Starożytności dla każdego
Cóż, wydaje się, że jednak nie każda. Antyk jest pod tym względem nad wyraz poszkodowany. Po długich poszukiwaniach i zasięgnięciu języka dowiedziałem jedynie o istnieniu dwóch popularyzatorskich tytułów z gatunku tych, które wysyłane są pocztą po zapłacie z góry za prenumeratę, zaś z ich środka wypada płyta CD, oraz kilku portali internetowych. Oprócz tych osoba interesująca się starożytnością ma jeszcze do dyspozycji „Peito. Examina Antiqua”, poświęcone dziejom myśli antycznej i prawdziwego Matuzalema wśród powyższych tytułów, czyli „Meandra”, wydawanego od 1946 roku, dziecko profesora Kazimierza Kumanieckiego. Podsumowując, pasjonaci historii starożytnej są na rynku dość poszkodowani. Możemy jednak pospieszyć z informacją, że nie tak dawno sytuacja odrobinę się poprawiła.
Pewnego razu dwaj kaliszanie, Leszek Tomczak i Damian Waszak, rozmawiali na temat miejsca czasopism o starożytności na polskim rynku wydawniczym. W ten oto troszkę przypadkowy sposób powstało czasopismo „Starożytności”, mające wypełnić istniejącą lukę.
Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy pomysłodawcy oraz ich współpracownicy przystąpili do realizacji swojego projektu. Od tego czasu ukazały się już trzy numery, czwarty zaś jest przygotowywany. Każdy z nich zawiera kilkadziesiąt stron artykułów, poświęconych różnym tematom związanym ze starożytnością oraz recenzji ukazujących się w danym momencie publikacji, poruszających tę tematykę. Teksty – poza historykami – piszą także archeolodzy, kulturoznawcy, filologowie klasyczni i historycy sztuki, dzięki czemu otrzymujemy wiele spojrzeń na ten okres i różne rozłożenie akcentów. Redakcja „Starożytności” traktuje dość swobodnie ramy czasowe, wychodząc z założenia, że jeśli pewne procesy znalazły swój kres dopiero w średniowieczu, to należy o nich bez skrępowania pisać. Dostajemy więc do rąk pismo o bardzo szerokim przekroju zarówno chronologicznym, jak i tematycznym.
Czasopismo tworzą w dużej mierze jego czytelnicy. Pisać może każda osoba, która interesuje się historią starożytną, o ile tylko spełni odpowiednie warunki formalne, podane na stronie czasopisma. Teksty zostają następnie poddane korekcie i edycji, a także ocenie pod względem merytorycznym. To konieczny wymóg, biorąc pod uwagę, że twórcy mają zacięcie jak najbardziej naukowe.
Świadectwem wielkiej dbałości o poziom teksów jest poddawanie ich analizie przez komisję merytoryczną, która zapoznaje się z wartością danego tekstu. W ten sposób redakcja dba, aby utrzymać jak najlepszy poziom swego periodyku. Bez zarzutu jest także warstwa redaktorska, choć długa errata do pierwszego numeru wskazuje na to, że jak mawiają nasi sąsiedzi zza Odry, aller Anfang ist schwer.
Na sam periodyk składają się trzy części. Otwiera, rzecz jasna, „Słowo wstępne” redaktora naczelnego, lecz już za chwilę przechodzimy do części drugiej: artykułów. Są one uporządkowane pod względem kręgów cywilizacyjnych. W zależności od tego, ile artykułów będzie dotyczyło danego tematu, w taki sposób rozbudowane zostaną działy. Przeczytamy więc o Egipcie, Grecji, Rzymie, Bliskim Wschodzie i Barbaricum. Wnioskując z forum „Starożytności”, można mieć nadzieję, że kiedyś dowiemy się także czegoś o cywilizacjach Azji i Afryki, ponieważ w ostatnim trzecim numerze możemy zapoznać się z Ameryką prekolumbijską. Egzemplarz czasopisma zamykają „Recenzje”.
Redakcja „Starożytności” ma ambitne i szeroko zakrojone plany. Nie zamierza ona trwać przy koncepcji internetowego czasopisma naukowego. Kreśli ona odważną wizję przyszłości, w której „Starożytności” mają stać się naukowym periodykiem wydawanym regularnie w formie tradycyjnej, na którego łamach gościć będą pierwsze spośród nazwisk historyków starożytności z Polski i świata.
„Starożytności” to nie tylko czasopismo i strona internetowa, lecz także wspomniane już przeze mnie forum, na którym oprócz dyskutowania tematów związanych ze starożytnością można także dzielić się swoimi przemyśleniami na temat zawartości lub tematów przewodnich kolejnych numerów „Starożytności”.
Twórcy przewidzieli dwie możliwości płacenia za możliwość czytania periodyku. Możemy albo kupić pojedynczy artykuł, płacąc za niego trzy złote, albo zakupić cały jeden numer za złotych piętnaście, oszczędzając tym samym pięć złotych. Cóż, być może gdybym był starożytnikiem i cierpiał na niedostatek czasopism o interesującej mnie epoce, inaczej podszedłbym do kwestii wysokości tej ceny. Ponieważ jednak starożytnikiem nie jestem, wydaje mi się ona zaskakująco wysoka.
„Starożytności” stworzyli studenci. Oni je prowadzą, tworzą i czytają. Studenci wzięli na swoje barki zadanie uzupełnienia polskiego rynku wydawniczego. Mam nadzieję, że ten projekt spełni plany jego twórców i pewnego dnia w księgarni, kiosku lub na stronie internetowej będziemy mogli kupić rzeczone czasopismo w formie papierowej. Czego życzę zarówno temu, jak i każdemu studenckiemu periodykowi, zajmującemu się historią. Czytelników zapraszamy zaś tutaj.
Redakcja: Michał Przeperski
Korekta: Dagmara Jagiełło