Stanisław Trojanowski h. Szeliga – pierwszy polski jeździec zawodowy

opublikowano: 2015-01-23, 17:46
wolna licencja
Stanisław Trojanowski h. Szeliga, kawalkator króla Zygmunta Augusta, jest pierwszym znanym ze źródeł Polakiem, który zatrudniony był jako zawodowy jeździec. Co wiemy o jego życiu i polskiej sztuce jeździeckiej XVI wieku?
reklama
Stanisław Trojanowski h. Szeliga (obraz Jerzego M. Płacheckiego)

Zostałem zaproszony do udziału w I Festiwalu Sztuki Jeździeckiej. Trzeźwo oceniam istniejące realia, zatem uznałem konkurowanie z artystami wyspecjalizowanymi w obrazowaniu konnych tematów za nonsensowne. Jeśli więc nie dorównam im formą, to co pozostaje? Treść. Namalowałem konny portret Stanisława Trojanowskiego i na tym poprzestałem. Obraz wzbudził przecież zainteresowanie. Dużo czasu zajęło objaśnianie licznie zgromadzonej przy nim publiczności, kim była sportretowana osoba oraz co zostało ukazane w tle malowidła – knyszyńskie stajnie. Niniejszy artykuł jest streszczeniem tego, co wyjaśniałem zaciekawionym na wystawie w warszawskim Centrum Olimpijskim.

Żywot zapomniany

Przekazów o życiu imć Stanisława zachowało się niewiele, ot, wzmianki w herbarzach (Niesiecki, Paprocki), w rachunkach królewskiego dworu, w cudzych pamiętnikach. Nie jest nawet znana data jego urodzin ani zgonu. Wiadomo jedynie, iż został pochowany w Piotrkowie Trybunalskim przy kościele franciszkanów. Okazały nagrobek, przeniesiony później do dominikańskiego kościoła, w XIX wieku uległ zniszczeniu, a umieszczona na nim data śmierci była na tyle nieczytelna, że tworzyła pole do niepotrzebnych tu spekulacji. Pomimo tak szczątkowej wiedzy można pokusić się o twierdzenie, iż życiorys Stanisława Trojanowskiego herbu Szeliga ugruntowuje pogląd, że jeździectwo jest sztuką, którą parają się tylko osoby niepoślednie.

Dom Trojanowskich znaczył niemało w Sandomierskiem. Matką Stanisława była Anna Czarnooka vel Czarnocka h. Lis, „niewiasta cnotliwa i pobożność miłująca”. „Jego brat Kacper z Komorowską zostawił potomstwo”. Drugi z braci, Krzysztof, przez pewien czas współzarządzał wraz ze Stanisławem leśnictwem bielskim (od 1558 roku). O innym rodzeństwie historia milczy.

Przeczytaj też:

Najbardziej znaczące dla dalszych losów naszego bohatera okazało się to, że był synem Andrzeja, sławnego rotmistrza husarskiego, który pod hetmanem Janem Tarnowskim wraz z pułkiem Stefana Balickiego w obertyńskiej bitwie (22 sierpnia 1531 roku) „mężnie Wołochom odpór dawał”. Ma to znaczenie, gdyż pan Andrzej dowodził chorągwią husarską, a był to czas, gdy taka do lekkiej (ew. średnio ciężkiej) jazdy się liczyła. Husaria, powołana do służby niewiele ponad ćwierć wieku wcześniej, wyróżniała się naturalnym „drapieżnym” dosiadem, wyraźnie różnym od tego, jaki stosowali ciężkozbrojni kopijnicy. Oczywiście w czasie polowań albo w podróży ci elitarni kawalerzyści również dosiadali koni na „sposób praktykowany przez usarzy”. Można więc z całą pewnością twierdzić, że jeździecka edukacja młodego Stanisława (pod okiem jego rodzica lub towarzysza) daleko odbiegała od modnych na zachodzie kanonów. I tu dygresja.

reklama
Bitwa pod Obertynem (fragment ryciny z kroniki Marcina Bielskiego)

Wypada zwrócić uwagę na rzekomy paradoks. Otóż w czasach, gdy żył nasz bohater, w Rzeczpospolitej (inaczej niż na zachodzie Europy) nie drukowano traktatów o jeździe konnej ani o szermierce. Wytykali nam to rozmaici, jednak właśnie polska jazda i polscy rębajłowie zadziwiali sprawnością cały ówczesny świat. Możebne jest więc to, iż sztuka nie mieści się w ryzach traktatów, a jej rozwój gwarantują indywidualne poczynania. Co by nie dywagować, jest faktem, że w Rzeczpospolitej XVI–XVII wieku nauczano jeździectwa, mając za pryncypium naturalną równowagę. Musiał być Stanisław szczególnie pojętnym uczniem, skoro historia mianowała go pierwszym polskim zawodowym jeźdźcem. Czy Łukasz Górnicki, opisując w „Dworzaninie” idealną sylwetkę jadącego wierzchem, miał przed oczami postać St. Trojanowskiego? Możliwe, bo często ze sobą przebywali, aliści takie twierdzenie to nazbyt daleko idące przypuszczenia. Tak, jak opisał to Górnicki, jeździli wtedy praktycznie wszyscy, jego królewskiej mości nie wyłączając.

W królewskiej łasce

Nieznane są powody, dzięki którym młody Stanisław stał się jurgieltnikiem Zygmunta Augusta. Jest przecież faktem, że bardzo szybko znalazł się w gronie osób jawnie faworyzowanych i cieszących się szczególnymi względami monarchy. O tym, iż tak było, nie świadczy to, że 27 grudnia 1550 roku przyjęty został do ujeżdżania koni (w Knyszynie, z płacą 20 fl.) i stał się królewskim kawalkatorem, ale fakt, iż wespół z Mikołajem Konarskim mianowano go starszym nad drabantami. Drabanci była to straż przyboczna władcy, jest więc oczywiste, że ich dowódcą mogła być tylko osoba ciesząca się absolutnym zaufaniem monarchy. To zaufanie potwierdza chociażby fakt, że 16 lutego 1568 roku Zygmunt August powierzył przeniesienie swego mienia do Tykocina właśnie Trojanowskiemu. Był on już wówczas tytułowany rotmistrzem, a król zobowiązał dowódcę innej roty drabantów, Klimuta Bileńskiego, do przekazania podległych mu żołnierzy pod rozkazy Trojanowskiego. Odnotowano, że „był to mąż nieprzejednany, ani pogróżkami ani drogiemi obietnicami nieprzełamany”. Znalazło to potwierdzenie po śmierci władcy, kiedy panowie z Rady Koronnej zachcieli rozgrabić królewski skarb. Wówczas St. Trojanowski na czele swej roty skutecznie temu zapobiegał. Tacy kiedyś bywali obywatele.

reklama

Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”

Izabela Śliwińska-Słomska
„Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
128
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-55-6

Książka dostępna również jako audiobook!

Zygmunt August, ok. 1553 r. (portret autorstwa Lucasa Cranacha Młodszego)

Zachował się dokument poświadczający, że w 1555 roku z łaski JKM Zygmunta Augusta został pan Stanisław (kawalkatorem był przynajmniej do końca 1567 roku) również leśniczym bielskim. Była to zaszczytna i intratna nominacja, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę nadzwyczaj dobrą koniunkturę, jaką miało na rynkach europejskich przetwórstwo drzewne. Według zachowanych dokumentów Trojanowski piastował tę godność przynajmniej do 1583 roku. W roku 1559 w siole Lada (wielka polana) niedaleko Bielska założył folwark, który stał się siedzibą leśnictwa. W późniejszym okresie zamieszkiwał tam najprawdopodobniej jego brat Krzysztof.

Po roku 1572, kiedy to przypodchlebca nowego króla Walezjusza Jan Zamoyski rabował knyszyńską koniusznię, Stanisław Trojanowski trwał w tykockim zamku, broniąc przed rozgrabieniem materialnego spadku, jaki Anna Jagiellonka powinna otrzymać po zmarłym bracie. Od 1574 roku dowodził załogą twierdzy w Tykocinie. Być może właśnie to docenił małżonek królowej Anny, Stefan Batory, a może bardziej jeszcze zasługi naszego bohatera w wojnie północnej (1577–1582), dość, że w czasie jego panowania ów „mąż w szyku wojennym nieprzejednany” cieszył się łaskami kolejnego monarchy. O jego późniejszych losach wiadomo niewiele. Może tylko tyle jeszcze, że „z Jeżykowiczówną z dawnej zacnej familii w Księstwie Litewskim z domu Leliwa […] zostawił potomstwo”. I kto ośmieli się negować, iż pierwszy zawodowy jeździec – Polak nie był człowiekiem renesansu?

Pierwszy polski jeździec zawodowy

Karierę zawodowego jeźdźca rozpoczął Stanisław Trojanowski w knyszyńskiej koniuszni Zygmunta Augusta pod koniec 1550 roku – został królewskim kawalkatorem. Według zachowanych rachunków i dokumentów był pierwszym Polakiem, któremu oficjalnie płacono za ujeżdżanie, jeżdżenie i trening koni – oczywiście mowa o fakcie potwierdzonym źródłowo. Przed nim czyniło tak wielu. Chodzi jednak o to, iż do obowiązków ujeżdżacza, zwanego nowomodnie kawalkatorem, zaliczano udział w różnego rodzaju konnych pokazach. Do początków XVI wieku wśród Polaków nie ujawniały się (a przynajmniej nie zostało to odnotowane) takie zainteresowania.

reklama
Bona Sforza

W 1518 roku granice Rzeczpospolitej przekroczyła przybywająca z Barii księżniczka Bona Sforza d’Aragona, aby 18 kwietnia tego roku poślubić w Krakowie króla Zygmunta I. Towarzyszył jej liczny orszak, w którym prym wiedli italscy kawalkatorzy. Nie było w tym nic dziwnego, bo wg włoskiego obyczaju wyróżniający się umiejętnościami jeźdźcy uświetniali swoimi popisami wjazdy jaśniepańskich orszaków. Polski król, witając przyszłą małżonkę, zaprezentował wojskowy pokaz sprawności rot usarskich, a włoska księżniczka (sama wierzchem na bułanym dzianecie) zrewanżowała się popisem swoich jeźdźców. To wersja oficjalna, której tylko pozornie przeczy spis dworzan w orszaku księżniczki. Nie wymienia się w nim kawalkatorów, a jedynie masztalerzy i służbę stajenną. Bona Sforza od dziecka entuzjazmowała się jeździectwem, a konne przejażdżki zaliczała do najmilszych rozrywek. Jej ród posiadał w okolicach Mediolanu liczne stadniny. Wiodła zresztą ze sobą (dar jej matki Izabeli dla Zygmunta I) 10 „wykwintnych wierzchowców”. Niestety, połowa z nich padła w drodze. W 1523 roku w Krakowie wydano dziełko pt. „Hussovianus de bisonte ejus ventatione” poświęcone zasadniczo łowiectwu, ale i hipika znalazła w nim miejsce. Sądzi się, że autorką była właśnie Bona – polska królowa.

Pomimo tak znakomitej protekcji, instytucja kawalkatora nie przyjęła się szerzej w Rzeczpospolitej. Owszem, zatrudniano takowych na wielkopańskich dworach, ale faktycznie były to przypadki jednostkowe. Np. Jan Zamoyski trzymał w Zambrowie jednego kawalkatora. Król Zygmunt August od 1550 do 1572 roku zatrudniał ich piętnastu (do trzech w tym samym czasie): 12 Włochów, 1 Niemca i 2 Polaków. Literatura wymienia dwóch, jednak źródła potwierdzają jedynie Trojanowskiego. Być może do kawalkatorów błędnie zaliczono Ioannesa Siekierę (zm. w 1559 roku). W tym samym okresie był on zatrudniony w knyszyńskiej koniuszni, ale jako nadzorca koni dla królewskich kurierów.

reklama

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Nie wiadomo, w jakim stopniu Stanisław Trojanowski poznał sztuczki istalskich ujeżdżaczy, jest przecież faktem, że błyskotliwą karierę królewskiego jurgieltnika rozpoczął właśnie jako kawalkator. U nas musiał jawić się jako wyróżniający jeździec, ale dla zachodnich obserwatorów byłoby to chyba nazbyt mało. Należy wszak zapamiętać, iż tamtejszy obyczaj uświetniania uroczystych wjazdów orszaków i jeździeckie popisy w karuzelach nie znajdowały w Polsce szczególnego poważania. Zaświadcza o tym przebieg służby Trojanowskiego, ale też zatrudnianych później w Knyszynie i w Wilnie kawalkatorów z Italii. Obok pracy z przydzielonymi im końmi (4–6 szt.) wypełniali funkcje administracyjne i hodowlane. Np. Scipion del Campo nadzorował (po odejściu koniuszego Jakuba Piaseckiego) knyszyńską stadninę, w 1572 roku objął zaś funkcję zarządcy Nowego Dworu. Trojanowski, będąc kawalkatorem, jednocześnie dowodził strażą królewskiego dworu.

Śmierć króla Zygmunta Augusta w Knyszynie (obraz Jana Matejki)

Niektórzy z kawalkatorów, zajmujący się wyłącznie końmi, większość czasu przebywali w Wilnie. Trojanowski mieścił się w tej grupie, której służba była trwale przypisana do Knyszyna. W chwili śmierci króla tamtejsze stajnie zajmowało (wg różnych źródeł) od 758 do 831 koni, w tym 395 wierzchowych, z których 120 były pocztowymi (od pocztu), a jedynie 30 łowczymi. Spisane zostało jeszcze 48 podjezdków oraz 19 dzianetów. Te ostatnie najprawdopodobniej znajdowały się pod opieką kawalkatorów. Czy tak było rzeczywiście – trudno z całą pewnością twierdzić. O ile jest to możliwe, jeśli chodzi o włoskich ujeżdżaczy, o tyle rodzą się wątpliwości, gdy rzecz odnieść do Trojanowskiego. Otóż królewscy drabanci (trabanci), nad którymi starszym był nasz bohater, to ludzie dobrze urodzeni, a ci zawsze służyli konno. Najpewniej tym tłumaczy się znacząco większa od innych liczba koni pocztowych. Dosiadane były przez strażników monarchy, przeto możliwe, że to nad ich wierzchowcami miał pieczę ujeżdżacz i trener St. Trojanowski.

reklama

Teresa Żurawska w opracowaniu „Polskie powozy” zamieszcza „Spisek koni, które zostały się po śmierci Zygmunta Augusta”. Przy liczbie 120 napisała „fryzy palcatowe”. Oznaczać by to mogło konie fryzyjskie ujeżdżone wierzchowo. Rzecz mało prawdopodobna oraz niepotwierdzona źródłowo. W zapiskach jest wprawdzie mowa o znajdujących się w Knyszynie fryzach młodych, ale tych było zaledwie 21–24 szt. Wydaje się, że umieszczenie przy liczbie 120 zapisu „fryzy palcatowe”, to swoista licentia poetica. Sporządzony po śmierci króla spisek koni był przytaczany m.in. przez: J.U. Niemcewicza, Z. Glogera, M. Czapskiego, J. Maroszka. Wszyscy oni piszą o koniach pocztowych lub jezdnych pocztowych, a to różnica znacząca.

O umiejętnościach jeździeckich Polaków

Nie istnieje możliwość dowiedzenia, które wierzchowce miał pod swoją opieką po 1550 roku St. Trojanowski. Jest przecież pewne, że w tamtym czasie kilkakrotnie odnotowany został jako zawodowy jeździec Polak. Kwestia jeździeckich upodobań naszych przodków wywoływała i do teraz wywołuje wiele emocji. Można to złożyć na karb niezrozumienia ówczesnej specyfiki oraz jawnie szczątkowego oglądu. Np. nuncjusz Ruggieri w swoich zapiskach bardzo krytycznie ocenia jeździeckie umiejętności Polaków, jednak w innym miejscu podkreśla skuteczność ich jazdy.

W karuzelach albo na maneżach można było popisywać się „italiańskimi sztuczkami”, ale w polu, gdy sposób użycia wierzchowca decydował o zdrowiu, nawet życiu… zwyciężał pragmatyzm. Nie budzi wątpliwości to, że Trojanowskiemu nieobce były arkana lansowane przez m.in. włoskie szkoły maneżu. W codziennej praktyce dosiadał jednak konia w sposób, jaki opisał (czy nie pod jego dyktando?) w „Dworzaninie” Łukasz Górnicki, przeciwstawiając się „niekształtownej manierze” zachodniego stylu.

Nie od rzeczy będzie przypomnienie, iż w tamtych czasach instytucję kawalkatora hołubiono głównie przy wielkopańskich pałacach. Szlachta powierzała swoje konie dziamborzom (dziambarzom) – tak nazywano tureckich lub ormiańskich ujeżdżaczy. Układali oni wierzchowce w sposób bliższy potrzebom i upodobaniom Polaków. Jest prawdopodobne, że również od nich czerpał jeździecką wiedzę oraz umiejętności nasz bohater. Rozważania o tym przynależne są raczej hipicznemu roztrząsaniu kwestii szczegółowych. Moim wszakże zamysłem jest przypomnienie osoby pierwszego zawodowego jeźdźca Polaka, a takim jawi się w historii Stanisław Trojanowski h. Szeliga – kawalkator Zygmunta Augusta.

Histmag potrzebuje Twojej pomocy! Wesprzyj naszą działalność już dziś!

Bibliografia

  • Michał Baliński, Tymoteusz Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym, wyd. drugie poprawione i uzupełnione przez F.K. Martynowskiego, t. 3, nakład Druk. S. Orgelbranda Synów, Warszawa 1886.
  • Jan Stanisław Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI–XVIII, PWN, Warszawa 1976.
  • Marian Czapski, Historya powszechna konia, nakładem Księgarni J.K. Żupańskiego, Poznań 1874.
  • Krzysztof Dorohostajski, Hippika, to jest o koniach xięgi, Kraków 1603.
  • Zygmunt Gloger, Encyklopedia staropolska, Druk. P. Laskauera i W. Babickiego, Warszawa 1900–1903.
  • Łukasz Gołębiowski, Domy i dwory. Przy tem opisanie apteczki, kuchni, stołów, uczt, biesiad, trunków i pijatyki; łażni i kąpieli; łóżek, pościeli, ogrodów, powozów i koni; błaznów, karłów, wszelkich zwyczajów dworskich i ró̇żnych obyczajowych szczegółów, nakład autora, druk. N. Glücksberga, księg. i typogr. król. Aleksandrowskiego Uniwersytetu, Warszawa 1830.
  • Konstanty Górski, Historya jazdy polskiej, Księgarnia Spółka Wydawnicza Polska, Kraków 1894.
  • Łukasz Górnicki, Dworzanin polski, Kraków 1566 r.
  • Aleksander Jabłonowski, Źródła dziejowe, t. 17, cz. 1, Polska XVI wieku pod względem geograficzno-statystycznym, t. 6, cz. 1, Podlasie (województwo, Skład główny u Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1908 r.
  • Józef Maroszek, Pogranicze Litwy i Korony w planach Zygmunta Augusta, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2000.
  • Julian Ursyn Niemcewicz, Zbiór pamiętników historycznych o dawnej Polszcze z rękopisów tudzież dzieł w różnych językach o Polszcze wydanych, oraz z listami oryginalnemi królów i znakomitych ludzi w kraju naszym, wydanie nowe Jana Nep[omucena] Bobrowicza, nakładem i drukiem Breitkopfa Haertela, Lipsk 1838.
  • Jerzy Mirosław Płachecki, Klechdy tykockie, Wyd. Benkowski, Białystok 2005.
  • Aleksander Przeździecki, Jagiellonki polskie w XVI wieku. Obrazy rodziny i dworu Zygmunta I i Zygmunta Augusta królów Polskich, w drukarni Uniwersystetu Jagiellońskiego, Kraków 1868.
  • Źródła do historyi sztuki i cywilizacji w Polsce, t. 1, Rachunki dworu królewskiego 1544–1567, wyd. Adam Chmiel, nakładem Akademii Umiejętności, skład główny w Księgarni Spółki Wyd. Polskiej, Kraków 1911.
  • Oswald Balzer, Rachunki domowe Zygmunta Augusta z roku 1549, „Przewodnik Naukowy i Literacki (Dodatek Miesięczny do „Gazety Lwowskiej”)”, 13, 1885.
  • Hipolit Stupnicki, Herbarz polski i imionospis zasłużonych w Polsce ludzi wszystkich stanów i czasów: ułożony porządkiem alfabetycznym na podstawie herbarza Niesieckiego i manuskryptów, t. 1, K. Piller, Lwów 1855.
  • Stanisław Tomkowicz, Materiały do historyi stosunków kulturalnych w XVI wieku na dworze królewskim polskim, nakładem Akademii Umiejętności, skład główny w księgarni G. Gebethnera i Spółki w Krakowie, Kraków 1915 r.
  • Jerzy Topolski, Jerzy Wiśniewski, Lustracje Województwa podlaskiego 1570 i 1576, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich–Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1959.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Jerzy Mirosław Płachecki
Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. Od połowy lat sześćdziesiątych związany ze środowiskiem jeździeckim i kawaleryjskim. Twórca propagujących tą tematykę piosenek. Autor i ilustrator książek historycznych m.in. ,,Klechdy tykockie", ,,Walewicka saga", ,,My czterdziestolatek - z historii jeździectwa na Podlasiu". Za podniesienie tematu szarży na czołgi nad rzeczką Mrogą nominowany do nagrody Local Press 2010 (w dziale „Historia”).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone