W Gdańsku szukają grobów „Inki” i „Zagończyka”
Założyliśmy sześć sondaży pomiędzy współczesnymi nagrobkami, pod alejkami i pod chodnikiem. W trakcie naszych prac w dwóch różnych miejscach odnaleźliśmy szczątki pięciu ludzi, które leżą na płytkiej głębokości od 40 do 60 centymetrów – powiedział wczoraj portalowi Histmag.org profesor Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego.
Miejsce znaleziska to gdański Cmentarz Garnizonowy przy ulicy Giełguda, położony blisko centrum miasta. Od kilku dni na niewielkim fragmencie tej nekropolii ekipa profesora Szwagrzyka, na którą składa się kilkunastu profesjonalistów m.in. specjalistów medycyny sądowej, prowadzi prace ziemne. Cel jest oczywisty: znaleźć miejsca pochówku ofiar komunistycznych zbrodni.
Pracownicy IPN szacują, że w rejonie cmentarza, gdzie prowadzone są prace, takich ofiar może być nawet kilkadziesiąt. Liczą również, że wśród nich znajdą się zamordowani w 1946 roku żołnierze podziemia niepodległościowego – Danuta Siedzikówna ps. „Inka” i Feliks Selmanowicz ps. „Zagończyk”.
Tu mogą być pochowani „Inka” i „Zagończyk”
U wielu ludzi to właśnie postać „Inki” – 18-letniej sanitariuszki Armii Krajowej, przetrzymywanej i torturowanej w więzieniu w Gdańsku, a później skazanej na śmierć – budzi największe emocje. Potwierdza to profesor Szwagrzyk. - „Inka” jest bardzo znana, by użyć młodzieżowego języka, jest wręcz „kultowa”. Wiele osób przychodzi tutaj na cmentarz, obserwuje naszą pracę, zadaje pytania, ludzie mają nadzieję, że uda nam się odnaleźć „Inkę” i inne ofiary komunistów.
Skąd przypuszczenie, że „Inka”, „Zagończyk”, a także inni zamordowani w latach czterdziestych i pięćdziesiątych więźniowie polityczni mogą leżeć właśnie w tej części cmentarza?
Nie jest tajemnicą, że na terenie tej nekropolii chowano skazanych na śmierć przeciwników władzy komunistycznej. Taka ogólna wiedza to jednak zbyt mało, by rozpocząć konkretne poszukiwania. W rozmowie ze mną Szwagrzyk zapewnia, że są inne, mocne dowody.
Mamy dokument z września 1946 roku, w którym naczelnik gdańskiego więzienia przy ulicy Kurkowej w odpowiedzi na pismo od wdowy po „Zagończyku” informuje, że zwłoki jej męża zostały pochowane na cmentarzu przy ulicy Giełguda na kwaterze pod numerem 137 – mówi przedstawiciel IPN. - Tutaj na kwaterze pod numerem 167 mamy 3 groby, jeden z nich to stracony w kwietniu 1947 roku porucznik Adam Dedio (zidentyfikowany w toku prac w zeszłych latach – przyp. red.), a dwa inne należą do osób zmarłych w marcu 1947 roku w więzieniu na Kurkowej. Wiedząc, że porucznik Dedio jest pochowany pod 167, a Feliks Selmanowicz pod numerem 137 (zakładamy też, że Inka może leżeć pod numerem 136 lub 138), brakuje nam około 30 numerów, by ich odnaleźć. Staramy się przebadać wszystkie wolne miejsca metodami archeologicznymi – precyzuje.
Zobacz też:
- „Kwatera Ł”: Przywracamy pamięć i nazwiska
- Policja i prokuratura wkroczyły na badany przez IPN cmentarz przy ul. Wałbrzyskiej
- Prokuratura przerwała prace ekshumacyjne IPN na Cmentarzu Służewieckim – komentarz
Jak będzie wyglądała ewentualna identyfikacja „Inki” i „Zagończyka”?
Gdybyśmy w toku naszych prac odnaleźli w jakimś dole szczątki mężczyzny w średnim wieku i szczątki młodej dziewczyny, a na dodatek byłyby na nich ślady po kulach, to pozostają badania genetyczne. Oparte na analizie porównawczej. Badania potrwają kilka miesięcy – odpowiada Krzysztof Szwagrzyk.
Znalezione wczoraj na cmentarzu szkielety pięciu osób są teraz poddawane analizie medyczno-sądowej.
Zdjęcia z prac na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym, fot. P. Olejarczyk
Chodzi o coś więcej niż „szkiełko i oko”
Prace na terenie objętym badaniami nie należą do łatwych: ekipa poszukiwawcza prowadzi bowiem wykopy pomiędzy istniejącymi grobami. - Mamy tutaj osoby chowane w latach 90., groby niemieckie z lat 20. zeszłego wieku, a nawet jeszcze starsze. I między nimi mamy odnaleźć „Inkę” i „Zagończyka”. Trudno mówić tu o komfortowych warunkach – komentuje Szwagrzyk.
Charakterystyczną cechą systemu komunistycznego jest nie tylko fizyczna likwidacja rzeczywistych czy domniemanych wrogów. To także realizowane z całą premedytacją kilkudziesięcioletnie zamazywanie śladów o miejscach pochówku ofiar – dodaje historyk, który szacuje, że w latach 40. i 50. komunistyczne władze zabiły kilkanaście tysięcy osób z powodu ich działalności politycznej. – Wciąż wiele tysięcy rodzin nie ma podstawowej informacji o miejscu pochówku swoich bliskich. Tak naprawdę przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. W bardzo wielu miastach w Polsce należałoby przeprowadzić podobne badania – uważa naukowiec.
Szwagrzyk zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. – Nasze badania nie są tylko działaniami naukowymi. Tu nie chodzi o „szkiełko i oko”. Mimo że od tamtych tragicznych zdarzeń upłynęło kilkadziesiąt lat, Polacy wciąż się tym interesują. Chcą, by ten tragiczny watek z lat 40. i 50. naszej historii został zakończony. Nie będzie takiej możliwości bez odnalezienia takich ludzi jak „Inka”, „Zagończyk” i tysięcy innych zamordowanych w tamtych czasach osób.
A o tym, że Polacy rzeczywiście się tym interesują może też świadczyć fakt, iż w pracach na Cmentarzu Garnizonowym bierze udział kilkudziesięciu wolontariuszy. Wśród nich jest wielu kibiców piłkarskich. – Co ja się będę rozwodził, czemu tutaj jestem. Powiem krótko: „Precz z komuną”. W tych grobach ma Pan dowód, co komuna potrafiła zrobić – usłyszałem od jednego z nich.
W Gdańsku były trzy bastiony antykomunistyczne: kościół Św. Brygidy, Stocznia Gdańska i stadion Lechii Gdańsk. Hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” nie jest nam obce, tak jak i tym ludziom, którzy za walkę o niepodległą Polskę ponieśli najwyższą cenę, cenę życia. Nasza pomoc tutaj to forma uczczenia ich pamięci – tłumaczy mi Patryk Pawłowski, członek Stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdańsk „Lwy Północy” i reprezentant Stowarzyszenia Historycznego imienia Piątej Wileńskiej Brygady AK.
Prace na Cmentarzu Garnizonowym mają potrwać jeszcze kilkanaście dni.
Danuta Siedzikówna ps. „Inka” urodziła się 3 września 1928 r. W 1943 r., jako 15-latka, złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. W czerwcu 1945 r. została aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Z konwoju uwolnił ją patrol wileńskiej AK i „Inka” znów działała jako sanitariuszka oraz łączniczka. W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. 20 lipca 1946 r. aresztowało ją UB i została osadzona w więzieniu w Gdańsku. Po ciężkim śledztwie 3 sierpnia 1946 r. skazano ją na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r.
Wraz z „Inką” zginął – również skazany na śmierć, 42-letni ppor. Feliks Selmanowicz ps. „Zagończyk”. Jako ochotnik uczestniczył on w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Od stycznia 1944 był żołnierzem 3. Wileńskiej Brygady AK, z której przeniesiony został do 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. „Łupaszki”, gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. Został aresztowany w lipcu 1946 roku.
Zdjęcia z prac na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym, fot. P. Olejarczyk