Syjoniści do Syjonu - historia politycznego syjonizmu
Zobacz też: Syjonizm i football. Krótka historia Beitaru Jerozolima
Syjonizm polityczny
Hasło Teodora Herzla „Ziemia bez ludu dla ludu bez ziemi” miało być odpowiedzią na wielki dramat żydostwa europejskiego, szukającego swojego miejsca w świecie.
Dylemat żydostwa.
„Dwie książki nigdy nie znajdą się na półkach mojej szafy bibliotecznej: „Der Judenstaat” Teodora Herzla oraz „Mein Kampf” Adolfa Hitlera – pisał dr Leo Levy, zamożny mieszkaniec Połczyna- Zdroju (wówczas jeszcze niemieckiego Bad Polzin) do swego brata w Berlinie. – Popularny dziennikarz i nieudaczny dramaturg z Wiednia nawołuje do stworzenia państwa żydowskiego w Palestynie, dolewając oliwy do ognia antysemitów twierdzących, że my, Żydzi niemieccy, stanowimy obcy element we własnym kraju i że naszą prawdziwą ojczyzną jest jakiś daleki szmat ziemi na Bliskim Wschodzie. Sto lat wysiłków emancypacyjnych wędruje na śmietnik historii. Zaś Hitler, egzaltowany rasistowski fanatyk, po prostu chce nas zabić. Obu zmiecie miotła historii; my zostaniemy tutaj na zawsze”. Dr Leo Levy, kapitan armii jego cesarskiej mości Wilhelma II, odznaczony podczas I wojny światowej Krzyżem Zasługi Drugiej Klasy z Koroną, został zamordowany we własnym mieszkaniu przez prostaków w brunatnych koszulach SA. Stało się to w słynną noc kryształową w listopadzie 1938 r. Adolf Hitler popełnił samobójstwo tuż przed ostateczną klęską Trzeciej Rzeszy. Prochy Teodora Zeewa Herzla, zmarłego w 1904 r. twórcy syjonizmu politycznego, zostały przeniesione z honorami do Jerozolimy zaraz po powstaniu Państwa Izrael, a jego „Judenstaat” (w dosłownym tłumaczeniu: Państwo Żydów), wydany w 1896 r., można znaleźć dzisiaj w każdej szanującej się bibliotece na świecie. Nic lepiej nie ilustruje dylematu żydostwa europejskiego. Na ogół prześladowani jako niechciana mniejszość, często oskarżani zbiorowo o ukrzyżowanie Zbawiciela, przemieszczali się z kraju do kraju w poszukiwaniu bezpiecznego dachu nad głową. Nader często było to zadanie niewykonalne, szczególnie dla Żydów religijnych, odróżniających się strojem i obyczajami. Świecka część ludności żydowskiej często szukała schronienia przed antysemityzmem w asymilacji. Przodowali Żydzi pruscy (później niemieccy), aczkolwiek bez znacznych sukcesów. Nacjonaliści nigdy nie zaakceptowali ich jako swoich. Nawet taki poeta jak Heinrich Heine, który swój chrzest określił mianem biletu wstępu do kultury europejskiej – w praktyce zmuszony został do opuszczenia kraju, który uważał za swoją ojczyznę; do śmierci tworzył po niemiecku, ale na obczyźnie, w Paryżu. W Polsce, w której przed II wojną światową żyło ponad trzy miliony obywateli pochodzenia żydowskiego, asymilacja inteligencji, a szczególnie środowisk twórczych, była zjawiskiem niemal powszechnym. W praktyce również tutaj droga do współżycia Żydów i Polaków znała okresy wzlotów i upadków. W Rosji fala pogromów, która przewaliła się przez imperium po zamachu na cara Aleksandra I, przekonała Żydów, że między Bugiem a Uralem nie ma dla nich miejsca. W latach 1881–1914 wyemigrowało z Rosji do Nowego Świata ponad dwa miliony sześćset tysięcy Żydów.
Powrót do Ziemi Obiecanej.
O osiedleniu się w Palestynie, historycznej ojczyźnie Izraelitów, myśleli jedynie nieliczni. Leo Levy z Połczyna-Zdroju reprezentował pogląd ogromnej większości Żydów europejskich, pragnących włączyć się w normalny tryb życia w krajach swego urodzenia. Stąd niechęć, a nawet wrogość do wszelkich prób tworzenia własnej państwowości w Ziemi Obiecanej. Warto wspomnieć, że Teodor Herzl zamierzał zorganizować swój pierwszy kongres syjonistyczny w Monachium, ale sprzeciw miejscowej gminy żydowskiej zmusił go do przeniesienia obrad do Bazylei. Na przekór głośnym protestom kongres, który odbył się w sierpniu 1897 r., zakończył się sukcesem. Założeniu Światowej Organizacji Syjonistycznej przyklasnęły rządy licznych państw europejskich, dopatrujących się w ideologii Herzla możliwości rozwiązania kwestii żydowskiej we własnych krajach. Ale gdy po zakończeniu obrad twórca syjonizmu politycznego oznajmił sceptykom: „w Bazylei stworzyłem państwo żydowskie”– został wyśmiany zarówno przez emancypantów, jak i przez Żydów religijnych, wierzących, iż Królestwo Dawidowe odrodzi się dopiero po nadejściu mesjasza. Wbrew ogólnie przyjętym poglądom Teodor Beniamin Zeew Herzl nie stworzył pojęcia syjonizm. Zostało ono ukute przez austriackiego dziennikarza Natana Birnbauma od nazwy wzgórza Syjon w Jerozolimie, na którym stała Świątynia, i użyte po raz pierwszy w wydawanym przez niego piśmie „Kadima” (Naprzód). W późniejszym okresie życia Birnbaum zmienił poglądy i przystał do środowisk religijnych, ale idea syjonizmu, propagującego żydowską kolonizację Palestyny, zapuściła już korzenie w Rosji, w Polsce i w Rumunii. Zaadaptowały ją takie ruchy, jak Chibat Syjon (Miłość Syjonu) lub powstała w 1881 r. w St. Petersburgu organizacja studencka Achwat Syjon (Braterstwo Syjonu). W Rumunii działało 30 rozmaitych kółek towarzyskich propagujących osadnictwo w Palestynie. W 1881 r. powstało w Suwałkach Jesod Ha-Maala, towarzystwo popierania kolonizacji w Ziemi Świętej, a pierwsze oddziały Chowewej Syjon (Sympatyków Syjonu) na ziemiach polskich zostały założone w Warszawie (1882 r.) i wnet po tym w Białymstoku i w Wilnie. Konferencje ruchu odbyły się w Katowicach (1884 r.) oraz Druskiennikach (1887 r.). Wszystkie te ruchy, w pewnej mierze mesjanistyczne (aczkolwiek świeckie), nie miały sprecyzowanego oblicza politycznego i pozbawione były struktur umożliwiających powstanie władz wykonawczych. Mimo to, w znacznej mierze dzięki finansowemu wsparciu rodzin magnackich Rotszyld i Montefiori, udało im się założyć w otomańskiej Palestynie cztery osady rolnicze: Rosz Pina i Riszon-le-Cyjon w 1882 r. oraz Gederę i Zichron Jaakov w 1884 r. Tuż przed kongresem w Bazylei wszystkie luźno powiązane stowarzyszenia przyłączyły się do organizacji syjonistycznej założonej przez Herzla.
Powyższy tekst pochodzi z:
Pomysł Teodora Herzla.
W przeciwieństwie do istniejących już ruchów i kółek popierających osadnictwo w Palestynie, urodzony na Węgrzech i mieszkający w Wiedniu Teodor Herzl, prawnik z wykształcenia, paryski korespondent austriackiego liberalnego dziennika „Neue Freie Presse” – wychodząc z założenia, że niemożliwe jest zrealizowanie dążeń narodowościowych społeczności żydowskiej w Europie – przedstawił plan stworzenia własnej państwowości na ziemiach historycznej ojczyzny Izraelitów. Tyle tylko, że rzucone przezeń hasło „Ziemia bez ludu dla ludu bez ziemi” nie wzięło pod uwagę obecności Arabów w Palestynie i ich własnych dążeń narodowych, co w konsekwencji stało się zalążkiem trwającego do dzisiaj konfliktu. Program bazylejski zakładał stworzenie państwa świeckiego i demokratycznego, opartego na zdrowych fundamentach gospodarczych. Ponieważ rokowania Herzla z otomańskim sułtanem (w skład jego imperium wchodziła wówczas Palestyna) spaliły na panewce (Stambuł nie zgodził się na stworzenie osobnej państwowości żydowskiej), Herzl założył w 1899 r. w Wielkiej Brytanii bank pod nazwą Żydowski Trust Kolonialny – finansowe ramię Światowej Organizacji Syjonistycznej. Wkrótce po tym powstał Fundusz Narodowy, którego zasadniczym celem był wykup ziemi niezbędnej dla rozwoju osadnictwa w Palestynie. Czego sułtan nie chciał dać za darmo, postanowiono nabyć za pieniądze. Była to długa i mozolna droga od diaspory do własnego państwa, ale pierwsi liderzy syjonizmu politycznego zdawali sobie sprawę, że nie ma innej. Do czasu powstania państwa Żydów zarówno Herzl, jak i jego następcy w organizacji syjonistycznej skupili się na działalności wewnątrz istniejących gmin żydowskich w Europie i Ameryce, propagując modernizację polegającą na zakładaniu świeckich szkół, tworzeniu klubów sportowych dla młodzieży, nauce języka hebrajskiego i – co najistotniejsze – na udziale syjonistów w wyborach powszechnych w ramach odrębnych list wyborczych. Działalność ta, mająca na celu podkreślenie specyficznych interesów w państwach wielonarodowych, uwieńczona została sporym sukcesem. W polskim sejmie drugiej kadencji syjoniści uzyskali 32 mandaty spośród 47, jakie otrzymali reprezentanci wszystkich partii żydowskich. Większość pozostałych foteli poselskich zajęli działacze Agudat Israel, ultraortodoksyjnej partii religijnej, założonej w 1912 r. w Katowicach; jej podstawowym celem było zwalczanie... syjonizmu. (Agudat Israel kontynuuje swoją działalność w Izraelu, stroniąc od udziału w koalicjach rządowych i koncentrując się przede wszystkim na tworzeniu sieci szkół religijnych i na propagowaniu tradycyjnego, niemal biblijnego trybu życia). W okresie międzywojennym Światowa Organizacja Syjonistyczna stanowiła już siłę polityczną, z którą liczyła się większość rządów europejskich. Stało się tak przede wszystkim dzięki poparciu Żydów amerykańskich i fali wzrastającej popularności ideologii syjonistycznej wśród oświeconej młodzieży żydowskiej na świecie. Był to jednak w dużej mierze syjonizm wirtualny, ponieważ przed biurami podróży nie stały kolejki chętnych do osiedlenia się w Palestynie. Nie tylko dlatego, że władze brytyjskie, administrujące krajem w latach 1919–48, umożliwiały imigrację wyłącznie osobom mogącym wykazać się odpowiednimi środkami finansowymi, ale przede wszystkim z tego powodu, że brakło chętnych do życia w trudnych, pionierskich warunkach charakteryzujących życie w Palestynie lat dwudziestych i trzydziestych. To wówczas narodził się dowcip, że prawdziwy amerykański syjonista to taki człowiek, który daje pieniądze po to, aby ktoś inny mógł emigrować do ziemi przodków.
Podwaliny państwa.
Przełom nastąpił z wprowadzeniem ustaw norymberskich w III Rzeszy. Pod koniec lat trzydziestych wyjechało do Palestyny kilkadziesiąt tysięcy Żydów usuniętych z życia publicznego i gospodarczego w hitlerowskich Niemczech. Była to na ogół zamożna inteligencja, uciekająca przed cieniem Holocaustu. Chcąc nie chcąc, siłą rzeczy włączyła się w proces przekształcania Palestyny z kraju względnie zacofanego w kraj nowoczesny. Lekarze, wśród nich liczni profesorowie renomowanych uniwersytetów w Berlinie i Heidelbergu, zmodyfikowali miejscową medycynę, a imigranci architekci (Kaufmann) zbudowali najładniejsze wówczas dzielnice Jerozolimy i Tel Awiwu. Mimo iż jedynie dla nielicznych syjonizm był motorem emigracji z Europy, w praktyce wnieśli znaczący wkład w budowę podwalin państwa będącego tworem ideologii syjonistycznej. Prawdziwi syjoniści, gotowi przekształcić ideologię w praktykę, przybywali wówczas z Polski, Litwy i Rumunii. Była to na ogół młodzież buntująca się przeciw asymilacji mieszczańskich rodziców. To oni założyli sieć kilkuset kibuców (komun rolnych), które zamieniły tysiące kilometrów kwadratowych ugorów i wydm w zielone, kwitnące pola. Pierwszy kibuc, Degania nad brzegiem jeziora Genezaret, powstał w 1911 r. Ruch kibucowy, przez dziesiątki lat uważany za sztandarowe dzieło syjonizmu, przeżywa obecnie kryzys, zarówno ideowy, jak i gospodarczy. W dobie globalizacji słynne kiedyś pomarańcze jaffskie należą już do historii. W kraju, który w 60 roku istnienia opiera się na produkcji sprzętu wojskowego, środków łączności, nowoczesnych technologii, produktów farmakologicznych i szlifowanych brylantów, zbiory owoców cytrusowych przestały być opłacalne. Niektórzy socjolodzy izraelscy określają ten czas mianem postsyjonizmu.
Powyższy tekst pochodzi z:
Pojęcie to zawiera w sobie tezę istnienia nie tyle państwa żydowskiego, ile raczej państwa wszystkich jego obywateli. W Izraelu żyje obecnie blisko sześć milionów Żydów. (W dniu powstania państwa, 15 maja 1948 r., było ich zaledwie 600 tys.). Masowy powrót do ojczyzny rozpoczęli przede wszystkim ci Żydzi europejscy, którym udało się przeżyć Holocaust, oraz Żydzi, którzy od wieków mieszkali w krajach muzułmańskich w Azji i Afryce. Doszli oni do wniosku, że tylko własne państwo z silną armią może im zapewnić bezpieczną egzystencję. Przekonanie to stanowi niewątpliwe zwycięstwo syjonizmu – bez względu na osobiste motywy poszczególnych imigrantów. Pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, brzmi: czy naród żydowski miałby dzisiaj ojczyznę na Bliskim Wschodzie, gdyby komory gazowe Oświęcimia, Treblinki czy Mauthausen, w których zginęło sześć milionów Żydów, nie wstrząsnęły sumieniem świata? 29 listopada 1947 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych uchwaliła rezolucję o podziale Palestyny między Żydów i Arabów. Jerozolima miała zostać miastem umiędzynarodowionym, pod komisarycznym zarządem ONZ. Rozwiązanie takie znalazło także poparcie Stolicy Apostolskiej; podczas spotkania Herzla z Piusem X w Watykanie w 1904 r. papież stanowczo odrzucił myśl przekazania Jerozolimy w ręce żydowskie. Syjoniści zaakceptowali decyzję podziału, mimo iż przypadł im stosunkowo mały skrawek ziemi między Morzem Śródziemnym a doliną Jordanu. Strona arabska odrzuciła ją kategorycznie, odmawiając m.in. komisarzowi Narodów Zjednoczonych prawa wjazdu do Jerozolimy. A gdy 15 maja 1948 r. Dawid Ben Gurion proklamował powstanie suwerennego państwa żydowskiego, zostało ono natychmiast zaatakowane przez zjednoczone armie Egiptu, Jordanii, Syrii i Libanu oraz przez iracki korpus ekspedycyjny. Wojna zakończyła się rozejmem podpisanym pod auspicjami ONZ na wyspie Rodos. Ustalono, iż tymczasowa granica Izraela przebiegać będzie wzdłuż linii frontu. W efekcie Żydzi znacznie powiększyli swoje terytorium; część ludności arabskiej uciekła ze zdobytych ziem lub została przepędzona. Zasiane zostały chwasty obopólnej nienawiści, niewyplenione do dzisiaj.
Syjonizm a Izrael.
Od pierwszych dni istnienia państwo żydowskie (albo, jak chciał Teodor Zeew Herzl, państwo Żydów – a różnica pojęć jest bardzo istotna) oraz ideologia syjonistyczna traktowane były zarówno przez antysemitów, jak i przez niektóre państwa, szczególnie islamskie i komunistyczne, jako pewien rodzaj naczyń połączonych: kto nie chciał dyskredytować syjonizmu, potępiał politykę Izraela, a komu niewygodnie było potępiać politykę Izraela, potępiał ideę syjonizmu. Tak było od niezapomnianych pomarcowych haseł w Polsce „syjoniści do Syjamu!” – aż do słynnej rezolucji nr 3379 z listopada 1975 r., kiedy to Walne Zgromadzenie ONZ postawiło znak równości między syjonizmem a rasizmem. Rezolucja ta została anulowana miażdżącą większością głosów Walnego Zgromadzenia ONZ dopiero w 1991 r. Pojęcie syjonizmu wciąż jeszcze wywołuje negatywne konotacje wśród licznych polityków, szczególnie lewicujących, w pewnych środowiskach kościelnych, a także w szerokich rzeszach społeczeństwa w Europie i na Bliskim Wschodzie. Jedną z przyczyn jest niewątpliwie fakt, że nacjonalistyczni osadnicy na Zachodnim Brzegu często przywołują ideologię syjonistyczną dla uzasadnienia okupacji ziem palestyńskich. Ale dzisiejsze państwo żydowskie nie uważa syjonizmu za obowiązującą podstawę ustroju. W deklaracji o powstaniu państwa, odczytanej w maju 1948 r. przez Dawida Ben Guriona, na próżno szukalibyśmy słowa syjonizm. Wręcz przeciwnie: deklaracja ta zapewnia pełne równouprawnienie zarówno żydowskim, jak i nieżydowskim obywatelom nowo powstałego kraju. Milion Arabów zamieszkujących Izrael na pewno trudno posądzić o popieranie syjonizmu. Fakty te nie zmieniają nastrojów w Europie i w świecie islamskim. Nie zmieniają go także tezy licznych naukowców, historyków, politologów i socjologów, którzy twierdzą, że ideologia syjonistyczna w formie przedstawionej na kongresie bazylejskim uważała stworzenie państwowości żydowskiej za swój ostateczny i ultymatywny cel i że w związku z tym powstanie niepodległego Izraela pozwala ją odłożyć do lamusa historii. Mimo to dla przeciwników Izraela i dla krytyków jego polityki syjonizm wciąż jeszcze jest określeniem pejoratywnym. Mówiąc o stworzeniu państwa Izrael, Teodor Herzl przekonywał delegatów kongresu w Bazylei: „Jeśli zechcecie, nie będzie to bajką”. Sześćdziesiąt lat po uzyskaniu niepodległości Izrael stanowi fakt dokonany – pod tym względem możemy mówić o zwycięstwie ideologii syjonistycznej. Należy je jednak postrzegać we właściwych proporcjach: około dziewięciu milionów Żydów, a więc bezwzględna większość narodu, mimo wszystko wybrało dalszy byt w krajach diaspory, tam znajdując swoje miejsce w świecie.