Wembley 1973 jako polskie miejsce pamięci

opublikowano: 2013-10-17, 10:10 — aktualizowano: 2021-10-16, 19:10
wolna licencja
Nazajutrz po meczu Anglia-Polska na Wembley w 1973 r. w „Przeglądzie Sportowym” napisano: „Dzień 17 października na Wembley wspominać będziemy przez wiele lat”. Autor tych słów nie pomylił się. Żaden mecz reprezentacji Polski przez kolejne lata nie zapadł dziennikarzom i kibicom w pamięci tak jak ten, którego rocznicę dzisiaj obchodzimy. Czy stadion Wembley jest polskim miejscem pamięci?
reklama

Zobacz też: Piłka nożna - historia mistrzostw, sukcesy Polaków i futbol a polityka

Czytaj: Sensacja na Wembley! Mecz Anglia-Polska z 17 X 1973 r. w świetle polskiej prasy

Miejsca pamięci

Francuski historyk Pierre Nora zaobserwował w latach siedemdziesiątych XX wieku zmiany zachodzące w społeczeństwie francuskim oraz doszedł do wniosku, że aby historia nie została przez większość zapomniana, potrzebny jest nowy mechanizm, który pomoże w upamiętnianiu przeszłości. Wymyślił w ten sposób koncepcję „miejsc pamięci”, które bardzo szybko przestały odnosić się tylko do miejsca w topograficznym znaczeniu słowa, gdyż może być to również książka, postać czy jakikolwiek przedmiot materialny lub niematerialny. Aby zyskać miano miejsca pamięci, konkretne społeczeństwo musi mieć wspólne wyobrażenie na jego temat. Ta grupa ludzi nie musi znać się osobiście - wystarczy, że potrafi porozumieć się za pomocą określonych znaków i symboli. Tym, co spaja to konkretne społeczeństwo, jest właśnie wspólne wyobrażenie, wspomnienia na temat danego miejsca pamięci. Nie można przypisać mu każdego znaczenia, gdyż jest ono regulowane kulturowo. Dane wspomnienie, wyobrażenie o konkretnym miejscu pamięci może być również wyparte z pamięci na poczet nowego lub całkowicie zapomniane.

Pierre Nora, francuski historyk specjalizujący się w badaniach tożsamości i pamięci, twórca kategorii „miejsc pamięci” (fot. LPLT , opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Z pewnych powodów, o których mowa w dalszej części artykułu, mecz Anglia-Polska z 1973 roku nie daje o sobie zapomnieć, mimo iż od jego rozegrania minęło czterdzieści lat. Analizując artykuły „Gazety Wyborczej” od początku roku 1989 do końca 2012, a także „Rzeczpospolitej” od początku roku 1995 do końca 2012, które wspominają o meczu z 1973 roku, można dojść do wniosku, że wspomnienia te są przywoływane w kilku określonych sytuacjach.

Polsko-angielskie mecze o stawkę

Dziennikarze sportowi bardzo często przypominają o meczu na Wembley z 1973 roku przy okazji kolejnych rywalizacji polsko-angielskich w piłce nożnej - przed meczem zwykle wspominają, po meczu natomiast przyrównują właśnie zakończone spotkanie do tego z 1973 roku. Po trzecim w historii starciu reprezentacji Polski na Wembley w 1990 roku jeden z dziennikarzy napisał: Mecz piłkarski Anglia-Polska na Wembley już zawsze będzie się kojarzył z tym pierwszym „zwycięskim remisem” (...) Zawsze będziemy porównywać każdy kolejny mecz z tamtym. I nie pomylił się. Na większości rywalizacji polsko-angielskich w piłce nożnej, głównie dzięki dziennikarzom, zostało odciśnięte piętno „zwycięskiego remisu” z 1973 roku.

Dzień przed przegranym spotkaniem 0:2 z Anglią w 1990 roku w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł pod tytułem: Kto się boi czarnego Luda? Autor pisał w nim między innymi: W prasie sportowej i TV hasłem „Wembley” od dawna skutecznie straszy się dorastające wciąż nowe pokolenia polskich piłkarzy i kibiców.

reklama

Po meczu z Anglią, który rozegrany został 8 września 1993 r. na Wembley (przegrana Polski 0:3), jeden z artykułów zaczynał się słowami:

Przed meczem komentatorzy chętnie przywoływali wydarzenia sprzed 20 lat: 17 października 1973 roku na Wembley Polska zremisowała z Anglią 1:1. Wywalczyła awans do mistrzostw świata. Jednak wczorajszy mecz przypominał spotkanie sprzed czterech lat, kiedy 3 czerwca 1989 roku, również w meczu eliminacji MŚ, Polska przegrała na Wembley 0:3.

Trzy lata później Polacy rozegrali kolejne spotkanie na Wembley w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata we Francji. Aby w końcu przełamać serię meczów bez zwycięstwa z Anglikami i zmotywować bardziej piłkarzy, Polski Związek Piłki Nożnej obiecał im 200 tysięcy dolarów do podziału za zwycięstwo. Motywacja zadziałała jednak tylko na tyle, że Marek Citko strzelił dla reprezentacji Polski pierwszego gola na Wembley od czasów, gdy Petera Shiltona pokonał Jan Domarski. Polacy przegrali 1:2, jednak po meczu dziennikarze rzadko porównywali to spotkanie do „zwycięskiego remisu”, częściej natomiast przypominano, że gol polskiego piłkarza był pierwszym od 23 lat.

Marek Citko, zdobywca bramki na Wembley w 1996 r. Prawie jak Jan Domarski... (fot. Sławek, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

Ostatni mecz na Wembley (nie licząc tego z 15 października) polska reprezentacja rozegrała w 1999 roku. Przed spotkaniem „Gazeta Wyborcza” zamieszczała artykuły różnych ludzi z wieloma opiniami na temat nadchodzącego spotkania. Wypowiadały się osoby związane z piłką nożną, np. trenerzy czy piłkarze, ale uruchomiono także specjalną infolinię dla kibiców. Nie każdy wspominał o „zwycięskim remisie”, jednak byli tacy, którzy to robili. Dla przykładu ówczesny trener Lechii Polonii Gdańsk Witold Kulik powiedział: Zawsze trzeba wierzyć w swoją drużynę. Zresztą już w 1973 roku udowodniliśmy, że potrafimy pokrzyżować szyki zdecydowanym faworytom w „jaskini lwa”. Uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku i zdobywca złotego medalu Zygmunt Anczok stwierdzał: Faworytem jest Anglia i stawiam na jej zwycięstwo 2:0. Jeśli jednak będziemy mieć dużo szczęścia, jak w 1973 roku, to może uda się zremisować. Niektórzy mówią, że takie mecze jak tamten reprezentacji Kazimierza Górskiego, zdarzają się raz na 20 lat, to może właśnie teraz przyszedł czas na powtórkę. Takiego wspominania meczu z 1973 roku i przyrównywania go do mającego się wówczas odbyć było znacznie więcej.

Polecamy e-booka Łukasza Jabłońskiego pt. „Sportowa Warszawa przed I wojną światową”:

Łukasz Jabłoński
„Sportowa Warszawa przed I wojną światową”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
98
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-15-0

W 2005 roku w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w 2006 r. w Niemczech, Polacy nie zagrali z „Synami Albionu” na Wembley - stadion wybudowany w 1923 r., na którym reprezentacja Polski uzyskała historyczny remis dający pierwszy powojenny awans do Mistrzostw Świata, został zburzony w 2003 roku. Mecz odbył się zatem w Manchesterze, jednak nie przeszkodziło to dziennikarzom w powrotach myślami do „zwycięskiego remisu”. W „Rzeczpospolitej” przypomniano historię Jana Domarskiego - artykuł zatytułowano Legenda Wembley, a autor uznał bramkę strzeloną Anglikom w 1973 roku za najsłynniejszą bramkę polskiego futbolu. Istniały dwie ważne zależności między meczem na Wembley w 1973 i tym w Manchesterze w 2005 roku: w obu tych spotkaniach Anglicy musieli wygrać, aby uzyskać awans do fazy finałowej Mistrzostw Świata oraz, zarówno w 1974 jak i w 2006, mundial rozgrywany był w Niemczech. Na dwie godziny przed meczem TVP3 Wrocław emitowała powtórkę „zwycięskiego remisu” z 1973 roku. Ówczesny bramkarz reprezentacji Artur Boruc mówił, że chce, by za dziesięć lat kibice nie wspominali Wembley 1973 roku, ale Old Trafford 2005. Być może pragnienia polskiego golkipera spełniłyby się, a on zyskałby sławę po meczu jak Jan Tomaszewski, gdyby Polacy nie przegrali tego spotkania 1:2. Dziennikarz Rafał Stec napisał po meczu:

reklama
Prawie się udało. Polscy piłkarze prawie powtórzyli Wembley. Pod każdym względem, także stylu gry. (...) Nie chciałbym irytować nikogo obalaniem mitów, ale legendarny bój z 1973 roku naprawdę mocno przypominał pierwszą połowę wieczoru na Old Trafford. To było bite półtorej godziny obrony Częstochowy, w którym opatrzność odgrywała rolę nie do przecenienia. Przecież nawet Jan Tomaszewski, choć zatrzymał Anglię, został pokonany, ale piłkę z pustej bramki wybijali koledzy.

Gdy reprezentacja Polski grała na angielskiej ziemi, o meczu na Wembley z 1973 roku przypominano zawsze. Wspomnienia o tym spotkaniu przywoływane były w prasie również przy okazji starć w kraju nad Wisłą, choć w mniejszym stopniu niż w przypadkach opisanych powyżej. Przy okazji meczów w Polsce częściej pisano o jedynej polskiej wiktorii nad zespołem angielskim - tej chorzowskiej, z czerwca 1973 roku. Jednak dziennikarze nie zapominali o fakcie, że pomimo wygranej kadry Górskiego w Chorzowie, uwieńczeniem eliminacji był remis na Wembley, bo bez niego nie byłoby awansu do finałów mistrzostw świata. Głównie na przypominaniu tego faktu skupiali się dziennikarze przy okazji meczów Polski z Anglią u siebie.

Wszystkie przytoczone tytuły i fragmenty artykułów, a także wypowiedzi, są tylko przykładami. Można by ich wymieniać zdecydowanie znacznie więcej i to nie tylko z „Gazety Wyborczej” czy „Rzeczpospolitej”. To właśnie dziennikarze sportowi są najczęściej tymi, którzy przypominają czytelnikom, słuchaczom czy też osobom, z którymi przeprowadzają wywiad, o „zwycięskim remisie” z 1973 roku przy okazji kolejnych polsko-angielskich starć.

Rocznice

Aby utrzymać pamięć o ważnym wydarzeniu z przeszłości, często organizowane są jego rocznice - od tych mających charakter ogólnokrajowy (np. rocznica odzyskania niepodległości lub Powstania Warszawskiego), przez lokalne (np. rocznica bitwy pod Legnicą), po te obchodzone w kręgu rodzinnym (rocznica ślubu czy urodziny). Rocznice meczu na Wembley w 1973 roku nie są i nigdy nie były obchodzone hucznie. Upamiętnienia tego wydarzenia zazwyczaj dokonywali jednak dość regularnie dziennikarze i prasa, która najczęściej z okazji pełniejszej rocznicy (np. 25, 30, 35 lat) publikowała artykuły dotyczące „zwycięskiego remisu”. Zamieszczano w nich wspomnienia piłkarzy, relacje z meczu, a także wywiady z bohaterami tamtego spotkania i ich zdjęcia. Rocznicowe artykuły traktowały bardzo często również o tym, czym ówcześnie zajmowali się piłkarze grający w historycznym meczu z 1973 roku. W 2003 roku z okazji okrągłego jubileuszu dwa polskie kanały telewizyjne przygotowały specjalne programy poświęcone remisowi na Wembley, a zapowiadano je w sposób następujący:

reklama
Mecz legendę, parady Tomaszewskiego i zagrania jego kolegów z drużyny będziemy mieli okazję obejrzeć w Dwójce i w Polsacie Sport. – To dokładna rocznica. W programie o 19:05 udział wezmą grający w tamtym meczu piłkarze. Oczywiście będzie też pan Kazimierz Górski – mówi Zygmunt Lenkiewicz, kierownik redakcji sportowej Dwójki. Kilkugodzinny program przygotowuje też Polsat Sport. – Startujemy o 20:15. Zaprosiliśmy piłkarzy, odwiedzi nas także Kazimierz Górski – informuje Marian Kmita, szef sportu w Polsacie. – Będą też m.in. mecze z Anglią z Chorzowa i Wembley.

Z okazji 25-lecia „zwycięskiego remisu” rozegrano mecz ze świętującą 90-lecie drużyną Polonii Kępno. Naprzeciwko siebie stanęły jedenastka oldbojów Polonii oraz oldboje nazywani „Orłami Górskiego” - drużyna złożona początkowo z emerytowanych piłkarzy grających zawodowo w latach 70., głównie bohaterów Wembley i Mistrzostw Świata w RFN. Ich trenerem był przez pewien czas Kazimierz Górski, a z biegiem lat grali w niej również inni znani reprezentanci Polski. We wspomnianym meczu z Polonią Kępno zagrało aż siedmiu piłkarzy z pierwszej jedenastki, która grała na Wembley: Tomaszewski, Szymanowski, Lato, Bulzacki, Domarski, Ćmikiewicz i Gadocha. Spotkanie zakończyło się wygraną „Orłów Górskiego” 6:1, a oglądało je 2,5 tysiąca kibiców. Był to tylko jeden z meczy, których oldboje Górskiego zagrali o wiele więcej, głównie w celach rekreacyjnych.

Porównania

W części poświęconej polsko-angielskim meczom o stawkę wspomniano, że mecz na Wembley z 1973 roku często porównywany jest do kolejnych spotkań z „Synami Albionu”. Niestety, każde kolejne wypadało blado w stosunku do „zwycięskiego remisu”, żadne z nich nie miało też w późniejszych latach takiego znaczenia dla polskiej piłki. Analizując artykuły prasowe wspominające historyczny mecz z 1973 roku można odnaleźć różne typy porównań nie tylko do samego spotkania, ale także do osób lub sytuacji z nim związanych. Niekiedy całkiem logiczne, momentami zaś bardzo abstrakcyjne.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

W półfinale Mistrzostw Europy w 2000 roku spotkały się ze sobą drużyny Włoch i współgospodarza turnieju Holandii. Bramki piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego strzegł rezerwowy bramkarz Francesco Toldo. Przez większość meczu Włosi bronili się przed atakami Holendrów. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0 i do jego rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. To był dzień Toldo, który znakomicie spisywał się zarówno podczas meczu, kiedy obronił rzut karny, jak i w konkursie „jedenastek”, broniąc kolejne dwa strzały Holendrów. Włosi dzięki temu awansowali do finału, a osiem lat później dziennikarz „Rzeczpospolitej”, Michał Kołodziejczyk, napisał:

reklama
W rzutach karnych scenariusz łatwo było już przewidzieć, bo jeśli jedna z drużyn ma w składzie bramkarza, któremu wszystko tego dnia się udaje, może liczyć na zwycięstwo. Toldo znowu obronił strzał De Boera, doskonale spisał się także przy uderzeniu Paula Bosvelta i kiedy Jaap Stam w ogóle nie trafił w bramkę, piłkarze Zoffa mogli zaczynać przygotowania do finału. Tak jak my mamy Wembley 1973 i Jana Tomaszewskiego, tak Włosi mają amsterdamską Arenę i Toldo.
Fabiański jak Tomaszewski (?) (fot. Ronnie Macdonald, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Bramkarze, którzy swoją dobrą postawą podczas meczu ratowali korzystny wynik swojej drużyny, bardzo często porównywani byli przez dziennikarzy do Jana Tomaszewskiego i jego gry na Wembley w 1973 roku. Jako przykład posłużyć może bardzo wymowny tytuł jednego z artykułów w „Gazecie Wyborczej”: Fabiański jak Tomaszewski. Łukasz Fabiański, broniąc bramki Arsenalu Londyn w jednym ze spotkań z Liverpoolem, mimo iż dał sobie strzelić cztery gole, a spotkanie zakończyło się wynikiem 4:4, swoimi interwencjami na przestrzeni całego meczu zasłużył na słowa uznania. We wspomnianym artykule napisano o nim: Wyczyny Polaka porównywane są do gry Jana Tomaszewskiego z meczu na Wembley z 1973. Co ciekawe, dziennikarze lubią nadawać spotkaniu z 1973 roku większy patos, mówiąc o „zwycięskim remisie”, a o jego końcowych minutach jako historycznej „Obronie Częstochowy”, Tomaszewski jest zaś przez nich porównywany do Ojca Augustyna Kordeckiego.

Jednak porównania związane ze „zwycięskim remisem” były też niekiedy bardzo abstrakcyjne. W 1995 roku Marek Jóźwik, relacjonując tenisowy mecz na łamach „Rzeczpospolitej”, aby opisać jedno z dobrych zagrań zawodniczki, napisał: To było coś takiego, jak bramka Domarskiego w pamiętnym meczu z Anglią na Wembley. Tam piłka spotkała na swej drodze nogę piłkarza, a tutaj rakietę tenisistki. Innym przykładem może być: Ja też chciałbym móc powiedzieć, że danie przygotowane przez pewną moją znajomą dorównuje bramce Domarskiego z Wembley w 1973 roku.

Podobne porównania występujące w polskiej prasie można by mnożyć. Faktem jest jednak, że nie dotyczyły one często ściśle meczu, ale także osób czy pewnych sytuacji z nim związanych.

Ludzie z Wembley '73

Mówiąc o „zwycięskim remisie” prawdopodobnie nikt nie ma na myśli tylko stadionu, na którym został on uzyskany, nierozłącznie związani są z nim bowiem ludzie, którzy go zdobyli. Przy okazji wywiadów z piłkarzami, którzy brali udział w tym spotkaniu, jak i z trenerem Kazimierzem Górskim, bardzo często wspominano o Wembley. Robi się to zresztą w dalszym ciągu. Na przestrzeni czterdziestu lat, dzięki wywiadom uzupełniono informacje związane z meczem, których nie podawała chociażby polska prasa w pomeczowych artykułach. Dzięki nim wiadomo na przykład, jak zachowywali się piłkarze w trakcie przerwy meczowej i co powiedział im trener Górski.

reklama
Jan „Człowiek Który Powstrzymał Anglię” Tomaszewski - mecz na Wembley i dalsze sukcesy na Mistrzostwach Świata w RFN w 1974 r. zapewniły mu popularność, dostęp do mediów i miejsce w Sejmie (fot. Cezary Piwowarski, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5).

Zapewne nikt nie miałby nic przeciwko temu, gdyby Jana Tomaszewskiego tytułować: Jan „Człowiek, który zatrzymał Anglię” Tomaszewski. Dziennikarze bardzo często przytaczają ten jeden z tytułów angielskiej pomeczowej prasy przy okazji wywiadów z polskim bramkarzem. Tomaszewski nigdy nie przypisywał tylko sobie faktu zatrzymania Anglii w 1973 roku, bardzo często powtarzając dziennikarzom: „Człowiek, który zatrzymał Anglię” składał się z dwunastu części: piłkarzy, którzy biegali po boisku, i trenera Górskiego. Przez wiele lat żurnaliści wypytywali go nawet o najmniejsze detale związane ze „zwycięskim remisem”. Oczywiście nie tylko jego, jednak biorąc pod uwagę przeanalizowane artykuły z „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” to właśnie z nim opublikowano najwięcej wywiadów. Cechą wspólną wszystkich piłkarzy, którzy wystąpili w spotkaniu na Wembley w 1973 roku jest to, że pomimo innych odniesionych sukcesów zarówno przed jak i po meczu z Anglią, jednym z najczęściej przypominanych przez dziennikarzy faktów było to, że wywalczyli remis z „Synami Albionu”.

Osobnym przypadkiem jest natomiast trener Kazimierz Górski. Dla bez wątpienia najwybitniejszego polskiego trenera „zwycięski remis”, jaki osiągnęła jego drużyna, był jednym z wielu znaczących sukcesów. Jako trener reprezentacji Polski w latach 1970–1976, oprócz remisu na Wembley, wywalczył z kadrą złoty (1972) i srebrny (1976) medal olimpijski oraz zajął trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w 1974 roku w RFN. Z powodzeniem trenował też greckie kluby i był prezesem PZPN. W 1996 roku napisano o nim na łamach „Gazety Wyborczej”: fenomen Górskiego, człowieka uwielbianego do dzisiaj, bierze się stąd, że przeszedł do historii jako jeden z nielicznych Polaków, którzy wykonali dobrą robotę. Jego nazwisko patronuje szkołom, stadionowi w Płocku oraz najważniejszej polskiej arenie od 2012 roku: Stadionowi Narodowemu w Warszawie. Choć dziennikarze często wypytywali go o mecz na Wembley, to jednak niewątpliwie tematów do rozmów o jego sukcesach było o wiele więcej. Zmarł w 2006 roku, a w czasie pogrzebu ksiądz Adam Zelga wspomniał właśnie o „zwycięskim remisie”:

Pan Kazimierz kilka minut przed ostatnim gwizdkiem schodzi ze sceny do szatni. Jeszcze nie wie, że za chwilę przejdzie do historii, że za chwilę czeka go wielka radość. W takiej atmosferze sprawujmy te uroczystości pogrzebowe. Pan Kazimierz wchodzi na zielone boiska raju.
reklama
POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Wspomnienia kibiców

Nie tylko dziennikarze sportowi, ale i sympatycy reprezentacji Polski są tymi, którzy mają w pamięci remis na Wembley w 1973 roku. Zrozumiałe jest, że głównie kibice, którzy ten mecz przeżyli, wypowiadają się o nim i wspominają go. Niemiecki profesor Diethelm Blecking, autor jedynego opracowania na temat Wembley jako polskiego miejsca pamięci pt. Cud w Bernie 1954 & Wembley 1973, napisał:

Jeszcze wiosną 2010 r. osoby urodzone w latach osiemdziesiątych często odpowiadały na pytanie o tamte wydarzenia, że „potem wszystko było inaczej”. Mężczyźni, którzy w 1973 r. byli dziećmi w wieku przedszkolnym, po niemal 40 latach potrafili bez dłuższego namysłu wymienić zawodników drużyny grających na poszczególnych pozycjach i skład ławki rezerwowych podczas meczu z 17 października 1973 roku.

Wnioski Bleckinga były efektem przeprowadzenia rozmów w 2010 roku z mieszkańcami Gorzowa Wielkopolskiego i Poznania. Miały one na celu upewnić co do roli i rozmiarów miejsca pamięci „Wembley 1973” w pamięci indywidualnych osób.

Głównie w „Gazecie Wyborczej” znaleźć można kilka wywiadów, w których dziennikarze pytają swoich rozmówców jak przeżyli tamten mecz. Co ciekawe, nawet po kilkunastu latach pamiętają oni to wydarzenie doskonale. Obecny Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej i były piłkarz Zbigniew Boniek w 1973 roku miał 17 lat. Gdy żurnalista zapytał go o „zwycięski remis”, odpowiedział: Kiedy się skończył, wyszedłem z domu na klatkę schodową i zacząłem płakać. Musiałem odreagować. Miałem 17 lat i wstyd mi było płakać przy tacie. Z kolei polski muzyk Kazik Staszewski pisał:

Jako że po niedawnej śmierci taty odziedziczyłem po nim magnetofon kasetowy, stojąc przy telewizorze, nagrałem całą drugą połowę meczu. Otóż mogą sobie państwo wierzyć lub nie, ale po kilkudziesięciokrotnym (a może to już w setki poszło?) przesłuchaniu ścieżki dźwiękowej z drugiej odsłony, którą tak wyraziście sprokurował nam największy Jan Ciszewski, umiałem ją w końcu na pamięć. Do dziś jestem w stanie powtórzyć spore fragmenty tego komentarza. Triumf w jaskini lwa brytyjskiego to był dopiero początek.

W wywiadzie z jednym z warszawskich księży-kibiców Legii (w „Gazecie Wyborczej” napisano o nim tylko „ksiądz Wojtek”), wspominał on:

Pamiętam mecz na Wembley w 1973 r. Zaczynał się późnym wieczorem. Nie mogłem go oglądać, bo rodzice kazali mi iść spać. Podkradłem się jednak i całą pierwszą połowę obejrzałem zza fotela. Tata mnie zobaczył, nakrzyczał i dopilnował, żebym się położył. Bramki Domarskiego nie widziałem.

Kazimierz Górski w jednym z wywiadów wspominał, że podczas podróży pociągiem dosiadł się do jego przedziału pewien mężczyzna wraz z żoną i gdy skojarzył on, obok kogo siedzi, powiedział: Panie Kazimierzu. Jak Tomaszewski miał bronić karnego, to my na kolana i modlimy się, żeby nie było gola, o tak.

reklama

Większość polskich kibiców piłki nożnej, która przeżyła mecz na Wembley w 1973 roku, zapewne o nim pamięta. Wspominają to spotkanie gdy tylko nadarza się ku temu okazja. Oni również byli jego częścią i obok dziennikarzy sportowych są tymi, którzy przechowują pamięć o „zwycięskim remisie”. Dodatkowo może świadczyć o tym fakt, że spotkanie z Anglią zostało wybrane przez kibiców najważniejszym piłkarskim wydarzeniem w 80-letniej historii Polskiego Związku Piłki Nożnej, wyprzedzając chociażby wygrany przez Polaków mecz o trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w RFN z reprezentacją Brazylii.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Inne formy pamięci

Najczęstsze momenty, w których przywoływana jest pamięć o meczu z Anglią w październiku 1973 roku, zostały opisane powyżej. Jednak analizując artykuły „Rzeczpospolitej” i „Gazety Wyborczej” można znaleźć znacznie więcej sytuacji lub informacji o wydarzeniach, w których wspomina się o „zwycięskim remisie”, ciężko jednak przyporządkować je do jakiejkolwiek z wymienionych już grup, a jednocześnie jest ich zbyt mało, aby tworzyć nowe kategorie.

Jan Domarski: człowiek, który przeszedł do historii dzięki jednej bramce (fot. Sławek, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0)

Jednym z przykładów może być projekt brytyjskiego skrzypka Nigela Kennedy'ego, który w 2010 roku w Londynie zorganizował projekcję meczu Anglia-Polska z 1973 roku. Spotkanie zostało pokazane bez udziału ówczesnych komentatorów, a zastąpiono je muzyką graną na żywo przez Kennedy'ego i polskich jazzmanów.

Z okazji Mistrzostw Świata w 2002 roku w Korei Południowej i Japonii zorganizowano w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie wystawę, na której znajdowało się wiele eksponatów związanych z historią polskiej piłki nożnej. Wśród nich można było zobaczyć między innymi rzeczy związane ze „zwycięskim remisem”: buty, w których Jan Domarski strzelił gola Anglikom, a także koszulkę Mike'a Channona, którą wymienił się po meczu z Lesławem Ćmikiewiczem.

Wembley jako polskie miejsce pamięci

Polska reprezentacja awansowała do Mistrzostw Świata w RFN i tam, w meczu o trzecie miejsce z Brazylią, dzięki bramce Grzegorza Laty, zajęła historyczne trzecie miejsce. Bez dobrych kwalifikacji rozegranych rok wcześniej nie byłoby sukcesu w Zachodnich Niemczech, zaś meczem, który okazał się furtką do mundialu w 1974 roku, był właśnie „zwycięski remis” na Wembley. Wartym uwagi jest również fakt, że Grzegorz Lato zdobył na tym turnieju tytuł Króla Strzelców z siedmioma bramkami na koncie – w późniejszych latach nie udało się tego dokonać żadnemu z polskich piłkarzy.

Od momentu zajęcia ostatniego miejsca na podium w 1974 roku, Polacy występowali na trzech kolejnych mundialach, po drodze zdobywając również srebrny medal w piłce nożnej na Igrzyskach Olimpijskich w Kanadzie w 1976 roku. Dwa lata później w Argentynie co prawda wyszli z grupy, ale odpadli w kolejnej fazie rozgrywek. W 1982 roku na turnieju w Hiszpanii Polacy drugi raz w historii zajęli trzecie miejsce, wygrywając w ostatnim meczu z Francją 3:2. Podczas Mistrzostw Świata w Meksyku w 1986 roku trafili do jednej grupy między innymi z Anglią, z którą przegrali 0:3. I choć awansowali do kolejnej rundy, ulegli jednak ostatecznie Brazylii 0:4.

reklama

W ciągu dwunastu lat (1974–1986) reprezentacja Polski wystąpiła na wszystkich czterech mundialach, dwukrotnie zdobywając trzecie miejsce i srebrny medal olimpijski. Z kolei po Mistrzostwach Świata w Meksyku, przez kolejne 25 lat (do 2012 roku), zagrała zaledwie dwa razy na mundialu (2002 i 2006) oraz dwukrotnie w finałach Mistrzostw Europy (2008 i 2012), niczego na żadnym z tych turniejów nie osiągając (za każdym razem biało-czerwoni nawet nie wychodzili z grupy). Porównując okresy 1974–1986 i 1987–2012 i osiągnięcia reprezentacji w tych przedziałach, nie trudno jest wskazać ten lepszy. Zarówno dziennikarze jak i kibice od mundialu w Meksyku z 1986 z utęsknieniem patrzyli na najlepsze lata polskiej piłki oczekując, że taki okres jeszcze nastanie.

Kazimierz Górski - ojciec największych sukcesów polskiej piłki nożnej (źródło: prezydent.pl, opublikowano na licencji GNU Free Documentation License, Version 1.2).

Jak już wspomniano, „zwycięski remis” na Wembley w 1973 roku był furtką do złotych lat polskiej piłki - okresu, w którym piłkarze zza „żelaznej kurtyny” liczyli się nie tylko w Europie, ale i na świecie. Choć Polacy wygrali pół roku wcześniej w Chorzowie z „Synami Albionu”, to jednak mecz z 17 października był tym, który ostatecznie utarł nosa zadufanym w swojej drużynie dziennikarzom i kibicom angielskim, ale także i samym piłkarzom. Oni nawet nie awansowali do finałów w RFN, Polska zajęła tam trzecie miejsce.

W prasie bardzo często można spotkać się z określeniem „złota dekada polskiej piłki”. Dziennikarze mają tu na myśli lata 1972–1982, czyli od złotego medalu na Igrzyskach w Monachium do trzeciego miejsca w Hiszpanii. Biorąc pod uwagę ilość zdobytych tytułów - mają rację. Jednak jeśli chodzi o prestiż wśród innych krajów, pamiętać trzeba, że turniej w piłce nożnej na Igrzyskach i mundial dzieli ogromna przepaść - w porównaniu do najlepszych rozgrywek piłkarskich, jakimi niewątpliwie są Mistrzostwa Świata, mecze na Igrzyskach są, i od zawsze były, turniejem amatorskim. Ze względu na specyficzne zasady (w kadrze powołanej na Igrzyska Olimpijskie może grać tylko trzech zawodników powyżej 23 lat) nie grają na nich najlepsi piłkarze danego kraju. Patrząc z perspektywy czasu, co do określenia złotych lat polskiej piłki, skłaniam się bardziej do zdania Krzysztofa Guzowskiego, który przed meczem z Anglią na Wembley w jednym z artykułów w „Rzeczpospolitej” w 1999 roku napisał:

(...) od remisu w 1973 roku rozpoczęła się wielka kariera reprezentacji Polski, zakończona zdobyciem dwóch medali na mistrzostwach świata. Anglicy to nie jest zwykły przeciwnik, to symbol udanych lat dla polskiej piłki. Od Anglii się zaczęło i na Anglii się skończyło – gdy na mistrzostwach w 1986 roku Gary Lineker trzykrotnie pokonał Józefa Młynarczyka.
reklama

Biorąc pod uwagę aspekt sportowy, to właśnie dlatego „zwycięski remis” na Wembley jest meczem szczególnym w historii polskiej piłki. Mówiąc o nim rzadko kiedy ma się na myśli wyłącznie sam fakt zatrzymania Anglików na ich terenie i uniemożliwienia im zagrania na mundialu w RFN. Ten stadion i mecz na nim rozegrany w 1973 roku to dla polskich dziennikarzy i kibiców symbol czasów, w których ich reprezentacja grała jak równy z równym z najlepszymi na świecie i osiągała sukcesy. Jest to jednak również symbol miejsca, które nie zostało powtórnie zdobyte już od blisko czterdziestu lat. Im więcej lat upływa, tym ten „zwycięski remis” na Wembley staje się dla wszystkich coraz bardziej mityczny.

Jest jednak jeszcze aspekt społeczny, i to głównie na nim skupił się Diethelm Blecking w swoim opracowaniu w trzecim tomie publikacji o polsko-niemieckich miejscach pamięci. Napisał on między innymi:

Fakt, że sukcesy piłkarzy zbiegły się w czasie z małym polskim „cudem gospodarczym” oraz krótkim okresem politycznej i ekonomicznej stabilizacji w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych podniósł ich wartość zarówno w oczach działaczy partyjnych jak też w całym polskim społeczeństwie. Pojęciami stale powtarzającymi się w interpretacjach wydarzenia na Wembley, jego sportowych następstw w najważniejszej dla futbolu dekadzie oraz oddziaływania na społeczeństwo są „duma” i „radość”. Wielu Polaków wspominających „cud nad Tamizą” [jest to określenie użyte przez Bleckinga odnośnie meczu Anglia-Polska w 1973 roku] do dziś odczuwa dumę i radość. Rodząca się z tego wszechogarniającego uczucia wirtualna wspólnota, w której zacierają się wszystkie różnice polityczne, społeczne i płciowe, powstała także nad (…) Wisłą.

To, że „zwycięski remis” na Wembley osiągnięty został właśnie w czasach poprawy jakości życia Polaków za Edwarda Gierka, dodatkowo podwyższał rangę tego spotkania. Było ono bowiem w tamtych jak i kolejnych latach kojarzone nie tylko z jego aspektem sportowym, ale stało się również jednym z symboli tego, że wszystko w tamtych czasach zmierzało ku lepszemu.

„Za Gierka to nawet piłkarze grali lepiej...”

Czy można nazwać Wembley polskim miejscem pamięci? Niewątpliwie tak, chociaż trzeba pamiętać, że na słowo „Wembley” składa się nie tylko sam stadion, ale także wynik uzyskany na nim w 1973 roku i ludzie, którzy ten wynik osiągnęli. Konkretnym społecznością związaną z Wembley jako polskim miejscem pamięci są zarówno dziennikarze sportowi jak i kibice reprezentacji Polski. Są to głównie osoby, które mecz przeżyły, jednak nie jest wykluczone, że mogą do niego należeć również ci, którzy mimo iż urodzili się w latach późniejszych, posiadają podobne do ówczesnych wyobrażenia na temat tego miejsca pamięci. Zarówno dziennikarze sportowi jak i kibice mają ustalone wspólne skojarzenia i wyobrażenia na temat Wembley (a to właśnie jest istotą miejsca pamięci). Jest to miejsce, które dało reprezentacji Polski awans do Mistrzostw Świata w RFN i zapoczątkowało najlepszy okres w historii polskiej piłki. Wynik uzyskany na stadionie Wembley w roku 1973 jest tym, czego nie udało się powtórzyć przy okazji kolejnych meczów na nim rozgrywanych. Zwycięstwo, bo tak można nazwać remis uzyskany na Wembley w 1973 roku, nad jedną z ówcześnie i obecnie najlepszych drużyn świata, zgodnie z aspektem społecznym jest przykładem symbolu, jakoby pierwsza połowa lat siedemdziesiątych była zdecydowanie „lepszym” fragmentem komunizmu w porównaniu do tego, co było przed lub po tym okresie.

Bibliografia

  • Prasa:
  • „Gazeta Wyborcza”, 1989–2012.
  • „Rzeczpospolita"”, 1995–2012.
  • Opracowania
  • Blecking Diethelm, Cud w Bernie 1954 & Wembley 1973 [w:] Polsko-niemieckie miejsca pamięci, t. 3 Paralele, pod red. Roberta Traby, Hansa Henninga Hahna, Wydawnictwo Scholar, Warszawa 2012, s. 397–412.
  • Pazderski Filip, Czemu przeszłość się pamięta – wokół dyskursu na temat kształtowania się pamięci zbiorowej, tok.hajnowka.com.pl [dostęp: 16 grudnia 2012].
  • Szpociński Andrzej, Miejsca Pamięci (lieux de mémoire), „Teksty drugie”, nr 4, 2008, s. 11–20.

Zobacz też:

Artykuł został stworzony na podstawie pracy licencjackiej Wembley jako polskie miejsce pamięci, zawiera on również jej obszerne fragmenty. Praca została napisana przez autora artykułu pod kierunkiem dr hab. Joanny Wojdon, prof. UWr.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Wilamowski
Student historii na Uniwersytecie Wrocławskim, obecnie na etapie studiów magisterskich. Pasjonat piłki nożnej, naukowo zajmuje się historią sportu. Interesuje się również mitologią (grecką, rzymską, nordycką), a także historią starożytnej Grecji i Rzymu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone