Susan Ronald – „Elżbieta I. Królowa Piratów” – recenzja i ocena
Tytuł Elżbieta I: Królowa Piratów, sugeruje, iż będzie to kolejna biografia królowej „dziewicy”. Otóż nie. Całkiem świeża książka Susan Ronald nie jest następną opowieścią o dworskich potyczkach, romansach i planach mariaży. Choć tytuł sugeruje biografię królowej, to głównymi bohaterami książki są jej ulubieńcy – awanturnicy, piraci, korsarze, włóczędzy morscy, kupcy ryzykanci czy też kupcy nielegalni. Sama Elżbieta I pojawia się w książce dla zaakceptowania a przynajmniej ustosunkowania się, jako głowy państwa, do poczynań jej pupilków. Dzięki temu zabiegowi możemy na własne oczy zaobserwować jak zrodziło się Imperium Brytyjskie i potęga morska Anglii, jak powstawały legendy Johna Hawkinsa i Francisa Drake’a.
Autorka zwraca uwagę iż w języku angielskim, w zależności od charakteru morskiego awanturnictwa, istniało odpowiednie, charakteryzujące go określenie. Samo słowo pirat (ang. privateer) pojawiło się dopiero w XVIII wieku. Język polski jest pod tym względem ubogi operując głownie określeniem pirat i korsarz.
Susan Ronald zadała sobie niemały trud i przebrnęła przez ówczesne kroniki, oficjalne dokumenty królewskie, korespondencję, pamiętniki i wspomnienia. Aby przybliżyć czytelnikowi skalę ówczesnych kradzieży i nakładów finansowych na wojnę, każdą ówczesną sumę przelicza na przybliżony kurs dolara i funta. Wszystko to napisane jest żywym i dowcipnym językiem, który bardziej przypomina powieść awanturniczą niż poważną historyczną biografię. Z ironią i dystansem podchodzi do historii własnego kraju, źródła fortun i tytułów szlacheckich, które hojnie spłynęły na ówczesnych spekulantów. Z myślą o szczurach lądowych na końcu książki przygotowano słowniczek pojęć żeglarskich, wówczas używanych określeń grup etnicznych i krain geograficznych.
Elżbieta I i jej epoka doczekała się wielu publikacji napisanych zarówno przez badaczy brytyjskich, jak też i polskich. Można tu wspomnieć choćby znakomitą pozycję Stanisława Grzybowskiego Elżbieta Wielka z 1989 roku. Książka Susan Ronald, ze względu na skoncentrowanie się na ludziach morza, jest na tym tle interesującym wyjątkiem.
Wydawnictwu Bellona należą się brawa za wydanie świeżej pozycji, której światowa premiera miała miejsce w 2007 roku. Twarda okładka, ilustracje, słownik terminów żeglarskich i przypisy po każdym rozdziale sprawiają, iż książka ta jest świetnym prezentem dla osoby interesującej się historią. Dodatkowo na końcu książki znajdują się dwa dodatki: fragment opracowania twórcy angielskiego żeglarstwa, astronomii i nauk geograficznych Johna Dee o niewielkiej Marynarce Królewskiej oraz Raport na temat wszystkich towarów przywiezionych przez armadę Nowej Hiszpanii w sierpniu 1587 roku.
Szkoda tylko, że w książce tej znalazłam dwa, łatwe do wyjaśnienia błędy, w tym jeden dotyczący naszego państwa. Kiedy wysłannicy Elżbiety zmierzali do Konstantynopola zatrzymali się w polskim mieście Leopolis. Autorka, podając wszędzie w nawiasach współczesne nazwy, pisze, iż jest to… Kraków! Drugim kłującym w oczy, szkolnym błędem jest biogram Machiavelliego, o którym Susan Ronald pisze, że „nie uczęszczał do szkół, ze względu na biedę rodziców” (s. 268) i sugeruje, że również zmarł w biedzie. Prawdziwy lub przynajmniej przybliżony życiorys słynnego autora Księcia nie jest trudny do zweryfikowania, omawiany jest przecież przy okazji dyskusji o Księciu, w liceach i na studiach historycznych, naukach politycznych czy społecznych. Te dwa błędy przesądziły o obniżeniu oceny książki o dwa punkty, bowiem wierzcie mi, płacząc ze śmiechu nad perfidią i sprytem Elżbiety i jej faworytów byłam gotowa dać najwyższą ocenę! Nie będąc jednak specjalistką od historii Anglii, nie wiem czy równie szkolne błędy nie pojawiły się w trakcie omawiania wojny Elżbiety I z Filipem II.
Książkę można zakupić w księgarni internetowej wydawnictwa Bellona S.A.
Zredagował: Kamil Janicki