Stanisław Przybyszewski i Dagny Juel

opublikowano: 2019-03-24, 17:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Stanisław Przybyszewski to jeden z najważniejszych twórców modernizmu. Niemcy nazywali go „der geniale Pole”. Jego życie obfitowało jednak w liczne skandale obyczajowe...
reklama

Niemogący opędzić się od kobiet alkoholik, żyjący na krawędzi bankructwa prowokator, a przede wszystkim legenda polskiej literatury. Stanisław Przybyszewski był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli modernizmu, którego twórczość zdobyła sławę poza granicami Polski. Jak wyglądało życie tego słynnego pisarza?

Stanisław Przybyszewski

Na początku była chuć – tak rozpoczyna się słynne „Requiem aeternam”. Jego autor szokował nie tylko swoją literaturą. Miał wielki czar, któremu nie można było się oprzeć. Kobiety do niego lgnęły, mężczyźni go podziwiali. Nałogowy alkoholik, nihilista, kobieciarz, jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej sceny literackiej.

(…)

Początkowo uczył się w domu, lecz w wieku prawie trzynastu lat rozpoczął edukację w toruńskim gimnazjum. Częste powroty do rodzinnej miejscowości i lektura Williama Szekspira szybko ustąpiły fascynacji życiem marginesu społecznego i „Nędzników” Victora Hugo. Wszystko zmieniło się wraz z poznaniem starszego o dwa lata Gdyki, nieślubnego dziecka akuszerki. Dotychczasowa wesołość i beztroska ustąpiły ciemności. Przyjaciele pogrążali się razem w mrocznych rozrywkach aż do świąt wielkanocnych 1883 roku. Wieść o samobójstwie nieznanego z imienia Gdyki nadeszła zaraz po przyjeździe Stanisława do rodzinnego domu i pozostawiła na nim piętno śmierci, które zawsze będzie go prześladować.

Przybyszewski – Mroczne początki legendy

W 1884 roku zaczął naukę w Wągrowcu, gdzie otrzymał świadectwo dojrzałości. Dotąd kiepski w nauce, dzięki znajomości niemieckiego nabytej w Toruniu miał przewagę nad tutejszymi Polakami. Za czasów wągrowieckiej szkoły rozpoczęły się też jego miłosne podboje. Pierwsze uczucia przelewał obficie na wiersze, w których opiewał przedmioty swych westchnięć. Były nimi krewna kolegi (do której wzdychał przez dwa lata, by później, po jej wyjściu za mąż, mówić o zdradzie), jego uczennica Rosa Foerder, a wreszcie jej siostra Marta. Ta ostatnia, oczarowana nauczycielem fortepianu, za wszelką cenę chciała związać się ze Stanisławem.

Stanisław Przybyszewski

Pewnego dnia weszła do jego berlińskiego mieszkania i już tam pozostała. Za całkowite oddanie ukochanemu zapłaciła wielką cenę – urodziwszy mu troje dzieci, musiała dzielić się nim z drugą kobietą, a na końcu, odtrącona, skończyła tragicznie.

Jak pisał Henryk Izydor Rogacki:

Niepozorna i prawie szpetna, miała jednak wdzięk i przywiązanie właściwe brzydulom. Dla Przybyszewskiego stała się początkowo przedmiotem dumy – jako własna, domowa kobieta. Później będzie jakimś wstydliwym inwentarzem, a wreszcie kulą u nogi i przekleństwem losu.

Zanim jednak poznał Martę, rozpoczął studia architektoniczne w Berlinie, które porzucił już po roku. Fascynacja architekturą gotycką z lat młodości, powstała za sprawą „Dzwonnika z Notre Dame” Hugo, nie wystarczyła, by dokończyć edukację. Do podjęcia tego kroku skłonił go Nietzsche – w 1889 roku Stanisław poznał jego dzieła, które odmieniły spojrzenie młodego artysty na świat i doprowadziły do przewartościowania jego dotychczasowego życia.

reklama

Przybyszewski zapisał się na medycynę, a jego fascynacja filozofem doprowadziła do wydania w 1892 roku eseju „Zur Psychologie des Individuums, Bd. I: Chopin und Nietzsche, Bd. II: Ola Hansson” („O psychologii jednostek”). Jego robocze zapiski miały trafić do rąk krytyka i redaktora „Neue Freie Presse” Franza Servaesa. Przybyszewski pisał o tym epizodzie:

Byłem przygnębiony tą „radosną nowiną” – wstyd mnie dławił, bo nagle uczułem, że to wszystko, com napisał, było tak bezmiernie naiwne i głupiutkie – przecież to tylko tak dla siebie na kolanie pisane! Ale już teraz nie mogłem odwrócić biegu mego przeznaczenia: dostałem się w literaturę, a Bóg mi świadkiem, żem tego nie chciał – minąłem się z moim powołaniem, przecież ja miałem być muzykiem, jak tego sobie tak gorąco moja matka życzyła, a już jeżeli nie muzykiem – to księdzem!

Jego pozycję wśród cyganerii berlińskiej utwierdziły kolejne prace. Studiów nie skończył – wydalono go z uczelni za związki z ruchem robotniczym. Zaczął jednak obracać się w kręgu artystów i pisarzy – tworzył berlińską bohemę razem z Augustem Strinbergiem, Edvardem Munchem (który „Krzyk” stworzył ponoć pod wpływem „Requiem aeternam” Przybyszewskiego), Olą Hanssonem, Richardem Dehmelem i Carlem Ludwigiem Schleichem. Niemcy nazywali go der geniale Pole. Ola Hansson pisał:

Grał marzyciela, a był intrygantem, i nikt nie wiedział, gdzie szła granica między prawdziwym a udanym upiciem się. Był szczery z wyrachowania, a zamknięty z pozy. Sam zapalał swoją namiętność ludzką i duchową i pozwalał jej gasnąć; prawdziwą była tylko jego gimnastyka psychologiczna i jego rancune.
[![Stanisław Przybyszewski - Agnieszka Woch „Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”] (https://histmag.org/grafika/thumbs/Dagny_Juel_360x448_thb_164746.jpg)] (https://histmag.org/grafika/2019_articles/przybyszewski/Dagny_Juel.jpg) Dagny Juel

Zachwycał się jednak jego twórczością: „To najpiękniejsze, com tu przeżył: poznałem duszę człowieka”.

W Berlinie imał się dorywczych zajęć, współtworzył modernistyczne pismo „Pan”, w końcu jednak dostał od Stanisława Grabskiego propozycję redagowania skierowanej do polskiej emigracji w Berlinie „Gazety Robotniczej”. Jego następca miał krytykować niedbałość, z jaką prowadził dziennik.

Dagny

W marcu 1893 roku w poznał pisarkę Dagny Juel. Skandynawska muza artystów, kochanka Muncha i Strindberga była jedną z najbardziej pożądanych kobiet epoki. Kochali się w niej Tadeusz Boy-Żeleński, Stanisław Wyspiański, Wojciech Weiss. Plotki głosiły również, że przyczyniła się do samobójstwa poety Stanisława Koraba-Brzozowskiego, który nie mógł ponoć pogodzić się z jej odrzuceniem. Ta nieprzeciętnie inteligentna, kontrowersyjna piękność pijąca wódkę ze szklanki imponowała mężczyznom, którzy tracili dla niej rozum.

Polecamy e-book Agnieszki Woch – „Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”

Agnieszka Woch
„Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
113
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-24-2

Książka dostępna również jako audiobook!

Munch nigdy nie pogodził się z jej utratą – poświęcił jej swoje dzieła, m.in. „Madonnę”, „Głos”, cykl „Zazdrość”. Bohaterem tego ostatniego stał się także Przybyszewski – jako niepożądany członek miłosnego trójkąta. O niechęci do Stanisława mogą świadczyć słowa malarza:

reklama
Jestem przeświadczony, że kiedyś pojedzie z nim do Polski, zaplącze się w spisek nihilistów i wspólnie z nim zawiśnie na stryczku albo pójdzie na zesłanie. Być może jednak, że zginie wcześniej z braku środków do życia.

Ich związek krytykował również Wincenty Lutosławski: „Taka ślepo uległa każdej zachciance swego nieroztropnego i nieobliczalnego kochanka kobieta wydała się raczej manekinem niż osobą godną miłości”. Zafascynowany Stanisław nie zważał jednak na krytykę. Twierdził, że dopiero Dagny była w stanie wydobyć na zewnątrz tajemnice jego duszy, zainspirować go do czerpania z jej nieodkrytych pokładów.

Z powodu kobiety przyjaźń Przybyszewskiego ze Strindbergiem przerodziła się w gorącą niechęć, choć romans Augusta i Dagny w chwili spotkania z polskim pisarzem należał już prawdopodobnie do przeszłości. Mimo że wcześniej Stanisław wielbił swojego mistrza, uważał go za mentora i literackiego ojca, opowiadał o nim później: „Trudno mi pisać o Strindbergu, bo przestawałem z nim zbyt blisko, ale palce po prostu mnie świerzbią, żeby napisać coś strasznie bezwzględnego, aby całą tę graciarnię wielkiego mózgu prześwietlić”.

Na drodze do pełni szczęścia stała jednak Marta Foerder. Informator partii socjalistycznej, który wysyłał do londyńskiej centrali powiadomienia o życiu pisarza, donosił: „[...] ma on żonę, która mu ciąży; to ma być prosta kobieta; z powodu tego pije, zajmuje się okultyzmem, dekadencją etc.” Opisywał go także jako podatnego na manipulację, zmęczonego życiem człowieka: „Z Przyb. Nie gadałem wiele [...] dziwny to facet – przede wszystkim ogromnie słaby i dający się powodować każdemu, dalej – ogromnie zdenerwowany i jakiś zniechęcony do życia”.

August Strindberg

Mimo bliskich relacji z Martą, Przybyszewski 18 sierpnia 1893 roku wziął ślub z Dagny. Na przełomie lipca i sierpnia spotkał się z jej rodziną, która początkowo sprzeciwiała się związkowi z człowiekiem z niższej klasy społecznej, bez odpowiedniego pochodzenia i pieniędzy. Jak pisał Ludwik Hieronim Morstin, Przybyszewski spóźnił się na kolację, co tylko pogorszyło jego sytuację.

Niezręczną ciszę przerwał jego toast:

Nagle, gdy napełniono już starym winem kielichy, zerwał się i zaczął mówić toast na cześć rodziców, rodziny i tej ziemi, która wychowała Dagny. I o niej samej, o tej, która go unosi ku niebiosom. A mówił tak pięknie i z takim zapałem, że słuchało się tego, co mówił, jak natchnionej improwizacji. Od razu lody pękły. Na twarzy poważnych, dostojnych norweskich Buddenbrooków malował się podziw i rozrzewnienie. Gdy polski pisarz przestał mówić, odezwały się entuzjastyczne oklaski. A po wieczerzy siadł Przybyszewski do fortepianu i zaczął grać Chopina, tak po swojemu, jak on tylko umiał. Wtedy zachwyt całej rodziny nie miał granic. Winszowano Dagny, że będzie żoną geniusza.
reklama

Małżeństwo trwało w biedzie, powiększając swoje długi suto zakrapianymi spotkaniami skupionej wokół niego cyganerii. Wzajemne uwielbienie kochanków oddziaływało twórczo na nich samych, lecz także przyciągało rzesze wielbicieli, zafascynowanych ekstrawagancką parą. Nieprzeniknieni, kontrowersyjni artyści pobudzali wyobraźnię, a ich dom stał się przybytkiem młodych naśladowców. Mimo problemów finansowych był to najbardziej płodny literacko okres dla Przybyszewskiego. Żona inspirowała go do napisania swoich największych dzieł, m.in. „Requiem aeternam”, „De Profundis”, „Dzieci szatana” czy „Confiteor”.

Mimo małżeństwa z Dagny Stanisław nie porzucił Marty. W lutym 1895 roku urodziła się im córka Janina – ich trzecie po Bolesławie i Mieczysławie dziecko. W tym samym roku Dagny urodziła Zenona, ich pierwszego syna.

Marta nie mogła pogodzić się jednak z losem zepchniętej na dalszy plan kochanki. Była prawdopodobnie w ciąży z czwartym dzieckiem, kiedy 9 czerwca 1896 roku popełniła samobójstwo. Przybyszewskiego, przebywającego wtedy w Berlinie, aresztowano jako współwinnego tej śmierci. Dzięki wpływom bliskich i staraniom Dagny zwolniono go, jednak berlińskie środowisko nie zapomniało mu tego występku. Nie miał już przyszłości w tym mieście – wraz z Dagny tułali się odtąd między Berlinem a Kongsvinger, jej rodzinną miejscowością.

Pierwsza śmierć

Po śmierci kochanki Przybyszewski nie wziął odpowiedzialności za swoje dzieci. Jego córki nie otrzymały nawet nazwiska ojca. Bolesławem zaopiekowali się krewni Stanisława. Pisarz usynowił go dopiero w 1905 roku. Mieczysława została adoptowana przez bogatą rodzinę. Janina po tułaczce po domach dziecka zmarła z powodu problemów psychicznych w domu dla obłąkanych.

W 1898 roku Dagny i Stanisław postanowili osiąść w Krakowie. On chciał pisać w swoim ojczystym języku. Objął redakcję „Życia”. Jego środowisko przyjęło tę wiadomość z radością, lecz także obawą o położenie pary:

Stanisław Przybyszewski i Dagny Juel
...pomysł osiedlenia się w Krakowie był dla niego samobójstwem. Właśnie dla Przybyszewskiego, tak przewrażliwionego na mowę kamieni. Kraków zwalił się na niego, niby w owym dramacie trumna świętego Stanisława na Śmiałego rycerza. Odtąd cherlał z pękniętym krzyżem pacierzowym.

Ich wystawne życie szokowało krakowskie środowisko. Do historii przeszły spotkania bohemy i przyjęcia, na które nie było ich stać. Tak było z chrzcinami narodzonej w 1897 roku Iwy – zorganizowanymi z wielką pompą, nieopłaconymi nawet groszem przez Przybyszewskiego. Fundatorem uroczystości stał się Jozafat Nowiński – dramaturg, który wydał na nią całą nagrodę za „Białą gołąbkę”, zdobytą chwilę wcześniej na konkursie dramatycznym:

...ryk był piekielny. Ale niebawem uciszyło się, bo Józef Kotarbiński, przetańczywszy z panią domu na nutę Słońce i pogoda, przystanął koło grajka i zaśpiewał zaimprowizowaną strofkę. Odśpiewał mu, przetańczywszy z kolei, geolog Grzybowski, i dosłownie parę godzin ciągnął się, ku niesłychanej radości Stacha, ten taneczny pojedynek na improwizowane krakowiaki. To się nazywa artystyczne poczucie stylu: chrzciny to chrzciny! Było już dobrze szaro, kiedy Kotarbiński usiadł w fotelu i wśród religijnej ciszy zaczął, jakby do siebie, mówić strofy Beniowskiego, te najpiękniejsze: Twój czar nade mną trwa...

Polecamy e-book Agnieszki Woch – „Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”

Agnieszka Woch
„Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
113
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-24-2

Książka dostępna również jako audiobook!

reklama
Komentarze
o autorze
Agnieszka Woch
Studentka filologii polskiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, interesuję się wszelkiego rodzaju literaturą, historią XX wieku i językiem, a także filmem i teatrem. Redakcyjny mistrz boksu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone