskiej czy czechosłowackiej. Sześćdziesięcioro ośmioro członków najwyższych władz niemieckiej partii komunistycznej uciekło od Hitlera do ZSRR. Stalin zabił czterdzieścioro jeden z nich, w tym siedmiu członków komitetu centralnego; Hitler zabił „tylko” pięciu. Działacze Komunistycznej Partii Polski (KPP) stali się wtedy przedmiotem bezpardonowych ataków. Partia została rozwiązana i zdekapitowana – zginęli jej przewodniczący Julian Leszczyński-Leński i trzy „W”: Adolf Warski, Maksymilian Walecki i Wera Kostrzewa. Pięć tysięcy polskich komunistów aresztowano tylko w pierwszej połowie 1937 roku.

Strach

Lata 1937–1938 historiografia nazywa dwoma terminami: wielki terror albo wielka czystka. Pierwsza nazwa dotyczy wszystkich ofiar, druga skupia się na aparacie państwowym i partyjnym. Do lat siedemdziesiątych, czyli do ukazania się Archipelagu Gułag Sołżenicyna, ta druga kategoria ofiar – z pokazowymi procesami, spektakularnymi wyznaniami winy, radykalnymi zmianami kadrowymi – była bardziej widoczna i lepiej opisana. Obserwatorów fascynował widok państwa zżerającego się od środka.

Historycy debatowali także nad tym, czy i od kiedy zaczął się w ZSRR powszechny strach, kiedy kolejne grupy społeczne zrozumiały, że także one są zagrożone. Wspominałam o zapiskach Victora Weisskopfa, który bał się w ZSRR już w 1932 roku, kiedy cudzoziemców jeszcze otwarcie nie atakowano. Był to okres wielkiego głodu, trudno uwierzyć, żeby nie towarzyszył mu ogólny strach. Podczas przesłuchania Konrad Weisselberg opowiadał, jak Victor Weisskopf przyszedł kiedyś do mieszkania Weissberga i skrzyczał Placzka za nieostrożne gadanie o polityce. „Bał się, że to wyjdzie na jaw i będzie miało niedobre skutki”.

Tu trzeba dodać, że po wyjeździe na Zachód zarówno Weisskopf, jak i Placzek szeroko opowiadali o doświadczeniu strachu i prześladowań w ZSRR. Jednym z ich słuchaczy był sam J. Robert Oppenheimer, którego w roku 1938 odwiedzili w New Mexico. Weisskopf pracował z nim potem nad bombą atomową. Wiele dni prowadzili z Oppenheimerem długie rozmowy. Mówili o uwięzieniu Weissberga, którego ich zdaniem zaaresztowano po prostu dlatego, że ich obu znał. Sprawa ta wstrząsnęła Oppenheimerem. W swych zeznaniach w 1954 roku przed komisją senatora McCarthy’ego dotyczących jego związków z komunizmem Oppenheimer powiedział: „To, co mi [Weisskopf i Placzek] sprawozdali, wydawało mi się tak poważne, tak niefanatyczne, tak prawdziwe, że zrobiło to na mnie wielkie wrażenie; przedstawiło Rosję […] jako kraj czystki i terroru, absurdalnie złego rozwoju i od zawsze cierpiącego ludu”.

reklama

Słowem, przypadek Alexa odciągnął Oppenheimera od komunizmu. Prawdopodobnie nie znali się jeszcze, po wojnie spotkali się wielokrotnie podczas zebrań Kongresu Obrony Wolności Kultury, Oppenheimer był jednym z jego założycieli. Gdyby „Oppie” wstąpił w 1938 roku do partii komunistycznej, z pewnością nie zostałby szefem projektu Manhattan i inaczej potoczyłaby się budowa amerykańskiej bomby atomowej.

Jednym z najciekawszych świadectw dotyczących strachu i bezsilności cudzoziemskich działaczy partyjnych w ZSRR są wspomnienia Margarete Buber-Neumann, wymienionej już wyżej znajomej i współpracowniczki Koestlera i Weissberga. Rówieśniczka tego ostatniego (urodzona w 1901 roku w Poczdamie), Buber-Neumann wcześnie wstąpiła do niemieckiej partii komunistycznej i była bezgranicznie oddana ZSRR. Późniejsze doświadczenia srogo ją za tę lojalność ukarały. Rozmiar kary znamy z jej własnych słów: niedługo po wojnie, sekretarzując Weissbergowi w jego pracy nad Wielką czystką, napisała wspomnienia. A miała o czym pisać. Po pięciu latach pobytu w ZSRR (dwóch w gułagu), tak jak Alex została wydana Gestapo i resztę wojny spędziła w obozie w Ravensbrück. Nawet tam dotknęła ją czujna ręka partii komunistycznej: uznana przez towarzyszki więźniarki za trockistkę spotkała się z ostracyzmem. Zaprzyjaźniła się blisko z inną byłą komunistką Mileną Jesenską (której zainteresowanie dla partii obumarło już w 1936 roku). Ta wspaniała dziennikarka i pisarka, adresatka listów Franza Kafki, obozu nie przeżyła. Buber-Neumann napisała o niej wzruszającą książkę.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Ireny Grudzińskiej-Gross „Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Irena Grudzińska-Gross
„Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego”
cena:
99,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Znak Wizerunkowe
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
448
Premiera:
09.04.2025
Format:
163x235 [mm]
ISBN:
978-83-836-7210-6
EAN:
9788383672106
reklama
Adolf Warski

Na początku wspomnień z ZSRR Grete Buber opisuje atmosferę zagrożenia, w której żyła wraz z mężem w latach 1935–1937. Jej mąż Heinz Neumann (1902–1937), niemiecki działacz komunistyczny, funkcjonariusz Kominternu i dziennikarz, do roku 1928 był (bardzo młodym) redaktorem naczelnym „Die Rote Fahne”, założonego przez Różę Luxemburg organu niemieckiej partii komunistycznej. Neumann działał też w Chinach i w Hiszpanii. Aresztowany w Szwajcarii, został w 1935 roku zmuszony do wyjazdu do ZSRR. Przez dwa lata pobytu w Związku Radzieckim był ustawicznie nękany oskarżeniami i naganami, wzywany do samokrytyki – nie nadążał za zmieniającą się linią partyjną. Już w roku 1934 Dymitrow nazwał go „politycznym degeneratem”, a los działaczy zagranicznych w dużej mierze zależał od Dymitrowa. Od razu więc „na wjeździe” miał się czego bać.

Cudzoziemscy pracownicy Kominternu mieszkali w Moskwie w czterystapokojowym hotelu Lux, do którego goście wchodzili tylko za przepustką, lokatorzy byli pod ustawiczną kontrolą, a pokoje na podsłuchu. Weissberg opisuje wizytę w hotelu Lux u „towarzysza Grossmana”, który się nim z ramienia Kominternu „opiekował”. Atmosfera oblężenia zrobiła na nim niezatarte wrażenie:

Hotel Lux przy ulicy Twerskiej gościł wszystkich czołowych komunistów, pracujących w Kominternie, „Czerwonej Pomocy” i Międzynarodówce Związków Zawodowych. Stary dom dawał pomieszczenie kilkuset osobom. Labirynt schodów, ganków, przybudówek i nadbudówek utrudniał orientację. Pokoje nie miały nawet kolejnej numeracji, tak że trudno było kogoś znaleźć i prawie tak samo trudno było odszukać wyjście z tego domu.

W okresie terroru hotel Lux został parokrotnie przeczesany, całe kategorie lokatorów aresztowano. Mieszkający tam i już zwolniony z pracy w Kominternie (co z reguły zapowiadało aresztowanie) Eugeniusz Varga wysłał 28 marca 1938 roku list do Stalina, który dobrze oddaje nastrój tego domu. Choć Varga zgadzał się ze Stalinem, że lepiej aresztować dwie niewinne osoby niż przepuścić jednego szpiega, główną treścią tego listu jest skarga na nienawiść wobec cudzoziemców i rosnącą ksenofobię, spowodowaną masowymi aresztami emigrantów komunistów, całkowicie tym załamanych i przerażonych. „Wielu cudzoziemców pakuje co wieczór rzeczy w oczekiwaniu na aresztowanie. Wielu jest na wpół oszalałych i niezdolnych do pracy z powodu ustawicznego strachu”. Grete Buber-Neumann miała przez cały rok przygotowaną walizeczkę więzienną, która z powodu biedy i wyprzedawania się zawierała coraz mniej rzeczy. Jej mąż był już wtedy w więzieniu, szybko go rozstrzelano.

reklama

Do niezliczonych ofiar Wielkiego Terroru należy dodać ich rodziny, także zawsze prześladowane. Inną bardzo liczną kategorię stanowili oprawcy. Ktoś te ofiary aresztował, zapędzał do celi, przesłuchiwał, skazywał, karał, rozstrzeliwał. Ktoś na nie donosił, zeznawał przeciw nim, zawoził ich dzieci do ochronki, wyrzucał ich rodziny z mieszkań, wprowadzał się do tych mieszkań czy wiejskich chat. Nie wiemy, ilu prześladowców przypadało na jednego prześladowanego, by machina terroru była w ciągłym ruchu. Prześladowcy sami stawali się ofiarami, kiedy podpadali pod właśnie napiętnowaną kategorię ludzi. Jak widać z listu towarzysza Vargi, popierającego aresztowanie niewinnych, prześladowca i ofiara mogli mieścić się i często mieścili się w tej samej osobie. Choć sam należał do przerażonych potencjalnych aresztantów, nie miał litości dla „wrogów”. Innym przykładem może być właśnie Heinz Neumann, który – sam oskarżany – zeznawał przeciw niektórym współlokatorom hotelu Lux. Przemoc była wpisana do programu partyjnego, była częścią ideologii. Ofiary szamotały się w psychozie zagrożeń, oskarżeń i sprzecznych lojalności – wobec Kraju Rad, kierownictwa partii, idei komunizmu, bliskich towarzyszy, rodziny, samych siebie. Ta szarpanina szczególnie dotyczyła ideologicznie ortodoksyjnych komunistów. Piekło to nie byli inni, jak u Sartre’a. Piekło było w nich samych.

Polski paszport wydany Aleksandrowi Weissbergowi w 1946 na nazwisko Aleksander Cybulski

Aresztowania

Aresztowano przeważnie nocą. Buber-Neumann pisze, że gdy w korytarzu hotelu Lux zapalało się światło, wszyscy wiedzieli, że przyszło NKWD. Trójka enkawudzistów budziła osobę zarządzającą budynkiem (w hotelu Lux był to dyrektor M. Gurewicz) i razem z nim (albo z sąsiadem wezwanym na świadka) głośnym waleniem w drzwi domagała się wpuszczenia. Należało je szybko otwierać, zamknięte wyłamywano. Ostentacyjność tych aresztów była zamierzona: NKWD obezwładniało proporcjonalnie do wzbudzanego strachu. Ludzie byli wyrywani ze snu, w piżamach czy podkoszulkach, ogłuszeni hałasem, w szoku, półprzytomni. Mało kto się bronił, mało kogo wspomagali sąsiedzi, panował rodzaj ustawicznej paniki, ale też paraliżu i fatalizmu („wiadomo, aresztują, teraz przyszli po mnie”).

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Ireny Grudzińskiej-Gross „Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Irena Grudzińska-Gross
„Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego”
cena:
99,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Znak Wizerunkowe
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
448
Premiera:
09.04.2025
Format:
163x235 [mm]
ISBN:
978-83-836-7210-6
EAN:
9788383672106
reklama

Sama procedura aresztowania przebiegała według powtarzalnego scenariusza. Pierwszym pytaniem było: czy jest tu broń? Po sprawdzeniu tożsamości osób zastanych w mieszkaniu rozpoczynała się długa rewizja – poszukiwanie listów, dokumentów, zdjęć i przedmiotów mogących kompromitować aresztowanego. Trwało to z reguły do świtu, a kończyło się spisywaniem protokołu zarekwirowanych przedmiotów. Aresztowany albo (rzadziej) aresztowana ubierali się w obecności kogoś z trójki. Pozwalano im zabrać trochę rzeczy. Potem następował przejazd do aresztu albo do więzienia. Szok. Całkowita i radykalna zmiana.

Po Heinza Neumanna przyszli do hotelu Lux w kwietniu 1937 roku, o pierwszej w nocy. Gdy rozległo się brutalne walenie w drzwi, otworzyła je Grete, bo Heinz jeszcze mocno spał. Obudzony okrzykami „Neumann, wstawajcie”, usłyszał: „Czy macie broń?”. Enkawudzistom towarzyszył dyrektor Gurewicz. Wyraźnie oswojony z nocnymi rewizjami, siadł sobie w fotelu z wyciągniętymi nogami (pewno jednak w strachu, jak wszyscy). Rewizja połączona była z potwornym bałaganem, zabrano mnóstwo książek i papierów, w tym list Stalina do Neumanna z 1926 roku, domagający się już wtedy ataku „Die Rote Fahne” na Zinowjewa. Gdy w końcu Heinz włożył płaszcz i beret, uściskali się, Grete wybuchnęła płaczem. „Płacz, płacz – powiedział – są powody do płaczu”. Ją samą zgarnęli rok później, 19 czerwca 1938 roku, nocą. Godziny nie podaje, ale pamięta drogę do aresztu nad ranem w urzędowym fordzie.

Rok między aresztowaniem męża i własnym spędziła tak, jak to opisała Anna Achmatowa w Requiem: w kolejkach przed więzieniami w poszukiwaniu informacji o aresztowanym Heinzu. W oczekiwaniu na swoją kolej miała wspomnianą walizeczkę – ludzie pracujący w biurach trzymali czasami w gotowości jedną walizkę w domu, drugą w pracy. Wyrzucona ze swego pokoju do sekcji hotelu Lux przeznaczonej dla „żon wrogów ludu” (eksmisjami też zajmował się dyrektor Gurewicz), dzieliła pokoik ze starszą Polką Michaliną. Polkę niedługo potem aresztowano wraz z innymi żonami polskich uwięzionych komunistów – wywieziono ich cały autokar. Ponad sześćdziesięcioletnia Michalina dostała osiem lat obozu. Buber-Neumann opisuje kolejne fale aresztowań, straszliwą biedę i strach żon i dzieci „wrogów ludu”, zabieranie dzieci do sierocińców, izolację, zdrady, ale też bezinteresowną pomoc i współczucie. Pokazuje szamotaninę, poczucie bezsilności i psychozę strachu. Była w matni. Władze nie pozwalały jej wyjechać, bo nie miała dokumentów, które te same władze wystawiały. Atmosferę tę podsumowuje, przytaczając desperacki dowcip, który wtedy zasłyszała. Dowcip dotyczy wojny hiszpańskiej:

reklama

„Dwóch mężczyzn spotyka się na moskiewskiej ulicy.

– Słyszałeś? Teruel wzięty!

– Co mówisz! A jego żona też?

– Nie, przecież Teruel to miasto!

– O Boże, to teraz całe miasta biorą?!”.

Maria Koszutska (Wera Kostrzewa)

Po Evę Zeisel NKWD przyszło w maju 1936 roku, o czwartej w nocy. Było to dla niej wielkim zaskoczeniem i nawet po rewizji nie spodziewała się, że ją wezmą do więzienia. Pisałam już, że z przyjemnego snu obudziła ją nachylona nad nią matka. Z jej wspomnień chcę przytoczyć dwa inne momenty tej nocnej sceny. Przy aresztowaniu kobiet wśród enkawudzistów była często kobieta nadzorująca ubieranie się z reguły wyrwanej z łóżka aresztowanej i pakowanie jej rzeczy. Eva zapamiętała, jak asystująca jej czekistka nie pozwoliła podczas nakładania pończoch zapiąć podwiązki przy pomocy kulki z papieru gazetowego, zastępującej brakujący guziczek (pod górną część pończochy podkładało się odpowiedni guziczek i zaczepiało o niego sprzączkę od podwiązki przyczepionej do paska). Kobieta zabrała ten kawałek gazety, rozłożyła i służbiście załączyła do rekwirowanego materiału (ale potem życzliwie doradziła Evie, by wzięła trochę więcej rzeczy, a takie rady ratowały życie). Eva pamiętała także, że kiedy enkawudziści wyprowadzali ją z domu, brat zamachał jej na pożegnanie rączką pluszowego zwierzaczka swojego dziecka. Potem, jak już wspomniałam, jechała w samochodzie pełnym kwitnących gałęzi bzu. Eva nie opisuje ani łez, ani krzyków, które spotykamy w innych świadectwach momentu aresztowania. Ma dobrą pamięć do dobrych momentów, a złą do złych.

Po Weissberga przyszli na Czajkowskiego 16 w marcu 1937 roku, wieczorem, a nie w środku nocy. Było to po miesiącu przesłuchań, po których wypuszczano go do domu. Ten miesiąc, a potem dwutygodniowe całkowite odosobnienie w więzieniu miały go rozmiękczyć. Nieznany mu głos wydzwonił go z wizyty w sąsiedniej klatce u Martina Ruhemanna – fizycy mieli w mieszkaniach telefon, wtedy rzadkość. Trójce aresztujących przewodził porucznik Grigorij Dreszer, więcej będzie o nim później. Na świadka rewizji zaprosił współlokatora Weissberga Konrada Weisselberga, którego pokój też zrewidowano. „Mniej więcej o wpół do drugiej w nocy gepiści skończyli swą pracę. Spakowali wszystkie dokumenty, mój paszport, niektóre książki i rękopisy, gazety zagraniczne i tak dalej, spisali z tego długi protokół i poprosili mnie o podpis”. Po rozmaitych innych formalnościach, których świadkiem była też Galia (w książce ukryta pod imieniem Lena), ruszyli do wyjścia, zabierając ze sobą Weissberga. „Lena” rzuciła mu się na szyję i „zaczęła płakać bez opamiętania”. Przedtem pomogła mu w pakowaniu – zabrał bardzo dużo ciepłych rzeczy, co pozwoliło mu wytrzymać trzy więzienne lata. Ci, których zabierano latem, mieli dużo mniejsze szanse na przeżycie. Chyba najważniejsze były buty na futrze, „kupione u Baty w ­czasie mego ostatniego pobytu w Pradze i wywołujące swym zamkiem błyskawicznym powszechną sensację w Rosji”. Buty te przetrwały z nim prawie do samego wydania go Niemcom.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Ireny Grudzińskiej-Gross „Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Irena Grudzińska-Gross
„Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego”
cena:
99,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Znak Wizerunkowe
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
448
Premiera:
09.04.2025
Format:
163x235 [mm]
ISBN:
978-83-836-7210-6
EAN:
9788383672106
reklama

Wychodząc z domu, Alex powiedział do Konrada („Marcela”): „Marcel, ja wrócę. Niewinni ludzie nie siedzą w Związku Sowieckim w więzieniach”. Słowa te były przeznaczone dla uszu enkawudzistów, nie mógł już w to wierzyć. Na schodach szedł gęsiego między jednym z aresztującej trojki a drugim, trzeci pewnie został dla dostarczenia do NKWD zarekwirowanych podczas rewizji rzeczy. W przejściu spotkał przerażonego sąsiada. To też jest typowy element opisu aresztowań – ich arbitralność oznaczała, że samo sąsiedztwo z zatrzymanym mogło prowadzić do więzienia. Do gmachu NKWD dojechali tramwajem, jeden przystanek. Aresztowani z reguły dobrze pamiętają moment przekroczenia progu więzienia i formalności przepoczwarzania się z wolnego człowieka w więźnia. Były one mniej regulowane i zależały od instytucji penitencjarnej. Weissberg był już w tym budynku wielokrotnie przesłuchiwany. Tym razem nie potrzebował przepustki.

reklama

Teorie

Wielka czystka zaczyna się piętnastostronicowym historyczno-politycznym wstępem, który wprowadza czytelnika w istotę tytułowego zjawiska. Jak wielu autorów piszących o wielkim terrorze, Weissberg uznaje go za zagadkę, którą stara się rozwiązać. „Żadne wydarzenie w historii tak ogromne jak rosyjska czystka 1936–1939 nie pozostało do tego stopnia niezrozumiałe” – napisali (pod pseudonimami) w książce, której przyświecał ten sam cel, Fritz Houtermans i jego towarzysz z więziennej celi Konstantin Sztieppa. Fizyk i historyk wszechstronnie prześwietlają to zjawisko. Rozkładają wielką czystkę na czynniki pierwsze: opisują etapy aresztowań, kategorie ofiar, więzienia, obozy. Ostatnia część książki to przegląd siedemnastu mniej lub bardziej przekonujących teorii przyczyn i celów czystki.

Houtermans, rasowy fizyk, używa języka nauki. Z reguły uważa się, pisze, że aresztowanie ma bezpośredni związek z przestępstwem lub wykroczeniem aresztowanego. Podczas wielkiej czystki taka logika nie obowiązywała – „dajcie mi człowieka, a sprawa sama się znajdzie”. „Najlepszą analogią jest tu determinizm współczesnej fizyki. Według niego w danym zestawie warunków los pojedynczego atomu nie jest przewidywalny. Jedyne, co można powiedzieć, to że w takich to a takich okolicznościach istnieje pewien stopień prawdopodobieństwa, który można wyrazić matematycznie, że to i to może się zdarzyć”. To samo, jego zdaniem, dotyczyło możliwości uwięzienia pojedynczego obywatela – prawdopodobieństwo wzrastało lub się zmniejszało wraz z „obiektywnymi cechami” obywatela. Ludzi aresztowano, bo należeli do jakichś akurat penalizowanych kategorii, na przykład byli członkami partii i mieli kontakt z zagranicą. Albo zagranicznymi komunistami. Nie wszystkich jednak aresztowano i nie od razu.

Woroszyłow, Mołotow, Józef Stalin na zdjęciu wyretuszowanym po rozstrzelaniu Nikołaja Jeżowa

Na pytania, które wszyscy sobie zadawali: „Dlaczego? Po co?”, nie ma definitywnej odpowiedzi. Z siedemnastu teorii dotyczących natury wielkiego terroru najbardziej przekonujący wydaje się plan całkowitej zmiany struktury społecznej z jej rozmaitymi hierarchiami. Wielki terror podważał ustalone relacje między grupami, likwidował zastane i nowo wytwarzane przywileje, a nawet pamięć o tym, czym było życie przed rewolucją i jakie były marzenia o przyszłości. Houtermans i Sztieppa umownie nazywali tę teorię „Izraelitami na pustyni” – już wyszli z Egiptu, a do Ziemi Obiecanej dojdą, gdy wymrze pokolenie pamiętające Egipt. Wykorzenienie pamięci dotyczyło również tych, którzy zetknęli się z innym życiem, na przykład na Zachodzie. Owocem miał być nowy człowiek.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Ireny Grudzińskiej-Gross „Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Irena Grudzińska-Gross
„Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego”
cena:
99,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Znak Wizerunkowe
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
448
Premiera:
09.04.2025
Format:
163x235 [mm]
ISBN:
978-83-836-7210-6
EAN:
9788383672106
reklama
Komentarze
o autorze
Irena Grudzińska-Gross
Historyczka idei, eseistka i publicystyka, Associate Research Scholar (od 2008) na Wydziale Języków i Literatur Słowiańskich Princeton University oraz profesor w Instytucie Slawistyki pan. Studiowała w Warszawie, Rzymie i Nowym Jorku, gdzie zrobiła doktorat z romanistyki w roku 1982 na Columbia University. Opublikowała m.in. Piętno rewolucji (1995, 2000), Miłosza i Brodskiego (2007) oraz wraz z Janem Tomaszem Grossem Złote żniwa (2011).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone