Stan wojenny – ostatni kontratak komunistów [Nieskończenie Niepodległa]
Podpisując Porozumienie Gdańskie, władze Peerelu od ponad dwóch tygodni przygotowują już siłową reakcję na strajki. Przez 16 następnych miesięcy pozorowany jest dialog, coraz intensywniej zaś planowane działania pacyfikacyjne. Koncepcja stanu wojennego ustalona zostaje w lutym 1981 roku. Ostatecznie termin wyznaczony jest na noc 12/13 grudnia. Wcześniej gen. Wojciech Jaruzelski żąda od Kremla potwierdzenia, że – w razie skutecznego oporu „Solidarności” – wojska sowieckie wesprą atak.
Mimo odmowy Sowietów, wewnętrzna okupacja okazuje się skuteczna. Wystarcza zaskoczenie, drakoński dekret i internowanie 10 tysięcy opozycjonistów, by społeczeństwo straciło energię obronną. Na kilka lat peerelowskie władze ponownie odbierają mu podmiotowość. Chociaż podziemne struktury stanowią wtedy alternatywę obywatelską wobec tej ostatniej erupcji systemu komunistycznego.
Janusz Onyszkiewicz (krajowy rzecznik prasowy NSZZ „Solidarność”)
Obie strony stanęły wobec zbliżającej się eksplozji otwartego konfliktu, nierozstrzygalnego bez utraty twarzy dla każdej ze stron. Naszą bronią były manifestacje uliczne i strajk generalny, bardziej jako wizja groźby niż rzeczywisty zamiar. To mieściło się w regułach gry. Władza zaś trzymała w zanadrzu specjalne uprawnienia dla rządu. Sądziliśmy, że zasadniczy ruch uczyni jednak w majestacie prawa, przeprowadzając sprawę przez sejm.
Warszawa, jesień 1981
[Janina Jankowska, Portrety niedokończone. Rozmowy z twórcami „Solidarności” 1980–1981, Warszawa 2004]
Marszałek ZSRR Wiktor Kulikow w Dzienniku czynności
Ambasador [ZSRR w Polsce Awierkij] Aristow poinformował: „Na polecenie Jaruzelskiego dzwonił [członek Biura Politycznego KC PZPR Mirosław] Milewski i postawił pytania: 1) Prosimy, aby przyjechał do nas ktoś z przywództwa partii. Kto i kiedy? 2) Wydać oświadczenie popierające nas. [...] 3) Czy możemy liczyć na pomoc ZSRR po linii wojskowej (uzupełniające wprowadzenie wojsk)? 4) Jakie kroki w sprawie okazania pomocy gospodarczej? Odpowiedzi przekazał Aristowowi [kierownik Wydziału KC KPZR ds. Kontaktów z Partiami Komunistycznymi i Robotniczymi Krajów Socjalistycznych Konstantin] Rusakow: 1) Nikt nie przyjedzie. 2) Działania zostaną podjęte. 3) Wojsk nie wprowadzimy.
Moskwa, 10 grudnia 1981
[Dokumenty międzynarodowej konferencji Poland 1980–1982. Internal Crisis, International Dimension, Jachranka–Warszawa 8–10 listopada 1997 (udostępniony przez Instytut Studiów Politycznych PAN)]
Tomasz Jastrun (poeta, działacz „S”)
Ktoś puka do drzwi. Patrzę na zegarek. Jest pięć po dwunastej [w nocy]. W progu stoi O. […] Milicja dobiera się do mieszkania [Andrzeja] Celińskiego. Były sekretarz Komisji Krajowej [„S”] stoi na balkonie i krzyczy, żeby zawiadomić o tym Region. O. była już w pobliskim mieszkaniu Heleny i Witka Łuczywów, ale ujrzała tylko wyważone drzwi i mrok. „W dodatku nie działają telefony”– mówi i patrzy na mnie, jakbym mógł jej pomóc. […] I wtedy już wiem, wszystko wiem. „Zrobili to, skurwysyny, jednak zrobili” – mówię do żony.
Warszawa, 13 grudnia 1981
[Tomasz Jastrun, Zapiski z błędnego koła, „Przedświt” [Warszawa] 1983]
Jan Józef Szczepański w dzienniku
Koniec nadziei. Polała się krew. W kopalni „Wujek” siedmiu zabitych i wielu rannych. W Gdańsku starcia uliczne – 160 milicjantów i 164 cywilów rannych. Warszawa obstawiona wojskiem i milicją w rynsztunku szturmowym. […] Na Placu Zwycięstwa czołgi. […] Nowe aresztowania.
Warszawa, 17 grudnia 1981
[Szczepański Jan Józef, Dziennik, t. 5, Kraków 2017]
Krzysztof Pomian (filozof, historyk) w „Kulturze”
Represje są masowe i pozostaną takie zapewne na długo, ponieważ władza uzależnia ich złagodzenie od uspokojenia się społeczeństwa. O swobodzie ruchu nie ma mowy: nigdy, nawet w czasie okupacji, nie wyłączono, jak teraz, telefonów i nie zakazano podróżowania z miasta do miasta. Tępi się kulturę polską w osobach jej przedstawicieli, nie zważając na wiek, płeć i stan zdrowia. Tępi się, podobnie, tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób manifestowali ostatnimi czasy swe związki z działalnością niezależną. [...]
Na każdy zakaz wynajdzie się sposób obejścia lub bezkarnego złamania. Można wyłączyć telefony, ale nie da się wyłączyć pamięci, chyba że razem z życiem. Można zakazać podróży koleją, ale nie wyobraźnią. Jesteśmy dziś narodem innym niż byliśmy dwa lata temu. Narodem, który nauczył się przełamywać strach, żyć godnie. Który wie, że może wybić się ku wolności i że przyjdzie dzień, gdy osiągnie swój cel.
Paryż, 22 grudnia 1981
[Krzysztof Pomian, 13 grudnia 1981, „Kultura” nr 1–2/1982]
Ze wstępu do podziemnej „Karty”
Za lub przeciw. Trzeciego wyjścia nie ma. Polska Ludowa wprawdzie od początku narzucała nam proste alternatywy (z nią lub przeciw niej), jednak dopiero dzisiaj do wyboru zmuszono wszystkich. Wojskowy pucz nie pozostawił komfortu niezdecydowania. Nikt nie zachowa swojego azylu. Każdy musi podjąć los: prześladowcy, ofiary lub – przeciwnika. […]
Zadajemy sobie pytanie, czy walkę możemy wygrać – pytanie bezzasadne, jako że odpowiedź negatywna musiałaby oznaczać swoiste zbiorowe samobójstwo. Trzeba więc odpowiedzieć sobie na pytanie: jak walczyć. O rozstrzygnięciu starcia zadecyduje bowiem każdy z nas – na co dzień, każdą swoją najdrobniejszą nawet decyzją: decyzją na rzecz tyranii lub wolności. Suma tych decyzji określi termin zwycięstwa.
Warszawa, 4 stycznia 1982
[„Karta” nr 1/1982]
Czesław Bielecki (ukrywający się działacz „S”) w „Kulturze” paryskiej
Władza podejrzewa całe społeczeństwo; dopóki musi liczyć się z inwigilacją 10 milionów obywateli, jest rzeczywiście bezsilna. Po to niezbędna jest zmowa społeczna: współdziałanie elit opozycyjnych z milczącą większością. Tajna organizacja to nie ukrywające się osoby, a ukryte powiązania między ludźmi, ukryte struktury. Jawna dla władz musi być tylko nasza solidarność. [...] Wkraczamy, jak sądzę, w etap naszej wielkiej stabilizacji przed ostatecznym zburzeniem porządku jałtańskiego. [...] Zasadą stalinowską było: kto nie z nami, ten przeciw nam. […] Istotą naszej wielkiej stabilizacji jest powszechne poczucie prowizoryczności komunistycznej władzy. Nie ma żadnych szans na powtórzenie dramatu stalinowskiego. Społeczeństwo nie da się zastraszyć.
Warszawa, marzec 1982
[Maciej Poleski [Czesław Bielecki], Nasza wielka stabilizacja, „Kultura” nr 4/1982]
Histmag.org jest partnerem programu Nieskończenie Niepodległa, ogólnopolskiej debaty nad kondycją polskiej niepodległości, społeczeństwa i demokracji na przestrzeni ostatnich dziesięciu dekad. Dowiedz się więcej!
Odwiedź też stronę internetową projektu!
Gwido Zlatkes (poeta) anonimowo w podziemnej „Karcie”
Nie ma się co łudzić – 31 sierpnia też będą bili. Być może nawet będą strzelali. Decyzja uczestnictwa [w demonstracjach w rocznicę Porozumień Gdańskich] zależy od nas samych. Nikt nikogo nie może zmusić.
Można sobie znaleźć tysiąc usprawiedliwień […]. Najtrudniej może przyznać się przed samym sobą, że chodzi o zwykły strach o własną skórę. Ja też się boję. Stokroć bardziej boję się przypadkowej pałki w tłumie niż pisania do podziemnej prasy.
Warszawa, 18 sierpnia 1982
[„Karta” nr 19/1982]
Oświadczenie Komitetu Oporu Społecznego
Po 31 sierpnia [gdy władza wygrała siłowo na ulicach, używając także broni palnej] dla wszystkich już chyba stało się oczywiste, że władza nie zamierza z nami rozmawiać, bez względu na ilość demonstrantów i ilość ofiar, że o żadnym porozumieniu nie może być mowy. Przyszedł czas na to, byśmy – ignorując władzę – zaczęli budować wolne, podziemne społeczeństwo.
Warszawa, 2 września 1982
[„KOS” nr 15, 1982]
Krzysztof Pomian w „Kulturze”
Skutki delegalizacji „Solidarności” [ustawą o związkach zawodowych i organizacjach rolników, 8 października] są niekorzystne przede wszystkim dla samych inspiratorów tej decyzji. Bo „Solidarność” i tak od dziesięciu miesięcy istnieje w podziemiu, a jej dawni działacze są albo internowani, albo czekają w więzieniach na procesy, albo odsiadują już orzeczone, na ogół wieloletnie wyroki. Nowych, którzy zdobywają teraz w konspiracji doświadczenie i autorytet, jeszcze nie znamy i raczej nie poznamy w najbliższym czasie. Wiemy tylko, że działają.
Paryż, 16 października 1982
[Krzysztof Pomian, Solidarność poza prawem, „Kultura” nr 11/1982]
Kazimierz Brandys (pisarz) w Miesiącach
Polacy przyjeżdżający z Kraju mówią: wojna, przed wojną. „Przed wojną” oznacza dni przed 13 grudnia 1981. Pierwszy raz zetknąłem się z takim określeniem jeszcze w zimie. […] No więc przesadzają, pomyślałem, widocznie trzeba im heroizacji, dlatego awansują na wyższy szczebel ten sołdacki czy ubecki zamach. Otóż myliłem się. Mieli słuszność. Nazwę wojna podsunął im trafny instynkt językowy i wyczucie chwili historycznej. Głębokość wstrząsu, jaki nastąpił […] w życiu poszczególnych ludzi i narodu, złamanie dotychczasowej konstrukcji czasu, trybu codziennych zajęć i perspektywy myślenia, raptowny koniec rzeczywistości – to daje się porównać jedynie z datami klęsk narodowych.
Nowy Jork, październik 1982
[Kazimierz Brandys, Miesiące 1982–1987, Warszawa 1998]
Maria Grabowska (mieszkanka Warszawy) w dzienniku
Teraz można się spodziewać wszystkiego! Wobec przepisów wprowadzonych na czas zawieszenia stanu wojennego, stan ten będzie się nam wydawał sielanką. Za każde słowo, za gazetkę, za enigmatyczne „sianie niepokoju” będzie areszt i więzienie.
Tragicznie kończy się ten straszny rok i żadnej nie ma nadziei na jakąkolwiek liberalizację stosunków. Przeciwnie. Z dniem dzisiejszym „zawieszono” stan wojenny. Równocześnie przyszła fala aresztowań.
Warszawa, 31 grudnia 1982
[Maria Grabowska, dziennik ze zbiorów Archiwum Ośrodka KARTA]
Jan Paweł II, w homilii wygłoszonej na Stadionie Dziesięciolecia
Zwycięstwo natury moralnej. To ono właśnie stanowi istotę wielokrotnie proklamowanej odnowy. Chodzi tu o dojrzały ład życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka. Tylko zwycięstwo moralne może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i przywrócić mu jedność. Taki ład może być zarazem zwycięstwem rządzonych i rządzących. Trzeba do niego dochodzić drogą wzajemnego dialogu i porozumienia, jedyną drogą, która pozwala narodowi żyć pełnią praw obywatelskich i posiadać struktury społeczne odpowiadające jego słusznym wymogom: wyzwoli to poparcie, którego państwo potrzebuje, aby mogło spełnić swoje zadania – i przez które naród rzeczywiście wyrazi swoją suwerenność.
Warszawa, 17 czerwca 1983
[Leszek Biernacki, Kronika „Solidarności”. 20 lat dzień za dniem..., Sopot 2000]
Z Oświadczenia polskich intelektualistów w sprawie wyroku kary śmierci dla dyrektora Polskiej Rozgłośni RWE Zdzisława Najdera
Wyrok wydany w Warszawie jest jeszcze jednym dowodem na to, co oznacza w Polsce „stan wojenny”, nawet „zawieszony”. Wyrok zapadł w przededniu wizyty Jana Pawła II w Polsce. Świadczy, że rządy generalskie, deklarujące werbalnie potrzebę „porozumienia narodowego”, prowadzą i zamierzają prowadzić represyjną politykę wojny z narodem polskim bez żadnych hamulców.
Melbourne, 25 czerwca 1983
[Katarzyna Przyborska, Skazaniec Najder, „Karta” nr 81, 2014]
Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz (pisarka) w dzienniku
Odwołanie stanu wojennego. Nikogo to już nie cieszy. Ogólna apatia i przygnębienie. Ludzie wiedzą, że nic już nie zmieni naszej sytuacji, że władza zabezpieczyła się wieloma ustawami od wszelkich prób demokratyzacji. Przez krótki czas swobody zaczerpnęliśmy powietrza na jedną chwilę. Gorzej jest niż przedtem, bo kiedyś mawiano: oj, nie odważą się na takie coś, przecie tej „Solidarności” całe dziesięć milionów! […] No i odważyli się.
Warszawa, 22 lipca 1983
[Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz, dziennik ze zbiorów Archiwum Ośrodka KARTA]
Bogdan Borusewicz (przewodniczący zarządu Regionu Gdańskiego „S”, od stycznia w więzieniu)
Kiedy usłyszałem, że jest amnestia [dla wszystkich więźniów politycznych], wiedziałem, że władza się cofa. To była tak naprawdę amnestia dla szesnastu osób. Wypuszczono całe kierownictwo podziemia. Dla mnie oznaczało to, że uznali, iż politycznie przegrali. Bo musieli zdawać sobie sprawę, że będziemy działać. Sądziłem, że mają jakiś pomysł polityczny. Ale nie mieli.
11 września 1986
[Edmund Szcześniak, Borusewicz. Jak runął mur. Rozmowy z liderem opozycji demokratycznej, legendą Siernia’80 oraz podziemia „Solidarności”, pierwowzorem „Człowieka z żelaza”, Warszawa 2005]
Kazimierz Brandys w Miesiącach
Coś się jednak skończyło. Już nie szesnaście miesięcy. Zamknął się okres dziesięciu lat.
Po dwutygodniowym pobycie w Warszawie i Krakowie mój znajomy, Francuz, opowiadał mi, że Polska zewnętrznie sprawia dziś wrażenie kraju Trzeciego Świata, ale ludzie w tym kraju mają świadomość Europejczyków. Powiedział: „Wstrząsający kontrast”.
Paryż, październik 1986
[Kazimierz Brandys, Miesiące 1982–1987, Warszawa 1998]