Świat islamu i alkohol
Alkohol i islam to jedna z najbardziej pokręconych kwestii w historii naszej cywilizacji. A wszystko zaczęło się w połowie I tysiąclecia, kiedy to gdzieś wśród piasków Arabii narodził się Mahomet. Mając około czterdziestki, doznał objawienia, tak jak większość mężczyzn w tym wieku. Otóż odwiedził go archanioł Gabriel, który przypomniał mu jego rodowód i nakazał głosić słowo Allaha. Nawracać niewiernych albo ich wytępić, a najlepiej opodatkować! Ale klimacik dla takich pomysłów w tamtych czasach był raczej mierny. Nawet w Mekce, gdzie znajdował się Czarny Kamień (Al Hadżar al-Aswad). Ten święty kamień wbudowany był w mekkańską świątynię, która w czasach przedislamskich była poświęcona 360 bożkom plemiennym właściwym dla politeistycznej religii staroarabskiej. Świątynia nie miała wtedy co prawda tak wielkiego znaczenia, jakie później nadał jej Mahomet, ale i tak odwiedzało ją wielu pielgrzymów.
Wiara wiarą, ale pohandlować zawsze można! Ówczesne wierzenia tego nie zabraniały i interes się żwawo kręcił. A tu znalazł się reformator, który oprócz tego, że chce nawracać, to jeszcze wymyśla podatki! Nic więc dziwnego, że Mahomet nie zyskał wystarczająco dużo zwolenników. Powędrował więc prorok do miasta Jasrib (znanego dziś jako Medyna), gdzie prowadził dalsze konsultacje z Allahem, a przy okazji zbierał wojsko. Gdy powrócił do Mekki, miał już w garści potężniejsze argumenty niż tylko boskie przesłanie. Wkrótce podporządkował więc sobie Mekkę i pozostałe ziemie arabskie, a islam przyjęty został nawet przez najważniejsze klany. Główne zasady tej religii były początkowo proste i przejrzyste. Należało: uznać zwierzchnictwo Allaha, modlić się pięć razy dziennie, co roku przez pewien czas pościć, dawać jałmużnę i przynajmniej raz w życiu odbyć pielgrzymkę do Mekki. Pomniejsze szczegółowe zasady dotyczące codzienności (jak żyć, ubierać się, dbać o higienę, co i kiedy jeść) także zapisano w Koranie.
Ale aby zrozumieć zawiłości związane z tematem alkoholu w islamie, należy cofnąć się do starożytności. Herodot w swoich Dziejach podaje, iż Arabowie oddają cześć tylko dwóm bogom – Dionizosowi i Afrodycie Uranii, których nazywają Orotalt i Alilat. Kilka wieków później Strabon opisuje Arabów jako niezłych zakapiorów, którzy wino piją, kiedy tylko mają okazję. A więc przed wprowadzeniem islamu znano już w tamtych rejonach alkohol, a nawet więcej: gustowano w nim, a jego dobroczynne skutki sławiono w literaturze i poezji. Z tego też pewnie powodu pierwsze zapiski o winie w Koranie zawierają aprobatę. Zaleca się je jako produkt potrzebny tak samo jak woda, mleko i miód! Jednak gdy z czasem zaczynają się pojawiać rozważania na temat dobrych i złych stron spożywania trunków, sytuacja zaczyna się zmieniać. Zwycięża przekonanie o złym wpływie alkoholu, więc jego spożywanie zaczyna być zaliczane do grzechów. Ale któż ze śmiertelników nie jest grzesznikiem? Szczególnie jeśli Allah jest taki wyrozumiały… Cóż, okazuje się, że nazwanie opojów grzesznikami nie działa wystarczająco odstraszająco. Ponieważ Arabowie nadal wielbią alkohol, i to do tego stopnia, że modlą się, będąc na bani, Mahomet – po kolejnej konsultacji z najwyższym – kategorycznie zabrania przystępowania do modlitwy w stanie wskazującym. A że pobożny muzułmanin modli się pięć razy dziennie, to wychodzi z tego właściwie jawny zakaz spożywania alkoholu. Po jednej z bibek, podczas której to pijany młodzieniec owczą kością rozbił łeb swemu interlokutorowi, prorok udaje się na kolejną konsultację, a werdykt okazuje się surowy:
Wino, hazard, bożki i strzały wróżbiarskie to szkaradzieństwo dzieła Szatana. Zatem wystrzegajcie się ich wszystkich, aby dobrze się wam wiodło. Szatan pragnie wywołać wśród was wrogość i nienawiść za pomocą wina i gier hazardowych oraz powstrzymać was przed pamiętaniem o Allahu i przed Modlitwą. Czy zatem dacie się powstrzymać?
Co prawda zawsze i wszędzie znajdą się „filozofowie”, którzy specjalizują się w rozważaniu, czy jajeczko może być częściowo zepsute albo czy kobieta może być trochę w ciąży. Próbują więc dopytać: A czy można wypić troszeczkę?, ale z nieba pada gromka odpowiedź: Nie!. Winko oraz kobitki będzie miał wierny i cierpliwy muzułmanin po śmierci. A konkretnie czekają na niego ogrodzone ogrody i winnice [...] i pełne kielichy. Dla zwolenników slow food mają być strumienie wina i radość tych, którzy piją, a dla bywalców McDonalda – gotowe zestawy, czyli czysty napój, zapieczętowany, a zapieczętowanie to uczynione będzie z piżmu.
Ale jak biesiadować bez kobitek? No nie da się. Każdy muzułmanin w raju może mieć nawet 72 hurysy. Nieźle, ale idźmy dalej. Hurysy będą mieć po 33 lata i z racji dojrzałości – same zalety. Może być. Ale teraz bomba! Będą one wiecznie piękne i młode, a w dodatku mogą odnawiać dziewictwo. A żeby dzieciarnia nie kwiliła w kołyskach, a kobiety nie były ciągle zajęte praniem pieluszek, zależnie od woli mężczyzny będą one mogły rodzić dzieci lub nie, a w dodatku te brzdące, które zostaną urodzone, osiągną dojrzałość w ciągu jednej godziny! Już nawet pal sześć to wino! Obietnica związana z hurysami mogłaby i dziś niejednego mężczyznę skusić do abstynencji. Iain Gately w Kulturowej historii alkoholu pisze:
Była to odsunięta w czasie gratyfikacja na dużą skalę, znacznie wyprzedzająca Chrystusową propozycję niesprecyzowanych niebiańskich nagród, poza jedną – obecnością Boga. Nawet najbardziej wizjonerskim spośród świętych chrześcijańskich nie starczyło odwagi, żeby opisać swoje niebiosa jako kraj, w którym nie obowiązuje prohibicja.
Ej, panie Gately! A kobitki?
Wkrótce muzułmanie opanowali teren od Indii po Hiszpanię. A stosowali prostą i – jak się okazało – skuteczną metodę. Podbite ziemie mogły wybierać pomiędzy mieczem, Koranem lub daniną. Osoby, które nawróciły się na islam, otrzymywały wszelkie przywileje, ale i przyjmowały obowiązki muzułmanina. Ci, którym obrzezanie było nie w smak, płacili podatki. Natomiast podążający drogą miecza musieli wiać gdzie pieprz rośnie. W roku 637 w Pakcie Omara, zawartym pomiędzy kalifem Omarem Ibn al-Chattabem a syryjskimi chrześcijanami, formułowane są pierwsze prawa obowiązujące nieislamskich mieszkańców. Powstaje również pojęcie dhimmi – chrześcijanina bądź żyda żyjącego w państwie muzułmańskim, przestrzegającego ściśle określonych, surowych zasad i płacącego okrutnie wysoki podatek pogłówny oraz gruntowy. Ale dhimmi nie obowiązywał zakaz picia i produkcji alkoholu! W ten sposób starcie dwóch kultur – muzułmańskiej z dionizyjską – w kwestii alkoholu przybrało dosyć łagodny wymiar. I chociaż z czasem Pakt Omara zaostrzono, zakazano pić wino w miejscach publicznych oraz wieszać w takowych krzyże i świńskie tusze, to wino na terenach opanowanych przez islam było ogólnie dostępne. I to do tego stopnia, iż stało się, tak jak w kulturze hellenistycznej, ulubieńcem pisarzy, poetów i uczonych.
[…]
W Persji picie wina było oznaką oporu przeciwko okupantowi, ale też dostrzegano zagrożenia płynące z jego strony. Awicenna (980–1037 r.) traktował wino jako specyficzną pomoc naukową: Kiedy nachodzi mnie senność lub czuję się osłabiony, na chwilę się oddalam, żeby wychylić kielich wina, wówczas wracają mi siły. Wzorem Greków proponuje on umiarkowanie w spożywaniu wina, a także sugeruje wprowadzenie obostrzeń w kwestii picia alkoholu przez młodzież. Kiedy był już Awicenna leciwym staruszkiem, twierdził, iż mężczyźni w słusznym wieku mogą pić tyle wina, ile tylko zdołają przyswoić.
Ten tekst jest fragmentem książki Andrzeja Fiedoruka „Alkoholowe dzieje świata”:
Jeszcze dalej poszedł znakomity perski matematyk, astronom i poeta Omar Chajjam, który w XII wieku pisał:
Wieczorem zrobię kadź wina, / Usiądę nad dwiema pełnymi misami; / Najpierw oddzielę rozum od religii, / Następnie połączę się z córą wina.
Po czym zapewne łyknął te dwie misy, bowiem dalej snuje już w tonie filozoficznym:
Powiadają, że gdzieś jest raj z hurysami i Rzeką, / Fontannami wina, mleka, słodyczy i miodu; / Napełnij kielich winem i podaj mi do ręki – / Zapłata jest lepsza niż tysiąc obietnic.
Toż to już nie cudzołożnik Abu Nuwas, ale światły mędrzec i roztropny człowiek! Poeci należący do bohemy, którą obowiązywały reguły mniej surowe niż pozostałych, zawsze traktowani byli nieco z przymrużeniem oka. No i od dawien dawna wiadomo, iż natura ludzka zawsze łakoma była na zakazane owoce. Nietzsche tłumaczy te ciągoty faktem istnienia w duszy dwóch postaw: apollińskiej – dążącej do harmonii, doskonałości, równowagi i piękna, oraz dionizyjskiej – pędzącej do pełni życia, przekraczania granic, sięgania po nieznane. Takie postawy określane są jako ciemna i jasna strona ludzkiej natury. Dzień i Noc. Człowiek nie może żyć tylko dniem, potrzebna mu jest też noc. Stąd jego tęsknota za psychozą, za innym widzeniem świata, oderwaniem od rzeczywistości.
Zapewne na większości terenów opanowanych przez islam picie wina, choć zabronione, było tolerowane – tak jak i prostytucja, która wedle prawa karana była kamienowaniem. Wynika to także z czystej kalkulacji. Otóż na terenach objętych zakazem – szczególnie w basenie Morza Śródziemnego – uprawiano ogromną ilość winorośli, a zebranych winogron nie sposób było zjeść. Cóż można było z nich zrobić? Oczywiście wino, które produkowali i spożywali nieobjęci zakazem dhimmi. Jak więc radzono sobie z nadwyżkami wina? Jest rok 933. Zabraniający śpiewu i wina kalif Al-Kahir sam jest cały czas na gazie. W tym samym czasie w wieku 97 lat umiera wielki wielbiciel wina, uczony Ibn Durajd. Odwiedzający go znajomi są zakłopotani bezlikiem pełnych wina naczyń. Następca wspomnianego kalifa, niejaki Ar-Radi, mimo uroczystej przysięgi, iż nie będzie spożywał wina, a jedynie wodę i syrop owocowy, wytrzymuje tylko dwa lata. Za tysiąc dinarów prawnicy odszczekują jego przysięgę i kalif może już golić winko w najlepsze. A co z dostojnikami religijnymi? Proszę bardzo:
U wezyra Al-Muhallabiego dwa razy w tygodniu zbierali się kadiowie, między innymi Ibn Maruf, najwyższy kadi, kadi At-Tanuchi, wszyscy siwi, z długimi brodami, tak jak i zresztą sam wezyr. Kiedy uciecha osiągała swój szczyt, każdy otrzymywał do ręki kielich złoty wypełniony kutrubbulijskim albo ukbaryjskim winem, zanurzał w nim brodę i opryskiwał wszystkich dookoła; wszyscy tańczyli w barwnych szatach, z wieńcami kwiatów.
Przywódca egipskich Alidów, a więc osobistość religijna pierwszej rangi, pisywał poezje bachiczne:
Czy przestać pić wino? Przecież kwiaty będą wieczne, / a rosa żadnego drzewa nie może ominąć...
Pamiętajmy, że u chrześcijan wino spełnia też funkcję liturgiczną. W czasie świąt wielkanocnych i chrześcijanie, i muzułmanie walili jak w dym do klasztoru Samaluk, gdzie po części liturgicznej przechodzono do mocniejszych wrażeń. Natomiast zapusty fetowano np. w żeńskim klasztorze położonym w słynnej z produkcji doskonałego wina miejscowości Ukabra. Podczas kulminacji tego święta w czasie tzw. nocy dotykania, kiedy to kobiety były wymieszane z mężczyznami i nikt nie cofał ręki przed dotknięciem czegokolwiek, wypijano hektolitry alkoholu. Zdarzały się także inne wspólne bibki, takie jak uroczyste święcenia kościołów, w których jadłem i trunkami raczyli się również muzułmanie, a kobiety były tak bardzo pijane, że służba musiała je w koszach odnosić do domów.
W wiekach X–XII najbardziej rozpijaczonym miastem w imperium islamskim był prawdopodobnie Bagdad, ale i w innych metropoliach – takich jak Aleksandria, Damaszek, Trypolis, Buchara czy Kadyks – nie wylewano za kołnierz. Rokrocznie 8 maja pod Kairem, podczas obchodzenia uroczystości ku czci męczeństwa chrześcijan, wspólnie wypijano winko za niebagatelną sumę 100 tysięcy dirhemów. Nie inaczej działo się też podczas święta Trzech Króli, w średniowieczu obchodzonego w całym muzułmańskim Egipcie. Jednakże każda akcja wywołuje reakcję. W 934 roku na ulice Bagdadu wylegli tzw. hanbalici. Wdzierali się oni do domów bagdadzkich szych, wylewali wino, chłostali służbę i rozbijali instrumenty muzyczne.
[...]
Tak więc wielkie miasta imperium islamskiego nie wyrosły na gruncie Koranu, a zostały przejęte od dawnych kultur i władztwa. Gdy tych ostatnich nie stało, owe kultury żyły swoim trybem pod obcym parasolem religijnym.
Warto też wiedzieć, iż niewiele brakowało, a mielibyśmy pod bokiem islamskiego sąsiada. Sprawę rozstrzygnęło wino. Jak to się stało? Otóż w roku 988 książę Włodzimierz Kijowski jednoczy swoje ziemie i zastanawia się nad wyborem jednej uniwersalnej religii. Wysyła więc do przedstawicieli religii mojżeszowej, chrześcijańskiej i islamskiej coś na kształt zapytania ofertowego. Z odpowiedzi dowiaduje się, iż muzułmanie nie jedzą wieprzowiny, nie piją wina, są obrzezani, ale za to w raju czekają na nich same radości i hurysy. Według najstarszej kijowskiej kroniki sprawa zakończyła się następująco:
Włodzimierz zaś słuchał ich, albowiem sam lubił niewiasty i wszelkie wszeteczeństwa, wysłuchał więc ich z upodobaniem. Jeno było mu niemiłe obrzezanie członków i niejadanie świniny, a najbardziej – niepicie; rzekł: „Dla Rusi picie jest weselem, nie możemy bez tego być”.
Alkoholowa historia Rosji to co prawda późniejsze czasy, ale warto pamiętać, że historia ta tworzona była pod wpływem kultury arabskiej. Oto bowiem żyjący w latach 721–815 uczony Dżabir Ibn Hajjan, znany bardziej jako Geber Sufi, biorąc za podstawy nauki Arystotelesa, wlewa do alembiku wino zamiast wody i… Otrzymuje płyn, który, jak stwierdził, jest mało pożyteczny, ale wielce przydatny dla nauki. Gdyby wiedział, jak bardzo się myli!
Ale oto nadchodzi czas konfrontacji. Jest rok 1095. Podczas synodu w Clermont papież Urban II wzywa wszystkich dobrych chrześcijan do wyzwolenia ziem, na których żył, nauczał i umarł Chrystus. Może i wszystko rozeszłoby się po kościach – bo obietnica całkowitego odpustu była niewystarczająco zachęcająca – gdyby na wyobraźnię rycerzy nie podziałały opowieści o niezmierzonych muzułmańskich bogactwach. Setki tysięcy krzyżowców ruszają w towarzystwie kaczek, kóz i gęsi. Niektórzy z nich na rozgrzewkę dokonują pogromu Żydów w kilku miastach niemieckich, ale niezbyt im to wychodzi, bowiem muszą salwować się ucieczką przez Węgry i Bałkany. Tak czy inaczej docierają do Nicei, skąd wyruszają rok później, a w roku 1099 zdobywają Jerozolimę. I odtąd, nie potrafiąc się dogadać między sobą, dostają już same baty. Wkurzeni Arabowie zbierają siły, a w roku 1291 wojska mameluków pod wodzą sułtana Al -Aszrafa Chalila zdobywają Akkę, co kładzie ostateczny kres wyprawom.
Ale co mają krucjaty do historii alkoholu? Otóż powracający do Europy krzyżowcy przywozili ze sobą wschodnie produkty i przede wszystkim wiedzę. Nowinki pochodzące z Bizancjum, Grecji czy obszarów zamieszkałych przez Arabów stawały się popularne w Europie. Przyczyniło się to do rozwoju kultury i nauki. Skutkiem tych procesów będzie nastanie epoki renesansu i początek destylacji alkoholi konsumpcyjnych w Europie, co otworzy nowy i jakże ciekawy rozdział w historii trunków.