Tajemnice zamku w Sochaczewie
Zamek w Sochaczewie jest dziś tylko malowniczą, dość nieczytelną w układzie przestrzennym ruiną. Nie doczekał się żadnego opracowania swych dziejów, a informacje o nim są trudno dostępne. Brak jest również źródeł ikonograficznych, które mogłyby powiedzieć nam coś o wyglądzie zamku i jego znaczeniu. To stwarza wokół ruiny aurę tajemniczości. Lokalne legendy mówiły o korytarzach podziemnych tak szerokich, że mógł przejechać nimi koń z wozem i tak długich, że łączyły zamek z kościołem dominikańskim w Sochaczewie, z kościołem w pobliskim Trojanowie, a nawet z klasztorem znajdującym się kilkadziesiąt kilometrów dalej, po drugiej stronie Wisły w Czerwińsku. Dziś wiemy, że tę, i inne tego typu opowieści, można włożyć między bajki. Nie oznacza to jednak, że zamek sochaczewski jest budowlą nieciekawą. Wręcz przeciwnie, jego, zdawałoby się prosta, historia wije się w meandrach przeszłości, sprawiając, że każde zagłębienie się w dzieje twierdzy czyni ją bardziej interesującą i zajmującą.
Sochaczewska warownia jest z pozoru niewyróżniającym się niczym prowincjonalnym zamkiem. Mimo to powstały poważne plany jego odbudowy, co wiąże się oczywiście z różnorakimi problemami dotyczącymi metod jej przeprowadzenia i celu, jaki chce się dzięki niej osiągnąć. Jak wspomniałem, brakuje wiarygodnych danych na temat dawnego wyglądu zamku, a mimo to wielu zamierza rekonstruować go na podstawie... własnych wyobrażeń. W tym artykule przedstawię historię zamku opisaną przy wykorzystaniu moich własnych badań źródłowych. W kolejnym numerze będzie można przeczytać, jak rzetelnie przeprowadzona analiza historyczna ma się do niczym niepodpartych „artystycznych wizji”, będących w istocie manipulowaniem kulturowym dziedzictwem.
Sochaczew – miasto nad Bzurą
Sochaczew, miejscowość położona na prawym, wysokim brzegu rzeki Bzury to jedno z najstarszych miast Mazowsza. Pierwsza wzmianka źródłowa o mieście jest dość wczesna, lecz kontrowersyjna. Mówi nam o tym, że w 1138 roku umarł w tutejszym klasztorze Benedyktynów, pod wezwaniem Świętej Trójcy, książę Bolesław III Krzywousty. Jest ona podana w rękopisie Kodeksu Sochaczewskiego Rocznika Świętokrzyskiego Nowego, którego powstanie datuje się na lata 1463-1464, a więc dużo później. Pierwszą pewną informacją na temat miejscowości jest zapis o kasztelanie sochaczewskim o imieniu Falanta z 1221 roku. Wiadomość ta ukazuje nam Sochaczew jako stolicę kasztelani – ośrodek administracji państwowej. Siedzibą kasztelana był drewniano-ziemny gród obronny znajdujący się, według wszelkich przypuszczeń wynikających z rezultatów badań archeologicznych, na wzgórzu, na którym stanął późniejszy zamek.
Wzgórze to jest pochodzenia lodowcowego i znajduje się na południe od wyższego od niego tarasu skarpy nadrzecznej, na którym posadowione zostało miasto. Taras miejski oddzielony był, i wciąż jest, od wzgórza zamkowego głębokim wąwozem strugi wpadającej za chwilę do Bzury, tworzącej tu rozlewisko. Od południowej i wschodniej strony góra zamkowa, z racji braku naturalnych warunków obronnych, oddzielona została od dalszej części skarpy głęboką fosą wypełnioną wodą ze wspomnianego strumyka. Warunki te czyniły z sochaczewskiego grodu, a potem zamku, miejsce mające charakter obronny.
Według wyników badań archeologicznych z lat 60. i 70. gród ten pochodził z końca XII wieku. Zakładając, że miałby to być pierwszy sochaczewski gród, datacja ta wydaje się być późna, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt dużego znaczenia miejscowości w dzielnicy mazowieckiej już w XIII wieku. Jednakże ze względu na czterokrotną weryfikację materiału ceramicznego przez archeologów (1927-28, 1956, 1966, 1975-77) należy ją przyjąć za wiążącą. Z tego właśnie powodu już pierwszy z badaczy, R. Jakimowicz, badający (choć pobieżnie) górę zamkową w latach 1927-1928 wysunął teorię o istnieniu wcześniejszego grodu na terenie tzw. Poświętnego, gdzie znajdował się kiedyś sochaczewski kościół farny, a wcześniej legendarny klasztor benedyktyński pod wezwaniem Świętej Trójcy. Jakimowicz w obrębie Poświętnego umieścił osiedle, gród i cmentarz, czyniąc z tego miejsca najstarszą i najważniejszą dzielnicę Sochaczewa.
Teoria ta uległa weryfikacji podczas badań archeologicznych prowadzonych w 1956 roku przez R. Dukwicza w mieście i w 1959 roku wykonywanych z ramienia Kierownictwa Badań nad Początkami Państwa Polskiego na Poświętnem. Wyniki tych wykopalisk omówiła w swym artykule K. Musianowicz, ustalając, że na Poświętnem mamy do czynienia jedynie z kościołem farnym powstałym w XIII wieku, zaś w samym Sochaczewie nie możemy mówić o wykształceniu się podgrodzia, lecz XIII-wiecznej osady targowej.
Wracając do sprawy grodu znajdującego się na górze zamkowej, należy zwrócić uwagę na fakt, że kres jego istnienia nastąpił już w 1286 roku, kiedy to został spalony przez najazd litewsko-ruski. Po tej dacie nastąpiła na wzgórzu przerwa osadnicza do momentu wybudowania zamku murowanego, czyli do około połowy XIV wieku. W tym czasie Sochaczew jeszcze bardziej zyskał na znaczeniu, stając się stolicą ziemi i miastem. Prawdopodobnie lokacja miasta, a być może także ufundowanie zamku związane były z osobą Siemowita II, w którego dzielnicy w latach 1316-1343 znajdowała się, oprócz ziem rawskiej i wiskiej, również ziemia sochaczewska. Pierwsza wzmianka, która wymienia Sochaczew jako miasto pochodzi z 1323 roku (dawniejsza tradycja -1368), choć jest możliwe, że lokacja odbyła się już pod koniec XIII wieku.
Początki zamku
Jak już wspomniałem, data wybudowania zamku jest nieznana i jest kwestią sporną. Niektórzy badacze przesuwają ją na II połowę XIV wieku lub nawet na początek następnego stulecia, lecz najbardziej słuszny wydaje się pogląd lansowany przez M. Brykowską, J. Pinińskiego, I. Galicką i J. Gulę, którzy to optują za połową wieku XIV. Opinia ta wydaje się najbardziej przekonująca ze względu na to, że wniosek swój wysunęli oni, jak się zdaje, na podstawie przesłanek płynących zarówno z wiedzy źródłowej, jak i z wykopalisk archeologicznych. Podstawą rękopiśmienną jest w tej sprawie dokument kaliski z 27 grudnia 1355 roku wymieniający, wśród innych grodów/zamków Mazowsza, zamek sochaczewski. O ile w przypadku innych miejscowości można spokojnie przyjąć, że określenie łacińskie: castrum (zamek) odnosić się może do grodów drewniano-ziemnych, o tyle w przypadku Sochaczewa o takowym grodzie mowy być nie może. Dlatego ponieważ archeologia stwierdza jednoznacznie, że po zniszczeniu drewnianej warowni w 1286 roku nie podjęto próby jej odbudowy do czasów zamku murowanego, a istnienia drugiego grodu w mieście, jak wyżej opisałem, nie stwierdzono. Teorię tę potwierdza orientacyjna datacja ceramiki na jakąś połowę XIV wieku. Hipoteza ta czyniłaby z zamku w Sochaczewie jedną z najstarszych warowni murowanych na Mazowszu (obok Płocka, Warszawy, Rawy i Łowicza). Dzieje zamku, zarówno ze względu na jego historię polityczną, jak i przemiany architektoniczne podzielić można na dwa okresy:
- ze względu na dzieje polityczne:
- od poł. XIV wieku do 1476 roku (data włączenia ziemi sochaczewskiej do Korony) – zamek był jedną z siedzib książąt mazowieckich,
- od 1476 do 1794 roku – zamek był stacją królewską i siedzibą starosty grodowego;
- ze względu na przemiany architektoniczne:
- od poł. XIV wieku do ok.1608 roku - zamek późnośredniowieczny,
- od ok.1608 do 1794 roku – zamek nowożytny, prawdopodobnie o charakterze późnorenesansowym, manierystycznym bądź wczesnobarokowym.
Nawiązując do znaczenia politycznego a zarazem i militarnego warowni, należy stwierdzić, że największe było ono w czasie samodzielności księstwa mazowieckiego (zachodnia część od 1202 do 1476 roku), a w szczególności w pierwszym okresie istnienia zamku (pierwsze 50-70 lat, kiedy był on jedną z niewielu warowni murowanych na Mazowszu). Świadectwem tego jest zorganizowanie właśnie tutaj (prawdopodobnie na zamku bądź w jego okolicach) przez księcia Siemowita III zjazdu wielmożów i książąt mazowieckich w 1377 roku i uchwalenie tzw. statutów sochaczewskich, czyli pierwszego pisanego zbioru praw dla całego Mazowsza. Wydarzenie to bez wątpienia zaliczyć można do jednego z historycznie najdonioślejszych spośród tych, które wydarzyły się na zamku.
Kolejnym faktem o podobnej randze był moment inkorporacji ziemi sochaczewskiej do Korony w 1476 roku, dokonanej przez króla Kazimierza Jagiellończyka na zamku, według Długosza w dość niebezpiecznej, grożącej wojną monarchy z książętami mazowieckimi sytuacji. Innymi ciekawym i ważnym wydarzeniem mającym miejsce w pobliżu warowni – na miejskim rynku – było wypowiedzenie wojny Krzyżakom 15 lipca 1414 roku w imieniu króla Polski i własnym przez słynnego rycerza Zawiszę Czarnego z Grabowa. W ten to właśnie sposób rozpoczęła się tzw. wojna głodowa z Zakonem.
Warto również wspomnieć o tym, że 30 czerwca 1410 roku mury zamku były niemym świadkiem przemarszu przez Sochaczew wojsk polskich, które wraz z królem Władysławem Jagiełłą ciągnęły na wielką wojnę z Zakonem Krzyżackim. Nadmienić także należy, że zamek, najpierw jako jedna z siedzib książęcych, po inkorporacji zaś jako stacja królewska i główny urząd ziemi sochaczewskiej, niejednokrotnie gościł w swych murach zarówno władców Mazowsza, jak i monarchów Polski. Pewne jest, że oprócz ww. Kazimierza Jagiellończyka na zamku przebywał w 1494 roku Jan Olbracht, pozyskując tu wiernego zwolennika w osobie kasztelana i starosty sochaczewskiego, Sławca z Niemigłów.
Zamek średniowieczny
Architekturę zamku opiszę w sposób bardziej ramowy, nie zagłębiając się w niektóre dywagacje na temat wielu kontrowersji i zagadek związanych z wyglądem budowli. Wedle wszelkich badań, a także moich obserwacji, zamek późnośredniowieczny był z założenia wybudowany na planie trapezu prostokątnego lub ewentualnie na planie do tego trapezu zbliżonym. Wymiary warowni książęcej wynosiły około 35 na 30 metrów, zaś jej powierzchnia bliska była 1200 metrom kwadratowym, co było jak na owe czasy wartością średnią. Zamek zbudowany został z cegły palcówki o nierozpoznanym przez badaczy wątku, na fundamencie z kamieni polnych.
Częścią integralną zespołu obronnego były dwie wieże: wschodnia i północna, wysunięte całym obwodem poza ciąg muru obronnego. Wieża wschodnia miała kształt prostokąta o wymiarach 7,5 na 4,5 metra, natomiast wymiary i kształt wieży północnej są do dziś nieznane i wymagają przebadania. Według prof. Miłobędzkiego w wieży tej upatrywać można modelowego przykładu wieży wielkiej, która to per analogiam do innych zamków tego okresu powinna się również w Sochaczewie znajdować. Kwestię tę rozstrzygną być może badania archeologiczne, choć może się to okazać niemożliwe. Północny stok wzgórza zamkowego uległ bowiem w 1919 roku znacznemu obsunięciu i istnieje prawdopodobieństwo, że resztki fundamentów wieży północnej zostały na zawsze utracone.
Teorię prof. Miłodębskiego podważają też źródła rękopiśmienne – inwentarze starostwa, w których wygląd wieży jest nieadekwatny do typu architektonicznego, jaki reprezentować powinna wieża wielka.
W tejże wieży północnej znajdowało się jedyne murowane sklepienie w całym zamku, które od 1476 roku służyło za miejsce przechowywania ksiąg grodzkich i ziemskich. Miejsce wjazdu do zamku nie zostało do dziś przez badaczy jednoznacznie wskazane, co, moim zdaniem, spowodowane było niezbyt dokładną analizą źródeł historycznych oraz znaczną niekonsekwencją zarówno w planowaniu, jak i prowadzeniu prac archeologicznych. Nie mogę postawić sprawy inaczej, skoro z dokonanej przeze mnie szczegółowej analizy źródeł pisanych wynika jednoznacznie, że pierwotny wjazd do zamku przechodził przez kurtynę przy wieży północnej, po czym został przeniesiony przed XVI wiekiem do wieży wschodniej i pozostał tam do końca istnienia zamku późnośredniowiecznego. Oczywiście teoria ta wymaga potwierdzenia archeologicznego. Ciekawostką jest fakt, że dojazd do zamku poprowadzony był po długim dębowym moście z poręczą, odkrycie resztek którego znacznie ułatwiłoby precyzyjną lokalizację wjazdu do zamku późnośredniowiecznego, czego niestety nawet nie starano się dotychczas dokonać.
Grubość muru kurtynowego warowni wynosiła 2,5 metra, o jego wysokości zaś informacji bezpośrednich nie posiadamy, nie jesteśmy jednak w tej kwestii zupełnie bezradni: przy ustaleniu przypuszczalnej wysokości muru zasugerować się należy kilkoma przesłankami. Najważniejszą z nich jest analogia z innymi zachowanymi zespołami mazowieckimi. Właśnie na podstawie tych porównań wywnioskować można, że wysokość kurtyn sochaczewskiej warowni mieścić się musiała w przedziale 5-8 metrów. Jeśli chodzi o wysokość, pierwotnie wieże były prawdopodobnie równe murom, później zaś o jedną kondygnację od nich wyższe. Kondygnacja ta została w XVI wieku wystawiona z drewna. Niewykluczone, że we wcześniejszych czasach nadbudowa wież była murowana i została zastąpiona drewnem dopiero w momencie jednej z licznych przebudów zamku. Przebudowa ta spowodowana była zarówno pękaniem murów związanym z niestabilnością wzgórza zamkowego, jak i zmianą taktyki obronnej (upowszechnienie broni palnej), w której przestała liczyć się wysokość i mocarność wież oraz kurtyn.
Opierając się na źródłach pisanych, stwierdzić należy, że cała zabudowa wewnętrzna zamku była drewniana. XVI-wieczne inwentarze wymieniają trzy drewniane budynki na dziedzińcu: dom królewski znajdujący się przy południowej kurtynie, dom stary - przy zachodniej i dom nowy - przy północnej. Dom królewski posiadał trzy kondygnacje, mieszcząc na parterze piwnicę i cztery komory do przechowywania piwa, zboża i innego rodzaju pożywienia, a na pozostałych dwóch cztery sale mieszkalne przeznaczone dla monarchy, a co za tym idzie najbardziej wystawne.
Dom stary łączył się z domem królewskim poprzez tzw. drewnianą quasi-wieżyczkę nadwieszoną na murach zamkowych. Posiadał on w parterze jedną komorę oraz więzienie zamkowe zwane Tarasem. Na piętrze znajdowały się pomieszczenia, w których rezydował starosta, w czasie gdy przebywał na zamku. W pn.-zach. narożniku założenia znajdowało się miejsce po starej bramie (porta antiqua), nad którym na palach zlokalizowane było pierwsze piętro domu nowego stojącego przy północnej kurtynie. W masyw domu nowego, wystawionego na początku XVI wieku przez starostę Szydłowieckiego, włączona była wieża północna. Dom ten na parterze posiadał komory dla familii zamkowej (załogi), na piętrze zaś - parę sal o charakterze mieszkalnym. W wieży wschodniej ponad przelotem bramnym znajdowała się sala, w której zwyczajowo odbywały się sądy grodzkie, natomiast na jej parterze, w małej izdebce - zamkowy arsenał. Warto wspomnieć również o tym, że na zamkowych murach od południa i zachodu znajdowały się dwie latryny, z których nieczystości uchodziły do fosy.
Prawdopodobnie na przełomie XV i XVI w. usypano od strony wschodniej, południowej i częściowo też północnej dwa wały mające za zadanie usprawnić system obronny zamczyska i dostosować do użycia, powszechnej już wtedy, broni palnej. Głównym problemem sochaczewskiej warowni była mała, nietolerująca dużego obciążenia, stabilność i spoistość gruntu na wzgórzu zamkowym, a także permanentne osuwanie się zboczy góry, które powodowało spękania muru obronnego i ruinę zabudowy wewnętrznej. Zamek nie posiadał niestety studni, co było poważnym mankamentem, jeśli chodzi o jego obronne możliwości. Wodę do wielkiej zamkowej kadzi dostarczał woziwoda (ductor aquae).
W czasie pokoju w warowni rezydowała nieliczna załoga, tzw. familia castri. Oprócz starosty, względnie podstarościego i czasowo przebywającego wojskiego, składała się ona z 4 grodzian (swego rodzaju milicji zamkowej, zazwyczaj rekrutującej się spośród ubogiej szlachty), klucznika, wrotnego lub odźwiernego, 2 nocnych stróżów, kucharza i ww. woziwody. W XVI wieku zamek utrzymywał także kapelana kaplicy królewskiej oraz piekarkę, która mieszkała we wsi Czerwonka, ale chleb piekła na zamku. Warto wspomnieć również o zamkowym przygródku znajdującym się na wschód od mostu wjazdowego i przylegającym prawdopodobnie do dzisiejszej ulicy Traugutta. Miał on charakter głównie gospodarczy, choć otoczony był częstokołem. Znajdowały się na jego terenie stajnie na 120 koni, domki koniuszych zajmujących się ich oporządzaniem, kuchnia dla sług zamkowych, pastewnik dla tychże koni, miejsce składu drewna, zamkowy staw rybny, ogród i ogródek. Tuż przy zamkowych murach od strony wschodniej znajdowało się miejsce otoczone płotem uwitym z gałązek młodej wierzby, oblepionym gliną i przykrytym gontem, na którym postawiona była kuchnia królewska służąca zarówno mieszkańcom samego zamku, jak i czasowo przebywającemu w zamku monarsze. Od strony zachodniej nad rzeką Bzurą wystawiona była łaźnia zamkowa na palach, z której korzystać mogli również mieszczanie.
Radziejowski Odnowiciel
W XVI wieku niestabilne wzgórze zamkowe coraz bardziej dawało się zamkowi sochaczewskiemu we znaki, przyczyniając się, mimo ciągłych starościńskich remontów, do jego opustoszenia i postępującej ruiny. Na początku XVII wieku sytuacja stała się na tyle poważna, że warownia przestała już spełniać swoje podstawowe urzędowo-mieszkalno-obronne funkcje. Los zamku przypieczętowała katastrofa budowlana, w wyniku której osunął się prawdopodobnie północny stok wzgórza, a co za tym idzie, zawaliła się duża część kurtyny północnej (od narożnika północno-wschodniego do wieży północnej). Zniszczenie i upadek budowli były na tyle duże, że król Zygmunt III Waza, mając być może także własne plany w stosunku do zamku, około 1608 roku nakazał ówczesnemu staroście sochaczewskiemu, Stanisławowi Radziejowskiemu odbudowanie obiektu. Zamek miał powstać według zupełnie nowego założenia o charakterze późnorenesansowym, manierystycznym bądź wczesnobarokowym.
Zamierzenia królewskie, co do roli nowego zamku, koncentrować się mogły wokół kilku kwestii. Trzeba pamiętać o tym, że niewiele wcześniej (w 1598 roku) król przeniósł swą siedzibę z Krakowa do Warszawy i być może w Sochaczewie miała znajdować się pierwsza za stolicą stacja królewska (w odległości 55 km), w której monarcha zatrzymywałby się na nocleg, zdążając w kierunku Poznania. Możliwe jest również, że Zygmunt potrzebował wystawnego obiektu w pobliżu nowej stolicy, w którym mógłby ulokować np. zagranicznych dyplomatów przybywających z misją do Rzeczypospolitej. Trudno dziś jednoznacznie wyjaśnić te kwestie z racji braku materiału źródłowego. Trochę światła na sprawę rzuca duża kwota pieniędzy - 1000 florenów - jaką corocznie przeznaczał monarcha na restaurację zamku. Jej wysokość świadczy o tym, że Zygmuntowi zależało na jakości nowej budowli.
Zapał króla do realizacji swoich planów w Sochaczewie z czasem najwyraźniej jednak osłabł (być może chodziło o brak gotówki), gdyż pomimo ambitnego projektu i gorliwego początkowo wykonawcy, w postaci Radziejowskiego, budowa zamku trwała niezmiernie długo i nigdy nie została ukończona. Starosta rozebrał do poziomu fundamentów zamek gotycki, pozostawiając jedynie mieszczącą archiwum ksiąg grodzkich wieżę północną, co, nawiasem mówiąc, świadczyło o jej dobrym stanie technicznym. Fundamenty gotyckiej budowli zostały wzmocnione i w wielu miejscach przemurowane, a następnie w swej 2,5 metrowej grubości podciągnięte o 1,5 metra w górę, ponieważ o tyle został podniesiony poziom wzgórza, które nie tylko podwyższono i obsypano, ale także wzmocniono palowaniem na narożach. Gdy do tych wszystkich zabiegów dodamy fakt, że nowe założenie na całym zewnętrznym obwodzie i prawie całym wewnętrznym powtarzało obrys założenia gotyckiego, to bez problemu będzie można dostrzec, jak ogromną pracę włożono w to, aby zbocza góry już się nie obsuwały, a zamek nowożytny miał dobre posadowienie w gruncie, które umożliwiałoby wystawienie go w całości z cegły.
W 1630 roku zamek był w trakcie budowy, mając już ukończony parter i będąc przygotowany na budowę piętra. W 1638 roku zastajemy zamek przykryty prowizorycznym dachem, zaś lustrator w pierwszym zdaniu inwentarza mówi o konieczności wystawienia na trzech zamkowych skrzydłach piętra. Niestety, nie wiemy, czy następny starosta sochaczewski, Jan Oborski tego dokonał, choć należałoby przypuszczać, że raczej tak. Niestety nie zachowało się żadne źródło mogące nam przekazać informacje na ten temat, a potop szwedzki zatarł architektoniczne ślady ewentualnej budowlanej działalności Oborskiego.
Zamek nowożytny był budowlą składającą się z trzech skrzydeł: wschodniego, południowego i zachodniego. Najbardziej reprezentacyjne było skrzydło zachodnie mające 12 metrów szerokości i mieszczące w sobie urzędowo najważniejsze i najbardziej reprezentacyjne komnaty w całym budynku, czyli: salę jadalną o 7 wielkich oknach, sklepiony skarbiec na srebro i sień, z którego miały prowadzić kręcone schody na piętro. Pozostałe dwa skrzydła liczące po 8 metrów szerokości mieściły sale mniejszej wagi. Na fundamencie rozebranej dawnej wieży wschodniej wystawiono ośmiokątną wieżę, zintegrowaną ze skrzydłem wschodnim i mieszczącą kaplicę. Praktycznie cały parter posiadał funkcje urzędowo-sakralne, brak tu było miejsca na jakąkolwiek funkcję mieszkalną, rezydencjonalną, którą niewątpliwie udźwignąć musiało zamkowe piętro.
W gotyckiej wieży północnej, oprócz wspomnianego już archiwum ksiąg grodzkich, znajdowało się na piętrze mieszkanie wrotnego i kancelaria grodzka. Pozostałą przestrzeń dziedzińca od strony północnej, północno-wschodniej i wschodniej zamykał mur nowożytny, po którym, niestety, nie pozostał do dziś żaden ślad. Nieukończony zamek przykryty był prowizorycznym dachem gontowo-dachówkowym, który już w 1638 roku określany był jako „niedołożony”. Jakość wykonania tego dachu świadczy o tym, że idea budowy piętra w momencie tworzenia tej prowizorki nie została zarzucona, a jedynie odłożona w czasie przez Radziejowskiego. Należy przypuszczać, że nadbudowy tej dokonał kolejny starosta, Jan Oborski, choć mało prawdopodobne jest, aby zamek był do czasów potopu w pełni ukończony i w stu procentach wykorzystywany.
Ruina
W 1655 roku najazd szwedzki zniszczył sochaczewską warownię w dość znaczny sposób, spaleniu uległy m.in. sochaczewskie księgi grodzkie - ogromny materiał źródłowy, który dziś mógłby być przez miejscowych historyków świetnie wykorzystany. Od tego momentu zamek na długie lata znalazł się w ruinie. Dopiero w latach 1789-1790 jego restaurację przeprowadził starosta Walicki, koncentrując się jednak najbardziej na przystosowaniu zamku do pełnienia funkcji urzędowo-kancelaryjnych i pomieszczenia archiwum grodzkiego, a zupełnie nie zważając na planowane jeszcze za czasów Radziejowskiego funkcje mieszkalne, przez co prawdopodobnie zniwelowane zostały ostatnie ślady drugiej kondygnacji zamku.
W ten sposób zamek stracił ostatnią szansę na pełną realizację wizji architektonicznej Zygmunta III Wazy. Brak widocznych rozwarstwień na murach zachowanej do dziś ruiny świadczy o tym, że remont Walickiego praktycznie nic nie wniósł w substancję architektoniczną parteru i nie mógł się wiązać z wielkimi pracami budowlanymi, a musiał raczej dotyczyć robót adaptacyjnych niewielkiej wagi. Jest to jednoznaczny dowód dementujący błędną koncepcję propagowaną przez wielu naukowców w Polsce, mówiący o tym, że Walicki dokonał rozbiórki zamku Zygmunta, stawiając na jego miejscu dwór/pałac na potrzeby kancelarii. Rozkład pomieszczeń dzisiejszej ruiny, idealnie zgadzający się z rozkładem pomieszczeń opisywanych w lustracji z 1630 roku i w inwentarzu z 1638 roku, jest niezbitym dowodem na to, że dziś na górze zamkowej w Sochaczewie znajdujemy XVII-wieczny zamek, a nie dwór-kancelarię starościńską z końca XVIII wieku. Potwierdzeniem tego faktu niech będą takie właśnie poglądy na tę sprawę naukowców, którzy prowadzili na zamku wykopaliska archeologiczne: J. Pinińskiego, M. Brykowskiej i J. Guli.
Ostateczny koniec istnienia sochaczewskiej warowni nastąpił podczas powstania kościuszkowskiego w 1794 roku, kiedy to została ona zniszczona przy pomocy dział przez wojsko pruskie. Prób odbudowy lub konserwacji już nie podjęto i od tamtej pory stan ruiny ustawicznie się pogarsza. Na początku XIX wieku według Gawareckiego znajdowały się jeszcze wśród ruin dwie wieże, które niedługo potem miały się zawalić – chodzi tu oczywiście o pozostałości po wieżach północnej i wschodniej. Do dziś najlepiej zachowały się mury zachodniego skrzydła budowli z otworami okiennymi zamkniętymi od góry odcinkowo. Skrzydła południowe i wschodnie są dużo mniej czytelne, szczególnie dla niezorientowanego w temacie obserwatora. Jeśli idzie zaś o wieże, to po północnej nie ma dziś żadnego widocznego śladu, ze wschodniej zachował się kawałek ściany, dający na szczęście dowód jej oktagonalnego kształtu, którego przecież nie sposób byłoby rozpoznać inaczej.